Fakty i Mity 2003-37.pdf

(2171 KB) Pobierz
str_01_37.qxd
UMARŁ PRZEZ GŁUPOTĘ
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Str. 9
http://www.faktyimity.pl
Nr 37 (184) 18 IX 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Najpierw zaciągnij księdza do pościeli, a póź-
niej, po 4 lub 5 miesiącach, poduszkę z tej
pościeli wepchnij sobie pod sukienkę... na wy-
sokości brzucha. Efekt murowany!
Taki przepis zastosowała panna Monika W., sku-
tecznie naciągając w ten sposób na wielką ka-
sę kilkunastu jurnych „dusz”-pasterzy. Aż pe-
chowo trafiła na jednego, „co to nic w ogóle”,
i ten prawiczek pobiegł do słynnego detekty-
wa Rutkowskiego. A Rutkowski – do nas...
Str. 3
Czy Bóg jest despotą?
Kościół przeciw kobietom
„Bóg jest dobry i miłosierny” – głoszą
wierzący ślepo i bezgranicznie. Twierdzą przy
tym, że już za życia doświadczają Bożej opie-
ki, a cała miłość Boga do człowieka objawi
się w wieczności. Czy są naiwni, czy może
mają więcej szczęścia niż inni? Faktem jest
bowiem, iż los śmiertelników bywa nierzad-
ko okrutny, często – w ludzkim rozumieniu
– nie do zniesienia. Jeśli się w Niego wie-
rzy, to kogo innego obarczyć za niezawinio-
ne cierpienie, choroby, bestialskie wojny, nie-
sprawiedliwość, śmierć?
Str. 16
Kiedy kobiety domagają się swo-
ich oczywistych, egzystencjalnych praw
– Kościół, który jak zwykle jest po-
nad bzdurną doczesnością, aplikuje
im kolejne umartwienia i nakłada cię-
żary nie do uniesienia. Polscy bisku-
pi – niczym islamscy fundamentali-
ści – najchętniej widzieliby kobiety
zasłonięte od stóp do głów i zamknię-
te na klucz w domach. A tam? Niech
się dzieje, co chce. Prawda, biskupie
Stefanku?
Str. 4
108877941.020.png 108877941.021.png 108877941.022.png 108877941.023.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 37 (184) 12 – 18 IX 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Prezydent oświadczył, że konieczne jest „odejście od etosu
górniczego”, czyli „uprzywilejowanej pozycji górników”. Pieniądze za-
oszczędzone na rozpasanych od rzekomych luksusów górnikach mają
być przeznaczane na likwidację szkód spowodowanych przez górnic-
two. Pracownicy zamykanych kopalń kontynuują tymczasem protest
pod ziemią, na dachach swoich zakładów pracy, a także w Warszawie.
A może likwidację przywilejów rozpocząć od posłów i elit przy-
pałacowych?
III RPomylona
Według pierwszego sondażu preferencji przed wyborami prezydenc-
kimi 2005, zdecydowanie prowadzi Jolanta Kwaśniewska (34 proc.),
przed Lepperem (8 proc.) i Rokitą (6 proc.).
Żeby Lepper była kobietą...
rzeczywistość. O wiele trudniej postawić sensowną dia-
gnozę i wskazać lekarstwo. Ale największy problem w tym,
żeby pacjenci chcieli je wziąć, przyznając się tym samym do
własnej choroby.
Według mnie, kluczem do sukcesu niemal w każdej dzie-
dzinie są: kompetencje i odpowiedzialność. Ciężko z tym u nas,
bo namiastka socjalizmu, którą przeżyliśmy, nauczyła nas
zgoła czegoś innego. Był to czas awansu społecznego nie tyl-
ko dla ambitnych i wykształconych, ale także tłuków i niero-
bów, byle bronili (najczęściej zza biurka) ideałów klasy robot-
niczej. Moja stomatolog opowiadała mi, jak to przed 20 laty
na zebraniu pracowników państwowej lecznicy sprzątaczka
zabrała głos, a właściwie krzyk: – Wszyscy mamy jednako-
we żołądki. Lekarze, pielęgniarki, sprzątaczki i nasze dzieci po-
trzebują jeść tak samo. To i takie same pensje nam się nale-
żą! – wrzeszczała, potrząsając szczotką. I co? I prze-
konała partyjną komórkę zakładową, a pla-
nowane dodatki dla lekarzy dostali wszyscy
po trochu. Ale, z drugiej strony, jeśli pań-
stwo fundowało inteligentom darmowe stu-
dia, a ich inteligencja była – jak to się mó-
wiło – dobrem narodowym, to może nagro-
dą dla lekarza powinien być sam „doktorski”
tytuł i „lekka” praca w ciepłym gabinecie?
Czasy się zmieniły, ale czy na dużo lep-
sze? Co prawda, ludzie z wyższym wykształ-
ceniem są nieco lepiej wynagradzani, ale
większość z nich nie jest na właściwych sta-
nowiskach. Ciągły głód pracy i lęk o nią spra-
wiają, że np. dziewiętnastolatek, który
w genach ma zapisane: humanista, świetne
pióro, urodzony dziennikarz, idzie na informa-
tykę czy inne zarządzanie, bo to modne, na
czasie i łatwiej o pracę. Męczy się później jak
cholera, wreszcie jakoś kończy studia,
ale pożytku z niego nie ma wielkie-
go, o ile w ogóle zagrzeje gdziekol-
wiek miejsce ze swoim abs-
trakcyjnym pojmowaniem ukła-
dów scalonych i liczb binar-
nych. Dzisiaj wykształcenie
oznacza jeszcze mniej kom-
petencji niż kiedyś, co staje się jednym z największych bó-
lów w tym kraju. Mądrzejsza od słowiańskiej (jest dużo wy-
jątków) cywilizacja zachodnia już dawno wymyśliła, że dzie-
ci trzeba szybko sklasyfikować pod względem uzdolnień i pre-
ferencji, a potem kształcić w określonych kierunkach.
W efekcie, chociaż przeciętny trzydziestoletni Polak potrafi wy-
mienić większość stolic Europy, to przeciętny trzydziestoletni
Niemiec ma już kasę na to, żeby te stolice zwiedzić.
Nie jest tajemnicą, że w „Faktach i Mitach” dość łatwo
jest pracę zdobyć, ale jeszcze łatwiej ją stracić. Otóż daję szan-
sę prawie każdemu, kto oprócz odpowiedniego wykształcenia
ma też pewien błysk w oku. Od początku stawiam sprawę
jasno i uczciwie, żeby nikt nie robił sobie wielkich nadziei. Ro-
bię człowieka odpowiedzialnym za jakąś działkę i poznaję go
po owocach. Miesiąc, dwa – i sprawa jest jasna. Na czele
ze mną w „FiM” pracuje też paru „dyletantów”. Jak pokazu-
je bowiem życie, sprzątaczka może mieć większą zdolność
przekonywania niż agent ubezpieczeniowy, a już z całą pew-
nością większą niż lekarz.
Można być zatem zdolnym i odpowiedzialnym, a nie być
kompetentnym. Niestety, często bywa tak, że pracownikom,
a nawet szefom (syndrom Alota) brak jest większości tych
cech lub nie idą one u nich w parze. Oprócz dołowania przed-
siębiorstw ludzie ci powodują całe morze ludzkiej krzywdy.
Oto co ostatnio podejrzałem w telewizorze. W Elblągu dzie-
sięcioletni chłopczyk schronił się przed deszczem w pomiesz-
czeniu transformatora, na placu zabaw. Dziecko, jak to dziecko
– weszło mokre i prąd je powalił. Trzeba było amputować nóż-
kę i rączkę, dosłownie spalone przez prąd. Bogate elbląskie
przedsiębiorstwo energetyczne, które niegdyś pożyczyło bi-
skupowi Śliwińskiemu 150 tys. złotych na wieczne oddanie
i wspaniałomyślnie darowało dług – w przypadku tragedii ma-
leństwa i jego rodziny nie poczuwa się do żadnej winy, czyli
odszkodowania, mimo iż jest zobowiązane wnikliwie sprawdzać
zabezpieczenie transformatorów. A ten drzwi miał otwarte!
Urzędnicy fiskusa mają teraz nowe uprawnienia: mogą pod-
słuchiwać rozmowy, czytać korespondencję, dokonywać re-
wizji, nosić i używać broni. Załóżmy, że wszystko to w intere-
sie publicznym. Słucham dyskusji na ten temat w radiu.
Dzwoni doktor ekonomii, który jeszcze dwa lata temu prowa-
dził małą, ale prężną firmę rodzinną. Pewnego pięknego dnia
przyszła do niego jakaś pani Zosia z Urzędu Kontroli Skarbo-
wej (jak się później okazało – absolwentka technikum ogrod-
niczego) i okazało się, że firma kłamie, kradnie, i to od lat! Pan
doktor tłumaczył kontrolerce, że się myli, gdyż błędnie inter-
pretuje prawo. Nic nie pomogło. Kara tzw. domiaru była tak
wielka, że firma padła, a pozbawiona środków do życia rodzi-
na do dziś spłaca „dług” wobec urzędu skarbowego. Spłaca...
mimo wygranej (po dwóch latach!) sprawy w sądzie, gdzie
przyznano naszemu doktorowi rację i oczyszczono z wszel-
kich zarzutów! Co z tego? Facet jest bankrutem,
a pani Zosia dalej robi kontrole skarbowe, bo-
wiem nie istnieje coś takiego jak odpowiedzial-
ność urzędnika za własny błąd, choćby był
kompetentny jedynie w sianiu marchewki.
Przykład idzie z góry, np. z Sejmu, gdzie
bezkarnie mataczy się w ustawach sej-
mowych. No bo czy jest prawo nakła-
dające restrykcje karne na wielce sza-
nowną panią posłankę za to tylko, że
przeoczyła parę „głupich” słówek, ta-
kich jak: „lub czasopisma” , „lub in-
nych roślin” . Pomylić się – ludzka
rzecz! Na tej zasadzie mylą się też
nagminnie i bezkarnie sędziowie,
elektrycy, kontrolerzy i nieudacznicy
wszelkich branż i zawodów, a cierpią
zawsze ci inni. Od tego ciągłego myle-
nia się niekompetentnych jednostek, nad
którymi nie ma żadnego bata odpo-
wiedzialności – cały nasz kraj stał się
już dawno pomylony.
Pomylenia uczą się już dzieci na
katechezie: za wszelkie zło odpo-
wiedzialny nie jest Jasio, tylko
grzeszna natura Jasia, a spowiedź
do końca załatwia sprawę... Łatwiej też uwierzyć w cuda, np.
że ogrodniczka będzie świetną inspektorką, niż stworzyć fa-
chową kadrę i rozliczać ją z wyników pracy.
A gdyby tak złodzieje i aferzyści odpowiadali długością
pobytu w więzieniu wprost proporcjonalnie do sumy ukra-
dzionych pieniędzy? Taki Wieczerzak dostałby 300 lat ciężkich
robót, a my długo, bardzo długo, czekalibyśmy na jego naśla-
dowców. A kolejne rządy? Kiedy realnie zaczną odpowiadać
za swoje rządzenie? Uderzmy się i my w piersi. Gdybyśmy
wybierali posłów inteligentnych i wykształconych, znających
języki, nie byliby oni (i my!) już teraz pośmiewiskiem w Bruk-
seli. Polityką może oczywiście zajmować się również osoba,
która nie skończyła podstawówki, ale niech, na litość boską,
nie pisze programów, tylko roznosi ulotki. I niech nie wygła-
sza przemówień, tylko trzyma megafon komuś, kto ma trochę
więcej do powiedzenia.
Taka posłanka Beger. Jej mąż z całą pewnością miałby
z niej większą pociechę w gospodarstwie przy macaniu kur
i karmieniu koni owsem, nie mówiąc o upojnych nocach. Lech
Kaczyński powiedział przed tygodniem, że rozdzielenie funkcji
prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości (którym
był) jest złym pomysłem, bo sama Prokuratura Generalna
miałaby zbyt dużą władzę nad ludźmi i partiami politycznymi
(boi się o FOZZ!). Nieważne dla Kaczorka, że większość państw
cywilizowanych cieszy się takim rozdziałem (np. Stany Zjed-
noczone, którymi PiS często się bez powodu zachwyca) i że
jest to jedyny sposób na bezstronność wymiaru sprawiedli-
wości. Otóż stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że Ka-
czyński jest głupi i prawdopodobnie dlatego przestał grać
w filmach dla dzieci. Kluczy do polskiego sukcesu jest wiele,
ale póki co obowiązuje u nas klucz partyjny i ustrój katolicki.
I znów skończyło się na narzekaniach. Ale jak tu nie na-
rzekać? No jak?!
Polowanie na SLD trwa. Po przesłuchaniu byłej pracownicy PAP
stwierdzono rozbieżność pomiędzy jej twierdzeniami a wcześniejszy-
mi zapewnieniami minister Jakubowskiej w sprawie zniknięcia z pro-
jektu ustawy o mediach słów „lub czasopisma”. Opozycja domaga
się głowy szefowej gabinetu politycznego premiera. Miller milczy.
Nic dziwnego, kobieta z jajami w rządzie to prawdziwy skarb.
Taka Suchocka też miała jaja, tyle że święcone...
Episkopat Polski w imieniu katolickiego narodu wystosował posła-
nie do państw UE na ręce premiera Berlusconiego. Chodzi oczy-
wiście o chrześcijańskie korzonki, których brak w projekcie konsty-
tucji bardzo biskupom doskwiera. Takoż i „szerokim kręgom spo-
łeczeństwa polskiego” – jak napisali.
Może by tak kochany episkopat napisał posłanie do „trzech
mocarstw”, coby nam długi umorzyły...
WARSZAWA Gubernator Glemp dostał pierdolca na punkcie
swojej wilanowskiej świątyni. Problem w tym, że naród nie chce się
podzielić swoim bogactwem i dać choćby na gołe mury, które mógł-
by poświęcić Papa. Cóż to jest – zebrać 50 mln w tym roku i tyle
samo w przyszłym – dziwi się skąpcom prymas.
W kontekście wszystkich wydatków na wizytę papieża – to rze-
czywiście nic.
Lukratywne kontrakty na wielkie inwestycje miejskie otrzymała
w Warszawie spółka Wojciecha Ławniczaka, biznesmena związa-
nego z Platformą Obywatelską. Takie błogosławieństwo spadło na
Ławniczaka dzięki poparciu radnych PO, a obecnie posłów i poli-
tyków tej partii, m.in.: Bujalskiego, Foglerów, Hertlów i Skolimow-
skiej. Warto zauważyć, że Marta Fogler walczy niestrudzenie w Kon-
wencie UE o katolickie zapisy w eurokonstytucji.
Marto, Marto, troszczysz się o tak wiele...
Rusza kolejna kuźnia kościelnych kadr dla administracji państwowej
i samorządowej, założona przez księży palotynów – Wyższa Szkoła
Nauk Społecznych im. ks. Józefa Majki. Jak podkreślają twórcy, szko-
ła będzie kształcić młodzież „w duchu patriotycznym i katolickim”.
Biblia mówi: nie można dwóm panom służyć. Polsce i Watykanowi.
RZESZÓW W Strzyżowie rozpoczął się proces księdza Tadeusza N.
oskarżonego o spowodowanie wypadku i śmierci 11-letniej Ani („FiM”
20/2002). Duchowny uciekł z miejsca wypadku i nie udzielił pomo-
cy żyjącemu jeszcze dziecku. Grozi mu nawet 12 lat więzienia.
Akurat! Na Podkarpaciu! Babki różańcowe rozebrałyby więzie-
nie cegła po cegle.
SZCZECIN Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała
Elżbietę M., radną z ramienia SLD i byłą wiceprezydent miasta
(z rekomendacji min. Jacka Piechoty). Radna M. jest oskarżona
o działanie na niekorzyść upadłej przed rokiem spółki ESPEBEPE
Holding, której była wiceprezesem. Sprawa pani M. związana jest
ze współpracą ze słynnym „Stella Maris”, wydawnictwem archi-
diecezji gdańskiej: firma ESPEBEPE Holding wystawiała „Stella
Maris” lewe faktury na fikcyjne usługi.
Czy ktoś jeszcze zaprzeczy, że sojusz SLD i Krk jest zbudowany
na solidnych, bo finansowych podstawach?
TORUŃ Kraj poruszyło nagranie wideo, na którym katolicka mło-
dzież z budowlanki pastwi się nad swoim nauczycielem fajtłapą.
Kilkadziesiąt tysięcy uczniów w kilku tysiącach szkół nie wpa-
dło na pomysł z filmowaniem...
UNIA EUROPEJSKA Francuski deputowany Fode Sylla przed-
stawił raport o przestrzeganiu praw człowieka w Unii. Dostało się
głównie Francuzom za rasizm i nierespektowanie mniejszości na-
rodowych, Grekom za dyskryminowanie kobiet i mniejszości reli-
gijnych oraz Włochom za fatalne ustawodawstwo medialne, które
doprowadziło do monopolu Berlusconiego. Parlament UE przyjął
także rezolucję wzywającą kraje członkowskie do nadania związ-
kom gejów i lesbijek tych samych praw co małżeństwom.
A co z nagrodami? Na przykład dla Polaków za oddanie całe-
go kraju we władanie watykańskiej mniejszości?
NIEMCY Trwa dyskusja wokół berlińskiego projektu Centrum Wy-
pędzeń, które pierwotnie miało być poświęcone Niemcom. Pojawi-
ła się koncepcja, aby wybudować Europejskie Centrum Deporta-
cji, które upamiętniłoby wszelkie formy czystek etnicznych.
Bardziej niż czystki wzruszył nas Kieres, kiedy domagał się fi-
nansowego zaangażowania Polski w budowę centrum.
SŁOWACJA Najazdu nawet 250 tys. Polaków spodziewają się
organizatorzy wizyty Papy. Pielgrzymom niestraszne nawet zapo-
wiedzi zamachu na Przenajświętsze życie.
Tacy szyici rozwaleni bombą razem z ajatollahem... poszli z pa-
sterzem prosto do nieba!
IRAK Zarówno prezydent, jak i premier RP, przyznali, że liczą się
z ofiarami po polskiej stronie „w przywracaniu Iraku Irakijczykom”.
Że zginą to pewne; pytanie – ilu?
Takie przewodniczenie NATO albo wysoki stołek w ONZ – to
są, panie, drogie rzeczy...
MEKSYK 4 miliony osób na półwyspie Jukatan (w tym turyści
w luksusowych ośrodkach), a wcześniej Londyn, zostały pozba-
wione prądu. Oto dalszy ciąg zagadkowych przerw w dostawie ener-
gii, jakie w ostatnich tygodniach nawiedziły kilka krajów świata.
A może to po prostu UFO za nisko latają?
JONASZ
B ardzo łatwo przychodzi nam narzekać na chorą polską
108877941.001.png 108877941.002.png 108877941.003.png 108877941.004.png 108877941.005.png
Nr 37 (184) 12 – 18 IX 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
kunastu duchownych
oraz redakcję „Faktów
i Mitów”. Zdrowo namieszała
dzięki urodzie topmodelki, brako-
wi hamulców przed wskakiwa-
niem do łóżka i szczypcie talen-
tu aktorskiego. A na dodatek mia-
ła wspólnika, księdza...
Ksiądz Przemysław I. z diece-
zji radomskiej (parafia Bliżyny) to
mężczyzna nadzwyczaj pechowy. Pi-
sząc „mężczyzna”, mamy na myśli
męskie libido, a pisząc „pechowy”,
współczujemy, że spośród tysięcy uro-
dziwych kobiet musiał trafić akurat
na Monikę W.
Ich związek rozwijał się zwyczaj-
nie, czyli płomiennie i banalnie: ot
wspólne weekendowe wypady, wcza-
sy, sylwestry.
Każdy kto nauk o ludzkim ero-
tyzmie nie pobierał jedynie na lek-
cjach religii wie, że „wspólne” może
być piekielnie niebezpieczne i prę-
dzej czy później zaowocuje potom-
kiem, a pierwej brzuchem.
Z brzuchem właśnie zgłosiła się
do księdza Przemysława Monika
i oświadczyła rozbrajająco: – Bę-
dziemy mieli ślicznego dzidziusia!
Ufny jednak w moc antykoncepcji
Przemek zażądał mało dżentelmeń-
sko dowodów, czyli stosownych za-
świadczeń od medyka. Z okazaniem
takowych Monisia zwlekała, więc
nasz ogier powiedział, że kasy nie
da i już.
Ciąża urojona
talerzu – zaopatrzył knajpę w sys-
temy rejestracji dźwięku i obrazu,
a wśród gości roiło się od jego
agentów.
Pannica przyszła o umówionej go-
dzinie w luźnej, ciążowej sukience,
spod której widać było „siódmy mie-
siąc”, i już na dzień dobry katego-
rycznie zażądała kasy. Przemek nie
zdzierżył, sięgnął dłonią pod poły suk-
ni (tym razem w celach jak najbar-
dziej przyzwoitych) i wyszarpnął stam-
kilkunastu księży, wystawiając ich
wcześniej na pokuszenie i zaciągając
do łóżka. Wielu z nich płaciło żąda-
ne kwoty bez szemrania, bojąc się
skandalu i denuncjacji do biskupa.
– Nie jest wykluczone, że niektó-
rzy z szantażowanych nigdy w życiu
nie przespali się z panią W., a i tak
płacili w obawie przed kompromita-
cją – powiedział „FiM” detektyw Rut-
kowski i dodał, że cała sprawa ma
jeszcze jedno dno i podwójny sma-
czek. Otóż wiele wskazuje na to,
że Monika miała wspólnika w...
księdzu Jerzym A. z Tychów, któ-
ry jeździł do „upolowanych” nie-
szczęśników i namawiał jak swój
swego: „Stary... lepiej zapłać i bę-
dziesz miał spokój”. Prawdopo-
dobieństwo tego założenia pod-
nosi fakt, że ojciec panny Moni-
ki ma szerokie kontakty z klerem.
Jako piekarz dostarcza na przy-
kład smakowite wypieki dla jasno-
górskich paulinów.
No... nic... Pozostaje nam tyl-
ko przeprosić księdza Przemy-
sława, bo różne rzeczy wyprawiał
on z panną Moniką, ale dziecka
to on jej akurat nie zrobił.
Na swoje usprawiedliwienie mu-
simy dodać, że nawet wielebni bisku-
pi dali wiarę Monisi, a odmówili tej
wiary, gdy tłumaczył się przed nimi
ks. Przemek i przenieśli go karnie do
innej parafii.
JOANNA GAWŁOWSKA
Fot. archiwum
Wobec takiego obrotu sprawy
– chcąc przycisnąć nieco kochanka –
panna W. pobiegła do koresponden-
ta „Faktów i Mitów”. Ten obejrzał
stosowne rachunki za wspólne hote-
le, obiadki i wczasy, pooglądał fotki
z tych eskapad (na marginesie dodaj-
my, że bardzo smaczne fotki), pokon-
templował pokaźnych już rozmia-
rów brzuszek i – mając zeznanie na-
ocznego świadka – napisał reportaż.
W odpowiedzi na to ksiądz Prze-
mek pobiegł do detektywa – asa nad
asy – Krzysztofa Rutkowskiego : –
Ratunku! – zawołał od drzwi, a pol-
ski Sherlock Holmes na takie krzy-
ki rozpaczy głuchy nie jest. Monisia
została więc poddana wnikliwej in-
wigilacji, która już po kilku dniach
wprowadziła detektywów w osłupie-
nie. Otóż panna „przy nadziei” raz
była w ciąży... a raz nie, co można
było stwierdzić, obserwując brzuszek
– to rosnący jednego dnia, to znów
malejący kiedy indziej...
Może ekipa Rutkowskiego nie
ma nadzwyczajnej wiedzy o kobie-
cym poważnym stanie, ale jedno wie-
działa na pewno: w ciąży nie moż-
na być tylko trochę i od czasu do
czasu. Ekipa podłączyła do księdza
najnowsze zdobycze elektroniki:
minimikrofon i urządzenie cyfro-
wo nagrywające dźwięk.
Tak „okablowany” Przemysław
6 września udał się na spotkanie
z Moniką. Byli kochankowie wyzna-
czyli je sobie w katowickiej restau-
Zdjęcie operacyjne
racji „Minos”, a wabiem dla oszust-
ki było Przemkowe zapewnienie, że
o żądanej przez nią kwocie 40 tysię-
cy złotych „mogą pogadać”.
Restauracja „Minos” wygląda-
ła tego dnia jak kwatera CIA
w Langley, bo detektyw Rutkow-
ski – chcąc mieć sprawę jak na
tąd pokaźnych rozmiarów poduszkę.
Chwilę później Monisia została za-
trzymana i oddana w ręce policji.
Nie potrzeba było wiele czasu,
aby detektywi ustalili, że panna Mo-
nika W. jest notoryczną oszustką,
która na „numer z poduszką” na-
brała kilku, a możliwe, że nawet
GŁASKANIE JEŻA
przed maturą) przyniósł właśnie ze
szkoły spis lektur – tzw. obowiąz-
kowych – z języka polskiego. Wśród
nich znalazłem m.in.: „Janka Mu-
zykanta”, „Antka” i „Miłosierdzie
gminy” (chłopak chodzi do elitar-
nego liceum w Łodzi, a nie do
szkoły specjalnej) i szczena mi opa-
dła. Wsio paniatna?
Jeśli nowoczesny system eduka-
cji w XXI wieku ma uczyć młodych
ludzi wrażliwości na takich właśnie
wzorcach i lekturach, to nie dziwmy
się, że polskie klasy są dziś niczym
stowarzyszenia umarłych uczniów
– automatów bez dusz, bez serc...
bez sensu. Brrr!
MAREK SZENBORN
Stowarzyszenie umarłych uczniów
W jednym z najgenialniej-
szych, a zarazem najbardziej
wzruszających filmów, jakie wi-
działem – „Stowarzyszenie
umarłych poetów” – nauczyciel,
trochę niedzisiejszy safanduła,
trochę marzyciel, mówi swoim
uczniom: carpe diem (chwytajcie
dzień).
Jakie ten cytat z Horacego nie-
sie z sobą przesłanie? A takie, że
należy żyć pełnią tego, co przynosi
z sobą chwila i być z tą chwilą
w jak największej harmonii.
Ja nie wiem, czy ktokolwiek
w toruńskim technikum czyta Ho-
racego, nie wiem nawet, czy czyta
cokolwiek (i nie wyłączam z tego na-
uczycieli), wiem natomiast, że obrzy-
dliwe wypadki ostatnich dni obna-
żyły całą tragiczną słabość polskie-
go systemu oświaty. Żeby tylko
oświaty... dydaktyki również.
Carpe diem to nie znaczy bo-
wiem chwytaj kosz na śmieci i wsa-
dzaj go swojemu nauczycielowi na
głowę, to nie oznacza chwytaj i wy-
kręcaj mu ręce, to nie oznacza chwy-
taj profesorski stół i wywracaj go
do góry nogami. Dlaczego żaden
pedagog nie miał czasu powiedzieć
o tym uczniom trzeciej klasy? Dla-
czego żaden z nich (i, jasna chole-
ra, nikt z nas) nie zdążył ich o tym
powiadomić?! Teraz jest już tro-
chę za późno... na wszystko za póź-
no i boję się, że takich Toruniów
mamy w Polsce bez liku, że takie
Torunie są w każdym mieście,
a takie klasy i tacy pozbawieni ele-
mentarnych ludzkich uczuć młodzi
ludzie są w każdej szkole... No do-
brze, może w prawie każdej.
Niestety, wypłynięcie owej prze-
rażającej prawdy na powierzchnię
musiało prędzej czy później nastą-
pić. Szkoda, że stało się to „później”
i w tak ohydnym kontekście.
Jeśli czegoś naprawdę nie lubię
w trudnej sztuce erystyki, to zachły-
stywania się swoją niegdysiejszą ra-
cją na zasadzie „a nie mówiłem?”.
Jednak tym razem (przepraszam, ale
muszę to powiedzieć), niestety,
wieszczyliśmy jak Kasandra. Między
innymi Jonasz w swoim redakcyjnym
komentarzu pisał, że młodzi ludzie
zostali odarci z jakichkolwiek auto-
rytetów i pozbawieni wzorców do
naśladowania. Zakończył zaś tak:
„Pamiętam jeszcze dobrze lata sie-
demdziesiąte, ale żadne z tych wspo-
mnień nie przywołuje takiej jak obec-
nie stagnacji i niemocy, wręcz para-
liżu zachowań ludzkich. Przeciwnie,
każdemu chciało się żyć! I po prostu
krew mnie zalewa, kiedy słyszę dzi-
siaj drwiny z czynów społecznych,
z junaków ze Służby Polsce (...). Sam
spędziłem niejedne wakacje na obo-
zach organizowanych przez ZHP, na
których się wypoczywało, pracowało
i zdobywało sprawności. Wieczorem
przy ognisku śpiewaliśmy patriotycz-
ne pieśni (...). Śmieszne? Dzisiaj chęt-
nie wysłałbym na taki obóz mojego
syna, ale z dawnych, leśnych obo-
zów pozostały tylko katolickie oazy
i wycieczki ministrantów. Zamiast
harcerskich sprawności młodzież zdo-
bywa talenty w Lednicy i co rok prze-
chodzi przez tę samą rybę. Polskie
dzieci i młodzież trzeba dziś szczegól-
nie intensywnie edukować, a przede
wszystkim wychowywać na światłych
obywateli Europy, uczyć tolerancji
i szeroko pojętego humanizmu” .
„Uczyć szeroko pojętego huma-
nizmu”? Mój szefie, pięknoduchu...
W swoim felietonie z końca czerw-
ca br. chwytałeś się jak tonący brzy-
twy nadziei, że coś da się jeszcze
zmienić. A ja Ci powiem, że gówno
da się zmienić i jeszcze Ci powiem,
dlaczego...
Moja babcia miała wzorce „sto-
sunkowo proste”: jeśli siedząc na
barykadzie w Powstaniu Warszaw-
skim zobaczyła Niemca, to jej car-
pe diem polegało na dokładnym tra-
fieniu go między oczy. Bo jeśliby te-
go nie zrobiła, zaraz sama miałaby
dziurkę pośrodku czoła. Jej córka,
a moja mama (antykomunistka
z krwi i kości) rzygała na dźwięk
słowa Bierut, lecz uwierzyła i śpie-
wała razem z innymi „O Nowej to
Hucie...”, odbudowując zrujnowany
kraj. To było z kolei jej carpe diem .
Mój żywot był – jeszcze z rozpędu
– kontynuacją takiego sposobu my-
ślenia i owych leśnych obozów, pio-
senek, nocnych ognisk i pierwszych
miłości.
A dziś? Boję się, że nie ma już
żadnego dziś. Podajcie mi – jeśli po-
traficie – choć jeden jedyny wzorzec
do naśladowania i jakiś cel dla mło-
dych ludzi. Oczywiście może nim być
(i jest) pieniądz, tylko że to już nie
ma nic wspólnego z carpe diem , chy-
ba że teraz „chwytaj dzień” ozna-
cza: „bądź bezwzględny i okrutny”,
co w nowym przekładzie brzmi:
„chwytaj kasę i uciekaj”.
Napisałem, że wypadki w To-
runiu obnażyły całą mizerię pol-
skiego systemu edukacji i mam,
proszę państwa, na to dowód. Oto
mój siedemnastoletni syn (rok
PS A co Wy o tym myślicie? Mo-
że ten felieton będzie drożdżami do
twórczej dyskusji? Ciekawe wypowie-
dzi czym prędzej wydrukujemy.
Czysty jak łza
Jak było do przewidzenia
i co prorokowaliśmy w po-
przednim numerze „FiM”,
Prokuratura Rejonowa w To-
runiu (ta sama, która bała się
przesłuchać Rydzyka) odmó-
wiła wszczęcia dochodzenia
przeciwko prawicowemu wice-
prezydentowi Bydgoszczy Ma-
ciejowi Obremskiemu.
Wniosek o jego ściganie zło-
żył wojewódzki konserwator za-
bytków, Marek Rubnikowicz ,
który jest następcą Obremskie-
go. NIK wykrył, że poprzedni
konserwator pozwolił proboszczo-
wi Andrzejowi P. z Mogilna prze-
puścić na przyjemnostki 550 tys.
zł przeznaczone na renowację
XII-wiecznego klasztoru pobene-
dyktyńskiego. Za pieniądze na ra-
towanie zabytku pleban sprawił
sobie luksusową łazienkę z mar-
murami, dwa garaże (także z ła-
zienką!), windę, ekskluzywne po-
sadzki na plebanii i parę innych
drobiazgów. Kary nie będzie, bo
nasz kraj ma kasy jak lodu i kle-
rowi luksusów szczędzić nie po-
zwoli.
R. Kraw.
M onika W. oszukała kil-
108877941.006.png 108877941.007.png 108877941.008.png 108877941.009.png
4
KOŚCIÓŁ PRZECIW KOBIETOM
Nr 37 (184) 12 – 18 IX 2003 r.
gram Działania na rzecz
kobiet”. Natychmiast ode-
zwał się biskup Stanisław Ste-
fanek. Z jego wypowiedzi wyni-
ka, że na czym jak na czym, ale
na kobietach i ich potrzebach to
się biskup zna jak nikt inny.
Jak większość kobiet w tym kra-
ju śledzę poczynania rządu w na-
szych, babskich sprawach. Ostatni-
mi czasy lewicowy rząd kobiety ole-
wa i to równo, nawet te, które są
w szeregach Sojuszu.
W czerwcu, na II Kongresie
Kobiet Lewicy, kobiety SLD za-
apelowały o złagodzenie ustawy
aborcyjnej i przygotowały projekt
pod wodzą posłanki Joanny
Sosnowskiej . I co? I nic. Usły-
szały, że to nie najlepszy czas na
nowelizację ustawy. Jedyny poży-
tek z kongresu to chyba wypo-
wiedź marszałka senatu Longina
Pastusiaka , który oświadczył, że
problem statusu kobiet to problem
polityczny i ludzki, bo kobieta to...
człowiek. A u nas na wsi chłopy
mówią, że kobieta to najlepszy
przyjaciel człowieka... I dodają:
– Zaraz po psie.
Sosnowska proponuje, aby ko-
biety miały możliwość przerywania
ciąży ze względów społecznych;
o tym, czy takie względy zachodzą,
miałyby decydować sądy rodzinne.
Decyzję musiałyby wydać w ciągu
trzech dni. W projekcie Sosnow-
skiej jest także mowa o refundowa-
niu środków antykoncepcyjnych
i programie zapłodnień in vitro . Jak
wiadomo, te ostatnie, jako niezgod-
ne z nauką Kościoła, zostały w Pol-
sce bardzo ograniczone i – z po-
wodu wysokiej ceny zabiegu – nie-
wiele osób na nie stać.
Ponieważ baby raz po raz pod-
noszą głowy i głośno domagają się
swoich praw, rząd postanowił
w końcu coś dla nich zrobić. I zro-
bił. Ogłosił 19 sierpnia br., że
przyjmuje do realizacji Krajowy
Program Działań na rzecz Kobiet.
Dodać należy, że to drugi etap reali-
zacji programu, a z pierwszego prak-
tycznie nic nie wyszło. Strach przed
facetami w czerni zrobił swoje.
Program przewiduje m.in., że
do końca roku we wszystkich wo-
jewództwach będą powołani pełno-
mocnicy ds. równego statusu kobiet
i mężczyzn, na listę leków refundo-
wanych (jeszcze w tym roku) zosta-
do najbliższego ośrodka prowadzo-
nego przez siostry zakonne, a tam
już znajdą radę na wszystkie kło-
poty: przebaczenie i modlitwa za
degenerata, a najlepiej na zgodę
urodzić mu następne dziecko. Bi-
skup wyraża dalej ogromne zdzi-
wienie, że miejscem największego
prześladowania kobiet jest rodzina.
Nie ma się co dziwić, biskupie dro-
stary kawaler Stefanek. Mamy już
więc ocenę programu. Ale to jesz-
cze nie koniec. Oświecony biskup
wie bowiem, dlaczego jest w tym
kraju tyle przemocy i co należy ro-
bić: „Źródłem agresji wobec kobie-
ty jest bezrobocie. Największe napię-
się nauką i doświadczeniami ame-
rykańskimi, twierdząc, że propo-
nowane rozwiązania są... bardzo
szkodliwe dla kobiet. I tu podaje
przykład. Taki mianowicie, że lek-
cje na temat seksu prowadzą do
tego, że kobiety stają się ofiarami
agresji seksualnej
ze strony młodych
mężczyzn. Czyli na
zdrowy rozum: jak
się młody facet do-
wie, że kobieta ma
np. macicę i mie-
siączkę, a zwłasz-
cza pochwę, to na-
tychmiast musi ta-
ką kobietę zgwał-
cić. Ciekawe, gdzie
biskup znalazł te
amerykańskie ba-
dania? Z pewno-
ścią w Ameryce
Łacińskiej, ale do-
kładnie... Chcia-
łam go zapytać,
ale nie udało mi
się nawet z sekre-
tarzem porozmawiać, a co dopie-
ro z Jego Eminencją.
– Pornografia, antykoncepcja
i wszelkiego rodzaju seksedukacja
jest działaniem przeciwko kobiecie
i dlatego, jeśli przed kimkolwiek trze-
ba ją bronić, to przed takimi progra-
mami, jak ma zamiar wprowadzić
rząd – orzekła wyrocznia.
A ja jako kobieta mam nadzie-
ję, że rząd po raz kolejny nie oszu-
ka kobiet i ostro weźmie się do re-
alizacji programu. I że żaden bi-
skup czy inny facet w czarnej su-
kience nie będzie miał w tej spra-
wie nic do powiedzenia. Najwyż-
sza pora wywiązać się z przedwy-
borczych obietnic, przynajmniej wo-
bec słabszej płci. Panowie z lewicy,
przyda się Wam poparcie pań. Bo
jak przegracie, większość z nas bę-
dzie musiała emigrować.
Ja to zrobię na pewno. Mnie się
ani Giertych , ani Wrzodak nie po-
doba. EWA ADAMCZEWSKA
Baba z wozu,
księdzu lżej
ną wpisane hormonalne środki an-
tykoncepcyjne najnowszej genera-
cji, a do programów szkolnych
wprowadzi się informacje o nowo-
czesnych metodach planowania ro-
dziny. Działania na rzecz kobiet pi-
lotuje pełnomocnik rządu ds. rów-
nego statusu kobiet i mężczyzn, min.
Izabela Jaruga-Nowacka.
Jeszcze dobrze rząd programu
nie ogłosił, a już faceci w sukien-
kach przystąpili do ataku. Za po-
średnictwem Katolickiej Agencji In-
formacyjnej naskoczył na program
bp Stanisław Stefanek , przewod-
niczący Rady ds. Rodziny Konfe-
rencji Episkopatu Polski. – Jeżeli
przed kimkolwiek trzeba bronić ko-
biety, to właśnie przed takimi pro-
gramami – grzmiał biskup. Zwró-
cił także uwagę na fałszywe zdia-
gnozowanie rzeczywistości w tym
programie: „Czytając założenia i roz-
wiązania tego programu mam wra-
żenie, że Polska jest krajem, w któ-
rym w jakiś szczególny sposób ko-
biety są prześladowane i dyskrymi-
nowane, że aż trzeba specjalnego rzą-
dowego programu, aby je uchronić”.
Pewnie, że nie trzeba. Jak mąż
manto spuści, to najlepiej udać się
gi, wystarczy poczytać raporty po-
licyjne, w których aż roi się od ro-
dzin, gdzie mąż leje żonę równo
i gdzie popadnie.
Biskup zmartwił się założeniem
nowych regulacji prawnych, m.in.
takich, które będą zakazywać zbli-
żania się sprawcom przemocy w ro-
dzinie do ich ofiar: „Nie wiem, jak
to będzie wyglądać w praktyce, czy
na przykład w każdym domu będzie
jakiś państwowy urzędnik, którego
zadaniem będzie ochrona kobiety
przed mężczyzną?” . Tych kpin z ko-
biecej gehenny nawet komentować
się nie chce.
Biskupowi Stefankowi nie po-
doba się też pomysł, aby w każ-
dym województwie powołać urząd
ds. równego statusu kobiet i męż-
czyzn. Uznał ten pomysł za co naj-
mniej dziwny, bo, jak powiedział,
problem przeciwdziałania agresji
na bieżąco powinna rozwiązywać
policja. – Dlaczego oni nie chcą
pomagać maltretowanej kobiecie?
– pyta.
– Cały ten program robi wraże-
nie jakiejś obsesji w wymiarze spo-
łecznym, dopasowywania rzeczywi-
stości do ideologii – podsumowuje
cia rodzą się wśród ludzi bezrobot-
nych. Dlatego nie można propono-
wać ludziom środków antykoncep-
cyjnych, gdy zabiera się im chleb” .
No i już wiemy wszystko. Chłop jak
nie ma roboty, to jest zły. Jak jest
zły, to mu się chce pić. Jak wypije,
to bije. Do tego momentu zgadza-
my się z biskupem. Ale dalej już
nie. Bo jak chłop zbije babę, a ma
co nieco w czubie, to mu się zbie-
ra na seks. A seks po katolicku ma
to do siebie, że są z niego dzieci.
Jak damy chłopu chleba zamiast
prezerwatywy, to nieszczęście goto-
we. Kolejna bójka, kolejne dziec-
ko... mnożenie biedy.
W programie jest mowa o re-
fundowaniu środków antykoncep-
cyjnych i wprowadzeniu do szkol-
nych podręczników rzetelnych in-
formacji na temat seksualności
człowieka i metodach zapobiega-
nia ciąży. W tej kwestii biskup też
wie wszystko najlepiej. Podpiera
Lekarzu – zacznij od siebie!
medycznego jest otwarte mówienie
o błędach w sztuce lekarskiej.
Należy rozważyć przyjęcie na-
stępującego zapisu z kodeksu ame-
rykańskiego: „(...) kierując się uczci-
wością wobec pacjentów i swoich
kolegów, lekarz powinien zachowy-
wać się uczciwie wobec pacjentów
i swoich kolegów i ujawnić każdą
niekompetencję czy defekt charak-
teru oraz demaskować tych, którzy
dopuścili się oszustwa lub wprowa-
dzili kogoś w błąd”.
Mamy nadzieję, że jest jeszcze
czas, by lekarze, którzy nie akcep-
tują zapisów proponowanych przez
katolickich ideologów, znaleźli
w sobie dość siły, by nie dopuścić
do ich przyjęcia. Najwyższy czas,
żeby polscy lekarze, podobnie jak
lekarze w innych krajach rozwinię-
tych, uznali podmiotowość i auto-
nomię pacjenta, jego prawo do
współdecydowania wraz z lekarzem
w sprawie własnego zdrowia i za-
przestali praktyk decydowania za
nas w sprawach, które wychodzą
poza kwestie medyczne.
WANDA NOWICKA
Zdrowie jest zbyt poważną sprawą, by zostawić je wyłącznie w rękach lekarzy
odbędzie się w Toruniu
nadzwyczajny zjazd lekarzy, któ-
ry ma przyjąć nowy kodeks ety-
ki lekarskiej (KEL). Proponowa-
ne zmiany godzą w prawo do
zdrowia polskich kobiet.
Organizacje kobiece zaapelo-
wały do lekarzy o nieprzyjmowanie
wielu proponowanych zmian w ko-
deksie, ponieważ ich wprowadze-
nie będzie miało zasadniczy wpływ
na życie i zdrowie kobiet, a także
na jakość i dostępność świadczeń
oraz możliwość korzystania z praw
pacjenta. Większość zmian ma pod-
łoże ideologiczno-religijne, ale za-
warte w nich przekonania moralne
nie są podzielane przez wszystkich
lekarzy i pacjentów. Proponowane
zmiany często stoją w sprzeczności
z prawem do świadczeń, informa-
cji i decydowania o sobie. Tym sa-
mym sugerują, że środowisko me-
dyczne, wykorzystując pozycję wła-
dzy wobec pacjentów, uzurpuje so-
bie prawo do podejmowania decy-
zji, które powinny zależeć tylko od
pacjentów.
Z drugiej strony – zabrakło
oczekiwanych przez całe społeczeń-
stwo zmian, które wystarczająco
chroniłyby pacjentów przed szko-
dami ze strony lekarzy oraz gwa-
rantowałyby godziwe zadośćuczynie-
nie za poniesione szkody. Nie ma
gwarancji przeciwdziałania korupcji
w środowisku lekarskim, tak dole-
gliwej dla nas, pacjentów. Nieprzej-
rzyste procedury i opacznie pojęta
solidarność zawodowa działają na
szkodę pacjentów i coraz bardziej
obniżają prestiż zawodu. Etyka le-
karska powinna w większym niż
obecnie stopniu wymagać od leka-
rzy poszanowania autonomii pacjen-
tów. W ten sposób będzie mogła
przyczynić się do zbudowania praw-
dziwego partnerstwa między leka-
rzem a pacjentem, partnerstwa opar-
tego na wzajemnym szacunku i za-
ufaniu, które jest niezbędne do oto-
czenia właściwą troską tego dobra,
o które zabiegają i lekarz, i pacjent
– zdrowia. Pacjentem może być
przecież każdy z nas.
Środowiska kobiece proponu-
ją usunąć m.in. artykuł prowa-
dzący do dalszego ograniczenia
dostępności badań prenatal-
nych . Kobiety w ciąży na całym
cywilizowanym świecie mają już
prawo do tych świadczeń! Propo-
nujemy również usunąć artykuł
ograniczający społecznie akcep-
towaną metodę pozaustrojowe-
go zapłodnienia . Organizacje
kobiece rekomendują też usunię-
cie zapisu zakazującego euta-
nazji .
Szczególnie niepokoją artyku-
ły, które ograniczają prawo pa-
cjenta do wiedzy na temat wła-
snego zdrowia – w tym wiedzy
o błędach w leczeniu – a więc pra-
wo pacjenta do informacji, odpo-
wiedniej opieki medycznej i god-
nego zadośćuczynienia. Żadne
względy koleżeńskie nie mogą ogra-
niczać tego prawa. W interesie za-
równo pacjenta, jak i środowiska
R ząd ogłosił „Krajowy Pro-
W dniach 19–20 września
108877941.010.png 108877941.011.png 108877941.012.png 108877941.013.png 108877941.014.png 108877941.015.png
Nr 37 (184) 12 – 18 IX 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
DO ŻŁOBÓW,
HEJ, PASTERZE!
przed nimi, a nawet modlili. De-
montaż żelastwa wywołał prote-
sty i interwencje u miejscowego
kleru. Ciekawe, czy np. w Iranie
modlą się do półksiężyca na nie-
bie...?
ALLELUJA I DO UNII
Zdaniem Adriana Hiltona , fi-
lozofa religii i brytyjskiego konser-
watysty, jeśli Wielka Brytania pod-
porządkuje się Unii Europejskiej
– przyjmie zwierzchnictwo Watyka-
nu. Hilton uważa, że JPII dąży
wszelkimi sposobami do objęcia pa-
tronatu nad UE. Próba wprowadze-
nia do eurokonstytucji wezwania do
Boga to tylko jeden, oficjalny przy-
kład. Innych, zakulisowych jest, we-
dług Hiltona, mnóstwo.
W ciągu najbliższego roku pol-
ski Kościół ma się zmienić nie do
poznania – donoszą nasze krasno-
ludki w episkopacie (a także m.in.
„Wprost”). Mają odejść podsta-
rzali kardynałowie ( Glemp ,
Macharski , Gulbinowicz ); ma też
zniknąć funkcja prymasa. Na do-
datek najważniejsze stanowiska
obejmą biskupi z Watykanu. Ru-
szyła kampania wyborcza w pol-
skim Kościele oraz w Watykanie,
a głównymi rozgrywającymi są: nun-
cjusz apostolski Józek Kowalczyk
oraz osobisty sekretarz Papy
Stanisław Dziwisz , który ma
chrapkę na stolec biskupi w Kra-
kowie. Niektórzy uważają, że mie-
rzy znacznie wyżej i szykuje się na
szefa Episkopatu Polski. Kowal-
czyk zawalczy o arcybiskupstwo
wrocławskie, ale na drodze mogą
mu stanąć Głódź i Życiński , choć
ten ostatni, zaufany Papy, może
zostać szefem EP. I jeszcze z cie-
kawostek: Episkopat powołał spe-
cjalną komisję ds. porzucania
przez księży stanu kapłańskiego,
ponieważ proceder przybrał nie-
pokojące rozmiary...
A my róbmy swoje!
SL DO KRUCHTY!
lata jego partia przejmie władzę
w Polsce. Podczas wojewódzkiego
zjazdu LPR, który odbył się w gim-
nazjum katolickim w Lęborku, po-
seł Strąk czarował delegatów, że mu
rośnie poparcie w sondażach. LPR
ma już 13 proc., co oznacza – we-
dług Strąka – że w rzeczywistości
ma ich aż 21, tyle co SLD. Ów su-
perwynik Strąk-men przypisuje oko-
liczności, że LPR nie weszło do tej
pory w żadne koalicje oraz że od-
powiedzialnie dobiera swych człon-
ków, bo nie stawia na karierowiczów
i aferzystów (ha, ha, ha!). Nie oby-
ło się też bez ligusowych proroctw.
Pomorska madonna, posłanka
Gertruda Szumska , zawyrokowa-
ła, że Unia Europejska rozpadnie
się jeszcze przed wstąpieniem Pol-
ski w jej struktury, ponieważ chce
w swej konstytucji przyjąć i opierać
się na prawie, które nie uznaje Bo-
ga i wiary. Zapowiedziała, że LPR
niebawem przedstawi swój program
podatkowo-finansowy dla Polski.
Chyba ten program znamy od daw-
na: zero podatków dla watykańskich
okupantów – maksimum państwo-
wych finansów dla kleru.
A.C.
SEKS ANIOŁÓW
Portal Wirtualna Polska prze-
prowadził sondę na temat... płci
aniołów. Przy 5,5 tys. odpowiedzi
wiarę w dobre duchy zadeklarowa-
ło 84 proc. respondentów. Nie wie-
rzyło tylko 16 proc. O tym, że anio-
ły to samce, przekonanych jest 15
proc.; o tym, że samice – 6 proc.
Co trzeci pytany sądzi, że anioły
są bezpłciowe.
Zdecydowanie popieramy opi-
nię o bezpłciowości aniołów. Wy-
obraźcie sobie, że te wszystkie ob-
sesje i dylematy związane z płcią
i seksem przenoszą się do nieba!
Istne piekło!
A.C.
BOSKIE KOPANIE
Jedno z krakowskich gimnazjów
zapragnęło, zgodnie z obyczajem,
mieć patrona. Wśród wielu kandy-
datów ostali się dwaj: oczywiście
JPII i Marek Kotański , za którym
optowali uczniowie. Papa oczywi-
ście zwyciężył. I tu odważna mło-
dzież zaprotestowała: szkół pod we-
zwaniem Papy jak psów, a my chce-
my być oryginalni. Nikt się nie spo-
dziewał, że prawicowa Komisja Edu-
kacji Rady Miasta poprze dziecia-
ki. Nie zaskoczył też SLD-owski pre-
zydent miasta Jacek Majchrowski
(na zdjęciu), który stwierdził, że to
JPII ma być autorytetem dla mło-
dzieży i jedynie wartości przez nie-
go prezentowane prowadzą do zro-
zumienia świata.
M. Psyk
Turcy kochają futbol prawie tak
namiętnie jak Brazylijczycy (ostat-
nio w Izmirze 1 kibic zginął, a 50
zostało rannych). Niesieni emocją
nie zawsze panują nie tylko nad czy-
nami, ale i słowami. Zauważywszy
to, religijni liderzy zwrócili się do ki-
biców muzułmanów, by – zamiast
używać brzydkich wyrazów – do-
pingowali swoich zawodników okrzy-
kami w rodzaju „Maasallah” (niech
cię Allah chroni) lub np. po strze-
lonej bramce: „Barek Allah” (bło-
gosławiony Allah). Może w Turcji...
Bo u nas już od dawna stadion ry-
czy: „Niech go, k..., ch... najjaśniej-
szy strzeli!” albo „Jezu, czemu ten
ch... nie trafił?!”.
NIE CHCĄ JEZUSA
PaS
Na stronie głównej religijne-
go serwisu Wiara co najmniej od
trzech miesięcy w dziale ogłoszeń
pojawia się komunikat: „Kto przyj-
mie figurę Jezusa?” . Wystarczy klik-
nąć, aby obejrzeć jej zdjęcie oraz
odczytać treść anonsu: „Podaruję
kościołowi figurę Miłosierdzia Bo-
żego. Rzeźba w drewnie lipowym,
wys. 140 cm” .
Taka okazja! Czy już żaden pro-
boszcz nie chce Jezusa?! A.K.
J.K.
HJS
WSZYSTKO, CO DZIECI,
OJCU ODDAMY
WIKARY 1000-LECIA
CO POZOSTANIE?
Senacka Komisja Emigracji
i Polaków – od chwili powstania
łożąca na kościoły i plebanie – w
ramach dotacji dla Polonii lek-
ką ręką dała naszym ziomkom
z Argentyny forsę na pomnik dla
Papy. O pieniądze wystąpiła Fun-
dacja Budowy Pomnika Emigran-
ta Polskiego, ta sama, której nasz
Senat odmówił wcześniej dota-
cji na... pomnik emigranta. Ale
pomnik JPII to zupełnie co in-
nego. Pieniądze, które poszły na
pomnik, miały dostać dzieci zza
wschodniej granicy, ale senato-
rowie z SLD nie uznali za słusz-
ne ich dożywić, podleczyć i przy-
jąć na letni wypoczynek. Słusz-
nie, towarzysze, są przecież pew-
ne priorytety!
PaS
6 września katolicki wierny lud
świętował 55-lecie kapłaństwa Ka-
rola Wojtyły. Na tę okoliczność do
parafii w Niegowici, gdzie wika-
rym był ON, przybyły tysiące pąt-
ników z całej Małopolski i Pod-
karpacia, a także pielgrzymki (sic!)
z Włoch i Słowacji. Wojtyłę obmo-
dlono i uczczono pod jego własnym
pomnikiem koncertami, występami,
a nawet specjalną świecą. Gdyby żył
Broniewski , to słowo Stalin w swo-
im wierszu zastąpiłby słowem Woj-
tyła, i zabrzmiałoby to tak: „Wojty-
ła – słowo jak dzwon, Wojtyła, to
on, to on...” .
Coraz częściej Kościoły na za-
chodzie zatrudniają agencje rekla-
mowe, żeby te przyciągnęły ludzi
na msze. Najbardziej radykalni oka-
zali się brytyjscy spece od marke-
tingu. Anglikańskim hierarchom za-
lecili usunięcie z kościołów krzyży
z wiszącym Chrystusem oraz zre-
zygnowanie z czytania wielu biblij-
nych wersetów. Ciekawe, czy kapła-
ni zastosują się do wymogów kam-
panii.
PIELGRZYMKI
PLAŻOWE
WIZJA EUROWIZJI
Suchowola to miasto niewiel-
kie, ale z ambicjami na miarę me-
tropolii. W poprzednim numerze
„FiM” pisaliśmy o planach miej-
scowych władz dotyczących prze-
niesienia tu stolicy zjednoczonej
Europy. Argument: tu jest środek
Europy, a w dodatku... „Suchowo-
la nie jest ograniczona powierzch-
niowo. Dookoła słabe gleby, więc
nic nie stoi na przeszkodzie...” na-
wet budowie lotniska („Gazeta
Współczesna” 29/2003).
Tymczasem można by zorga-
nizować... festiwal Eurowizji. A co?!
Towarzystwo Przyjaciół Suchowo-
li jest za. Za Paradą Miłości przy
okazji też, bo przecież Łódź jej nie
chce. I za księdzem Popiełuszką ,
i za papieżem, Europą... I w ogó-
le za wszystkim... co pozwoli za-
pomnieć o codziennej biedzie.
HJS
Biskupi pielgrzymują, to oczy-
wiste. Ci z Polski wybitnie często do
USA i Europy Zachodniej – to też
oczywiste, bo tam jest najliczniejsza
Polonia. Ale chyba równie często
nosi ich na Karaiby, Majorkę czy
Hawaje. To byłoby też oczywiste, bo
przecież kasy mają jak lodu. Ale
po co z nabytą obłudą opowiadają
później w katolickiej prasie o swo-
ich wyjazdach turystycznych jak
o pielgrzymkach u zabłąkanych
w świecie owieczek? Prawie bez
przerwy podróżuje po świecie bi-
skup Ryszard Karpiński , który
w Episkopacie Polski odpowiada
za... duszpasterstwo emigracji.
Ostatnio Karpiński byczył się...
pardon, duszpasterzował, wśród ro-
daków na Teneryfie (Wyspy Kana-
ryjskie). W 36 numerze „Niedzieli”
chwali się, jakie to ciekawe i głę-
bokie rozmowy prowadził z tam-
tejszym biskupem i dwoma księżmi.
Z pospólstwem się nie spotkał, bo
Polacy na Kanarach raczej nie
mieszkają... I pewnie właśnie o to
chodziło...
PaS
ŚMIERCIONOŚNA
A.C.
W Ermitażu, najsłynniejszym ro-
syjskim muzeum, usunięto z jednej
sali wystawowej obraz, ikonę. Zda-
niem przedstawicieli muzeum, iko-
na spowodowała śmierć trzech pil-
nujących jej pracowników. Powo-
dem miało być „negatywne biopo-
le”, które raziło w promieniu kilku
metrów. Trzeba było od ikony od-
suwać krzesła strażników, bo w prze-
ciwnym razie zaczynały się dolegli-
wości. Kolejny przykład cudowne-
go obrazu?
PaS
OPATRZNOŚĆ
DZIAŁA
WIELEBNY ZŁODZIEJ
Nauczyciele z Drygał (woj. war-
mińsko-mazurskie) zorganizowali
wśród uczniów zbiórkę pieniędzy dla
księdza. Biedaczek tak nieszczęśliwie
remontował plebanię, że doszło do
pożaru, który strawił jego meble.
Pech? Nie w przypadku księdza. Miej-
scowi pedagodzy postanowili wes-
przeć go finansowo, sięgając do kie-
szeni swoich podopiecznych, a wła-
ściwie ich rodziców. Nowe zadania
świeckiej szkoły?
Czy można ukraść 100 tys. zło-
tych i uniknąć kary? Tak, trzeba
tylko być księdzem i mieszkać
w Katolandzie. Lubelska prokura-
tura właśnie umorzyła postępowa-
nie przeciwko ks. Kazimierzowi
J. , („FiM” 13/2003, 27/2003),
byłemu duszpasterzowi policji
(sic!), który ukradł spadek po in-
nym duchownym, profesorze
ATK. Księdzu groziło nawet 5 lat
więzienia, ale szybko oddał pie-
niądze rodzinie zmarłego, a ta,
jak na dobrych katolików przy-
stało, nie chciała karania osoby
duchownej. Na wniosek proku-
ratury i z błogosławieństwem Są-
du Rejonowego w Lublinie spra-
wę umorzono, a złodziej ma
wpłacić jedynie tysiąc złotych na
Towarzystwo Przyjaciół Chorych
w Puławach.
M. Psyk
PaS
RK
W KRZYŻU ŁUPIE?
MEN I MADONNA
Zdaniem części mieszkańców
Zduńskiej Woli, Spółdzielnia
Mieszkaniowa „Lokator” dopuści-
ła się świętokradztwa. Otóż z da-
chu jednego z bloków usunięto kil-
kumetrowy maszt antenowy mają-
cy przypadkowo kształt... krzyża.
Niektórzy mieszkańcy miasta tak
przywykli do dwóch skrzyżowanych
kawałków metalu, że żegnali się
A.C.
Strąk-men, czyli pomorski po-
seł Ligi Polskich Rodzin Robert
Strąk , po raz kolejny wybrany zo-
stał na prezesa pomorskiego okrę-
gu LPR.
Antyaborcyjny zadymiarz, pro-
wodyr łysych pał z Młodzieży
Wszechpolskiej, twierdzi, że za dwa
108877941.016.png 108877941.017.png 108877941.018.png 108877941.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin