przeszłość w austriackim dyskursie.pdf

(2323 KB) Pobierz
252587052 UNPDF
Przeszłość
w austriackim
dyskursie publicznym
— przypadek
Heldenplatz thomasa
Bernharda
Karol Franczak
Publiczna działalność homasa Bernharda — jednego z  najważ-
niejszych współczesnych pisarzy austriackich — identyikowana
jest w dużej mierze z dekonstruowaniem austriackiego mitu po-
litycznego „pierwszej oiary Hitlera” ( das „erste Opfer” Mythos ) 1 .
Jego twórczość do dzisiaj pozostaje europejskim fenomenem
wiedzy „nieujarzmionej”, takiej, która rezygnuje ze społecznego
nakazu grupowej lojalności i poddaje krytyce dominujące wyob-
rażenia, obowiązujący powszechnie porządek znaczeń oraz pod-
stawy utrwalonych zbiorowych autodeinicji.
Przez swoich krytyków Bernhard określany był przede
wszystkim jako „kalający własne gniazdo” (niem. „ Nestbe-
1 Treść tego mitu wyraża lapidarne zdanie: Austria była „pierwszą oiarą Hit-
lera” i nie jest odpowiedzialna za nic, co stało się podczas drugiej wojny świa-
towej.
252587052.002.png
290
Przeszłość w austriackim dyskursie publicznym
schmutzer ”). Określenie to traktuję jako kategorię analityczną i jako pojęcie (o kulturo-
wo-politycznym znaczeniu) w dyskursie medialnym. W pierwszym przypadku oznacza
to możliwość określenia cech charakterystycznych postawy zakładającej dystans wobec
własnej zbiorowości i jednostronną krytykę własnych niechlubnych czynów z przeszło-
ści. W drugim przypadku chodzi o etykietę przynależącą do sfery publicznej. W zależ-
ności od interpretacji i strony sporu „kalający własne gniazdo” jest bądź pejoratywnym
oraz dyskredytującym określeniem stosowanym przez tych, którzy określają siebie jako
„prawdziwych Austriaków” (wskazujących „wyrodnych” i niewiernych członków społe-
czeństwa) lub rodzajem autostereotypizacji związanej z  przejęciem szyderczej etykiety
(na przykład przez „niepokornych” artystów) i  wykorzystywaniem jej jako narzędzia
walki o prawomocność własnego stanowiska. W tej sytuacji identyikacja z „kalającym
gniazdo” jest czymś pożądanym, ponieważ w  określonym kontekście jasno deiniuje
społeczną rolę etykietowanego.
Warto przypomnieć, że termin „ Nestbeschmutzer ” ma tradycje nazistowskie — w okre-
sie narodowego socjalizmu w III Rzeszy było używane do szkalowania nielojalnych obywa-
teli, tych, którzy wyłamywali się z konformistycznej postawy wobec „nowego porządku”
i publicznie kwestionowali jego reguły. W dzisiejszym użyciu określenia „ Nestbeschmut-
zer ” można dostrzec podwójne napięcie. Z jednej strony znaczenie z okresu 1938–1945 zo-
staje włączone w język bieżących debat publicznych (przy jednoczesnych próbach ukrycia
jego oryginalnej genezy przez jednych lub celowego ujawniania przez innych), z  drugiej
strony ta stygmatyzująca reprezentacja języka nazistowskiego staje się elementem autode-
inicji dzisiejszych przedstawicieli austriackiego języka protestu kwestionującego dominu-
jącą narrację historyczną. Dla tego środowiska bycie „kalającym własne gniazdo” staje się
airmatywną etykietą, którą nierzadko publicznie eksponują.
Próbując zrozumieć rolę „kalających własne gniazdo” we współczesnym austria-
ckim dyskursie publicznym należy uwzględnić kilka możliwych punktów odniesienia,
w ramach których może zostać wpisana kategoria „ Nestbeschmutzer ”. Po pierwsze, so-
cjologiczny punkt widzenia, z którego analizuje się publiczną obecność artystów, musi
wziąć pod uwagę znaczenie wysokoartystycznej twórczości „kalających własne gniaz-
do” w recepcji krytyków i badaczy sztuki. Dla tych ostatnich taka właśnie socjologicz-
na perspektywa badań literatury wiąże się często z próbami zawłaszczenia określonego
pola badawczego, a  także próbę trywializacji „ich” przedmiotu badań. Próba analizy
inna niż ilologiczna czy teatrologiczna spotyka się często z  niechęcią i  niezrozumie-
niem przedstawicieli tych dyskursów. Perspektywa socjologiczna, która bada obecność
artystów i  ich dzieł w  publicznym komunikowaniu, musi siłą rzeczy oznaczać swoisty
redukcjonizm — artystyczny dorobek traci na znaczeniu, ważniejsze stają się często
inne aspekty tej publicznej obecności. Co ważniejsze, redukcjonizm ten dokonuje się
nie ze względu na socjologiczną analizę, ale dzięki samym aktorom społecznym, którzy
dokonują określonych komunikacyjnych i  interpretacyjnych „operacji” na działaniach
artystów i  efektach ich pracy. Socjologia rejestruje więc stan dyskursu publicznego na
tematy związane ze sztuką, uwzględniając wytworzone już wcześniej autodeinicje ak-
torów społecznych.
Po drugie, należy uwzględnić fakt, że głos „ Nestbeschmutzer ” to dyskurs pełen dei-
cytów i paradoksów. Ocena publicznej działalności części austriackich artystów wpisuje
się w  dyskusję dotyczącą roli współczesnych elit symbolicznych. Wielu badaczy z  ob-
szaru nauk społecznych (np. Pierre Bourdieu, Teun van Dijk, Jean-François Lyotard,
a w Polsce m.in. Marek Czyżewski) bardzo pesymistycznie ocenia społeczną działalność
Karol Franczak
291
wykształconych elit. W  kontekście austriackiego dyskursu publicznego należy przede
wszystkim uwzględnić wykorzystywaną przez artystów praktykę skandalu i  skandali-
zowania, która (często wbrew intencjom samych zainteresowanych) realizuje funkcję
usługową dla zainteresowanej sensacją medialnej publiczności. Wyraźnie spolaryzowa-
ne spory publiczne (także jako forma produkcji kulturowej) wpisują się niejednokrotnie
w oczekiwania masowych odbiorców i schlebiają ich niskim oczekiwaniom.
Przy takiej diagnozie, podstawową misją społeczną wobec zbiorowości, którą zdają się re-
prezentować krytycznie nastawieni do rzeczywistości austriackiej artyści, pozostaje „rozhar-
monizowanie” dyskursu publicznego. Publiczne przywracanie przemilczanych wersji histo-
rii jest jednoznaczne z polaryzacją sfery publicznej. Wystąpienia austriackich „ Nestbeschmut-
zer ” potraktować można jako zakłócenia intersubiektywnej zgody co do wizji przeszłości,
jako faktyczną deziluzję rzekomego porozumienia. Rozbicie pozoru wspólnej wersji historii
dokonywało się głównie przez odrzucenie podzielanego przez znaczną część społeczeństwa
mitu „pierwszej oiary” i forsowanie alternatywnej wizji „pierwszego sojusznika”.
W tym kontekście szczególne miejsce w dorobku homasa Bernharda zajmuje sztu-
ka Plac Bohaterów ( Heldenplatz ), której prapremiera odbyła się w  1988 w  wiedeńskim
Burgtheater. Przedstawienie odbiło się szerokim echem w życiu społecznym i politycz-
nym ówczesnej Austrii, wywołało ogromny skandal, falę protestów wśród przeciwników
kontrowersyjnego pisarza, ale i  entuzjazmu wśród jego zwolenników, według których
sztuka w bolesny sposób komentowała „trudną” narodowosocjalistyczną przeszłość kra-
ju oraz jej konsekwencje dla wciąż żywego antysemityzmu i nazistowskich „skłonności”
społeczeństwa współczesnej Austrii.
Sztuka została wystawiona 4 listopada 1988, ale zasadniczy spór wokół Heldenplatz
rozpoczął się kilka miesięcy wcześniej, w  trakcie przygotowań do premiery. W  celu
zrozumienia przebiegu debaty, dla której pretekstem był ostatni dramat pisarza (autor
zmarł w  lutym 1989 roku) oraz emocji temu towarzyszących, niezbędne jest poznanie
kontekstu, w którym tandem homas Bernhard (autor) i Claus Peymann (reżyser) po-
stanowili zrealizować swoje kolejne wspólne przedstawienie. Kontekst rozumiem tutaj
w  zgodzie z  ustaleniami Krytycznej Analizy Dyskursu: nie jako obiektywną „sytuację
społeczną”, ale jako subiektywne elementy środowiska, którym ważność nadawana jest
przez samych uczestników publicznych zdarzeń komunikacyjnych 2 .
Moment, w którym Claus Peymann jako dyrektor artystyczny Burgtheater zamówił
u  Bernharda nową sztukę był szczególny. W  najogólniejszym znaczeniu wyznaczony
został m.in. przez „rozliczeniowe” doświadczenia kampanii prezydenckiej 1986 roku,
w trakcie której kandydatem (i późniejszym zwycięzcą) z ramienia chadeckiej Austria-
ckiej Partii Ludowej (ÖVP) był Kurt Waldheim. Debatę z okresu kampanii uznaje się za
początek procesu podważania i kwestionowania mitu „pierwszej oiary” oraz przerwa-
nia milczenia na temat udziału Austriaków w reżimie nazistowskim i zbrodniach drugiej
wojny światowej. Główną informacją, którą wywołała spór, było oskarżenie Waldheima
o udział w zbrodniach Wehrmachtu na Bałkanach oraz wskazanie na jego niejasną rolę
w eksterminacji greckich Żydów.
Istotnego znaczenia nabrał w  trakcie dyskusji historyczno-socjologiczny kontekst
powojennego antysemityzmu w  Austrii oraz kształtujący się w  ramach sporu o  Kurta
Waldheima podział My-Oni. Nie bez znaczenia dla konstrukcji tekstu był stosunek czę-
2 Por. T.A. van Dijk, „Kontekstualizacja w  dyskursie parlamentarnym”, [w:] A. Duszak, N. Fairclough
(red.), Krytyczna analiza dyskursu. Interdyscyplinarne podejście do komunikacji społecznej , Kraków 2008,
s. 219.
252587052.003.png
 
292
Przeszłość w austriackim dyskursie publicznym
ści elit symbolicznych do „żydowskich współobywateli” ( jüdische Mitbürger ), których
wprawdzie symbolicznie włączano do grupy My, ale jednocześnie formułowano wobec
tej grupy niejawny nakaz lojalności. Łączył się on z oczekiwaniem potwierdzenia obywa-
telskiej przynależności do społeczeństwa austriackiego bez prawa do jego swobodnego
krytykowania. „Żydowskim współobywatelom” przeciwstawiano „Żydów z zagranicy”,
wobec których stosowano mniej lub bardziej otwartą retorykę antysemicką. W  czasie
„afery Waldheima” wypowiedzi o takim charakterze dopuszczali się prominentni lide-
rzy partyjni, m.in. przedstawiciele Austriackiej Partii Ludowej: Alois Mock i  Michael
Graf. Jak podawał Instytut Gallupa, w 1986 roku 38% Austriaków podzielało opinię, że
„Żydzi częściowo ponoszą winę za to, że tak często w swojej historii byli prześladowani” 3 .
Należy założyć, że Bernhard wziął pod uwagę te nastroje, kiedy bohaterami Placu boha-
terów uczynił rodzinę wiedeńskich Żydów.
Akcja sztuki Bernharda rozgrywa się kilka dni po 13 marca 1988 w dniu pogrzebu profe-
sora matematyki Josefa Schustera, który w rocznicę Anschlussu popełnił samobójstwo wy-
skakując z okna. Jego śmierć była dla wszystkich dużym zaskoczeniem. Profesor planował
przeprowadzkę do Oxfordu, gdzie właśnie zakupił dom. Do Anglii wyemigrował w latach
nazizmu, by wrócić do rodzinnego Wiednia w latach pięćdziesiątych. Po propozycji władz
miasta objął katedrę na uniwersytecie, gdzie pracował przez kolejnych kilkadziesiąt lat.
W końcu jednak zamierzał porzucić kraj, w którym — jego zdaniem — „jest jeszcze gorzej
niż przed pięćdziesięciu laty” 4 : antysemityzm, uprzedzenia, zapaść duchowa, intelektual-
na i polityczna. Żona profesora od czasu powrotu z Oxfordu cierpi na psychozę maniakal-
ną: wciąż widzi wiwatujące w 1938 tłumy na Heldenplatz i słyszy krzyk „Sieg heil!”. Robert
Schuster, brat samobójcy i profesor ilozoii też spędził czasy nazistowskie w Anglii, wykła-
dał w Cambridge. W drugiej części sztuki Robert wygłasza długie tyrady przeciw Austrii,
jej narodowi, politykom oraz przeciwko upadkowi i rozkładowi kraju. Podobne poglądy
wypowiada też podczas stypy w trzeciej części sztuki. Mówi m.in.:
partia i kościół wszystko zniszczyły przez swoją głupotę
która zawsze była podłą głupotą
a austriacka głupota jest na wskroś odpychająca
Przemysł i Kościół
są winne austriackiego nieszczęścia
Kościół i przemysł zawsze były winne austriackiego nieszczęścia
rządy są w pełni zależne od przemysłu i Kościoła
zawsze tak było
a w Austrii zawsze było najgorzej
wszyscy zawsze podążali za głupotą
rozum zawsze był zadeptywany
przemysł i kler są tymi
którzy pociągają za sznurki austriackiego zła
W zasadzie mogę bardzo dobrze zrozumieć waszego ojca [który popełnił samo-
bójstwo — przyp. K.F.]
dziwi mnie to że cały austriacki naród
3 Za: M. Muskała, Bernhard polityczny , „Dialog” 1999 nr 3, s. 119.
4 Te słowa profesora Schustera cytuje w sztuce jego gospodyni pani Zittel; zob. T. Bernhard, Plac Bohaterów ,
[w:] idem, Dramaty , tom 2, Kraków 2004, s. 376.
252587052.004.png
 
Karol Franczak
293
już dawno nie popełnił samobójstwa
ale Austriacy razem jako masa
są dzisiaj brutalnym i głupim narodem (s. 409)
nienawidzący samych siebie statyści
sześć i pół miliona samotnych i opuszczonych
sześć i pół miliona debili i szaleńców
którzy bez przerwy z całego gardła wołają o reżysera
Reżyser przyjdzie
i ostatecznie zepchnie ich w przepaść (s. 410)
to co ci ludzie zrobili z Austrii
jest nie do opisania
pozbawioną ducha i kultury kloakę
której dojmujący smród czuć w całej Europie
i nie tylko w Europie
ten maniakalny republikanizm
i ten maniakalny socjalizm
który z socjalizmem już od połowy stulecia
nie ma nic wspólnego
to co socjaliści wyprawiają tu w Austrii nie jest niczym innym jak przestępstwem
ale socjaliści nie są już socjalistami
socjaliści są dzisiaj w gruncie rzeczy
katolickimi nacjonalistami (s. 415)
Czas akcji dramatu Bernharda wskazuje na drugi ważny element konteks-
tu — marzec 1988 roku i  obchody pięćdziesiątej rocznicy Anschlussu . Rok ten był
powszechnie uważany za Gedenkjahr — rok pamięci, w którym upatrywano kolejnej
(po „aferze Waldheima”) odsłony rewizji roli Austrii w  drugiej wojnie światowej.
Dodatkowym elementem kontekstu była setna rocznica Burgtheater. Pomysł Clausa
Peymanna, aby stulecie inauguracji gmachu teatru przez cesarza Franciszka Józefa
uczcić prapremierą kolejnej kontrowersyjnej (jak się spodziewano) sztuki Thomasa
Bernharda, spotkał się z krytyką nie tylko konserwatywnych komentatorów austria-
ckiego życia kulturalnego, ale także pracowników i  autorów samego Burgtheater.
Opozycja wobec polityki Peymanna narastała w  Wiedniu już od dłuższego czasu
i  została podsycona wywiadem udzielonym przez reżysera tygodnikowi „Die Zeit”
w  jednym z  majowych numerów 5 . W  rozmowie tej Peymann poddał krytyce au-
striackich polityków oraz większość szanowanych instytucji kulturalnych Wiednia.
Fakt, że zarówno wywiad, jak i  prapremiera sztuki Plac Bohaterów ujrzały światło
dzienne w  roku upamiętniającym pięćdziesięciolecie aneksji Austrii przez Trzecią
Rzeszę przydał obu tym wydarzeniom szczególnego rozgłosu. W  wyniku kampa-
nii prasowej, publicznych wystąpień polityków, po oddaniu ról przez kilku przewi-
dzianych w  obsadzie aktorów, Peymann zmuszony był przesunąć premierę o  kilka
miesięcy (ostatecznie na 4 listopada). Thomas Bernhard był już wtedy ciężko chory,
zmarł niedługo po premierze sztuki 12 lutego 1989 roku.
5 Ich bin ein Sonntagskind . Rozmowa Andre Müller z Clausem Peymannem, „Die Zeit” 1988 nr 22 (27.05.1988.),
s. 47. Źródło internetowe: http://www.zeit.de/1988/22/Ich-bin-ein-Sonntagskind (2.12.2008).
252587052.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin