UFO nad Danią.pdf

(160 KB) Pobierz
68337564 UNPDF
UFO nad Danią
W drugiej części „UFO nad Danią” przedstawiam kolejne przypadki obserwacji NOL na tym
terenie. Pierwsze dwa przypadki dotyczą tzw. Nocturnal Lights , czyli Nocnych Świateł i tutaj
szczególnie ciekawy i kompleksowo zbadany został raport dotyczący obserwacji NOL nad niedużą
rzeką o nazwie Gudena. Należy też, dodać, że dwa pierwsze przypadki obserwacji NOL zostały
zrelacjonowane przez osoby mające duże doświadczenie i umiejętność prawidłowego określenia
wielu danych, jak również swym działaniem przyczyniły się do zbadania całego zdarzenia i
wyciągnięcia końcowych wniosków. Równie ciekawy jest trzeci raport, który wprawdzie pochodzi
z Norwegii, ale ostatnio powrócono do niego za sprawą duńskiego pisma UFO-NYT , w związku, z
czym postanowiłem go zamieścić. Sprawa, choć pochodzi aż z czerwca 1958 roku to wciąż, jak się
wydaje wzbudza wiele kontrowersji i cały czas pozostaje nierozwiązalną.
Roje NOL nad Funen
Źródło: SUFOI NEWS ( Sufoi Newsietter No. 12)
Autor: Frank Lerbaek
Pierwszy raport dotyczy obserwacji niezwykłych nocnych świateł nad duńskim miastem Funen.
Niektórzy uważają, że Nocturnal Lights , czyli Nocne Światła, stanowiące najniższą kategorię w
klasyfikacji NOL, są najmniej ciekawymi zjawiskami. Należy też dodać, że najczęściej właśnie
naturalne zjawiska są błędnie interpretowane i brane za NOL. Mimo to częstość występowania tych
zjawisk wymaga by zostały one poddane szczegółowej analizie i by każdy taki przypadek został
szczegółowo zbadany.
Pierwsza obserwacja
„Wtorek 29 listopada 1988 roku, godzina 19.00. Stoję i patrzę na wschodnią część nieba w
kierunku ESE z okna na dachu w pomieszczeniu, które nazywam obserwatorium „Uranienborg”.
Nagle z kierunku NNE trzy świecące jak gwiazdy światła przecięły moje pole widzenia w
przeciągu około 4-5 sekund. Razem obiekty tworzyły formację w kształcie litery V. Po minięciu
mnie, najbliższe światło skręciło w lewo, natomiast pozostałe kontynuowały swój lot w kierunku
SW i po chwili zniknęły we mgle na południowej stronie nieba. Wyglądało to, jakby cała trasa
stanowiła niewielki łuk wygięty w kierunku wschodnim. W czasie przejścia i krótko po nim nie
było słychać żadnych dźwięków”.
W dalszej części raportu okazało się, że obiekty były koloru biało-żółtego i nie było żadnych
zmian ich barwy tzn. światło było stałe. Obiekty leciały ze stałą prędkością, warunki pogodowe
były bardzo dobre; było bezchmurnie, sucho i wiat lekki wiatr. A oto następna obserwacja:
Druga obserwacja
„W czwartek 1 grudnia 1988 roku, około 18.00, podobnie jak poprzednio, stałem przy swoim
oknie na dachu, obserwując Jowisza i Marsa. Było trochę chmur warstwowych, których
podstawa znajdowała się na wysokości 400-500 m. Między nimi jednak niebo było czyste.
Samolot lecący z Kastrup do Sonderborg przeleciał na niewielkiej wysokości z kierunku SE na
SW pokazując czerwono-białe światło błyskowe. Gdy odwróciłem się i spojrzałem w kierunku
NE zauważyłem mnóstwo białych świateł wielkości gwiazd, zbliżających się z dużą prędkością
znad horyzontu. Świateł było bardzo wiele i przeleciały z ogromną prędkością wprost na
południe od Zenitu, a później zniknęły w kierunku południowym. Liczbę obiektów mogę
określić na 20-30. Czas trwania przejścia nie więcej niż 10 sekund. Przelotowi nie towarzyszył
żaden dźwięk. Obiekty znajdowały się na bardzo dużej wysokości ponad rozciągającymi się
chmurami.
W dalszym ciągu obserwowałem nieboskłon i po około minucie zjawisko powróciło, jednak
tym razem było tylko od 5 do 10 obiektów w grupie. Kierunek przelotu był ten sam co
poprzednio. Po kilkunastu minutach dalszej obserwacji usłyszałem odgłos odrzutowca z kierun-
ku SW pochodzący od myśliwców wykonujących nocne manewry. Te były słyszane kilka razy z
półgodzinnymi przerwami. Chciałbym także dodać, że innym świadkiem tej obserwacji była 15-
letnia przyjaciółka mojej córki, która miała prawie w tym samym czasie taką samą obserwację.
Myślała jednak, że zjawisko znikło w kierunku NW”.
Przeszłość świadka
Świadek przez wiele lat, przez niezliczoną ilość godzin wystawał w oknie na poddaszu, patrząc
na ciemne niebo lecz nie zauważył na nim nic dziwnego. To poniekąd tłumaczy zdumienie jakie go
ogarnęło w chwili dokonywania opisanych wyżej obserwacji, a także rutynę, jakiej nabrał w
identyfikowaniu różnego rodzaju „nocnych świateł”. Dlatego też oddajmy mu głos, by sam
przedstawił związaną z tymi incydentami przeszłość i tym samym wyjaśnił, dlaczego można go
nazwać doświadczonym obserwatorem.
„Mam prawie 60-letnie doświadczenie w oglądaniu i obserwowaniu samolotów, chmur,
nocnych świateł, meteorów, jak również satelitów. Moje zainteresowania awiacją i samolotami
rozpoczęły się jak miałem 5 lat. Później cały czas czyniłem postępy w tym względzie od 1928-
1930 roku, w czasie wojny, okupacji i w okresie późniejszym. Zjawiskiem NOL interesuję się od
roku 1947 i od tego roku praktycznie czytałem wszystko, co było dostępne na rynku. W czasie
wielogodzinnych obserwacji na ogół nie widziałem nic znaczącego oprócz zjawisk mających
„naturalne” wyjaśnienie, aż do dwóch wyżej wymienionych raportów z obserwacji z 28 listopada
i 1 grudnia 1988 roku. Moje wcześniejsze obserwacje z lat 50-tych i późniejsze można było
wyjaśnić jako meteory (chociaż zachowanie ich zawsze było niezwykłe). Wtedy nie robiłem
notatek, jedynie mogę powiedzieć, że pamiętam owe zjawiska dzięki temu, że udało mi się w
jakiś sposób przywołać je z pamięci. Dlatego postaram się poddać bliższej analizie dwie
przedstawione przeze mnie obserwacje, choć wiem, że trudne będzie określenie wysokości a
także prędkości. Mimo tego mogę ustalić, że:
1. Wysokość była większa niż 500 m, ponieważ dany typ chmur znajduje się na ogół na
wysokości 400-500 m. Jeśli założymy, że wysokość wynosiła 1000 m to szybkość musiała
wynosić ponad 900-1000 km/h. Ta prędkość jest uważana za maksymalną dla myśliwców
podczas manewrów na terenie Danii. 20-30 myśliwców lecących na wspomnianej wysokości
spowodowałoby ogromny hałas, który natychmiast sięgnął by ziemi.
2. Jeśli założymy wysokość 8-10 tysięcy metrów, obserwowana prędkość prawdopodobnie
wynosiłaby blisko 10.000 km/h. Zatem byłby tam ogromny huk podobny do dwukrotnego
przekraczania prędkości dźwięku, który zapewne spowodował by stłuczenia wielu okien.
3. Absolutny brak świateł na skrzydłach (czerwone i zielone), które powinny być używane w
czasie pokoju przez wszystkie samoloty. Ole J. Knudsen (Sufoi Center) twierdzi, że
samoloty widocznie nie paliły świateł; ponieważ jednak było tak wiele obiektów w
powietrzu, przynajmniej kilka świateł pozycyjnych powinno być widocznych (jeśli były to
samoloty).
4. Zakładając dalej i poddając interpretacji dużą wysokość przelotu obiektów, które ukazały się
z kierunku NE, skąd z ogromną prędkością wzniosły się, faktem jest, że w tym obszarze
nieba powietrze posiadało bardzo dużą przejrzystość (gwiazdy były ostro zarysowane) i
dzięki temu można było zobaczyć jakikolwiek obiekt, nawet z bardzo dużej odległości. Z
kolei na południowym niebie były widoczne warstwy chmur.
5. Wspomniany wcześniej hałas odrzutowców z zachodu pojawił się po około 2-3 minutach po
ostatniej fali obiektów, dlatego nie wydaje się, by one były jego sprawcą. Z początku
pomyślałem, że Siły Powietrzne wysłały samolot patrolowy, by szukał czegoś na radarze.
Telefon następnego dnia do Skrydstrup Airforce Base nie wyjaśnił sprawy. Nie mieli oni
żadnych danych o obserwacjach radarowych z 29 listopada oraz 1 grudnia 1988 roku.
Powiedzieli jednak, że Niemcy miały w tym czasie manewry i ich samoloty mogły odbywać
loty nad duńskim terytorium. Można by dodać, że byłoby czymś niezwykłym, że 20-30
samolotów leciało tak blisko siebie w ciemnościach, ale na moje zapytanie powiedzieli, że
nie jest to niemożliwe. Mimo to wątpię by Niemcy posiadały bezdźwięczne samoloty
naddźwiękowe. Natychmiast, gdy światła zniknęły nad południowym horyzontem zobaczy-
łem coś jeszcze. W przeciwnym kierunku, na niskiej wysokości z zachodu na wschód, coś
jak meteor zapaliło się i w przeciągu sekundy równie nagle zniknęło, świecąc bardziej
intensywnie niż obiekty mające stałą jasność światła w czasie całego przelotu, jakie widzia-
łem wcześniej.
6. W raporcie do wypełnienia było pytanie o możliwe psychologiczne efekty podczas i po
obserwacji. Jest oczywistym, że kiedy w wieku 40 lat po tak długim okresie obserwacji jest
się świadkiem zjawiska, które porusza umysły ludzi całego świata, to powinno się czuć
pewne emocje, tym bardziej, że oczekiwanie na ujrzenie czegoś niezwykłego w końcu
zakończyło się sukcesem. Nie było jednak czasu ani na uczucie strachu czy ogromnej
niepewności, że być może nic i nikt nie zdoła potwierdzić autentyczności tego zdarzenia,
bowiem nie miałem cienia szansy nagrania tej obserwacji np. na taśmę video, choć i tak nic
by zapewne z tego nie wyszło, gdyż światło nie było wystarczająco intensywne. Ponadto, ze
względu na jego dużą prędkość, niemożliwym było użycie lornetki , jaką akurat miałem w
rękach.
Odkąd podmiot wyżej wymienionego raportu stal się obiektem moich zainteresowań, miałem
dwie podobne obserwacje z 1959 roku. Ale w pierwszej z nich brały udział tylko dwa obiekty, a
mniej więcej tydzień później, przy drugiej obserwacji obiekty nadleciały z różnych kierunków.
Przy tej drugiej obserwacji było dwóch świadków. Nikt nigdy nie był w stanie powiedzieć nam,
co widzieliśmy w 1959 roku i niestety nigdy więcej nie zobaczyliśmy nic podobnego. NOL są
wciąż nie tylko tajemnicze i niewyjaśnione, ale rzeczywiście również nieprzewidywalne”.
Jest tylko jedna nieścisłość w relacji świadka, a dotyczy ona wysokości chmur. Najniższą
warstwę chmur stanowią chmury niskie, przeważnie burzowe do których należą dość popularne
Cumulusy. Chmury te znajdują się na ogół na wysokości 2000 m i jest to najniższa standardowa
wysokość chmur. Oczywiście w niektórych warunkach np. w czasie silnych opadów deszczu
chmury niskie znajdują się na dużo niższej wysokości, jednak z opisu świadka wynika, że sytuacja
taka nie miała miejsca. Mając to na uwadze zwiększa się prędkość, jaką miały nieznane obiekty, co
raczej wyklucza, by były one samolotami. Oprócz tego należy podkreślić dobrze wykonaną przez
obserwatora analizę, świadczącą niewątpliwie o jego wiedzy i wieloletnim zainteresowaniu tym
zjawiskiem. Myślę, że obserwację tę można by porównać do słynnych świateł z Luhbock, której
pełna wersja znajduje się w książce Edwarda J. Ruppelta „Raport w sprawie UFO”.
Wiszący ogień nad Gudeną
Źródło: SUFOI NEWS ( Sufoi Newsietter No. 12)
Autor: Peter Norgaard
Kolejny przypadek także dotyczy obserwacji niezwykłego nocnego światła. Tym razem nad
Gudeną w północnej Danii i jest szczególnie ciekawy z uwagi na wielkość i bliskość zjawiska, jak
również na sposób zachowania (obiekt wisiał w powietrzu). Mam nadzieję, że czas zaistnienia
zjawiska tj. 1 kwietnia nie wpłynie na wiarygodność świadka.
Wyobraź sobie taki oto piękny widok. Stoisz na wzgórzu i oglądasz „kwietniowo ubrany”
krajobraz. Przez szereg nie przyozdobionych jeszcze w liście drzew patrzysz w dół nad górzystym
terenem przyobleczonym w sezonowe, odradzające się kolory zieleni, które w dole doliny
ograniczone są błękitno-niebieską, falującą powierzchnią małej rzeki. Obszar torfowisk z obu stron
rzeki jest wciąż zalewany, jak ostatni, ginący znak łagodnej wizyty Królowej Zimy przełomu
1988/89 roku. Woda falując zbliża się do wytęsknionych wilgoci ogrodów i na pola pobliskich
farm. Całość obrazu dopełniają feerie barw będące efektem padania na powierzchnię wody
promieni słonecznych. Spoglądając dalej, z drugiej strony rzeki, dostrzegasz w krajobrazie cienką
linię, która zdaje się określać możliwość istnienia tam torów kolejowych bądź zarysu ledwie
widocznej drogi. Odległy huk pociągu potwierdza to pierwsze wrażenie, a spojrzenie na
szczegółową mapę tego obszaru eliminuje wszelkie dotychczasowe wątpliwości.
Tę piękną dolinę przecina droga kolejowa pomiędzy Randers a Viborg. Mapa ujawnia ponadto,
że autostrada pomiędzy Langa i Uistrup biegnie prawie równolegle do biegu rzeki i drogi kolejowej
(patrz mapa). Wznoszący się w górę krajobraz umożliwia widok na rozciągające się znacznie dalej
ściany i dachy budynków, które potwierdzają, że w tym nieomal dziewiczym terenie mieszkają
ludzie.
Gdy tak stoisz patrząc na północ i obejmujesz to wszystko wzrokiem i myślą, możemy już
wyjawić, że znajdujesz się na wzgórzu w pobliżu wsi Vallev, położonej w przepięknej okolicy w
środku Jutlandii, w trójkącie, który wyznaczają Viborg, Randers i Silkeborg. Wspomniany widok w
dole to Vallev Moor, gdzie rzeka o nazwie Gudena przepływa przez tę piękną dolinę, a całość
tworzy scenerię, w której miała miejsce opisana niżej obserwacja. Do pełnego obrazu brakuje nam
tylko parafrazy scenariusza od słonecznego popołudnia do bezchmurnej, kwietniowej nocy z
temperaturą pomiędzy 0ºC, a 3ºC powyżej zera, widocznością około 10 km i wiatrem wiejącym z
prędkością 7,7 m/s w kierunku NE. Jest godzina 2.00 i cała historia zaczyna się rozgrywać niejako
automatycznie, jakby była naturalnym dopełnieniem tej niezwykłej okolicy.
68337564.001.png
Noc do obserwacji
Jest 1 kwietnia i proszę mi pozwolić natychmiast nadmienić, że nie jest to prima aprilis , o czym
czytelnicy wkrótce się przekonają. Świadkiem jest 65-letni mężczyzna, dalej zwany N. Mieszka on
w pięknym domu nad wspomnianym wzgórzem około 45 m nad poziomem morza. N. właśnie
obudził się w nocy i spojrzał na swój zegarek, którego ze względu na stare przyzwyczajenie z pracy
nie zdejmuje na noc. Jest wczesna sobotnia noc, około 2.00. N obudził się, ponieważ musiał
skorzystać z toalety. W czasie, gdy N leżał myśląc o konieczności opuszczenia łóżka i zejścia na
parter przypomniał sobie, że wśród innych drobnych czynności, wczorajszego dnia wykonał kawał
dobrej roboty i jest z siebie zadowolony. Ze względu na zmęczenie ciężką pracą położył się spać
wcześniej niż zwykle, około 20.00 wieczorem. Sen miał dobry i nie śnił, a w domu był sam.
Gdy w końcu zdecydował się wyjść z łóżka około 2.30, jak zawsze z przyzwyczajenia wyjrzał
przez okno. Należy tu dodać, że nawet w nocy widok krajobrazu jest uderzający i fascynuje
niezwykłością. N wraz ze swoją żoną mieszkają w tym domu już od wielu lat i znają widoki
różnych pejzaży tego krajobrazu. Tej nocy jednak nie ulegało wątpliwości, że jest tam coś, czego
być nie powinno, a mianowicie nad rzeką Gudena tkwiło niezwykłe, pomarańczowo-żółte światło.
N zastanawiając się co to może być, oglądał zjawisko przez blisko 5 minut, lecz światło nie
poruszyło się. „Dziwny czas jak na światło ogniska”. – pomyślał N, ale w tym zjawisku było coś
tajemniczego. Otóż, najwyraźniej światło nie miało połączenia ani z powierzchnią wody, ani z
podłożem, po prostu wiszący w powietrzu ogień.
Kiedy kilka minut później wrócił na pierwsze piętro, zjawisko świetlne było wciąż widoczne, w
związku z czym wyszedł na balkon pokoju do nauki, który wychodzi na północ. Gdy wziął lornetkę
i przyjrzał się bliżej zjawisku, zauważył, że pulsuje i zaczyna wolny, ale pewny ruch ze wschodu na
zachód, wciąż pulsując i rozciągając się bardzo na boki. N był w stanie zobaczyć, że powierzchnia
wody była oświetlona poniżej światła, które kształtem przypominało nieco żarówkę.
Zjawisko poruszało się ze stałą prędkością i nie zmieniało kierunku lotu. Po około 15-20
minutach zniknęło z pola widzenia, przesłonięte kilkoma dużymi drzewami. Jednak świadek miał
wrażenie, że obiekt kontynuował swój lot w stronę miasta Uistrup. W czasie obserwacji nie było
słychać żadnego dźwięku ani od strony zjawiska, ani z żadnego innego kierunku w okolicy. Niestety
świadek nie próbował sfotografować zjawiska.
Reakcja świadka
Kilka dni po obserwacji N. wdał się w rozmowę z osobą z sąsiedztwa, która miała wiele wydań
magazynu UFO-NYT . W nim to znaleźli numer telefonu do Bo Nielsena, reprezentanta SUFOI we
wschodniej Jutlandii. Po pewnym czasie N. otrzymał do wypełnienia raport, po przeczytaniu
którego zdał sobie sprawę, że w wypadku jego obserwacji pozostaje do ustalenia wiele
interesujących szczegółów. Świadek dokładnie wypełnił formularz raportu i zawarł w nim 3 strony
opisu z licznymi rysunkami, pokazującymi miejsce i widok zjawiska w nocy. Stwierdzał też, że w
czasie kilku dni po obserwacji, skontaktował się z kilkunastoma osobami na tym obszarze, które
mieszkają w miejscach, z których wiele wprawdzie mogłyby widzieć to samo pomarańczowe
światło, ale pod innym kątem. Dzięki temu wyszło na jaw 4-5 innych obserwacji „Nocnych
Świateł”, z których jednak żadna nie była badana przez SUFOI.
N. chciał porównać swoją obserwację z innymi, odkąd zaczął się nią interesować. Dla niego było
to, bowiem nowe doświadczenie, coś, co warte jest zbadania. Wcześniej N. nigdy nie zajmował się
sprawą NOL, za wyjątkiem tego co od czasu do czasu przeczytał w gazetach. Był tak
zafascynowany tym wszystkim, co przyniosła nocna obserwacja, że w dwa miesiące przeczytał
wszystko, co biblioteki Randers i Langa miały do zaoferowania w tym temacie. Oprócz tego, od
jednego z mieszkańców Uistrup pożyczył i szybko przeczytał wszystkie wydania UFO-NYT ,
począwszy od roku 1970.
Oczywiście, że badając ten przypadek należy mieć na uwadze, jak bardzo subiektywnie to
obszerne czytanie wpłynęło na wyniki jego obserwacji. Jednak należy podkreślić, że nie ma dużych
rozbieżności pomiędzy oświadczeniem N., zawartym w raporcie zaraz po obserwacji, a dwoma
Zgłoś jeśli naruszono regulamin