Nowy25.txt

(31 KB) Pobierz
    Klasztor proponuje nam swoje usługi na tę przynajmniej noc  dodał.
   Ethan wyraził swojš własnš radoć z możliwoci przespania choć jednej nocy dla odmiany w prawdziwym łóżku. W takim, które nie będzie kołysało się na wietrze. Hellespont du Kane stwierdził, że jest mu to obojętne, ale Colette wyranie była równie podniecona propozycjš jak Ethan. Nawet jeżeli miało to oznaczać pięciusetmetrowš wspinaczkę. Kiedy za obydwaj czarodzieje dowiedzieli się o bibliotekach, oczywicie mowy nie było, żeby ich powstrzymać, dokładnie tak, jak to przepowiadał Ethan. Gotowi byli sami i to natychmiast ruszyć na górę. Hunnar łagodnie im przedkładał, że jeżeli zjawiš się za wczenie, może to zostać uznane za uchybienie lokalnej etykiecie, ale Ethan i September nie zgodzili się, przypominajšc wyjštkowš uprzejmoć i szczerš życzliwoć Przeora i Fahdiga. Nie czekajšc wiec, aż kto oficjalnie rozstrzygnie tę kwestię, obydwaj, Eer-Meesach i Williams, zniknęli w najbliższym luku.
    No, tych dwóch to nie zobaczymy przez spory kawałek czasu  powiedział szorstko Budjir.
   Ethan poczuł się zaskoczony. Rzadko się zdarzało, żeby który z giermków wyrwał się tak spontanicznie z komentarzem.
    Czemu tak mówisz, Budjirze?
    Nie rozumiem ich  odparł giermek.  Od tego ich stałego paplania głowa mi pęka.
    Nie kłopocz się tym, Budjirze  powiedział September jowialnie, klepišc wielkiego trana po ramieniu.  Niekiedy łapię się na tym, że czuję się podobnie jak ty. Co innego wysoki puchar ridilu i kształtna niewiasta, co?...
   Giermek szeroko się umiechnšł, a jego skone renice z lubociš wpatrzyły się w co daleko za horyzontem.
   Ethan przysłuchiwał się tej koleżeńskiej wymianie zdań i mamrotał:
    Co wspaniałego... jakie wzajemne zrozumienie.  I odwrócił się, żeby pójć do własnej kabiny i przygotować się do nocy.
   Prace remontowe postępowały miarowo i bez popiechu. Nie było powodu, żeby popędzać robotników. Tym razem będš mogli przyzwoicie popracować również nad przednim masztem. A chociaż prowizorycznie naprawiona prawa przednia płoza trzymała się lepiej, niż ktokolwiek miał się prawo spodziewać, Ta-hoding z ulgš powitał okazję, żeby rzetelnie jš naprawić. Wstawiono już pod dziób belki i zamocowania i metalowcy zabierali się do ponownego przyczepiania krnšbrnej płozy do kadłuba tratwy. Mieli to ukończyć, zanim zrobi się zbyt ciemno na pracę. Połamane reje, maszt przedni i bukszpryt będzie można naprawić jutro. Na otwartym lodzie przy normalnym wietrze ta robota zajęłaby co najmniej tydzień, ale pod osłonš niebosiężnych turni mogli to samo zadanie ukończyć w dwa dni.
   Ludzie nie byli osamotnieni w swoim pragnieniu, by poczuć pod sobš miękkie, stabilne łoża. Większoć załogi też chętnie by się z nimi wybrała, ale Hunnar i Ethan pamiętali uwagi Przeora o prostej, choć pożywnej strawie. Chociaż stary uczony niezaprzeczalnie wykazywał chęć, żeby się dzielić wszystkim, nie powinni nadmiernie wykorzystywać jego uprzejmoci. Tak więc majšca nocować w klasztorze grupa składała się z ludzi, Hunnara, jego dwóch giermków i Elfy. Dwaj czarodzieje już szli pod górę. Generał Balavere, któremu wcišż jeszcze dokuczała rana od strzały, zdecydował się zostać na pokładzie.
   Fahdig czekał na nich u stóp urwiska. Ubrany był w tę samš białš szatę, ale miał ze sobš lampę, na wypadek, jak to ujšł, gdyby niektórzy sporód was przekonali się, że wspinaczka jest dla nich zbyt wyczerpujšca i życzyli sobie zawrócić, majšc jakie owietlenie. Jak się okazało, podejcie ukończyli wszyscy, chociaż Colette otwarcie okazywała swój lęk przed czarnš otchłaniš ziejšcš po jednej stronie. Ethan ani trochę nie wstydził się razem z niš tulić się do zbocza góry. Uwagę wszystkich rozpraszała Elfa, która uparła się biec i podskakiwać tuż przy zupełnie iluzorycznej kamiennej balustradzie, żeby już nie wspomnieć o tym, że coraz to wychylała się i pokazywała jakie niezwykłe widoki gdzie w dole. A raz ze miechem wspięła się nawet na samš balustradę. Szła po wšskim zwieńczeniu muru, chwiejšc się na samej krawędzi. Ethan nie mógł na niš patrzeć. Nie trwało to długo, ponieważ Hunnar zagroził, że przywišże jej przeguby do kostek i przez resztę drogi na górę będzie jš wlókł za sobš. Narzekała, ale zeszła  i wszystkim ogromnie ulżyło. Kiedy już przeszli przez pierwszy ciemny korytarz, Fahdig poprowadził ich na górę innš drogš niż ta, którš pierwotnie przemierzyli. Minęli jakš długš, przytulnie wyglšdajšcš salę i przewodnik pokazał na łóżka schludnie poustawiane pod cianami.
    Na dzisiejszš noc  wyjanił zupełnie niepotrzebnie. W sali nie było kominka ciennego, zamiast niego na rodku w podłogę wpuszczone było zagłębienie wypełnione kłodami i chrustem. Tuż nad zagłębieniem duży, drewniany, wykładany miedziš lej zwężał się w długš, czarnš rurę, która znikała w suficie. Pod jednym względem ci samotni uczeni przewyższali ruchliwy port handlowy Wannome  rozwinęli podstawowš formę prawdziwego ogrzewania. Była wydajniejsza niż kominek  pod warunkiem wszakże, że wszystkie nie zużyte czšsteczki skończš w kominie, a nie w czyim łóżku. Na cianach osadzone były lampy i pochodnie. Jeżeli zamknie się pojedyncze drzwi, będzie im naprawdę wygodnie. A kilka okien usytuowanych od wschodu wpuci o poranku wiatło.
    Bardzo sympatycznie wyglšdajšca sala sypialna  pochwalił September.  Czy wy tu tak mieszkacie?
    Och, nie  odparł Fahdig.  Każdy brat ma swojš własnš salkę. To jest pokój do pracy.
    Z łóżkami?
    W gecie przyjani niektórzy z braterstwa odstšpili wam na tę noc swoje łóżka. Będš spali na pryczach. To dobrze robi na ciało i na umysł. Normalnie ten pokój wypełniajš stoły i krzesła. Wrócš tu, kiedy odejdziecie.
    Jestecie bardzo uprzejmi  powiedział Ethan.  Przykro nam, że narobilimy tyle kłopotu.
    Gocinnoć nigdy nie jest kłopotem  odparł ich niewzruszony przewodnik.  Zechciejcie teraz pójć za mnš tędy.
   Szli dalej korytarzem i weszli o jeszcze jeden poziom wyżej, a tam Fahdig gestem zaprosił ich do następnego pokoju. Znaleli się chyba na jednym z najwyższych poziomów w klasztorze. Przez ogromny wietlik, który zajmował niemal cały sufit, napływało wieczorne wiatło. Ethan zastanawiał się, czy te przepiękne wietliki wybudowali i zaplanowali sami uczeni, czy może była to umiejętnoć znana dawno temu, ale zapomniana w Wannome. Nie było jak sprawdzić, a pytanie mogło zostać uznane za niegrzecznoć.
   Stół był długi i skromny. Podobnie skromne było jadło, które inni członkowie bractwa na nim stawiali. U szczytu stołu siedzieli Przeor i kilku innych starszych tranów, Williams i Eer-Meesach także już czekali. Mały nauczyciel niemal wyprysnšł ze swojego miejsca na ich widok. Podszedł prosto do Ethana.
    Mój drogi przyjacielu, nie masz pojęcia, nie masz pojęcia, jakim skarbem jest to miejsce! Malmeevyn i ja niemal nie moglimy opanować wzruszenia. Jeden zdumiewajšcy tom za drugim! Niektóre z przechowywanych tu ksišżek sięgajš wstecz dosłownie o tysišce lat... a przynajmniej tak twierdzi Malmeevyn. Dużej częci nie potrafię przetłumaczyć. Już same ksišżki sš zdumiewajšce. Ale iloć czystej informacji i danych zmagazynowanych w rodku... lata całe zajęłoby to setkom ksenologów, majšcych dobry komputer, żeby chociaż udokumentować i skatalogować te materiały, które ma u siebie Bractwo.
    Nie chciałbym tłumić twojego entuzjazmu  odparł Ethan spoglšdajšc z podobnym entuzjazmem na postawione przed nim wieże jarzyny  ale będziemy tu jeszcze tylko przez jeden dzień. Do tego czasu remont zostanie ukończony i ruszymy w drogę powrotnš do cywilizacji. Przypominasz sobie cywilizację?
    Nie powiem, żeby z wielkš czułociš, Ethanie. Masz oczywicie rację, ale to, co już odkrylimy... czy zdajesz sobie sprawę, że kiedy rednia temperatura na tym wiecie była o jakie pięćdziesišt stopni wyższa? Lód pokrywał tylko bieguny. Z jakiego powodu klimat gwałtownie się zmienił. Morza zamarzły, a większoć lšdu znalazła się pod wodš. Z geologicznego punktu widzenia działo się to wczoraj.
    To ciekawe  powiedział z roztargnieniem Ethan, zajmujšc miejsce. Jego żołšdek powarkiwaniem domagał się uwagi.
    A oprócz tego...  Williams przerwał, w jego głosie pojawiła się nuta wyrzutu.  Nawet nie słuchałe. Jeste taki sam jak reszta, interesuje cię tylko alkohol, pienišdze i kobiety.
    Słuchaj, Millikenie, jestem zafascynowany. Ale po tych dwóch wspinaczkach umieram również z głodu. Póniej, dobrze?  Wbił spojrzenie w półmisek dymišcego mięsa, który jakby sztukš czarodziejskš pojawił się przed nim.
   Williams zignorował go i sztywno się oddalił. Zajšł miejsce i wydawał się kompletnie zapominać o tej rozmowie pogršżajšc się w debatę z Eer-Meesachem. Równie dobrze mogli być przy stole tylko oni dwaj. Ucichli jednak, kiedy Przeor podniósł starš, szponiastš łapę i gestem poprosił o ciszę. Ethan nie spodziewał się modlitwy przed posiłkiem, a to było włanie co takiego i jeszcze pewna osobliwoć na dodatek.
    Spożywamy wytwory zaradnoci i myli  powiedział uroczycie Przeor.  Mówi nam tak nasz rozum. Oby Bractwo nigdy nie zachwiało się w swoich usiłowaniach, ani nie zmalała jego moc, abymy na zawsze mogli powstrzymywać spustoszenie, jakie sieje Zły.
   To było wszystko. Potem inni Bracia  nie służšcy, ale członkowie społecznoci, którzy tego wieczoru spełniali tę rolę  zaczęli podawać talerze pełne mięsa, jarzyn i wypieków. Ethan spróbował kilku potraw i przekonał się, że sš mdłe, ale sycšce.
   Hunnar i jego dwaj giermkowie wyranie niezręcznie się czuli z powodu dyktowanego uprzejmociš naruszenia manier, do jakich byli przyzwyczajeni. Nie zwykli byli hamować się przy jedzeniu. Tutaj zasada kto najpierwszy ten najlepszy nie znajdowała zastosowania. Udało im się jednak powstrzymać od zaatakowaniu stołu i pozwolili się obsłużyć jak pozosta...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin