Bogusławski Andrzej - Zemsta wampira.pdf

(937 KB) Pobierz
835919021.005.png
Andrzej K. Bogusławski
ZEMSTA
WAMPIRA
Wydawnictwo
Ministerstwa Obrony Narodowej
835919021.006.png 835919021.007.png 835919021.008.png 835919021.001.png
Okładkę projektował
ANDRZEJ O. DĄBROWSKI
Redaktor
EUGENIUSZ STANCZYKIEWICZ
Redaktor techniczny
JADWIGA JEGOROW
Korektor
ALINA SAWICKA
Pięć tysięcy dziewięćset siedemdziesiąta trzecim publikacja
Wydawnictwa MON
Printed in Poland
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej
Warszawa 1977 r.
Wydanie I
Nakład 120.000+350 egz.
Objętość 8,40 ark, wyd, 7.0 ark druk.
Papier druk, sat. VII kl. SC g rola 63 cm
z Głuchołaskich Zakładów Papierniczych.
Oddano do składu w styczniu 1977 r.
Druk ukończono w czerwcu
w Wojskowych Zakładach Graficznych
w Warszawie.
Zarm, nr 1329.
Cena zł 13 ‒
835919021.002.png
ROZDZIAŁ I
„Letnia noc, parna i duszna. Powietrze nieruchome, aż
gęste, dławiące. Nieboskłon szczelnie zakryty ciężkimi
burzowymi chmurami. Cisza, cisza pełna lęku, zapowiedź
nieprzeczuwalnego. Nagła błyskawica, dziwnie długotrwa-
ła, bezgłośna. Jej niebieskawe światło wydobywa z mroku
ruiny ponurego zamczyska wzniesionego na skalistej gó-
rze. Powietrzem przeciąga głuchy poszum, lecz liście
drzew stoją nieporuszone. Znów błysk, oświetlający ocala-
łą narożną basztę. U jej stóp niewielki otwór w grubym
murze, skrywającym podziemną kryptę. W owej krypcie
nisko sklepionej, na wpół przysypane odwiecznym pyłem,
tkwią rzędami masywne dębowe trumny.
Pod jedną ze ścian stoi młoda dziewczyna. Jedyny jej
strój stanowią żelazne obręcze na szyi, przegubach i kost-
kach nóg; jej ciało rozkrzyżowane, głowa zwisa, długie
puszyste włosy opadają na twarz. Wokół ruin zamku szum
przechodzi w świst wichury, kolejnej błyskawicy towarzyszy
5
835919021.003.png
bliski grzmot. Dziewczyna, do tej pory pogrążona w letar-
gu, powoli otwiera oczy. Nie wie, gdzie jest, skąd się tu
wzięła, przez chwilę krótką jak lśnienie błyskawicy sądzi,
że to sen, usiłuje poruszyć ramieniem, oderwać ciało od
zimnych cegieł. Na próżno. Żelazne obręcze przykute są
do wbitych w ścianę grubych haków. Już wie, że to jawa,
lęk dławi gardło.
Nagle wieko środkowej, najokazalszej trumny drga
lekko, w zaległej znów ciszy słychać jękliwy skrzyp stare-
go drewna. Wieko unosi się powoli, nieubłaganie. Z otwo-
ru bardziej czarnego niż ciemność krypty wysuwa się biała
dłoń o długich zakrzywionych paznokciach. Wreszcie
wieko zostaje odsunięte, postać w obszernej pelerynie
wstaje, martwe źrenice są wbite w oczy dziewczyny.
Wampir z wolna, przybliża się da niej, wyciąga zakrzy-
wione szpony, obnaża długie białe kły...”
‒ Co to za straszliwe bzdury? ‒ śmieje, się Marta, od-
kładając na biurko przeczytaną kartkę.
‒ Jak widzisz, moja droga, traktuję je z należytymi
szacunkiem ‒ ironizuje Emilia. ‒ Jako podstawkę pod
szklankę z herbatą. A jest to fragment pierwszej wersji
pewnego scenariusza filmowego.
‒ Wersji oczywiście odrzuconej, prawda? ‒ Marta, ja-
ko pracownica ledwie przed trzema miesiącami zaangażo-
wana, usiłuje na wszystkie sposoby zasłużyć sobie na przy-
chylność starszej i wiekiem, i stażem koleżanki. Niby teore-
tycznie są sobie równe, ale właściwie od Emilii zależy,
6
835919021.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin