Family Guy [02x06] Death is a Bitch.txt

(16 KB) Pobierz
00:00:36:-Jestem Morley Safler.|-Jestem Mike Wallace.|-Jestem Ed Brandley.
00:00:39:Jestem Leslie Shalt|i jeden z was tu narozrabiał.
00:00:44:-Jestem taka niegrzeczna.|-Lois, co robisz? Jesteśmy jeszcze trzeźwi.
00:00:55:O Boże!|To grudka! Masz grudkę na piersi!
00:01:02:Najważniejsze, żeby zachować spokój,|To prawdopodobnie nic takiego.
00:01:05:Łatwo ci mówić,|tobie nic nie grozi!
00:01:08:Nie mów tak.|Jutro pójdziesz do lekarza i...
00:01:12:Nie pójdę do lekarza!
00:01:15:Najlepiej zapomnijmy o tym|i udawajmy że nie istnieje.
00:01:17:Tak jak zrobiliśmy z kałamarnicą.
00:01:26:Wszystko będzie dobrze.|Nie ma się czym martwić.
00:01:36:Niech pan powie, doktorze!|Długo jeszcze pożyję?
00:01:39:Panie Griffin,|powiedziałbym że jakiś miesiąc.
00:01:41:A co ja wiem?|Zostałem pozwany przez każdego mojego pacjenta.
00:01:44:Patrz na te akta...|Poczekajmy na wyniki.
00:01:55:Skończyłeś skarbie,|czas na drzemkę.
00:01:58:Powiniennem cię spisać na drzemkę.
00:02:03:Tak się boję o waszego ojca.
00:02:06:Masz na myśli, alkoholizm?
00:02:09:Nie,|mamusia dała sobie z tym spokój.
00:02:11:Oczywiście,|ma grudkę na cycku!
00:02:13:Chris,|to straszne słowo!
00:02:16:Mamo, tata Debbie Miller też miał|grudkę na piersi I z tego wyszedł.
00:02:20:Kto to Debbie Miller?
00:02:22:Dziewczyna którą właśnie poznałam.
00:02:25:Oto moja rodzina.|Nie chcę wam tego mówić, ale...
00:02:30:...wkrótce umrę!
00:02:32:O Boże!
00:02:36:Nie możesz!|Kto będzie mnie zabierał na zebrania ojca i syna.
00:02:40:Posłuchajcie, miałem dobre życie|i możecie być wiecznie dumni z moich osiągnięć.
00:02:45:-Jakich osiągnięć?|-Do siebie.
00:02:47:Peter, nie możesz umrzeć,|jesteś najistotniejszą osobą w rodzinie.
00:02:52:Biorę ten,|ale nie zapłacę więcej niż 60$!
00:02:56:Ta trumna kosztuje 1'000$.
00:02:58:-Dobra, 70$!|-Co?
00:03:00:-2'000$!|-To dwa razy tyle.
00:03:03:-40$!|-Co?
00:03:05:On nie umie się targować.
00:03:08:Peter, co tu się dzieje?
00:03:10:Sprzedaje moje światowe dobra,|żebyście mieli pieniądze,
00:03:12:kiedy będę już martwy.
00:03:15:Mój pierwszy rower,|tak dobrze się z nim bawiłem.
00:03:19:Więcej herbaty,|panie rowerze?
00:03:22:Peter, to chore!|Wszystko będzie w porządku.
00:03:26:Tato, dzwonił doktor,|są wyniki.
00:03:31:To nie wygląda za dobrze.|To wcale dobrze nie wygląda!
00:03:37:Mój siostrzeniec mnie narysował|I wogóle mnie nie przypomina.
00:03:40:Spójżcie na nos, jest taki...
00:03:42:Powie nam pan wreszcie,|co z Peterem?
00:03:44:Pański test jednak nie jest negatywny.|Ta grudka okazała się tłustym ciałkiem.
00:03:50:Tłuste ciałko?|Chwileczkę, jak do diabła
00:03:52:martwy komediant może być wpuszczony|z cichej ery filmu do mojej koszuli?
00:03:55:Panie Griffin,|mówię, że nic panu nie jest.
00:03:57:Nic mi nie jest?|Co teraz się stawiasz?
00:04:00:Peter, on się nie stawia.|Próbuje ci powiedzieć że wyzdrowiałeś.
00:04:05:Może być inaczej?
00:04:11:Mój skarb jest zdrowy!
00:04:13:Lepiej niż zdrowy,|od teraz będę doceniał wszystkie niewielkie rzeczy w moim życiu,
00:04:17:jak ciebię I dzieci.
00:04:20:Chwila!|To rachunek, czy mój numer telefonu?
00:04:23:Pański numer telefonu.
00:04:28:Ale nadal dość drogie.
00:04:30:Peter, kto by się martwił zapłatą?|Właśnie zyskałeś czysty rachunek zdrowia.
00:04:36:Jak długo czekałaś,|by pękł ten dżem?
00:04:40:Bez sensu Brian!|Dlaczego mam za to płacić, przecież nic mi nie jest.
00:04:44:Tak, to wstyd,|że nie umierasz.
00:04:46:Chwileczkę, o to chodzi!|Żaden trup nie zapłaci za rachunek!
00:04:49:Wystarczy tylko się podpisać "nieboszczyk",
00:04:53:a tu gdzie "sex", nie dziękuję jestem martwy.|["sex" przez "x" oznacza "płeć"]
00:05:01:Ale obiecałaś, że grubas zdechnie!
00:05:04:Wiem, czy to nie wspaniałe,|że wasz ojciec żyje i będziemy rodziną przez wiele...
00:05:13:Kim jesteś?
00:05:16:Jestem Calista Flockhart.|A kim mogę być do cholery,
00:05:19:jestem Śmierć!|Który to Peter Griffin?
00:05:23:...to on.
00:05:27:Poważnie!|Który to?
00:05:31:To jest Peter Griffin.
00:05:34:To było dobre!
00:05:40:-Dlaczego...|-Czekaj, nie skończyłem!
00:05:48:-Dlaczego...|-Jeszcze nie skończyłem!
00:06:03:Dlaczego tu jesteś?|Lekarz powiedział, że Peterowi nic nie grozi.
00:06:08:Lekarz? Widocznie musiał wiedzieć.|On jest lekarzem i tak dalej a ja Śmiercią!
00:06:13:Witaj, jestem Stewie,|twój wielki fan.
00:06:17:Słuchaj, musiałeś się pomylić,|nie powiniennem umrzeć.
00:06:19:Ja się pomyliłem,|to co powiesz o tym?
00:06:22:Peter, to twoje pismo?
00:06:26:Skąd to wziąłeś?
00:06:28:Przyszło e-mailem z twojego HMO.
00:06:30:Wiem że lekarz na mnie naciskał,|co nie znaczy, że masz go wyzywać.
00:06:33:Nic mnie to nie obchodzi,|nie odbierzesz mi męża.
00:06:36:Matko! Gdzie twoje maniery?|Nie sprzeczaj się z naszym gościem!
00:06:38:Dołączysz do kolacji?
00:06:40:Nie chcę robić problemu...|Czy to indyk?
00:06:43:Tak, świętujemy nim|dobre zdrowie Petera.
00:06:48:Mogę dołączyć?
00:06:51:Możesz? Oczywiście, że możesz.|To byłby zaszczyt, żaden przywilej.
00:07:00:Ty! Podgrzej jakiś sos dla naszego gościa.|Moja ostatnia pomoc przy białym mięsie była suszeniem Oscara Wilde’a.
00:07:12:-Jak to zrobiłeś?|-Powiedzmy, gdy byłem młody widziałem różne filmy, nie żebymbył dumny...
00:07:20:Dobra, wystarczy.|Idziemy Peter.
00:07:23:Czekaj, nie możecie iść! Przeważnie po obiedzie|idziemy do salonu i żyjemy jakieś 40, 50 lat.
00:07:31:40...|Idziemy.
00:07:36:To już chyba pożegnanie.|Meg jesteś teraz głową rodziny, bądź silna.
00:07:43:Przypuszczam, że nie zobaczę,|jak stajesz się mężczyzną, Stewie.
00:07:46:Myślę, że wszyscy wiedzą,|jak to będzie wyglądać.
00:07:52:Dwudziestominutowa rozmowa do Largemont?|Kogo my znamy w Largemont?
00:07:57:Moją siostrę.
00:07:59:A tak, Carol.|Jak tam Carol?
00:08:02:-Brian.|-O Boże.
00:08:05:-Tato, mogę iść z tobą?|Spytaj mamy.
00:08:08:Nie! Nie możesz z nim iść!|O, Peter!
00:08:11:Lois!
00:08:16:OK, OK, nieźle.|Teraz chodź.
00:08:24:Śmierć, dostałeś moje dokumenty.
00:08:26:Tak, gdzieś są.|Chyba w samochodzie.
00:08:28:Czy wspomnieli,|że biegałemdwa tygodnie po szlaku uniwersytetu?
00:08:30:No nie, nie róbmy tego!|Złapałem Flow Joe’a I myślysz że nie dam sobie rady z tobą?
00:08:37:Moja kostka!|Tak, nie pomagaj, ani nic z tych rzeczy, nic mi nie jest.
00:08:49:Tak lepiej,|walnij mnie o kanapę.
00:08:52:-Masz tu parę Tyleronów.|-O tak, Tyleron, tak Tyleron, to dobre.
00:08:58:Miałam 5+ ze zdrowia.|Mogę ci pomóc?
00:09:00:Tak, dlaczego nie zagotujesz wody|I nie przyniesiesz jakichś gazetek, Einsteinie?
00:09:04:To tylko zwichnięta kostka,|wystarczy, że zostanę tu przez kilka dni.
00:09:07:Czekaj!|Nie możesz tu zostać!
00:09:09:Czemu nie?
00:09:11:Próbowałeś mnie zabić!|Po za tym jak to wyjaśnie panu Ruperowi?
00:09:14:-Śmierć, nie mart się tym.|-Lois, co robisz?
00:09:19:Peter, nie rozumiesz?|Jak długo on tu jest, nie umrzesz!
00:09:23:-Mów dalej.|-To wszystko.
00:09:26:Chwileczkę, czyli cokolwiek bym zrobił,|nic mi się nie stanie?
00:09:31:Czuj się jak u siebie, Śmierć.|Wychodzę na chwilę.
00:09:35:Czekaj, nie możesz nikomu powiedzieć,|że tu jestem!
00:09:39:Jeśli ludzkość dowie się, że nie czyham więcej w cieniach,|konsekwencje będą ogromne!
00:09:43:-Mów dalej.|-To wszystko, co ty w nim widzisz?
00:09:48:-Gdzie ty idziesz?|-Lois, 10 minut temu stałem ze Śmiercią twarzą w twarz.
00:09:53:Ale dostałem kolejną szansę|i zrobie to, o czym zawsze marzyłem.
00:09:58:Skoczę z tego budynku!
00:10:00:Mógłbyś to powtórzyć?|Chyba coś mi dzwoni w uszach.
00:10:06:Poczekaj, odgoniłeś mnie od gorącej szwedki|i jej sparaliżowanej, ale zaufanej kuzynki, dla czegoś takiego?
00:10:10:-1'000$, jeśli przeżyję!|-1'000 małż?
00:10:13:-Co mi tam!|-OK!
00:10:26:-Patrzcie,|zwaliłem sobie w drodze.
00:10:30:Cholerny szczęściaż!
00:10:33:Twoja kolej.
00:10:36:Wiesz, muszę znaleźć sobie jakąś perspektywę,|naprawdę się nudzę w piekle.
00:10:39:Jak stary jest ten telewizor?|Pewnie jeszcze możecie odbierać DuMont.
00:10:41:Wiesz, Peter jest dobrym człowiekiem|i wspaniałym ojcem.
00:10:45:-Znów się zaczyna.|-Mógłbyś znaleźć jakąś nadzieję dla niego?
00:10:50:Po za tym,|to napradę jeszcze nie pora na niego.
00:10:53:Co ty zrobiłaś z tego kakaa?|Gówno?
00:10:55:Mogę je zrobić jeszcze raz...
00:10:58:Wybacz Lois, to moja wina.|Myślałem, że zrobisz je z mleka, nie gówna!
00:11:01:-Zaraz wracam.|-Przyniosłam ci coś do czytania.
00:11:05:Glamour, świetnie!|Nauczę się, jak odnosić się do mężczyzny!
00:11:08:Idź po Entertainment Weekly!|Słyszałem że jest tam dobre zdięcie, jak podkradam się do Toma Snydera.
00:11:33:Odniosłem zwycięstwo!
00:11:38:Muszę naprawdę uważać,|jak chodzę.
00:11:42:Co, do licha?
00:11:45:Oczywiście! Wydaje się,|że Śmierć jest ubezwłasnowolniona, a mój niecny plan okazał się daremny.
00:11:51:Muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy,|żeby przywrócić Śmierć na nogi.
00:11:54:Puk, puk, irlancki tokarzu,|opodaj psu, jego kość.
00:12:03:Nie mogę uwierzyć,|że wypiłeś 300 butelek piwa,
00:12:06:nie padając trupem.|Peter, jesteś wiedźmą?
00:12:11:Tak, ale nikomu nie mów,|konsekwencje będą ogromne.
00:12:18:Podejdę do tych przerażająco|wyglądających harlejowców
00:12:22:i spytam:|"Nie jesteś czasem Richard Simmons"?
00:12:26:-Peter, nie!|-Peter, teraz po prostu zgłupiałeś.
00:12:30:Nie jesteś Richard Simmons?
00:12:34:Nie jesteś najlepszym przyjacielem Richarda Simmonsa,|Richardzie Simmonsie?
00:12:38:Zamknij się!
00:13:10:Tak dobrze.|Wiesz, co tylko z tym żartowałem.
00:13:13:Tak naprawdę chciał być dziką larwą.|Ale dziadek zobaczył jak zaczyna tak:
00:13:17:”Nie mam syna, nie mam syna”.|A matka, matka wciąż jest.
00:13:24:Tak, matki potrafią być kłopotem, co nie?|Dlatego lepiej żebyś wyzdrowiał.
00:13:28:-Co to?|-Nic!
00:13:30:Stewie! Zostaw Śmierć w spokoju!
00:13:33:Jest w porządku,|przypomniało...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin