Cawthorne Nigel - Życie seksualne papieży.doc

(1041 KB) Pobierz
Nigel Cawthorne

1

 

Nigel Cawthorne

 

Życie seksualne papieży

 

Śmiałe przedstawienie biskupów Rzymu od św. Piotra do czasów obecnych

 

Zamiast wstępu

     „Otóż Bóg chce (...) żebyście unikali rozpusty, by każdy z nas umiał utrzymywać swe ciało w świętości i czci, z nie poddawał się pożądliwym namiętnościom, jak to czynią poganie, którzy nie znają Boga.

W tych sprawach niech nikt nie dopuszcza się żadnych wykroczeń (...), gdyż (...) Pan sam wymierzy surową karę za wszystkie takie występki.

Tak więc, kto odrzuca to pouczenie, odrzuca nie człowieka, lecz Boga, który jest dawcą Ducha Świętego”.

/ I Tes.4:3-8 /

Przedmowa do wydania polskiego

     „Istnieją wydarzenia w historii Kościoła, do których Kościół nigdy by się nie przyznał, gdyby nie źródła potwierdzające ich prawdziwość. Na ich podstawie można byłoby dzisiaj, w czasach gdy sycimy swoją wyobraźnię filmami o przemocy, rozpuście, gwałtach i okrucieństwie, nakręcić serial, który stałby się hitem wszech czasów. To, że do tej pory tak się nie stało, niech świadczy, że nie wszystko co ludzkie zostało w nas pogrzebane”.

     W kolejnej książce z serii „Grzeszna historia Kościoła” opowiemy o wydarzeniach, które gwałtownie rozbudzają naszą wyobraźnię. Tym razem oddajemy do rąk czytelnika książkę Nigela Cawthorne’a pt. „Życie seksualne papieży”. Tym samym nieco rozszerzamy pierwotny zamysł wydawnictwa prezentacji w tej serii wyłącznie książek Roberta Haaslera. W przygotowanej już do publikacji książce, wielokrotnie zapowiadanej, pt. „Życie seksualne w Kościele” świadomie pominęliśmy niemal wszystkie wątki odnoszące się do najwyższych dostojników Kościoła. Byliśmy przekonani, że na polskim rynku wydawniczym taka publikacja mogłaby wywołać nadmierne emocje. W znacznym stopniu utwierdziły nas w tym reakcje wielu środowisk na wcześniejsze trzy wydawnictwa z serii „Grzeszna historia Kościoła”.

     Dlaczego więc ostatecznie zdecydowaliśmy się na polską edycję książki Nigela Cawthome’a? Po pierwsze dlatego, że w setkach listów nasi Czytelnicy zachęcali nas do odwagi i kontynuacji pełnego zamierzenia. Po wtóre dlatego, że książka ta czekała niemal trzy lata na wydanie w Polsce. Kilka znanych i uznanych domów wydawniczych przygotowywało się do jej wydania. Żadnemu z nich nie starczyło odwagi. Spróbowaliśmy więc teraz my.

Czas pokaże na ile ostrożność i obawa były uzasadnione.

     „Życie seksualne w Kościele” Roberta A. Haaslera i „Życie seksualne papieży” Nigele Cawthorne’a będą tym samym stanowiły swoistą całość. Oba tomy będą się uzupełniały i wzbogacały. Ostatecznie dopełnią całą serię wydawniczą.

     Przy okazji tej książki, raz jeszcze, z całą mocą, powtórzmy słowa z przedmowy do wydania polskiego „Tajnych spraw papieży” książki inicjującej  całą serię: „Książka ta nie jest pisaniem historii od nowa. Jest przypomnieniem. Całkowicie odrzucamy wszelkie posądzenie o zakulisowe interesy jakoby przyświecające Autorowi i wydawcom.

     Szczególnie, w żadnym wypadku nie było naszym celem obrażenie kogokolwiek. Jesteśmy świadomi, że znajdą się osoby, które będą podważać, dyskredytować to, co zostało tu napisane. Odrzucamy wreszcie posądzenie o propagandowy wymiar książki. Liczne mity, fałszywe twierdzenia obce są inicjatorom tego wydawnictwa. Wierzymy, że Czytelnicy obiektywnie przyjmą tę pracę i tym samym zachęceni zostaną do dalszych samodzielnych poszukiwań prawdy. „Prawda bowiem was wyzwoli”.

     Książka jest „homeopatyczną” dawką historii. Wierzymy, że nikomu ona nie zaszkodzi, nikogo nie dotknie, niczyich uczuć nie obrazi. Niech będzie – korzystając z tego medycznego porównania – lekiem, gdyż użyta została w minimalnej dawce.

Maj, 2000

***

     Bardzo serdecznie dziękujemy Agencji Andrew Nurnberg Associates Warsaw ( ul. Miłobędzka 10, tel 022 6465860), Pani Aleksandrze Matuszak oraz wszystkim osobom i instytucjom za niezwykła pomoc i życzliwość przy wydaniu tej książki.

***

     Wszystkich czytelników zapraszamy do klubu, którego zasady działania przedstawiamy w broszurze towarzyszącej tej książce. Zainteresowanych prosimy tez o kontakt telefoniczny: 032 2800768; tel(fax) 032 2061175; 0501 312739; e-mail: forum-sztuk@go2.pl

 

Wstęp

 

     Nawet w dzisiejszych czasach, gdy wiadomości o złym prowadzeniu się kapłanów tak często goszczą na łamach gazet, trudno sobie wyobrazić Jana Pawła II pielęgnowanego przez matkę przełożoną i to na oczach kolegium kardynalskiego. A przecież takie rzeczy zdarzały się w przeszłości.

     W minionych czasach było wielu papieży, którzy nie wyrzekli się bujnego życia intymnego. Niektórzy mieli żony. Inni, publicznie udając nienaganne życie w celibacie, jednocześnie umieszczali swe kochanki w Watykanie, a swym synom z nieprawego łoża – „bratankom lub siostrzeńcom” jak powszechnie nazywano ich w łonie Kościoła – powierzali wysokie urzędy.

     Zdarzali się tez papieże homoseksualiści, którzy nadawali swym partnerom godność kardynała. Inni zaś, nie znając granic rozwiązłości, byli zwolennikami obydwu orientacji seksualnych. Wielokrotnie w papieskich pałacach dochodziło do najzwyklejszych orgii. Jeden z Biskupów Rzymu prowadził opodal Pałacu Laterańskiego dom publiczny. Kilku czerpało dochody z podatków nakładanych na działające w Rzymie nierządnice. Zdarzali się też i tacy, którzy sprzedawali odpusty, coś w rodzaju „podatku grzesznego”, zezwalające duchownym na utrzymywanie kochanek. Oczywiście pod warunkiem wniesienia odpowiedniej opłaty rocznej.

     Trzeba przyznać, że Kościół katolicki czynił wiele, by zatuszować te nie przynoszące chwały występki. Cnotliwi papieże w dniu wyboru przyjmowali imiona i numery tych niechlubnych poprzedników, którzy swym zachowaniem wywołali spore oburzenie. O ciemnej stronie papiestwa można się wszakże dowiedzieć ze źródeł pośrednich (np. protestanckich) pochodzących z XVI i XVII wieku. Pewien autor broszur polemicznych z tego okresu dokładnie wylicza, którzy papieże byli trucicielami, mordercami, cudzołożnikami, dziwkarzami, pijakami, rozpustnikami, hazardzistami, czarnoksiężnikami, czcicielami diabła i ateistami. Specjalnie zaś wyróżnia tych, którzy dopuścili się kazirodztwa. Wielu papieży oskarża się też o symonię, czyli sprzedaż urzędów w Kościele dla korzyści finansowych.

     Aż do VX wieku w łonie Kościoła zdarzały się rozłamy, gdy jednocześnie panowało dwóch, a nawet trzech papieży. Rywalizujący ze sobą najwyżsi dostojnicy kościelni uciekali się do ekskomuniki, uwięzienia, a nawet pozbawienia życia swego rywala. Przegranych w owych zmaganiach – czyli tych, których historia nie uznała za następców św. Piotra w prostej linii – określano później mianem antypapieży. Historycy Kościoła „pozwalali” im na nieco bardziej niecenzuralne zachowanie. Natomiast prawdziwi papieże – oczywiście według źródeł oficjalnych – nie mogli splamić się złym uczynkiem. Nawet jeśli, historia zna takie przypadki, otruli poprzednika w celu przejęcia papieskiego tronu.

     Jeśli weźmie się pod uwagę bogactwo, władzę i pozycję, jakie niesie za sobą papiestwo, nikogo nie powinno dziwić, że papieże niemal regularnie szukali lekarstwa na troski tego świata w ramionach kochanek. Rzadko kto zresztą ośmielał się na krytykę takiego zachowania. Już we wczesnych dziejach Kościoła przyjęło się bowiem przekonanie, że papież jest odpowiedzialny jedynie przed Bogiem, a ten miał zapewne przymykać oko na takie występki.

      W dzisiejszych czasach ludzie najczęściej sądzą, że wszyscy papieże byli ludźmi starszymi, po wielu latach w służbie Kościoła, którzy dawno mieli już za sobą poryw młodzieńczej „gorącej krwi”. Jednak nie zawsze tak bywało. Liczne fortele i intrygi możnych rodów sprawiały, że niektórzy zostawali papieżami już w wieku kilkunastu lat. Dysponowanie tak nieograniczonymi bogactwami i władzą w tak młodym wieku, gdy w dodatku nikt nie ośmielał się krytykować niewłaściwego zachowania, stwarzało nieograniczone możliwości dla rozpusty.

     Chociaż niektóre ze stawianych zarzutów mogą wydawać się nieco przesadzone, wiele z nich ma jednak mocne podstawy. Aż do 1139 roku od kapłanów nie wymagano przestrzegania celibatu, a nawet i potem duchowni często utrzymywali konkubiny. Kościół katolicki był najbogatszą instytucja na świecie. Kariera duchownego oznaczała często zdobycie bogactwa, a zamożni ludzie muszą mieć przecież swe drobne przyjemnostki.

     Co więcej, z zatuszowaniem występków papieży nie było większych kłopotów. Od 1557 roku publikacje wspominające o ich wykroczeniach trzymano z dala od wiernych poprzez wpisywanie niewygodnych tekstów do Indeksu ksiąg zakazanych. W oficjalnie przedstawianej historii papieże jawią się jako osoby o nieskazitelnym życiorysie. Wszyscy, oprócz jednego z pierwszych trzydziestu, zostali zaliczeni do grona męczenników, choć brak jasnych dowodów na to, że umarli za Chrystusa.

     Od najdawniejszych czasów w najróżniejszych religiach pojawiały się wątki erotyczne. Wiele pogańskich kultów ma w swych obrządkach akty seksualne. Chrześcijaństwo nawet po umocnieniu się okazało się surowsze niż bardziej lubieżna religia – islam. Muzułmanie wkraczający do raju mają czego oczekiwać:

[...] i połączymy ich w pary z hurysami o wielkich oczach.

Oni tam będą wołać o wszelkiego rodzaju owoce bezpieczni,

Oni tam nie zakosztują śmierci poza pierwszą śmiercią.

Porównajmy ten opis z chrześcijańską wizja niebios, gdzie dominuje śpiewanie psalmów, kazania, słońce i niebieska architektura.

     Z pewnością historia Kościoła chrześcijańskiego nie jest tak nieskazitelna, jakby się wydawało. Zwłaszcza papieżom można postawić wiele zarzutów. Dlatego też nie bądźmy zbytnio zdziwieni, jeśli pewnego dnia na strony tytułowe trafi jakaś sensacyjna informacja o życiu intymnym papieży.

Biskup Rzymu

     Pierwszy papież św. Piotr, był człowiekiem żonatym. Aż w trzech ewangeliach – św. Marka, Mateusza i Łukasza – znajdujemy potwierdzenie faktu, że w chwili spotkania z Jezusem, Szymon Piotr miał żonę.

     Historycy spierają się jednak na temat stanu cywilnego innych apostołów. Zgadzają się tylko co do tego, że Jan był kawalerem. Dawni autorzy niemal jednogłośnie uznają, że był prawiczkiem. Przyjmuje się także powszechnie, że Piotr miał dom w Galilei, gdzie mieszkał wraz z żoną, teściową i bratem Andrzejem.

     Zgodnie ze słowami Ewangelii według św. Łukasza i św. Mateusza, piotr powiedział: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą, cóż więc otrzymamy? – A wtedy Jezus odpowiedział: - Zaprawdę powiadam wam,[...] każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19,27-30).

      W innych pismach Jezus wręcz wydaje się zwolennikiem seksu. W Ewangelii według św. Tomasza, jednej z ewangelii apokryficznych, Jezus powiada: „Jeśli będziecie mieli zwyczaj ukazywać nie wstydząc się te części ciała, które godzi się zakrywać, i będziecie brać szaty wasze i rzucać je pod wasze stopy, jak małe dzieci, i będziecie je deptać, wówczas ujrzycie Syna żywego i nie będziecie się bać.” (To,Legion 37)

     Tak więc można powiedzieć, że Jezus miał do spraw seksu całkiem rozsądne podejście. Przez pewien czas spekulowano nawet na temat jego ewentualnego małżeństwa. Z całą pewnością w Biblii brak jednoznacznego stwierdzenia, że był kawalerem. Milczenie to może wydawać się zastanawiające. W owym czasie było bowiem zwyczajem, czy niemal obowiązkiem mężczyzny żydowskiego, by miał żonę. Z wyjątkiem radykalnej sekty esseńczyków, celibat powszechnie potępiano. Pewien żydowski autor z tego okresu porównuje nawet celibat do morderstwa. Dla żydowskiego ojca znalezienie żony dla syna było taką samą powinnością, jak obowiązek obrzezania syna.

     Co więcej, żydowskie prawo spisane w Misznie powiada: „Nieżonaty mężczyzna nie może być nauczycielem”. Jezus nie uzyskałby przyzwolenia na wędrowanie po Ziemi Świętej i nauczani9e, gdyby nie był żonaty. A jeżeli był, to narzuca się pytanie: gdzie się ożenił i z kim? Może w Kanie, gdzie przemienił wodę w wino? Może z Marią Magdaleną? Na ten temat istniało wiele domniemywań.

     Według Ewangelii św. Mateusza w żyłach Jezusa płynęła królewska krew – z rodu Dawida. W związku z tym zapewne spodziewano się po nim, by miał potomka. W książce Święty Graal, Święta Krew pada teza, że Jezus miał dziecko z Marią Magdaleną, które zostało zabrane do Francji, a jego potomkowie utworzyli Zakon Templariuszy. Autorzy przytoczonej pracy uważają, że właśnie ta przerażająca tajemnica doprowadziła do krwawych prześladowań templariuszy w XIII wieku.

     Święty Graal, Święta Krew nie jest jedyną książką sugerującą, że Jezus był człowiekiem żonatym i ojcem. Barbara Thieling w książce Jesus the Man (Jezus mężczyzną) twierdzi, że Jezus miał z Marią Magdaleną troje dzieci – dwóch synów i córkę. Thieling powiada też, że nie umarł na krzyżu. Wisiał na nim stosunkowo krótko, a zgon ukrzyżowanych często następował dopiero po kilku dniach. Jezus, wyjaśnia Thieling, po zdjęciu z krzyża „ożył”. To dlatego w jego grobie nikogo nie zastano.

     Istnieją też przesłanki, że mógł wręcz nie dochować wierności Marii. Ewangelia św. Tomasza powiada, że Jezus często dzielił łoże z Salome, a przypisywana uczniowi Bartłomiejowi koptyjska Księga Zmartwychwstania Chrystusa wspomina, że Maria Magdalena nie była sama, gdy odkryła, że Jezusa nie ma w grobie. Towarzyszyła jej „Salome, która go kusiła”. Opis tańca z siedmioma welonami nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że Salome  wiedziała, w jaki sposób można uwieść mężczyznę.

      Thieling uważa, że Jezus rozwiódł się z Marią Magdaleną w 44 roku, a w roku 50 poślubił Lidię, kobietę biskupa „dziewic” Tiatyry. Gdy jednak Lidia zaszła w ciążę, wielu wyznawców Jezusa zaczęło kwestionować legalność potomstwa. Zdaniem Thieling ci, którzy wątpili w nowe dziecko Jezusa, „mieli związki z sodomią”.

      Działający w pierwszym wieku teolog Klemens z Aleksandrii, który porusza w swych pismach tematykę chrześcijańskiej etyki seksualnej, wspomina, że św. Piotr był żonaty. W czasie działalności apostolskiej Piotr miał odwiedzić wraz z żoną Aleksandrię.

     Niektórzy bardziej pruderyjni katoliccy historycy uważają, że w czasie, gdy św. Piotr dotarł do Rzymu, był już wdowcem. Tam też spotkał Pawła, który tyle uczynił dla ukształtowania seksualnych norm obowiązujących w Kościele. Większość katolickich autorów uważa, że Paweł żył w ścisłym celibacie. Ale wydaje się bardziej prawdopodobne, że był wdowcem, który doświadczył długiego i nieszczęśliwego małżeństwa.

     W pierwszym Liście do Koryntian Paweł pisze wszak: „Czyż nie wolno nam brać ze sobą niewiasty – siostry, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie?” (Kor 9,5). Choć później utrzymuje, że jego związki z siostrami chrześcijańskimi miały czysto platoniczny charakter. Św. Paweł sugeruje, że nawet w małżeństwie mężczyzna czyni dobrze, zachowując dziewictwo partnerki, a jednocześnie w innym miejscu twierdzi: „Lepiej jest bowiem żyć w ,małżeństwie niż płonąć” (Kor 7,9). Owo „płonięcie” częściej uważano za odniesienie do „płonięcia namiętnością” aniżeli „spalenia się w ogniu piekielnym”.

     Św. Paweł powiada także: „nie grzeszy, niech się pobiorą” (Kor 7,36). I nakłania mężów i żony, by udzielać im małżeńskich praw i przestrzega ich przed przedłużającą się wstrzemięźliwością. W liście do Efezjan przedstawia nawet małżeńską miłość i małżeństwo jako podniosły akt zapłodnienia. W pierwszym Liście do Koryntian ostrzega zaś: O nierządzie zaś i wszelkiej nieczystości albo chciwości niechaj nawet mowy nie będzie wśród was, jak przystoi świętym [...]”. (Ef 5,3).

     Oczywiste jest, że gdy dochodzi do spraw seksu, Paweł nie jest zbyt konsekwentny.

     Gdy chrześcijaństwo dotarło do Rzymu, spotkało się ze stosunkowo mocnym oporem. Tamtejsza religia państwowa czciła celibat. Westalki – kapłanki bogini Westy – były oczywiście dziewicami, dbającymi o podtrzymanie świętego ognia. Ale w rzeczywistości rola tych sześciu „dziewic” była zgoła inna.

      Gdy Hannibal pokonał Rzymian pod Kannami, winą za ową klęskę nie obarczono wątpliwego talentu przywódców wojskowych, ale grzeszne kapłanki Westy. Dwie zadenuncjowano i potępiono. W późniejszym czasie wszystkie sześć oskarżono o zejście z drogi cnoty. Osądzono je i, za oddanie swej dziewiczości na powolną śmierć, skazano. Zamknięto je w podziemnym lochu, gdzie miały jedynie miejsce do spania, lampę i żywność na kilka dni.

     W pierwszym wieku w Rzymie nadal czczono boginię Wenus, podobnie jak boga Libera. Był on rzymskim odpowiednikiem greckiego boga Priapa, przedstawianego jako mężczyznę w stanie erekcji. Władze próbowały wszakże nieco uporządkować bieg spraw. Zakazały więc czczenia Bachusa, boga wina, orgiastycznych zabaw i wolności seksualnej. Zgodnie z tradycją, kobiety czciły Bachusa trzykrotnie w ciągu roku podczas potajemnych obrządków. Gdy jednak zaczęli to czynić także mężczyźni i „siłą deprawować” młodych nowicjuszy, interweniował rzymski senat. Od tej pory oficjalnie pozwalano na odprawianie świąt bachanalii jedynie wtedy, gdy uczestniczyło w nich więcej niż trzy kobiety i dwóch mężczyzn.

     W 19 roku n.e. rzymskie władze wzięły się także ostro za czcicieli Izydy, gdy łatwowierna młoda matrona Paulina spędziła noc na tym, co w jej mniemaniu było świętym stosunkiem z partnerem Izydy, bogiem Anubisem. Później wszakże odkryła, że w roli boga wystąpił jeden z jej ziemskich admiratorów. Skandal wywołany tym zdemaskowaniem zapoczątkował ostre  prześladowania sekty. Kapłanów Izydy ukrzyżowano, a czcicieli deportowano na opanowaną przez moskity Sardynię.

     Wydarzenia te nie powstrzymały jednakże innych niegodziwców od wykorzystywania wyznawców kultu. Kapłan boga Saturna zwany Tyrannusem oznajmił pewnego razu mężom pięknych kobiet, że sam bóg objawił wolę spędzania z żonami nocy w świątyni. Kobiety poczuły się zaszczycone i pojawiły się w świątyni wspaniale ubrane wraz z należnymi w takiej sytuacji ofiarnymi darami. Widziano, jak Tyrannus zamykał je w środku świątyni. Następnie wycofał się niepostrzeżenie i przez ukryty korytarz wszedł do posągu Saturna. Stamtąd mógł przemówić do zebranych. Kobiety zachwycone tym, że sam Bóg się do nich zwraca, z pewnością skłonne były czynić to, co im nakaże. Tyrannus zaś, po odpowiednim nastrojeniu swych ofiar, zdmuchnął świece i wkroczył do głównej sali, gdzie zaczął poczynać sobie nad wyraz frywolnie z oddanymi czcicielkami Saturna.

     Przez pewien czas udawało się mu zachować pozory, lecz w pewnym momencie jedna z kobiet rozpoznała Tyrannusa po głosie. Po powrocie do domu wyznała wszystko mężowi. Wkrótce Tyrannusa aresztowano i poddano torturom. Ten przyznał się do winy, co tym bardziej pogrążyło w rozpaczy wiele rzymskich rodzin, z powodu zhańbienia żon i spłodzenia dzieci z nieprawego łoża.

     Chrześcijańska nauka o seksualnej powściągliwości bez wątpienia została dobrze przyjęta w starożytnym Rzymie, albowiem niewierność małżeńska kwitła tam w najlepsze. Chrześcijaństwo dotarło do Rzymu za panowania Klaudiusza. Jego żona lubieżna Messalina, zdobyła sobie rozgłos licznymi romansami. Była nienasycona do tego stopnia, że w przebraniu opuszczała cesarski pałac i udawała się do domu publicznego, gdzie prostytuowała się pod imieniem Lycisca. W mrocznej sali ”naga i pozłocona” mogła swobodnie ukazywać swe wdzięki, a przy tym zdolna była ponoć zadowolić wszystkich przybywających. W końcu wahającego się Klaudiusza nakłoniono, by rozkazał ją zamordować. Szalę przeważyła publiczna ceremonia zawarcia małżeństwa przez Messalinę z jednym z jej licznych kochanków. Klaudiusz poślubił następnie Agrypinę, zresztą niewiele lepszą od swej poprzedniczki. Nie ulega wątpliwości, że utrzymywała kazirodczy związek z własnym synem, Neronem. Wielokrotnie podróżowali razem w zamkniętej lektyce, a gdy się z niej wyłaniali, często ich odzież była w nieładzie i splamiona.

     Kiedy Neron został cesarzem, rozmyślnie prowokował wrogość swej matki zadając się z wyzwolenicą o imieniu Akte, podobną do Agrypiny jak dwie krople wody. Próbował nawet zamordować matkę, gdy ta sprzeciwiała się jego romansowi z piękną Poppeą.

      Poppea, co gorsza, była już kobietą zamężną. Neron pozbył się więc jej niewygodnego męża, wyznaczając go gubernatorem Luzytanii. Pozbył się także swej żony Oktawii. Oskarżając ją o cudzołóstwo z niewolnikiem i rozwiódł się z nią pod zarzutem bezpłodności. Następnie skazano ją na zesłanie, gdzie padła ofiarą mordu, zapewne z rozkazu Nerona. W chwili śmierci miała ledwie dziewiętnaście lat.

     Rzymski autor Swetoniusz powiada, że Neron, pomimo poślubienia Poppei, do końca swych dni „nigdy nie zaprzestał picia i nie zmienił swego, nie znającego ograniczeń, stylu życia... ani też sposobu zabawiania się”.

     W czasie gdy do Rzymu przybyli Piotr i Paweł, deprawacja za rządów Nerona osiągnęła apogeum. Oddawano się każdemu rodzajowi egzotycznych występków. Na Polach Watykańskich wybudowano książęcy ogród, gdzie odbywały się najwymyślniejsze orgie. Pierwsze chrześcijańskie siedziby w Rzymie znajdowały się opodal owego przybytku rozkoszy. Piotr i Paweł z pewnością orientowali się co się dzieje w sąsiedztwie ich własnych domostw.

     Co ciekawsze, pierwsi chrześcijańscy uczeni twierdzili, że druga żona Nerona, Poppea, była chrześcijanką. Z błogosławieństwem św. Piotra, czy też bez niego, z pewnością uczestniczyła w orgiach.

     Tacyt pisał: Najsłynniejsze i najbardziej rozwiązłe z tych zabaw to były te organizowane w Rzymie przez Tygellina [jednego z przywódców Gwardii Pretoriańskiej]. Bankiet urządzano na barce na jeziorze na terenie pałacu. Barkę holowały łodzie udekorowane złotem i kością słoniową, a u wioseł ich zasiadali młodzieńcy wprawieni w zmysłowych praktykach. Dostarczono ptaki i zwierzynę z odległych krajów i potwory morskie z oceanu. Nad brzegami jeziora znajdowały się lupanary, gdzie wysoko urodzone damy przyjmowały gości. Wśród kobiet były też prostytutki, zupełnie nagie, nieprzyzwoite zarówno w gestach jak i słowach. Wraz z nadejściem nocy lasy i domki letnie rozbrzmiewały pieśniami i rozbłyskiwały światłami. Neron zhańbił się każdym rodzajem obrzydliwości, naturalnej i nienaturalnej, tak że nie pozostał już żaden stopień rozpusty, w której mógłby się jeszcze pogrążyć.

     W rozwiązłych praktykach seksualnych gustowali nie tylko cesarz i przedstawiciele wyższych warstw społecznych. Gdy Piotr przybył do Rzymu, zabawy te cieszyły się powszechną popularnością. Wokół wielkich cyrków i aren rozlokowały się tawerny, gdzie prostytutki uprawiały swój zawód. Szczególnie specjalizowały się w zapewnianiu mężczyznom tego rodzaju satysfakcji, jakiej nie mogły dostarczyć im żony. Albowiem ze względu na zmniejszający się współczynnik urodzin w Rzymie, żony zachęcano do stosowania tylko tych pozycji, które uważano za dające większą szansę na zajście w ciążę.

     Widowiska takie były rozrywką nie tylko dla oczu. W Sztuce kochania Owidiusz (43 p.n.e. – 17 n.e.) pisze:

Cyrk jest również dobrym gruntem

do robienia znajomości

Siądź przy lubej jak najbliżej.

Ujdzie to wśród tłoku gości.

 

Ciasnota cię zmusi wkrótce

Przycisnąć się jeszcze bardziej.

Dziewczę zniesie to cierpliwie...

Rozmową twą też nie wzgardzi.

 

Widząc konie na arenie –

Chwal te, które ona chwali.

Widząc bóstwa – pochwal Wenus,

Co twe serce żarem pali...

 

Kiedy kurz z areny spadnie

Na pierś białą twojej miłej,

Drżącą ze wzruszenia ręką

Strzepnij lekko owe pyły.

 

A jeżeli kurz nie spadnie –

Strzepnij również, nic nie szkodzi.

Niech widzi twoją troskliwość,

Niech się na twą tkliwość zgodzi...

 

     Według świadectwa nauczyciela Nerona, Seneki, homoseksualiści do nawiązania bliższych znajomości wykorzystywali łaźnie. Niekiedy mężczyźni i kobiety kąpali się tam razem. Najnowszymi zabawkami, wykorzystywanymi w intymnych igraszkach, okazały się świeżo wówczas wynalezione zwierciadła powiększające. Podczas obiadów zabawianiem gości zajmowały się rozebrane hiszpańskie tancerki.

     Powszechnie noszono przeźroczyste ubrania, ukazujące zarówno piersi, jak i partie bardziej intymne. Jak powiadał Seneka, jedyny problem polegał na tym, że „kobiety nie miały już nic więcej do odkrycia przed swoimi kochankami w sypialni, jako że wszystko już obnażyły na ulicy”.

     Wzmianki o postawie Piotra wobec seksualnych obyczajów cesarskiego Rzymu można znaleźć w opowieściach apokryficznych. Podczas pobytu Piotra w mieście pojawił się tam też przywódca pewnej gnostycznej sekty, Szymon Czarnoksiężnik. Często zwano go mianem „Stojący”, ponieważ kierował kultem priapickim, oddającym cześć męskiemu członkowi w stanie erekcji. Szymon został ochrzczony, jednak nie przeszkadzało mu to wcale w prowadzeniu rozpustnego życia. Pewnego razu ów Szymon wyzwał nawet Piotra na pojedynek w dziedzinie magii i to przed obliczem samego cesarza. Już na wstępie zmagań Szymon zaczął lewitować, ale wtedy Piotr padł na kolana i pogrążył się w modlitwie, czym osłabił moc zaklęcia Szymona. W efekcie ów spadł nagle na ziemię, łamiąc sobie kości.

     Opowiadanie to należałoby odczytać alegorycznie. A jeżeli prawdziwie o0ddaje ono powściągliwe podejście Piotra do spraw seksualnych, to jego konflikt z Neronem wydawał się nieunikniony.

     Aby pozbyć się chrześcijan, Neron oskarżył ich o spowodowanie pożaru, który strawił większą część Rzymu. Inaczej niż głosi najpopularniejszy opis wydarzeń, Neron wcale nie grał na skrzypcach w tym czasie, gdy Rzym płonął. Tak naprawdę próbował gasić pożar. Ale gdy ogień rozszalał się na dobre, na pewien czas odszedł od kierowania akcją, by pojawić się na scenie i zanucić pieśń, porównując pożar do spustoszenia Troi.

     Wkrótce po pożarze Piotra aresztowano i ukrzyżowano. Mniej więcej w tym samym czasie Paweł poniósł męczeńska śmierć, zapewne przez ścięcie.

     Później Piotra kanonizowano, co przysporzyło pewnych kłopotów pawłowemu skrzydłu o antyseksualnym nastawieniu. No bo jak Piotr mógł zostać świętym, skoro skalał się obcowaniem z kobietą? Pewien zagorzały wyznawca celibatu i z tej sytuacji znalazł jednak sprytne wyjście. Oświadczył mianowicie, że Piotr „zmył brud nieczystości małżeńskiej krwią swego męczeństwa”.

     Ludność Rzymu nie dała się wszakże zwieść uczynieniem z chrześcijan kozła ofiarnego. Senat wydał rezolucję skazującą Nerona na śmierć jak pospolitego przestępcę. Miano zedrzeć zeń szaty, przywiązać do pala i poddać biczowaniu. Usłyszawszy ów wyrok Neron zdecydował się na popełnienie samobójstwa, ale nie mógł zdobyć się na odwagę, by to uczynić samemu. Dopiero słysząc tętent koni, na których przybyli mający aresztować go żołnierze, ostatecznie uniósł do góry sztylet. Choć i wtedy potrzebował pomocy, by wbić go w szyję.

     Śmierć Nerona nie zakończyła prześladowań chrześcijan, które, z przerwami trwały jeszcze kilka następnych stuleci. W najcięższym okresie chrześcijanie dosłownie zeszli do podziemia, ukrywając się w katakumbach na przedmieściach Rzymu.

     Z czasem chrześcijaństwo zaczęło się umacniać. Duże wrażenie na Rzymianach robiła zwłaszcza zdolność niektórych chrześcijańskich kapłanów do pozostawania w celibacie. Pewien młody wyznawca zwrócił się nawet do cesarza o pozwolenie na chirurgiczną kastrację, chcąc uniknąć cielesnej pokusy. Bowiem warto tu nadmienić, że cesarz Domicjan (zm. 96 r. n.e.) zakazał kastracji. Stosowany w rzymskich wodociągach ołów i nadużywanie alkoholu stały się powodem niebezpiecznego spadku urodzin, a Rzym wciąż potrzebował nowych obywateli. Zakres stosowania wspomnianego prawa rozszerzył jeszcze cesarz Hadrian (zm. 138 r. n.e.) . Odtąd nawet za dobrowolną kastrację groziła kara śmierci. Oczywiście pozwoleń odmawiano zwłaszcza młodym wyznawcom.

     Wydaje się, że już od najdawniejszych czasów papieże różnili się między sobą w podejściu do sprawy seksu. Papież Soter (166-174 n.e.) gromił Dionizego, ówczesnego biskupa Koryntu, za pobłażliwe podejście do rozwiązłości seksualnej i tolerancję wobec grzeszników. Papież Wiktor I (189-198) wydawał się z kolei podzielić postawę Dionizego.

     To właśnie Wiktora uważa się też za pierwszego papieża, który nawiązał kontakty z domem cesarskim. A stało się to za sprawą Marcji, kochanki zdeprawowanego cesarza Kommodusa (180-192 n.e.). Pewnego razu Wiktor dostarczył jej listę chrześcijan skazanych na pracę w kopalniach Sardynii, a ona podczas łóżkowych rozmów nakłoniła cesarza do ich uwolnienia.

     Warto tu może wspomnieć o niezwykłych losach Marcji. Podobnie jak wiele niechcianych noworodków płci żeńskiej „wystawiono ją” – to znaczy porzucono, by zmarła. Szczęśliwe ocalenie zawdzięczała zaś pewnemu chrześcijaninowi o imieniu Hiacynt. Powiadano, że był eunuchem, co zapewne nie pozwalało mu pełnić funkcji kapłańskich. On to dał Marcji chrześcijańskie wychowanie.

     Postępowanie Hiacynta wszak nie było w pełni zgodne z etyką chrześcijańską. Zwykł on bowiem ocalać porzucone dziewczynki i zajmować się ich wychowaniem aż do uzyskania przez nie dojrzałości, a następnie sprzedawać je do haremów lub domów publicznych. Tak więc Marcja po osiągnięciu pełnoletniości  trafiła jako konkubina – niewolnica do domu pewnego rzymskiego arystokraty. Ten został jednakże wciągnięty w spisek mający na celu zabicie Kommodusa, a zainicjowany przez siostrę cesarza Lucillę. Gdy intrygę ujawniono, arystokratę skazano na śmierć, a jego majątek – w tym Marcję – skonfiskowano nakazem cesarza. Umieszczono ją w cesarskim haremie wśród trzystu pięknych kobiet i trzystu najprzystojniejszych chłopców, których stręczyciele Kommodusa wybrali wśród rzymskiego społeczeństwa.

      Dzięki urodzie i erotycznym talentom Marcja szybko została jedna z ulubienic Kommodusa. Nadawała ton w orgiach, które, jak mówiono, „w swej dzikości i obseniczności przewyższały nawet te urządzane przez Nerona”. Lubowała się w okazywaniu obfitej figury i nawet podczas wizyt u niej papieża Wiktora często nosiła mocno wydekoltowane szaty.

     Wypełniwszy swą chrześcijańską powinność przez uwolnienie współwyznawców z kopalń Sardynii, Marcja przez trzy lata prowadziła rozpustne życie. Potem wzięła udział w udanym spisku zawiązanym w celu zamordowania Kommodusa i zapewne dla ocalenia swej duszy poślubiła przywódcę zabójców.

     Na liście przekazanej przez Marcję cesarzowi papież Wiktor pominął imię jednego chrześcijanina, Kaliksta, co jak się okazało, było jedynie przejawem jego złośliwości.  Kalikst został zesłany na Sardynię bardziej ze względu na udział w finansowych machlojkach aniżeli z racji swego chrześcijańskiego wyznania. Udało mu się jednak przekonać zarządcę kopalni, że brak jego imienia na liście wynika jedynie z pomyłki i w końcu także i jego uwolniono. Później został papieżem Kalikstem I (217-222).

      A trzeba wiedzieć, że powrót z kopalni na Sardynii graniczył wówczas z cudem. Niewolników traktowano w skandaliczny sposób i większość wytrzymywała tam jedynie od sześciu do czternastu miesięcy.

     Kalikstowi, już w roli papieża, znacznie trudniej niż jego poprzednikom przychodziło utrzymanie wpływów chrześcijańskich na cesarskim dworze. Poza tym chrześcijaństwu przyszło rywalizować z nową religią. W 218 roku n.e. cesarzem został czternastoletni Heliogabal. Był on wyznawcą syryjskiego boga słońca El-Gabala, którego kult polegał na oddawaniu czci stożkowatej bryle kamiennej o czarnej barwie, pochodzącej rzekomo prosto z nieba. Podczas obrzędów ku czci El-Gabala „przy dźwiękach barbarzyńskiej muzyki chór syryjskich panien wykonywał lubieżne tańce”. Heliogabal pełnił funkcję wyższego kapłana. Nawet rzymskich senatorów zaszokowały orgie odbywające się w pałacu cesarskim, podczas których konkubiny i chłopcy do zabawiania stali na dywanach z płatków krokusa, a cesarz w damskim przebraniu wyśmiewał wysokich rzymskich urzędników.

     Heliogabal wraz ze swoimi kobietami często udawał się do łaźni i wcierał w ich ciała psilothrum, rodzaj depilatora, gdyż pragnął, by ich ciała były nieowłosione i doskonale gładkie. W podobny sposób usuwano owłosienie z jego własnego ciała. A przy tym zwykł golić okolice intymne swych męskich kochanków tą samą brzytwą, której używał do usuwania własnego zarostu.

     Życie spędzał na wynajdowaniu nowych sposobów zaspakajania swych żądz. Kochankowie obydwojga płci otrzymywali najwymyślniejsze zadania. Jednakże gdy pewnego razu posunął się do zadania gwałtu westalkom, spotkała go za to surowa kara. Złamał bowiem najświętsze rzymskie prawo. Gwardia Pretoriańska zbuntowała się i zamordowała władcę.

     Za panowania Heliogabala papież Kalikst prowadził stosunkowo liberalną politykę. Wyświęcał na kapłanów mężczyzn po dwakroć lub trzykroć żonatych. Zezwalał też kapłanom na nowe małżeństwa, a nawet pozostawił na stanowisku biskupa osobę winną „poważnych wykroczeń”.

      Wiedział także, w jaki sposób przyciągnąć grzeszników do swej owczarni. W czasie gdy w Rzymie cudzołóstwo wciąż karano śmiercią, ogłosił: „Przebaczam nawet tym, którzy dopuścili się cudzołóstwa i rozpusty, jeżeli tylko odprawią pokutę”. Oczywiście dzięki takiemu postawieniu sprawy zyskał wielu nowych wyznawców.

      Tak swobodne podejście nie podobało się jednak pewnej części kleru, która w końcu wybrała innego papieża, surowego i nie wybaczającego Hipolita (217-235), zaliczonego później w poczet antypapieży. Wyrażał on swe oburzenie pobłażliwą polityką Kaliksta, zwłaszcza w podejściu do kobiet, użalając się, że ten „zezwalał nawet kobietom niezamężnym i płonącym namiętnością w wielce niestosownym wieku, a także tym nie skłonnym do utraty swej godności w wyniku legalnego małżeństwa, by mogły posiąść kogokolwiek, którego wybrały za partnera łóżkowego, czy to niewolnika czy też osobę wolną i że mogły bez legalnego ślubu traktować taką osobę jako swego męża”.

     Kalikst zezwalał również wolnym kobietom na poślubienie niewolników, choć było to niezgodne z ówczesnym prawem rzymskim. Dzięki takiemu nastawieniu udało się jednakże nakłonić do przyłączenia się Kościoła nawet kobiety z rangą senatora.

     Natomiast Hipolit sprzeciwiał się uprawianiu seksu w jakiejkolwiek postaci, bez względu na to, czy był on usankcjonowany przez małżeństwo czy nie. Jednakże, gdy cesarz Maksyminus Trak zmęczył się sporami najwyższych hierarchów kościelnych, Hipolit wylądował w końcu na „wyspie śmierci” czyli Sardynii, wraz z papieżem Poncjanem (230-235 n.e.), jednym z następców Kaliksta.

     Z wolna chrześcijaństwo zaczęło obejmować swym zasięgiem całe cesarstwo rzymskie. Cesarz Dioklecjan poślubił nawet chrześcijankę i przez osiemnaście lat chronił jej współwyznawców przed prześladowaniami, dopóki Galeriusz nie przekonał go, ze są oni fanatyczną sektą spiskującą przeciwko niemu samemu.

     Cesarz Konstancjusz Chlorus uczynił chrześcijankę swą konkubiną. Była ona córką właściciela p[przydrożnej tawerny, w której pewnego razu zatrzymał się cesarz. Młoda kobieta tak mu przypadła do gustu, że gdy opuszczał gospodę, zabrał ją ze sobą jako kochankę. Ich syn, późniejszy Konstantyn Wielki, został pierwszym cesarzem, który przyjął chrześcijaństwo. Chrześcijaninem został za sprawą matki, dzięki której wyrzekł się kultu słońca na modłę Heliogabala. Gdy w 312 roku n.e. dokonał najazdu na Italię, zwalczał co bardziej rozwiązłe sekty, chociaż nie zrzekł się tytułu Pontifex Maximus, przynależneg...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin