Gretkowska Manuela - Namiętnik.pdf

(319 KB) Pobierz
Gretkowska Manuela - Namietnik
MANUELA GRETKOWSKA
NAMIĘTNIK
SANDRA K.
Po co tak męczyć starca? I to w święta! Lepiej podłożyć mu pod opadającą
brodę śliniaczek, zdjąć tiarę. Łysy, różowiutki, pochrapuje. Sama już dawno
poszłabym spać, gdyby nie film z Marilyn Monroe po pasterce.
A lulajże, papieżuniu, lulaj. Jezu, jakie bogole stoją przy ołtarzu! Na czarno,
elegancko. Dyplomaci. Jedna ma takie długie, złote kolczyki, jakby jej z uszu ropa
ciekła.
Muszę zmienić pamiętnik. Kupię nowy zeszyt z czerpanego papieru, zamiast
długopisu pióro. Życie powinno być odręczne, autentyczne - żadną fotokopią cudzych
marzeń. Wyślę go na konkurs Pamiętnik urody, do mojego ulubionego pisma.
*
Powinnam ususzyć kwiaty ze ślubnego bukietu, ale go nie łapałam. Elka
kwiatami zasłaniała brzuch, chociaż biała suknia i tak poszerza. Mam czas, 24 lata.
Przede mną 26 lat do klimakterium. Dobrze zarabiam, pracuję z interesującymi
ludźmi, zresztą w reklamie jest zawsze ciekawie, l dwa lata temu zostałam w Kielcach
miss regionu. Potrafię jednak być skromna. Zauważył to na ślubie kuzyn Ełki -
reżyser. - Jaka piękna i skromna, zbyt piękne - powiedział. Chciał się umówić, niby
ma dla mnie rolę. Szuka ślicznej amatorki.
 
- Amatorki czego? - zapytałam, bo podejrzewałam, że seksu. Wiadomo,
filmowcy. Profesjonalistki kosztują. Chłopak się speszył, wygląda na maturzystę.
Polański też wyglądał na chłopaczka, nawet po czterdziestce. To dobry znak. Wziął
mój adres, żeby przesłać scenariusz. Siostra Ewki się upiła i wszystkich zanudzała: -
Kim była Rachela i święte niewiasty, które trzeba naśladować? - (Ksiądz przy ślubie
o tym mówił.) - Jak robiły to święte niewiasty? One w ogóle to robiły? - dopytywała
się.
Ma na szyi zmarszczkę, jak gwint, zaciskający gardło. Do tego
natłuszczonego gwinta przyśrubowana jest obrotowa głowa z wścibski - mi oczkami.
Szybko wróciłam do domu. Wolę się wyspać i wyglądać przytomnie, a nie
podkrążone oczy i wymięta twarz po balandze do rana.
Moja matka lubiła nocne życie. Nie ma sześćdziesiątki i jest staruszką.
Oczywiście, choroba postarza. Mieszka w dobrym domu opieki. Idzie na to cała
wojskowa renta po ojcu, brat przysyła trochę z Niemiec. Kiedy zrobiłam maturę w
ekonomiku, chciał, żebym przyjechała do niego do Berlina. Zostawiła go żona i ze
złości nazwał swój grill - bar jej imieniem: „Mariola”. Miałam sprzedawać. -
Założymy rodzinne imperium - obiecywał. Wolałam zrobić szkołę dla sekretarek,
potem może pójdę na studia. On, zanim się zdecydowałam, miał już nową żonę -
kasjerkę. Ja się też dokładam do mamy, zwłaszcza teraz, na święta. Byłam u niej w
Kielcach z koszem owoców i słodyczy. Kosze dla personelu, razem z 1000 złotych.
Mama, odklejając językiem krówki od zębów, pytała w kółko:
- To w tym roku też będzie Boże Narodzenie? No popatrz, nie spodziewałam
się!
W pociągu do Warszawy, zamiast stukotu kół, słyszałam ciągle: - No popatrz,
nie spodziewałam się.
*
Miałam pisać pamiętnik na konkurs. Zamiast o urodzie, będzie jednak o
seksie.
Śmiech dodaje urody. Leżałam w Nowy Rok przy nagim, śpiącym Miszce
(copywriter ode mnie z pracy) i zrozumiałam, że facet jest najmniej skomplikowanym
urządzeniem do obsługi - zaledwie jedna dźwignia.
Miszka to nic poważnego, on zapada w romans jak w śpiączkę. Coś
mamrocze, obiecuje, rano się budzi i nic nie pamięta. Zrobił mi zdjęcia i wysłał do
„Playboya”. Od znajomego z reklamy, pracującego w redakcji, wiem, że fotki się
 
podobały. Figura w porządku, nie pasowało im coś z twarzą. - Nie w typie
„Playboya”, za inteligentna - pocieszał mnie Miszka. Gdyby chcieli nie całkiem
rozbierane zdjęcia, czemu nie? Ciało kobiece jest piękne. Dorobiłabym do pensji, co
kwartał płacę więcej za czynsz. Znalazłam wygodną kawalerkę w centrum, na
Muranowie. Właściciel zjawia się tylko po forsę, nie wtrąca się. Bierze w progu
kopertę, przelicza i znika. Modelki zarabiają majątek.
Dzwonił dzisiaj reżyser z życzeniami. Wysłał scenariusz i czeka na moją
odpowiedź. Niezależny, ambitny film o młodych. Pasuję mu osobowością.
- Przejrzałem twoją naturę. Na zewnątrz prostota, wdzięk. W środku haj i
temperament tornado. - Nie wiem, czy przejrzał. Coś dojrzał.
*
Lunch z copywriterami. Oni myśleli, że byłam nówka i Miszka mnie
rozdziewiczył. Wcześniej nie zauważyłam, że z tego palanta wycieka palantyna.
Siedzieliśmy w nowej, modnej knajpie. Drewniane stoły, nieheblowana podłoga, nic
na ścianach. Podobało mi się. Powinnam urządzić podobnie mieszkanie. Zdjąć te
cholerne obrazki po właścicielu.
Ładnie wyglądaliśmy. Trzech przystojnych, młodych facetów. Włosy na żel,
super garnitury, szelki, i ja wysoka, subtelna blondynka w mini od Deni Clair.
Rozmawialiśmy, czym jest prawdziwa miłość. Jeden z copywriterów (żonaty)
powiedział: „Ślub”. Dla Miszki - multiorgazm. A dla mnie? Chyba spanie w
makijażu. Budzimy się nad ranem, zaczynamy się kochać przy delikatnym świetle, a
ja mam piękną, zadbaną twarz. Nie powiedziałam tego. Zbyłam ich zdaniem z mojego
czasopisma: „Nie ma miłości, są tylko dowody miłości.”
Wszyscy już wiedzą o „Playboyu” i gapią się na mnie, jak na rozkładówkę.
Fajnie byłoby zagrać w filmie i mieć zdjęcia w „Playboyu”. Wspominaliby, że kiedyś
byłam sekretarką w ich firmie i każdy mógł ze mną pogadać, poprosić o herbatę.
30 do Alzheimera i lada dzień AIDS. Trzeba umieć żyć i wiedzieć, czego się
chce.
*
Nie mam na nic czasu. Wracam z roboty o 21 - 22 i padam spać. Nie oglądam
nawet telewizji. Włączam i zasypiam. Czuję się wtedy spokojniej, jakby ktoś był w
pokoju i czuwał przy mnie. Tak przy moim łóżku siedział dziadek. Czekał, kiedy
zasnę.
Młyn będzie jeszcze miesiąc. Trzy kampanie naraz: soki, podpaski,
 
samochody. Na dodatek w takie zwariowane dni ściągają do firmy szaleńcy.
Przyszedł wynalazca „suchej karmy dla kobiet”. Godzinę przekonywałam go na
recepcji, żeby sobie poszedł, najlepiej do biura patentowego.
*
Straszne. Straszne. Kontrowersyjne. Mdli mnie z nerwów. Myślałam, że
zagram elegancką biznesmenkę albo modelkę. Przecież to psychopatki. W każdej
scenie przekleństwa i świństwa. Szczytem jest rajd bohaterek po Warszawie
kradzionym autem. Miałabym zagrać Ankę - tę długowłosą maturzystkę, która po
nieszczęśliwej miłości wynosi się za granicę na studia.
Reżyserek myśli, że zabawi się moim kosztem, bo jestem „naiwną
sekretarką”. Ale żeby tu być, musiałam być mądrzejsza od setek dziewczyn,
marzących o karierze w Warszawie. Czemu nie mam przyjaciółki albo chłopaka?
Mogłabym się wypłakać, wygadać. Co z tego, że wszyscy mnie lubią? Muszę się z
kimś zaprzyjaźnić, nie z facetami z pracy. Dla nich jestem „fajną dupą” i po tym z
Miszką chcą się umawiać, wiadomo po co. Miszką pojechał na urlop do Tajlandii,
niby sam. W Warszawie ludzie się znają i mówią, że pojechał z modelką, reklamująca
czekoladę. Elka po ślubie zbzikowała, ciągle gada o domu i porodzie.
Z nerwów zaczęła mi się psuć cera. Wypryski, trądzik (?!). Byłam na
oczyszczeniu u kosmetyczki. Kupiłam nowy krem Estee Lauder na mleku i jeszcze
jeden, potwornie drogi, z placenty. Placenta jest łożyskiem. Nie wiem: zwierząt?
Ludzi? Trochę pomogło.
*
Muszę do dermatologa. Najlepszy, kryjący make - up już nie pomaga.
Robiłam raz na tydzień piling, dwa razy maseczkę nawilżającą i nadal mam wysypkę.
Krosty działają chyba jak przyciski: wcisnę jedną - wyskakuje druga.
Boli mnie głowa. Podobno winna jest klimatyzacja. Zatyka się milionami
zarazków. Czytałam o piciu wody mineralnej, minimum trzy litry dziennie. Dzięki
niej modelki mają dziecięco delikatną skórę. Modelki mają dużo wolnego czasu i z
podium mogą pobiec prosto do toalety. Chodzą przecież na pokazach szybkim
krokiem spieszącego się do kibla. Ja nie mogę biegać co kwadrans na siku. Nie mogę
też dowadniać się w weekendy - pracujemy teraz w soboty i niedziele do południa.
Na dworze mróz, w domu kaloryfery. Kupiłam nawilżacz. Nie pasuje do
parkietu i japońskiego łóżka (szafy są schowane w ścianę): no problem, nikogo do
siebie nie zapraszam.
 
*
W życiu bywa na przekór. Nikogo nie zapraszam, więc wpakował się nocą,
bez uprzedzenia, reżyser. Ledwo co zdążyłam zmyć maseczkę quick - lifting. Nie
zdjął butów, usiadł na podłodze w przedpokoju. Od razu wyczuł mój brak
entuzjazmu.
- Po pierwsze, nie wiem, czy zdobędę forsę na film. Po drugie, czy przejdziesz
przez zdjęcia próbne - powiedział na dzień dobry. Dla niego, skoro nie jestem z
Warszawy, jestem ze wsi. Wygarnęłam mu, co myślę o wulgarnym scenariuszu.
Śmiał się. Zdjął ze ściany przy drzwiach reprodukcję „Damy z łasiczką” (obrazek
właściciela).
- A to lubisz? - nabijał się ze mnie.
- To dzieło sztuki.
- Zamaluj łasiczce pysk, a zobaczysz, że ta bladawica trzyma w rękach
członek. Pieści go palcami, nie widzisz tego? Seks jest zwierzęcy.
Nie chciałam zostawać z nim w domu. Poszliśmy do „Między Nami”. On jest
pojebus, mimo to go lubię. Może ma rację, i film będzie hitem. A może jest
homoseksualistą, w ogóle mnie nie podrywał. Patrzył i gadał bzdury.
*
Z jednym lepiej (film), z drugim gorzej. Dermatolog stwierdziła: „Cera tłusta,
wręcz łojotokowa. Stres, zła przemiana materii.”
Podejrzewałam się o mieszaną, ale aż łojotokowa? Co prawda ostatnio nie
pomagało oczyszczanie u kosmetyczki. Tydzień po zabiegu miałam znowu zaskórniki
na nosie. Ich wyciskanie było wyciąganiem robaków spod skóry. Żółte, śliskie glizdy,
wijące się mi na paznokciu.
Nie widziałam równie zadbanej lekarki. Wyglądała na wyleczoną ze
wszelkich chorób, w tym również zmarszczek. Kazała kupić nowe kosmetyki,
przemywać twarz rano i wieczorem ciepłą wodą ze specjalnym mydłem. Dotychczas
myłam się tylko tonikiem i mleczkiem, według porad z mego pisma. Zapakowałam
stare kremy, maseczki, mleczka (do cery suchej i wrażliwej), będzie tego z kilogram.
Oddam je Elce. Powinna dbać o siebie w ciąży.
*
Elka ucieszyła się z prezentu, chociaż bardziej ją teraz interesuje krem na
rozstępy. Wklepuje mazidło w brzuch rano i wieczorem. Nie zamierza się
prześwietlić, żeby poznać płeć dziecka. Cokolwiek się urodzi, będzie kochane.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin