Daniken Wspomnienia z przyszłości.txt

(321 KB) Pobierz
Erich von D�niken

Wspomnienia z przysz�o�ci
Nie rozwi�zane zagadki przesz�o�ci

Przedmowa do nowego wydania
Mniej wi�cej 24 lata temu - pod koniec lutego I968r. - w wydawnictwie Econ 
Verlag w 
D�sseldorfie ukaza�a si� moja �pierworodna" ksi��ka Wspomnienia z przysz�o�ci. 
Napisa�em ja dwa lata 
wcze�niej, ale na moim biurku regularnie l�dowa�y odmowne odpowiedzi z r�nych 
dom�w 
wydawniczych: �Niestety nie mie�ci si� w naszym profilu wydawniczym...", �Bardzo 
nam przykro...", �Nie 
chcemy wchodzi� w te zagadnienia...", �Proponujemy Panu jakie� wydawnictwo 
ezoteryczne..."
P�niej cz�sto pytano mnie, jak mo�liwy by� ten �cud", �e tak kontrowersyjn� 
pozycj� wyda�o jednak 
renomowane wydawnictwo popularnonaukowe. Dzisiaj mog� to ju� powiedzie�. Sta�o 
si� tak dzi�ki 
pomocy z zewn�trz i ma�emu przemilczeniu.
W lecie 1967 r. spotka�em dra Thomasa von Randowa, �wczesnego redaktora dzia�u 
naukowego w 
tygodniku ,,Die Zeit", kt�ry przejrza� m�j czysty maszynopis, zwr�ci� uwag� na 
kilka udanych zdj�� i 
powiedzia�: � To nie jest dla nas. Z tego trzeba zrobi� ksi��k�.
� Ale jak dosta� si� do wydawnictwa?
Doktor von Randow manipulowa� przy swojej fajce, nast�pnie spogl�daj�c mi prosto 
w oczy rzek�: � Znam 
jednego wydawc�. Je�liby pan chcia�, mog� do niego niezobowi�zuj�co zadzwoni�.
Natychmiast chwyci� za s�uchawk� telefonu i kaza� si� po��czy� z panem Erwinem 
Barth von 
Wehrenalpem, �wczesnym szefem wydawnictwa Econ. Krew uderzy�a mi do g�owy, gdy� 
wiedzia�em 
przecie� to, czego nie m�g� wiedzie� dr von Randow: Econ odrzuci� ju� m�j 
maszynopis. Oczywiste jest, �e 
pami�� o rozmowie, kt�rej si� wtedy przys�uchiwa�em, nigdy nie zniknie z moich 
szarych kom�rek:
� Siedzi przede mn� m�ody Szwajcar, kt�ry napisa� ca�kowicie zwariowan� ksi��k�. 
Ale on sam nie jest 
wariatem. Mo�e powinien go pan wys�ucha�?
Rozm�wca po drugiej stronie drutu telefonicznego chcia� wiedzie�, czy nie 
m�g�bym wpa�� do jego biura 
nast�pnego dnia. Oczywi�cie, �e mog�em! Pomy�la�em, �e szef wielkiego 
wydawnictwa przypuszczalnie nie 
ma poj�cia, jak� decyzje podj�li ju� dawno temu jego podw�adni.
Po obiedzie z m�odym lektorem wydawnictwa sprawa by�a dopi�ta na ostatni guzik. 
Maszynopis mia� 
zosta� troch� zmieniony i ukaza� si� na wiosn� 1968 roku. Tylko w jednej sprawie 
dosz�o do sporu: 
�Wspomnienia z przysz�o�ci s� nie do przyj�cia, jako tytu�! Nie mo�na przecie� 
wspomina� przysz�o�ci!" 
Wykaza�em jednak up�r i odrzuci�em wszystkie inne propozycje tytu��w...
O tym, jak wyobra�am sobie wspominanie przysz�o�ci, napisa�em w kr�tkiej 
przedmowie, kt�ra wchodzi 
te� w sk�ad tego wydania. Ksi��ka poci�gn�a za sob� ca�� lawin�. W dwa lata po 
pierwszym wydaniu na 
rynku by� ju� trzydziesty nak�ad i 600 tysi�cy egzemplarzy. W 1969 r. nakr�cono 
film pod tym samym 
tytu�em, kt�ry jesieni� 1970 r. wy�wietli�a ameryka�ska telewizja. Pojawi� si� 
tam nowy wirus nazwany za 
tygodnikiem,,Time" � �danikenitis". Problem, czy nasi przodkowie do�wiadczyli 
odwiedzin z Kosmosu, sta� 
si� tematem rozm�w jak �wiat d�ugi i szeroki. W trzy lata po pierwszym wydaniu 
ksi��ka zosta�a 
przet�umaczona na 28 j�zyk�w i ukaza�a si� w 36 krajach. Dzisiaj, po prawie 
�wier�wieczu, wydawnictwo 
Bertelsmanna ponownie wydaje ksi��k� w dawnej, nie zmienionej wersji.
Fali powodzenia towarzyszy�a krytyka. Profesor Ernst von Khuon zebra� rozprawy 
17 uczonych w zbiorze 
pt. Czy bogowie byli astronautami? (Waren die G�tter Astronauten?). Cz�� 
artyku��w zdecydowanie 
odrzuca�a moje tezy, inne by�y przychylne. Od tego czasu dos�ownie na wszystkich 
kontynentach wyros�y z 
ziemi � jak po ciep�ym deszczu � �antyd�nikeny". S� w�r�d nich liczne okazy 
b�otne. Zarzucano mi 
�plagiat" i �brak naukowo�ci", �wrogo�� wobec religii" oraz �ignorancj� 
udowodnionych naukowo fakt�w". 
Co pozosta�o z tego po 24 latach? Czy rzeczywi�cie rozpowszechnia�em tylko 
g�upstwa?
Pisa�em o mapach geograficznych tureckiego admira�a Piri Reista, kt�re jeszcze 
dzisiaj mo�na podziwia� w 
pa�acu Topkapi w Stambule: �Wybrze�a Ameryki P�nocnej i Po�udniowej s� 
precyzyjnie zaznaczone". 
Zdanie to jest fa�szywe. W rzeczywisto�ci bowiem wybrze�a obu Ameryk mo�na 
rozpozna� tylko w 
przybli�eniu. Poprawka ta niczego jednak nie ujmuje sensacyjno�ci mapy Piri 
Reista, gdy� zdecydowanie i 
bardzo wyra�nie ukazuje ona lini� brzegow� Antarktydy, kt�ra do dzisiaj le�y pod 
wiecznym lodem.
Napisa�em w�wczas, �e wyspa Elefantyna w G�rnym Egipcie nazywa si� tak dlatego, 
�e z lotu ptaka jej 
zarys przypomina s�onia. Informacja ta by�a ca�kowicie b��dna. Spekulowa�em te�, 
�e wspomniana w eposie 
o Gilgameszu �Brama S�o�ca" jest by� mo�e identyczna z �Bram� S�o�ca" z 
Tiahuanaco na wy�ynie 
boliwijskiej. By� to nonsens, gdy� brama z Tiahuanaco nosi t� nazw� dopiero od 
minionego wieku, a nikt 
nie wie, jak si� nazywa�a przed tysi�cami lat.
Pisa�em tak�e: �Cudem jakim� pi�ciopasmowy, fantastyczny naszyjnik z zielonego 
jadeitu znalaz� si� w 
grobowej piramidzie w Tikal w Gwatemali! Cudem dlatego, �e jadeit pochodzi z 
Chin". Da�em �wiadectwo 
fa�szywego �cudu", gdy� jadeit pochodzi z Ameryki �rodkowej.
Odnosz�c si� do przysz�o�ci, napisa�em: �Istnieje rozk�ad jazdy na Marsa. 
Odpowiedni statek jest ju� 
zaprojektowany i musi zosta� 'tylko' zbudowany". Zdania te by�y w�wczas � 
napisane w 1966 r.! � 
prawdziwe. Tyle tylko, �e �rozk�ad jazdy na Marsa" sta� si� nieaktualny ze 
wzgl�d�w finansowych.
Jest prawem ka�dego pocz�tkuj�cego by� bardziej naiwnym, �atwowiernym i nie tak 
samokrytycznym, jak 
bardziej do�wiadczeni koledzy. Cz�sto dawa�em si� ponosi� entuzjazmowi albo 
przyjmowa�em informacje z 
drugiej r�ki. Innym razem z kolei opiera�em si� na danych jakiego� autorytetu 
naukowego, by post factum 
dowiedzie� si�, i� pogl�dy tego uczonego m�a dawno ju� zosta�y obalone. Kiedy 
prezentowa�em 
przeciwne pogl�dy, zarzucano mi natychmiast, �e s� to opinie �nieaktualne". Przy 
czym owe �dementi" 
odnosz�ce si� do przypadk�w w�tpliwych dotyczy�y wzajemnie przeciwstawnych 
twierdze�. Najgorsze 
by�o, gdy ,,obalano" rzekomo moje tezy, kt�rych nigdzie nie wypowiedzia�em ani 
nie napisa�em.
Prawdziwe b��dy we Wspomnieniach z przysz�o�ci, do kt�rych si� przyznaj�, nie 
obalaj� ani zasadniczej 
teorii, ani mojego systemu my�lowego. W tym miejscu s�ysz� ju� sprzeciw: �Ten 
D�niken jest ju� dawno 
nieaktualny pod wzgl�dem naukowym". W tej sprawie kilka przyk�ad�w, kt�re 
zosta�y zebrane przez 
uczonego przyrodnika dra Johannesa Fiebaga i opublikowane w �Ancient Skies", 
zeszyt 6/1991. Pisze on:
�We�my jako przyk�ad niemieckiego profesora Herberta Wilheimy�ego. Wilhelmy 
studiowa� geografi�, 
geologi�, ekonomi�, etnografi� i od 1942 r., by� profesorem w Kilonii, 
Stuttgarcie i Tybindze. Nie bez 
powodu cieszy si� opini� �uniwersalnego uczonego", a jego praca �wiat i 
�rodowisko Maj�w (Welt und 
Umwelt der Maya) nale�y do najwa�niejszych dzie� z tego zakresu.
Przyjrzyjmy si� jednak nieco dok�adniej jednemu rozdzia�owi ksi��ki (XIII): 
�Obce wp�ywy na kultur� 
Maj�w - spekulacje wok� dawnych �eglarzy i astronaut�w". Wilhelmy pisze, �e 
D�nikenowscy astronauci 
- bogowie, przed ponad dziesi�cioma tysi�cami lat przybyli w wielkich statkach 
kosmicznych z Kosmosu" i 
Erich von D�niken �dwukrotnie w swoich ksi��kach wi��e ich l�dowanie na Ziemi z 
p�wyspem Jukatan" 
(Palenque i La Venta). W�a�nie to zdanie ujawnia znaczne braki w metodzie pracy 
Wilhelmy'ego. Cytuje on 
w 1981 r. zaledwie dwie ksi��ki: Wspomnienia z przysz�o�ci oraz Z powrotem do 
gwiazd, kt�re ukaza�y si� 
w latach 1968i 1969!Tak�e drugie, zmienione wydanie pracy Wilhelmy'ego z 1989 r. 
nie wskazuje, aby 
zmieni� si� stan jego wiedzy. Ca�kowicie bez �ladu przesz�y obok niego kolejne 
prace D�nikena i innych 
autor�w, zw�aszcza za� wydana w 1984 r. ksi��ka D�nikena o Majach pt. Dzie�, w 
kt�rym przybyli 
bogowie. W ka�dej innej dziedzinie wiedzy by�oby niedopuszczalne cytowanie prac 
sprzed 20 lat i 
nieuwzgl�dnienie p�niejszych publikacji...
Drugi b��d pope�nia Wilhelmy, gdy zak�ada, �e tylko jego spos�b widzenia jest 
wy��cznie s�uszny. 
Krytycznie rozk�ada na czynniki pierwsze D�nikenowski opis pewnego monolitu w La 
Venta (w 
Villahermosa w Meksyku). Erich von D�niken pisze o tym nast�puj�co: Stoi tam 
dobrze obrobiony monolit, 
przedstawiaj�cy w�a lub raczej smoka. We wn�trzu zwierz�cia siedzi cz�owiek... 
Jego stopy obs�uguj� 
peda�y, a lewa r�ka spoczywa na przek�adni... G�ow� obejmuje �ci�le dopasowany 
he�m... Przed wargami 
znajduje si� przedmiot, w kt�rym mo�na rozpozna� mikrofon...
Wilhelmy komentuje: �Niestety zdj�cie D�nikena ma usterki techniczne, co nie 
pozwala mu zauwa�y�, �e w 
rzeczywisto�ci, tak jak wida� to na oryginale z Villahermosa, nie jest to smok, 
lecz wielki w��, stoj�cy na 
stra�y sarkofagu lub komory grobowej ze znajduj�cym si� tam zmar�ym�.
W rzeczy samej niekt�re cechy � np. grzechotki na ogonie � wskazuj� na ogromnego 
w�a. Jednak sk�d 
jednoznaczny wniosek, �e obraz ukazuje zmar�ego? W publikacjach naukowych 
wyst�puj� chyba tak�e 
�techniczne usterki", skoro inni archeolodzy sk�onni s� w przedstawionej postaci 
upatrywa� znanego boga 
Kukulcana? Dla nich nie jest on w �adnym wypadku ,,zmar�y" ani nie le�y w 
�komorze grobowej", lecz jest 
jak najbardziej �ywy, gdy� porusza nawet kadzielnic�.
Tak�e prasa skwapliwie zajmuje si� � mimo oczywistych b��d�w w argumentacji � 
�obalaniem" tez 
D�nikena. Hans Sch�nfeld pisa� np. w�Berliner Zeitung" z 13.12.1989 r.: �Z 
autorem science fiction [mowa 
o Erichu von D�nikenie] jest kiepsko: na podstawie swoich 'dowod�w' wychodzi on 
z za�o�enia, �e 
pozaziemscy kosmici sk�adali wizyty na naszej Ziemi przed ponad dziesi�cioma 
tysi�cami lat. Jednak 
opisany przez, niego smoczy monolit ma od dw�ch do trzech tysi�cy lat!" Gazeta 
nie zamie�ci�a 
sprostowania Ericha von D�nikena (�Gdzie dato...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin