Johnson Paul - Historia Żydów.doc

(4391 KB) Pobierz
HISTORIA ŻYDÓW

 

HISTORIA ŻYDÓW

Paul Johnson

 

Tłumaczyli:

Mieczysław Godyń (rozdział pierwszy)

Mirosław Wójcik (rozdział czwarty)

Aleksander Nelicki

 

Wydawnictwo PLATAN Kraków 1993

 

Książkę tę dedykuję

pamięci Hugha Frazera,

prawdziwego chrześcijańskiego. gentlemana

i wiernego przyjaciela Żydów

 

 

 

PODZIĘKOWANIA

 

Książka ta jest moją własną, osobistą interpretacją historii Żydów.

Jestem odpowiedzialny za wszystkie wyrażone w niej opinie (a także

za wszystkie błędy). Mój dług wdzięczności w stosunku do licznych

uczonych będzie jednak oczywisty dla każdego, kto spojrzy na przy-

pisy źródłowe. Szczególnie wiele zawdzięczam wydawcom "Encyclo-

paedia Judaica", która okazała się źródłem nieocenionych wskazó-

wek, oraz bardzo wartościowej pra#y "A History of Jewish People"

pod redakcją H. Ben Sassona. Wiele z mojego zrozumienia historii

Żydów zawdzięczam wielkim pracom S. W Barona, S. D. Goiteina i

G. G. Scholema, wiele pomogły mi również prace takich historyków,

jak Cecil Roth, Alexander Marx, Alexander Altman, Hyam Maccoby,

Jonathan I. Israel, Michael Marrus, Ronald Sanders, Raul Hillberg,

Lucy Dayidowicz, Robert Wistrich i Martin Gilbert. Szczególnie po-

mocne dla ujęcia żydowskich wierzeń i przekonań były książki Sa-

muela Belkina, Arthura A. Cohena i Meyera Waxmana. Chaim Ra-

phael i Hyam Maccoby przeczytali cały mój tekst i poczynili wiele

pomocnych sugestii i poprawek. Jestem też bardzo wdzięczny korek-

torowi Peterowi Jamesowi i mojemu synowi Danielowi Johnsonowi,

którzy poświęcili wiele pracy tekstowi, wielką wdzięczno#ć odczuwam

zwłaszcza w stosunku do redaktora mojej książki z wydawnictwa Wei-

denfeld & Nicolson, Lindy Osband, która oddała mojej książee -jak

zresztą i poprzednim - nieocenione przysługi. Muszę w końcu po-

dziękować Lordowi Weidenfeldowi, że był na tyle odważny, iż umożliwił

mi podjęcie zmagań z tym ogromnym i onieśmielającym tematem.

 

 

 

PROLOG

 

Dlaczego napisałem historię Żydów? Z czterech powodbw. Po

pierwsze, z czystej ciekawości. Podczas pracy nad "Historią chrześ-

cijaństwa" po raz pierwszy w życiu zdałem sobie sprawę, jak ogromnie

wiele chrześcijaństwo zawdzięcza judaizmowi. I to nie w tym sensie,

że - jak mnie uczono - Nowy Testament zastąpił Stary, lecz raczej

w tym, że chrześcijaństwo stworzyło nową wykładnię starożytnej for-

my monoteizmu, rozwijając się stopniowo w odrębną religię, ale i

bardzo wiele przejmując z moralnej i dogmatycznej teologii, z liturgii,

z instytucji i z podstawowych pojęć swego poprzednika. Dlatego właś-

nie postanowiłem, że przy najbliższej okazji napiszę coś o ludziach,

którzy dali początek mojej własnej wierze, że zgłębię ich historię od

samych tródeł aż do dnia dzisiejszego i że wyrobię sobie własne zda-

nie na temat ich roli i znaczenia w dziejach. Świat widzi na ogół w

Żydach naród, który nieźle sobie radził w czasach starożytnych i upa-

miętnił to w Biblii, następnie zszedł na wiele stuleci do podziemia,

wyłonił się ponownie tylko po to, by paść pod ciosami nazistów, a

wreszcie stworzył własne, kontrowersyjne i otoczone przez obcych

państwo. A przecież były to tylko luźne epizody. Postanowiłem więc

je połączyć; odnaleźE i dokładnie obejrzeć brakujące fragmenty, uło-

żyć je w całość i wydobyć z tej całości sens.

Drugim powodem było zdumienie samą rozległością żydowskiej

historii. Od Abrahama do czasów współczesnych liczy ona dobre czte-

ry tysiące lat. Toż to trzy czwarte całych dziejów cywilizowanej ludz-

kości! Należę do historyków, którzy wierzą w długotrwałośf i wpadają

w zachwyt, ilekrof trafią na jej trop. A Żydzi stworzyli odrębną i

swoistą kulturę wcześniej niż wszystkie bez mała narody, które prze-

trwały do naszych czasów. I pomimo najstraszliwszych przeciwności

losu, zachowali swą toisamość do dziś. Skąd ta niesłychana ttwałość?

Na czym polegała szczególna siła owej niezniszczalnej idei, która czy-

niła Zydów innymi od reszty, a zarazem utrzymywała ich wewnętrzną

jednorodność? Czy jej nieprzerwana moc plynęła z jakiejś elementarnej

 

 

 

HISTORIA ŻYDÓW

 

niezmienności, czy ze zdolności do przystosowania się, czy może z

jednego i drugiego? Oto niebagatelne pytania, z którymi trzeba bę-

dzie się uporać.

'It'zeci powód stanowiło to, że historia Żydbw obejmuje nie tylko

ogromne obszary ezasu, ale i przestrzeni. Zydzi przeniknęli w głąb

wielu społeczeństw i wszędzie pozostawili swoje piętno: Pisanie histo-

rii Żydów to niemal jak pisanie historii świata, tyle że z bardzo szcze-

gólnego punktu widzenia. Jest to mianowicie historia świata widziana

z perspektywy mądrej i wykształconej ofiary. Dlatego,wysiłek, zmie-

rzający do ogarnięcia historu tak, jak ją postrzegali Zydzi, przynosi

bardzo pouczające skutki poznawcze. Podobną rzecz zaobserwował

Dietrich Bonhoeffer podczas pobytu w hitlerowskim więzieniu. "Na-

uczyliśmy się tutaj - pisał w 1942 roku - patrzeE na wielkie wyda-

rzenia światowej historii z dołu, z perspektywy tych, którzy są wyklu-

czeni, podejrzani, źle traktowani, bezsilni, uciskani i wyszydzani; krót-

ko mówiąc, z perspektywy tych, którzy cierpią". Było to dlań, jak

twierdził, "doświadczenie o niezrównanej wartości". Historyk odnaj-

duje podobną wartość w opowiadaniu o dziejach Żydów. Uzupełnia

w ten sposób historię o nowy, odkrywczy wymiar - o perspektywę

pokonanego.

Po czwarte wreszcie, książka ta dała mi okazję do obiektywnego-

w świetle badań obejmujących blisko cztery tysiąclecia - rozważenia

najbardziej nieustępliwego ze wszystkich nurtujących człowieka py-

tań: po co jesteśmy na Ziemi? Czy historia to tylko zbiór wydarzeń,

których suma nie tworzy żadnej sensownej całości? Czy nie ma istot-

nej moralnej różnicy pomiędzy historią rodzaju ludzkiego a historią,

powiedzmy, mrówek? Czy, przeciwnie, istnieje jakiś opatrznościowy

plan, w którym mamy swój - choćby i najskromniejszy - udział?

Zaden naród w dziejach nie podkreślał z taką mocą jak Żydzi, że

historia ma swój cel, a ludzkość - przeznaczenie. Już na bardzo

wczesnym etapie swego grupowego istnienia Żydzi uwierzyli, że od-

kryli Boże zamiary wobec rodzaju ludzkiego, którego ich własne spo-

łeczeństwo miało być przewodnikiem. Przemyśleli swoją misję w naj-

drobniejszych szczegółach. liwali przy niej z heroicznym uporem w

obliczu najokrutniejszych cierpień. Wielu z nich wciąż jeszcze w nią

wierzy. Inni zamiast niej podjęli prometejski trud ulżenia naszej doli

za pomocą czysto ludzkich środków. Ta żydowska wizja stała się pro-

totypem całego szeregu podobnych wielkich projektów ludzkości, za-

równo uwzględniających rolę Boga, jak i ściśle świeckich. Toteż Żydzi

znajdują się w samym sercu odwiecznego dążenia do nadania ludzkie-

mu życiu godności poprzez odnalezienie jego celu. Czy ich własna

historia dowodzi, że tego rodzaju dążenie jest warte zachodu? Czy

może ukazuje jego całkowitą daremność? Ufam, że opowieść, która

 

PI'OlOg

 

za chwilę się rozpocznie - stanowiąca owoc moich własnych po-

szukiwań - pomoże czytelnikom samodzielnie odpowiedzieć sobie

na te pytania.

 

 

 

Część pierwsza

 

IZRAELICI

 

Żydzi to najbardziej odporny naród w dziejach. Hebron jest tego

dowodem. Leży on w odległości trzydziestu pięciu kilometrów na

południe od Jerozolimy, wśród wzgórz judzkich, na wysokości tysiąca

metrów nad poziomem morza. Tu, w pieczarze zwanej Makpela, znaj-

dują się groby Patriarchów. Według odwiecznej tradycji, jeden z nich

- sam zresztą bardzo wiekowy - mieści w sobie doczesne szczątki

Abrahama, założyciela religii żydowskiej i protoplasty żydowskiego

rodu. W sąsiednim spoczywa jego żona, Sara. Wewnątrz budynku

znajdują się bliźniacze grobowce, gdzie pochowano syna Abrahama,

Izaaka, i jego żonę, Rebekę. Po przeciwległej stronie wewnętrznego

dziedzińca stoi następna para grobów, należąca do Abrahamowego

wnuka, Jakuba i jego żony Lei. Na zewnątrz budynku jest jeszcze grób

ich syna, Józefa.l Oto, gdzie rozpoczyna się (o ile w ogóle można

ustalić jej początek w czasie i przestrzeni) trwająca już cztery tysiące

lat historia Żydów.

Hebron odznacza się wspaniałym i dostojnym pięknem. Ma w

sobie pokój i ciszę, jakie często można odnaleźC w starych sanktu-

ariach. Ale jego kamienie są niemymi świadkami nieustannych wojen

i czterech tysiącleci religijnych i politycznych sporów. Był kolejno

hebrajską synagogą, bizantyjską bazyliką, meczetem, kościołem krzy-

żowców, a potem znów meczetem. Herod Wielki otoczył go wielkim,

do dziś zachowanym murem, wysokim prawie na dwanaście metrów,

a zbudowanym z masywnych, ociosanych bloków skalnych, dochodzą-

cych niekiedy do siedmiu metrów długości. Saladyn wzbogacił świą-

tynię o ambonę. Hebron odzwierciedla długoletnią, tragiczną historię

Żydów i ich niezrównaną zdolność do wychodzenia cało z katastrof.

Tu Dawid został namaszczony na króla - najpierw Judy (2 Sm 2,

1-4), a późnicj Izraela (2 Sm 5,1-3). Po zburzeniu Jerozolimy Żydów

stąd wypędzono, a Hebron został zajęty przez Edom. Podbity przez

Grecję, potem przcz Rzym, nawrócony na inną wiarę, był splądrowa-

ny przez zelotów, spalony przez Rzymian, okupowany kolejno przez

 

 

 

HISTORIA ŻYDÓW

 

Arabów, Franków i Mameluków. Od 1266 roku Żydom nie wolno się

było modlić wewnątrz Pieczary. Mogli tylko wejść na siedem stopni,

znajdujących się przy wschodniej ścianie. Stojąc na czwartym stopniu,

wsuwali swoje spisane na papierze prośby do Boga w głąb otworu,

wydrążonego w dwumetrowej grubości skale. Zwitki papieru popychano

patykami, aż wpadały do Pieczary.2 Ale nawet taka forma modlitwy

stanowiła zagrożenie dla wiernych. W 1518 roku miała miejsce po-

tworna masakra hebrońskich Żydów, dokonana przez Turków. Wspól-

nota pobożnych, uczonych w Piśmie mędrców odrodziła się jednak na

nowo. Wiodła cichy i skromny żywot, złożona - w różnych okresach

czasu - z ortodoksyjnych talmudystów, z badaczy mistycznej Kabały,

a nawet z żydowskich ascetów, którzy biczowali się bezlito#nie, aż ich

krew zraszała święte kamienie. W latach sześćdziesiątych siedemna-

stego wieku Żydzi mieli tu powitać fałszywego Mesjasza, Sabbataja

L#'yi, w wieku osiemnastym - pierwszych nowożytnych pielgrzymów

chrześcijańskich, w sto lat później - świeckich osadników żydow-

skich, a w roku 1918 - brytyjskich zdobywców. W 1929 roku gmina

żydowska, nigdy nie licząca zbyt wiele głów, została okrutnie zdziesią-

tkowana przez Arabów. W roku 1936, po ponownym ataku, dosłow-

nie zniknęła z powierzehni ziemi. Gdy w czasie wojny sześciodniowej

w 1%7 roku żołnierze izraelscy wkroczyli do Hebronu, od pokolenia

nie mieszkał tam żaden Żyd. Ale w trzy lata później była tu już nie-

wielka kolonia, rozwijająca się bujnie mimo lęku i niepewności miesz-

kańców.

Dlatego gdy historyk odwiedza dziś Hebron, zadaje sobie pytanie:

gdzież są te wszystkie ludy, okupujące niegdyś to miejsce? Gdzie są

Kananejczycy? Gdzie Edomici? Gdzie starożytni Helleni i Rzymia-

nie, Bizantyjczycy, Frankowie, Mamelucy i Otomańc.#cy? Przepadli

bezpowrotnie w otchłani czasu. A Żydzi wciąż są w Hebronie.

Hebron jest tedy symbolem wytrwałego znoszenia przez Żydów

przeciwności losu przez cztery tysiące lat. Obrazuje również ich dziw-

nie ambiwalentny stosunek do posiadania i zajmowania ziemi. Żaden

naród nie był nigdy tak długo i tak żarliwie przywiązany do konkret-

nego zakątka świata. Ale i żaden nie przejawił tak silnego i trwałego

instynktu migracyjnego, takiej odwagi i zręczności w zapuszczaniu

korzeni w coraz to nowych miejscach. Dziwnym trafem, przez ponad

trzy czwarte swego istnienia jako narodu, większość Żydów żyła za-

wsze poza krajem, który nazywali swoim własnym. Dzieje się tak rów-

nież dzisiaj.

Hebron to także miejsce pierwszego poświadczonego faktu naby-

cia przez Żydów ziemi na własność. Dwudziesty trzeci ustęp Księgi

Rodzaju opisuje, jak Abraham, po śmierci swojej żony Sary, postano-

wił kupiE Pieczarę Makpela wraz z przylegającymi do niej terenami

 

Izraelici 7

 

jako miejsce wiecznego spoczynku dla żony, a w przyszłości również

dla siebie. Fragment ten należy do najważniejszych w całej Biblii.

Stanowi on ilustrację jednej z najstarszych i ściśle przestrzeganej przez

Żydów tradycji, najwyraźniej drogiej ich sercu i wyjątkowo doniosłej.

Jest to bodaj pierwszy ustęp w Biblii, stanowiąey zapis faktycznego

wydarzenia, wielokrotnie poświadczanego i przypominanego drogą

przekazu ustnego i w ten sposób przechowującego autentyczne szcze-

góły. Przebieg negocjacji i ceremonię kupna opisano tu bardzo sta-

rannie. Abraham jest kimś, kogo dziś nazwalibyśmy "obcym", choć od

wielu lat mieszka w Hebronie. Aby nabyć na własność wspomniany

kawałek ziemi, musi posiadać nie tylko odpowiednią sumę pieniędzy,

ale i publiczną zgodę całej wspólnoty. Dotychczasowym właścicielem

ziemi jest dostojny mąż, zwany Efronem Chetytą, zachodnio-Semita

i Habiryjczyk hetyckiego pochodzenia3 Abraham przed podjęciem

transakeji musi sobie zapewniE formalne przyzwolenie współplemień-

ców Efrona, "synów Cheta", "ludu tej ziemi"; potem targuje się z

Efronem o cenę - czterysta syklów (czyli sztuk) srebra; wreszcie

przygotowuje zapłatę w monetach "jakie były wówczas w obiegu", a

na koniec odwaza i w obecno#ci starszyzny plemiennej wręcza właści-

cielowi owe czterysta syklów.

Dla małej wspólnoty było to pamiętne wydarzenie, w którym szło

nie tylko o przekazanie własności, lecz o zmianę statusu społecznego:

rytualne pokłony, obłuda i fałszywa uprzejmość, stańowezość i hand-

lowy spryt - wszystko to oddano w opowie#ci biblijnej z niezrówna-

nym kunsztem. Ale tym, co uderza czytelnika najbardziej i najgłębiej

zapada w pamięE, są wzrus#ające słowa, któcymi Abraham rozpoczyna

transakeję: "Mieszkam wśród was jako przybysz"; a potem, już po

dobiciu targu, owo powtórzone z naeiskiem zdanie, że pole "przeszło

na Abrahama jako tytuł własności" od miejscowego ludu (Rdz 23

20). W tym pierwszym autentycznym epizodzie historii Żydów wystę-

pują już z całą siłą rozterki i niepokoje nękające ich naród.

Kimże był ów Abraham i skąd pochodził? Księga Rodzaju i zwią-

zane z nią ustępy biblijne są jedynym dowodem jego istnienia, a prze-

cież spisano je o jakieś tysiąc lat później w stosunku do okresu, w

którym prawdopodobnie żył. Wartość Biblii jako źródła historycznego

była przez ponad dwieście lat przedmiotem zażartych sporów. Aż do

roku mniej więc#j tysiąc osiemsetnego przeważał zarówno wśród uczo-

nych jak i laików pogląd fundamentalistyczny: a mianowicie, że opo-

wieści biblijne, natchnione przez Boga, są prawdziwe w ogóle i w

szczególe - choć liczni badacze, tak żydowscy, jak i ehrześcijańscy,

uważali przez całe stulecia, że zwłaszcza początkowe księgi Biblii za-

wierają wiele fragmentów, które należy rozumieE caczej symbolicznie

czy metafotycznie, a nic dosłownie. Natomiast począwszy od pieiwszych

 

 

 

8 HISTORIA ŻYDÓW

 

dziesięcioleci dziewiętnastego wieku zaczęto odrzucać Stary Testa-

ment jako źródło historyczne i ogromne jego partie uznano na mit

religijny - zgodnie z nowym, coraz bardziej profesjonalnym i "kryty-

cznym" podejściem, lansowanym głównie przez uczonych niemiec-

kich. Pięć pierwszych ksiąg biblijnych, czyli Pentateuch, przedstawia-

no teraz jako zbiór ustnie przekazywanych i poehodzących od różnych

plemion żydowskich legend, które zdobyły formę pisaną dopiero po

Wygnaniu, czyli w drugiej połowie pierwszego tysiąclecia przez Chry-

stusem. Legendy te - dowodzono - zostały starannie opracowane,

ujednolicone i przetworzone, tak by nadać historyczne uzasadnienie i

boską sankcję wierzeniom, praktykom i obrzędom religijnym izrael-

skiego establishmentu w okresie po Wygnaniu. Postacie opisane w

tych najstarszych księgach nie były już rzeczywistymi ludźmi, lecz mi-

tycznymi herosami lub symbolicznymi figurami, oznaczającymi całe

plemiona.4

W ten sposób nie tylko Abraham i inni patriarehowie, lecz rów-

nież Mojżesz i Aaron, Jozue i Samson rozpłynęli się w mitycznej mgle

i stali się równie mało substanej_alni jak Herkules i Perseusz, Priam i

Agamemnon, Ulisses i Eneasz. Pod wpływem Hegla i jego uczonych

następców, przedstawione w Biblii żydowskie i chrześcijańskie obja-

wienie zostato zinterpretowane jako podległy deterministycznym pra-

wom rozwój spoleczny od przesądów, rządzących prymitywnymi ple-

mionami, po wyrafinowaną miejską eklezjologię. Jedyną w swoim

rodzaju i przeznaczoną od Boga misję Żydów zepchnięto na dalszy

plan, umniejszono stopniowo zdobycze Mojżeszowego monoteizmu,

a "reinterpretację" starotestamentowych dziejów za#rawiono subtel-

nym rodzajem antyjudaizmu, nierzadko o odcieniu antysemickim. Zbio-

rowe dzieło niemieckich badaczy Pisma Świętego zyskało status aka-

demickiej ortodoksji, osiągając wysoki stopień złożoności i wiarygod-

no#ci w naukach Juliusa Wellhausena, którego słynną pracę pt. "Pro-

legomena do dziejów starożytnego Izraela" wydano po raz pierwszy w

1878 roku.5 Przez pół wieku Wellhausen i jego szkoła panowali nie-

podzielnie w dziedzinie studiów biblijnych, a wiele ich pomysłów do

dzisiejszego dnia kształtuje sposób, w jaki historycy odczytują Biblię.

Niektórzy wybitni uczeni dwudziestowieczni, ta#y jak M. North i A Alt,

podzielają to z gruntu sceptyczne podej#cie, dyskredytując tradycje z

okresu poprzedzającego Podbój jako mityczne i dowodząc, że Izrae-

lici stali się narodem dopiero w ziemi Kanaan, nie wcześniej niż

dwanaście wieków przed Chrystusem. Sam Podbój, według ich opinu,

też był w dużej części mitem i polegał głównie na pokojowym przeni-

kaniu na obce terytoria. Inni badacze sugerują, że początki Izraela to

odłączenie się wspólnoty pobożnych zelotów od społeczności kana-

nejskiej, uznanej przez nich za grzeszną. Te i podobne teorie odrzu-

lzrnelici

 

cają nieuchconnie całą historię biblijną sprzed Księgi Sędziów jako

mieszaninę fikeji i faktu. Dzieje Izraelitów, powiada się nam, nie

posiadają solidnego oparcia w prawdzie aż do czasów Saula i Dawida,

kiedy to teksty biblijne zaczynają się pokrywać ze świadectwem ofi-

cjalnych zapisów.

Niestety, historycy rzadko kiedy są tak obiektywni, za jakich chcie-

liby uchodzić. Historia biblijna - która zarówno dla chrześcijan i

żydów, jak dla ateistów wiąże się z wierzeniami i przeczuciami się-

gającymi najgłębszych korzeni naszego bytu - stanowi obszar, na

którym osiągnięcie obiektywizmu jest szczególnie trudne, jeśli nie

wręcz niemożliwe. Poza tym uczeni specjaliści ulegają własnym defor-

mntions professionnelles. Przez cały wiek dziewiętnasty i większość

dwudziestego, przedstawione w Biblii dzieje pozostawały pod kon-

trolą tekstologów, którym instynkt i wykształcenie kazały - i każą-

atomizować biblijne opowieści, dochodziE źródeł i motywów osób,

które je zebrały, wyodrębniać na tej podstawie nieliczne autentyczne

fragmenty, a potem rekonstruować wydarzenia w świetle historii po-

równawczej. Jednak wraz z rozwojem współczesnej areheologii za-

częła działać siła przeciwstawna, ponieważ archeolodzy mają skłon-

ność do używania starożytnych tekstów w charakterze przewodników

i szukają ich potwierdzenia w fizycznych pozostałościach po dawnych

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin