Mindel Arnold - Siedzac w ogniu.pdf

(591 KB) Pobierz
ARNOLD MINDELL
Siedząc w ogniu
Duże grupy i ich transformacja
przy pomocy konfliktów i różnic między ludźmi
Podziękowania
Moja narodowość, płeć, wiek i doświadczenie wciąż wpływają ograniczająco na moje idee, chociaż
pracowałem z dużymi grupami w wielu stronach świata.
Moi koledzy i przyjaciele pomogli mi poszerzyć punkt widzenia białego Amerykanina w średnim
wieku, tak abym w tej książce mógł spojrzeć na świat z szerszej, bardziej globalnej perspektywy.
Szczególne podziękowania należą się społeczności pracującej z procesem w Portland w stanie
Oregon za sprawdzenie materiału tej książki w praktyce - w polityce, procesach grupowych, pracy z
nadużyciami, rasizmem i przywilejami, w różnych warunkach. Dziękuję także Global Process
Institute za sponsorowanie seminariów pracy ze światem.
Za pomoc w lepszym zrozumieniu problemów rasizmu jestem wdzięczny: Arlene i Jean-Claudowi
Audergonom, Ruby Brooks, Jean Gilbert, Johnowi Johnsonowi, Davidowi Jonesowi, Diane Wong i
Ricie Shimmin. Za wnikliwe uwagi na temat seksizmu oraz problemów gejów i lesbijek: Julie
Diamond, Sarze Halprin, J.M. Emetchi, Rhei i Markusowi Marty'emu. Nisha Zenoff, Phyllis Tatum
i Paula Lilley wprowadziły mnie w literaturę dotyczącą nadużyć.
Na wdzięczność zasługuje wielu ludzi, którzy sprawili, że mogłem przedstawić moje pomysły w
wielu społecznościach na całym świecie. Są to: Anna Maria i Constantine Angelopoulos z Aten,
Anuradha Deb i J.M. Revar z Bombaju, Gabriela Espenlaub z Berlina, Yukio Fujimi i profesor
Ogawa z Tokio, Benno Glauser z Paragwaju, Joe Goodbread, Kate Jobe i Dawn Menken z Portland,
Andriej Gostiew i Sława Czapkin z Moskwy, Anton Heretik z Bratysławy, Roger Housdon z
Londynu, Moses Ikiugu z Nairobi, John Johnson, Bob i Helen Pelikan oraz Charles i Anne
Simpkinson z Waszyngtonu, D.C., Fr. Miles O'Reilly z Belfastu, David Roomy z Kanady, Bogna
Szymkiewicz i Tomasz Teodorczyk z Warszawy, a także grupy pracy z procesem w Australii,
Berlinie i Warszawie.
Nasira Alma, Lane Arye, Tom Atlee, Peter Block, Julie Diamond, Leslie Heizer, Ursula Hohler,
Max Schuepbach i Jim Spikard wnieśli bardzo cenne uwagi dotyczące stylu i jasności wywodu.
Mam również dług wdzięczności wobec Kate Jobe i Leslie Heizer za ich pracę nad oryginalnym
rękopisem dla wydawnictwa Lao Tse Press. Dziękuję Davidowi Jonesowi za tytuł.
Moja partnerka Amy prowadziła ze mną wszystkie spotkania, na których opiera się ta książka. Jest
ona autorką koncepcji metaumiejętności stanowiącej integralną część tego, co tutaj przedstawiłem.
Amy pomagała mi w każdym momencie pracy nad tą książką, począwszy od oparcia jakiego mi
udzieliła, gdy zmagałem się z ogromem zadania, aż do asystowania przy uściślaniu wszystkich
koncepcji.
Przedmowa
Za najtrudniejszymi problemami świata kryją się ludzie - grupy ludzi, którzy nie potrafią ze sobą
współżyć, którzy się ze sobą nie zgadzają. Można winić przestępczość, wojnę, narkotyki, chciwość,
biedę, kapitalizm albo zbiorową nieświadomość. A w gruncie rzeczy to po prostu ludzie są
sprawcami naszych kłopotów.
Moi nauczyciele mówili mi, abym unikał dużych grup, ponieważ są nieposłuszne i niebezpieczne.
Twierdzili, że można pracować tylko z małymi grupami, gdzie panuje porządek i przestrzega się
zasad. Ale świat nie składa się z potulnych małych grup. Zmuszanie do przestrzegania prawa i
porządku nie może być jedynym sposobem rozwiązywania problemów.
Wielu z nas wzdraga się na samo wspomnienie przemocy. Domagamy się spokojnego, łagodnego
zachowania: ustawcie się ładnie, w równym rzędzie. Stosujcie się do zasad społecznego
współżycia. Kilka osób nie może mówić jednocześnie. Dokończ jeden temat, zanim przejdziesz do
następnego.
Jednak domaganie się porządku nie powstrzyma rozruchów, wojen ani nie zredukuje problemów
świata. Może nawet rozdmuchiwać ogień grupowego chaosu. Jeśli nie przyznajemy wrogości racji
istnienia, musi ona obierać nielegalne drogi ujścia.
Ta książka pokazuje, że angażowanie się w gorące konflikty, a nie uciekanie od nich jest jedną z
najlepszych metod radzenia sobie z podziałami i rozłamami, jakie istnieją wszędzie - w prywatnych
relacjach, biznesie i na całym świecie.
Strony tej książki zapoznają cię z pracą wewnętrzną jako sposobem na opanowanie lęku przed
konfliktem. Zrozumiesz kulturowe, osobiste i historyczne kwestie, które leżą u podstaw
wielokulturowej przemocy. Zdobędziesz pewne umiejętności niezbędne w pracy z dużymi grupami
ludzi.
Ogień, który trawi ludzkość w jej społecznym, psychologicznym i duchowym aspekcie, może
zniszczyć świat. Ale może też przemienić problemy w poczucie wspólnoty. To zależy tylko od nas.
Możemy unikać sporów, ale możemy również bez lęku "siedzieć w ogniu", działać, zapobiegać
powtarzaniu się najboleśniejszych pomyłek historii. Praca z procesem, którą opisuję w rozdz.1
nazywa twórcze wykorzystanie konfliktu "pracą ze światem".
Po ukończeniu pierwszej wersji tej książki miałem sen, którego akcja toczyła się pod koniec
naszego tysiąclecia. Podczas konferencji telefonicznej rozmawiali ze sobą liderzy z wielu krajów.
Ludzie we Władywostoku, Anchorage, Seattle, Chicago, Montrealu, Nowym Jorku, Londynie,
Berlinie, Helsinkach, Sztokholmie, Warszawie i Moskwie mówili: "Próbowaliśmy już wszystkiego.
Nic nie pomogło. Spróbujmy tej pracy ze światem. Otwórzmy się na to, co dzieje się w
społecznościach. Może stworzymy nowy światowy ład." W moim śnie ludzie naprawdę nauczyli się
ze sobą współpracować.
Chociaż w dzisiejszym, rzeczywistym świecie narody Północy stworzyły rozwinięte systemy
telekomunikacyjne, kiedy dzieje się coś złego, ludzie wciąż nie potrafią się ze sobą komunikować.
Na Południu globu stłumione głosy gnębionych utrudniają kontakt i wywołują rewolucje. Te
odgłosy są oznaką pragnienia zemsty, cichym pomrukiem tych, których nie chce słuchać "główny
nurt", czyli dominujące kultury Północy. Kiedy natężenie tych głosów osiąga punkt krytyczny,
rezultaty nazywa się "zamieszkami" lub "przestępstwami dokonanymi przez mniejszości". Ci,
którzy są u władzy, często ostrzegają ludzi popierających mniejszości, aby zmienili kierunek
działania, tak jakby konflikty i utajona przemoc mogły zniknąć, jeśli będziemy je ignorować.
Jednakże tłumienie ich prowadzi do rewolt i dalszych nieszczęść.
Oto istota starego modelu postępowania obecnego w wielu kulturach: zaprzecz problemom, a one
przestaną istnieć. Unikaj i karz tych, którzy sieją niepokój.
W moim śnie w pełni przejawia się nowy wzorzec, który już teraz próbuje przebić się do
świadomości głównego nurtu. Mam nadzieję, że ta książka zainspiruje cię do wzięcia udziału w
urzeczywistnianiu mojego snu.
Część I
Historia świata od podszewki
1 Ogień:
Cena wolności
Wolność, budowanie społeczności i trwałych relacji z innymi ludźmi mają swoją cenę. Potrzeba
czasu i odwagi, by nauczyć się, jak "siedzieć w ogniu" odmienności, różnic między ludźmi.
Oznacza to, że trwając w żarze trudów i kłopotów, jesteś osadzony w sobie, ześrodkowany[?]. Aby
to osiągnąć musimy uczyć się, jak funkcjonują małe i duże grupy, jak przebiegają debaty dotyczące
spraw miasta i pełne napięcia wydarzenia uliczne. Jeśli bez tej nauki bierzesz na siebie rolę lidera
czy osoby ułatwiającej przebieg procesów grupowych (facylitatora) może okazać się, że po prostu
w olbrzymim skrócie powtarzasz błędy historii.
Nowy paradygmat pracy ze światem oferuje nam inną perspektywę:
Chaos: W pracy ze światem konflikty i momenty chaosu podczas procesu grupowego są cenne,
ponieważ z nich rodzi się poczucie budowania społeczności i trwała organizacja.
Uczenie się: W pracy ze światem uważamy konflikt za naszego najbardziej ekscytującego
nauczyciela.
Otwarte serce: Praca ze światem opiera się na tym, by mieć otwarte serce, siedzieć w ogniu
konfliktu i nie spalić się. Praca ze światem używa żaru ognia do tworzenia społeczności.
Samopoznanie: W pracy ze światem kładziemy nacisk na to, że my sami jesteśmy częścią każdego
konfliktu wokół nas. W pracy ze światem używamy samopoznania w taki sposób, by stało się
częścią rozwiązania konfliktu.
Nieznane: W pracy ze światem uznajemy, że trwała społeczność zawsze opierała się na szacunku
dla nieznanego.
Moja rada dla tych, którzy pragną trwałych organizacji i społeczności brzmi: zacznij od bycia
pokornym. Wróć do szkoły. Ucz się jak być świadomym. Zdobywaj wiedzę na temat rang.
Oszczędzisz sobie i swojej społeczności wiele bólu.
Tomasz Jefferson, prezydent Stanów Zjednoczonych, prawdopodobnie by się z tym zgodził.
Powiedział, że ceną wolności jest czujność. Jednak jego koncepcja czujności nie polegała na
niwelowaniu różnorodności. Tak jak ja to pojmuję, czujność oznacza świadomość istnienia
wielorakich myśli i uczuć w tobie i w świecie wokół ciebie. Ta świadomość jest częścią ceny za
demokrację i pokój. Reszta to uczenie się umiejętności zajmowania się osobistymi, etnicznymi i
międzynarodowymi dysputami.
Demokracja to coś więcej niż uważność i odwaga, czasem konieczna, by siedzieć w ogniu. Ale i tak
bardzo niewielu z nas chce płacić nawet tę minimalną cenę. Kto lubi mieć do czynienia ze złością i
pogróżkami? A jednak organizacje muszą nauczyć się radzić sobie z chaosem i złożonością
sytuacji, jeśli mamy przetrwać coraz szybciej narastające zmiany. Jeśli chociaż jedna osoba na sto
zapłaci tę cenę, nasze miasta oraz świat będą ewoluować niewiarygodnie szybko. Bunty i wojny
przestaną być konieczne.
Wielu z nas chciałoby, aby świat się zmienił, ale nie chcemy znosić trudności wynikających ze
wspierania tych zmian. Łatwiej jest marzyć o lepszych liderach, którzy wygłaszają charyzmatyczne
przemowy na temat społeczności czy praw obywatelskich, zmniejszenia lub zwiększenia ochrony
wojskowej czy policyjnej, ekonomicznego wzrostu i rozwoju ludzkości. Komunizm marzy o
zniesieniu różnic klasowych i ekonomicznego wyzysku. Demokracja marzy o równości i prawach
człowieka. Tradycje duchowe zachęcają nas, abyśmy kochali się wzajemnie. Niektórzy z nas mają
nadzieję, że społeczeństwo wyrośnie ze struktur klasowych i władzy. Inni uważają, że ludzie
powinni być dobrzy i szczodrzy, a nie źli i zachłanni.
Ogólnie rzecz biorąc, nasze wizje pokazują, że nie ufamy ludziom i chcemy, aby byli inni. Tak
firmy, jak i jednostki stwierdzają: "Najpierw nasze interesy, potem inne, i to tylko wtedy, gdy są
zgodne z naszymi celami". Organizacje i narody przywykły działać tak, jakby składały się tylko z
części, jak w zegarze - z szefów, kierowników, robotników itd.
W pracy ze światem mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko części lub grupy czy zespoły. To
nie jest przepis na to, jak ludzie "powinni" się zachowywać. Takie przepisy zawsze pomniejszają
opinie mniejszości i ludzi, którzy nie mają władzy. W rozwiązywaniu konfliktów i rozwoju
organizacji nowy paradygmat wywołuje błyskawiczne zmiany polityczne i psychologiczne oparte
na tym, jak ludzie n a p r a w d ę wzajemnie się do siebie odnoszą.
Nowy wzorzec zakłada, że ludzie w grupach niekoniecznie są niebezpieczni lub źli. Są zdolni do
wielkiej mądrości i uważności. Praca ze światem nie polega na próbie poddania grup kontroli, ma
pomagać ludziom otwierać się nawzajem na siebie i na atmosferę, jaka panuje w grupie.
ZWRACANIE SIĘ DO POLA
Praca ze światem zajmuje się bezpośrednio klimatem grupy - jej "parnością", suchością, napięciami
i burzami. Ta atmosfera - albo inaczej "pole" - przenika nas, pojedyncze osoby i obejmuje grupy,
całe miasta, organizacje i środowisko. Pole można poczuć. Jest wrogie lub kochające, stłumione lub
swobodne. Składa się nie tylko z takich jawnych, widocznych, namacalnych struktur jak programy
spotkań, płaszczyzny partyjne i racjonalne debaty, ale również ukrytych, nieuchwytnych
emocjonalnych procesów takich jak zazdrość, uprzedzenia, poczucie zranienia i złość.
W każdej grupie rozwiązywanie pewnych problemów musi przebiegać w ustrukturyzowany,
linearny i racjonalny sposób. Jednak te rozwiązania będą wzorowe tylko wtedy, gdy zajmiemy się
przedtem zaburzeniami atmosfery emocjonalnej.
Na przykład pracujący ze światem są często wzywani do rozwiązywania problemów miasta,
konfliktów etnicznych, kryzysów finansowych i ratowania rozpadających się struktur zarządzania.
Pole jest tu zwykle przeniknięte desperacją i brakiem nadziei. Jeśli pracujący ze światem zacznie
naprawiać sytuację używając jedynie prawnych środków zaradczych albo logicznych metod
fiskalnych, będzie to jak dawanie dobrego, zdrowego pożywienia ludziom, którzy są w takiej
depresji, że chcą już tylko umrzeć. Jeśli uczucia nie zostały wyleczone, praca nad strukturą jest tyko
plastrem na ranę.
Czasami ogólna atmosfera emocjonalna jest tak napięta i przygnębiająca, że ludzie nie potrafią
pracować nad swoimi problemami. Pracujący ze światem, który zajmuje się upadającą firmą może
poprosić wszystkich, aby się zebrali i spytać ich o atmosferę. Jak ją czują? Kto może to wyrazić?
Pracownicy mogą czuć się zrozpaczeni i pełni złości na szefów, że ci odmawiają im możności
decydowania. Szefowie boją się. Jeśli ktoś wyrazi gniew, emocje szefów zmienią się i napięcie
opadnie. W rezultacie wszystkich ogarnie optymizm. Zaczną pracować wspólnie jako zespół.
Pracujący ze światem może nawet nie wspomniał o kwestiach struktury, ponieważ kiedy tylko
zajęto się kwestiami uczuć, pojednani pracownicy i szefowie mogą w ciągu paru godzin stworzyć
od początku swoją organizację.
ODSŁANIANIE UKRYTYCH KOMUNIKATÓW
Poczucie beznadziejności, które ma pracownik upadającej firmy stanowi przykład informacji
ukrytej w polu. Pracownicy nie mówią o tym. Mogą go sobie zupełnie nie uświadamiać. Jednak
przenika ono pole i nie pozwala na pojawienie się czegoś konstruktywnego.
Ukryte komunikaty bardzo mocno wpływają na załamywanie się dynamiki grupowej. Te subtelne,
nie wyrażone nastawienia, założenia i skłonności mogą dotyczyć rywalizacji o przywództwo,
przywilejów związanych z hierarchią, relacji między rasami, kwestii spornych między kobietami i
mężczyznami czy ludźmi starszymi i młodszymi, niszczenia środowiska, spraw duchowych czy
prywatnych, stojących w sprzeczności z ustalonymi celami grupy. Ukryte komunikaty mogą
powstawać wokół każdego rodzaju odmienności. Kwestie odmienności wpływają na każdą
organizację, niezależnie od tego, czy jej celem jest sprzedawanie proszków do prania, czy walka z
głodem na świecie.
Deklarowana wizja, struktura i model organizacji są często prawie nieistotne w porównaniu ze
zdolnością tej organizacji do włączania i akceptowania różnic zdań i odmiennych stylów
komunikacji. Jeśli grupa odnosi w tym sukces, jest społecznością, której się dobrze wiedzie i która
będzie "dobrze działała". Jeśli tego nie potrafi, zawodzi na najgłębszym duchowym poziomie,
osłabia samą siebie i nie robi nic dobrego dla świata wokół.
DEMOKRACJA - PRYMITYWNA FORMA PRACY ZE ŚWIATEM
Praca ze światem w spokojnych czasach jest łatwa, ale w kryzysach staje się płomienną
demokratyczną procedurą. Facylitatorzy muszą wnieść i docenić punkt widzenia tych, którzy mają
władzę lub pochodzą z dominującej grupy społecznej, z głównego nurtu kultury, jednocześnie
pracując z uprzedzeniami i ukrytymi społecznymi, psychologicznymi i historycznymi czynnikami,
które wywołują poczucie niesprawiedliwości.
Demokracja jest bardzo podstawową, lecz nierozwiniętą formą pracy ze światem. W porównaniu do
pracy ze światem demokracja jest jak łódź wiosłowa przy żaglowcu. Łódź wiosłowa wymaga siły
(władzy) ludzkich rąk. żaglowiec jest poruszany wiatrem. Greckie słowo "demokratia" dosłownie
znaczy "władza ludu".
Demokracja działa poprzez zrównoważony podział władzy. Ale władza nie jest czymś, co można
utrzymywać w równowadze przy pomocy reguł i przepisów. Demokracja wymaga świadomości.
Bez uświadamiania sobie ukrytych sygnałów nikt nie zauważa, jak wiele osób i grup jest
spychanych na margines i pozbawianych głosu. Prawo jest po to, by chronić jednostki i grupy, ale
okazuje się niemal bezużyteczne w radzeniu sobie z subtelnymi formami uprzedzeń i represji
używanymi przez ludzi posiadających władzę.
Praca ze światem nie tylko karze za nadużycia władzy, ale sprawia, że władza staje się czymś
widocznym i oczywistym. Potem pomaga ludziom odkryć ich siłę i znaleźć równowagę psychiczną
w interakcjach z innymi ludźmi. Aczkolwiek głównymi rodzajami siły są: przynależność do klasy
ekonomicznej, rasy, a także religia, płeć i wiek, istnieją też inne jej rodzaje, które, gdy się o nich
powie, pomagają tworzyć równowagę. Mam na myśli osobistą siłę starszyzny, osób obdarzonych
darem opowiadania, ludzi mądrych i zrównoważonych psychicznie, pełnych współczucia, którzy
samą swoją obecnością zmieniają historię. Mam na myśli również siłę i władzę dostępną
buntownikom, rewolucjonistom i terrorystom.
Każda władza i siła, dobra czy zła, jeśli nie zostanie rozpoznana, może stać się opresyjna i
krzywdząca. Ukryta siła "głównego nurtu" stoi na przykład za przeważnie nie wyrażanym
założeniem, że ludzie represjonowani, aby rozwiązać swoje problemy powinni rozmawiać
spokojnie, nawet jeśli osoba, która czuje się skrzywdzona nie chce być łagodna i spokojna. Ten
rodzaj siły dominującego nurtu jest często ukryty i nieświadomy. Przenika grupy i może być tak
opresyjny, że zostanie w końcu zrównoważony przez inne siły, takie jak bunt.
WIĘCEJ O PRACY ZE ŚWIATEM
Praca ze światem rozwinęła się przez ostatnie dwadzieścia lat z psychologii zorientowanej na
proces, "pracy z procesem". Była stosowana w grupach liczących od trzech do tysiąca osób.
Ponieważ początkowo byłem analitykiem jungowskim i fizykiem, praca z procesem, jak nazywają
ją ci, którzy ją praktykują, wzięła swoje korzenie z psychologii jungowskiej, fizyki i taoizmu.
Taoistyczne spojrzenie na życie zakłada, że sposób w jaki rzeczy się przed nami odsłaniają zawiera
to, co potrzebne do rozwiązywania ludzkich problemów.
Praca z procesem wyrosła z pracy nad snami i ciałem, potem zaczęła obejmować pracę z rodziną i
dużą grupą. Metody pracy ze światem stosowano w debatach miejskich dotyczących polityki1), w
konfliktach międzynarodowych2), w biznesie3) oraz w organizacjach zajmujących się edukacją i
praktyką duchową4). Były testowane, zmieniane i wykładane w ponad trzydziestu krajach, w
rozmaitych organizacjach, między innymi wojskowych, także w skłóconych grupach
wieloetnicznych, międzynarodowych grupach zajmujących się polityką oraz społecznościach
tubylczych. Przynosiły zaskakujące sukcesy w pracy z dziećmi, które nie ukończyły jeszcze pięciu
lat, a także z ludźmi w stanach psychotycznych i śpiączkach.
Zacząłem rozwijać techniki pracy ze światem pod koniec lat 70-tych, kiedy pracowałem w
Szwajcarii, Stanach Zjednoczonych i RPA. Byłem sfrustrowany dynamiką małych grup i
powolnością zmian w świecie. Wkrótce zaczęły powstawać wielorasowe i międzynarodowe grupy
zainteresowane ideą pracy z procesem. Początkowo wszystko działo się w ramach małych
organizacji europejskich i amerykańskich. Potem, gdy nabraliśmy doświadczenia, zaczęliśmy
zajmować się dużymi, różnorodnymi, często międzynarodowymi społecznościami, organizującymi
otwarte spotkania, których tematami były problemy ekonomiczne i rasizm.
Dziś pracy ze światem uczymy w wielu miastach na świecie. Szkolące się grupy składają się
czasem nawet z 500 osób pochodzących z wszelkich klas społecznych, z kilkudziesięciu krajów,
uczących się wspólnie przez kilka tygodni. Te grupy same są społecznościami, w których przyszli
Zgłoś jeśli naruszono regulamin