Erotyczne opowiadania cz.17.doc

(1155 KB) Pobierz
Kolejne opowiadania erotyczne :)

 

 

 

 

Paczka nr 17

 

Gra

 

Od jakiegoś czasu na ekranie mojego telefonu komórkowego pokazywały się różne, dziwne wiadomości tekstowe. Ogłoszenia matrymonialne, propozycje sponsoringu, oferty sprzedaży amatorskich filmów pornograficznych itp. Wszystkie wzbudzały we mnie raczej pewnego rodzaju zażenowanie niż zainteresowanie. Nie mniej jednak przynajmniej raz dziennie poświęcałem kilka minut na przeglądnięcie najnowszych ofert.

Pewnego dnia, moją uwagę przyciągnęła szczególnie jedna wiadomość: "Małżeństwo. Ona 30l. ładna, duży biust. On 32l. Poznamy chłopca w wieku 16-18l. w celu sex zabaw. Opolskie. Tel. 6XXXXXXXX." Takiego rodzaju ogłoszenie potrafi rozbudzić wyobraźnię niejednego nastolatka. A już mnie pobudziło wręcz do konkretnej akcji.

Po kilku głębszych, odważyłem się i zadzwoniłem pod podany numer.

- Ja w sprawie ogłoszenia - przyznałem z nonszalancją w głosie.

Młody kobiecy głos miło przywitał mnie i wypytał o kilka istotnych spraw: ile mam lat, z jakiego jestem miasta oraz oczywiście pytania dotyczące mojego wyglądu. Po usłyszeniu odpowiedzi, pani podziękowała i obiecała, że gdy tylko zdecydują się z mężem na mój udział w ich igraszkach natychmiast skontaktują się ze mną. Domyślałem się, że pewnie nic z tego nie wyjdzie. Każdy przecież słyszał nie raz jak to wszędzie obiecują, że zadzwonią, a potem nic, cisza. Tym razem jednak było inaczej.

W najbliższy piątek na telefonie pokazał się numer, na który uprzednio dzwoniłem. Trzęsącą się dłonią odebrałem (jak zresztą wszystkie telefony od tamtego czasu), a w słuchawce ten sam uroczy głos zaprosił mnie na sobotni wieczór pod podany mi adres.

- O nic się nie martw. My zajmiemy się wszystkim. - powiedziała na zakończenie moja rozmówczyni.

Przygotowania trwały niemal całą sobotę. Zastanawiałem się co na siebie włożyć, jak się uczesać i wreszcie co mam mówić. Postanowiłem, że oczywiście nie będę podawał żadnych moich prawdziwych danych osobowych. Naprędce wymyśliłem całkiem prawdopodobny życiorys i cały roztrzęsiony czekałem na wieczór. O właściwej godzinie wyruszyłem z domu i w ciągu 30 minut dotarłem pod wyznaczony adres. Był to nieduży domek jednorodzinny w całkiem przyzwoitej dzielnicy. Przyjrzałem się jeszcze raz swojemu odbiciu w skrzynce na listy i zadzwoniłem dzwonkiem przy furtce. Po chwili oczekiwania zamek sam otworzył się, a ja nieśmiało ruszyłem w kierunku domu. Drzwi były lekko uchylone, toteż lekko pchnąłem je i znalazłem się w środku niedużego korytarza. Nie było tu nikogo. Tylko moje lustrzane odbicie straszyło na ścianie. Pod lustrem, na komodzie leżała koperta i maska, jaką nosił kiedyś Zorro. Teraz zrozumiałem jak mieliśmy utrzymać pełną anonimowość, tak zapewnianą mi przez uroczy głos w słuchawce. Na kopercie było moje wymyślone imię. Otwarłem kopertę i szybko przeczytałem kartkę, na której gospodarze poinformowali mnie o konieczności założenia maski. Nerwowo rozglądając się wokół siebie założyłem maskę na oczy.

Ruszyłem przed siebie w kierunku drzwi, zza których dochodziły promienie świetlne. Zapukałem i wszedłem do środka. Za drzwiami stał on - niewysoki zamaskowany brunet, o lekko przerzedzonej czuprynie. Był mniej więcej mojego wzrostu, może trochę szczuplejszy, wyglądał na pięć lat więcej niż sugerowało ogłoszenie. Uśmiechnął się i szerokim gestem zaprosił mnie do środka. Przywitaliśmy się, wymieniliśmy uściski dłoni i w tej chwili jedna myśl uderzyła mnie jak przysłowiowy obuch. A jeżeli ten facet, co mnie tu teraz za rękę ściska i szerokim gestem do środka zaprasza, to jakiś zboczeniec. Że tak naprawdę nie ma żadnej żony, a tylko zasadził się na młodego i delikatnego chłopca w niecnym celu. Słyszy się o takich sprawach teraz. Krew odpłynęła mi w pięty. Gdzie jest jego żona? Gdzie ten miły kobiecy głos, z którym dwa razy rozmawiałem? Chyba nie zostałem nabrany przez tego faceta na jakieś (mocno bardziej!) perwersyjne igraszki?

- A gdzie małżonka? - zdenerwowany szybko zapytałem.

- Szykuje się. Zaraz do nas dołączy - chyba wyczuł moje zdenerwowanie, bo odwrócił się i krzyknął w kierunku schodów prowadzących na piętro: - Kochanie! odezwij się, bo ten młody człowiek gotów pomyśleć, że zastawiłem tu na niego jakąś niemiłą pułapkę. Nerwowo uśmiechnąłem się. On czuł się nad wyraz pewnie.

- Proszę się nie niepokoić, już schodzę - uspokoił mnie dobrze mi już znany głos z góry. Uspokoiłem się. Od tej chwili myślałem już tylko o tym, co będziemy robić dalej, jak będą wyglądały osławione igraszki.

Gospodarz postawił przede mną szklaneczkę i napełnił do połowy koniakiem. Oprócz mojej na stole znajdowały się już dwa nadpite kieliszki. Mężczyzna podniósł jeden z nich i bez żadnych zbędnych toastów wychylił. Podobnie zrobiłem i ja, wychyliłem cały kieliszek i zatopiłem się w miękki, skórzany fotel. Wymieniliśmy z gospodarzem kilka grzecznościowych uwag i zgodnie postanowiliśmy oddać się oczekiwaniu na jedyny w tym domu pierwiastek żeński, jak nazwał swoją żonę zamaskowany mężczyzna. Jego niski, matowy głos był bardzo spokojny. Dało się wyczuć, że nie po raz pierwszy wita w swoim domu nowego partnera do wyszukanych zabaw erotycznych. Z jednej strony ten jego niski głos bardzo mnie uspokajał, a z drugiej strony bawił śmiesznie fonetycznym 'r', które brzmiało jak 'rrrr' rodowitego Francuza.

Nerwowo zacząłem rozglądać się po salonie, w którym się znajdowaliśmy. Wnętrze było całkiem przytulne. Lekko przyciemnione światło. Gdzieś zza moich pleców sączyła się spokojna jazzowa muzyka.

Wreszcie pojawiła się i ona. Na schodach pojawiła się szeroko uśmiechnięta blondynka ukryta za taką samą jak my maską. Miała na sobie długą luźną suknię w jakimś dziwnym kremowym odcieniu i jasne korale na szyi. Jej spore piersi miękko tańczyły pod cienkim materiałem sukienki. Zza dokładnie nałożonej maski błyskały co chwila jej ruchliwe oczy.

Przywitała się z nami i nie tracąc powabnego uśmiechu pomachała do nas z góry.

Kremowe widmo ze schodów spłynęło w dół i nie odrywając ode mnie wzroku podpłynęło najpierw do swojego małżonka, delikatnie całując go w policzek, a następnie zbliżyła się do mnie. Nachyliła się i czule pocałowała mnie w kącik ust. Pachniała przy tym nieziemsko. Poczułem się jakby anioł omiótł mnie swoimi skrzydłami. Jej zwiewna sukienka pod światło okazała się lekko prześwitywać i moim oczom ukazała się niezwykle atrakcyjna sylwetka. Na końcu teraz kłębiących się w mojej głowie myśli stało nie poruszenie jedno zdanie: Było warto. Było warto, choćby dla tego wspaniałego widoku.

Gdy odfrunęła ode mnie znowu wróciła do swojego mężczyzny. Wylądowała na jego kolanach i zaczęła wić się niczym wąż. Była wysoka, znacznie wyższa zarówno ode mnie jak i od swojego męża. Jednak w tej pozycji różnica wzrostu nie była tak widoczna. Gospodyni siedząc do mnie plecami zdążyła już zdjąć koszulę ze swojego męża, a teraz zabierała się za jego rozporek. Zdawało się, że moja obecność w niczym ich nie krępuje. Wręcz nie zwracali na mnie uwagi. Wydobyła członka swojego męża i w najlepsze zaczęła mu obciągać. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego na żywo. Czułem, że robi mi się gorąco. Musiałem być oblany pięknym różowym rumieńcem. Sięgnąłem po kieliszek i nalałem sobie słuszną porcję koniaku, którą zaraz wypiłem. Głowa pani domu to podnosiła się, to znikała nad kroczem mężczyzny siedzącego naprzeciwko mnie. Jakby ruszała szyją w tempo jakiegoś bardzo szybkiego kawałka muzycznego. W pewnym momencie zwolniła, a z ust jej partnera wydobył się przeraźliwy jęk. Anielica zsunęła mu się z kolan i odwróciła się powoli w moją stronę. Z kącika jej wciąż uśmiechniętych ust skapywało nasienie jej mężczyzny. Po chwili otarła usta, wstała i chwyciła mnie za rękę.

- Teraz sprawdzimy na co cię stać, chłopcze - powiedziała swoim aksamitnym głosikiem - i porwała mnie w kierunku schodów, z których jeszcze przed chwilą sama do nas spłynęła.

Wydarzyło się to tak szybko, że nawet nie zdążyłem zauważyć, co stało się z jej mężem. Wbiegliśmy do pokoju, który najwyraźniej był ich sypialnią. To, co przykuło moją uwagę, to finezyjny baldachim zawieszony nad ich łożem. Przekraczając próg pokoju chciałem odruchowo zamknąć za sobą drzwi, ale ona mi na to nie pozwoliła. Powiedziała tylko tajemniczo: - Daj i innym nacieszyć się naszym widokiem. - Po czym wskoczyła na łóżko, wygięła się jak rozgrzana żyrafa i odwróciła w moją stronę.

- Pokaż co potrafisz, chłopcze. - wymruczała przez zęby w moim kierunku.

Podkasała swoją długą kremową suknię i wypięła zgrabny tyłeczek. Nie kazałem jej długo czekać. Zbliżyłem się do niej i przywarłem swoimi biodrami do jej bladych pośladków. Przez chwilę drażniłem się z nią. Malowałem moim instrumentem kółka na jej pośladkach. Wreszcie nakierowałem go i wszedłem w nią. Oparłem ręce na jej biodrach i rozpocząłem pompowanie. Jęknęła i przyjęła narzucony jej przeze mnie rytm. Po kilku pchnięciach zorientowałem się, że w drzwiach stoi jej zupełnie nagi mąż. Nie dość, że się nam przygląda, to jeszcze wszystko filmuje małą cyfrową kamerą. Gdy zauważył, że się mu przyglądam, zareagował uśmiechając się i pokazując mi uniesiony w górę kciuk. Chyba mu się podobało.

W pewnym momencie wysunęła się do przodu, pociągnęła mnie za rękę i położyła mnie na plecach. Nie dając mi nawet odetchnąć wskoczyła na mnie i już wpasowywała się na mojego małego. Teraz mogłem jej się przyjrzeć trochę dokładniej. Była całkiem ładna, choć może trochę nazbyt energiczna. Nie dziwię się, że jeden mężczyzna nie był w stanie zaspokoić kobiety o tak rozbudzonym libido. Wyginała się na mnie i skakała jak sprężyna. Była niezmordowana. Czułem, że dzisiejszy wieczór tak szybko się nie skończy. Rzuciłem spojrzenie w kierunku jej męża. Nie nudził się, jedną ręką trzymał kamerę, a drugą zabawiał się swoim całkiem sporym penisem.

Gdy wreszcie wypaliłem w nią to wszystko, co w tym momencie miałem do wypalenia, poczułem, że siły witalne odpłynęły z mojego ciała, uszło ze mnie całe powietrze. Co do niej, to wręcz przeciwnie. Zeskoczyła z moich bioder i zaczęła oblizywać mój mocno nadwerężony instrumencik. Jej mąż zbliżył się do nas i zaczął kręcić zbliżenia. Gdy znalazł się w zasięgu ręki, ona chwyciła go za jego maczugę i zaczęła mocno ugniatać, nie przestając przy tym obciągania mojego małego.

W pewnym momencie gospodarz naszego spotkania także eksplodował. Jego soki oblały twarz jego małżonki. Tu nikogo nie zaskoczył: Z dużej chmury - duży deszcz. Gęste krople spływały po jej uśmiechniętej pod maską twarzy. Nasza żyrafa klęczała i spoglądała to na męża, to na mnie.

- Podobało się? - zapytała ocierając z twarzy nasienie swojego męża.

- Jasne - odpowiedziałem - Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec.

- Powiedz, na co masz jeszcze ochotę, a postaramy się coś na to zaradzić.

- Chciałbym... - nieśmiało zacząłem - chciałbym... jeżeli jest taka możliwość przetestować pani drugą dziurkę.

- Hmmm, muszę ci przyznać młody człowieku, że nie lada z ciebie wojownik. Szykuj się na...

Sięgnęła do szuflady i wyciągnęła z niej pudełko z kremem.

- ... szykuj się na niezłe mieszanie kakao - dokończyła.

Naoliwiła mojego rumaka i swoje brązowe oczko. Odwróciła się do mnie tyłem i pochyliła do przodu. Wypięła kształtny tyłeczek, a rękoma rozsunęła pośladki. W najskrytszym zagłębieniu pojawiła się wąska i bardzo ciasna szparka ozdobiona zaciśniętym zwieraczem. Przejechałem ręką po jej kręgosłupie i przysunąłem mój oręż do jej ciasnej pieczary. Wpychałem go po trochu, przyglądając się reakcjom mojej partnerki. Nie mówiła nic, wypinała coraz bardziej swój blady tyłeczek. Gdy już w dużej części wepchnąłem się w nią, złapała za pałkę swojego męża i po raz kolejny zaczęła mu obciągać. Ja, powoli siłowałem się z jej zwieraczem, a ona w najlepsze pośredniczyła między nami, spinała nas jak jakiś przedłużacz.

Po dłuższej chwili ciasnej "przepychanki" nastąpiły dwie eksplozje. Jedna po drugiej. Najpierw jej mąż wystrzelił nad jej głowę, tak że całkiem sporo wylądowało w jej włosach i skleiło je niczym super mocny żel. Później ja uwolniłem się od jej ciasnego tyłeczka i dokładnie zalałem jej pupę.

Bez słowa komentarza wzięliśmy prysznic (tym razem osobno) i pożegnaliśmy się z solennym zamiarem ponownego spotkania. Mój telefon już czekał na sygnał od zaprzyjaźnionego małżeństwa, a ja w mojej głowie obmyślałem, jaki inny, ciekawy numer do odegrania mógłbym zaproponować na następnym spotkaniu.

 

Igraszki z koleżanką

 

Niedawno skończyłem pierwszą klasę liceum. Przyszedł czas wręczania świadectw, przyszły upragnione wakacje. Po odebraniu słabej "cenzurki" i po pożegnaniu się z klasą, wróciłem do domu.

Początek "nieba dla uczniów" przebiegał dosyć... normalnie. Właściwie cały dzień możnaby opisać w paru słowach : bieganie, basen, komputer itd. Codziennie wstawałem o godz. 6 rano, po czym jadłem śniadanie i szedłem do parku by trochę pobiegać. Po powrocie do domu, nudziłem się, działo się to głównie za sprawą zepsutego Internetu. Przedtem przynajmniej mogłem "surfować" po nim, oglądać jakieś różowe stronki, czy rozmawiać na czacie poprzez videokonferencje.

Rozmowy z dziewczynami, jak także kobietami zajmowały mnie do reszty. Często nie były to zwykłe pogadanki, ale rozmowy należące do tych pikantniejszych. Miałem kamerkę, więc wiedziałem, że zaraz zostanę poproszony o jakieś malutkie : "show". Zwykle mnie to rajcowało, szczególnie, gdy ten ktoś po drugiej stronie też miał kam. lub przynajmniej mikrofon. Czasami robiłem nawet takie "przerwy" w masturbacji, co niewątpliwie podsycało atmosferę i miałem większą ochotę na cyberzabawę.

Wiedziałem, że w końcu Internet zostanie przywrócony do stanu poprzedniego, czyli naprawiony. W czasie jego niebytu postanowiłem zrobić sobie właśnie taki "mini-maraton". Polegał on na zaprzestaniu masturbacji do czasu, aż ktoś naprawi Neostradę. Po paru dniach było już widać efekty. Pała stawała mi nawet na myśl o jakiejś kobiecie, byłem taki niewyżyty.

Szybko mineły 2 tygodnie od mojego "ostatniego razu" z peniskiem w rączce. Był Piątek, a w domu zrobiło się pusto. Zostałem sam w chacie na jakieś 8 czy 9 godzin. Powinienem być zadowolony, a byłem wściekły...

- Taka okazja!!! - krzyknąłem.

Gdyby chodził mi Internet mógłbym się dobrze zabawić, chodzić nago po domu i robić to swoje "show". Była godzina 6:30. Zjadłem śniadanie i poszedłem na codzienny jogging.

Podczas biegu zauważyłem siedzącą na ławce - znajomą mi osobę. Była to Grażyna, moja koleżanka z klasy. Mieszkała jakieś 25 km. od mojego miasta, więc zdziwiła mnie jej obecność. Szybko podbiegłem i przywitałem się z nią. Grażyna była brunetką o po prostu normalnej sylwetce. Miała ok. 165 cm wzrostu, jasną karnację i brązowe oczy. Mówiąc szczerze nie podobała mi się, w szkole cały czas ją olewałem, udawałem, że dla mnie nie istnieje. Siedziała spokojnie na ławce lekko uśmiechając się do mnie pod nosem. Miała egzamin poprawkowy z chemii, więc przyjechała do miasta by dowiedzieć się o jego terminie. Powiedziała, że z racji 2-godzinnego wolnego czasu, postanowiła odwiedzić nasz miejscowy park. Słuchałem i... patrzyłem na nią zupełnie tak, jak głodny pies na kawałek mięsa, po chwili... zaprosiłem ją do siebie.

- Zaproszenie przyjęte - odparła.

Po drodze rozmawialiśmy, a mi co chwile dokuczały kosmate myśli. Przechodziliśmy obok apteki...

- Poczekaj chwilkę Grażynko, tylko wstąpie na sekundkę. W niewielkiej aptece nie było nikogo, oczywiście prócz jednej farmaceutki. Podszedłem i szybko powiedziałem :

- Poproszę Durex'y! Farmaceutka zmierzyła mnie wzrokiem, po czym zapewne pomyślała : "Taki młody?... a z resztą, co mnie to obchodzi!" i podała mi je. Rzuciłem pieniądze i pobiegłem do wyjścia. Grażynka czekała na ławce, a do mojego domu było już, tylko jakieś 3 minuty drogi. Po przybyciu na miejsce weszliśmy do środka. Zaprosiłem ją na piętro, a następnie do salonu.

- Napijesz się czegoś? sok?, mineralka? a może coś mocniejszego?

- Wiesz obojętne.

Byłem pewny, że jeden drink mógłby trochę rozluźnić sytuację. Poszedłem do kuchni, wziąłem 2 szklanki, wódkę i sok. Jednak jej nie nalałem zwykłej wódki, tylko "śliwowicę" - okoliczny przysmak, około 70-procentowy. Zaczęła pić, najpierw z lekkim grymasem, ale nie chciała odmówić. Wypiła jedną szklaneczkę, a potem drugą... rozmowa stawała się coraz bardziej luźna. Przeszliśmy do spraw bardziej osobistych, jednak dalej bałem się zaproponować troszkę bardziej pikantny temat. Zacząłem ją przepraszać za moje całoroczne zachowanie wobec niej. Zrobiło się gorąco, nie mogłem pozwolić, by ona po prostu wyszła. Musiałem szybko coś wymyśleć. Zbliżyłem się do niej, chwyciłem za dłoń i nic nie mówiąc... pocałowałem. Zamkneła oczy i wypięła się - chyba chciała jeszcze. Ale nie taki był mój plan, nie chciałem jej całować.

- Przecież ona mi się nie podoba - pomyślałem.

Lecz podniecenie jakie wywarł na mnie ten 2-tygodniowy przestój, rozpalało moje zmysły. Nie byłem sobą. Pocałowałem ją poraz drugi, a dłoń położyłem na jej osłoniętej przez bluzkę - piersi. Wtedy właśnie zrobiła te swoje maślane oczka i zaszeptała :

- Marcin? ... nie...proszę...

Nie słuchałem jej, tak jak robiłem to przez cały rok szkolny. Zacząłem ściągać jej bluzeczkę. Popatrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. Miała biały staniczek, który bez problemów pokrywał dość niewielkie białe piersiątka. Byłem tak blisko, nigdy wcześniej nie dotykałem kobiecych piersi, nawet przez ubranie. Powoli zacząłem odpinać biustonosz... napięła chyba wtedy wszystkie mięśnie, bo aż się uniosła ze zniecierpliwienia jak i ze strachu. Zaczęła całować moją szyję i nie zwróciła uwagi, gdy jej staniczek właśnie zleciał na sofę. Patrzyłem na nie, na te białe niewielkie wzniesienia, a mój penis aż podskakiwał. Zacząłem je delikatnie głaskać, jak jakiś skarb. Gdy przejechałem palcem po sutku, lekko zadrżała. Usłyszałem tylko :

- Yyhhhh...

Schyliłem głowę i zacząłem muskać wargami jej lewego sutka. Stawał się coraz bardziej twardy i czerwony. Grażka była wiejską dziewczyną i w dodatku dziewicą, więc takie pieszczoty doprowadzały ją do szaleństwa. Gdy tak podgryzałem i ssałem te czerwone punkciki, ona zaciskała swoje dłonie na moim karku, prawie wbijając mi paznokcie. Ściągnąłem koszulkę. Grażyna była zdezorientowana, nie wiedziała co ma teraz robić. Nigdy pewnie nie widziała nawet żadnego pornosa. Objęła mnie mocno, tak żebym nigdzie nie uciekł i zaczeła lizać moje sutki. Było to dla mnie dziwne doznanie, ale potem mi się spodobało.

Kucając, ssała je i lizała drugą zaś ręką chciała poszukać mojego ptaszka. Nie pozwoliłem jej na to. Ściągnąłem jej jeansy. Ujrzałem białe majtki, z pod których uchodziły czarne kręcone włoski. Wiedziałem, że taka jak ona napewno nie goli sobie muszelki. Bałem się troche odsłonić biały materiał, więc zacząłem od lizania jej ud. Były pokryte gęsią skórką jak też zimnym potem. Unosiła się tylko w górę i w dół z podniecenia. W końcu nie wytrzymała i... ściągnęła swoje majteczki. Ujrzałem ładną różową cipkę, który była bardzo owłosiona. Rozchyliłem jej uda, a potem włoski przylegające do szparki. Jeszcze dobrze nie zbliżyłem się moim języczkiem do niej...

- Ooohh - krzyknęła, mocno zaciskając swoją cipkę. Zauważyłem jak jakiś sok przeźroczystej barwy, wycieka z niej. Zlizałem go. Grażyna chwyciła mnie za głowę i przybliżyła do swojego klejnotu. Jej mięśnie brzucha, aż buzowały, a jej twarz pokryły różowe rumieńce. Zacząłem bawić się jej cipką, już nie liżąc, a właściwie trawiąc jej płateczki. Polizałem paluszek i włożyłem do środeczka. Była taka ciasna, a Grażka aż kopała z podniecenia. W końcu i ja ściągnąłem spodenki, a następnie bokserki. Moje białe 19 cm. stało na baczność. Koleżanka odrazu chwyciłą go z całych sił. Nie pomyślałem by mogła wpaść na zrobienie mi gały, ale na wszelki wypadek odwiodłem ją od tego pomysłu. Bałem się, że mogę za wsześnie wystrzelić, a wtedy nici z dupczenia...

Na chwilę wyszedłem, by przynieść prezerwatywy. Przyniosłem je do salonu i zacząłem rozpakowywać...

- Marcinie!..., ale ja nie jestem pewna czy chcę.

Znów udałem, że tego nie słyszę. W gruncie rzeczy wiedziałem, że ona chce tego bardziej niż ja. Założyłem gumkę na mojego ogierka. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, więc Grażka pomogła mi troche rączką. Przyłożyłem jej go do cipy, a ona już sama go nakierowała. Chciałem, aby włożyła go jak najgłębiej. Czułem wielką przyjemność, wilgoć, i niebywałe ciepło. Muszelka była ciasna, więc przylegała do mojego członka. Patrzyłem na moją rozpaloną koleżankę. Zamkneła oczy, uniosła głowę i otworzyła szeroko usta. Chwyciłem ją za dupcie i mocno nabijałem jej ciałko na swoją dzidę. Sprawiło mi to straszną rozkosz, a Grażyna...tylko stękała i zaciskała ząbki.

Czułem ciepłotę jej ciastka, jak mojej jajeczka obijają się o jej ciało. Grażynka podniosła moją lewą dłoń i zaczeła miętolić i ssać moje palce. Wyjąłem pałeczke, klepnąłem moją partnerkę w pośladek...

- Obróć się suczko !!

Chwyciłem ją za biodra i pieprzyłem od tyłu. Opierała swoje czoło o ściane i krzyczała :

- Do końca...wkładaj do końca !!!

Poruszałem się bardzo szybko, próbując jednocześnie dotknąć jej cycuszków. Jedną dłoń trzymałem na jej biodrze, a palcem drugiej wierciłem w jej pupci - z zapowiedzią, że może kiedyś ją też zpenetruję. Wyjąłem go i jajeczkami polerowałem jej plecki: w górę i w dół. Zmieniliśmy pozycję. Usiadłem, a ona na mnie. Spróbowaliśmy "na jeźdźca". Nie sprawiło mi to, aż takiej przyjemności jak wcześniejsza zabawa, ale za to Grażka skakała jak szalona, masując przy okazji swoje pośladki...

- Marcin!!! dochodze!!! aaaahh!!!

Poczułem jak jej ciapsko się zaciska, a mojego penisa oblewają jej soczki. Myślałem, że wystrzelę teraz, ale nie... Rżnąłem ją tak już od 20 minut chciałem tryskać, wytryskać te litry spermy, które odkładały się we mnie od 14 dni. Poprostu oblać ją białym mleczkiem. Zeszła ze mnie, klękneła i ściągneła ząbkami gumkę. Była bardzo napalona, do tego stopnia, że zaczeła sikać na moich oczach i na mój dywan. Moje 19 centymetrów było bardzo mokre i rozgrzane. Grażka wzięła go do rączki i zaczeła marszczyć skórkę...

- Do buzi, weź go do buzi!!! - krzyknąłem.

Zaczęła go ssać, masować, ślinić, skręcało mnie z rozkoszy, czułem, że gorąca sperma chce wypłynąć. Wstałem, chwyciłem ją za głowę, zatrząłem sobie trzepać konika i... wylałem z 0,3 litra spermy na jej twarz. Biały płyn sklejił jej jedną z rzęs. Byłem tak podniecony, że uderzyłem ją jeszcze penisem w policzek, dość mocno.

- Wyliż go! - i potem połknij...

- Yhmmm...

Tak więc, przeżyliśmy pierwszy raz. Jednak dalej nie chce mieć z Igraszką za dużo wspólnego. Ona jest taka naiwna i łatwowierna. Na koniec wziąłem jej ubranie i kazałem przez pół godziny chodzić nago po moim domu...

 

Kuzynka Agnieszka - cz.1

 

Znajomość z Agnieszką została odnowiona około dwóch lat temu i od tego czasu miałyśmy kilka spotkań, które systematycznie popróbuję opowiedzieć.

W życiu naszym są takie sytuacje, kiedy rodzina spotyka się w większym gronie. Niestety, do takich sytuacji należą również pogrzeby. Minęło już ponad dwa lata, jak zmarła nasza dosyć daleka krewna. Na tym pogrzebie spotkałam Agnieszkę, dalszą kuzynkę, którą widziałam gdy szła do szkoły średniej, a teraz jest młodą, elegancką kobietą. Ponieważ Agnieszka mieszka na Wybrzeżu, wymieniłyśmy wizytówki, umawiając się, że jak będzie możliwość, to powinnyśmy się spotkać. To takie standardowe zdanie przy takich okazjach, po czym w wielu przypadkach do tego spotkania nie dochodzi.

Tym razem było jednak inaczej. Minęły cztery miesiące, a ja miałam służbowy wyjazd na Wybrzeże. Wobec powyższego zadzwoniłam do Agnieszki, informując ją o takiej możliwości, pytając jednocześnie o możliwość spotkania. O dziwo, Agnieszka potwierdziła chęć spotkania i umówiłyśmy się, że spotkamy się w piątek, aby móc dłużej pogadać i nie spieszyć się następnego dnia do pracy. Kupiłam kilka butelek alkoholu, bo nie wiedziałam, w czym Agnieszka gustuje i o umówionej godzinie zjawiłam się pod wskazanym adresem.

Agnieszka mieszka w standardowym bloku typu "Gierek", w kupionym kilka lat temu, czteropokojowym mieszkaniu. Zastałam ładnie zastawiony stół , okazało się, że obie gustujemy w drinkach i zaczęły się ploty. Agnieszka ma 33 lata, skończyła medycynę i po skończonych studiach wyjechała razem z mężem tutaj na Wybrzeże, skąd on pochodził. Na czwartym roku studiów wyszła za mąż za Jarka, z którym mają siedmioletnią córeczkę. Po przeniesieniu się na Wybrzeże podjęła prace na Akademii Medycznej, zrobiła doktorat i jest adiunktem w jakiejś tam klinice. Ma też jakąś część etatu szpitalnego, konsekwencją czego jest pełnienie przez nią dyżurów nocnych.

Mąż jej Jarek skończył Budownictwo Morskie i sześć lat temu załapał się na pierwszy kontrakt do Libii. Po okresie około dwa i pół roku nie wrócił. Okazało się, że poznał tam inną kobietę, Francuzkę i wyjechał z nią najpierw do Francji a po jakimś czasie do Australii. Przesyła ustanowioną w prawie międzynarodowym kwotę alimentów i to wszystko. Nie utrzymuje kontaktów z rodzicami ani z nią. I taki stan rzeczy trwa już ponad trzy lata.

Z taką decyzją nigdy nie pogodzili się jego rodzice, prosząc ją o pozwolenie im sprawowania opieki nad ich wnuczką. Agnieszka mając z nimi bardzo dobre kontakty wyraziła na to zgodę, tym bardziej, że pracując w szpitalu jest zajęta przez dłuższą część dnia oraz ma czasami dyżury nocne, czy z racji pracy naukowej ma wyjazdy na seminaria lub konferencje.

I ta pierwsza moja wizyta u Agnieszki upłynęła właśnie na relacjonowaniu różnych spraw rodzinnych, ale nie tylko, jak to u nas bywa, tzw. społecznych czy politycznych.

O stosownej godzinie pojechałam do hotelu, a następnego dnia wróciłam do domu. Nie minęły dwa miesiące, ponownie musiałam być na Wybrzeżu. Tym razem od początku umówiłam się, że będę u niej nocowała, spotkałyśmy się z Agnieszkę u jej teściów, wyjątkowo miłych ludzi oraz zobaczyłam jej córeczkę. Po zjedzonej kolacji dziadkowie dali nam wolne, przeszłyśmy do mieszkania Agnieszki, jest to odległość około dwudziestu minut, usiadłyśmy w małym pokoju o charakterze klubu w głębokich fotelach, popijając drinka plotkowałyśmy o różnych sprawach.

Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale jakby od pierwszej chwili nawiązała się miedzy nami nić sympatii i po którymś tam drinku zaproponowałam Agnieszce, abyśmy zaczęły mówić sobie po imieniu. Agnieszka jest wysoka, ma ok. 180 cm wzrostu, bardzo dobrze i proporcjonalnie zbudowana, jak to mówią panowie, nogi po same pachy, albo wyżej, a macierzyństwo pięknie ukształtowało jej piersi i biodra. Ona się z tej propozycji bardzo ucieszyła i po zwykłym stuknięciu się szklaneczkami kontynuowałyśmy jakieś dalsze dyskusje. Trudno zwalać wszystko na alkohol, ale już po północy Agnieszka w prosty i bezpośredni sposób zapytała mnie, jak sobie radzę bez męża od tylu lat.

Ponieważ jej pytanie było proste i jednoznaczne, ja nie owijając wełny w bawełnę również bez zbędnych ceregieli opowiedziałam jej o mojej "Lekcji seksu", wyjaśniając, że mam takich czy innych przyjaciół, tutaj w kraju i za granicą, z którymi się czasami spotykam. I jeżeli sobie życzy, mogę jej kilka takich spotkań opowiedzieć. Po jej potwierdzeniu w kilku zdaniach opowiedziałam o tym, jak upiłam się z Andrzejem, o "Masażystach", "Urlopie na wsi" czy "Współczesnych rozbójnikach". Gdy skończyłam, poderwała się, przeskoczyła na mój fotel i mocno się do mnie przytuliła. Po chwili wzięłam ją za rękę, prosząc o wyjaśnienie, co się stało.

Agnieszka wróciła na swój fotel, po drodze nalewając następnego drinka, po czym zaczęła swoją opowieść. Jak to ona powiedziała, już w szkole średniej nie była świętą, bo Cipka ją "mocno swędziała". Na studiach też "była dosyć aktywna", aż do momentu kiedy pojawił się Jarek. Przy nim się trochę uspokoiła, co zaowocowało małżeństwem. Do pewnego momentu, kiedy był Jarek, było małe dziecko, jakoś sobie radziła, ale od pewnego czasu już nie daje sobie rady.

Kiedyś była na szkoleniu dotyczącym pierwszej pomocy medycznej w stanach nagłych i w czasie ćwiczeń praktycznych jej pozorantem był kadet z Akademii Marynarki Wojennej. Młody, wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Przy którymś następnym ćwiczeniu wsunęła mu w rękę kartkę ze swoim numerem telefonu komórkowego. Spojrzał, ale nic nie powiedział, zadzwonił po kilku dniach i umówiła się z nim na spotkanie w jednym z opuszczonych po sezonie ośrodku.

Jak sama stwierdziła, spędzili cudowna noc i od tamtego czasu zaspakaja w ten sposób swoje potrzeby, tym bardziej, że czuje się być zwolniona z obowiązków wobec Jarka, aczkolwiek formalnie jest jeszcze jego żoną. W najbliższym czasie zamierza wystąpić o rozwód, aby nie ciągnąć tej fikcji dalej.

Jej bardzo dobra znajoma miała mieszkanie po swojej matce, które przez większą część czasu stało puste, ponieważ było to mieszkanie przeznaczone dla jej syna, a on był marynarzem i ciągle pływał. Agnieszka, można powiedzieć wynajmowała od niej "na potrzeby" to mieszkanie, bo miała w tym zakresie podstawową zasadę - nie robiła tego w domu.

Skończywszy swoją wypowiedź, jakby oczekiwała na moją reakcję. Mnie czasami się zdarza szybciej coś powiedzieć, niż pomyślę, więc stwierdziłam, że jedziemy na tym samym wózku, wiec może warto zaprzęgnąć do niego parę koni. Uśmiechnęłyśmy się po tej wypowiedzi, jakby w naturalny sposób zmieniłyśmy temat i po kilku zdaniach poszłyśmy spać. Tak, jak poprzednio wcześniej wstałyśmy, zjadłyśmy śniadanie, ja w samochód, ona do dziecka.

Minął prawie miesiąc kiedy dostałam od Agnieszki wiadomość poczta elektroniczną - zapraszam Cię na przejażdżkę wozem zaprzężonym w dwa konie. Termin taki a taki. Trochę mnie ta wiadomość zdziwiła, ale po chwili uśmiechnęłam się myśląc, jak Agnieszka inteligentnie i precyzyjnie przekazała pełną wiadomość. Wieczorem, nie pytając o nic potwierdziłam termin mojego przyjazdu.

Była to sobota, wspólnie zjadłyśmy obiad, po czym Agnieszka wyjaśniła mi, że pewnego razu, mając dyżur w poradni, tuż przed końcem przyszła kobieta, prosząc ją o pomoc dla swojej siostry. Kobieta słabo mówiła po polsku, zaciągając wschodem, później okazało się Ukrainka, podjęte przez Agnieszkę działania faktycznie uratowały jej życie. W dowód wdzięczności Tamara, bo tak miała na imię ta Ukrainka za niewielką opłatą sprzątała jej i "wynajmowane" mieszkanie.

Dalsze szczegóły nie są istotne, ważnym jest, że przez Tamarę poznała jej pobratymca Igora, z którym spędziła później kilka nocy. Pewnego razu, niby do pomocy Tamarze, bo miała umyć okna w mieszkaniu, przyszedł jeszcze jeden jej pobratymiec Wala, równie wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.

Jak stwierdziła Agnieszka, oko jej się zaświeciło i zrobiło jej się mokro w kroczu. Nie wytrzymała i przy najbliższej okazji, zaproponowała Igorowi, aby na następne spotkanie przyszedł z Walą, tak też się stało i od tamtego czasu spotykali się już we trójkę.

To też znając moje nastawienie i doświadczenie w tym zakresie zaproponowała mi takie właśnie spotkanie. Ja oczywiście na jej propozycję przystałam, moje obawy wynikały tylko z różnicy wieku. Ale Agnieszka uspokoiła mnie, że przy mojej figurze nie mam się czego obawiać i na pewno będzie nam wspaniale.

O stosownej godzinie pojechałyśmy do wynajmowanego mieszkania. To mieszkanie, to trzy pokoje z kuchnią. Duży pokój - "świetlica", kanapa, regał telewizor, mały pokoik urządzony był w stylu gabinetu, bo właścicielka była nauczycielką i dużo pracowała w domu, natomiast średni pokój to klasyczna sypialnia, duże podwójne łóżko w poprzek, od strony okna szafka nocna, od strony wejścia komoda na rzeczy i na przeciwko okna, duża trzydrzwiowa szafa z lustrami. Można powiedzieć, że na potrzeby własne, za zgodą właścicielki Agnieszka wymieniła materace w łóżku oraz zrobiła dosyć dużą modernizację kuchni, toalety i łazienki.

Kilka minut po nas przyjechali również Igor i Wala. Weszli, Agnieszka mi ich przedstawiła, po czym weszliśmy do pokoju. Tam Agnieszka wyjęła szklaneczki, nalała po drinku, wszyscy stuknęliśmy się szklaneczkami wznosząc toast - za miłe spotkanie, po czym mnie z Igorem wysłała do sypialni, a sama z Walą pozostała w pokoju. Drzwi nie były zamknięte, więc słychać było jej chichotanie.

Ja weszłam pierwsza, Igor za mną i powiem prawdę, że pierwszy raz miałam, można powiedzieć tremę. Stanęłam jak wryta, nie wiedząc, co mam robić. Igor był o ponad głowę wyższym ode mnie, dobrze zbudowanym mężczyzną, o szerokiej klatce piersiowej, dużych dłoniach. W pewnym momencie pchnął mnie jakieś dwa kroki do przodu i poczułam na ramionach jego ręce, jak wolniutko zaczął zsuwać je na dół. Ja mam szczególnie wrażliwe plecy, więc taki dotyk był dla mnie szczególnie miły.

A on nie spiesząc się przesuwał swoje dłonie to w dół, aż do bioder, to w górę, aż do ramion, na efekty nie trzeba było długo czekać, zsuwając za którymś razem ręce w dół wyczuł drżenie moich pleców, więc zsunął je niżej, do bioder, przesunął do przodu i odpiął guziczek przy spodniach, jednocześnie rozpinając suwak. Poluźnione spodnie zaczęły się zsuwać, ja podniosłam, raz jedną nóżkę, raz drugą i mógł je spokojnie odłożyć na bok, po czym ponownie ułożył dłonie na ramionach i ponownie zsuwał je w dół i w górę, aż przy którymś razie podciągając ręce do góry chwycił brzegi sweterka i ciągnął je tak długo, aż cały zszedł mi przez głowę.

I znowu ta sama sytuacja, jego dłonie spoczęły na moich już odsłoniętych ramionach, on znowu przesunął je raz w dół, raz w górę i przy drugim razie podnosząc je w górę zręcznie odpiął mi staniczek i zsuwając ramiączka zdjął go całkiem. Ponownie ręce położył już na zupełnie gołych ramionach, zsunął je delikatnie po plecach, na których już wyraźnie czuć było drgawki i podnosząc je do góry, przesunął do przodu chwytając mnie za piersi. Ponieważ był słusznego wzrostu, ręce miał długie a dłonie jak łopaty, więc bez większych trudności objął je i zaczął pieścić. Ja na te pieszczoty jestem szczególnie wrażliwa, więc z ust moich zaczął się wydobywać jęk uniesienia i podniecenia. On się zorientował i wolno, ale dosyć mocno je masował, a ja coraz głośniej pojękiwałam.

Widząc, że jestem już mocno podniecona, prawą ręką w dalszym ciągu pieszcząc jedną pierś, drugą ręką zaczął zsuwać majteczki. Ja mu trochę pomogłam podnosząc po kolei obie nóżki i po chwili już stałam zupełnie nago. Odkładając moje majteczki jednym ruchem odpiął bluzę od dresu, puścił mnie, błyskawicznie ją zdjął, a następnie szybko zsunął spodnie, po czym będąc też już nagim przytulił się do mnie. Czując jego, a przede wszystkim jego zupełnie słusznych rozmiarów pałkę na swoich biodrach ponownie jęknęłam. On stojąc za mną zaczął mnie delikatnie popychać w kierunku łóżka, mówiąc w tym momencie pierwsze słowo od czasu wejścia - na kolankach.

Ja posłusznie weszłam na łóżko, on zajął pozycje za mną, rozszerzając mi nogi przystawił tę pałkę do mojej Cipki. Wszystkie wcześniejsze pieszczoty, pomimo bardzo dużego napięcia emocjonalnego, spowodowały, że Cipka była już odpowiednio mokra, więc czując to jednym ruchem wszedł we mnie. Ja w tym momencie jakby krzyknęłam, ale po chwili zaczął się wydobywać z moich ust jęk uniesienia. Igor chwycił mnie obiema rękoma za biodra i zaczął się coraz mocniej we mnie wbijać. Słychać było, jak odbijają się jego biodra od moich, a przede wszystkim słychać było narastający mój krzyk uniesienia i ekstazy. Aż przyszedł moment spełnienia, ja krzyczałam i on też pokrzykiwał, wlewając we mnie zawartość swojej pałki.

Gdy skończyliśmy, ja opadłam na łóżko, on na mnie i tak przez moment leżeliśmy. Po chwili on się uniósł, mówiąc, że idzie do łazienki. Wyszedł, przynosząc mi ręcznik. Ja przepasałam nim biodra i też poszłam do łazienki. Gdy wyszłam Igor leżał już na łóżku. Chwilę poleżeliśmy, jakby trochę przyglądając się sobie, po czym usłyszałam głos Agnieszki - idę do was. Rzeczywiście, po chwili weszli, ona i Wala, ona przyniosła moją szklaneczkę, Wala Igora, ponownie stuknęliśmy się szklaneczkami, mówiąc - pomyślności.

Nie bardzo wiedziałam, o jaka pomyślność chodzi, ale zachłannie piłam, bo mi zaschło w gardle. Ponieważ byliśmy w czwórkę, więc Agnieszka zarządziła, że kładziemy się w poprzek łóżka, my w środku, oni po bokach, tyle tylko, że ja z Agnieszką położyłyśmy się w przeciwnych kierunkach, po nas w tych samych kierunkach ułożyli się panowie, ale tym razem Wala położył się obok mnie. Głowę podparł na ręku i patrząc na mnie zaczął rękę przesuwać po moim ciele. Delikatnie ułożył ją na brzuszku, przesunął w górę i zaczął pieścić piersi, a mając wyjątkowo dużą dłoń, objął je w całości, mocno ugniatając, na końcu lekko ściskając brodawkę.

Jęknęłam z podniecenia, on zaczął opuszczać dłoń w dół, chwilę gładził mnie w okolicach pępka i zsunął rękę między nogi. Ja je lekko rozsunęłam, tak, że jego palce swobodnie mogły poruszać się w Cipce. Gładził ją kilkakrotnie, lekko podotykał łechtaczki, aż w pewnym momencie wsunął mi palec do środka. Miał bardzo długie palce, więc wszedł nim głęboko, bardzo mocno mnie podniecając. Z tego podniecenia zaczęłam mocno pojękiwać. Panowie chyba się umówili, bo robili obaj te same pieszczoty jednocześnie. Spojrzałam na Agnieszkę, która też już mocno pojękiwała, a po chwili patrząc na mnie powiedziała - ja już chcę, ja odpowiedziałam - ja też, po czym dałyśmy znać naszym panom, że chcemy ich mieć, jednocześnie.

Odsuwając się trochę od siebie ja przesunęłam się bliżej brzegu, tak, aby Wala miał gdzie położyć kolana i po chwili już był nade mną. Delikatnie przystawił swoja pałkę do mojego gniazdka i mocno wszedł. Podciągnął mi nogi "na pagony" i przytrzymując biodra mocno się we mnie wpychał. Byłam wypełniona jego wcale nie małą pałką, a każde jego pchnięcie czułam gdzieś bardzo głęboko. Powodowało to narastające we mnie podniecenie, w pewnym momencie wyrzuciłam do góry ręce, krzycząc i jęcząc na zmianę doszłam do orgazmu.

Można powiedzieć, że urządziłyśmy duet, bo ona praktycznie w tym samym czasie co ja szczytowała. Panowie, wysunąwszy się z nas ponownie położyli się na bokach łóżka, odpoczywając. Stwierdziłyśmy, że nam się należy dłuższy wypoczynek, więc oni zaczęli się myć, po nich Agnieszka, ja na końcu. Wychodząc z łazienki owinięta ręcznikiem usłyszałam głos Agnieszki, że mam przyjść do pokoju. Tam już czekała na mnie szklaneczka i toast - za pierwsze, ale nie ostatnie spotkanie. Każdy z nas wypił po parę łyków, po czym zaczęliśmy się ubierać.

Gotowe do wyjścia, każda z nas dała po siarczystym i namiętnym pocałunku panom i tak się rozstaliśmy. Wróciłyśmy do domu, każda z nas jeszcze raz weszła do toalety, po czym siedząc w fotelach spojrzałyśmy po sobie i śmiejąc się uznałyśmy, że ta przejażdżka była dobra. Poszłyśmy spać, jak zwykle ja po śniadaniu w samochód, ona do swoich obowiązków.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin