Palmer Diana - Ogień i lód.pdf

(806 KB) Pobierz
Microsoft Word - Palmer Diana - Ogień i lód.doc
Palmer Diana
Ogień i lód
Margie ma dwie wielkie pasje. Uwielbia pisać zmysłowe
romanse historyczne, a także szokować otoczenie. Właśnie
dlatego na spotkanie z przyszłym szwagrem ubiera się bardzo
wyzywająco. Wie, że Cannon, bogaty i konserwatywny
biznesmen, będzie oburzony. Jednak rozwój wypadków
przechodzi jej najśmielsze oczekiwania. Cannon nie tylko
traktuje ją z pogardą, ale zapowiada bardzo zdecydowane
działania. Nigdy nie pozwoli, by brat poślubił dziewczynę z
podejrzanej rodziny. Wywiezie go do posiadłości matki na
Florydę, przemówi mu do rozsądku… Margie jest w swoim
żywiole. Wie, że szykuje się pasjonująca rozgrywka…
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Zajmując stolik w ekskluzywnej restauracji w Atlancie, Margie
Silver świetnie wiedziała, że ściągnie na siebie pełne uznania
spojrzenia mężczyzn. Żywa zieleń jej satynowej sukni była
wystarczającym powodem, ale prawdziwą atrakcją był wymyślny
krój. Obcisła kreacja z długimi wąskimi rękawami miała głęboki
dekolt, zebrany w talii szerokim pasem. W połączeniu z długimi
czarnymi włosami i szmaragdowozielonymi oczami Margie, efekt był
piorunujący. Rozcięcie u dołu sięgało ponad kolano, ukazując
kształtne nogi w nylonowych pończochach oraz drobne stopy w
seksownych czarnych sandałkach na wysokim obcasie.
Margie popijała piwo imbirowe, trzymając szklankę długimi
szczupłymi palcami o pomalowanych na jaskrawy róż paznokciach.
Wyglądała na top modelkę, lecz w istocie zarabiała na życie pisaniem
pełnych namiętności romansów historycznych pod pseudonimem
Silver McPherson. Ale dziś nie wolno jej było nawet o tym
wspomnieć, fakt ten bowiem mógłby zaszkodzić świetlanej
przyszłości jej młodszej siostry Jan. Margie przeczuwała, że to
nieoczekiwane zaproszenie na kolację może mieć związek z
poznaniem przez nią przyszłego szwagra, narzeczonego Jan, bajecznie
bogatego, potentata przemysłowego z wielce konserwatywnej rodziny,
więc celowo postanowiła prowokować, poczynając od wyboru śmiałej
sukni.
Wydęła z irytacją pełne czerwone wargi. Była zajęta pisaniem
szczególnie trudnej sceny, gdy Jan zadzwoniła z żądaniem, aby
spotkała się z nią o siódmej w restauracji. Dochodziło prawie wpół do
ósmej, Jan nie przychodziła, Margie zaś zaczynała się niecierpliwić.
Z rozbawieniem spojrzała na swoją ekstrawagancką suknię. Jan
będzie przerażona. Usiłowała wytłumaczyć starszej siostrze
konserwatyzm rodu Van Dyne'ow i negatywne nastawienie brata jej
narzeczonego do wyzywająco ubranych kobiet. Ostrzegła Margie, że
powinna się ubrać jak najskromniej. Wobec tego Margie, która
zawsze robiła na przekór i nie cierpiała rozkazów, wyjęła z szafy
najbardziej prowokującą toaletę i umalowała się przesadnie jak
podstarzała kokota.
Wyobraziła sobie reakcję Jannie wspominając o młodym Andrew
Van Dyne i jego starszym bracie - i w jej oczach ukazały się wesołe
iskierki. Jeśli jej siostra na poczekaniu wymyśliła to niefortunne
spotkanie, zamierzała się przynajmniej świetnie bawić.
„Och, Margie, nie zachowuj się jak dziecko!" - jęczała Jan, gdy
Margie robiła coś szczególnie pociesznego, na przykład postawiła
posąg nagiej Wenus pośrodku ogrodu, gdzie mogła go widzieć stara
pani James, która wychodziła pod wieczór podlać posadzone na
swoim terenie kwiaty. Jan zagroziła, że wyjedzie z kraju, gdy Margie
oznajmiła, że chce zamieścić na skrzydełku okładki swoje zdjęcie w
negliżu. Ostatecznie skończyło się na zwykłej fotografii.
Jednak Margie w żadnym razie nie zamierzała rezygnować ze
swoich przyzwyczajeń i niestrudzenie wymyślała sposoby szokowania
Jan. Jej krótkie małżeństwo było główną przyczyną tych
wyzywających zachowań. Błazenada skrywała głęboką wrażliwość.
Nagła śmierć jej męża po dwóch długich miesiącach małżeństwa była
niemal ulgą; Margie raz na zawsze została pozbawiona złudzeń co do
miłości i mężczyzn. Nauczyła się także, że nie można poznać
człowieka, póki się z nim nie zamieszka. Zamierzała o tym pamiętać.
Myślała, że kocha Larry'ego Silvera. Był młody, sympatyczny i
jako adwokat miał przed sobą obiecującą przyszłość. Krótko się
spotykali, po czym wzięli ślub i odkryli, że kompletnie do siebie nie
pasują. Gdy dwa miesiące później Larry zginął w katastrofie lotniczej,
jej żałoba nie trwała zbyt długo. Działo się to przed pięciu laty, gdy
Margie miała zaledwie lat dwadzieścia; od tamtej pory przestała
traktować życie na serio. Powaga jest mentalnym samobójstwem,
głosiła, choć czasem miała wrażenie, że młodsza siostra przejrzała ją
na wylot.
Upiła łyk piwa i westchnęła. Jeśli Jan i Andy nie zjawią się w
ciągu dziesięciu minut, wyjdzie z restauracji. Za miesiąc mijał
ostateczny termin oddania powieści, nie miała czasu na pogawędki z
nieznajomymi.
Rozejrzała się dyskretnie dokoła. Wiedziała, że „potentat", jak go
nazywała, nie pochwala związku swojego młodszego brata z Jan. Jan
pracowała jako sekretarka w kancelarii prawnej. Potentat życzył sobie,
aby jego brat związał się z kimś z chicagowskich elit, a nie ze
skromną sekretarką z Atlanty. Ród Van Dyne'ow był potęgą na rynku
odzieżowym, najlepiej gdyby przyszła żona brata pochodziła z
rodziny właścicieli sieci domów towarowych. Przede wszystkim liczy
się dbałość o interesy!
Poczuła mrowienie na karku, a gdy się obejrzała, napotkała
świdrujący wzrok stojącego w progu mężczyzny. Siła tego spojrzenia
omal nie wytrąciła jej z rąk szklanki. Mężczyzna był olbrzymi, miał
dużą kształtną głowę, niczym wyrzeźbioną w drewnie tekowym.
Czarne oczy łypały wrogo. Margie była zafascynowana; czemu obcy
człowiek miałby ją mierzyć tak niechętnym wzrokiem?
Niewiele myśląc, wydęła kusząco wargi i posłała mu pocałunek,
mrugając przy tym długimi rzęsami. Uśmiechnęła się kącikiem ust i z
powrotem odwróciła głowę.
Odstawiła piwo, ż trudem tłumiąc śmiech. Mina nieznajomego
była warta milion dolarów. Wcześniej znudzona i zirytowana, teraz
zaczynała się dobrze bawić. Jan dozna szoku, gdy się dowie, jak jej
siostra zabijała czas oczekiwania.
Nieznajomy stanął nad nią z twarzą tak surową, że mógłby
wstrzymać ruch uliczny.
- Prawdziwa Mount Rushmore - mruknęła Margie z krzywym
uśmieszkiem. Zmierzyła mężczyznę prowokującym spojrzeniem. -
Wypij ze mną drinka, skarbie - rzuciła.
Nie uśmiechnął się do niej. Może nie potrafił. Patrzył na nią
krytycznie.
- Dziękuję. Przyszedłem na spotkanie z pewną młodą damą -
podkreślił ostatnie słowo, jakby chciał wyrazić, że nie stosuje się ono
do Margie.
Podobał jej się jego głos. Niski, lekko schrypnięty, bardzo męski i
kulturalny.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin