Feehan Christine - Karpaty 03 - Mroczny blask (tłum. nieof.).rtf

(761 KB) Pobierz

Feehan Christine - Dark gold

Rozdział 1

 

 

- Josh, jest  to bardzo ważne spotkanie biznesowe - Alexandra Houghton przypomniała jej młodszemu bratu, parkując starego Volkswagena na parkingu za restauracją. Wplatając rękę w jego kręcone włosy patrząc mu w jasne oczy. Odrazu ogrzał ją strumień ciepła, zmuszając o zapomnieniu wszystkich spraw których się obawia i niepokoiły, uśmiechnęła się

- Jesteś już dorosły, Josh, Niewinem dlaczego ci to mówię. Ale to jest jedyna szansa żeby zrealizować moje marzenie aby zatrudnić się i pracować tutaj. Przecież wiesz że musze pracować dla nas.
- Oczywiście, Alex. Nie martw się. Zostanę na podwórku i pobawię się moją ciężarówka. - Uśmiechnął się do swojej ukochanej siostry. Była dla niego wszystkim po tym jak ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym przed jego drugimi urodzinami.

- Przepraszam, opiekunka zachorowała, i nie może do nas już przychodzić.

- To jest pijaczka, Alex - poprawił ją, zabierając swój plecak z zabawkami.

- Skąd to wiesz? - wymagając spytała go, przeraziła się, że sześcioletnie dziecko wie coś na ten temat. Alex wyszła z samochodu lekko otrzepując się, czując głęboką satysfakcje. Koszt tego koszt tego ubrania równała sie  miesięcznej pensji, ale Alexandra oceniła to jako niezbędne koszt. Wyglądała znacznie młodziej niż jej dwadzieścia trzy lata. Musiała wyglądać jak najlepiej, a kostium miał jej pomóc z tym.

Josh trzymał swoją ulubioną zabawkę, postrzępioną ciężarówkę.
- Słyszałem, że kazałaś jej iść do domu, bo była pijana i nie mogła opiekować się mną....

Alexandra specjalnie kazała mu iść do swojego pokoju. Zamiast tego Josh schował sie w pobliżu i  podsłuchiwał. Wiedział że to jedyny sposób aby uzyskać niezbędne informacje, którą Alexandra uważała za ważną "tylko dla dorosłych". Alexandra uśmiechnęła się, patrząc na jego złosliwy wyraz twarzy.

- Duże uszy, prawda?

Spojrzał zakłopotany

- To dobrze mały przyjacielu. Musimy ulepszyć naszą umowę, prawda? - mówiła to z dużym przekonaniem, niż tak naprawdę sądziła. Mieszkali w ruderze, pensjonacie, gdzie mieszkali w większości prostytutki, pijaki i narkomani. Alexandra bardzo bała się o przyszłość Josha. . Wszystko zależało od tego spotkania.

Thomas Ewen geniusz, pozostawiając innych z tyłu, własciciel video i gier komputerowych o wampirach i demonach, poszukuje nowych grafików. Ewen pojawił się już na niemal wszystkich znanych czasopismach. Musiał być bardzo zaintrygowany jej pomysłami, skoro naznaczył spotkanie. Alexandra wiedziała że ma talent, lecz bała się że Ewen może nie właściwie ocenić, widząc tak młodą osobę. Konkurowała z wieloma doświadczonymi projektantami.

Alexandra wyciągnęła swoje port folio z samochodu i wzięła za rękę Josha.

- To pomoże na jakiś czas. Masz w plecaku jedzenie, pamiętasz?

Skiwnął głową i jedwabiste loki spadły na czoło. Alexandra mocno ścisnęła jego rękę. Josh był dla niej najważniejszy, jedyną rodziną, jej przyczyną do walki z trudnościami, celem do przeprowadzki do lepszego miejsca i zmiany ich dotychczasowego życia. Josh był delikatnym, wspaniałym i dobrym dzieckiem. Alexandra wierzyła że Josh zasługuje na to co najlepsze, że Zycie ma mu sporo do zaoferowania, i chciała mu w tym pomóc.

Przeprowadziła go przez restauracje i zostawiła w gaju. Dalej droga prowadziła do skał, a za nimi był morze.

- Nie podchodź do skał, Josh. Ich krawędzie są niebezpieczne, mogą zarwać sie pod twoimi nogami, albo możesz sie poślizgnąć i spaść.

- Wiem, mówiłaś juz mi. - glos miał zirytowany - Znam zasady, Alex.

-Henry bedzie dziś wieczorem. Przypilnuje ciebie.

Henry był starym i bezdomnym, który często spał w lesie za restauracją. Alexandra dawała mu często jedzenie i drobne, z wdzięczności dla tego Henry czasem pomagał jej.

- Hej Henry, miło z twojej strony że zgodziłeś sie dzisiaj pomoc mi.

- Masz szczęście że natknęłaś sie na mnie na rynku. Dzisiaj będę spał pod mostem.- Henry spojrzał na nią swoimi wyblakłymi błękitnymi oczami - Tam cos sie dzieje niepojętnego.

- Działalność gangów?- spytała ze zdenerwowaniem Alexandra. W pierwszej kolejności myśląc o Jashu bojąc sie o jego bezpieczenstwo.

Henry kiwnął głową.

- Na to wygląda. Poszukiwania nie są prowadzone w tych miejscach, dlatego Spie tutaj. Oni nie pozwoliliby mi zostać jeśliby wiedzieli ,ze tu jestem.

- Więc co to są te dziwne rzeczy które dzieją sie w pobliżu?

Josh pociągnął ja za spódnice.

- Chcesz sie spóźnić na spotkanie? Ja zostanę z Henrym. Wszystko bedzie dobrze. - podkreślił on widząc jej rozpacz. Josh usiadł pod drzewami na ścieżce prowadzącej do skał.

Skrzypiąc kościami kolan Henry usiadł obok niego.

- Dokładnie idź, Alex! - machnął kościstą ręką.

- My będziemy tu bawić się tą piękną ciężarówką, prawda Josh?

Alexandra przegryzła wargę niezdecydowana.

Jej było bardzo niezręcznie zostawiać Josha z tym zmęczonym i chorym starym człowiekiem.

- Alex? - Jakby czytając jej myśli Josh uśmiechnął sie , jakby jej niezdecydowanie obraziła go.

Alexandra westchnęła. Josh był bardzo mądrym dzieckiem jak na jego wiek przypadało, żyjąc takim ciężkim życiem. Lecz niestety on miał racje; to spotkanie było bardzo ważne

- Dziękuje Henry, jestem ci dłużna. Potrzebuje tej pracy. - Alexandra sie nachyliła aby pocałować Josha.

- Kocham cie braciszku. Bądź ostrożny.

- Kocham cie, Alex- Powtórzył - Bądź też ostrożna
Ciepłe słowa ucieszyły ją, odwróciła sie i poszła z powrotem dróżka prowadzącą do restauracji. Wiatr rozwiewał jej włosy. Podeszła pod drzwi, głęboko nabrała powietrza, podnosząc wysoko podbródek otworzyła drzwi i zrobiła krok do przodu.  Nie zwracając uwagi że jej żołądek kurczy sie z nerwów. Lekka muzyka, piękne żyrandole, a piękne zarośla dżungli wytwarzały iluzje wejścia do innego świata. Pokój podzielony na zaułki , wokół ogromnego ogniska dającego każdemu przerwę w nauce i uczucie ciepła.

Alexandra uśmiechnęła się.

- Mam spotkanie z panem Ewenem. On juz przybył?

- Tak oczywiście - powiedział mężczyzna

Thomas Ewen pociągał łyk whisky, kiedy zobaczył przepiękną Alexandre Houghton idąca w jego stronę. Często miał spotkania w tej przytulnej restauracji, ale ta kobieta go poraziła. Mała, szczupła, o zaokrąglonych biodrach i fantastycznymi nogami. Jej duże ciemno-niebieskie oczy otoczone ciemnymi rzęsami, a usta miała pełne i seksowne. Złociste włosy były zwinięte w wysoki kok, dzięki któremu było widać jej kości policzkowe. Osoby siedząca obracali sie żeby przejrzej jej się. Ona nie zauważyła tego, co wokół jej sie działo podchodząc do stołu z królewskiego majestatu. W tej kobiecie wszystko było nie zwykle.

Thomas zakaszlał, aby przywrócić glos. Wstał na nogi, uścisnął jej dłoń, ciesząc sie w głębi jego sukcesem. Temu przepięknemu stworzeniu był potrzebny tylko ON. Człowiek starszy od niej na piętnaście lat, z pieniędzmi, znajomościami, wpływami i sławy mógł albo stworzyć albo zniszczyć jej karierę. A on przeznaczony do użycia najmniejszych możliwości, uzyskiwajac maksymalnej przyjemności z tej sytuacji.

- Bardzo miło cie poznać, Panie Ewen- powiedziała cicho. Jej melodyjny głos był podobny do jej delikatnej, jedwabistej skory.

- Wzajemnie.- Thomas trzymaj jej rękę chwilkę dłużej, niż to było konieczne. Słodka niewinność w jej oczach dokonała naturalność seksualną, jest bardzo prowokująca. Chciał jej rozpaczliwie, tak ze teraz to jest niezbędne dla wyjaśnienia jego postawy. Alexandra trzymała ręce splecione na kolanach, aby ukryć ich drżenie. Nie  mogła  sobie wyobrazić, że bedzie siedzieć obok takiego wspaniałego człowieka jak Thomas Ewen. Nawet więcej- uważana za artystę jego kolejnego projektu. Była to jedyna taka okazja w jej życiu. ON milczał, dokładnie analizując ją. Alex postanowiła delikatnie zacząć rozmowę.

- To jest piękna restauracja. Często tu Pan tu bywa?

Thomas poczuł łomotanie serca emocje. Była zainteresowana w nim jako w mężczyźnie! Inaczej po co by pytała. Możliwe ze wygląda na chłodną i niewzruszona, a nawet trochę arogancko, ale mimo tego chciała sie dowiedzieć na temat jego relacji osobistych. Uniósł brew uśmiechając sie figlarnie, az zabrakło jej powietrza, tak tez było Nie raz z innymi

- To- jest moja ulubiona restauracja

Alexandrze niespodobala sie jego mina, zlekceważyła to lecz uśmiechnęła się.

-Przywiozłam kilka swoich szkiców. Próbki pomysłów, rysunki, fabule, która

zaproponowałeś wkolejonym swoim projekcie. Widzę zasadność tych linii, ale co myślisz o tym? Wiem ze używasz Nightwaks Don Michaela. On jest bardzo utalentowany ale wątpię ze on rozumie dokładnie to , co ty przedstawiasz sobie Ja widzę tylko mnóstwo detali dużo  energii. - Pod Stolem Alexandra skrzyżowała palce razem, starała sie zachować spokój.

Thomas przeraził się. Ona była absolutnie nie do zdobycia. Michael był Wielka nazwa, z wielkim ego, ale on nigdy nie rozumiał w pełni widzenie Thomasa. Jednak oczywiste profesjonalizm Alexandry drażnił go. Wyglądała tak chłodno i nieprzystępna. Ona chciała rozmawiać tylko o pracy. Kobiety zazwyczaj rzucały mu sie na szyje.

Alexandra nie mogla nie widzieć frustracji jaka pojawia sie na twarzy Thomasa Ewena. Ścisnęła pięści tak ze paznokcie wbiły sie w skore. Co było nie tak? Niewątpliwie ona działała zbyt ostro. Człowiek z jego reputacja wołałby bardziej kobiece podejście. Jej była potrzebna ta praca i oczywiście ona jej nie dostanie, jeżeli rozgniewa go. Jaką krzywdę może przyczynić lekki flirt? Ewen był bogatym, przystojnym kawalerem, to był jej typ mężczyzny. Westchnęła głęboko, nigdy Nie wydawało jej sie dobre podrywać kogoś takim sposobem. Na chwile mogla przestać Myślec o wątpliwościach, przecież ona miała obowiązki co do Jasha. Pomyślała ze może naprawdę jest zimna. Ale mogla oszukać nieco w razie potrzeby.

- Myślę ze nie powinniśmy sobie psuć obiadu sprawami biznesowymi. Czy zgadzasz sie ze mną? - Powiedział z impulsywnym czarującym uśmiechem

Alexandra pozwoliła na zalotny uśmiech. Wieczór miął być długi. Potrzasnęła Glową gdy nalał jej kieliszek wina, przyniesionego do sałaty z krewetkami, który jak sie okazało robi z przypadkowych spotkań szczęśliwe. Ewen pochylił sie nad nią , dotykając jej reki, jakby wprowadzał reguły.

Alex odeszła od stolika tylko raz, żeby sprawdzić Jasha. Po zachodzie słońca znalazła Josha grającego z Henrym w Black Jacka zniszczonymi kartami.

Henry pokazał zęby w uśmiechu, wdzięczny ze Alexandra mogla przemycić z restauracji trochę jedzenia.

- U nas wszystko dobrze, Alex. Idź i zajmij sie spokojnie swoja praca.

- Uczysz Jasha gry na pieniądze? - Spytała żądając o odpowiedz, mając w oczach iskry śmiechu. A Henry i Josh wesoło sie śmiali rzucając na nią spojrzenia. Alexandra nic nie mogla zrobić dlatego żeby objąć Josha.

- Henry mówi, ze Nawet bym mógł w stanie nas wesprzeć grając w karty, siostro. Zawsze wygrywam - z dumą powiedział JOsh

Alex przegryzła wargę nieco, żeby skryć swoje zdenerwowanie .

- Dobrze. Musze wracać Jeżeli zmarzniecie kołdra jest w bagażniku.

Oddala Jashu klucze od samochodu.

- Bądź ostrożny jeżeli je zgubisz będziemy musieli nocować z Henry.

- Zimno przecież - odpowiedział Josh śmiejąc się.

- Zimno. Nawet bardzo zimno. - uprzedziła Alexandra -  Bądźcie ostrożni. Wrócę tak szybko, jak tylko będę mogła, ale ten mężczyzna jak sadze chyba myśli ze ma dobra okazję spędzić dziś miły wieczór.

Henry pogroził pięścią.

- Jeśli bedzie tylko chciał próbować to proszę Odrazu przyprowadzić go do mnie.

- Dziękuje Henry, musicie dobrze sie sprawować dziś póki jestem zajęta. Alexandra odwróciła sie i poszła z powrotem do restauracji.

Podnoniosł sie wiatr wiejący od strony morza i nadciągające chmury.Pojawiajaca sie mgła okryła drzewa oraz białymi sowami. Alexandre przeszywał dreszcz który przeszywał ją po całym ciele.

Nie było bardzo chłodno ale aura mgły, niepokój uczynił ją nerwowa. Alexandra pokręciła Glową, żeby odrzucić widok cieni, chowających sie za każdym drzewem. Z jakiegoś powodu bardzo sie denerwowała dzisiejszym wieczorem. Kazała sobie zamilknąć na czas tego spotkania. Musiała mięć tą prace.

Alex wróciła do restauracji, przez zarośla i wiszącą zieloną winorośl. Ewen wstał, usadził ją, zdając sobie sprawę że był obiektem zawiści wszystkich mężczyzn w pomieszczeniu. Alexandra Houghton miała takie wnętrze , które natychmiast nawiewała myśli o gorących nocach i niepohamowanej namiętności.

Pogładził ręką jej rękę

- Zmarzłaś - powiedział nieco chrapliwym głosem.

- Wyszłam z łazienki i postanowiłam nieco sie przejść. Noc jest taka piękna, nie mogłam sie nie oprzeć żeby Nie popatrzeć na morze. To sprawia wrażenie. - kazało się że jej oczy chowają tysiące tajemnic, lecz długie rzęsy skrywają wszystkie emocje. Thomas z trudem przełknął ślinę i poparzył w dal. Musiał panować nad sobą. Doszedł do wniosku że należy użyć lekcje uwodzenia i zaczął opowiadać fantastyczne opowiecie, Nie do uwierzenia. Alexandra z zaciekawieniem zadawała mu pytania. ale trudno było zwracać uwagę na jego anegdoty o utworzeniu błyskotliwej kariery, że ma wiele obowiązków społecznych, jak i meczące jest gdy kobiety uganiają się za nim dla jego pieniędzy. Była z jakiegoś powodu coraz Bardziej niespokojna, jej ręce drżały. Nagle poczuła fale strachu i czuła jakby lodowate palce dotykają jej głowę. Złudzenie było tak silne że mimo woli podniosła  rękę żeby sprawdzić.

- Czy chciałabyś sie napisać lampkę wina? Ma świetny aromat- zapytał Thomas podnosząc butelkę wina i przyciągają ja do siebie aby nalać.

- NIe, dziękuje bardzo ale ja rzadko pije. - trzeci raz odpowiedziała na jego zachętę odrzuceniem, jakby miał problem ze słuchem. Jej było zupełnie niepotrzebne żeby otumanić sie alkoholem. Od tego wieczoru zależało zbyt wiele. Ona nigdy nie piła, kiedy prowadziła albo kiedy był w pobliżu Josh. On widział juz zbyt wiele pijaństwa u nich na podwórku . Alexandra uśmiechnęła się łagodząc swoja odmowę. Kiedy kelner zabrał dodatkowe dania, Alex sięgnęła po swoje szkice by je przedstawić Thomasowi

Ewen westchnął. Zazwyczaj kobiety próbowały go podrywać. Ale Alexandra kazała sie, być odporna na jego urok i i była poza zasięgiem. Coraz bardziej i bardziej intrygowała go, jeszcze bardziej pragnął jej. Thomas wiedział, że ta robota jest ważna dla niej i zdecydował się tą szanse wykorzystać. Mógł by powiedzieć że widzi w niej płomień seksualności, chciał zobaczyć jak jej chłodne oczy zaczynają się Świecic. Ewen niecierpliwie czekał na przyjemność która da mu ciepły i nieokiełznany seks z nią.

Ale to było przed chwila kiedy zobaczył jej szkice, po tym zapomniał on o wszystkim, łącznie z jego wolą. Alexandra odtworzyła jego fantazje lepiej niż on mógłby opisać to w słowach. Podniecenie chwyciło go całego, a on omal nie zaczął gadać głupoty. Ona - to co było mu trzeba dla jego nowej gry. To było nowe, gorące innowacyjne podejście. mianowicie ze było to konieczne.

- To tylko szkice - miękko powiedziała Alex

- Bez animacji, ale mam nadzieję, że wiesz, cała idea? - Nawet zapomnila jaka miała wcześniej niechęć do Thomasa Ewena, po tym jak zobaczył jej prace
- Czy masz tak dużo szczegółów. Taka wyobraźnia ... Taka technika ... I patrząc na nie, czuję się tak, jakbyś odgadneła moje mysli.- powiedział wskazując. Był pod wrażeniem że złapała ciezkostrwane uczucie w jego rysunkach. A co mogłaby zrobić z potężnymi komputerami i programami projekcji?

Thomas dokładnie badał jedna scenę. Miał wrażenia jakby to naprawdę kiedyś sie działo. To było podobne na fotografie wampira, złapanego w straszliwej bitwie. Rysunek był na tyle realny, ze wykazywał dreszcz. W jakiś sposób to tworzyło cos miedzy nimi. To było coś co on próbował nawiązać przez cały wieczór. Nagle Alexandra zdała sobie sprawę, że palce Thomasa znów dotykają ją, nieświadomie doceniła jego sile rąk, szerokie ramiona, piękna twarz i jej serce podskoczyło. Czy chciała go fizycznie? Poraziła ją ta myśl ale przy tym bardzo podnieciła. Obserwowała go ja z pełnym zachwytem ogląda szkice.

Nagle chłodny powietrze ogarnęło restauracje, przynosząc za sobą poczucie zła. Przeszedł po skórze Alexandry jak robaki, w rezultacie Alex zbladła. Dokładnie się rozejrzała wokół, inni wyglądali tak jakby nic się nie stało. Śmiech i cichy szept ją otaczało. Czuła jak pot płynący na czole i zagłębia się na jej klatce piersiowej. Jej serce waliło jak wściekle.

Thomas Ewen taki był zainteresowany szkicami że nie zauważył jej niepokoju. Szeptem wyrażał swoje zachwycenie, głowę miał spuszczoną przykuty do jej szkiców.

Coś było nie tak. Absolutnie nie tak. Alexandra wiedziała to; ona zawsze wiedziała. Wiedziała jak zmarli jej rodzice, wiedziała kto zajmuje się sprzedawanie narkotyków, bezbłędnie wiedziała kto kłamie, znała dużo strasznych rzeczy. I teraz kiedy inni w lokalu cieszyli się spędzając miły wieczór pijąc, jedząc i rozmawiając, a ona wiedziała że cos niedobrego kryje się tuż obok, to było coś okropnego. Alex nigdy cos takiego jeszcze nie spotkało.

Powoli, ostrożnie obejrzała się wokół. Ludzie spokojnie rozmawiali i jedli. Trzy kobiety, siedzące obok niej głośno się śmiały i wznosiły toasty. W jej ustach zupełnie zaschło, serce waliło jak szalone. Nie była w stanie ruszać się albo mówić, była przerażona. Na ścianie za Thomasem Ewenem, pojawił się cień, przeciągający się do przodu, Zaczął się rysować na pomieszczeniem i zbliżać się w jej stronę, i siedzących obok niej trzech kobiet które rozmawiały ze sobą z entuzjazmem. Nikt po za nią nie widział tego cienia…Alexandra siedziała zupełnie nieruchomo, nagle usłyszała szept w głowie. To było podobne do szelestu myszy, coraz głośniej to słyszała.

-Przyjdź do mnie. Bądź ze mną. Pozwól mi cieszyć się z Toba. Przyjdź do mnie. – słowa walczyły z nią, jak odłamki szkła, kazało się, że to przeszywa jej umysł. Pazur – wijący się na ścianie cień kiwnął w jej stronę.

Słyszała jak krzesło pod nią skrzypnęło. Alexandra mrugnęła powiekami, cień nagle znikł na ścianie. Poruszyła głową żeby popatrz za sobą na dwa inne skrzypiące krzesła się odsuwają, trzy kobiety wstają zostawiając pieniądze na stole, i idą w kierunku wyjścia w zupełnej ciszy.

Alexandra chciała zacząć krzyczeć aby kobiety nie wychodziły na zewnątrz, próbowała im pomoc, ale gardło było tak wysuszone, że nie potrafiła żadnego słowa wypowiedzieć.

- Alexandra! – Thomas złapał ja za rękę próbując pomoc jej. Jej twarz była blada, krople potu pojawiły się na jej czole. – Co ci się stało?

Miała ciemno przed oczami, lecz dalej próbowała wkładać w pospiechu swoje prace z powrotem do teczki, ale ręce zupełnie odmawiały jej i posłuszeństwa, i szkice wyleciały z jej rąk na podłogę.

- Przepraszam, Thomas, musze już iść – szybko wstała, omal nie upadła na podłogę. Czuła się bardzo słaba, miała wrażenie że to cos złego jest ciągle tutaj i proboje ją zniszczyć. Jej żołądek buntował się od tego uczucia.

- Jesteś chora, Alexandra? Pozwól że podwiozę cie do domu. -  Ewen próbował jednocześnie podnosić szkice które były na podłodze i trzymać za rękę Alex. Ale ona szybko zlekceważyła to wyrwała rękę, myśląc wyłącznie o Jashu. Nie wiedziała co to było ale wiedziała że nie sa bezpieczne te trzy kobiety oraz Josh i Henry. Czuła jego obecność ciemności.

Alexandra wstała i wybiegła z lokalu nie zrawacajac uwagi na zaciekawione twarze na niej łącznie w tym twarz Thomasa Ewena. Zbiegła po schodach przytrzymując spódnice. Ból i strach, przechodził ją. Czuła jakby serce w jej piersi rozerwało się w jej piersi i teraz krwawiło. To było takie realne, że trzymała się kurczowo swoja pierś i patrzac na rękę czy Nie jest zakrwawiona przypadkiem. Wiedziała że będzie jeszcze gorzej. Przegryzła swoją wargę tak że omal nie pociekła jej krew.. Ten bój był tak prawdziwy. To dało możliwość zebrać się na sile i mieć siły by dalej biec. Jakaś bestia chodziła po ziemi, roznosząc śmierć. Mogła wyczuć zapach krwi już teraz wyczuła słabe wibracje – skutki przemocy. Modliła się, żeby to nie był Josh. Dlaczego zostawiła go ze starym mężczyzna?

Czuła jakby cień śledził ją. Ciemny, gęsty okrywał drzewa jak białą narzuta. Nie mogła zobaczyć, gdzie stąpały jej stopy, miała wrażenie jakby biegła przez piasek. Kiedy próbowała oddychać, zrozumiała że to niemożliwe. Chciała krzyczeć by Josh usłyszał lecz intuicja mówiła by milczeć.

Kim by ten szaleniec był, na pewno cieszył się strachem wytwarzanym u innych ludzi. To był przypływ jego mocy. Nie mogła sobie pozwolić by cieszył się jej kosztem.

Przeciskając się przez las potknęła się o kogoś:

- O Boże! – głośno powiedziała modląc się, żeby to nie był jej brat.

Zauważyła ze budowa  ciała była za duża, zimne ciało leżało nie ruszając się w stercie śmieci

- O, Henry…- smutek był tak ogromny, ze ona próbowała obrócić go bo leżał na brzuchu.

Przerażony strach nadszedł wtedy gdy zobaczyła jego poranione piersi, jego serce jakby dosłownie było wyrwane, ziemne i martwe. Alexandra kucnęła na kolana, ciało wyglądało obrzydliwie. Rany były na szyi możliwe ze go dopadło jakieś zwierze.

Jadowity śmiech wypełnił jej umysł. Alexandra wytarła usta ręką, ten szaleniec do nie dopadł Josha. Naprawiając się w stronę skał, morze intensywnie odbijało się od skał, wiatr wyjąc  Nie dał szans na usłyszenie czegokolwiek. 

Nic nie widziała i nie słyszała, szła na przód. Wszystko kierowało ją do istnego samobójstwa. Zdała sobie sprawe, jakby on wie o tym, widzi ją i czeka teraz na nią.

Nie zwracaja uwagi na silny wiatr, mgła była bardzo gesta, ale widziała przez nie jak trzy kobiety które siedziały wcześniej w restauracji teraz wolno Ida w stronę skał. Kobiety siedziały z prawej strony od niej i wyszły wcześniej z lokalu. Jak patrzyła na nie miała wrażenia jakby kobiety była zahipnotyzowane, patrzyły w stronę mężczyzny stojącego na zboczu skały

Był wysoki, szczupły, przy tym widać było ze był bardzo silny. Jego twarz była piękna, falowane włosy opadały na ramiona, a zęby błyskały się przy chytrym uśmiechu.

„Wyglądał jak zwierze” – ta myśl od razu przyszła jej do głowy, niszcząc piękne złudzenia. I Alexandra zobaczyła krew na rekach tej istoty , na jego zębach i podbródku.

Witając uśmiechem widać było jego kły. Jego oczy patrzące  na trzy kobiety, były jak czarne dziury, rozpalane do czerwoności dzikie czerwone światło w ciemnościach.

Kobiety uśmiechając się, chętnie podchodziły do niego. Kiedy podeszły do niego bliżej, on podniósł rękę. Kobiety pokornie upadły na ziemie klękając i pełznąc do niego. Jęczały i stękały ściągając z siebie ubranie. Mgła lekko przyciemniła sprośną scenę, i kiedy znowu mogła zobaczyć, ujrzała jak jedna z kobiet wije się wokół kolana mężczyzny. Kobieta rozerwała swoja bluzkę, wystawiając swoje piersi do przodu. Ocierała się piersiami o niego prosząc i błagając, żeby zrobił z nią co tylko chciał, wykorzystał ją. Druga kobieta stała u zbocza skały przyklejona do jego talii, wyżywająco patrzac się na mężczyznę.

Alexandra chciała odwrócić się, nie chciała tego oglądać, nie mogła uwierzyć że ludzie mogą zachowywać się jak marionetki. Nagle zobaczyła Josha, który wolno szedł do mężczyzny. Kazało się że Josh nie zwraca uwagi na kobiety, nie patrzył się ani w prawo ani w lewo, to wyglądało jakby widział przed sobą najcenniejsze marzenia.

Zahipnotyzowany . Silnie bijące serce Alexandry. Ten zabójca zahipnotyzował te kobiety i Jasha. Jej brat szedł do przodu powoli, jak gdyby ktoś go ciągnął.

Mężczyzna odwrócił się w jej stronę, i choć zasłona mgły kryła ja, to jednak czuła wrogie spojrzenie na sobie.

Przyglądał jej się przez mgłę. Bolała ją głowa, serce jej podchodziło do gardła. Miękki, uwodzicielski głos uporczywie szeptał w jej głowie,  jednak koncentrowała się wyłącznie na Joshu. Nie pozwoli bestii zrozumieć, że boi się go.

Jej ręka chwyciła za koszule Jasha. Jego nogi nadal szły do przodu, ale ona mocno trzymała go. Trzymając mocno dziecko w objęciach, stała teraz na odległości około pięciu metrów twarzą w twarz z potworem

On stał na samym zboczu skały, a jego marionetki mruczały  i prosiły o jego uwage. Kazało się ze on nie zauważa kobiety, w pełni skoncentrowany na Alexandrze. Uśmiechnął się do niej obnażając swoje białe zęby.

Alexandra wdzrygnela się widząc na jego ustach i zębach krew Henrego. Ten szaleniec zabił bezbronnego Henrego.

- Podejdź do mnie. – wyciągnął do niej rękę.

Mogła czuć jego głos przeszywające jej ciało, kazał jej. Szybko mrugnęła oczami wpatrując się w krew na jego rekach i paznokciach, dla niej stracił cale piękno jego miły glos stał się warczący i Nie do zniesienia.

- Ja tak nie myślę. Zostaw nas w spokoju. Zabieram Josha -  mówiła to z napięciem. Jej niebieskie oczy płynęły wyzwaniem.

Jedna z jego rąk głaskała kobietę która ocierała się o jego ciało.

- Dołącz do mnie. Popatrz na te kobiety one pragną mnie. Kochają mnie.

- Oszukuj się dalej. – próbowała zrobić krok do tyłu, ale Josh sprzeciwił się temu. Ścisnęła go mocniej, a wtedy Josh zaczął się wyrywać i kazał jej zostawić go.

Bestia stojąca na skale podniósł brew.

- Nie wierzysz mnie? – zrwocił uwagę na kobietę, która owijała się wokół jego talii

- Chodź tu, moja droga. Chce abyś umarła dla mnie. – machnął ręka za siebie

Alexandra wdrygneła się, kobieta liznęła go w rękę, uśmiechając się do niego popełzła jeszcze bliżej zbocza skały.

- Nie!- wykrzyknęła Alexandra, ale kobieta wyszła na próżnie przestrzeni, Az do fal i ostrych skał. Alexandra zakrztusiła się, patrzac jak on wyrywa włosy drugiej kobiecie całując ja w usta, odrzuca jej głowę do tyłu zanurzając żeby w jej szyje.

Jakby jeden z najbardziej żywych obrazów dla Thomasa Ewena błysnęła Alexandrii przed oczami. Bestia piła krew kobiety po czym wyrzucił ja na bok, jak gdyby była tylko muszelka która znalazł na plaży.

Alex usłyszała jego szept i zaczęła się modlić znów i znów. Czym by on nie był , jest niebezpieczny. Zdecydowanie przycisnęła Josha na rekach. Krzyczał, wyrywał się, ryczał, a nawet próbował gryźć. Alexandra mogła odejść na dwa metry przed tym każąc mu zamilknąć. Był spokojny dopóki ona znów Nie zaczęła się wycofywać.

Potwór podniósł głowę, oblizał swoje palce i paskudnie się uśmiechnął.

- Widzisz? One zrobią wszystko dla mnie. One kochają mnie. Nie sądzisz? – podniósł na nogi kolejna kobietę, która podbiegła i zaczęła sie ocierać o niego.

- Chcesz mi dać tylko przyjemność?

Kobieta zaczęła całować go w usta, szyje, klatkę piersiowa, przesuwając się coraz niżej i niżej, jej ręce  zapuściły się w jego spodnie. On pieścił jej szyje.

- Widzisz moja moc? Jesteś tą która zapraszam aby podzielić się moja siła i zabawić się.

- Ta kobieta ciebie nie pragnie. – sprzeciwiła się Alexandra – Wykorzystujesz to za pomocą zahipnotyzowania, by zrobić z niej marionetkę. Nie ma własnego zadnia w tej chwili. Przecież wykorzystałeś ją. – próbowała wyrazić swoje zdanie drżącym głosem.

Nagle usłyszała jak z jego ust wyrwał się zwierzęcy ryk, lecz przy tym uśmiechał się dalej.

- Może masz racje. Teraz ona jest nic warta prawda?

Cały czas uśmiechając się, mężczyzna, patrzac w oczy Alexandry, zacisnął głowę kobiety swoimi rekami i przekręcił.

Trzask usilił się przechodząc przez ciało Alexandry. Trzęsła się cała. Jedna ręką mężczyzna trzymał bezwładne ciało kobiety nad urwiskiem. Jej szyja była była wykręcona pod nienaturalnym katem, kiedyś piękna kobieta teraz pusta jak muszla, Potwor wyrzucił kobietę prosto do morza.

- Teraz ty będziesz moją – mówił miękko – Chodź do mnie.

Alexandra pokręciła głowa

- Nie. Nie zamierzam podchodzić do ciebie. Widzę ciętym kim jesteś naprawdę. Widziałam jak zmuszałeś patrzeć na siebie tym biednym kobietom!

- Przyjdziesz do mnie, z własnej woli. Jesteś jedyną. Przyszedłem do tego małego świata tylko za tobą. Musisz podejść do mnie – ton głosu był miękki, ale kryło się w tym nuta rozkazu.

Alexandra spróbowała zrobić krok w tył, ale Josh zaczął krzyczeć, płakać i kopać. Wstała, cały czas ściskając go mocno i uważać na niego by nie uciekł.

- Jesteś chory. Potrzebna tobie pomoc. Lekarz albo ktoś inny. Ja nie mogę zrobić nic dla ciebie- szukała ucieczki z tego koszmaru modląc się, by ktoś przyszedł; policja, ochrona lub ktoś inny.

- Nie wiesz kim jestem pewnie?

Alexandra czuła ze zamarła ze strachu. Zmarnowała dużo czasu, czytając i słuchając dawnych legend o wampirach, żeby rozpracowywać szkice dla Thomasa Ewena. I ten potwor był kopia tego mitologicznego stworzenia, żywiąc się krwią, używać hipnotyczny stan  żeby rozkazywać innym. Głęboko westchnęła, żeby uspokoić się i spróbować wrócić do rzeczywistości. Niewątpliwie była mgła i wiatr, ciemno, noc bez gwiazd i makabryczniej szalejące fale na dole , wszystko to nakazywało Myślec czy mogłoby być górze? To było w dwudziesto pierwszym stuleciem, a nie w jakiś zapomnianym wieku.  Musi trzymać się własnego rozumu i nie pozwalać na koszmary rozwijające się w jej głowie.

- Ja wiem, że myślisz o sobie- powiedziała spokojnie – ale prawda jest taka, ze jesteś niebezpiecznym mordercą!

Roześmiał się miękko i mrocznie. Dźwięk – jakby paznokcie skrzypiące, przeciągnięte  po desce. Czuła zimne palce na swojej skórze.

- Chowasz dziecko od prawdy! – podniósł rękę i kiwną w stronę Josha, świecące oczy wpatrywały się w twarz chłopca.

Josh wyrywał się jak szalony, krzyczał w rekach Alexandry, próbując się wyswobodzić.

- Zostaw go w spokoju!- skoncentrowała się na uspokojeniu własnego brata, ale był bardzo silny pod wpływem hipnozy, na koniec się wyswabadzając Natychmiast podbiegł do potwora, objął go za kolana i popatrzył na niego uwielbieniemRozdział 2

 

Serce Alexandry biło jak szalone. Powoli wyprostowała się, w ustach miała sucho ze strachu, kiedy zobaczyła jak ręce bestii dotykają jej brata.

- Przyjdziesz do mnie teraz, prawda? – miękko spytał potwór.

Alex podniosła drżący podbródek.

-  w taki sposób wymuszasz moją wole? – nogi miała z waty, i jedynie co mogła to zrobić kilka kroków w stronę wampira.

- Używasz Josha żebym podeszła do ciebie...Ale to Nie jest moja wolna wola? – spytała

Usłyszała zwierzęcy ryk, po czym zobaczyła jak potwór bierze Jasha i trzyma za jedną nogę nad przepaścią.

- Jeżeli dla ciebie jest taka ważna wolna wola, to w takim razie zdejmę hipnozę z dziecka. On będzie słyszał, widział wszystko co się stanie. – jego zęby zazgrzytały, ryknął. Z trudem mógł wypowiadać słowa swoim chłodnym tonem.

Jego słowa kazały jej podejść bliżej, by dosięgnąć Josha, idąc w ich kierunki potknęła się i upadła tuż obok nóg potwora

- Proszę, zostaw go. Oddaj mi go!- w jej głosie słychać było ból i zdenerwowanie, ale to wciąż podniecało potwora.

On miękko roześmiał się, kiedy nagle Josh ocknął się, zaczął krzyczeć ze strachu. Brat krzyczał imię swojej siostry, jego oczy patrzyły na nią, tylko w niej widział pomoc. Potwor odepchnął Alex jedną ręką, a drugą kontynuował lekko przytrzymywanie Josha nad przepaścią.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin