Jaki jest tytuł tej książki - Raymond Smullyan.pdf

(1088 KB) Pobierz
1009078965.006.png
Podziękowania
Najpierw chcę podziękować moim przyjaciołom, Robertowi oraz Ilse Cowenom
i ich dziesięcioletniej córce Lenore, którzy przebrnęli wspólnie przez rękopis tej
książki i udzielili mi wielu pomocnych wskazówek. (Lenore skądinąd cały czas
domyślała się prawdziwej odpowiedzi na kluczowe pytanie rozdziału 4: Czy
Tweedledoo naprawdę istnieje, czy jest tylko wymysłem Humpty’ego Dump-
ty’ego?)
Jestem wdzięczny Greer i Melvinowi Fittingom (autorom urzekającej
i użytecznej książki pod tytułem In Praise of Simple Things) za ich łaskawe
zainteresowanie moją pracą i za zwrócenie na nią uwagi Oscara Colliera
z wydawnictwa Prentice-Hall. Myślę też, że Melvinowi należy się wdzięczność
za to, że rzeczywiście pojawił się w tej książce (obalając tym samym mój dowód,
że nie może się w niej pojawić!).
Praca z Oscarem Collierem oraz z innymi ludźmi z wydawnictwa Prentice-Hall
była dla mnie źródłem przyjemności. Pani Ilene McGrath, sporządzająca
pierwszą wersję maszynopisu, zgłosiła wiele uwag, które z wdzięcznością
wykorzystałem. Dziękuję Dorothy Lachmann za fachowe traktowanie szczegółów
edytorskich.
Chcę raz jeszcze wspomnieć Josepha Bevando oraz Lindę Wetzel, którym tę
książkę dedykuję. Towarzyszyli jej całym sercem od samego początku.
Moja droga żona Blanche pomogła mi w wielu wątpliwościach. Mam
nadzieję, że książka ta pozwoli jej rozstrzygnąć, czy wyszła za mąż za rycerza
czy łotra.
1009078965.007.png 1009078965.008.png
CZĘŚĆ PIERWSZA
Zabawy logiczne
1009078965.009.png
1
• Nabrany?
1. Czy zostałem nabrany?
Moje wprowadzenie w logikę nastąpiło w wieku lat sześciu. A było to tak.
1 kwietnia 1925 r. leżałem w łóżku, chory na grypę czy może na coś innego. Rano
przyszedł do mnie mój brat Emil (starszy o dziesięć lat) i oświadczył: „Cóż,
Rajmundzie, mamy dziś Prima Aprilis, nabiorę cię więc tak, jak nigdy dotąd nie
zostałeś nabrany!” Czekałem na to cały dzień, ale mnie nie nabrał. Późno
wieczorem mama spytała mnie, dlaczego nie idę spać. Odpowiedziałem, że czekam,
aż mnie Emil nabierze. Mama odezwała się do Emila w te słowa: „Nabierz, proszę,
dzieciaka!” Emil zwrócił się więc do mnie i wywiązała się następująca rozmowa:
Emil: Oczekiwałeś zatem, że cię nabiorę, czyż nie?
Rajmund: Tak.
Emil: Ale cię nie nabrałem, prawda?
Rajmund: Nie, nie nabrałeś.
Emil: Czekałeś jednak na to, czyż nie?
Rajmund: Tak.
Emil: A więc cię nabrałem, prawda!
Cóż, pamiętam, że leżałem długo po zgaszeniu światła, zastanawiając się, czy
rzeczywiście zostałem nabrany czy też nie. Z jednej strony, jeśli nie zostałem
nabrany, to nie nastąpiło to, czego oczekiwałem, a więc zostałem nabrany. (Tak
argumentował Emil.) Ale z równym powodzeniem można powiedzieć, że jeśli
zostałem nabrany, to rzeczywiście dostałem to, czego oczekiwałem, a zatem,
w jakim sensie zostałem nabrany? Zostałem więc nabrany czy nie zostałem?
Nie będę teraz rozwiązywał tej zagadki; w tej lub innej postaci będziemy do
niej kilkakrotnie powracać w tej książce. Zawiera ona pewną subtelną zasadę,
która będzie stanowiła jeden z naszych głównych tematów.
2. Czy kłamałem?
Wiele lat później, gdy byłem studentem Uniwersytetu Chicagowskiego,
nastąpiło podobne zdarzenie. Zajmowałem się wówczas zawodowo magią,
1009078965.001.png 1009078965.002.png 1009078965.003.png 1009078965.004.png
ale w pewnym okresie mój magiczny interes szedł niemrawo, musiałem więc jakoś
uzupełnić dochody. Postanowiłem postarać się o pracę sprzedawcy. Zgłosiłem się
do firmy sprzedającej odkurzacze i musiałem poddać się testowi przydatności do
zawodu. Jedno z pytań brzmiało: „Czy masz coś przeciw małemu kłamstwu od
czasu do czasu?” Otóż wówczas byłem temu stanowczo przeciwny; w szczególności
mój sprzeciw budziły kłamstwa sprzedawców, przedstawiających myląco swe
produkty. Pomyślałem sobie jednak, że gdybym szczerze wyraził mój sprzeciw,
mógłbym nie dostać pracy. Skłąmałem zatem, mówiąc: „Nie”.
Wracając do domu po tej rozmowie myślałem następująco. Zadałem sobie
pytanie, czy mam coś przeciw kłamstwu, z jakim wystąpiłem wobec owej firmy.
Odpowiedź była przecząca. Cóż, skoro nie jestem przeciwny temu konkretnemu
kłamstwu, to wynika stąd, że nie jestem przeciwny wszystkim kłamstwom, a zatem
moja przecząca odpowiedź na pytanie testu nie była kłamstwem, lecz prawdą!
Do dziś nie mam całkowitej jasności co do tego, czy kłamałem czy nie
kłamałem. Przypuszczam, że logika wymagałaby, bym powiedział, że mówiłem
wówczas prawdę, dopuszczenie bowiem, że kłamałem, prowadzi do sprzeczności.
Logika wymaga więc, bym uznał, że mówiłem prawdę. Ale wówczas miałem
nieodparte poczucie, jakbym kłamał!
A skoro mowa o kłamaniu, muszę wam opowiedzieć zdarzenie dotyczące
Bertranda Russella i filozofa George’a Edwarda Moore’a. Russell mówił
o Moorze, że jest to jeden z najbardziej prawdomównych ludzi, jakich
kiedykolwiek spotkał. Pewnego razu spytał Moore’a: „Czy w ogóle kiedyś
skłamałeś?” Moore odpowiedział twierdząco. Russell napisał o tym zdarzeniu
w następujący sposób: „Sądzę, że jest to jedyne kłamstwo, jakie Moore
kiedykolwiek wypowiedział”.
To zdarzenie z firmą handlową, którego doświadczyłem, nasuwa pytanie,
czy można kłamać nie wiedząc o tym, że się kłamie. Powiedziałbym, że nie
można.. Kłamanie, według mnie, to wypowiadanie nie takiego zdania, k tóre ies t
fałszywe, lecz takiego, o którym sądzi się, iż jest fałszywe. Jeśli ktoś wygłasza
zdanie, które okazuje się prawdziwe, lecz on sądzi, iż jest fałszywe, naprawdę
powiedziałbym wówczas, że popełnia kłamstwo.
Czytałem kiedyś w podręczniku psychopatologii o następującym zdarzeniu.
Lekarze w szpitalu psychiatrycznym myśleli o zwolnieniu do domu pewnego
pacjenta schizofrenika. Postanowili poddać go testowi z użyciem wykrywacza
kłamstwa. Jedno z pytań, jakie mu zadali, brzmiało: „Czy jesteś Napoleonem?”
Odpowiedział na nie przecząco. Urządzenie wykazało, że kłamał.
Czytałem też gdzieś o następującym zdarzeniu, pokazującym, jak niekiedy
zwierzęta mogą udawać. Przeprowadzono eksperyment z szympansem w pokoju,
1009078965.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin