Courths-Mahler Jadwiga - Dumne milczenie.pdf

(1254 KB) Pobierz
Microsoft Word - Courths-Mahler Jadwiga - Dumne milczenie.rtf
JADWIGA COURTHS-MAHLER
Dumne milczenie
Tłumaczyła Maria Łobzowska
I
Działo się to przed wojną, zimą 1910 roku. Ruth von Goseck weszła
do pokoju swojej macochy.
– Prosiłaś, abym przyszła, mamo. Czego sobie życzysz?
Pani Dina von Goseck wyprostowała się w fotelu, a gdy spojrzała na
dziewczynę, na jej twarzy malowała się trwoga, jak u kogoś wyrwanego
z głębokiej zadumy.
– Chodź, Ruth, usiądź przy mnie. Muszę wreszcie porozmawiać
z tobą szczerze i poważnie i ostatecznie wyjaśnić ci sytuację, w jakiej się
znajdujemy.
Niepokój pojawił się w dużych błyszczących oczach dziewczyny
i zajął miejsce beztroskiej wesołości, gdy patrzyła na twarz macochy.
– Kochana mamo, to brzmi tak... tak uroczyście. A ty masz taką
poważną minę.
Pani von Goseck westchnęła:
– Jest mi ciężko na duszy. Mam zmartwienie – wielkie zmartwienie.
Ruth wzięła ją za rękę.
– Najdroższa mamo, pozwól, abym ci pomogła, przecież mówiłaś,
że będziemy razem pokonywać wszelkie trudności, jak dwie dobre
wierne przyjaciółki.
Pani Dina skinęła głową.
– Tak, tak powiedziałam. Ale, krótko mówiąc... kochane dziecko –
tak dalej być nie może.
Ruth szeroko otworzyła oczy wyrażające teraz lęk.
– Co nie może tak dalej być, mamo?
Pani Dina odgarnęła ciemne włosy, odsłaniając białe czoło, wciąż
jeszcze gładkie i młode.
– Dowiesz się o wszystkim. Ale najpierw mi powiedz, czy byłam
dla ciebie złą macochą?
Z uśmiechem spojrzała Ruth na swoją macochę i ściskając
serdecznie jej rękę powiedziała:
– Przecież byłaś dla mnie taka dobra, mamo. Jeślibym ci mogła coś
zarzucić, to najwyżej to, że byłaś dla mnie zbyt pobłażliwa, że mnie za
bardzo rozpieszczałaś.
Pani Dina oddała uścisk, a potem oparłszy się o poduszkę fotela
rzekła:
– Tak, tak. Nigdy nie miałam dużych pedagogicznych zdolności.
Właściwie zawsze potrzebowałam kogoś, kto by mną pokierował. Gdy
przed piętnastoma laty zostałam drugą żoną twojego ojca, miałam
zaledwie dwadzieścia lat. I bardzo się bałam, że muszę zastąpić ci matkę.
Ociągając się podeszłaś wtedy do mnie, a ja z obawą patrzyłam na
śliczną sześcioletnią dziewczynkę w białej sukience, stojącą przede mną
i bardziej wystraszoną niż zachwyconą, gdy podawała mi bukiet
kwiatów. Patrzyłaś na mnie, jak gdybym cię miała potraktować tak
okrutnie, jak złe macochy z bajek.
A ja miałam tylko jedno gorące pragnienie – zniweczyć wszystkie
kosz mary o złych macochach, o których opowiadały ci służące. Ale nie
wiedziałam, jak to zrobić. Niepewnie i pytająco spojrzałam na twojego
ojca. Uśmiechnął się tak, jak tylko on umiał się uśmiechać, z taką
prawdziwą dobrocią – ty odziedziczyłaś po nim ten uśmiech – i szepnął:
„Odwagi, Dino.” Poczułam się silna, schyliłam się i wzięłam cię
w ramiona uśmiechając się do ciebie. Wtedy strach zniknął
i odwzajemniłaś mój uśmiech, a twój ojciec objął nas obie swoimi
ramionami. Czułyśmy się takie bezpieczne, czyż nie?
Ruth przytuliła się do macochy.
– Tak, moja kochana, moja dobra! Ty uczyniłaś moje dzieciństwo
tak beztroskie i tak wesołe, jak mogłaby to zrobić tylko prawdziwa
matka. Byłaś zawsze pogodna i stale promieniowała od ciebie miłość
i dobroć. Ojciec i ja czuliśmy się przy tobie tak dobrze. Mam nadzieję,
że swoim raczej niełatwym sposobem bycia nie za bardzo utrudniałam ci
wypełnianie obowiązków?
Pani Dina potrząsnęła głową mówiąc:
– O nie! Byłaś dobrym dzieckiem, łatwym do wychowywania.
Tylko na początku wydawałaś się bardzo cicha i skryta jak dzieci, które
są długo osamotnione. Przecież przez trzy lata żyłaś bez matki. Twój
charakter nie przysparzał mi żadnych trudności. Twój ojciec życzył
sobie, abym uszanowała osobowość dziecka i nie zmuszała cię do
niczego, co by oznaczało szablonowość. Ja i tak nie uczyniłabym tego,
gdyż zawsze od najmłodszych lat nienawidziłam wszystkiego, co
stanowiło przymus i przeciętność. Więc nie przeszkadzałam ci
w niczym.
Właściwie w dużej mierze wychowałaś się sama. Bogu dzięki, nigdy
nie musiałam cię karać i dlatego pozostawiałam ci zawsze wolną rękę.
Dlaczego miałabym dawać ludziom okazję do widowiska, w którym
występowałabym jako zła macocha? A wielu na to czekało, gdyż
uważali, że mając dwadzieścia lat byłam zbyt młoda i niedoświadczona
dla twojego prawie czterdziestoletniego ojca.
Ruth uśmiechnęła się lekko.
– Zawsze bardzo się starałaś, aby nikt nie mógł cię posądzić, że
jesteś złą macochą.
– Dalibóg, tak – również uśmiechnęła się pani Dina – w takiej roli
dla samej siebie byłabym postrachem. Ale... odeszłam od właściwego
celu naszej rozmowy. Chciałam cię tylko zapewnić, że zawsze życzyłam
ci wszystkiego, co najlepsze.
– Tak, mamo. Wiem o tym. Nie musisz mnie zapewniać. Ale
powiedzże mi nareszcie, co ci leży na sercu?
Pani Dina westchnęła. Po chwili duże, czarne oczy w jej pięknej
śniadej twarzy niezwykle spoważniały.
– Więc, kochana Ruth... tak dalej być nie może. Nasze sprawy
finansowe stoją źle, wyjątkowo źle. Stale się obawiałam, mówić o tym
i ciągle odpędzałam tę myśl od siebie, dopóki to było możliwe. Teraz
Zgłoś jeśli naruszono regulamin