Katecheza 41
Proponujemy rozpocząć katechezę zabawą. Katecheta za pomocą pacynki lub maskotki prowadzi zabawę, np. w podany niżej sposób.
Mój przyjaciel Maurycy bardzo chciał się z wami spotkać. Uparł się, że przyjdzie dzisiaj ze mną do was, bo wy na pewno pomożecie mu rozwiązać problem, który trapi go już od dłuższego czasu. Otóż Maurycy chciałby bardzo zostać szczęśliwym i to nie tak troszeczkę, ale tak bardzo szczęśliwym, najbardziej jak to tylko możliwe. Usłyszał kiedyś, że "nie ma tak dobrze, jak w niebie" i dlatego postanowił dowiedzieć się: gdzie jest takie miejsce, w którym spotyka się niebo z ziemią. Chciał pojechać w podróż, aby je znaleźć, ale teraz jest to niemożliwe, a do wakacji pozostało jeszcze sporo czasu. Pomyślał więc, że może sobie wyobrazić te miejsca, które chciałby zwiedzić. Niestety, sam nie ma tak dobrej wyobraźni i chciałby dzisiaj poprosić was o pomoc. Pomożecie Maurycemu?
Katecheta odsłania umieszczoną przed lekcją na tablicy ilustrację przedstawiającą szczyty wysokich gór:
Wyobraźmy sobie teraz, że wspinamy się na wysoką górę. Maurycy wymyślił, że tam na pewno bliżej jest do nieba. Dzieci mogą powstać i udawać, poruszając się w miejscu, że wędrują górską ścieżką, a potem zająć z powrotem miejsca na krzesłach, wyobrażając sobie, że siadają na kamieniu znajdującym się na szczycie wysokiej góry.
No i co Maurycy jesteś teraz zadowolony? Nie? Dlaczego? Czyżbyś nie znalazł tu nieba? No w sumie masz rację. Widok to może jest tu ładny, ale te chmury tak szybko się zbliżają, że zaraz zrobi się tu straszna mgła i będzie niebezpiecznie. A do tego bardzo tu zimno i wieje taki nieprzyjemny wiatr. Chyba rzeczywiście nie może tak być w niebie.
Będziemy musieli razem z Maurycym podróżować dalej. Chcecie?
Katecheta odsłania drugą ilustrację umieszczoną przed katechezą na tablicy. Przedstawia ona zachód słońca nad morzem.
Wyobraźmy sobie, że spacerujemy brzegiem morza w świetle zachodzącego słońca. Musimy uważać, żeby nie zamoczyć nóg w zimnej już wodzie.
Dzieci tak jak poprzednio mogą w miejscu spacerować. Potem siadają, wyobrażając sobie, że spoczęli na piasku.
Maurycy, pięknie tu prawda? Tak musi być w niebie. Co? Znowu nie jesteś zadowolony? Bardzo trudno ci dogodzić. Uważaj, bo dzieci nie zechcą ci więcej pomagać. Co ci się teraz nie podoba? Wiesz, ty chyba masz rację. Słońce zaszło. Chmury pokryły niebo. Zrobiło się chłodno, ciemno i nieprzyjemnie. Tu nie może być jak w niebie.
Wiesz Maurycy, zamiast podróżować poczytaj sobie podręcznik dzieci.
Tam jest bardzo dużo odpowiedzi na trudne pytania. Może znajdziesz w nim coś ważnego dla siebie.
Katecheta powinien zainscenizować oglądanie podręcznika przez Maurycego.
Znalazłeś coś Maurycy? Tak? Na stronie 161? Otwórzmy podręczniki i zobaczmy, co spodobało się Maurycemu.
On twierdzi, że takie musi być niebo jak ta ilustracja, bo wszyscy, są razem, zgodni i radośni. A co wy sądzicie na ten temat?
Pozwalamy dzieciom wypowiedzieć się. Mogą one nawiązać do tego, co powiedzieliśmy w katechezie - strony 151-155.
Rysunek ucha - do którego dzieci dorysowują wlatujące serduszka
Modlitwa
Zgadzam się więc, Panie, dzisiaj z Twoją wolą,
choć czasem przykazania trudne są i bolą....
Ale każdy smutek od razu gdzieś znika,
gdy we mnie niebo z ziemią się spotyka!
Dla kogo żyjemy?
Jurek myślał, że urodził się po to, żeby mu było dobrze. Ciągle myślał o zabawkach i słodyczach. W szkole nie chciał się uczyć. Narzekał, że mu się nudzi. Dokuczał dzieciom: kolegom i koleżankom. Nikt go nie lubił. Aż pewnego razu jego mama zachorowała i poszła do szpitala. Jurek został sam w mieszkaniu, bo tato długo pracował i wracał do domu późno, gdy jego syn już spał. Jurkowi było przykro. Czuł się samotny.
"Nikt mnie nie lubi i nawet mamy przy mnie nie ma" - myślał. "Po co żyć, gdy jest mi tak źle?".
Jurek miał bardzo mądrego dziadka. Rozmawiał z nim o tym, co czuje, i dziadek mu powiedział:
- Nawet Syn Boży, Pan Jezus, nie żył dla siebie, lecz przyszedł na ziemię w sprawach Ojca. Czynił to, co Mu polecił Bóg Ojciec. A ty myślisz, że masz żyć dla siebie?
- To co mam robić? - płakał Jurek.
- Zapytaj Boga. Żyjemy przecież po to, żeby robić to, co nam poleca Pan Bóg.
Wieczorem Jurek zaczął się modlić. Zastanawiał się:
"Czego Pan Bóg chce ode mnie?" Pomyślał o mamie. "No tak! Chce, abym odwiedził mamę i pocieszył ją!". Od tego momentu Jurek zaczął się zmieniać. Jeszcze czasem pobił się z kolegą, ale zawsze umiał się pogodzić! A gdy zagapił się na lekcji, starał się to naprawić i sam zabierał się za naukę.
Stał się taki wesoły, że wszyscy go polubili.
My też mówimy modlitwy czasie modlitwy "Ojcze nasr": "Bądź wola Twoja" i powinniśmy pytać Boga, czego od nas oczekuje.
Piosenka: "Pieśń jedności"
Powiedziałeś Panie dosyć lękówpowiedziałeś kochaj - w tym jest sensPokazałeś dziwny świat miłościW który teraz ponad wszystko wierzyć chcę
Śpiewajmy Panu tę pieśń jednościW której kochać chcemy wszystkich tak jak OnChcemy żyć w prawdzie, wierze i w miłościChcemy stworzyć w Bożym świecie wspólny dom / 2 razy
Dni nadziei dałeś całe morzeTej nadziei, która każe iść
Zbłękitniałe oczy Twej miłościdają duszy wielką radość, kochać chcą
KATECHEZA_DLA_DZIECI