Dell Ethel Mary - Kwiat aloesu.pdf
(
1301 KB
)
Pobierz
392030978 UNPDF
Dell Ethel Mary
Kwiat aloesu
Akcja lego uroczego romansu z przełomu wieków rozgrywa się na południu
Anglii, w malej wiosce Rickaby, w klórej pastorem jest wielebny William
Quintin. Życie toczy się tu spokojnie utartym przez wiekowa tradycje trybem. Aż
nagle pojawia się w sąsiedniej nadmorskiej starej posiadłości piękna i — jak się
okaże—tajemnicza pani Ewa Rivers wraz z chorowitym Syriern Gaspardcm.
Wtedy lo zawrzało. Pastor, uwielbiany przez miejscowe kobiety... zakochał się
bez pamięci w owej tajemniczej nieznajomej...
I
— Muszę koniecznie pójść do niej sama — rzekła pani Winch.
— I muszę poradzić proboszczowi, aby uczynił to samo.
— Jestem pewna, że posłucha pani rady — wtrąciła panna Barnet. Pani Winch nie zwracała na nią najmniejszej
uwagi — było to
również jej zwyczajem. Rozmowa z panną Barnet była mniej więcej tym, co rozmowa z samą sobą. Nigdy nie
przeczyła i prawie zawsze przyznawała jej słuszność.
— Tak — powtórzyła w zamyśleniu pani Winch. — Muszę pójść do niej. Teraz zastanawiam się nad tym, który
dzień będzie najdogodniejszy. Jutro jestem zaproszona na zebranie Komitetu Pomocy Dzieciom w Village Hall,
pojutrze mam szycie wszystkich członkiń w probostwie, a następnego dnia posiedzenie Bractwa. Naprawdę trudno
się jakoś z tym wszystkim uporać.
— Pani prowadzi taki czynny żywot! — wyszeptała panna Barnet.
— Może mam pójść z tą wizytą przed szyciem w probostwie
— zastanawiała się pani Winch. — Ale nie! Jeżeli zastanę ją w domu, to gotowam się spóźnić na probostwo, a oni
tam tak na mnie liczą.
— Któż by na panią nie liczył? — zawołała z powagą panna Barnet.
— Ach, przypomniało mi się — zaniepokoiła się pani Winch.
— Przyrzekłam przecież tej biednej Henderson, że wstąpię i pokażę jej, jak się robi śnieżny pudding na śniadanie dla
proboszcza. Opowiadała mi, że proboszcz je tak mało, więc wytłumaczyłam, że prawdopodobnie z tej przyczyny, iż
mu się nie urozmaica jedzenia.
2
Panna Barnet zachichotała.
— Pani zawsze jest przewidująca, droga pani Winch! Jestem pewna, że proboszcz jadłby wszystko, gdyby pani
przyrządzała potrawy. Jakaż to byłaby dla niego przyjemność!
— Biedna pani Henderson nie grzeszy zbytnią pomysłowością
— ciągnęła pani Winch, ciągle monologując. — Jest bardzo czysta i bardzo przyzwoita, ale zupełnie nie ma
przedsiębiorczości. Te jej pasztety... — wymowna cisza wskazywała, że oburzenie trudno było wyrazić słowami.
— No, oczywiście — przyznała panna Barnet.
— Musi to być bardzo nieprzyjemne dla proboszcza — pani Winch zapalała się coraz bardziej. — Ludzie wiele się
spodziewają od człowieka na jego stanowisku, lecz nie zdają sobie sprawy, jak mało przyjemności z życia ma ten
biedak. Tak go męczy ta codzienna niewdzięczna praca. Uważam, że naszym obowiązkiem jest dopomagać mu.
— Ach, oczywiście, oczywiście! — przyznała panna Barnet z zapałem.
— Ciekawa jestem, czy pani Rivers zechce objąć klasę w szkole niedzielnej — zastanawiała się dalej pani Winch. —
Muszę jej o tym wspomnieć podczas wizyty. Dalibyśmy sobie doskonale radę, mając jakąkolwiek pomocnicę.
— Dalibyśmy sobie radę na pewno — potaknęła panna Barnet.
— A jeżeli jest muzykalna, to mogłaby prawdopodobnie śpiewać w chórze.
Niestety, wszystkie uwagi panny Barnet były ignorowane przez panią Winch.
— Wie pani przecież, Miss Barnet — odezwała się surowo — że moim najgorętszym życzeniem jest utworzenie
chóru w kościele Rickaby i że pragniemy nade wszystko pozbyć się niewieściego elementu, który wprowadza tyle
zamieszania.
— Naturalnie! Naturalnie! — głucho zgodziła się panna Barnet.
— Zupełnie o tym zapomniałam. Jakże głupio z mojej strony!
Pani Winch milczeniem pełnym taktu niejako przyznała słuszność tej ostatniej uwadze. Panna Barnet znana była z
głupoty od najwcześniejszych lat swego życia, a teraz w rozkwicie średniego wieku, trudno było spodziewać się po
niej rozsądku. To, że dzieci ją lubiły, nie miało nic
3
wspólnego z poziomem jej intelektu. Tylko proboszcz powiedział raz
o
niej dobrodusznie:
— Nie moglibyśmy prowadzić szkoły bez panny Barnet. Ona jedna potrafi to wszystko utczymać w karbach.
Uwaga .ta do dzisiaj pozostała w pamięci biednej panny Barnet.
W gruncie rzeczy proboszcz był ideałem panny Ellen Barnet, a gdy ktoś ośmielił się znaleźć w nim jakąś wadę —
nazwać go zbyt swobodnym czy lekkomyślnym — panna Ellen wpadała w furię, o ile to przy jej usposobieniu było
możliwe.
Pani Winch była zupełnie inna. Z odwagą wypowiadała swe zdanie, które często zresztą się zmieniało. Lubiła
przekomarzać się z proboszczem, jak sama o tym mówiła, na rozmaite tematy; czy to osobiste, czy parafialne, na
tematy, co do których niezupełnie się z nim zgadzała. Darzyła go zresztą serdecznym sentymentem, lecz często
wynajdywała w nim najrozmaitsze wady, które surowo ganiła.
Pani Winch nie posuwała się w swym sentymencie dla proboszcza aż tak daleko jak głupia panna Barnet. Był on dla
niej mimo wszystko tylko zwykłym śmiertelnikiem, a pani Winch pod względem znajomości ludzi miała duże
doświadczenie. Zdawała sobie sprawę z tego, że istniało wiele rzeczy wykraczających poza granice możliwości
proboszcza, mimo to jednak starała się zachowywać względem "niego zupełną lojalność, patrząc nań jednocześnie
dość krytycznie. Szanowała go bardzo, jak zresztą szanowała całą parafię, lecz nie była w stosunku do proboszcza
bezkrytyczna.
Jako wdowa po poprzednim pastorze, uważała się niejako za matkę
i opiekunkę całej wsi. Pod jej protektoratem pozostawało Towarzystwo Przyjaciół Kobiet i sprawowała ten urząd
jeszcze o wiele wcześniej, nim obecny proboszcz ujrzał światło dzienne. Nic więc dziwnego, że proboszcz nigdy się
jej nie sprzeciwiał i starał się nie słuchać plotek, które mu donoszono na temat pani Winch. Za tę lojalność pani
Winch szanowała go jeszcze bardziej, przeświadczona w głębi duszy, że do tych spraw mężczyzna wtrącać się nie
powinien.
Zasadniczo pani Winch z proboszczem zgadzali się prawie we wszystkich sprawach i chyba nikt nie mógłby
zarzucić, że parafia Rickaby nie rozwija się pod ich rządami. Stary generał Farjeon twierdził nawet, iż parafia
Rickaby jest najsympatyczniejszym zakąt-
5
kiem hrabstwa, a wielebnego Billa Quentina uważał za najlepszego ze wszystkich proboszczów w okolicy.
— Oby więcej było takich księży, jak ty, mój chłopcze! — mawiał zazwyczaj.
A wielebny Bill, jak go parafianie między sobą nazywali, przyjmował to uznanie z uśmiechem.
Twierdzono ogólnie, że obrał swój zawód ze względu na swą chorą matkę. Istotnie do Rickaby przybył na jej
życzenie, lecz matka już pięć lat temu odeszła na wieczny spoczynek, a on nadal prowadził swój skromny żywot,
gotów zawsze pomóc każdemu z parafian, lecz nie wtrącał się nigdy tam, gdzie nie był chętnie widziany. Przyznać
trzeba, że cieszył się ogólną sympatią.
Jego kazania miały zazwyczaj formę prostych przemówień, w których nie byłoiiigdy żadnych gróźb. Wiele ludzi
uważało go za człowieka zbyt swobodnego, lecz bardzo niewielu ośmielało się krytykować go w oczy. Należał do
tych, którzy umieli zachować swój prestige bez argumentowania. Prawdopodobnie to właśnie przyczyniło się do
jego wielkiej popularności wśród innych pastorów. Jednocześnie był człowiekiem, który nie potępiał
odszczepieńców, toteż wszystkie zbłąkane owieczki z jego stada w głębi duszy darzyły go szacunkiem. Wielebny
Bill posiadł umiejętność przebaczania, co wprowadzało odszczepieńców w zażenowanie i niejednokrotnie
nawracało ich. Mężczyźni mówili, że wielebny Bill ma zły charakter i na ogół usiłowali unikać wszelkiego z nim
kontaktu.
Żadna z kobiet jednak nie zgadzała się z tą opinią. Gospodyni proboszcza, pani Henderson, twierdziła, że jest
najlepszym z ludzi i że zawsze ze wszystkiego jest zadowolony. Pani Henderson była zbyt łagodna, aby upierać się
wobec pani Winch, która postanowiła nauczyć ją przyrządzania śnieżnego puddingu, choć w głębi duszy uważała to
za stratę czasu.
— Ależ droga pani, on i tak nigdy nie widzi, co mu się podaje do jedzenia — zapewniała panią Winch. To tak, jakby
się perły rzucało przed wieprze, jeśli mi się tak wolno wyrazić. Nigdy jeszcze nie widziałam podobnie zgodnego
człowieka. Często śmieję się, że nie odróżnia śledzia od ryby, a zjada wszystko z jednakowym apetytem.
5
Plik z chomika:
iwona.nowakowskalara
Inne pliki z tego folderu:
Duquette_Anne_Marie_-_Umowa_z_buntownikiem.pdf
(654 KB)
Green_Abby_-_Światowe_Życie_123_-_Brazylijski_bizmesmen-1.pdf
(757 KB)
Creswell_Jasmine_-_Doskonała_narzeczona.pdf
(582 KB)
Rolofson_Kristine_-_Dzien_zakochanych_04_-_Los_na_loterii.pdf
(494 KB)
Karen_Potter_-_Dom_nadziei.pdf
(348 KB)
Inne foldery tego chomika:
- ! 1. AUDIOBOOKI profesjonalny lektor
(1)
(2)
__Literatura obyczajowa i romans
_Pakiety
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin