JOSE CAYUELA
Wyznania
czarownic
WYDAWNICTWO 4 & F
1990
WARSZAWA
Tytuł oryginału:
LA CANFESIÓN DE LAS BRUJAS
Przełożyła i opracowała:
ZOFIA SIEWAK-SOJKA
BIBLIOTECZKA WIEDZY TAJEMNEJ II
Scan By Bug for Torrenty.org
Okładkę projektował:
KRZYSZTOF TYSZKIEWICZ
Copyright 1980 by Jose Cayuela
Copyright 1990 by Wydawnictwo 4 & F
WSTĘP
·
Jakie drogi prowadzą w świat magii? Co nakazuje
mężczyznom i kobietom w każdym wieku i każdego stanu
udawać się do konsultorium spirytystki, znachora, jasno
widza czy kabalarki?
Zapisano całe biblioteki, próbując wytłumaczyć to
zjawisko. Antropologowie i socjolodzy wędrowali w dżu
ngle i niedostępne góry, aby zgłębić problem trwającej
tysiąclecia mocy czarowników, owych niezwykłych istot,
kórych doświadczenie sięga jakże starszych korzeni niż
wiedza lekarza czy kapłanów. Przestudiowano już, dro
biazgowo i dogłębnie, więzy pomiędzy magią a nauką,
pomiędzy magią a religią.
Moje poszukiwania szły jednakowoż w innym kierun
ku. Postawiłem przed sobą zadanie odnalezienia tych
niezwykłych ludzi żyjących w aglomeracjach miejskich
Ameryki Łacińskiej, terenu na sprawy magii najbardziej
podatnego. Stare porzekadło „ C i , co znają czary, nic nie
mówią, a ci, co dużo mówią, nic nie wiedzą" nosi w sobie
7
dreszczyk tajemnicy i aurę grzechu — największe atrakcje
ezoterycznego świata — oraz ryzyko. Bowiem magia
w swej najczystszej formie jest prawie niedostępna. Dotar
cie do czarownika lub znachora, „nie skażonego cywiliza
cją" członka plemienia puszcz Amazonii pochłonąć może
wiele lat i kosztowało życie wielu eksploratorów. Chociaż
sam kontakt w tej całej sprawie jest rzeczą najłatwiejszą!
Ale wyuczyć się języka, zdobyć zaufanie i przezwyciężyć
bariery kulturowe, to już prawdziwa bohaterska batalia.
Moje wysiłki nie miały w sobie nic bohaterskiego. Nie
musiałem płynąć piraguą, narażać się na pożarcie przez
piranie, ukąszenia moskitów, uduszenie przez boa lub
śmierć w paszczy krokodyla, aby dotrzeć do czarownika
dysponującego hermetyczną tysiącletnią wiedzą, otoczo
nego setką Indian. Również nie próbowałem leczyć
swoich kompleksów czy melancholii, mniej lub bardziej
skrywanych, ucieczką w halucynacje, spowodowane
grzybami albo ziołami, trzymany za rękę przez mędrca lub
mędrczynię z wypalonych i jałowych gór Meksyku, czy też
wstąpić w światy magii latynoamerykańskiej, jakimi są
haitańskie vudu i brazylijska macumba.
Celem moich wysiłków było poznanie „miejskich"
czarowników, żyjących w każdej dzielnicy wielkich miast
Ameryki Łacińskiej, którzy wstydliwie, choć mają swoje
osiągnięcia, przyjmują pacjentów z chorobami duszy
i ciała i równocześnie odrzucają ciekawskich i profanów
goniących za wielkimi sensacjami, byle zdobyć materiał
do czasopism i wydawnictw brukowych. Bowiem czaro-
8
AllPrivate