CICHYM ŚCIGAŁAM GO LOTEM_Joe Alex.txt

(254 KB) Pobierz
JOE ALEX



Cichym �ciga�am go lotem


















NERYNIA
Nad wodami i l�dem, jak �agiel skrzydlaty,
Bezszelestnym i cichym �ciga�am go lotem,
Wreszcie tu go dopad�am, skrytego morderc�.
I roze�mia�y si� do mnie opary krwi ludzkiej.
AISCHYLOS
EUMENIDY



























CZʌ� PIERWSZA
czyli EPILOG

Umieszczony na pocz�tku niniejszej ksi��ki, a nie na jej ko�cu po to, aby wyja�ni� Czytelnikowi, czemu Joe Alex, kt�ry do tej pory nie znosi� �ycia na wsi, kupi� sobie najniespodziewaniej w �wiecie domek z ogr�dkiem i zaprosi� tam na weekend troje swych najlepszych przyjaci�: Karolin� Beacon oraz Beniamina Parkera wraz z �on�.
Zrobi� tak, gdy�:
po pierwsze - wiedzia�, �e opowie�� jego musi ci�gn�� si� w�a�nie w tych warunkach: na tarasie, po zachodzie s�o�ca, po�r�d las�w i ogrod�w, kiedy usypiaj� zwierz�ta dnia, a budz� si� nietoperze i �my - tysi�ce bezszelestnych, w�ochatych motyli, kt�re �yj� w�r�d nocy, a zawsze kieruj� si� ku �wiat�u. Jedno z tych pi�knych, nieszkodliwych stworze� przyrodnicy nazywaj� Atropos L., ale ca�a reszta ludzko�ci zna je wy��cznie pod nazw� Zmora Trupia G��wka. Ot� Zmora Trupia G��wka, zawdzi�czaj�ca swoje imi� wizerunkowi trupiej g�owy, kt�ry natura umie�ci�a na jej w�ochatym grzbiecie, gra�a wielk� rol� w opowiadaniu Alexa.
Po drugie - Alex wiedzia�, �e opowiadanie to Czeka go w najbli�szym czasie. Miesi�c min�� od dnia morderstwa, zesz�o ono ju� z �am�w prasy i zacz�o zaciera� si� w pami�ci ludzkiej, a zar�wno panna Karolina Beacon, jak i pani Rosemary Parker nalega�y nieustannie, aby wtajemniczono je we wszystkie szczeg�y tej zdumiewaj�cej sprawy. Tak wi�c je�li chcia� kupi� domek z ogr�dkiem, lepiej by�o to zrobi� teraz ni� p�niej.
Trzeci pow�d, kt�ry sk�oni�, go do kupna domku, zosta� podany pannie Karolinie Beacon na tydzie� przed dniem, kiedy Alex odczyta� przyjacio�om swoj� opowie��. Cofnijmy si� do tej chwili.
Karolina Beacon i Joe Alex siedzieli naprzeciw siebie przy stoliku w restauracji mieszcz�cej si� w du�ym sztucznym ogrodzie na dachu ogromnego, kilkunastopi�trowego domu. Ostry, prostok�tny kontur gmachu, b�yskaj�cy niklem i szerokimi taflami szk�a, g�rowa� nad spadzistymi grzbietami dom�w Pali Mali jak kad�ub pancernika nad rz�dami niskich fal, uciekaj�cych a� po granice p�askiego widnokr�gu.
Wiecz�r by� ciep�y i Karolina zdj�a lekk� narzutk�, okrywaj�c� jej pi�kne ramiona, opalone r�wno i g�adko na kolor jasnego z�ota, przygaszonego teraz nadchodz�cym zmrokiem. Leciute�kim ruchem odstawi�a fili�ank� i przysun�a sobie tr�jk�tny, pachn�cy ponczem kawa�ek tortu.
- Czy us�ysza�e�, co powiedzia�am, Joe? - u�miechn�a si� nieznacznie.
- Oczywi�cie! - powiedzia� z przekonaniem tym wi�kszym, im mniej uzasadnionym. - Ka�d� sylab�!
Ale nie s�ysza�. S�ysza� s�owa, �wiadomo�� rejestrowa�a ca�e zdania i uk�ada�a je w sensownej kolejno�ci, ale nie rozumia� ich zupe�nie, chocia� wiedzia�, �e Karolina pyta go ju� po raz drugi o to samo. O co?
- Oczywi�cie! - powt�rzy�. - Ale dlaczego o to pytasz? . Zmarszczy�a brwi.
- Teraz jestem ju� absolutnie pewna, �e my�la�e� o czym innym, ty oszu�cie. Pyta�am si�, kiedy nareszcie opowiesz mi o tej aferze z �m�. Chcia�am ci przy okazji zakomunikowa�, �e za trzy tygodnie wyje�d�am do Egiptu... - I widz�c zdumion� min� Alexa, doda�a: 
- B�dziemy kopali niedaleko Sidi-Hafra. Profesor Nichols jest absolutnie przekonany, �e w�a�nie tam pogrzebano ostatnich dw�ch faraon�w VII dynastii. Jeden z nich... ale mniejsza o to. Nie m�wmy o faraonach. Je�eli nie dowiem si� niczego o tej �mie
w ci�gu najbli�szego czasu, nie dowiem si� o niej nigdy. P�niej, kiedy wr�c�, b�dzie ju� sto innych spraw.
- Niestety, to nie by�a moja tajemnica... - Joe roz�o�y� r�ce z tak� si�� ekspresji, �e o ma�o nie str�ci� r�nobarwnych cynii, kt�re sta�y na stoliku w p�ytkim porcelanowym dzbanku. - Parker mia� z tym mas� k�opotu, rozmaite wysoko postawione osobisto�ci nalega�y na absolutn� dyskrecj�, a sko�czy�o si� wszystko tak, �e prasa otrzyma�a wiadomo�� o samob�jstwie. Gdyby kto� z reporter�w wpad� wtedy na �lad ca�ej historii, policja musia�aby si� d�ugo i g�sto t�umaczy�. Dlatego postanowili�my milcze� obaj, to znaczy Parker i ja, p�ki nie minie troch� czasu i ludzie nie zapomn� o tym. Oczywi�cie "Sprawa trupiej g��wki" nadal jest tajemnic� i pozostanie ni�, ale... - u�miechn�� si� lekko - �ona zast�pcy kierownika Wydzia�u �ledczego Scotland Yardu i ty, kt�ra jeste�... jeste�... no jeste�! - doko�czy� nie mog�c znale�� w�a�ciwego s�owa - mo�ecie teraz dowiedzie� si� o tym. Ale powtarzam raz jeszcze, �e...
- Zdaje si�, �e nigdy jeszcze nie zamieni�am z nikim s�owa na temat twoich spraw, Joe? - Panna Beacon by�a lekko ura�ona. - A nie musz� ci chyba m�wi�, �e ju� sto razy najrozmaitsi reporterzy u�ywali r�nych wyszukanych sposob�w, �eby co� ode mnie wyci�gn��. Jeste� przecie� tak obrzydliwie popularny... - Wyd�a usta w lekkim grymasie. - Zreszt� mo�esz oczywi�cie nigdy mi nic na ten temat nie m�wi�. W ko�cu wiesz przecie�, �e nie uwa�am tej dziedziny �ycia za najbardziej interesuj�c�...
- Tak... - Joe pokiwa� smutnie g�ow�. - Doskonale rozumiem, �e wygrzebywanie starych skorup i nadgryzionych przez termity ko�ciotrup�w ma swoje uroki i przy odrobinie dobrej woli mo�e uchodzi� za najbardziej pasjonuj�ce zaj�cie pod s�o�cem. Archeologia to bardzo pi�kna nauka. Jestem dumny z ciebie! - Roze�mia� si� i po�o�y� d�o� na jej drobnej, ale silnej d�oni. - �artuj�, kochanie... Przyrzekam ci, �e jeszcze w tym tygodniu i ty, i Rosemary Parker b�dziecie wiedzia�y wszystko. Zmieni�em tylko nazwiska, okolic� i cechy charakterystyczne bohater�w. Poza tym wszystko zosta�o tak, jak by�o.
- Napisa�e� o tym powie��? Kiedy?.
- W ci�gu ostatnich dwu tygodni. :- Jak si� nazywa?
-- "Cichym �ciga�am go lotem..." - powiedzia� Joe i zarumieni� si� lekko, przewiduj�c nast�pne pytanie.
- Bo�e... - Karolina westchn�a. - A z czego znowu wzi�ty jest ten tytu�?
- Z "Eumenid..."
- Z Aischylosa! Ka�dy tw�j bestseller profanuje w tytule jak�� blisk� mi osob�.
- Zapewne... - Joe skromnie pochyli� g�ow�. - Ale sam t�umacz� te fragmenty i kszta�c� si� przy okazji. - Roze�mia� si�. - Poza tym popularyzuj� tych staruszk�w, a to te� co� znaczy w czasach, kiedy ogromna wi�kszo�� ludzi my�li, �e Ajschylos to imi� konia wy�cigowego albo nazwa odmiany reumatyzmu. Zreszt� to takie �adne tytu�y dla ksi��ek kryminalnych... ��cz� przyjemne z po�ytecznym...
- Obawiam si�... - szepn�a Karolina - �e przyjemno�� i po�ytek zosta�y w tej sprawie zarezerwowane wy��cznie dla ciebie. Ale nie m�wmy ju� o tym. .W domu powieszonego nie nale�y...
- M�wi� o prawdziwej literaturze... - Alex pokiwa� g�ow�. - Mo�e kiedy� napisz� ksi��k�...? - szepn�� podejrzanie rozmarzonym g�osem. - Ksi��k� na miar� epoki, wielkie, wspania�e dzie�o, kt�re b�d� co wiecz�r wyci�ga� spod poduszki i odczytywa� ze skupieniem, �eby potem z czci� uca�owa� w�asn� r�k�. Obawiam si� tylko, �e nikt tego nie b�dzie czyta� i wszyscy b�d� mieli mi za z�e, �e marnuj� czas zamiast pisa� dobre, precyzyjnie zbudowane zagadki dla domoros�ych detektyw�w, jakimi staj� si� moi czytelnicy po zap�aceniu kilku pens�w za egzemplarz kt�regokolwiek z moich traktacik�w o zbrodni... - roze�mia� si�.
�ab�dzie pi�ra marze�!
Mo�e czas wyzwoli
Was, kiedy przyjdzie staro�ci?...
- Przepraszam za jeszcze jeden cytat. Ale je�eli  mamy ju� m�wi� o mnie, to przyznaj�, �e nie s�ucha�em ci� przed chwil� z tak� uwag�, na jak� zas�uguje ka�de twoje �liczne s�owo. Zgadnij, o czym my�la�em.
- Najprawdopodobniej o jakim� nieboszczyku, kt�rego kto� nieznany odes�a� do Boga Ojca Wszechmog�cego.
Karolina wypi�a reszt� kawy i rozejrza�a si�. W przepa�ci pod nimi zapali� si� pierwszy neon i b��kitnymi b�yskami zacz�� wzywa� dzieci do zjadania jak najwi�kszej ilo�ci m�czki Nestle'a.
- Nic podobnego! My�la�em o czym� najbardziej spokojnym, o... - urwa�, potem spojrza� na ni� spod oka. - Zawsze wiedzia�em, �e nie nale�� do ludzi o najbardziej niezmiennych pogl�dach i sta�ych upodobaniach. Ale wydawa�o mi si�, �e w zamian za to wiem doskonale, czego nie lubi�...
- Zgoda na to pierwsze - Karolina kiwn�a g�ow�. Drugi neon, kt�ry o�y� nad dachem domu stoj�cego naprzeciw, zapali� fioletowe ogniki w jej oczach.
- Mi�dzy innymi - ci�gn�� nie zra�ony t� uwag� Joe - by�em przekonany, �e nie lubi� �ycia na wsi. Urodzi�em si� w Londynie i chocia� wiele podr�owa�em, a czasem nawet przyjmuj� zaproszenia od znajomych mieszkaj�cych na wsi, to jednak zawsze wydawa�o mi si�, �e nie potrafi�bym �y� z dala od miasta...
- Jaki �liczny fragment autobiografii... - Karolina westchn�a. - Wydawa�o mi si� przez chwil�, �e umar�e� i czytam o tobie w gazecie. Wyobra�am sobie tw�j kondukt pogrzebowy: wszyscy policjanci i wszyscy powa�niejsi zbrodniarze Londynu id�cy razem w takt... zdaje si�, �e lubisz muzyk� �a�obn� Chopina, prawda?
- Och, oczywi�cie! Ale my�l�, �e w kondukcie tym znalaz�aby si� i pewna znajoma dama, o ile oczywi�cie nie by�aby w�a�nie w jakim� zakazanym punkcie globu zaj�ta d�ubaniem w nosie mumii Amenhotepa �redniego. Czy p�aka�aby� po mnie?
Pytanie by�o zadane tak lekkim tonem, �e Karolina otworzy�a usta, �eby wyja�ni� mu, jak bardzo roz�mieszy�aby j� ta wiadomo��, ale nie powiedzia�a nic. Spu�ci�a oczy.
- Wiesz przecie�, jak bardzo bym p�aka�a, Joe... - powiedzia�a cicho.
- Hm... - Alex chrz�kn��. - W�a�nie. O �mierci nie nale�y m�wi� po dobrym posi�ku, bo cz�owiek natychmiast staje si� sentymentalny. Wracaj�c do tematu: widz�, �e nie zgadniesz, o czym my�la�em.
- Nie... - Karolina potrz�sn�a g�ow�. Zbyt cz�sto ba�a si� o niego, kiedy znika� z tym swoim ironicznym u�miechem na ustach, na skutek jakiego� niezrozumia�ego telefonu, kt�rego tre�ci� by�a przewa�nie wiadomo�� o znalezieniu zw�ok ludzkich.
- Ot� postanowi�em przenie�� si� na wie�.
- Na wie�? - otworzy�a szeroko oczy. - Jak to na wie�? Nie chcesz chyba powiedzie�, �e...
- Nie, niezupe�nie. To znaczy - nie chc� powiedzie�, �e wyprowa...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin