Abraham Daniel - Wyprawa łowcy.pdf

(1314 KB) Pobierz
Microsoft Word - George R. R. Martin, Gardner Dozois, Daniel Abraham - Wyprawa Łowcy.NSB.doc
G EORGE R.R. M ARTIN
G ARDNER D OZOIS
D ANIEL A BRAHAM
Wyprawa łowcy
Tłumaczył Michał Jakuszewski
2010
382986662.018.png 382986662.019.png 382986662.020.png 382986662.021.png 382986662.001.png 382986662.002.png 382986662.003.png 382986662.004.png 382986662.005.png 382986662.006.png 382986662.007.png 382986662.008.png 382986662.009.png 382986662.010.png 382986662.011.png 382986662.012.png 382986662.013.png 382986662.014.png 382986662.015.png 382986662.016.png
Tytuł oryginału
Hunter’s Run
Wydanie I
ISBN 978-83-7506-458-2
Zysk i S-ka Wydawnictwo
ul. Wielka 10, 61-774 Poznań
tel. 61-853-27-51, 853-27-67, faks 852-63-26
Dział handlowy, tel./faks 61-855-06-90
sklep@zysk.com.pl
www.zysk.com.pl
__________________________
NSB eBook 2010
382986662.017.png
Dla Connie Willis,
która nauczyła się wszystkiego, co potrafi,
od Gardnera i Georgea,
a potem nauczyła tego Daniela.
U WERTURA
Gdy Ramón Espejo obudził się, otaczało go morze ciemności. Przez chwilę był spokojny,
nie myślał o niczym, unosząc się beztrosko w mroku. Potem jego tożsamość wróciła leniwie,
niczym niechciana myśl.
Po głębokiej, ciemnej nicości świadomość, kim jest, nie sprawiła mu przyjemności. Nie
ocknął się w pełni, niemniej jednak czuł ciężar własnego ja, ugniatający mu serce. Rozpacz,
gniew i nieustanny, dręczący niepokój wypełniły jego umysł dźwiękiem brzmiącym, jakby w
sąsiednim pokoju ktoś odkaszlnął. Przez pewien, błogosławiony czas był nikim, a teraz
znowu stał się sobą. W pierwszej świadomej myśli spróbował zaprzeczyć swemu
rozczarowaniu istnieniem.
Był Ramónem Espejo, kontraktowym poszukiwaczem bazującym w Nuevo Janeiro. Był...
był... Ramónem Espejo.
Spodziewał się, że szczegóły jego życia napłyną wartkim strumieniem – co robił ostatniej
nocy, co miał zamiar robić dzisiaj, do kogo chował urazę, jakie żale ostatnio go wypełniały –
ale następna myśl po prostu się zatrzymała. Był Ramónem Espejo, ale nie miał pojęcia, gdzie
jest. Nie wiedział też, w jaki sposób tu trafił.
Zaniepokojony tym faktem, spróbował otworzyć oczy, ale przekonał się, że już są
otwarte. Gdziekolwiek się znajdował, panowała tu nieprzenikniona ciemność, głębsza niż
nocą w dżungli czy w głębokich jaskiniach pod klifami z piaskowca nieopodal Swan’s Neck.
Albo oślepł.
Ta myśl przebudziła w nim słaby impuls paniki. Słyszał historie o ludziach, którzy upili
się tanim, syntetycznym muskatem albo Słodką Mary i obudzili się ślepi. Czy rzeczywiście
tak zrobił? Czyżby aż tak utracił panowanie nad sobą? Wzdłuż jego kręgosłupa spłynęła
maleńka rzeczułka zimnego strachu. Głowa go jednak nie bolała, a w brzuchu nie czuł
pieczenia. Zamknął oczy i zamrugał mocno kilka razy z rzędu, irracjonalnie licząc na to, że
wzrok powróci. Jedynym rezultatem okazały się jasne, pastelowe plamy, przebiegające przez
jego siatkówki. Z jakiegoś nieokreślonego powodu owe kolory zaniepokoiły go jeszcze
bardziej niż ciemność.
Senny letarg odpłynął od niego. Ramón spróbował krzyknąć. Poczuł, że poruszył ustami,
ale nic nie usłyszał. Czyżby również ogłuchł? Postanowił przetoczyć się na bok i usiąść, ale to
także okazało się niemożliwe. Ponownie opadł na plecy, unosząc się w pustce. Nie wyrywał
się, lecz jego umysł pracował intensywnie. Ramón całkowicie już odzyskał świadomość, ale
nadal nie przypominał sobie, gdzie jest ani jak tu trafił. Niewykluczone, że groziło mu jakieś
niebezpieczeństwo. Niemożność poruszania się z pewnością to sugerowała. Może zawaliła się
na niego ziemia w tunelu albo przygniotła go skalna lawina? Spróbował skupić się na
własnym ciele, wyostrzył swą wrażliwość na płynące z niego bodźce. Po pewnym czasie
zdecydował, że nie czuje ciężaru ani nacisku. Nic go nie przygniotło. Możesz nic nie czuć,
jeśli przerwało ci rdzeń kręgowy – pomyślał. Wypełniła go zimna groza. Po chwili
zastanowienia doszedł jednak do wniosku, że to niemożliwe. Był w stanie wykonać drobne
ruchy, ale gdy próbował usiąść, coś go powstrzymywało, prostowało kręgosłup do poziomu,
ściągało w dół ramiona i barki. To było tak, jakby pływał w syropie, tyle że płyn stawiał mu
opór, ściągając go z powrotem na miejsce, łagodnie, lecz nieubłaganie.
Nie wyczuwał wilgoci na skórze, nie czuł dotyku powietrza, powiewu, ciepła ani zimna.
Nie sądził też, by spoczywał na twardej powierzchni. Najwyraźniej pierwsze wrażenie było
trafne. Unosił się w krępującej jego ruchy ciemności. Wyobraził sobie, że jest owadem
uwięzionym w bursztynie. Lepki płyn otaczał go ze wszystkich stron. Jak jednak oddychał?
Nie robił tego. Nagle uświadomił sobie, że nie oddycha.
W nagłym uderzeniu paniki jego jaźń rozprysła się niczym szkło. Opuściły go wszelkie
myśli. Szarpał się jak zwierzę walczące o życie. Darł pazurami otaczającą go pustkę, próbując
utorować sobie drogę do wyimaginowanego powietrza. Starał się krzyczeć. Czas utracił
wszelkie znaczenie, walka pochłonęła go całkowicie, nie potrafił określić, jak długa chwila
minęła, nim wreszcie osunął się bezwładnie, ulegając zmęczeniu. Syrop delikatnie, ale
stanowczo popchnął go z powrotem na poprzednie miejsce. Ramón odnosił wrażenie, że
powinien dyszeć, spodziewał się usłyszeć puls wypełniający mu uszy, poczuć w piersi
łomotanie serca. Nic jednak się nie wydarzyło. Nie zdyszał się, serce nie biło mu szybciej, a
jego płuca nie pragnęły zaczerpnąć powietrza.
Był martwy.
Był martwy i unosił się w ogromnym, suchym morzu, ciągnącym się bez końca we
wszystkich kierunkach. Choć był ślepy i głuchy, wyczuwał ogrom owego bezkresnego,
czarnego oceanu.
Umarł i był w otchłani. Otchłani, której istnieniu papież z San Esteban uparcie zaprzeczał.
Czekał w ciemności na dzień sądu.
Omal nie roześmiał się na tę myśl. To miejsce było lepsze od tego, czym groził mu ksiądz
z maleńkiego kościółka z suszonej na słońcu cegły w jego rodzinnej wiosce w górach
północnego Meksyku. Ojciec Ortega często go zapewniał, że jeśli umrze bez rozgrzeszenia,
natychmiast czeka go ogień piekielny. Ramón nie potrafił jednak odepchnąć od siebie tej
myśli. Umarł i otaczająca pustka – bezkresna ciemność i cisza, w której pozostał mu jedynie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin