Angell Marcia - Prawda o firmach farmaceutycznych (2004).pdf

(330 KB) Pobierz
Marcia Angell
Prawda
o firmach
farmaceutycznych
Jak nas oszukują
i co z tym robić
Suplement do „Aptekarza” Vol 13 (2005)
ISSN 1230-8730
922758689.012.png
Aptekarz Vol 13 Suplement (2005)
Aptekarz Vol 13 Suplement (2005)
Tytuł oryginału:
The Truth About the Drug Companies
How they deceive us and what to do about it
Od Redakcji „Aptekarza”
Książka „The Truth About the Drug Companies” jest par excellence
amerykańska, ale zasługuje na popularyzację w każdym kraju, również w
Polsce. Autorka, dr Marcia Angell, podjęła trud poinformowania społe-
czeństwa o postępującej dekadencji medycyny i farmacji, a nawet etyki
środowisk odpowiedzialnych za zdrowie – wskutek rosnących wpływów
środowiska biznesu farmaceutycznego.
Firmy farmaceutyczne osiągnęły taki poziom potęgi i bogactwa, że wy-
mknęły się spod kontroli. Głoszą, że jakoby robią leki innowacyjne, a w
istocie wprowadzają na rynek nowe medykamenty mniej wartościowe od
starych (już istniejących), i korzystając z praw wyłącznych (patenty) po-
bierają zawrotne ceny.
Na łamach „Aptekarza” od lat staramy się głosić prawdę o rynku leków,
aby marnotrawstwo pieniędzy było jak najmniejsze i wskutek tego możli-
wości stosowania najlepszych środków leczniczych zadowalające. Prze-
to postanowiliśmy wykorzystać głos dr. Angell. Wydaje się on bardzo prze-
konujący. Autorka przez ostatnie dwie dekady była redaktorem naczelnym
„The New England Journal of Medicine”, jednego z najwyżej cenionych
czasopism naukowych branży zdrowotnej na świecie. Ta funkcja dawała
jej dobry wgląd w działalność przemysłu leków, wyższych uczelni, szpita-
li klinicznych, administracji ochrony zdrowia. Nie jest kupcem, przemys-
łowcem, politykiem. Patrzy na lek i zdrowie z pozycji niezależnego praco-
wnika naukowego (obecnie emerytowana w Redakcji, pracuje w Harvard
Medical School w Cambridge, Massachusetts, USA). Może okazać się bar-
dzo wartościowym źródłem informacji również w naszym kraju, gdzie po
kilkudziesięciu latach kagańca założonego prawdzie, z oszołomami anty-
kapitalistycznymi, teraz mamy wielu oszołomów prokapitalistycznych, od
których znów prawdy dowiedzieć się nie sposób.
A prawda o lekach jest nam bardzo potrzebna. Jeśli w zamożnych Sta-
nach Zjednoczonych miliony ludzi cierpią niedostatek leków tylko i wyłą-
cznie z powodu pazerności przemysłu, to co nam grozi w niezamożnej Pol-
sce, gdy jej nie pohamujemy? Starajmy się znać zagrożenie, aby móc mu
przeciwdziałać.
Czytelnik niech nam wybaczy, że nie dajemy mu całego dzieła in ex-
tenso. Dokonaliśmy skrótów, starając się oddać wiernie myśli najważniej-
sze. Chodziło nieco o zmniejszenie kosztu edycji. Przecież gros nakładu
„Aptekarza” dystrybuuje się za darmo. Głównie jednak kierowaliśmy się
instynktem politycznym.
Robimy wydanie polskie nie tylko dla naukowców. Oni mogą i potrafią
sięgnąć do anglojęzycznego oryginału. Nam chodzi o dotarcie do polity-
ków, funkcjonariuszy państwowych, działaczy partyjnych, profesorów me-
dycyny, farmacji, ekonomii, dziennikarzy, którzy nie mają czasu aż tyle, by
czytać branżowe książki 300-stronnictowe. Wielu z nich nawet naszej
skróconej wersji nie przeczyta. Dla nich sporządzimy skrót z myślą pozys-
kania jak najwięcej sojuszników dla sprawy „Leki dla Wszystkich”.
Autorka:
Marcia Angell
Wydawca oryginału:
Random House, New York, 2004
Tłumacz:
Tadeusz J. Szuba
Wydawca w Polsce:
„Aptekarz”, Warszawa, 2005
Prawa intelektualne są zastrzeżone wyłącznie dla autorki. Wyraziła ona
redakcji „Aptekarza” zgodę na przetłumaczenie i uprzystępnienie treści
książki w całości lub w części naszym polskim czytelnikom. Dokonaliśmy
skrótu niektórych fragmentów, ale z troską, by przekazy zawarte w książce
jak najmniej ucierpiały. Również dla redukcji objętości dzieła nie drukuje-
my bardzo obszernego piśmiennictwa. Podaje ono liczne źródła, które nie
są w Polsce dostępne. Ale dla tych, którzy zechcą podjąć trud docierania
do nich, publikujemy ich spis na naszych stronach w Internecie.
W oryginalnym wydaniu książki są stosowane niemal wyłącznie nazwy
markowe leków zarejestrowanych w USA. Niektóre mogą być w Polsce
nieznane, np. amerykański markowy Lipitor ma u nas nazwę Sortis, a
Prilosec – Losec. Aby uniknąć „reklamacji” polskich czytelników i pod-
porządkować się prawu farmaceutycznemu, w naszym wydaniu
rozszyfrowujemy nazwy markowe z pomocą nazw międzynarodowych:
Lipitor (atorvastatina), Prilosec (omeprazol).
Kto chce mieć wgląd w oryginalne dzieło, bez skrótów, z piśmiennictwem
i indeksem, może je nabyć zamawiając mailem lub pocztą w:
Amazon.com
Billing Department
P.O.Box 80463
Seattle, WA 98108
USA
za opłatą USD 25,45.
2
3
922758689.013.png 922758689.014.png 922758689.015.png
Aptekarz Vol 13 Suplement (2005)
Aptekarz Vol 13 Suplement (2005)
Marcia Angell
Spis treści
Prawda
o firmach farmaceutycznych
Wstęp:
Leki są różne
Każdego dnia Amerykanie są poddani ostrzałowi reklam przemysłu
farmaceutycznego. Informacje o jakimś leku – zwykle adresowane do
pięknych, zadowolonych ludzi w efektownym plenerze – zawierają bardziej
ogólne przesłanie. Sprowadza się ono w swej istocie do tego: „Tak, leki
są drogie, co wskazuje na to, jak są wartościowe. Ponadto koszty na-
szych badań naukowych i rozwoju są ogromne, więc musimy je jakoś po-
kryć. Jako firmy bazujące na pracach badawczych, wytwarzamy stały stru-
mień leków innowacyjnych, które wydłużają życie, podnoszą jego jakość
i oddalają bardziej kosztowne zabiegi lekarskie. Jesteście beneficjentami
osiągnięć amerykańskiego systemu wolnej przedsiębiorczości, a więc bą-
dźcie wdzięczni, zaniechajcie grymasów i płaćcie”. Bardziej prozaicznie,
przemysł powiada, że otrzymujecie sprawiedliwie to, za co płacicie.
Wstęp: Leki są różne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
1. $ 200 miliardowy kolos . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
2. Tworzenie nowego leku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 18
3. Ile przemysł farmaceutyczny rzeczywiście wydaje na R&D? . . . . . 24
4. W tym rzecz, jak innowacyjny jest ten przemysł . . . . . . . . . . . . . . . 29
5. Leki „me-too” – główny biznes przemysłu farmaceutycznego . . . 39
6. Jak dobre są nowe leki?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 46
7. Trudna sprzedaż – przynęty, łapówki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55
Twoje pieniądze lub twoje życie
Czy to prawda? Pierwsza część z pewnością tak. Koszty leków są
rzeczywiście wysokie – i rosną szybko. Amerykanie teraz wydają osza-
łamiające $ 200 miliardów rocznie na lekarstwa na receptę i ta wielkość
rośnie co roku o 12% (szczytowy przyrost był w 1999 r.) 1 . Leki są najszy-
bciej drożejącą częścią rachunku za ochronę zdrowia, a ta przecież droże-
je alarmująco. Wzrost wydatków na leki odzwierciedla niemal w równym
stopniu fakt, że ludzie używają znacznie więcej leków, niż używali, że te
leki są droższe aniżeli używane przedtem i że ceny leków najczęściej
ordynowanych są rutynowo podwyższane, niekiedy kilka razy w roku.
Zanim wygasł patent, na przykład, na Claritinę (loratadinę), najczęściej
sprzedawany środek antyalergiczny firmy Schering-Plough, jego cena była
podnoszona 13 razy w ciągu pięciu lat, łącznie o ponad 50% – ponad 4 razy
powyżej stopy wzrostu ogólnej inflacji 2 . Jak wyjaśniła rzeczniczka firmy,
„podwyżki cen nie są niezwykłe w przemyśle i to pozwala nam inwestować
w R&D” 3 *. W 2002 r. średnia cena 50 leków najczęściej używanych przez
seniorów wynosiła prawie $ 1500 za roczną kurację. (Ceny znacznie się
różnią, tu jest mowa o tym, co producenci nazywają średnią ceną hurtową,
która jest dość bliska cenie, którą pacjent nieubezpieczony płaci w aptece) 4 .
8. Maskowanie marketingu edukacją . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 60
9. Maskowanie marketingu badaniami naukowymi . . . . . . . . . . . . . . 67
10. Sztuczki patentowe – rozciąganie monopoli . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70
11. Kupowanie wpływów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77
12. Czy bal się kończy? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 82
13. Jak uratować przemysł farmaceutyczny i odzyskać
nasze pieniądze? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87
Piśmiennictwo (w Internecie)
* R&D = research and development = badania i rozwój = badania dla rozwoju.
4
5
922758689.001.png 922758689.002.png 922758689.003.png 922758689.004.png 922758689.005.png
Marcia Angell
Prawda o firmach farmaceutycznych
Płacenie za leki na receptę już nie jest problemem tylko ludzi biednych.
Kiedy gospodarka boryka się z trudnościami, kurczy się ubezpieczenie
zdrowotne. Pracodawcy chcą, by pracownicy sami płacili więcej i wielu
przedsiębiorców rezygnuje w ogóle z udzielania zasiłków zdrowotnych. Ja-
ko, że koszty szybko rosną, płatnicy bardzo pragną uciekać od nich, prze-
rzucać je na pacjentów. W rezultacie coraz więcej ludzi musi płacić co-
raz większą część rachunku za leki z własnej kieszeni.
Wielu z nich po prostu nie może tego robić. Rezygnują z leków na
rzecz ogrzewania domu lub pożywienia. Niektórzy biorą ich mniej, niż jest
wskazane, albo dzielą się ze współmałżonkiem. Inni, wstydząc się przy-
znać, że nie mogą wykupić leków, biorą od lekarzy recepty i ich nie reali-
zują. Wówczas nie tylko pacjenci się nie leczą, ale ich lekarze czasem do-
chodzą do błędnych wniosków, że zaordynowany lek nie działa, przepi-
sują inny, co komplikuje sprawę.
Szczególnie dotknięci są ludzie starsi. Kiedy w 1965 r. stworzono
Medicare, ludzie brali o wiele mniej leków i były one tanie. Dlatego nie
uznano za konieczne włączyć do programu refundowania kosztu recept
lecznictwa ambulatoryjnego. Wówczas seniorzy na ogół mogli sami
zapłacić za leki, których potrzebowali. Połowa, a może dwie trzecie
ludzi starszych ma dodatkowe ubezpieczenie pokrywające leki na recep-
tę, ale ten procent spada. W końcu 2003 r. Kongres uchwalił ustawę
zmieniającą Medicare, która włączyła zasiłek na leki Rp; ma ona wejść w
życie od 2006 r., ale jak zobaczymy dalej, te zasiłki od początku bardzo
małe będą szybko tracić znaczenie wskutek rosnących cen i kosztów
administracyjnych.
Z oczywistych powodów starzy ludzie potrzebują więcej leków niż młod-
si – trzeba uwzględnić zwłaszcza stany przewlekłe jak reumatyzm, cukrzy-
ca, nadciśnienie, podwyższony cholesterol. W 2001 r. prawie co czwarty
senior pomijał dawki lub w ogóle nie realizował recepty z powodu kosztu
(teraz ten procent jest niemal na pewno wyższy). Niestety, najsłabsi ma-
ją najmniejsze prawdopodobieństwo posiadania ubezpieczenia dodatko-
wego. Przy średnim rocznym koszcie jednego leku $ 1 500, i nierzadko
potrzebie jednoczesnego brania 6 różnych leków, pacjent bez dodatkowe-
go ubezpieczenia musi wydać $ 9 000 z własnej kieszeni. Niewielu senio-
rów ma takie głębokie kieszenie.
Ponadto pośród praktyk przemysłu farmaceutycznego szczególnie
niechlubne jest pobieranie wyższych cen od ludzi potrzebujących leków
i niezamożnych. Przemysł obciąża podopiecznych Medicare bez dodat-
kowego ubezpieczenia dużo bardziej niż klientów uprzywilejowanych
takich jak HMO (Health Maintenance Organization) lub VA (Veteran Affairs).
Ci kupując hurtowo, mogą wytargować znaczne dyskonta lub rabaty.
Ludzie bez ubezpieczenia nie mają siły przetargowej i płacą najwyższe
ceny.
W ostatnich dwóch latach zaczęto dostrzegać po raz pierwszy począt-
ki publicznego oporu przeciw drapieżnemu systemowi cen i innym dwu-
znacznym praktykom przemysłu farmaceutycznego. Głównie z powodu te-
go oporu firmy farmaceutyczne kładą teraz nacisk na swe dobre imię (pub-
lic relations). Magicznymi słowami, ciągle powtarzanymi jak zaklęcie są:
badania, innowacje i amerykańskie. Badania. Innowacje. Amerykańskie.
To czyni historię wielką.
Retoryka versus realizm (gadanie a rzeczywistość)
Poruszająca retoryka ma bardzo mało wspólnego z rzeczywistością.
Po pierwsze, R&D jest relatywnie małą częścią budżetów wielkich koncer-
nów farmaceutycznych, skarłowaciałą przez ich ogromne wydatki na mar-
keting i zarządzanie, mniejszą nawet niż zyski. W rzeczywistości, rok po
roku, przez ponad dwie dekady przemysł farmaceutyczny był dalece naj-
bardziej dochodowym w Stanach Zjednoczonych. (W 2003 r. po raz pier-
wszy stracił pierwszą pozycję na rzecz produkcji ropy naftowej i banków
komercyjnych). Ceny pobierane przez wytwórców mają mały związek z ko-
sztem wytworzenia i mogłyby zostać drastycznie obcięte bez najmniejsze-
go zagrożenia dla R&D.
Po drugie, przemysł farmaceutyczny nie jest szczególnie innowacyjny.
Trudno uwierzyć, ale tylko garstka naprawdę ważnych leków została w ostat-
nich latach wprowadzona na rynek, i one głównie opierały się na badaniach
finansowanych przez podatników w wyższych uczelniach, małych firmach
biotechnologicznych oraz Państwowych Instytutach Zdrowia (NIH). Ogrom-
na większość „nowych” leków to nie są nowe leki, tylko odmiany starych le-
ków, obecnych na rynku. Są one nazywane „me-too” drugs – ja też lek. Ma-
ją na celu zagarnięcie części lukratywnego rynku leku bestsellera przez wy-
produkowanie czegoś bardzo podobnego. Na przykład mamy teraz sześć
statyn do obniżania poziomu cholesterolu, wszystkie są wariantami pierwszej:
Mevacor (lovastatina), Lipitor (atorvastatina), Zocor (simvastatina), Prava-
chol (pravastatina), Lescol (fluvastatina) i najnowszy Crestor (rosuvastati-
na). Dr Sharon Levine, zastępca dyrektora Kaiser Permanente Medical
Group, ujął to tak: „Gdybym był producentem i mógłbym, zmieniwszy mo-
lekułę, uzyskać następne dwadzieścia lat ochrony patentowej, po czym na-
mówić lekarzy do ordynowania innej opatentowanej formy omeprazolu (Ne-
xium zamiast Losec), albo tygodniowej, a nie dziennej dawki Prozacu (fluo-
xetiny), kiedy mój stary patent wygasa – po cóż miałbym wydawać pienią-
dze na dużo mniej pewne próby zrobienia nowego leku?” 6
Po trzecie, przemysł farmaceutyczny z trudem można uznać za model
amerykańskiej wolnej przedsiębiorczości. Z pewnością przemysł ma swo-
bodę w podejmowaniu decyzji, które leki robić (na przykład me-too zamiast
innowacyjnych), może nieskrępowanie pobierać ceny tak wysokie, jakie
handel może znieść, ale jest bezwzględnie zależny od monopoli gwaran-
towanych przez rząd – w formie patentów oraz w formie wyłącznych praw
sprzedaży FDA (Food and Drug Administration). Przemysł nie jest szcze-
gólnie innowacyjny w opracowywaniu nowych leków, ale jest wysoce in-
6
7
922758689.006.png 922758689.007.png 922758689.008.png
Marcia Angell
Prawda o firmach farmaceutycznych
nowacyjny i agresywny przy wymyślaniu dróg powiększania uprawnień mo-
nopolistycznych.
Nie ma nic szczególnie amerykańskiego w tym przemyśle. Tak jest w
skali globalnej. Z grubsza połowa największych firm jest ulokowana w Eu-
ropie (dokładna liczba zmienia się wskutek fuzji). W 2002 r. do górnej dzie-
siątki należały firmy amerykańskie: Pfizer, Merck, Johnson&Johnson, Bri-
stol Myers Squibb i Wyeth (przedtem American Home Products), firmy bry-
tyjskie: GlaxoSmithKline i Astra Zeneca, firmy szwajcarskie: Novartis i Ro-
che oraz firma francuska Aventis (w 2004 r. Aventis połączył się z inną fran-
cuską firmą Sanofi-Synthelabo i zajął trzecie miejsce). Wszystkie są bar-
dzo podobne w swoim działaniu. Wszystkie sprzedają leki w USA drożej
niż na innych rynkach. Jako że Stany Zjednoczone są głównym centrum
zysku, dobrze robi imieniu firmy przedstawianie się za amerykańską, czy
nią jest, czy nie jest. Daje się zauważyć, że niektóre firmy europejskie te-
raz lokują swą działalność R&D w USA. Argumentują to tym, że my nie re-
gulujemy cen leków, jak to czyni większość świata. Jednak bardziej praw-
dopodobny jest argument, że one chcą żywić się nieporównywalnymi re-
zultatami badań naukowych amerykańskich uniwersytetów i Państwowych
Instytutów Zdrowia (NIH). Innymi słowy, to nie prywatna inicjatywa przycią-
ga tutaj, lecz coś całkiem przeciwnego, nasza naukowo badawcza przed-
siębiorczość sponsorowana ze środków publicznych (z podatków).
gą być wyśledzone, nawet przez ekspertów. Oczywiście odrzucaliśmy ar-
tykuły, rozpoznawszy zło, ale one często lądowały w innych redakcjach.
Czasami firmy nie pozwalają badaczom publikowania wyników, jeśli one
są niekorzystne dla leku. Widząc rosnący wpływ przemysłu, stawałam się
coraz bardziej zaniepokojona możliwością publikowania wielu poważnie
wadliwych prac, które mogłyby skłaniać lekarzy do uwierzenia, że nowe
leki są skuteczniejsze i bezpieczniejsze aniżeli jest w istocie.
Są obecnie sygnały, że przemysł jest w poważnych kłopotach, głównie
dlatego, że ma tak mało leków innowacyjnych w zanadrzu. Ponadto spo-
łeczeństwo staje się coraz bardziej sceptyczne wobec jego wygórowanych
wymagań, nabywcy leków zaczynają coraz głośniej uskarżać się na za-
wrotne ceny. Zyski, choć wciąż ogromne, zaczynają spadać, akcje na gieł-
dzie niektórych największych spółek zaczynają tanieć. Jednak zamiast
inwestować w bardziej innowacyjne leki i moderować ceny, firmy farma-
ceutyczne kierują strumień pieniędzy na marketing, prawnicze zabiegi o
rozszerzenie praw patentowych, lobbowanie rządu zapobiegające jakim-
kolwiek sposobom regulacji cen.
Gdyby leki na receptę były takie, jak zwykłe dobra konsumpcyjne, wszy-
stko to nie miałoby wielkiego znaczenia. Jednak leki to, co innego. Ludzie są
od nich uzależnieni w kwestii zdrowia, a nawet życia. W Rozdziale 13 propo-
nuję sposoby reformy systemu, abyśmy mieli dostęp do dobrych leków po roz-
sądnych cenach, aby rzeczywisty obraz upodobnił się do retoryki przemysłu.
Reforma będzie musiała objąć poza przemysłem dokooptowane przez
niego agencje i instytucje, włączając FDA i zawód medyczny z jego insty-
tucjami. Ten rodzaj bezkompromisowej zmiany będzie wymagał silnej pre-
sji publicznej. To będzie niełatwe. Firmy farmaceutyczne mają największe
lobby w Waszyngtonie i one szczodrze finansują kampanie polityczne.
Ustawodawcy są teraz tak dłużni przemysłowi farmaceutycznemu, że bę-
dzie niezwykle trudno znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Jest jedna rzecz, której parlamentarzyści potrzebują bardziej niż kam-
panijnych datków przemysłu. Są nią głosy wyborców. To jest powód, dla
którego wy musicie wiedzieć, co się dzieje, i dlaczego napisałam tę książ-
kę. Wbrew temu, co przemysł publicznie głosi, nie otrzymujecie tego, za
co płacicie. Faktem jest, że przemysł czyha na naszą zgubę i że nie bę-
dzie prawdziwej reformy, jeśli jej nie wymusi determinacja społeczeństwa.
Obnażanie prawdy
Książka ta przedstawi prawdziwy przemysł farmaceutyczny, przemysł,
który przez minione dwie dekady odszedł bardzo daleko od swego pier-
wotnego zaszczytnego celu odkrywania i produkowania pożytecznych le-
ków. Obecnie jest to przede wszystkim machina marketingowa do sprze-
dawania leków o wątpliwych zaletach. Przemysł ten wykorzystuje swoje
bogactwo i siłę do zjednywania każdej instytucji położonej na swej dro-
dze, włączając Kongres, FDA, akademickie centra naukowe, i brać lekar-
ską (większość wysiłków marketingowych jest skierowana na lekarzy, bo
oni przecież wypisują recepty).
Byłam naocznym świadkiem wpływu przemysłu na badania medyczne
podczas moich dwóch dekad w „The New England Journal of Medicine”.
Podstawowym przedmiotem zainteresowania czasopisma są badania
przyczyn i sposobów leczenia choroby. Badania te w coraz większym
stopniu są sponsorowane przez firmy farmaceutyczne. Widziałam firmy roz-
poczynające stopniowe przejmowanie kontroli nad sposobem prowadze-
nia badań, co było nie do pomyślenia, kiedy przyszłam do redakcji. Cel
jest jasny: zaprogramować prace tak, by lek na pewno wypadł dobrze. Na
przykład, firmy domagają się od badaczy, by porównywali nowy lek z pla-
cebo (pigułką cukru) zamiast ze starszym lekiem. Tym sposobem nowy
lek może wyglądać dobrze nawet wtedy, gdy jest gorszy od leku starego.
Są inne sposoby wpływania na stronniczość badania i nie wszystkie mo-
1 $ 200 miliardowy kolos
Co robi 800-funtowy goryl? Wszystko, co zechce.
Co jest prawdą o 800 funtowym gorylu, jest prawdą o kolosie, którym
jest przemysł farmaceutyczny. On też robi to, co chce. Przełomowym był
rok 1980. Przedtem to był dobry biznes, ale później – fantastyczny. W la-
tach 1960-1980 sprzedaż leków była dość statyczna jako procent produk-
tu krajowego brutto. Później, od 1980 do 2000 r. – potroiła się – rosła 3
8
9
922758689.009.png 922758689.010.png 922758689.011.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin