Uzdrawianie przeszłości.doc

(39 KB) Pobierz


Uzdrawianie przeszłości

Wschodni mistrzowie twierdzą, że mandale, te nasycone energią obrazy, są portretami duszy i pomagają się zmierzyć z urazami z przeszłości.

Halina Szejak vel Żeak (na zdjęciu) od lat tworzy i stosuje w terapii mandale. Jej autorski program duchowej terapii sztuką nosi nazwę „arte soul”. Warsztaty prowadzone tą metodą trwają dwa lata i obejmują różne sfery życia. Najważniejszym etapem jest oczyszczenie i przepracowanie przeszłości. Dopiero gdy to nastąpi, w życiu zachodzą pierwsze pozytywne zmiany. W procesie oczyszczania przeszłości ważnym elementem jest tworzenie mandali regresywnych.

Ręka na ślepo rysuje całe życie
http://www.psychotronika.pl/images/stories/artykuly/parapsychologia/szejak.jpg

Przygotowujemy i numerujemy kartki na każdy rok życia. Każda z uczestniczek rozsypuje przed sobą kredki i zawiązuje oczy chustą. Krótko medytujemy, a potem, poczynając od bieżącego roku, malujemy na kartkach mandale dla kolejnych lat, cofając się aż do pierwszego roku życia. Cykl kończy mandala obejmująca okres płodowy.
Malujemy tą ręką, która nie jest dominująca, na ślepo wybierając kolory.
– Tworząc mandale, nie musicie rozpamiętywać przykrych przeżyć, doświadczeń, jakie miały kiedyś miejsce. Powtarzajcie za to cały czas, że uwalniacie się od negatywnych emocji i myśli, oczyszczacie ciało, umysł i duszę. Oddychajcie głęboko! – mówi Halina.
W obszernym holu rozkładamy na podłodze ciągi mandali, na których „zapisałyśmy” całe swoje życie. Barwy informują o tym, które lata były dobre, które trudne; czy odnosiłyśmy sukcesy, czy wprost przeciwnie.
Moje pomarańczowe dzieciństwo, pełne radości, przerwała szarość depresji szkolnej w siódmym roku życia. Złota barwa pojawiła się wtedy, kiedy uhonorowano moje zasługi odznaczeniem państwowym.
Różowy kolor wskazuje na miłość, błękit – na spokój, dotarcie do wiedzy wewnętrznej.
– W roku 2002 zaczęłam malować i to zapoczątkowało moją pracę duchową – stwierdziła jedna z uczestniczek. Jak się okazało, dla tego roku namalowała niebieską mandalę.
Fiolet wskazuje na doświadczenia mistyczne, otwarcie kanałów twórczości, postawę kreatywną.
W naszych mandalach pojawiało się wiele szarości, czerni, barwy brudnozielonej. Widać jak na dłoni depresję, rozpacz, zawiedzione nadzieje, rozpad związków partnerskich. Krzyże, jakie ręce wymalowały pod dyktando podświadomości, potwierdzają cierpienie. Na traumatyczne przeżycia wskazują także zupełnie białe kartki. Czystość papieru świadczy o tym, że podświadomość głęboko wyparła niektóre wspomnienia, np. z dzieciństwa. Nie chce o nich pamiętać, bo dochodziło wówczas na przykład do molestowania seksualnego.
Halina Szejak uważa, że nad „białym” rokiem trzeba popracować szczególnie intensywnie. Warto malować mandale dla poszczególnych miesięcy tego roku, aby uchwycić moment, kiedy wyrządzono nam krzywdę.

Obrazki odkrywają największe problemy
Dotarcie do problemu, uświadomienie go sobie jest bardzo ważne. Bez tego zadra nie zniknie z duszy i nie otworzymy się na rozwój, nie odkryjemy swoich możliwości i nie zaczniemy realizować swoich celów.
Jedna z uczestniczek warsztatów opowiada o tym, jak zrywała wszystkie związki z mężczyznami. Uciekała niemal sprzed ołtarza. Rodzina namówiła ją na terapię u Haliny. Kobieta, cofając się w czasie, namalowała siebie jako małą dziewczynkę stojącą w oknie. Obraz przedstawiał zdarzenie, które miało miejsce w czwartym roku życia autorki. Tamtego dnia ojciec zapomniał odebrać ją z przedszkola. W towarzystwie woźnej do siódmej wieczorem wypatrywała przez okno tatusia. Czuła się przez niego porzucona.
Świadomość kobiety zapomniała o tym bolesnym przeżyciu, jednak w jej podświadomości tkwił głęboko lęk przed porzuceniem przez mężczyznę, którego uosabiał ojciec. Jako osoba dorosła nie była w stanie wejść z nikim w bliską relację, podświadomie obawiając się, że ukochany ją opuści.
Kiedy terapia dobiegła końca, wróciła do swojego ostatniego narzeczonego. Od kilku lat są szczęśliwym małżeństwem.
Sama Halina Szejak jako młoda matka panicznie bała się o życie swojego małego synka. Ani na chwilę nie spuszczała niemowlęcia z oka. Dzięki regresingowi poznała przyczynę swojego zachowania: w czasach Jezusa straciła dziecko w pożarze domu. Nie udało jej się wynieść malca z płomieni.

Sen pokaże, co się zmieniło
Praca podświadomości, zapoczątkowana przez malowanie mandali, trwa dalej podczas snu. Analiza snów uczestniczek warsztatów wskazuje problemy, nad którymi muszą jeszcze popracować. I na te, od których już się uwolniły.
Mariannie śniło się, że zostawiła na drodze staruszkę i inwalidę, których do tej pory mozolnie ciągnęła za sobą. Wsiadła potem w samochód pozostawiony przez pijanego kierowcę i odjechała. Ten sen oznacza odcięcie się od przeszłości, która jej ciążyła i ją ograniczała. Samochód to nowy, szybszy środek transportu. Symbolizuje postęp. Życie Marianny nabierze więc tempa.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin