Kontakty z przestrzeni wszechświata.rtf

(9 KB) Pobierz

Kontakty z przestrzeni wszechświata

26/06/2010 — Jacolo

 

Quantcast

 

Człowiecze, masz wierzyć, że Wszechświat jest milczący. Podobno nie słyszy w nim głosów ani nauka, ani religie.. Uszy i oczy nauki są jakoby zbyt skromne, by spostrzec życie poza Ziemią.

A nawet jeśli coś zauważają, muszą utajniać informacje. Dlaczego rewelacje z kosmosu są niestosowne dla umysłu ogółu ? Dlaczego zarządcy nauki, zwierzchnicy wojskowi i władcy państw, choć wiedzą o życiu we Wszechświecie, skrzętnie ukrywają fakty ? Czyżby mieli pakt z bogiem, który całą przestrzeń Wszechświata zarezerwował tylko dla siebie i dozwalał korzystać

z niej tylko wybranym ?

Co ma do ukrycia wszechmocny bóg przed zwykłym człowiekiem ?

Dlaczego tak zazdrośnie strzeże swoich tajemnic ? Jeśli jest wszechmocny, to nie powinien się

obawiać słabego człowieka. A jeśli mieni się ojcem wszechrzeczy, powinien dzielić się wiedzą z dziećmi swoimi. A on dozwalał, by pośrednicy jego taili, że Ziemia jest okrągła. A gdy już człowiek nie dał się dłużej mamić płaskością i nieruchomością planety i stwierdził : „Ziemia się kręci” – omal nie spłonął na stosie za herezje, jak orzekł Kościół.

Co za piekielną grę podjął ojciec z dziećmi swymi, fałsz za prawdę każąc przyjmować, w otumanieniu narody dzierżyć.. Słyszącym zabraniał słyszeć. Widzącym widzieć, aż uwierzyli, że tylko pośrednik boży ma prawo o Wszechświecie wieścić.

Toteż dziś większość ślepych i głuchych nie rozumie sygnałów z „nieba”.

A we Wszechświecie przez całe wieki rojno było od życia ludzkiego. Tyle, że co sprytniejsi, bogami się nazwali, a dzięki swej „boskości” innych w pogardzie mieli. Znak to, że boga specjalnie los człowieczy nie przejmował. Przez całe wieki różni bogowie w lśniących rydwanach na Ziemię zjeżdżali. Łączność Ziemi z innymi planetami była oczywistością.

O kontaktach z kosmosem wiedziały wszystkie religie. Lecz gdyby kosmiczne pojazdy boskiego nimbu pozbawić, to i zwykły Ziemianin mógłby nimi zaglądać w boskie przestrzenie.

Co oznaczałoby, że równy może być bogu, wiedzę zaś jego np. pożyteczniej wykorzystać. Nie do poniżenia drugiego człowieka, lecz do budowania wspólnoty z nim.

Jeden dobrze słyszy, drugi łatwiej spostrzega, trzeci szybko wnioski wyciąga.

Gdy takich trzech zgodnie swoje talenty zjednoczy – każdy bogatszy o cudze umiejętności się staje.

Człowiek wcale nie musi spalać się w samotnym wyścigu o sukces. Toteż sprytni bogowie i ich

ziemscy wysłannicy dniem i nocą pracowali, by każdą zgodę między ludźmi popsuć.

Zajęci kłótniami Ziemianie mieli mniej czasu, by w niebo spoglądać i zauważyć, że i na innych planetach życie się toczy. Z czasem jedynymi kontaktami Ziemian z kosmosem stały się modły i cierpienia dedykowane wszechmogącemu w niebie.

Wszechmogący – to po co mu ludzkie udręki ? Bez udręczenia, bez lęku człowiek wyrywa się z mocy boga, odzyskuje wzrok i słuch. Może dostrzec , jak siebie poświęca innym, którzy go bez skrupułów pożerają. Może wypatrzyć, że to on sobą tworzy moc boga.

„To , co na górze, to i na dole „- jeden z kanonów wiary zaświadcza,że Ziemia nie jest samotna,

a egzystencja na niej to nie jedyny przejaw życia w wielkiej rodzinie planet.

Odgrodzenie człowieka od Wszechświata utrudnia rozpoznanie jego mechanizmów. Wiara pozwala wmawiać człowiekowi nierzeczywistość, negować fakty. Sprytni bogowie i ich posłańcy skłócali nie tylko ludzi na Ziemi. Różnili ze sobą też mieszkańców innych planet, by trudniejsze było porozumienie, niemożliwa współpraca. Kto jednak, wbrew zakazom boskim, wzbijał się myślą poza skorupę ziemską, mógł obserwować egzystencję w innych przestrzeniach.

Konflikt, rywalizacja w kosmosie były chlebem powszednim. Najzręczniejsi sięgali szczytów cywilizacji technicznej, licytowali się między sobą jakością pojazdów , umiejętnością tworzenia miraży, manipulacją ludzkimi ciałami.

To mnożyli, to wyniszczali ludzkie istnienie, by czerpać z tych doświadczeń wnioski do uformowania dla siebie nieśmiertelnego ciała.

 

Choć wiedzieli, że do tego celu nie przez podziały się dochodzi. Zakładali, że uda im się zgodę, niezbędny układ ludzki, zniweczyć i na jej gruzach wznieść potęgę materii, która nigdy nie będzie podlegać niszczeniu.

W całym kosmosie wiedziano, że tylko na Ziemi można ciało do nieśmiertelności przygotować.

Stąd zainteresowanie Ziemią, choć trudno się na niej żyło. Przybywali więc na Ziemię wysłannicy z różnych planet, ale nieśmiertelności chcieli się uczyć cudzymi rękami. Zawierali umowy, pakty z ziemskimi zarządcami, by kiedy nadejdzie kres kosmicznego eksperymentu, w którym Ziemia gra główną rolę, być w pobliżu tej planety. Istnieją setki dokumentów w archiwach państwowych, kościelnych, wojskowych, które dowodzą fizycznych spotkań Ziemian z przybyszami pozaziemskimi. Ponieważ umowy te, na ogół, nie były czyste w intencjach (bo np. dozwalały na manipulacje genetyczne w ciele Ziemian, badania przeciwne życiu człowieka, bo wspomagały przemysł zbrojeniowy), to utajniono te fakty.

Część spotkań miała na celu nawiązania współpracy. Pokazanie Ziemianom egzystencji

w kosmosie..Ziemianie byli fizycznie zabierani na inne planety. Chociaż kontaktów o przyjaznym wydźwięku było zdecydowanie mniej, relacje z nich istnieją. Z pozaziemskiej przestrzeni przywieziono tysiące zdjęć i taśm filmowych. Niestety prawie w całości zostały przejęte przez utajniaczy życia w kosmosie i w większości zniszczone. Osoby zaś, które mimo to twierdzą,że odwiedzały inne planety – ośmiesza się, posądza o brak zdrowia psychicznego.

I tak koduje się postawy : Jeśli nie wierzy się w życie poza planetą Ziemią – jest się normalnym.

Jeśli się wie i było w przestrzeniach kosmicznych – to się zostaje wariatem.

Współczesny człowiek, choć chełpi się rozwiniętym umysłem , inteligencją, sądzi, że myśli

niezależnie – to jednak jego bazę myślową stanowią stereotypy wiary. Choćby deklarował,że jest ateistą, rewolucjonistą, komunistą, ma zakodowany lęk przed bogiem i jemu jest podporządkowany.

Naukowcy z całego świata w swoich laboratoriach i pracowniach potwierdzają świadome życie we Wszechświecie, lecz boją się głoszenia tej „prawdy” w obawie o utratę życia, autorytetu i posad.

Wolą trwać w fałszu, bo to nie wymaga samodzielności, odpowiedzialności za swoje słowa.

Oszustwo , przestępstwo zespala jednostkę z autorytetem.

Człowiek, zaprogramowany do życia w stadzie i do zbiorowych reakcji , lęka się myśleć inaczej, niż nakazuje autorytet. Kody wiary w ludzkiej psychice i umyśle na ogół działają tak,że

człowiek woli nie wiedzieć, nie widzieć, nie słyszeć i żyć w ciemnocie.

Łudzić się nadzieją, że bóg za jego wiarę przeniesie go w lepszy świat. Żadna religia nie przedstawiła rzeczowego dowodu współdziałania boga z człowiekiem. Ale człowiek boi się nawet nad tym zastanowić. Naiwnością wypada więc nazwać wiarę w cudowne zbawienie człowieka przez boga. Jak ktoś może być dawcą dobroci – skoro przez wieki tylko w walce i krwi się przejawiał.

Hierarchie kościelne na Ziemi doskonale wiedzą o procesach zachodzących na planecie.

Odsłonięcie tej prawdy zasadniczo zmieniłoby tryb życia wszystkich mieszkańców Ziemi.

Trzeba by się przyznać, że ludzie nie mogą liczyć na tego, w kogo wierzyli. Że nie czeka na nikogo wygodne niebo. Człowiek sam buduje swój los i tak było od zawsze.

„Sam” nie oznacza samotności, lecz samodzielność we wspólnym działaniu z drugim.

A jak tu mówić o zgodzie, skoro wierzących nauczyło się tylko walki lub cierpienia.?

Po 2000 lat chrześcijaństwa, ludzie nie umieją się porozumieć ze sobą w najprostszych sprawach.

Zabijanie i unicestwianie osiągnęło apogeum. Człowiek nauczył się zabijać nie tylko bronią, trucizną, również słowem i myślą. Nic dziwnego, że niewielu dostrzega, jak żyje kosmos i co się w nim dzieje na co dzień.

 

Edward

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin