Danielle Steel - Wysłuchane modlitwy.pdf

(1379 KB) Pobierz
Microsoft Word - Danielle Steel - Wysluchane modlitwy
Danielle Steel
Wysłuchane Modlitwy
(Answered Prayers)
Przełożyła Blanka Kwiecińska-Kuczborska
244988927.002.png
Moim cudownym dzieciom,
które są największym darem i świadectwem wysłuchanych modlitw:
Beatrix, Trevorowi, Toddowi, Samancie,
Victorii, Vanessie, Maxksowi i Żarze,
oraz Nickowi, który był nie tylko takim darem,
ale jest ciągle obecny w moich modlitwach i w moich myślach,
i zawsze będzie.
Kocham was wszystkich całym sercem i duszą.
Mama
244988927.003.png
Rozdział 1
Faith Madison nakryła starannie do stołu, wymieszała sałatę i zajrzała do kurczaka w
piekarniku. Drobna i szczupła, w szykownym czarnym kostiumie, w wieku czterdziestu siedmiu
lat była równie smukła jak w dniu, kiedy dwadzieścia sześć lat temu poślubiła Aleksa Madisona.
Poruszała się zwinnie i z gracją, a zielone oczy i długie blond włosy upięte w ciasny koczek
upodabniały ją do tancerki z obrazu Degasa. Zakończyła przygotowania do kolacji i z
westchnieniem przysiadła na jednym z kuchennych krzeseł.
W eleganckim domu na Wschodniej Siedemdziesiątej Czwartej ulicy Nowego Jorku
panowała martwa cisza. Czekając na powrót męża, Faith słyszała tykanie zegara. Zamknęła oczy,
jeszcze raz przeżywając w myślach dzisiejsze popołudnie. Po chwili dobiegł ją szczęk drzwi
frontowych, po którym nie nastąpił żaden inny dźwięk – ani odgłos kroków na dywanie w holu,
ani okrzyk powitania. Alex zawsze wracał w ten sposób. Zamykał za sobą drzwi, odkładał
teczkę, wieszał płaszcz w szafie i przeglądał pocztę. Dopiero później szedł witać się z żoną.
Zaglądał do jej małego studia, a w końcu do kuchni.
Alex Madison miał pięćdziesiąt dwa lata. Poznała go, kiedy była w college’u Barnard, a on
studiował ekonomię i zarządzanie na Uniwersytecie Columbia. Wtedy sprawy między nimi
wyglądały inaczej. Alex był oczarowany otwartością Faith, jej ciepłem, energią, radością. Sam
zawsze był raczej zamknięty w sobie i małomówny. Pobrali się, jak tylko skończyła college, a on
zrobił dyplom. Od tej pory pracował w banku inwestycyjnym. Ona przez rok praktykowała jako
początkująca redaktorka w „Vogue” i bardzo jej się to podobało, ale zarzuciła to na rzecz studiów
prawniczych. Po roku, kiedy urodziła się im pierwsza córka, przerwała studia. A teraz Eloise
miała już dwadzieścia cztery lata i od września mieszkała w Londynie. Pracowała w domu
aukcyjnym Christie’s i pogłębiała wiedzę o antykach. Młodsza córka, Zoe, miała osiemnaście lat
i rozpoczęła studia na Uniwersytecie Browna. Po dwudziestu czterech latach pracy na pełnym
etacie jako matka, Faith od dwóch miesięcy czuła się bezrobotna – dziewczęta wyfrunęły z
domu, a ona i Alex nagle zostali sami.
– Cześć, jak poszło? – spytał Alex znużonym głosem, wchodząc do kuchni.
Omiótł ją przelotnie wzrokiem i usiadł. Był zmęczony, ostatnio ciężko pracował nad dwoma
projektami emisji papierów wartościowych. Nie przyszło mu nawet do głowy, żeby ją przytulić
albo pocałować. Nie było w tym żadnej demonstracji, po prostu nie czuł takiej potrzeby.
Przeważnie mówił do niej wyłącznie z drugiego końca pokoju. Faith nawet nie zauważyła, kiedy
przestał ją całować po powrocie z pracy. Była tak zajęta opieką nad dziećmi, że uszło to jej
uwagi, aż któregoś dnia zdała sobie sprawę, że Alex już jej nawet nie dotyka. Zawsze kiedy
wracał wieczorem do domu, odrabiała lekcje z dziewczynkami albo kąpała którąś z nich. Od
bardzo dawna nie okazywał jej czułości. Od tak dawna, że żadne z nich nie pamiętało ostatniego
244988927.004.png
razu. Niepostrzeżenie rozdzieliła ich przepaść, co oboje milcząco zaakceptowali, i nalewając mu
teraz kieliszek wina, Faith czuła się, jakby patrzyła na niego z bardzo daleka.
– Dobrze. Ale to wszystko było bardzo przygnębiające – powiedziała i kiedy sięgnął po
gazetę, wyjęła kurczaka z piekarnika. Alex wolał rybę, ale nie miała czasu jej kupić w drodze
powrotnej. – Wyglądał tak drobno i krucho – dodała.
Mówiła o swoim ojczymie, Charlesie Armstrongu. Umarł dwa dni temu, w wieku
osiemdziesięciu czterech lat. Tego popołudnia rodzina i przyjaciele zebrali się przy otwartej
trumnie, żeby go pożegnać.
– Był już stary, Faith. I od dawna chorował.
Jakby to nie tylko wszystko tłumaczyło, ale odsuwało w niebyt. Alex taki właśnie był.
Rzeczy mu niemiłe odsuwał w niebyt. A teraz odsunął także i ją. Faith czuła się, jakby spełniła
swoje zadanie, wykonała należną pracę i została zwolniona nie tylko przez dzieci, ale i przez
męża. Córki miały już własne życie i opuściły dom. A Alex żył w świecie, w którym nie było dla
niej miejsca oprócz rzadkich okazji, kiedy oczekiwał od niej, że podejmie jego klientów albo
pójdzie z nim na oficjalne przyjęcie. Resztę czasu miała sobie wypełnić sama. Spotykała się
czasem ze swoimi przyjaciółkami, ale większość z nich nadal zajmowała się dziećmi i miała
niewiele wolnego czasu. W ciągu ostatnich miesięcy, odkąd Zoe wyjechała na studia, Faith
spędzała całe dnie sama, zastanawiając się, co zrobi z resztą życia.
Natomiast Alex miał własne życie wypełnione co do godziny. Od wieków nie przesiadywali
już razem przy stole po kolacji, rozmawiając na ważne dla nich tematy. Od lat nie chodzili na
długie spacery podczas weekendów ani nie siedzieli w kinie, trzymając się za ręce. Nie pamiętała
już nawet, jak to kiedyś było z Aleksem. Teraz rzadko ją dotykał i prawie się nie odzywał.
Zapewne ją kochał, przynajmniej starała się w to wierzyć, ale stracił potrzebę komunikowania się
z nią. Mówił monosylabami lub krótkimi, urywanymi zdaniami – wolał siedzieć w milczeniu, jak
teraz, kiedy postawiła przed nim kolację i odgarnęła za ucho kosmyk niesfornych jasnych
włosów. Zdawał się w ogóle jej nie dostrzegać, pogrążony w jakimś artykule w gazecie. Kiedy
się odezwała, zareagował dopiero po dłuższej chwili.
– Weźmiesz jutro udział w pogrzebie? – spytała cicho.
Spojrzał na nią znad gazety i pokręcił głową.
– Nie mogę. Jadę do Chicago. Mam spotkanie z Unipamem.
Od jakiegoś czasu miał kłopoty z ważnym klientem, a interesy od dawna stawiał na
pierwszym miejscu. Był człowiekiem sukcesu. Pozwoliło mu to kupić dom w Nowym Jorku,
zapewnić córkom odpowiednią edukację i ofiarować Faith życie w luksusie, przerastające jej
oczekiwania. Ale ona wyżej ceniła co innego. Ciepło, poczucie bliskości, śmiech. Miała
wrażenie, że od wieków się nie śmiała, chyba tylko czasem z córkami. Nie to, żeby Alex źle ją
traktował – po prostu w ogóle jej nie zauważał. Miał inne sprawy na głowie i nie wahał się dawać
jej tego jasno do zrozumienia. Nawet teraz jego przedłużające się milczenie mówiło, że wolałby
raczej nie ciągnąć tej rozmowy.
244988927.005.png
– Byłoby miło, gdybyś się pokazał – powiedziała Faith ostrożnie, siadając po drugiej stronie
stołu.
Mimo pięćdziesięciu dwóch lat nadal był przystojnym mężczyzną, wiek i szpakowate włosy
dodały mu tylko dystynkcji. Miał przenikliwe, niebieskie oczy i młodzieńczą sylwetkę. Dwa lata
temu jeden z jego wspólników zmarł nagle na atak serca i od tej pory Alex regularnie ćwiczył i
przestrzegał diety. Dlatego też najchętniej jadł na kolację rybę i przesuwał teraz kurczaka po
talerzu bez entuzjazmu. Faith nie miała czasu ugotować czegoś atrakcyjniejszego. Całe
popołudnie spędziła w zakładzie pogrzebowym ze swoją siostrą przyrodnią, Allison, przyjmując
ludzi, którzy przyszli pożegnać zmarłego. Obie kobiety nie widziały się od pogrzebu matki Faith
przed rokiem, a poprzednio chyba przez dziesięć lat. Allison nie przyjechała na pogrzeb brata
Faith, Jacka, dwa lata przed śmiercią matki. W ostatnich latach było za dużo pogrzebów, zbyt
wielu ludzi odeszło, pomyślała Faith. Jej matka, Jack, a teraz Charles. I chociaż nie była z
ojczymem szczególnie zżyta, darzyła go szacunkiem i jego odejście napełniło ją smutkiem. Miała
wrażenie, że z jej życia znikają wszystkie bliskie osoby.
– Muszę być jutro na spotkaniu w Chicago – powtórzył Alex ze wzrokiem wbitym w talerz.
Dłubał w kurczaku, ledwo biorąc go do ust, ale nie zadawał sobie trudu, żeby narzekać.
– Inni ludzie chodzą na pogrzeby rodziny – zauważyła Faith spokojnie.
Nie miała w sobie wojowniczego ducha. Nie kłóciła się, nie walczyła. Rzadko mu się
sprzeciwiała, zresztą to by nic nie dało. Alex umiał się izolować. Robił, co chciał, zwykle nie
pytając jej o zdanie, i tak było już od lat. Sam podejmował decyzje, kierując się wymogami
swojej pracy, nie życzeniami Faith. Znała jego zwyczaje i przekonania. Trudno było przebić się
przez mur, którym się otoczył. Nie umiała odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to odruch
obronny, czy wygodnictwo. Kiedy byli młodzi, wszystko wyglądało inaczej, ale to było dawno
temu. Czuła się w małżeństwie z nim bardzo samotna, chociaż już do tego przywykła. Jednakże
odkąd dziewczęta odeszły z domu, odczuwała swoją samotność w dwójnasób. Przez lata to one
dawały jej tak potrzebne ciepło i czułość, i teraz ich nieobecność doskwierała jej bardziej niż
nieobecność męża. Po drodze zgubiła też wielu przyjaciół z młodości. Życie rodzinne i upływ
czasu nie sprzyjały kultywowaniu przyjaźni.
Zoe wyjechała na studia do Providence dwa miesiące temu. Dobrze się czuła w nowym
środowisku i jeszcze ani razu nie przyjechała na weekend do domu, chociaż to nie było daleko.
Miała nowe towarzystwo, liczne obowiązki i cieszyła się życiem uniwersyteckim. Podobnie jak
Eloise cieszyła się swoją pracą w Londynie. Faith nie mogła się oprzeć wrażeniu, że cała jej
rodzina ma bogatsze życie niż ona, i biła się z myślami, co dalej. Chętnie poszłaby do pracy, ale
nie miała pojęcia, co mogłaby robić. Minęło dwadzieścia pięć lat, odkąd pracowała w „Vogue”,
przed przyjściem na świat Eloise. Myślała też, żeby podjąć na nowo studia prawnicze i
wspomniała nawet o tym raz czy dwa Aleksowi. Uznał to za absurdalny pomysł, niewart dalszej
dyskusji.
– W twoim wieku, Faith? Nie zaczyna się studiować prawa w wieku czterdziestu siedmiu lat.
244988927.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin