Łojek Stanisław - O cnocie klasycznej, przedklasycznej, (nowożytnej).pdf

(133 KB) Pobierz
28383762 UNPDF
Stanisław Łojek
O CNOCIE KLASYCZNEJ, PRZED-
KLASYCZNEJ, (NOWOŻYTNEJ?)
Stanisław Łojek
Uniwersytet Jagielloński
O CNOCIE KLASYCZNEJ, PRZED-KLASYCZNEJ, (NOWOŻYTNEJ?)
I
Michel Foucault zauważa, iż każda moralność łączy w sobie wymagania dotyczące zgodnego z jej
zasadami postępowania oraz właściwego stosunku do samego siebie i troski o kształt własnego
istnienia. Wszak aby móc osiągnąć stopień opanowania, który jest niezbędny do tego, by działać
zgodnie z regułami kodeksu moralnego, muszę zająć określoną postawę wobec samego siebie,
posiąść umiejętność rozpoznawania własnych namiętności i odpowiedniego z nimi postępowania, w
wyniku czego staję się innym, „opanowanym” człowiekiem:
Aby działanie zasługiwało na miano «moralnego», nie powinno sprowadzać się do czynu lub serii
czynów zgodnych z regułą, prawem, czy wartością. Wszelkie działanie moralne /…/ implikuje
również pewien stosunek jednostki do siebie; nie jest to po prostu «samoświadomość», lecz
ustanawianie siebie jako podmiotu moralnego, kiedy to jednostka określa, jaka jej część stanowi
przedmiot owej praktyki moralnej, precyzuje swój stosunek do spełnianego wymagania, ustala dla
siebie pewien sposób bycia, który będzie miał wartość moralnej samorealizacji — a żeby tego
dokonać, działa na sobie samej, usiłuje siebie poznać, kontroluje siebie, doświadcza, doskonali się,
zmienia [ 1 ] .
Choć w żadnej moralności „kodeks zachowań” i „formy subiektywizacji” nie występują całkowicie
oddzielnie, to jednak można zauważyć, iż poszczególne jej odmiany różnie rozkładają akcenty na
oba te aspekty. W pewnych rodzajach moralności, stwierdza Foucault, akcent pada przede
wszystkim na kodeks, jego systematyczność, bogactwo, zdolność dopasowania do wszelkich
możliwych przypadków i obejmowania całej dziedziny zachowań; istoty takich rodzajów
moralności szukać trzeba po stronie autorytarnych instancji, które uprawomocniają kodeks,
narzucają jego nauczanie i przestrzeganie, karzą za jego pogwałcenie; w tych warunkach
subiektywizacja dokonuje się zasadniczo w formie quasi-jurydycznej, gdzie podmiot moralny
określa się wobec prawa lub zespołu praw, którym winien podporządkowywać się w obawie przed
występkiem, zagrożonym karą.
Lecz istnieją również takie, „nakierowane na etykę”, rodzaje moralności, gdzie silnego i
dynamicznego składnika należy szukać po stronie subiektywizacji i zabiegów koło siebie. W tym
wypadku system kodeksów i reguł postępowania może być dosyć elementarny. Jego ścisłe
przestrzeganie bywa relatywnie nieistotne, przynajmniej jeśli zestawić je z wymogami, jakie spełnić
musi jednostka, ażeby — poprzez stosunek do siebie, poprzez różne czyny, myśli i uczucia —
ukonstytuować się jako podmiot moralny; akcent położony został tu na formy stosunku jednostki do
siebie, na procedury i techniki, poprzez które zostają one wypracowane, na ćwiczenia, dzięki
którym jednostka przedkłada siebie samej sobie jako obiekt poznania, wreszcie na zabiegi, które
pozwalają jej przekształcić własny sposób bycia [ 2 ] .
Przy czym u podstaw każdej moralności odnajdujemy określoną wizję ludzkiej natury, która
pozostaje w ścisłym związku z naszymi poglądami na rzeczywistość i stanowi uprawomocnienie
moralnych zasad określających nasze zobowiązania zarówno wobec samych siebie, jak i
zewnętrznego świata ludzi oraz rzeczy. I tak, uzasadnieniem moralności „nakierowanej na etykę”
mogłoby być pojmowanie rzeczywistości, zgodnie z którym człowiek posiada właściwy sobie cel,
określający jego prawdziwą naturę (czyli to, kim stać się powinien) i nakładający nań „naturalny”
obowiązek przekształcania własnego istnienia. Bez względu na to, czy ów cel będzie pojmowany
jako wynikający bezpośrednio z hierarchicznego porządku samej rzeczywistości, czy też z
zamiarów jej Stwórcy, to w każdym typie moralności, który zakłada jego istnienie, zalecenie czy
wręcz nakaz samodoskonalenia musi być silnie obecny, choć być może niekoniecznie dominujący.
Podobny do naszkicowanego wyżej schemat metafizyczny tkwi u podstaw przekonań moralnych,
które stanowiły punkt odniesienia dla skądinąd bardzo różnych wersji klasycznej filozofii
politycznej (pogańskiej oraz chrześcijańskiej). „Odkrycie” Sokratesa, iż nie można stać się w pełni
człowiekiem bez podjęcia się trudu doskonalenia własnej duszy (gdyż to ona jest istotą naszego
człowieczeństwa), zostało uzupełnione spostrzeżeniem, iż jednostka może wieść dobre życie
jedynie w obrębie dobrego społeczeństwa. Opierając swe polityczne rozważania na Sokratesowej
wizji ludzkiej natury, Platon i Arystoteles ustanowili klasyczny wzorzec pojmowania polityki,
zgodnie z którym jej naczelną funkcją jest troska o jakość życia obywateli, a nie tylko o ich
przetrwanie czy dobrobyt. Myśliciele klasyczni byli przy tym przekonani, że ów najważniejszy cel
jest niezależny od ludzkiej woli, gdyż opiera się na tym, co ponadludzkie: na hierarchicznym i
celowym porządku rzeczywistości, w który wpisana jest ludzka natura. Zastąpienie starożytnej
wizji świata wizją chrześcijańską nie tylko nie zmieniło zasadniczego przekonania, iż dbanie o
jakość ludzkiego istnienia jest zasadniczym celem polityki (choć, utożsamiając troskę o
doskonałość duszy z troską o jej zbawienie, przekształciło sposób jego pojmowania), ale też, dzięki
ogromnemu wpływowi zarówno samej religii, jak i instytucji Kościoła na życie polityczne, nadało
mu zdecydowanie większe niż w czasach antycznych praktyczne znaczenie [ 3 ] . Przeświadczenie to
charakteryzuje więc całą tradycję klasycznej myśli politycznej, która uznając doskonałość
ludzkiego istnienia za naturalną miarę wszystkich działań politycznych, nieustannie potwierdza
słowa Arystotelesa, że wspólnota państwowa winna troszczyć się nie tyle o życie, co o życie
szlachetne [ 4 ] ..
II
Twórcy nowożytnej filozofii politycznej uznali, że dzięki odwróceniu powyższego stwierdzenia
będą w stanie oprzeć politykę na realistycznym gruncie. Ponieważ dla zapewnienia społecznego
porządku konieczne jest, aby cel wspólnoty państwowej pozostawał w zgodzie z rzeczywistymi
potrzebami wszystkich ludzi, nie może być nim życie szlachetne (osiągalne tylko dla nielicznych),
lecz po prostu (możliwie wygodne) życie. Skoro jednak troska o doskonałość duszy człowieka
przestała być troską polityczną, to ów aspekt „publicznej” moralności (istotny dla myśli
klasycznej), który Foucault pragnie dostrzegać w każdym jej rodzaju i który określa jako
„nakierowanie na etykę”, musiał zdecydowanie stracić na znaczeniu. Ale usunięcie kwestii ludzkiej
doskonałości z politycznego pola widzenia nie oznacza, iż sfera polityki może się obyć bez zasad
moralnych. Rozwiązanie problemu politycznego wymaga wszak przestrzegania reguł, określających
relacje między poszczególnymi członkami danej społeczności oraz skłaniających obywateli do
zachowań sprzyjających dobrobytowi całej wspólnoty. Aby zapewnić takim regulacjom
skuteczność, należy uporać się z ludzkimi namiętnościami: znaleźć sposoby powstrzymywania
tych, które zagrażają społeczności oraz wzmacniania tych, które przyczyniają się do jej
28383762.004.png 28383762.005.png
 
pomyślności. Klasycy twierdzili, iż dla realizacji tego zadania konieczne jest podjęcie działań
zmierzających do kształtowania sposobu istnienia obywateli. Twórcy nowożytnej filozofii
politycznej uznali jednak, że skuteczne rozwiązanie problemu politycznego jest możliwe dzięki
obniżeniu standardów moralnych, wprowadzeniu takich rozwiązań, które będą skłaniały jednostki
nie tyle do doskonałości, co do posłuszeństwa wobec obowiązującego wszystkich prawa. Zgodnie z
tym poglądem, moralność stanowiąca uzasadnienie polityki powinna być przede wszystkim, jeśli
nie wyłącznie, „ukierunkowana na kodeks”.
Sheldon Wolin uważa, że Hobbesowska koncepcja umowy ustanawiającej władzę i społeczeństwo
zakłada nie tylko wyrażenie zgody na posłuszeństwo wobec praw stanowionych przez suwerena,
lecz obejmuje także przekazanie mu wyłącznego prawa do nadawania słowom określonego
znaczenia. Jedynie dzięki temu może zaistnieć powszechnie akceptowany system komunikowania
się, co z kolei jest niezbędne dla ustanowienia porządku politycznego:
Poprzez akt podporządkowania się ludzie zamienili niepewność kodeksu natury na zbiór
«wspólnych zasad dla wszystkich ludzi». Obdarzając suwerena absolutną władzą prawodawczą
ustanowili Wielkiego Twórcę Definicji, suwerennego dawcę wspólnych znaczeń, «publicznego
rozumu». Posługując się zasadami publicznego prawa suweren ustali znaczenie praw i
obowiązków, określi różnice między «moim» a «twoim», ustanowi, krótko mówiąc, «obiektywny»
świat moralny w polityce ” [ 5 ]
Obowiązujący w Hobbesowskim państwie publiczny kodeks słusznego postępowania z pewnością
wymaga pewnych cnót, jednak żadna z nich nie jest cenna dla siebie samej: doskonałość ludzkiego
istnienia nie jest celem ich praktykowania. Cel ów posiada bowiem wyłącznie polityczne (w
wąskim rozumieniu tego słowa) znaczenie i jest tożsamy z celem, dla którego został ustanowiony
publiczny kodeks:
Jego zadaniem jest ukształtowanie ludzi, którymi można rządzić, których dobroć jest istotna dla
polityki jedynie o tyle, o ile pozwala im spełniać ich polegającą na przestrzeganiu zasad rolę.
System zasad, jak zauważył Hobbes, nie jest ukierunkowany na moralną odnowę. Gracz nie
przestrzega zasad dlatego, iż spodziewa się, że uczyni go to dobrym człowiekiem czy nawet dobrym
graczem [ 6 ] ..
Musimy jednak pamiętać, że władza Lewiatana pochodzi od woli i władzy tych, którzy powołali go
do istnienia i którzy w utworzonym mocą tego aktu społeczeństwie zachowują tę atomistyczną
indywidualność, która cechowała ich istnienie w przed-społecznym stanie natury. Pochodzenie
władzy, będące jej uzasadnieniem, pozwala określić naturę praw obowiązujących w
„Hobbesowskim” społeczeństwie oraz lepiej zrozumieć żądanie przyznania absolutnej władzy
temu, który je stanowi i stoi na straży ich przestrzegania. To bowiem nic innego, powiada Hobbes,
jak „naturalny rozum” — kierowany naturalną, i najsilniejszą, namiętnością unikania śmierci —
podpowiada człowiekowi, by dążył do pokoju oraz podejmował wszelkie działania sprzyjające jego
utrzymaniu, wśród których jednym z najważniejszych jest dotrzymywanie obietnicy przestrzegania
zasad [ 7 ] Skoro cel publicznego prawa (zachowanie pokoju, który najlepiej sprzyja realizacji
naturalnych namiętności człowieka) jest tożsamy z celami „naturalnego rozumu”, to wydaje się
oczywiste, że przestrzeganie zasad tegoż prawa oraz kultywowanie niezbędnych do tego cnót
(różnych od tych, które sprzyjają moralnemu doskonaleniu ludzkiego istnienia) musi być
traktowane jako najwyższa — a przy tym zgodna interesem jednostki — społeczna konieczność.
Nie powinno nas zatem dziwić, że myśl liberalna, odrzucając Hobbesowską koncepcję osobowej
władzy absolutnej, ochoczo przystała na absolutne rządy bezosobowego prawa [ 8 ] . Co więcej,
również liberalna teoria wolnego społeczeństwa, jak wykazuje Wolin, zostaje już sformułowana
przez Hobbesa, który wyprowadza ją z obserwacji, że zakres systemu publicznych zasad nie
28383762.006.png 28383762.001.png
 
pokrywa się z zakresem wszystkich obszarów ludzkiej działalności. W politycznej teorii oraz
praktyce oznacza to, że prawa i umowy społeczeństwa „mają obejmować jedynie pewien
wyróżniony obszar ludzkiego działania i pozostawiać inne istotne dziedziny swobodnemu
wyborowi jednostki” [ 9 ] .. Takie ograniczenia zakresu działania publicznych zasad prawa
umożliwiało wprowadzenie kolejnych rozwiązań, które stały się niemal nieodłącznym elementem
dzisiejszej polityki. Wolin wymienia w tym kontekście utożsamienie sprawiedliwości z równością
praw i równością wobec prawa oraz utożsamienie polityki z administrowaniem, najbardziej
efektywnym wtedy, gdy stosuje zuniformizowane zasady prawa do zuniformizowanych
jednostek [ 10 ] ..
Trudno powiedzieć, na ile „nowożytność” Hobbesa „wyjaśnia” sformułowane przezeń zasady i
wymogi publicznej moralności; czy, innymi słowy, specyficzny dla nowożytności sposób
ujmowania rzeczywistości oraz natury ludzkiej oznacza konieczność wyrugowania ze sfery
publicznej zobowiązań dotyczących moralnego doskonalenia się i wprowadzenia na ich miejsce
mniej wymagającego żądania uznania i przestrzegania publicznych zasad. Z pewnością jednak
zastąpienie moralności „nakierowanej na etykę” moralnością „nakierowaną na kodeks” wymagało
obalenia tych metafizycznych założeń, które tkwiły u podstaw klasycznej koncepcji cnoty i
klasycznej teorii polityki. To zaś oznacza, że każdy, kto podejmuje dzisiaj próbę przywrócenia
cnocie moralnego i politycznego znaczenia, musi się uporać z problemem jej metafizycznego
ugruntowania i uzasadnienia. Jeśli bowiem pojęcie cnoty pozostaje w koniecznym związku z
klasycznym (pogańskim lub chrześcijańskim) obrazem świata oraz ludzkiej natury, to należałoby
zapytać, czy ten sposób pojmowania rzeczywistości, w oryginalnej lub zmodyfikowanej wersji,
mógłby jeszcze stać się udziałem nowożytnego człowieka. Gdybyśmy na to pytanie udzielili
przeczącej odpowiedzi, to (chcąc nadal badać możliwości „przywrócenia” cnoty) musielibyśmy
wykazać, że wspomniany związek nie jest konieczny, że cnota może mieć inne metafizyczne
uzasadnienie, być może bardziej zgodne z naszym, współczesnym rozumieniem świata oraz samych
siebie.
III
Nietzsche jest jednym z tych myślicieli, którzy chcąc przeciwstawić się zmarnieniu człowieka
nowożytnego (przejawiającym się, między innymi, w zmarnieniu moralności i polityki) odwoływali
się do cnoty [ 11 ] . Ale zdecydował się on również na bezprecedensową krytykę klasycznej koncepcji
cnoty — szczególnie w jej chrześcijańskiej wersji — i przeprowadził ją niejako z punktu widzenia
„przed-klasycznego” pojmowania cnoty u Greków.
Nietzsche stwierdza, że metafizyczne założenia, które tkwiły u podstaw klasycznej koncepcji cnoty,
stały się dla nas niewiarygodne. Jeśli więc pragniemy przywrócenia cnoty, musimy uwolnić ją od
tych założeń. Takie przedsięwzięcie natrafia jednak na poważne przeszkody: sama „treść” cnoty
(dotycząca pożądanego sposobu istnienia) okazuje się ściśle zależna od tych założeń, bez których
traci wszelkie uzasadnienie; lecz wydaje się ona, również nam, ludziom współczesnym, treścią
jedynie prawdziwą, co z kolei skłania nas, wobec niemożności jej uzasadnienia, do całkowitego
odrzucenia cnoty jako niemożliwej: „ Jedna interpretacja upadła; ponieważ uchodziła ona jednak za
właściwą interpretację, więc wydaje się, jakoby nie było żadnego sensu w istnieniu, jakoby
wszystko było daremne [ 12 ] .
Zdaniem Nietzschego, dzisiejszy pogląd na cnotę oraz możliwość jej urzeczywistnienia jest w dużej
mierze rezultatem błędnego pojmowania moralności w ogóle, opierającego się na przeświadczeniu
— odziedziczonym po tradycji klasycznej — że istnieje tylko jedna prawdziwa moralność. Temu
twierdzeniu przeciwstawia on własny perspektywiczny osąd rozmaitych systemów moralnych,
zgodnie z którym ich prawdziwość — daleka od „obiektywności” — polega na tym, że każdy z
28383762.002.png 28383762.003.png
 
nich wyraża zmienne czasowo oraz przestrzennie sposoby ujmowania przez człowieka świata oraz
samego siebie.
Spośród wielu rodzajów moralności na szczególne uznanie w oczach Nietzschego zasługiwała
moralność homeryckich arystokratów, wraz z towarzyszącą jej wizją doskonałości. Uważał on, że
ten typ moralności najlepiej ze wszystkich dotychczasowych sprzyjał wielkości człowieka. W
porównaniu z ideałem wielkości uznawanym przez Greków przed Sokratesem, wzorzec
człowieczeństwa zawarty w klasycznej koncepcji cnoty oznacza dla Nietzschego jej degenerację,
która po zawłaszczeniu moralności przez chrześcijaństwo przeradza się w zaprzeczenie. Jednakże
jego chęć gloryfikowania jakości istnienia Homerowych bohaterów wynika również z
przeświadczenia, że w ich poglądach na rzeczywistość można odnaleźć liczne podobieństwa do
tych poglądów i ocen, jakie w post-chrześcijańskiej erze stały się naszym udziałem (ich
„pesymistyczna” wizja świata pozbawionego jednoczącego sensu i obojętnego na ludzkie aspiracje
oraz starania jest, zdaniem Nietzschego, bliższa współczesnemu sposobowi myślenia o
rzeczywistości niż metafizyczny „optymizm” w wersji platońskiej, arystotelesowskiej czy
chrześcijańskiej).
Poglądy archaicznych Greków nie są, i nie mogą być, tożsame z naszymi; nikt z nas nie zdoła, a
zapewne i nie zechce, naśladować Ajaksa czy Achillesa. Ale również Nietzsche nie zamierza
naśladować Homera, gdyż rywalizuje z nim (tak jak wcześniej rywalizował Platon) po to, aby go
prześcignąć. Prześcignąć Homera to wzbogacić cnotę jego bohaterów o głębię i złożoność, które
odzwierciedlałyby głębię i złożoność duszy współczesnego człowieka; uczynić ludzką wielkość
świadomym celem; wykorzystać te możliwości ludzkiego istnienia, które ujawniły się dzięki
długotrwałemu oddziaływaniu całkowicie odmiennych moralności. Nietzsche nie sądzi, by
cokolwiek mogło zapobiec upadkowi „homeryckiego” świata Greków, unicestwieniu „klasycznej”
starożytności przez chrześcijaństwo, czy „uśmiercaniu” chrześcijańskiego Boga przez nowożytność.
Każde z tych „wydarzeń” było w jakiś sposób konieczne i każde z nich znacząco przyczyniło się do
uczynienia z nas tego, kim jesteśmy.
Przyjmując perspektywiczny punkt widzenia, będący rezultatem „trwającego tysiąclecia
wćwiczania się w prawdzie”, możemy dostrzec, że obiektywna prawdziwość dotychczasowej
moralności jest jej nieuzasadnionym roszczeniem i że zarówno ona sama, jak i wszystkie inne
rodzaje moralności oraz koncepcje cnoty (również te, które, jako „fałszywe”, zostały przez nią
zanegowane i wyparte) są „jedynie” wyrazem pewnego sposobu istnienia oraz pojmowania
doskonałości człowieka. Takie spojrzenie na moralność może skłonić nas do bardziej przychylnej
oceny, na przykład, moralności i cnoty starohelleńskiej szlachty. Jednakże już sam fakt, iż było ono
niewyobrażalne dla ówczesnych Greków, wyklucza proste przeniesienie ich ideału człowieczeństwa
na współczesność: aby mógł stać się również naszym ideałem, musiałby ulec daleko idącym
przekształceniom.
IV
Hanna Arendt pisze z uznaniem o cnocie, która uległa zapomnieniu przede wszystkim wskutek
oddziaływania Platońskiej nauki o ideach oraz jej późniejszych przekształceń i zastosowań. W jej
rozważaniach Platon występuje przede wszystkim jako twórca dziedziny (filozofii polityki)
wyrażającej otwarte przeciwstawienie się filozofii całej dotychczasowej polityce, i, tym samym,
całej dotychczasowej tradycji.
Przyczyną platońskiego pożądania, aby filozofowie byli władcami miasta, był konflikt między
filozofem a polis , a ściślej: wrogość polis wobec filozofii. /…/ Z politycznego punku widzenia
filozofia Platona ukazuje zatem bunt filozofa przeciwko polis. Filozof głośno domaga się władzy,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin