Fakty i Mity 2005-38.pdf

(11755 KB) Pobierz
str_01_38.qxd
ZATRUTE PALIWO
CZY MOŻESZ SIĘ PRZED NIM OBRONIĆ?
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 38 (290) 29 WRZEŚNIA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
Str. 8, 9, 12, 18, 22
krzyżyk się liczy. Nawet jeden głos – właśnie Twój lub mój – może przeważyć szalę.
Arcybiskup Michalik, obecnie szef Episkopatu RP, powiedział w 1993 r.: „Katolik ma obowiązek głosować na katolika, chrze-
ścijanin na chrześcijanina, muzułmanin na muzułmanina, żyd na żyda, mason na masona, komunista na komunistę”.
My, antyklerykałowie, takich obowiązków nie mamy, ale zagłosujmy na antyklerykałów – o ile chcemy wybrać Polskę i nor-
malną przyszłość zamiast prawicowej obłudy, trupiej stęchlizny i popiołów przeszłości.
Polecam kandydatów APP RACJA z listy nr 2 – Polskiej Partii Pracy.
Jonasz
W 2004 roku co piąta stacja sprzedawała
N ie lękajcie się! Przed nami wybory 2005. Tylko pozornie mniej ważne od naszych osobistych, życiowych wyborów. Każdy
96458696.027.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 38 (290) 23 – 29 IX 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Według najnowszego sondażu OBOP – PiS (34
proc.) wyprzedza PO (32 proc.) w rankingu społecznego
poparcia. Do Sejmu miałaby wejść także Samoobrona (11
proc.), SLD (8 proc.) i LPR (7 proc.).
Zostać „dziadem” na własne życzenie – to polska specjalność!
Przeklęty krąg
Lech Kaczyński jako minister sprawiedliwości wypuścił
w 2001 r. bandytę, który pobił innego bandytę przy okazji
kradzieży samochodu. Krył też kolegów aferzystów z PiS.
Natomiast marszałek Tusk, człowiek z zasadami, poręczył
w 2001 r. za Andrzeja M., biznesmena i kolegę z opozycji,
podejrzewanego o machlojki przy prywatyzacji Zakładów
Mięsnych w Kościerzynie. W 2003 r. Tusk wstawił się też
za Izabelą S., podejrzaną o poświadczenie nieprawdy.
PO-PiS jest za rządami prawa. Ale koleżeństwo święta rzecz!
daktor naczelny, ks. Ireneusz Skubiś, wzywa zastępy
wiernych do wyborów w ten mniej więcej pokrętny sposób:
katolicy muszą uczestniczyć w życiu państwa. A jak już uczest-
niczą, to muszą wybierać tych, którzy postępują zgodnie z na-
uką Kościoła. A tak w ogóle, to nic nie muszą, bo są wolni.
Kościół szanuje tę wolność i nie będzie wskazywał konkret-
nych partii i kandydatów, ale... „Osobiście mam duże przeko-
nanie do PiS-u, jest on bardzo bliski społecznej nauce Kościo-
ła...” – zwierza się ks. Skubiś i dalszą połowę komentarza po-
święca swemu uwielbieniu dla mądrości Lecha i Jarosława,
wspomina, jak to miło było gościć „poważnego kandydata na
prezydenta” w redakcji „Niedzieli”. Ks. Skubisiowi szczerze gra-
tulujemy, że tak świetnie zna mentalność i poziom inteligen-
cji swoich czytelników.
A w jaki sposób ja – redaktor naczelny „Faktów i Mitów”
– mam poderwać do ataku na urny wyborcze dywizje anty-
klerykałów z drugiej strony barykady?
Może gdybym nie zrzucił sutanny, byłbym teraz na miej-
scu księdza redaktora Skubisia i musiałbym mieć wyraźnie
określone poglądy; tak wyraźnie, że aż do jednego dogmaci-
ku i najmniejszego papieskiego pierdnięcia. Ponieważ jestem
jednak wolny i nic nie muszę, mogę się zastanawiać – czy
w ogóle mam ochotę głosować. Hm... Ale
jeśli dowiaduję się o wielkiej mo-
bilizacji klerykałów – którzy ni-
czym armie bezmózgowych trol-
li z filmu „Władca pierścieni”
chcą opanować i zeżreć reszt-
ki zielonych pastwisk w mo-
jej ojczyźnie – nie mogę nie za-
reagować, jeśli sam nie chcę
być przez nich pożarty. Zatem
nie chcem, ale muszem.
Popatrzmy z lotu ptaka na
polskie polityczne piekiełko.
Bardzo wyraźnie widać
w nim zamknięte koło... któ-
re z fortuną ma tyle wspól-
nego, co czytelnicy „Niedzieli”
z samodzielnym myśleniem. Jest to nawet koło wysoce nie-
fortunne, bo od 16 lat przyczynia się do ukształtowania no-
wego polskiego ustroju o nazwie: permanentny kryzys. Stało
się tak, że przed laty do koła polskiej klasy politycznej weszli
ci, którzy siedzieli przy – nomen omen – okrągłym stole, al-
bo ich koledzy, znajomi i rodzina. Kiedy już weszli wszyscy
– ostatni zamknął drzwi, a wybrańcy narodu wywiesili na nich
tabliczkę – brak miejsc. Przez 16 lat nastąpił tylko jeden wy-
łom, a właściwie włam – Samoobrony, która sama się obro-
niła i weszła do Sejmu na chama. Reszta jest bez zmian, je-
śli chodzi o stan osobowy oczywiście. Nie liczymy bowiem
przepoczwarzeń partii demokratycznych w wolnościowe i zno-
wu demokratyczne; solidarnościowych w liberalne, a tych
z kolei w ZChN-owskie, ludowe i patriotyczne z lądowaniem
na Platformie lub pod skrzydłami Kaczorów. Kiedy brakuje już
partii, kandydat staje się niezależny. Oto przykład z mojego ro-
dzinnego, konińskiego podwórka: dwaj bracia – Wacław i Ire-
neusz N. Pierwszy, pierwotnie aktywista PZPR, w 1990 r. zo-
stał solidarnościowym wicewojewodą, później brat wciągnął
go do Porozumienia Ludowego Balazsa i Janowskiego, następ-
nie został ministrem przemysłu i handlu w rządzie Suchockiej
i od tej pory ma kłopoty z prokuraturą. Irek był senatorem
I kadencji z listy OKP, a potem zaliczył kolejno PL, PSL-Soli-
darność i AWS; został szefem Krajowego Związku Sołtysów,
wstąpił do Platformy, zaraz po wyborach ją opuścił, a teraz
startuje do Senatu jako kandydat niezależny. Ilekroć jadę do
rodzinnej Kłodawy w porze wyborów, Ireneusz zawsze wisi
na plakatach, zmienia się tylko ich kolor. Cała kariera tego Dyz-
my opiera się na tym, że facet znalazł się kiedyś tam, gdzie
trzeba, i wypił, z kim powinien wypić. No i jeszcze razem
z rodzinką modli się w kościółku, zawsze w pierwszej ław-
ce, a jego dzidziusia chrzcił ksiądz biskup, co widziało pół pa-
rafii. Poza tym nikt nigdy w okolicy nie słyszał, żeby Irek coś
zrobił dla swoich wyborców, nie licząc najbliższej rodziny.
Ale facet jest niezatapialny – jeśli nawet po raz kolejny nie
zostanie posłem albo senatorem, to jakiś kolega z chwilowo
szerszymi plecami zrobi go jakimś zastępcą dyrektora w ja-
kiejś agencji. I Irek przeczeka do następnych wyborów, kie-
dy znów przyjdzie moda na prawicę, centrum albo ludowców,
bo Irek jest elastyczny i jako rolnik wyznaje zasadę, że tylko
krowa nie zmienia poglądów.
Podobnychwiecznych działaczy – prezesów, dyrektorów
i parlamentarzystów z ryjami własnoręcznie przyspawanymi do
koryta – mamy w kraju tysiące. Logika podpowiada, że mu-
szą to być prawdziwi geniusze, skoro ciągle zajmują kierowni-
cze stanowiska, na dodatek w różnych branżach i sektorach
(pamiętacie ich praszczura z komedii „Poszukiwany, poszuki-
wana”, który przesuwał na makiecie jezioro?). A jednak, o dzi-
wo, geniusze zawodzą! Cud się nie zdarza, bozia nie błogosła-
wi, kryzys jak był, tak jest. I tylko wciąż ci sami „książęta, pa-
nowie, prałaci” bawią się w najlepsze na koszt narodu.
Dlatego i ja, i ty powinniśmy iść do wyborów. Ale to jesz-
cze za mało, każdy z nas powinien – a nawet MUSI, o ile
oczywiście chcemy przerwać ten przeklęty krąg – przekonać
jednego, dwóch, dziesięciu rodaków, aby też po-
szli, choćby tylko po to, żeby pokazać środko-
wy palec pasożytom, którzy od lat robią nas
wszystkich w (Boże, odpuść!) Karolka.
Za pogłębiający się (pomimo do-
brego samopoczucia elit politycz-
nych i biznesowych) kryzys
w Polsce na pierwszym miejscu
winą należy obarczyć media
– sprzedajne i upolitycznione
jak nigdzie na świecie. Dzien-
nikarze, zwłaszcza w mło-
dych demokracjach, pełnią
rolę Wallenrodów i Rejtanów,
pionierów postępu i wyrzu-
tów sumienia władz. Tak się dzieje obec-
nie w Rosji oraz na Ukrainie i Biało-
rusi. U nas sprzedajne pismaki i pseu-
dodziennikarskie gwiazdy pokroju Moniki Olejnik są ostoją ko-
lesiarskiego status quo. Na polityczne zamówienie wmawia-
ją Polakom, że mogą nimi rządzić wyłącznie te same gadają-
ce głowy. Lansują i reklamują wciąż te same partie, tych sa-
mych polityków i te same poglądy, skazując jednocześnie na
niebyt tych, którzy odstają od obowiązującego schematu
i ośmielają się krytykować uznane wartości. Na tej zasadzie
Kościół i kler oraz „Solidarność’ i jej założyciele to wieczne
dobra i dziedzictwa narodowe, papież zawsze święty i najmą-
drzejszy, a każdy antyklerykał to chory głupek. Cóż się dziwić,
skoro tak twierdzi sam prezydent Kwaśniewski, którego te
same media ochrzciły – nie wiadomo, dlaczego – przymiotni-
kiem „lewicowy” (podobnie SLD), zamiast liberalny i proko-
ścielny. 16 lat po upadku tzw. komuny, a wraz z nią cenzury,
możemy znowu pisać na murach: telewizja kłamie. Jak i kie-
dy? A choćby w ubiegłym tygodniu – kłamała, podając wy-
niki preferencji wyborców według badań OBOP-u. Polska Par-
tia Pracy, z list której kandydują m.in. członkowie Antyklery-
kalnej Partii Postępu RACJA – pomimo totalnej ciszy medial-
nej na swój temat – uzyskała w tych badaniach 2 proc. po-
parcia, o czym nikt nie poinformował! Ale podano za to wy-
nik Partii Demokratycznej – 1 proc., bo to przecież „partia po-
ważna” i gęby w niej znane od lat. Zarówno PPP, jak i RA-
CJA są dla TVP niepoważne i obleśne, a właściwie ich nie
ma, bo jako jedyne mają w programie wypowiedzenie kon-
kordatu, wyprowadzenie religii ze szkół państwowych i wy-
cofanie wojsk z Iraku. Czyli sprzeciwiają się polskiej racji sta-
nu! Tyle że ja taką rację mam głęboko...
Poseł Jan Rokita szlifuje swój angielski za pieniądze bry-
tyjskiego rządu. Ciekawe, że Brytyjczycy zaproponowali
bezpłatny kurs politykom tylko dwóch partii – PO i PiS.
Polityków sponsorowanych przez ambasady obcych państw mie-
liśmy już w XVIII wieku. Okres ten nazywany jest targowicą.
Zdaniem przedsiębiorców wybranych przez „Gazetę Wybor-
czą” – w Polsce brakuje rąk do pracy w budownictwie. Dzi-
wne, bo w urzędach pracy zarejestrowano 64 tys. samych tyl-
ko bezrobotnych murarzy. Mimo to rozważa się sprowadza-
nie murarzy, tynkarzy i zbrojarzy z Rosji, Białorusi i Ukrainy.
Tyle że Rosjanie w Moskwie mogą zarobić prawie dwa razy
więcej niż na warszawskich budowach.
ABW zatrzymało Mieczysława Wachowskiego, kierowcę
i ministra Lecha Wałęsy. Zarzuca się mu płatną protekcję
i przechowywanie tajnych dokumentów. W tle są też jego
związki z mafią i przemytem narkotyków. Sam zatrzyma-
ny przypisuje tę „nagonkę” kampanii wyborczej Lecha
Kaczyńskiego, swego głównego wroga procesowego.
Wachowskiego uratują ci, o których wie on więcej niż ks. Cy-
bula o Wałęsie, i którzy do dziś powtarzają: kto nie z Mieciem,
tego zmieciem!
Związek zawodowy „Solidarność” otwarcie poparł w wybo-
rach prezydenckich kandydata PiS, Lecha Kaczyńskiego.
Koalicja PO-PiS ma wielką szansę stać się najbardziej antypra-
cowniczym rządem III RP. Związkowcom gratulujemy wyboru!
POLSKA/IRAK Z irackiego budżetu wyprowadzono 1–2
mld dolarów pod pozorem zakupu sprzętu wojskowego.
Broń nabywana m.in. w Polsce i Pakistanie była zwykłym
złomem. Z naszego kraju dostarczano 28-letnie śmigłow-
ce radzieckiej produkcji oraz wadliwe pojazdy opancerzo-
ne. Odpowiedzialność za aferę zrzucono m.in. na Zijana
Cattana – iracko-polskiego biznesmena zatrudnionego
w irackim ministerstwie obrony.
Sprzedaż złomu – oto jedyne polskie zyski z wojny w Iraku.
NIEMCY Wybory parlamentarne zakończyły się co praw-
da sukcesem CDU/CSU, ale partie lewicowe wypadły nad-
spodziewanie dobrze. Do parlamentu weszła także rady-
kalna Partia Lewicy z prawie 9 proc. głosów i 54 deputo-
wanymi oraz Zieloni. Bundestag liczy 598 deputowanych,
a Bundesrat – 169.
A lewica miała przerżnąć na całego! Polska lewico, trzeba
walczyć do końca! Taka nauka płynie z niemieckich wyborów.
WIELKA BRYTANIA Biskupi anglikańscy chcą, aby wszy-
scy brytyjscy chrześcijanie przeprosili muzułmanów za
wojnę w Iraku, a w przeszłości także za popieranie Sadda-
ma Husajna przez rząd. Duchowni domagają się także zła-
godzenia napastliwej retoryki pod adresem Iranu oraz sprze-
ciwiają się ograniczeniom wolności obywatelskich w Wiel-
kiej Brytanii pod pretekstem walki z terroryzmem.
Duchowni przeciw hipokryzji? Tak, ale nie rzymskokatoliccy.
UKRAINA Parlamentarna komisja śledcza badająca spra-
wę zabójstwa opozycyjnego dziennikarza Georgija Gonga-
dze w 2000 r. ogłosiła, że zleceniodawcą morderstwa był
Leonid Kuczma – ówczesny prezydent. Współwinnymi są:
obecny przewodniczący parlamentu, a wówczas szef admi-
nistracji Kuczmy Wołodymar Łytwyn, były minister spraw
zagranicznych Jurij Krawczenko oraz były szef SB Ukra-
iny Leonid Derkacz.
Jak to dobrze, że polscy dziennikarze i wydawcy znają swoje
miejsce w szeregu i ż y j ą według zasady: po co ryzykować,
kiedy można dorobić na boku!
JONASZ
W ostatnim numerze katolickiego tygodnika „Niedziela” re-
96458696.028.png 96458696.029.png 96458696.030.png 96458696.001.png
Nr 38 (290) 23 – 29 IX 2005 r.
GRUSZKI NA WIERZBIE
3
w byłym parlamencie
– PiS i PO – nie będąc
u władzy, nie mogła w peł-
ni ujawnić i zrealizować swoich pro-
gramów. Jednak analiza zachowań
tych partii wskazuje na ich wybitną
skłonność do tzw. pustosłowia. Czo-
łowi politycy obu ugrupowań gardła
sobie zdzierali, krzycząc, że chcą no-
wego stylu w polityce i państwa bez
korupcji. Jak to wyglądało w prakty-
ce, sprawdziliśmy z niemałą uciechą:
Na tapetę bierzemy PiS. Na sztan-
darach tej partii znajdujemy hasło
o pełnej jawności życia osób sprawu-
jących funkcje publiczne w państwie.
Ich krzyki o dostęp do zeznań po-
datkowych pracowników państwowych
i samorządowych rozbrzmiewały jak
Polska długa i szeroka. Wszystkie sta-
nowiska w państwie miały być obsa-
dzane w drodze konkursu, a regula-
cje dotyczące zamówień publicznych
– proste i uniemożliwiające nielegal-
ne wpływanie na wynik przetargów.
W rzeczywistości jednak
kiedy z rekomendacji Ludwika Do-
rna i Kazimierza Ujazdowskiego
w 1999 roku został wojewodą mazo-
wieckim. Dwa lata później, po zakoń-
czeniu kadencji, wydał zarządzenie
dotyczące wykupu mieszkań należą-
cych do mazowieckiego Urzędu Wo-
jewódzkiego. Zgodnie z nim, lokator
mógł wykupić państwowe mieszkanie,
płacąc 3 proc. jego wartości. Kunszt
tego zarządzania polegał na tym, że
mieszkania te mogły wykupić tylko
osoby pełniące funkcje kierownicze
w Urzędzie Wojewódzkim. Na liście
szczęśliwców znalazł się i Antoni Piet-
kiewicz , który za mieszkanie warte
zasadami uczciwości i poszanowania
prawa, ów urzędas już dawno powi-
nien przestać być radnym. Dlacze-
go? Bo bez zezwoleń budowlanych
rozbudowywał swoją prywatną po-
siadłość w taki sposób, iż uniemoż-
liwił wjazd karetkom pogotowia i wo-
zom straży pożarnej na posesję są-
siadów. Mimo że Naczelny Sąd Ad-
ministracyjny nakazał wstrzymanie
budowy, nasz bohater ją kontynuował.
Dla szefów warszawskiego PiS-u rad-
ny Sosnowski jest nadal „odpowie-
dzialnym politykiem”.
PiS obiecywał też walkę z nepo-
tyzmem w urzędach i z łączeniem pra-
w jednym z urzędów samorządu wo-
jewództwa mazowieckiego. Z kolei je-
go następca na stanowisku burmistrza,
Jarosław Zieliński , przez dwa i pół
roku łamał prawo, łącząc mandat po-
selski z fuchą samorządową. W na-
grodę jest liderem podlaskiej listy PiS.
Nie mniejsze „osiągnięcia” ma też
polityczny partner „prawych i spra-
wiedliwych”, czyli
Holokaust i istnienie wirusa HIV.
A trzyma go tylko dlatego, bo oba-
wia się stracić większość głosów w Ra-
dzie Miejskiej. Z kolei Janusz Ko-
walski z Opola swoją kampanię wy-
borczą finansuje ze środków miasta.
Na tym poprzestaniemy, bo wy-
mienianie wszystkich „prawych” bo-
haterów opozycji zajęłoby kolejne trzy
numery „FiM”. Na koniec jeden ze
wspólnych „sukcesów”, który odniosła
już koalicja PO-PiS .
Otóż w roku 2004 rząd Marka
Belki wniósł projekt zmian w ustawie
„Prawo geodezyjne i kartograficzne”.
Chodzi o to, że Polska jako jedyny
kraj w Europie nie posiada ani re-
gionalnych, ani ogólnopolskiego sys-
temu informacji o terenie. W związ-
ku z tym i policja, i prokuratura mają
np. problemy z ustalaniem, gdzie swo-
je lewe posiadłości „schowali” ludzie
mafii. Przykładem może być jedno
ze śledztw Prokuratury Okręgowej
w Warszawie, której ustalenie, jakie
działki są własnością kierownictwa jed-
nej z grup przestępczych, zajęło kil-
kanaście miesięcy. Kiedy w roku 2002
Unia Europejska dowiedziała się, że
w Polsce takiego systemu nie ma, po-
stanowiła sfinansować prace nad je-
go stworzeniem. Na całość projektu
dostaliśmy około 30 mln euro. Wszy-
scy geodeci zgodnie twierdzą, że ten
system musi zostać wdrożony, bo Pol-
ska nie może być czarną dziurą na
mapie Europy. Innego zdania byli po-
seł Ludwik Dorn (ewentualny szef
MSWiA) i Bogdan Zdrojewski z PO
(były prezydent Wrocławia), którzy
w Sejmie robili wszystko, aby utrącić
projekt ustawy. Finezyjność ich dzia-
łań polegała na tym, że podczas prac
specjalnej podkomisji domagali się
niezliczonych absurdalnych ekspertyz
oraz odwlekali w nieskończoność ter-
miny kolejnych posiedzeń. Wreszcie
16.06.2004 roku, wykorzystując fakt,
że posłowie SLD mają inne obowiąz-
ki (zebranie klubu), przegłosowali od-
rzucenie projektu ustawy. Następnie
wicemarszałkowie Sejmu – Ujazdow-
ski, Tusk i Zych – głosowali przeciw
debacie całego Sejmu nad tą sprawą.
Obiecywali czyste państwo.
W „imię RP” robili wszystko, aby
przeszkodzić rządowi w realizacji cał-
kiem dobrych nieraz pomysłów. Z sa-
morządów zrobili przechowalnię swo-
ich partyjnych kolegów.
Co w takim razie zrobią z Polską?
KATARZYNA PATORA
ANNA KARWOWSKA
Platforma Obywatelska.
Podczas głosowań nad uzupeł-
nieniem ustawy antykorupcyjnej
o przepisy dotyczące jawności ma-
Obiecanki cacanki
O silnym prezydencie, uczciwej Polsce oraz
ludziach charakternych i z zasadami słyszeliśmy
już nieraz. Ci sami politycy przed każdymi wybora-
mi obiecywali to samo, dorzucając gratis jeszcze
parę drobiazgów. A wychodziło z tego oszustwo.
Prawo i Sprawiedliwość
robiło wszystko, aby uniemożli-
wić przejrzystość życia publicznego.
Posłowie byli przeciwni ustawie do-
tyczącej trybu obsadzania stanowisk
kierowniczych w 37 państwowych
urzędach, agendach i agencjach (m.in.
GUS, Agencja Rynku Rolnego, Agen-
cja Nieruchomości Rolnych, Kasa Rol-
niczego Ubezpieczenia Społeczne-
go, ZUS). Wstrzymali się od głosu
w trakcie prac nad nowym prawem
zamówień publicznych, sabotowali
też prace nad ustawą o służbie cywil-
nej pracowników samorządowych,
której celem było odpartyjnienie ad-
ministracji samorządowej. Ciągle jed-
nak krzyczeli, że w polityce będą kie-
rować się zasadami etyki. „Wobec
członków, którzy naruszą prawo, bę-
dziemy prowadzić postępowanie dys-
cyplinarne zarówno w partii, jak i w
klubach poselskich czy radnych”
– przekonywali. W rzeczywistości...
Oto niektóre przykłady:
Województwo mazowieckie. Je-
go wicemarszałek z rekomendacji
PiS, Antoni Pietkiewicz , nie dość,
że miał udziały w prywatnej spółce
w czasie pełnienia swej funkcji (cze-
go nie ujawnił w zeznaniu podatko-
wym), to jeszcze „zapomniał”, że pro-
wadzi własny biznes. Rekord bezczel-
ności pobił jednak dużo wcześniej,
ponad 500 tys. złotych, zapłacił w 4
ratach całe 80 tys. zł. W tym samym
czasie, kiedy wykupywał mieszkanie,
kończył budowę luksusowej willi. Kie-
dy o sprawie zrobiło się głośno, PiS
schowało swojego człowieka w Woje-
wódzkim Funduszu Ochrony Środo-
wiska i Gospodarki Wodnej. Kolega
Pietkiewicza z zarządu województwa
mazowieckiego – Paweł Zalewski
– w nagrodę za kłamstwo w swoim
oświadczeniu majątkowym (Zalew-
ski „nie pamiętał”, że prowadzi biz-
nesy, nie umiał doliczyć się swoich
oszczędności, miał problemy z okre-
śleniem liczby swoich mieszkań itp.)
jest kandydatem PiS-u do Sejmu
z pierwszego miejsca na liście w Sie-
radzu. Kiedy nie można go było utrzy-
mać w zarządzie województwa, kole-
dzy zapewnili mu inne źródło docho-
du. Nasz bohater zajmuje się dzisiaj
opisem stanu zatrudnienia w instytu-
cjach samorządowych województwa
mazowieckiego. Co ciekawe, są to
te same instytucje, których pracow-
nicy byli zatrudniani przez Zalew-
skiego w latach 2002–2004.
Kolejny przykład „prawości
i sprawiedliwości” to radny warszaw-
skiej dzielnicy Białołęka, Stefan So-
snowski . Zgodnie z elementarnymi
cy dla dobra publicznego
z własnymi biznesami. Ile z te-
go udało się przez 4 lata zre-
alizować? Nic.
Taki Jarosław Sellin
przez 5 lat był członkiem Kra-
jowej Rady Radiofonii i Tele-
wizji. W tym czasie szczegól-
ną opieką otoczył Telewizję
publiczną. Był bardzo aktywny przy
powoływaniu na stanowisko jej pre-
zesa Jana Dworaka oraz jego za-
stępcy ds. marketingu i reklamy – Pio-
tra Gawła . Kiedy skończyła się fu-
cha w KRRiT, natychmiast pobiegł
do Dworaka z prośbą o pracę. Robo-
tę dostał, i to nie byle jaką – jest do-
radcą samego prezesa...
Kolejnym przykładem bezczelno-
ści jest sprawa Witolda Nieduszyń-
skiego . Jako burmistrz warszawskiej
dzielnicy Śródmieście, wspomagał pry-
watne spółki, których był udziałow-
cem. Pomoc polegała na tym, że owe
firmy dostawały od niego zlecenia na
różne prace remontowo-budowlane
w Śródmieściu. Prezydent Kaczyń-
ski , zamiast wywalić Witka na zbity
pysk, negocjował z nim czas i formę
rezygnacji ze stanowiska. Ostatecz-
nie Nieduszyński otrzymał sześcio-
miesięczną odprawę i znalazł pracę
jątków działaczy samorządowych,
„pełni odpowiedzialności” posłowie
Platformy wstrzymali się od głosu.
Przeciw nie wypadało im być, ale
nie mogli też zrobić krzywdy swo-
im kolegom. Wstrzymali się też od
głosu podczas głosowania nad od-
politycznieniem urzędów samorzą-
dowych. Byli przeciwni ustawie
o konkursach na stanowiska kie-
rownicze w urzędach.
PO za nic miała swoje obietnice
przejrzystości, jawności i uczciwości
w życiu publicznym. Oto główni bo-
haterowie złamanych obietnic: Paweł
Piskorski – w nagrodę za zbudowa-
nie sitwy, która rządziła Warszawą
w latach 1994–2002 (układ towarzy-
sko-biznesowy), został eurodeputo-
wanym. Ryszard Zębaczyński – pre-
zydent Opola – zatrudnia w swoim
urzędzie człowieka, który neguje
czone z determinacją pomagają tym, któ-
rzy walczą z biedą . Ach, Boże! Z czyich
ust wydobyły się te piękne słowa?
Dablju Busha juniora. A jakże! Uraczył
nimi liderów 160 krajów 14 września pod-
czas szczytu ONZ. O dyplomatycznych kwa-
lifikacjach słuchaczy najlepiej świadczy to, że
nikt szyderczo nie zarechotał. A były po te-
mu powody.
Oddelegowany przez Busha do ONZ John
Bolton robił, co mógł, by sabotować najwięk-
szy szczyt tej organizacji, poświęcony zwalcza-
niu biedy. Tuż przed jego rozpoczęciem zgłosił
750 żądań zmiany treści uzgodnionego wcześniej
dokumentu. Wiele z nich dotyczyło wyelimi-
nowania wszelkich nawiązań i odniesień do Mi-
lenijnych Celów Rozwoju. Była to uzgodniona
przeznaczyć 0,7 procent dochodu narodowego
na pomoc najuboższym bliźnim w państwach
Trzeciego Świata.
Gwoli uczciwości – trzeba przyznać, że kon-
cepcja pomocy biedującym bez wydatków na
ten cel nie jest wynalazkiem Busha. W gruncie
rzeczy dorzucił on na tacę nieco więcej niż Clin-
ton . Lecz nie przesadzajmy z pochwałami: lu-
dzie Busha wypracowali metodę „finansowego
bumerangu”: jałmużna dana na biednych wra-
ca natychmiast do USA, bo uwarunkowana jest
tym, że pieniądze muszą być przeznaczone na
zakup amerykańskich towarów i usług, absolut-
nie nie najtańszych. W ten sposób filantropia
na rzecz ubogich staje się nagrodą dla poli-
tycznych sojuszników lub sposobem zjednywa-
nia przychylności grup społecznych, potrzeb-
nych w przyszłych wyborach.
Bumerang charytatywny
na forum ONZ w roku 2000 i podpisana przez
USA oraz 22 wysoko rozwinięte kraje dekla-
racja redukcji o połowę rozmiarów biedy na
świecie, zmniejszenia śmiertelności dzieci
i polepszenia edukacji w krajach rozwijających
się (lub nie) do roku 2015. Aby osiągnąć te
cele, sygnatariusze deklaracji zobowiązali się
Tylko trzy kraje wypełniły to zobowiązanie:
Norwegia (0,87 proc.), Dania (0,84) i Holan-
dia (0,74). Ameryka daje na biednych 0,16
procent swego bogactwa. „Jesteśmy przywiąza-
ni do Milenijnych Celów Rozwoju” – piał boss
Boltona w ONZ 14 września, a słuchacze ukrad-
kiem szczypali się, upewniając, że nie śnią.
JF
N ajmocniejsza opozycja
G łosząc wizję nadziei – Stany Zjedno-
96458696.002.png 96458696.003.png 96458696.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 38 (290) 23 – 29 IX 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Weź do buzi!
Prowincjałki
Policjanci z Piotrkowa Trybunalskie-
go, wezwani z powodu włamania do
piwnicy jednego z bloków, z nadgorliwości zajrzeli też do sąsiednich po-
mieszczeń. Znaleźli 10 tys. paczek papierosów, a w mieszkaniu na górze
– kolejne 4 tys. Właścicielka fajek z przemytu od 11 lat pracuje w urzę-
dzie skarbowym.
Miliony mężczyzn prowadziło do
kin swoje przyjaciółki, konkubi-
ny, żony, aby pokazać im, czego
oczekuje mężczyzna i co może
zrobić kobieta dla rozkoszy uko-
chanego. Jaki to był film? Ame-
rykański: „Głębokie gardło”.
Był to najlepszy pornus, jaki do
tej pory nakręcono. Obejrzało go (tyl-
ko w kinach) ponad 800 milionów
widzów. A potem na całym świecie
krążył najpierw na domowych pro-
jektorach 8 mm (bez dźwięku), a na-
stępnie na kasetach wideo. Przed sa-
lami kinowymi protestowały bojów-
ki Narodowego Legionu Moralno-
ści, nawet dzieci z księżmi na czele
demonstrowały pod hasłem: „Bilet
na nieprzyzwoity film jest biletem do
piekła!”.
Wybitny pisarz Norman Mailer
powiedział po obejrzeniu filmu: „Na-
leży zwalczać każdą ideę, która chcia-
łaby zabraniać ludziom wolności sek-
sualnej. Ani mężczyźnie, ani kobiecie
nie przynosi wstydu dawanie rozkoszy
w dowolnie ustalony sposób”. Papież
Paweł VI nazwał ten film „zbrodnią
zwierzęcej namiętności” (czyżby go
oglądał?!). Francuski filozof i pisarz
Jean Paul Sartre porównał „Głębo-
kie gardło” z pracami Zygmunta
Freuda: „Efekt audiowizualny tego fil-
mu jest wprost zdumiewający. »Głębo-
kie gardło« zaoferowało coś więcej
niż Freud, coś, czego brakowało teo-
rii freudowskiej: instruktaż!”.
To celne spostrzeżenie. Ten film
z całą pewnością stworzył nieprze-
mijającą światową modę na seks oral-
ny. Linda Lovelace , główna boha-
terka filmu, dała pokaz fellatio , o ja-
kim marzyli mężczyźni, kobietom po-
kazała, że jest to nic wstydliwego,
a prawo do uzyskiwania w ten spo-
sób rozkoszy jest tak samo natural-
ne, prawowite i niezmienne jak inne
dotąd stosowane pozycje.
Gloria Steinem napisała bestsel-
lerową książkę (5 milionów egzem-
plarzy sprzedanych tylko w USA)
o tym filmie i Lindzie Lovelace. Usi-
łując określić fenomen Lindy, trafnie
zasugerowała, że na widok jej nie-
winnej buzi i naturalności ludzi pod-
niecała już sama myśl, że taka zwy-
kła dziewczyna, jakich dużo na uli-
cy, w sklepach, urzędach (przysłowio-
wa dziewczyna z sąsiedztwa), może
rozkoszować się perwersyjną eroty-
ką – tak to w owym czasie nazywa-
no – a „biorąc w usta”, doprowadza
swego partnera do iście zwierzęcego
orgazmu. Reżyser Garry Damiano
nazwał Lindę Lovelace wprawnym
połykaczem noży: „Przy tej całej słod-
kiej, niewinnej buzi wręcz piorunują-
ce wrażenie robi, kiedy Linda, rozluź-
niając mięśnie, potrafi, nie krztusząc
się, pomieścić w gardle całą długość
członka. Największą radość sprawia
jej seks oralny, jakby łechtaczkę mia-
ła umiejscowioną w gardle”.
Sądzę, że Polacy – wbrew zalece-
niom LPR-u, moherowych beretów
i o. Tadeusza Rydzyka – unikają
banalności w życiu erotycznym i wię-
cej nie usłyszymy przez otwarte okna
pokornych błagań i skamleń mężczyzn:
– No, weź do buzi, kochanie, weź! Ku-
pię ci futro! ANDRZEJ RODAN
25-letni Maciej R. zabił swoją
75-letnią babkę, bo nie chciała mu
dać 50 zł. Do zabójstwa użył metalowego krzesła, którym kilkadziesiąt ra-
zy uderzył swoją ofiarę, następnie tasakiem odciął jej głowę i wszystkie
kończyny. Dostał dożywocie, ale sąd apelacyjny z Wrocławia złagodził ka-
rę do 25 lat, bo... nie dopatrzył się w jego postępowaniu szczególnego
okrucieństwa.
Niedobrą babcię ma też 30-letni miesz-
kaniec Zielonej Góry, który rozgnie-
wany na to, że złożyła na policji obciążające go zeznania, topił ją w wan-
nie. Staruszce udało się wezwać pomoc. Na policji wnuczek przekonywał,
że to babcia sprowokowała go do takiego zachowania.
W Łodzi pijany mężczyzna leżał na zie-
mi przy ruchliwym skrzyżowaniu. We-
zwani na miejsce strażnicy miejscy chcieli go odwieźć do domu. Wtedy fa-
cet rzucił się na nich z łapami. Skuli go więc i zawieźli na „izdebkę”. Tam
zaczął dusić lekarza i pogryzł pielęgniarkę. Niewdzięczność pijacka, ot co.
Nauczycielka ze szkoły podstawowej
w jednej z podradomskich wsi po-
skarżyła się dyrekcji i rodzicom, że niektórzy uczniowie ocierają się o nią
na przerwach. Dyrekcja sprawdza, czy ocieranie ma podtekst seksualny.
Wenerolog z Bytomia zdiagnozował
u pacjenta rzeżączkę. Ale się pomy-
lił. Zanim przyznał się do błędu, pacjenta porzuciła żona. Niewinny mąż
przez trzy dni przepraszał ją za nieistniejącą chorobę zanim zechciała wró-
cić. Zapowiada, że pozwie lekarza do sądu za straty moralne.
Opracowała AH
P ół miliarda dolarów zeszłorocznego zysku pol-
raz Hindusi dopiero po wielkim rabanie i groźbie straj-
ku hutników zdecydowali się rozpocząć jakiekolwiek in-
westycje w polskie huty, czego wymagała (podobno, bo
przecież tajna) umowa.
Ta historia, w której przecież chodzi o olbrzymie pie-
niądze, obrazuje świetnie jakość zarządzania polskim ma-
jątkiem narodowym przez tych, którzy go nadzorują i nim
handlują. Cokolwiek by powie-
dzieć o nieudolności i nieracjo-
nalności poczynań partyjnej no-
menklatury z czasów PRL, to
posunięcia obecnych rządców
Polski wydają się wędrówką
dzieci we mgle. Rządy dyma-
nych (lub złodziei) to wyrafinowany komplement na okre-
ślenie tego, co dzieje się w Polsce. Przypomnę tylko hi-
storię inwestycji Koreańczyków z Daewoo, którzy zała-
twili kilka dużych polskich fabryk motoryzacyjnych (War-
szawa, Lublin, Andrychów). Kiedy teraz patrzę na sprze-
daż wielkiej firmy, jaką jest Państwowe Górnictwo Naf-
ty i Gazu, to zastanawiam się, komu przeszkadzało to, że
możemy wszyscy korzystać z zysków płynących z krajo-
wych złóż gazu? Podobnie nie do pojęcia była sprzedaż
dojnej krowy, czyli Telekomunikacji Polskiej, którą „spry-
watyzowano”, sprzedając... państwowej (!), tylko że fran-
cuskiej firmie. Owszem, sprzedaż akcji załata tę czy inną
dziurę w budżecie, ale przede wszystkim na trwałe po-
zbawi udziału w pewnych zyskach.
Wyparowanie setek milionów dolarów to temat mar-
ginalny dla polskich mediów. Znacznie ważniejsza jest ka-
riera Mandaryny , afera teczkowa, ingres papieskiego se-
kretarza lub PRL-owska przeszłość tego czy innego pro-
kuratora. To są czołówki gazet i newsy dzienników tele-
wizyjnych. Kraj dymanych?
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
skich hut pofrunęło na Antyle Holenderskie.
Wbrew umowie prywatyzacyjnej i polskim interesom!
Przypomnijmy kilka faktów. Po 1989 roku bardzo
dobrze rozwinięte i stosunkowo nowoczesne polskie hut-
nictwo przez długie lata przeżywało trudne czasy. Wraz
z kryzysem krajowego przemysłu spadały zamówienia, za-
rządzanie było kiepskie,
rosły straty i długi... No,
może nie wszystkim, bo
najzyskowniejszą polską
hutę – Hutę Warszawa
(obecnie Luccini) – sprze-
dano cichcem jako jedną
z pierwszych firm krajowych. Inne huty także postano-
wiono upłynnić – w 2003 roku 75 procent połknęli za pa-
rę groszy Hindusi z Mittal Steel Holdings. Ręki sprzeda-
jących nie powstrzymała nawet świadomość, że zaczął się
właśnie dla hutnictwa okres prosperity. Ale sprzedawa-
no, bo taka jest dominująca w Polsce doktryna i mental-
ność elit – to, co prywatne, choćby dziadowskie, lepsze
jest od państwowego, choćby przynoszącego zyski.
Polskie huty rzeczywiście przynoszą znaczne zyski, ale
już nie polskiemu państwu, czyli nie nam wszystkim. Umo-
wa prywatyzacyjna, która oddała w obce ręce znaczną
część polskiego przemysłu, pozostaje utajniona. Z prze-
cieków prasowych wiadomo jedynie, że zyski z lat
2003–2005 Hindusi zobowiązali się inwestować w Polsce.
Tymczasem – nie pytając nikogo, nawet Skarbu Państwa,
który zachował 15 procent udziałów – przetransferowali
ubiegłoroczne profity do jednego z wyspiarskich rajów
podatkowych. Podobno po to, aby je za 6 miesięcy spro-
wadzić „z ziemi obcej do Polski” i zainwestować. Będzie,
jak Bóg da, czy raczej jak dadzą bogowie hinduscy... Już
Platformę trzeba zatopić. Może przydałoby się tsunami...
(o. Tadeusz Rydzyk na Jasnej Górze podczas spotkania z liderami Kół
Przyjaciół Radia Maryja)
RZECZY POSPOLITE
W głosowaniu na posłów trzeba zważać na ich macierzyste partie i gło-
sować na prawicę; żeby zaś zbyt małe ugrupowania nie roztrwoniły na-
szych głosów na korzyść lewicy, powinno się – mniemam – głosować na
ugrupowania większe, a mianowicie na: LPR, Samoobronę, PiS (...).
W konsekwencji nie należy zatem głosować na nieczujących Polski
i ostatnich sprawców naszych wspólnych nieszczęść: SLD, UP, SdPl, PO
i Partię Demokratyczną.
Dymani
(„Nasz Dziennik” 211/2005)
(...) dlaczego muszą zawsze rządzić w Polsce ludzie niemający nic wspól-
nego z polskością, a nawet jawni wrogowie Kościoła, lub wykorzystujący
Kościół dla swoich niecnych celów. Dlaczego na czele państwa muszą
stać przedstawiciele „internacjonalnej” mafii, ludzie bez sumienia, bez re-
ligii, bez honoru i podstawowej uczciwości. (...) Dlaczego nie mamy ka-
tolickiej i polskiej Konstytucji, dlaczego nie mamy polskiego parlamentu,
dlaczego nie mamy polskiej prasy (...) dlaczego mamy tylko jedną radio-
stację autentycznie polską i katolicką o zasięgu krajowym, a nawet mię-
dzynarodowym, owo cudem stworzone Radio Maryja, jak też jedną tylko
telewizję TRWAM (...).
(ks. prof. Jerzy Bajda, „Nasz Dziennik” 218/2005)
Moje małżeństwo oparte jest o zasadę równoprawności stron, czyli ja wy-
głaszam opinie PO, a moja żona wygłasza poglądy żony Jana Rokity.
(Jan Rokita)
Wolałbym, żeby Roman Giertych był nieboszczykiem niż grabarzem.
(Leszek Miller)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
PRZEMYT ZE SKARBÓWKI
WÓDKO, POZWÓL ŻYĆ
PROWOKATORKA
PIJANEMU NIE DOGODZISZ
ĆWICZENIA SEKSUALNE
BABY DUCHA WINNY
96458696.005.png 96458696.006.png 96458696.007.png 96458696.008.png 96458696.009.png 96458696.010.png 96458696.011.png 96458696.012.png 96458696.013.png 96458696.014.png 96458696.015.png 96458696.016.png 96458696.017.png 96458696.018.png 96458696.019.png 96458696.020.png 96458696.021.png 96458696.022.png
Nr 38 (290) 23 – 29 IX 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
CHLAJĄ ZA EURO
W 1968 roku Prymas Tysiąclecia Ste-
fan Wyszyński nadał tamtejszemu
malunkowi tytuł Wspomożycielki Pry-
masów Polskich, ale zdaniem obec-
nego prymasa – wspomaga ona
wszystkich.
Kościół naucza, że Matka Boża
ukazała się na rokitniańskim wzgó-
rzu w XI wieku, aby przepędzić stam-
tąd diabła Rokitę, który kusił oko-
licznych mieszkańców. Od tego cza-
su miejsce to stało się obiektem kul-
tu i licznych pielgrzymek. RB
zamknęła się przed nim furtka star-
tu do izby niższej polskiego parla-
mentu. Szymański założył więc swój
własny komitet wyborczy i jako „bez-
partyjny” startuje na senatora. Szy-
mański rozsyła różnym funkcyjnym
ludziom – od sołtysów począwszy
– listy o swoich osiągnięciach, a przy
okazji... swoje wyborcze ulotki. Listy
zostały wysłane pocztą poselską,
w sejmowych biało-żółtych kopertach
(poseł za taką przesyłkę nie płaci nic,
bo czyni to za niego Kancelaria Sej-
mu, czyli my wszyscy). „Odważny
i skuteczny” – reklamuje się Szymań-
ski. A nie lepiej byłoby napisać po
prostu: „Cwaniak za publiczne pie-
niądze”?
Absolut, amaretto, bacardi, bols
blue, campari, finlandia, gin lubuski,
jack daniel’s, malibu, martini, pas-
soa, tequila, wyborowa, żubrówka...
– to tylko kilka z liczącej 35 pozycji
listy zakupów dokonanych przez dzia-
łaczy Młodzieży Wszechpolskiej za
pieniądze wysępione od znienawi-
dzonej Unii Europejskiej. Ujawnio-
ny przez wtorkową „Gazetę Wybor-
czą” rachunek wszechpolaków opie-
wa na sumę 1798 złotych. Został wy-
stawiony w grudniu 2004 roku, kie-
dy to młodzieniaszkowie przygoto-
wywali bankiet kończący cykl 15 kon-
ferencji pt. „Przeciw wspólnej kon-
stytucji”. Forsę na organizowanie an-
tykonstytucyjnych pogadanek MW
dostała z funduszów... UE. Jak to się
stało? Po prostu „nasi” eurodepu-
towani z ramienia LPR skupieni są
w eurosceptycznej frakcji Parlamen-
tu Europejskiego. Każda frakcja do-
staje z UE grube pieniądze na pro-
mocję. MW jako przydupówka – par-
don: przybudówka – LPR-u wygra-
ła konkurs na zorganizowanie spo-
tkań promujących program scepty-
ków i otrzymała z budżetu UE rów-
nowartość 195 tys. złotych. Część do-
tacji utopiono w alkoholu, część prze-
znaczono na wsparcie skrajnie pra-
wicowego pisma „Racja Polska”,
część rozeszła się po kieszeniach
wszechpolaków. Na dokumentach
ujawnionych przez anonimowego de-
putowanego przy nazwiskach konfe-
rencyjnych „stażystów” widnieją nie-
bagatelne sumy: Parda – 9 tys. eu-
ro, Rzeźniczak – tyle samo, Sob-
czak – 6 tys. euro...
„Czy można zbudować społeczność
chrześcijańską?”. Drugim, obok re-
ligijnego, aspektem festiwalu współ-
organizowanego przez Akademię
Świętokrzyską było plucie na PRL
i utyskiwanie na stan wojenny.
Oprócz środków uzyskanych
z Ministerstwa Nauki i Informaty-
zacji, zdominowany przez katonaro-
dowców festiwal finansowo wsparli
m.in.: wojewoda świętokrzyski Wło-
dzimierz Wójcik , marszałek woje-
wództwa świętokrzyskiego Franci-
szek Wołodźko oraz Urząd Miasta
Kielce.
spodobał się miejscowym handlow-
com. Ze sklepowych półek zniknęły
przykurzone pamiątki ludowe, rzeź-
bione świątki i diabły (najchętniej ku-
powali je muzułmanie, a Żydzi gu-
stowali w szkle, nie gardząc kryszta-
łami). Kupiono także kilka gipsowych
posągów z wizerunkiem JPII .
Zjazd miał trzech kapelanów
(trzy wyznania), a dla muzułmanów
naprędce przygotowano specjalną sa-
lę modlitewną. Ekumenicznego za-
dęcia (także w publicznej TV) naj-
bardziej wystraszył się gospodarz spo-
tkania – abp Henryk Muszyński .
Jak mógł, studził wzajemne umizgi
pojednawcze, akcentując różnice
i rozdźwięki. W kuluarach duchow-
ni Krk potępiali zatem muzułmanów
ZBIEŻNOŚĆ IDEI
Roman Myszko , właściciel fir-
my budowlanej w Elblągu, postano-
wił wesprzeć ojca Tadeusza Ry-
dzyka . W sklepie pana Romana usta-
wiony został dzban, do którego klien-
ci mogą wrzucać drobny bilon z prze-
znaczeniem na... helikopter dla re-
demptorysty.
Pomysłowy przedsiębiorca prowa-
dzi też inną akcję. Otóż każdy klient,
który zostawi w kasie 100 zł, otrzy-
muje gratis piwo, jeśli zaś ktoś zaku-
pi towar za 10 tysięcy złotych – fir-
ma pana Romana sponsoruje godzin-
ną wizytę w agencji towarzyskiej.
Czyli wszystko się zgadza: siać,
siać, siać...
KC
MW
OPUS DZIWISZA
MANIPULACJA
WE WRZEŚNI
Zasiadający od niedawna na kra-
kowskim stolcu arcybiskupim Sta-
nisław Dziwisz ściągnął nad Wisłę
swoich kolegów z Watykanu, m.in.
prof. ks. Machniaka i ks. Chmu-
. Z ciepłych stołków pospadali na-
tomiast ludzie kard. Macharskie-
go ... Dotychczasowy kanclerz kurii
ks. Jerzy Dziewoński został zde-
gradowany do roli spowiednika
w kolegiacie św. Anny, a zastąpi go
dziarski 41-letni doktor praw – ksiądz
Piotr Majer – absolwent zarządza-
nego przez Opus Dei uniwersytetu
w Pampelunie. Kolejnym wychowan-
kiem opusdeistów, tyle że rzymskich,
jest osobisty sekretarz Dziwisza
– 36-letni ks. Dariusz Raś . Dziwi-
szowi nie ma się co dziwić – jego
pryncypał też miał słabość do kato-
lickiej mafii.
OH
NA PLAKAT NA CHAMA
Politycy PPP, RACJI i Nowej Lewicy we Wrześni
Fot. AS
Andrzej Ryl , kandydat na posła
z poręki PiS, ubiega się o mandat po-
selski z Lublina. W reklamowej ulot-
ce zamieścił zdjęcie, na którym wy-
wiad przeprowadza z nim (jeszcze
sprzed kandydowania) popularna
dziennikarka TVP Marta Pietrasie-
wicz . O fakcie umieszczenia zdjęcia
na ulotce kobieta dowiedziała się
przypadkiem od znajomych, którym
ulotka Ryla wpadła w ręce. – Nikt
mnie nie pytał o zgodę na wykorzy-
stanie zdjęcia – żali się Pietrasiewicz.
Jej sytuacja nie jest zbyt cieka-
wa, bo dziennikarzom TVP – pod
groźbą wywalenia z roboty – zabro-
niono wspierania kampanii wybor-
czej kogokolwiek.
W sobotę 17 września ogłoszo-
no we Wrześni zmianę systemu gło-
sowania w prawyborach. Zmiana ta
okazała się zupełnie szokująca .
Wbrew ORDYNACJI PRAWYBO-
RÓW, wydrukowanej w wydaniu spe-
cjalnym „Wieści z Ratusza” (biule-
tyn informacyjny Urzędu Miasta
i Gminy we Wrześni) z dnia 10 wrze-
śnia 2005 r., gdzie art. 12 wyraźnie
mówi, że „na karcie do głosowania
zamieszcza się nazwy komitetów wy-
borczych zarejestrowanych przez Pań-
stwową Komisję Wyborczą” – poin-
formowano, że karty nie będą zawie-
rały nazw wszystkich komitetów wy-
borczych, a jedynie jedną kratkę na
wybrany komitet. Podobnie postą-
piono z kartą do głosowania na kan-
dydatów na prezydenta. Wyborcy mo-
gli więc zagłosować wyłącznie na tych,
których już znali z tysięcy billboar-
dów i setek reklam w telewizji. Bied-
niejsi i ignorowani przez media nie
mieli wielkich szans.
Czy to nie manipulacja? Czy to
nie przypomina sondaży preferencji
wyborczych Polaków przeprowadza-
nych przez telefon i ograniczających
liczbę partii do pięciu, a najwyżej
sześciu?
za terroryzm, a ewangelików za zbyt
duże rozluźnienie w szeregach ich
wspólnoty, natomiast prawosławni
oskarżali katolików o prozelityzm.
Szewach Weiss , były ambasador
Izraela w Polsce, podpadł wszystkim.
Po jego wypowiedziach zaszumiało,
a świta abpa Muszyńskiego żałowa-
ła, że w ogóle wystosowano do nie-
go zaproszenie. Kiedy bowiem każ-
dy bełkotał o niezaprzeczalnych za-
sługach wartości chrześcijańskich dla
Europy, Weiss powiedział, że przez
1000 lat chrześcijaństwo wcale nie
jednoczyło Europy, a połączyła ją do-
piero kultura demokratyczna. Demo-
kracja – oto „wartość, która wyrosła
z Europy i jednoczy Europejczyków”.
Po trzech dniach zjazdu pytania,
które sobie postawiono, pozostały bez
odpowiedzi. Ale czy mogło być ina-
czej, skoro gospodarz Muszyński
stwierdził, że ,,ekumenia to nie mo-
że być owoc ludzkiego kompromisu,
żeby wszystko ułatwić”...
MW
RB
(Z)MĘCZENNIK
LIGA DAJE KASĘ!
„Nie mam wątpliwości, że gdyby
zażądano tego od JPII, to chciałby
umrzeć za wiarę, ale tak się jednak
nie stało” – stwierdził prefekt kon-
gregacji Spraw Kanonizacyjnych, kard.
Jose Saraiva Martins . Tym samym
rozwiał pogłoski o uznaniu zmarłe-
go w kwietniu br. papieża za męczen-
nika, chociaż domaga się tego wielu
katolików (głównie z Polski). Nawet
zamach z 13 maja 1981 roku nie mo-
że być argumentem na rzecz męczeń-
stwa i szybszej beatyfikacji. To oczy-
wiście skandal, bo czyż życie w prze-
pychu nie jest męczące...
Skarbnik Ligi Polskich Rodzin
Wojciech Wierzejski zapowiedział,
że każdy kandydat LPR-u do Sejmu
lub Senatu, który do chwili ogłosze-
nia ciszy wyborczej zostanie ukaza-
ny w negatywnym świetle („oszka-
lowany, pomówiony lub opluty”) na
łamach „Gazety Wyborczej” otrzy-
ma od partii (jak kiedyś od Wałę-
sy...) wsparcie do 10 tys. zł na wła-
sną kampanię „odplamiającą” ho-
nor. Podejrzewamy, że do redakcji
„GW” już ustawiły się kolejki co bied-
niejszych ligusów spragnionych, aby
ktoś nareszcie zmieszał ich z błotem.
A do tego niewiele potrzeba – za-
miast wiadra pomyj, wystarczy parę
słów prawdy.
KC
CWANIAK WYBORCZY
Poseł Zygmunt Szymański że-
gna się z Sejmem. Ponieważ został
jakiś czas temu wyrzucony z SLD,
RP
MW
BOSKO ZDRÓJ
JK
IV Festiwal Nauki w Busku
Zdroju ma za zadanie promować do-
robek kulturalny i naukowy regionu.
Najdoskonalej wypromował zaś lo-
kalne parafie (gdzie odbywały się se-
minaria) oraz przykościółkowe to-
warzystwa i weteranów „Solidarno-
ści”. Oto tytuły niektórych refera-
tów: „Poezja ważnym nośnikiem
przekazu religijnego”, „Wspomnie-
nia o papieżu Janie Pawle II ” oraz
MARIA (I) ROKITA
TJ
Kard. Józef Glemp wykazał się
nie lada hojnością i z „własnej krwa-
wicy” (zarabia – jak sam stwierdził
– tysiąc zł miesięcznie) ufundował
dwie złote korony wysadzane szla-
chetnymi kamieniami, które w nie-
dzielę 18 września nałożył na obraz
Matki Bożej z Dzieciątkiem w pod-
warszawskim sanktuarium w Rokitnie.
SZTUKA DLA SZTUKI
Przez trzy dni Gniezno było spa-
raliżowane – odbywał się VI Zjazd
Gnieźnieński. Zjazd najbardziej
96458696.023.png 96458696.024.png 96458696.025.png 96458696.026.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin