Fakty i Mity 2007-36.pdf

(11645 KB) Pobierz
96915897 UNPDF
WYBORY = KACZYZM
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 36 (392) 13 WRZEŚNIA 2007 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
 Str. 12, 21, 22
Żołnierze idą na wojnę. Do Iraku.
Wielu z nich wróci do matek, żon
i dzieci dopiero za rok. Niektórzy
nie wrócą nigdy. Ale jeden żołnierzyk
wsiadł do powrotnego, specjalnie
dla niego podstawionego samolotu
- już po 30 dniach. Ranny? Nie.
Wrócił, bo jego tatuś jest generałem.
 Str. 3
ISSN 1509-460X
Bez rządu tymczasowego i zlustrowania IV RP
96915897.028.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 36 (392) 7 – 13 IX 2007 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W środę, w chwili, gdy oddawaliśmy ten numer gazety do druku,
PO i PiS parły do natychmiastowego głosowania nad rozwiąza-
niem parlamentu. Jak widać, dla Tuska jedna porażka wyborcza
na dwa lata to za mało. Co nagle, to po diable, panie naiwny!!!
Kacza grypa
PiS – 30 procent poparcia w najbliższych wyborach (174 miejsca
w Sejmie), PO – 26 procent (149 miejsc) – oto wyniki najnow-
szego rankingu partii politycznych. Czy partia Kaczyńskich ucie-
szyła się z takiego wyniku (osiem punktów w górę w ciągu tygo-
dnia)? Nic podobnego! Natychmiast ogłosiła ustami Kurskiego,
że to nic innego, tylko wredna prowokacja Michnika, mająca
otrzeźwić Platformę przed piątkowym głosowaniem nad samo-
rozwiązaniem Sejmu i przyspieszonymi wyborami. Być może...
Ale co, panie Tusk, jeśli sondaż jest prawdziwy?
wołać rząd tymczasowy, a Kaczyńskich i Ziobrę zamknąć
w areszcie. Następnie sejmowa komisja śledcza powinna
zająć się całym dorobkiem kaczyzmu, w szczególności dzia-
łalnością przestępczą i wymierzoną w polską rację stanu.
Zgadzam się z Markiem Borowskim, że Kaczyńscy naj-
pierw wymyślili sobie układ, a potem z całą bezwzględno-
ścią zaczęli go zwalczać. Na razie jest to fakt, gdyż nie po-
kazali oni jeszcze żadnego dowodu na istnienie „szarej sie-
ci”, „czarnej wołgi” czy innej cholery. Do tej pory pogonili
starych dziadków z UB za mordobicia sprzed pół
wieku, agentów WSI za służbę Polsce z nara-
żeniem życia, lekarzy za kilka koniaków, a te-
raz chcą pogonić Leppera i Giertycha, żeby prze-
jąć ich elektorat. Kiedy pokażą prawdziwą ko-
rupcję, sam będę pierwszym, który zacznie bić
brawo. Dlaczego? Ponieważ zgadzam się
z Bliźniakami w jednej kwestii: korupcja jest
jednym z największych zagrożeń dla
państwa, jest jak rak toczący zdro-
wy organizm. Większym nowotwo-
rem może być tylko klerykalizm. Ale
to już moje zdanie.
Nie zgadzam się z Tuskiem i tą
częścią opozycji, która prze do wy-
borów, widząc w nich koło ratunko-
we dla siebie i Polski. Platforma pod-
nieca się sondażami zupełnie jak w 2005
roku. Błąd! Kaczyńscy już raz udowodnili,
że potrafią wygrywać chamskimi chwyta-
mi w kampanii wyborczej, a wyborcy już
wiele razy dali dowód braku odpowie-
dzialności, olewając głosowanie. Zauwa-
żyliście, że PiS w 2005 roku wcale nie zachęcał do gremial-
nego oddawania głosów? Nawet emerytów nie zapraszał do
urn, choć w ciągu ostatnich dwóch lat wielu tam odesłał...
Bracia wiedzą, że ich siła tkwi w bierności myślącej części
Polaków i głupocie części moherowej. Ci ostatni słuchają
się „nieomylnych” Kaczek zupełnie tak, jak „wszechwiedzą-
cego” księdza na ambonie – bezkrytycznie, z rozdziawiony-
mi gębami. Z wyborami trzeba więc było poczekać do ich
oświecenia z tej samej pozycji, tyle że nowego, techniczne-
go rządu – a piszę to w czasie przeszłym, bo najpewniej kie-
dy to czytacie, jest już po samorozwiązaniu Sejmu. Teraz PiS-
-owcy znowu będą w swoim żywiole walki na noże. Wyko-
rzystają wszelkie środki, które mają w ręku jako rządzący.
Właściwie całą kampanię mogą sobie zrobić za darmo, bez
kupowania billboardów. Wystarczą im przemówienia dwóch
Kaczek, konferencje Ziobry i prokuratury, czas antenowy
u Rydzyka oraz przestraszona i zmęczona twarz Tuska przed
kamerą. I powtarzam to, co pisałem tydzień temu, przed ostat-
nimi sondażami: mogą wygrać! A jeśli nawet nieznacznie
przegrają, to będą najsilniejszą opozycją, która do spółki
z prezydentem będzie mieszała jeszcze co najmniej przez dwa
lata. Ciekawe, czy Tusk ma w ogóle zdolność przewidywa-
nia, a jeśli tak, to co ta sierota zrobi, kiedy wygra z PiS-em
różnicą pięciu czy siedmiu posłów? Może założy koalicję z LPR
i Samoobroną, bo od związków z LiD głośno się odżegnuje...
Gdyby poczekał choć pół roku i przez ten czas publicznie zlu-
strował ten (nie)rząd, rządziłby samodzielnie. Albo ten czło-
wiek jest robiony czymś miękkim, albo Ziobro ma na niego
twardego haka. Zresztą chyba nie tylko na niego.
Od początku zbieranina oszołomów spod znaku PiS myśla-
ła tylko o walce politycznej i o własnej wygranej, zamiast wziąć
się do rządzenia krajem – tropić i zamykać prawdziwych
bandytów, leczyć chorych ludzi, załatwiać przedsiębiorcom
nowe rynki zbytu, budować autostrady i stadiony. Nie ma-
jąc pojęcia o gospodarce czy dyplomacji, z założenia nasta-
wili się na tropienie mitycznego układu. Przy pomocy wyre-
żyserowanych konferencji prasowych i usłużnych prokurato-
rów chcą wmówić normalnym ludziom, że kręgi znajomości
biznesowo-politycznych to przestępcze gangi. A to przecież
zwyczajna rzecz, obecna w całym świecie. Politycy zabiega-
ją o najróżniejsze kontakty, żeby po skończonej karierze przy-
tulić się do jakiejś posadki. To żadne przestępstwo, tylko przy-
wilej obcowania z wieloma ludźmi na publicznych
stanowiskach. Jeśli ktoś zazdrości, niech startu-
je w wyborach. Podobnie ustawił się sam kanc-
lerz Niemiec Schroeder – najpierw zadecydo-
wał o budowie gazociągu z Rosji, a potem
objął fotel prezesa spółki, która ma go poło-
żyć na dnie Bałtyku. Podobnie rzecz się ma
w USA czy Japonii. Nie jest to zupełnie zdro-
we rozwiązanie, ale tak zawsze było, jest
i będzie. Oczywiście, co innego układy
i znajomości, a co innego łapówki czy
złamanie tajemnicy państwowej.
Pytam: gdzie podczas tej śmiechu
wartej konferencji sprzed tygodnia w proku-
raturze była mowa o przekroczeniu prawa?
Ja słyszałem tylko, że Kaczmarkowi pomy-
liły się piętra, ale może jestem głuchy.
Najpewniej skłamał, bo nie chciał przy-
znać się do prywatnych spotkań z Krau-
zem. To normalne w tym chorym kraju,
gdzie premier zarzeka się, że nikogo nie
zna i nie ma własnego konta. A czy ktoś
słyszał, o czym Kaczmarek rozmawiał z Krau-
zem i czy w ogóle z nim rozmawiał? Może o wspólnej wy-
prawie na ryby? Ja słyszałem za to bezczelnie upublicznio-
ne prywatne rozmowy kilku facetów, według nich – wy-
rwane z kontekstu i poskładane z okresu kilku miesięcy. Wie-
rzycie, że nagle cały ten układ pod wodzą miliardera, zresz-
tą znajomego prezydenta, chciał ocalić tonącego w seksa-
ferze Leppera? Że narażali się dla niego, kolaborując w mo-
nitorowanym hotelu? Inteligentni ludzie z tzw. branży? A na-
wet gdyby Krauze czy ktokolwiek inny kazał go ostrzec, to...
to zachowałby się godnie i zgodnie z prawem! Przecież to
właśnie prowokacja w Ministerstwie Rolnictwa była od po-
czątku bezprawna. Oto jak Kaczory zjadają własny ogon!
I cała ta mistyfikacja, to prokuratorskie domniemanie „wiel-
kiej afery” ma być legitymacją dla PiS-u na rządzenie kra-
jem przez cztery najbliższe lata?! Alternatywą dla rządów
„liberałów i postkomunistów"? Wyobrażacie sobie, ile jesz-
cze takich przedstawień mogą nam zafundować? Ale tylko
przedstawień, bo już np. na mecze EURO 2012 będziemy mu-
sieli jechać do Kijowa.
Ja naprawdę nie jestem uprzedzony do Kaczyńskich, sta-
ram się widzieć ich dobre cechy. Np. Jarosław jest podob-
no niezwykle pracowity (niestety...). Widać, że chyba nawet
wierzy w to, co mówi. Przyjmuję też, że obaj panowie chcą
dobrze. Ale w historii było mnóstwo przywódców, którzy
chcieli dobrze i też byli bardzo, ale to bardzo pracowici. Prze-
mawiali do serc, argumentowali logicznie, że wystarczy na
przykład tylko usunąć „żydowskie chwasty” oplatające Niem-
cy... Bliźniacy to może i dobrzy, ale chorzy ludzie. Dlatego
dla dobra Polski i Polaków trzeba ich co prędzej odizolować
i nie karać, ale leczyć. W innym przypadku zarażą jeszcze
więcej słabych polskich organizmów, a podatnych na kaczą
chorobę nie brakuje.
Jarosław Kaczyński przyznał publicznie (Radio Zet), że pomylił
się co do Janusza Kaczmarka, Kazimierza Marcinkiewicza,
Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla, a także co do ko-
alicji z Samoobroną i LPR. Do tego trzeba dorzucić jeszcze kil-
ku ministrów, dodać wadliwą ustawę lustracyjną, rozwalenie WSI,
skłócenie Polski z Unią, wojnę w Afganistanie... Ciut dużo tych
pomyłek jak na dwa lata rządów. Cała nadzieja w narodzie, któ-
ry tym razem – miejmy nadzieję – w wyborach się nie pomyli.
Kontynuując przedwyborcze ekspiacje, Kaczyński powiedział „Na-
szemu Dziennikowi”, że koalicja PiS-Samoobrona-LPR miała
„twarz przestępstwa”.
Coo? Jedną tylko? Nie, ona miała trzy twarze przestępstwa!
Jak to się stało, że prokuratorzy tak błyskawicznie otrzymali da-
ne dotyczące przemieszczania się Kaczmarka po mieście, a na-
wet precyzyjnie po windach i piętrach hotelu Marriott, oraz
nadzwyczaj szybki i nieograniczony dostęp do jego połączeń te-
lefonicznych? – dziwili się dziennikarze.
„Ależ to proste. Pomógł w tym rdzennie polski program kom-
puterowy, pozwalający śledzić logowanie się komórki do kolej-
nych anten. Program nazywa się »de’billing«” – rozwiał wątpli-
wości prokurator Jerzy Engelking.
Rdzennie polski program DEBILLING dla rdzennie polskich
de... prokuratorów. No i wszystko jasne!
„Święty nie jestem. Warszawa kusiła różnymi imprezami, uro-
czystościami. Alkohol ośmielał. No i stało się. Kilka razy zdra-
dziłem żonę. Ale to nie były żadne romanse” – wyznał Lepper
i dodał, że żona mu wybaczyła.
Słusznie. Bo tak naprawdę nic się nie stało i to była tylko dmu-
chana afera.
Prezydent Kaczyński z wysoką gorączką trafił do szpitala.
– Czy jest jakaś nadzieja? – pytała opozycja.
– Niestety, nie! To tylko zwykła infekcja – odpowiedzieli zasmu-
ceni lekarze.
„Kaczmarek mi groził. Mówił, że będzie przeciw niemu śledz-
two, to on nie cofnie się wobec mnie przed niczym. Potraktowa-
łem to bardzo poważnie” – opowiadał w radiowych „Sygnałach
Dnia” nadal jeszcze dygoczący z przerażenia Ziobro, który po-
dobno od tego czasu ma senne koszmary i nocne moczenia.
Były prezydent Czech Vaclav Havel – człowiek legenda – oświad-
czył, że w Polsce nie tylko powinny odbyć się jak najszybciej
wolne wybory, ale muszą być one monitorowane przez między-
narodowych obserwatorów.
Taka inicjatywa rodzi się tylko wówczas, gdy zachodzi realna
możliwość wyborczego oszustwa dokonanego przez aktualną wła-
dzę. Cywilizowany świat wysyłał obserwatorów do Konga, Etio-
pii, Liberii, Wietnamu, Afganistanu, Filipin, na Białoruś...
„Wydaje się bezwzględnie koniecznym ustanowienie nowego za-
rządu Radia Maryja i Telewizji Trwam” – zaapelował do bisku-
pów kardynał Dziwisz i dodał, że Radyjo pod dowództwem Ry-
dzyka fatalnie szkodzi i Polsce, i Kościołowi oraz „jest przyczy-
ną nieustającego kryzysu moralnego”. Z ataku natychmiast sko-
rzystał premier Jarosław i stwierdził, że bez Rydzyka nie wy-
obraża sobie Radia Maryja. Wszak wybory za pasem...
A co do Dziwisza – wprawdzie każdy lubi, jak mu się przyznaje
rację, ale Jonasz jeszcze nie odpowiedział kardynałowi na tak
otwarte poparcie tez zawartych w „Faktach i Mitach”.
Po publikacji listu Dziwisza rozgorzały zażarte dyskusje internau-
tów. Podsumować je można wynikami ankiety na wp.pl. Tamże
blisko 70 tysięcy respondentów (!) oświadczyło, że z otwartej woj-
ny Dziwisz–Rydzyk zdecydowanie zwycięsko wyjdzie ten ostat-
ni, a pierwszy polegnie. Wielce prawdopodobne. Czasy takie, że
bezpieczniej wadzić się z Bogiem niż z ojcem dyrektorem.
Bioenergoterapeuci chcą dostać się do Sejmu. A dlaczego nie?
Posłami byli już przecież „przyjaciele piwa”, oszuści, gwałcicie-
le, złodzieje, frustraci, nieudacznicy, osobnicy bez bankowego
konta, podstarzali faceci mieszkający z kotem i mamusią, a na-
wet ludzie psychicznie chorzy. A jak się wreszcie trafili „ludzie
z energią”, to nie mogą?!
Poseł Łyżwiński – pensjonariusz łódzkiego aresztu – rozpoczął
głodówkę. „Na znak protestu – jak oświadczył – przeciwko ten-
dencyjności prokuratury i sądów”. Onże poseł tłumaczy, że do-
znał kiedyś uszczerbku na kręgosłupie, więc podczas seksu z ko-
bietami testowanymi na przydatność do pracy w Samoobronie
nijak nie może wykonywać tych ruchów, które są mu przypisy-
wane... A na jeźdźca, panie pośle?
JONASZ
Szanowni Czytelnicy „FiM”! Od poniedziałku 10 września uruchamiamy dla Was aktualny serwis informacyjny
on-line na naszej stronie internetowej: www.faktyimity.pl. Jednocześnie – na prośbę wielu z Was – kończymy
z pobieraniem opłat za korzystanie z archiwum „FiM”.
Redakcja
Z gadzam się z Lechem Wałęsą – trzeba natychmiast po-
96915897.029.png 96915897.030.png 96915897.031.png 96915897.001.png
Nr 36 (392) 7 – 13 IX 2007 r.
GORĄCE TEMATY
3
naprawdę szczęścia sy-
nek, że media mają ty-
le tematów zastępczych
akurat teraz, gdy działania face-
ta wykazują totalną nieudolność
i brak wyobraźni.
Ludzie Temidy już dawno prze-
stali wierzyć w prawniczy geniusz pa-
na ministra od sprawiedliwości, a nie-
którzy (układ?) wręcz obarczają go
rozłożeniem na łopatki polskiego są-
downictwa. Przekonajmy się, czy
i jakie mają podstawy do takich ocen...
~~~
21 sierpnia 2007 r. grupa posłów
Prawa i Sprawiedliwości wniosła do
laski marszałkowskiej projekt ustawy,
która oprócz bardzo zawiłego tytułu
( „Ustawa zmieniająca ustawę o zmia-
nie ustawy o prokuraturze, ustawy
spraw, dotyczących gangów oraz zło-
dziei i oszustów ponadprzeciętnego
kalibru. Obawiali się też, że sami sę-
dziowie rejonowi znajdą w niewygod-
nej dla siebie sprawie fortel, który po-
zwoli im pozbyć się „garbu” na rzecz
kolegów z sądu okręgowego.
~~~
Nasza publikacja była niewątpli-
wie jednym z wielu impulsów, które
skłoniły 68 posłów PiS-u (szkoda, że
tak późno i że nie przyłączył się
do nich poseł Ziobro ...) do inicja-
tywy legislacyjnej, mającej naprawić
skutki niekompetencji autora fatal-
nej ustawy i niechlujstwa jego zaple-
cza partyjnego, które przegłosowało
prawny bubel w Sejmie.
„Posłowie wnioskodawcy uzyska-
li informacje, że unormowania do-
tyczące zmiany właściwości sądów
A czy nowelizacja poprawi sy-
tuację?
– Skutki tej ustawy będziemy jesz-
cze długo odczuwać. Nowelizacja
określa, że jeżeli nastąpiła zmiana
właściwości sądu, to w sprawie orze-
kać musi ten sąd, który był „właści-
wy w dniu wniesienia aktu oskarże-
nia”. Oznacza to, że tysiące akt prze-
kazanych już do sądów okręgo-
wych znowu wróci do rejonowych,
gdzie i tak procesy trzeba będzie
zaczynać od początku . Ale czas bie-
gnie i nawet nie chce mi się myśleć,
jak Polska będzie wyglądała, gdy ci
oskarżeni, którzy są tymczasowo aresz-
towani, zaczną tę historię ekspono-
wać na forum europejskim, przed Try-
bunałem Praw Człowieka w Strasbur-
gu – dodaje nasz rozmówca.
~~~
Generalissynuś
Czy na przykład syn nauczycie-
la służący w polskiej armii róż-
ni się czymś od potomka gene-
rała? Zasadniczo! Ten pierwszy
może w każdej chwili zginąć na
wojnie. A drugiemu nie wolno...
Generał Waldemar Skrzypczak
w 2005 r. przejął dowodzenie Wie-
lonarodową Dywizją Centrum-Połu-
dnie w Iraku (IV zmiana). Wkrótce
awansował na generała broni i do-
wódcę wojsk lądowych. Tę ostatnią
nominację przyjął z rąk samego pre-
zydenta Lecha K. O worku odzna-
czeń, jakimi uhonorowano naszego
bohatera, nie
wspominamy.
Nie możemy
jednak pominąć
jednego „słusz-
nego” orderu
przyznanego
mu przez USA
– Legii Zasługi.
Takie odzna-
czenie to niesły-
chany przyspie-
szacz kariery
w NATO.
Cóż za piękna kariera! A jed-
nak... A jednak jest w życiorysie gen.
Skrzypczaka rysa, o której usłyszeli-
śmy od jego podwładnych. Oto oj-
czulek postanowił wywindować w ar-
mii swojego syna Renarta . W jaki
sposób? Wysyłając go do Iraku. Wie
bowiem doskonale, że w wojskowym
życiorysie młodego oficera zapis
o służbie w strefie działań bojowych
jest na wagę złota, szczególnie przy
obejmowaniu kolejnych stanowisk.
– Tata generał zadbał o medial-
ną oprawę wylotu i pobytu syna na
irackiej misji, nie zapominając przy
okazji o budowaniu swojego wize-
runku twardego dowódcy. W wielu
wywiadach prasowych i telewizyjnych
podkreślał, że własnego syna wysy-
ła na wojnę. Robiło to na ludziach
ogromne wrażenie – mówi nam ano-
nimowo jeden z żołnierzy 11. LDKP.
Kiedy minął zaledwie jeden mie-
siąc, słuch po generalskim synu ja-
koś zaginął. Matko Boska, czyżby...?
Ależ nie, podporucznikowi nic się
nie stało – po prostu po jednym je-
dynym miesiącu pobytu w Iraku...
powrócił do kraju. Oficjalnie, oczy-
wiście – nie na polecenia tatusia,
lecz przełożonych. Dlaczego doszło
do odesłania młodego Skrzypczaka?
„Ze względów bezpieczeństwa”
– twierdzi mjr Sławomir Lewan-
dowski , rzecznik prasowy Dowódz-
twa Wojsk Lądowych. W tej spra-
wie mamy wątpliwości, ponieważ dys-
ponujemy inną wersją „podaną przez
kolegów” Skrzypczaka.
My jednak ustaliliśmy, że spra-
wa wyglądała zupełnie inaczej...
– Przygotowania do powrotu
podporucznika odbywały się w wiel-
kiej tajemnicy, jednak już wkrótce
cały polski kontyngent znał wszyst-
kie szczegóły tej „misji”. Wyno-
szona wcześniej na piedestał odwa-
ga oraz gotowość do poświęceń oj-
ca i syna legły w gruzach. Oficjal-
nie poinformowano oficerów, że
powodem wyjazdu syna generała
była groźba porwania, choć tako-
wa dotyczyła przecież każdego in-
nego żołnierza sił koalicyjnych ope-
rującego poza bazą – usłyszeliśmy
od jednego z kolegów młodego
Skrzypczaka.
Tymczasem podporucznik
Skrzypczak podczas krótkiej wyciecz-
ki do Iraku nie
dość, że sobie
nawet ani razu
nie wystrzelił, to
nie zbliżył się na-
wet do bramy
obozu strzeżone-
go dzień i noc
przez blisko 200
wartowników,
więc prawdopo-
dobieństwo jego
porwania było
zerowe.
Możemy sobie wyobrazić mo-
rale całej misji, gdy po ciężkich
atakach rakietowo-artyleryjskich
i śmierci jednego żołnierza, za spra-
wą taty generała synalek otrzy-
muje rozkaz: pakować manele
i wracać do kraju... Mało tego,
przylatuje po Skrzypczaka juniora
specjalny samolot. Jedni nazywa-
ją to tchórzostwem, inni nie waha-
ją się użyć słowa „dezercja”.
Cóż robi nasz bohater po po-
wrocie do kraju? Trafia na specjal-
ny kurs, który jest drogą do kolej-
nego awansu. Zaliczył już przecież
niebezpieczną misję, wykazał się
bohaterstwem, więc nagroda nale-
ży się panu podporucznikowi jak
psu micha. W lipcu br. otrzymuje
trzecią gwiazdkę i może teraz go-
nić koty na ciepłej posadce w ba-
talionie w Świętoszowie.
Nieźle ma się także pan ge-
nerał. Szczytem jego obłudy by-
ło niedawne oskarżanie o dezer-
cję i brak odwagi żołnierzy, któ-
rzy na własną prośbę wrócili
z Afganistanu, bo nie zapewnio-
no im takiego sprzętu, jaki po-
winni mieć w tak trudnych wa-
runkach wojennych.
RYSZARD PORADOWSKI
Mniej niż... 3,85
– Kodeks postępowania karnego oraz
niektórych innych ustaw” ) zawierała
zaledwie dwa zdania . Przemknęła
przez Sejm niczym błyskawica (trzy
tzw. czytania w ciągu jednego posie-
dzenia) i już 23 sierpnia została uchwa-
lona, a 4 września przyklepał ją Se-
nat. Chodziło o uratowanie tyłka
Ziobry . Tym samym jest nadzieja, że
lada tydzień (jeszcze tylko podpis pre-
zydenta i publikacja w Dzienniku
Ustaw) zostanie wreszcie zmieniona
obowiązująca od 12 lipca kuriozalna
ustawa – autorski pomysł prokurato-
ra generalnego – przed którą moc-
no niedawno przestrzegaliśmy:
„Minister sprawiedliwości skonstru-
ował bombę i wraz z premierem usi-
łował wysadzić wszystkie – jak leci
– sądy okręgowe w Polsce. Nie do koń-
ca im się to udało, ale i tak ładnie
pierdykło” („Móżdżek à la Ziobro”
– „FiM” 27/2007).
Przestrzegaliśmy, bo:
~ do kodeksu postępowania kar-
nego wprowadzono zapis istotnie roz-
szerzający katalog przestępstw, któ-
rymi sądy okręgowe – bez odpowied-
niego przygotowania kadrowego
i logistycznego – mają zajmować się,
jako sądy I instancji;
~ ustawa wymagała, żeby z 310
sądów rejonowych do 46 okręgowych
przekazać wszystkie nierozpoczęte
jeszcze sprawy mieszczące się w rze-
czonym katalogu, a także procesy bę-
dące w toku, o ile doszło w nich np.
do zawieszenia postępowania lub od-
roczenia rozprawy;
~ sądy okręgowe praktycznie
z dnia na dzień byłyby zasypane to-
nami akt obejmujących co najmniej
10 tys. spraw przeniesionych z sądów
rejonowych, nie licząc kolejnych, suk-
cesywnie wpływających z prokuratur;
~ doświadczeni praktycy wymia-
ru sprawiedliwości, z którymi rozma-
wialiśmy, przewidywali m.in., że w ska-
li całego kraju wstrzymana zostanie
przynajmniej co trzecia z toczących
się już przed sądami rejonowymi
wywołują wątpliwości interpretacyjne.
Konsekwencją tych wątpliwości może
być m.in. szkodliwe zjawisko „prze-
trzymywania” niektórych spraw w są-
dach rejonowych i niewyznaczania
rozpraw, w celu przekazywania ich do
sądów okręgowych” – czytamy w uza-
sadnieniu projektu, mającego zapo-
biec paraliżowi sądownictwa, szybko
postępującemu od 12 lipca.
„Możliwość przyjęcia wykładni
przepisów tej ustawy, jako podsta-
wy przekazywania z sądów rejono-
wych do okręgowych spraw w toku,
może powodować negatywne skut-
ki dla już toczących się proce-
sów karnych w różnym stadium,
w szczególności w razie powstania
konieczności prowadzenia ich od
początku ” – przyznał w Sejmie po-
seł sprawozdawca Łukasz Zboni-
kowski (PiS), apelując o niezwłocz-
ne uchwalenie ustawy.
Zbonikowski wyraził nadzieję, że
perspektywa nowelizacji skłoni sędziów
rejonowych do rezygnacji z – naka-
zanego ustawą (!) – przekazywania
akt do wyższej instancji, bo i tak
„w sprawach, w których nastąpiło już
przekazanie sądowi okręgowemu, bę-
dzie zachodziła podstawa ich wtór-
nego przekazania sądowi rejonowe-
mu w celu kontynuacji procesu”.
– Resort sprawiedliwości wybrał
nieco ostrzejszą formę nacisku. Mi-
nisterstwo rozesłało do prezesów po-
ufne pismo z sugestią, żeby do czasu
poprawienia tej nieszczęsnej ustawy
prowadzić sprawy tak, jakby jej nie
było. To jest prawdziwy dramat ob-
razujący jakość świadomości praw-
nej ministra Ziobry . Nie mogę po-
jąć, jak można choćby sugerować sę-
dziom, żeby nie stosowali obowiązu-
jącego prawa, skoro te aktualne prze-
pisy – niezależnie od tego, co o nich
myślimy – wyraźnie i jednoznacznie
określają, kiedy i jakie sprawy musi-
my przerwać i oddać sądowi okręgo-
wemu – mówi „FiM” rzecznik pra-
sowy jednego z sądów rejonowych.
Tzw. sądy 24-godzinne to szale-
nie kosztowny okręt flagowy PiS-u,
zbudowany przez ministra Ziobrę
i uroczyście zwodowany w marcu 2007
roku przez robiącego za ojca chrzest-
nego pana prezydenta Lecha Ka-
czyńskiego . I ten okręt... tonie.
I wcale nie chodzi o to, że zamiast
obiecywanych opinii publicznej spa-
cyfikowanych chuliganów sędziowie
muszą skazywać głównie pijanych kie-
rowców, rowerzystów i furmanów
(około 90 proc. wydanych orzeczeń),
a z zaplanowanych 200 tys. spraw rocz-
nie, po pół roku funkcjonowania usta-
wy wydano niespełna 24 tys. wyro-
ków. O objawach katastrofy świadczy
mianowicie fakt, że na dyskredytowa-
nie pomysłu konstruktorów „trybu
przyspieszonego” ważą się już nawet
sędziowie stosunkowo niskiego szcze-
bla, występujący do Trybunału Kon-
stytucyjnego z licznymi wątpliwościa-
mi dotyczącymi ustawy.
Minister Ziobro zdaje się trakto-
wać takie zachowania jako osobistą
zniewagę, bo np. sądowi lubelskie-
mu zarzucił w pisemnej odpowiedzi
„uprawianie publicystyki, zamiast
przedstawienia merytorycznych argu-
mentów”, sugerując między wiersza-
mi, że inspiratorzy (układ?) wystąpie-
nia do Trybunału nie mają bladego
pojęcia o prawie.
– Magister Ziobro uzyskał na
studiach średnią ocen 3,84. To zde-
cydowanie więcej niż zero , ale roz-
poczętego przewodu doktorskiego do
dzisiaj nie ukończył. „No i co wy, kur-
ka wodna, ode mnie chcecie?” – słusz-
nie zdaje się burzyć pan minister, gdy
na artykułowane pod jego – w pew-
nym sensie – adresem pretensje, że
patronuje knotom prawnym, odpo-
wiada nam zarzutem „uprawiania pu-
blicystyki”... – ocenia lubelski sędzia.
Jego zdaniem Ziobro ma wiele
szczęścia, że dostaje po twarzy w okre-
sie, gdy publika ekscytuje się wojną
gangów...
Z ostatniej chwili:
Tuż przed rozpoczęciem druku
„FiM” zadzwonił do redakcji sam
Generał. Nie jako dowódca wojsk
lądowych – podkreślał – lecz ojciec
żołnierza. Potwierdził, że decyzję
o szybkim powrocie syna podejmo-
wali jego przełożeni. W przyszłym
roku Skrzypczak junior weźmie
udział w innej misji wojskowej po-
za granicami naszego kraju.
ANNA TARCZYŃSKA
Z bigniew Ziobro to jest
96915897.002.png 96915897.003.png 96915897.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 36 (392) 7 – 13 IX 2007 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Karzeł
do zakiblowania już czekają inni lu-
dzie układu: Wałęsa , Tusk , Marcin-
kiewicz , Rokita , Kurski , cała lista
najbogatszych Polaków z „Wprost”
oraz Lech i Maria Kaczyńscy . Gdy-
by tak Jarek zaaresztował też cały epi-
skopat, a Tadka Rydzyka zrobił pry-
masem, to miałby mój głos w naj-
bliższych wyborach.
A co to właściwie jest ten mi-
tyczny Układ? On jest komputerowy.
Nie wierzycie? No to czytajcie! „Dziś
o układzie można więcej powiedzieć
niż kiedyś, nawet są prowadzone ba-
dania o charakterze naukowym, przy
użyciu modelu komputerowego ukła-
du, by ukazać te wszystkie związki mię-
dzy różnego rodzaju ośrodkami sił spo-
łecznych w Polsce” – powiedział Oj-
ciec Narodu J. Kaczyński w wywia-
dzie dla „Gazety Pomorskiej”. Cie-
kaw jestem, czy Jaruś słyszy w gło-
wie jakieś głosy...
Ludzie, posłuchajcie! Mnie to czo-
chra, ale przecież w każdym normal-
nym kraju starszawy, karłowaty, brzyd-
ki facio, który nie zna żadnego języ-
ka obcego, bez konta bankowego, bez
prawa jazdy i bez żony, ale za to
z kotem – byłby nikim! W Polsce jest
premierem! ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
W wyremontowanej kamienicy na krakow-
skim Rynku Głównym pyszni się nowy hotel
Boner Palace. Pierwszy człon nazwy ma nawiązywać do historycznego patrona
budynku. Jakież było jednak zdumienie krakowian, gdy skonstatowali, że cudzo-
ziemcy na widok okazałego hotelowego szyldu pokładają się ze śmiechu. Oka-
zało się, że słowo „boner” to po angielsku wulgarne określenie sztywnego, oka-
załego penisa. A to wstyd na całą Europę – zafrasowali się miejscy rajcy. Nie-
słusznie! Sztywny członek może być świetnym znakiem firmowym!
Obywatelu! Pomóż PiS-owi!
Aresztuj się sam!
Film „Batman i Robin” zajął
pierwsze miejsce w ogłoszonej przez
magazyn „Maxim” ankiecie na naj-
gorszy film wszech czasów. Obraz,
w którym tytułowe role zagrały wiel-
kie gwiazdy: George Clooney , Chris
O’Donnell , Arnold Schwarzeneg-
ger i Uma Thurman , nie tylko tra-
fił na pierwsze miejsce listy, ale tak-
że zrobił spektakularną klapę w ki-
nach. Na drugim miejscu uplasowa-
ły się „Stalowe magnolie” z Julią Ro-
berts , Shirley MacLaine , Dolly Par-
ton , a następny był „Patch Adams”
z Robinem Williamsem . W ankie-
cie internautów najgorszym serialem
zagranicznym jest „Moda na sukces”,
natomiast polskim – „Plebania”.
Moim zdaniem, najgorszym fil-
mem świata jest „Karzeł”. W tytuło-
wej roli wystąpił Warwick Davies
(123 cm wzrostu), a w pierwszym
obrazie Jennifer Aniston . Kiedy film
wszedł na ekrany, Jennifer właśnie
przystąpiła do ekranizacji wieloodcin-
kowego sitcomu „Przyjaciele”
(1994–2003), który przyniósł jej świa-
tową sławę. Dla Daviesa „Karzeł” był
początkiem wielkiej kariery. Grał m.in.
we wszystkich „Harry Potterach” ja-
ko Profesor Flitwick.
Wracam teraz do kraju, który sły-
nie z dwóch karłowatych bliźniaków
oraz tatki Tadka Rydzyka – pierw-
szego wroga szatańskiej Unii Euro-
pejskiej. A tu niespodzianka! Właśnie
Jego Moherencja do szatana wycią-
gnął łapkę po szmal. Najpierw spryt-
nie oskubał naiwniaków wpłacających
na ratowanie stoczni, cały czas sku-
bie renty i emerytury moherowych
babulinek, a teraz chce oskubać bruk-
selskich masonów, żydów, szatanów
i innych liberalnych śmierdziuchów.
Rację ma rzymskie przysłowie: Pecu-
nia non olet – pieniądz nie śmierdzi.
A co jeszcze nowego w kraju? Jaruś
Kaczyński (ksywa: Bolszewik), cza-
sowo pełniący obowiązki premiera
i pierwszego klawisza RP trzy czwar-
te, jest taki szybki w aresztowaniu
ludzi ze swojego układu, że leci jak
przeciąg i kalesony nie mogą go wy-
przedzić. No cóż, różne są zboczenia,
ale na takie to naprawdę trzeba... mieć
kota! Przyjaciel Jarusia, niejaki Zbysz-
ko Ziobro (ksywka: Dzierżyński), za-
ciera rączki, bo nareszcie rozpraco-
wał układ. Ciężka robota. Od rana
do rana – aresztowania. W kolejce
W Poznaniu odsłonięto pomnik „pyry”, czyli
ziemniaka. Waży całe pięć ton i jest olbrzy-
mi. Niestety, my – Polacy, zawsze byliśmy skłonni do przesady. Zdaniem takich
np. Niemców, ziemniaki w Polsce są znacznie, ale to znacznie mniejsze i wystę-
pują zazwyczaj parami.
...i dosłownie, i w przenośni stanął trzyna-
stoletniemu Patrykowi z Łodzi jego rodzony
tatuś. Otóż rodzic znalazł list, w którym syn informuje, że właśnie wyruszył
w rowerową podróż do swojej ukochanej do Wrocławia (220 km). Tato, nie za-
stanawiając się wiele, pobiegł na policję. Ta odnalazła cyklistę jeszcze tego sa-
mego dnia wieczorem w Kępnie. Zakochany chłopak pokonał dwie trzecie tra-
sy! Cóż... Romeo i Julia mieli podobne kłopoty.
– Pan jest pijany – upierali się szczecińscy
policjanci, kontrolujący kierowcę audi. – Ależ
skąd, przysięgam, że nie wypiłem nawet małego piwka – bił się w piersi inda-
gowany. W końcu nieufni stróże prawa wyjęli alkomat... I rzeczywiście – facet
był trzeźwy jak niemowlę. – A nie mówiłem – cieszył się i triumfował. – Ja tyl-
ko lubię sobie dać w żyłę! Wobec takiej szczerości użyto kolejnego testera i kie-
rowca trafił do aresztu!
Opracował MarS
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Myślę, że to jest kwestia ocen wewnątrz Kościoła. I my cały czas mówili-
śmy niezmiennie, ja również, że Kościół te sprawy powinien we własnych
kręgach regulować i taki sygnał, tak go odbieram. Natomiast to bardzo
ważne, tak jak w cywilnym świecie państwa, jest miejsce dla różnych
osób, dla wszystkich obywateli, tak i w Kościele myślę, też są różni kato-
licy, różne poglądy i różnice. To co łączy, w przypadku świeckiego pań-
stwa, czyli porządek prawny, konstytucja i wszystkie reguły, które nas or-
ganizują tak w Kościele doktryna wiary i cel zbawienie. I w tym powinno
się to wszystko zamknąć.
li wojnę dobra ze złem – na wszystkich fron-
tach w kraju i za granicami. PiS także czyta i my-
śli nad tym, co przeczytało. Już się boimy...
Dotarliśmy do książki, która jako godna polecenia
została przekazana wszystkim parlamentarzystom par-
tii (jeszcze) rządzącej. Eli-
ta polityczna naszego kra-
ju zaczytuje się w książce
socjolog Rosy Alberoni .
„Wygnać Chrystusa”. Dzie-
ło owej włoskiej blondyn-
ki jest w Polsce tak gorą-
co propagowane, że promocyjne spotkanie odbyło się
nawet w siedzibie Episkopatu. Cóż zatem za rewelacje
objawia pani Alberoni?
A to mianowicie, że całe zło współczesnego świa-
ta (a że świat tkwi w złym, owa pani nie ma wątpliwo-
ści) pochodzi z oświecenia. Dziećmi tej przeklętej
epoki ( Rousseau to „antychryst”) są komunizm i hi-
tleryzm, czyli „ideologie zła”. Oświecenie „wygnało
Chrystusa z historii”. Ale od czego są dobrzy katoli-
cy?! Do ataku! Niech odsuną niewiernych od władzy
i niech Królestwo Wartości powróci na ziemię! Oto
w potężnym skrócie przesłanie PiS-owej lektury. Pani
Alberoni z rozrzewnieniem nawiązuje także do starych,
dobrych czasów sprzed oświecenia, kiedy to cesarz ra-
zem z papieżem dbali w Europie o moralność. Było
sielsko i moralnie. Jak Pan Bóg przykazał.
Cóż, z włoską blondynką i jej spłaszczoną wizją świa-
ta, nienawiścią do współczesności oraz tęsknotą do feu-
dalizmu trudno właściwie dyskutować. Trzeba raczej
współczuć. Problem w tym, że tego rodzaju głupawą
sieczką karmi się ludzi pozostających w Polsce u wła-
dzy. A i bez pani Alberoni mają oni tendencję do nie-
szanowania praw człowieka (toż to głupi wymysł oświe-
cenia!) i propagowania sojuszu tronu z ołtarzem. Za-
miast oświecenia, czyli także po prostu oświaty, mamy
kościelną ideologię w szkołach, zamiast wiary w postęp,
edukację i naukę – cuda
Ojca Świętego.
I tylko jedno trudno
mi pojąć. Że przedpoto-
powe upiory próbują
wskrzeszać także wykształ-
cone kobiety, prawicówki
zasiadające w parlamencie lub okupujące katedry uni-
wersyteckie. Przecież gdyby nie to przeklinane przez
nie oświecenie i ruch emancypacyjny, jaki ono przy-
niosło, do dziś siedziałyby w kuchniach i na polach, kar-
miły dziesięcioro dzieci i dostawały zupełnie bezkar-
nie po gębie od swoich „panów mężów”. O prawach
wyborczych dla kobiet (wywalczonych przez wyszydza-
ne przez nie feministki), a także o prawie do wykształ-
cenia mogłyby tylko pomarzyć.
Temu upodleniu patronował cesarz z papieżem,
no i Chrystus – nie wiedzieć czemu przywoływany tu
jako patron przedoświeceniowej ciemnoty. Nie ma bo-
wiem powodów, by myśleć, że twórca chrześcijaństwa
chciał swoje zasady wcielać w życie za pomocą apara-
tu państwowego i coś wspólnego z feudalnym porząd-
kiem. Czy nie powiedział, że „Królestwo moje nie jest
z tego świata”? Ale włoskie pobożne nomen omen blon-
dynki wiedzą lepiej, co dla Chrystusa dobre...
ADAM CIOCH
wspr. M. Chrz.
(Tadeusz Cymański)
Nadszedł czas, aby – w imię odpowiedzialności przed Ojcem Świętym
i Kościołem, a także przed tymi, którzy po nas przyjdą – zabrać ostatecz-
ny głos w sprawie zasadniczej, a sprowokowanej przez Radio Maryja. Nie
chodzi tu tylko o samą osobę dyrektora, lecz o naszą odpowiedzialność
za duszpasterstwo, które stopniowo wymyka się spod kontroli biskupów
i przechodzi w inne ręce.
RZECZY POSPOLITE
Rozum wygnany
(kard. Stanisław Dziwisz)
Radio Maryja umocniło polski Kościół, czynny polski katolicyzm i przy-
wróciło realne prawa obywatelskie niemałej grupie Polaków.
(Jarosław Kaczyński)
Sam jestem zagorzałym kibicem piłkarskim, a gdy obowiązki i czas po-
zwalają, grywamy w piłkę z bratem.
(Jarosław Kaczyński)
Dwie kadencje temu (...) jeden z bardziej zaangażowanych senatorów
został sfilmowany w supermarkecie w niedzielę podczas robienia wielkich
zakupów. Dedykuję to na przyszłość, bo ostre wystąpienia mają to do sie-
bie, że bardziej zwracają uwagę mediów. (Bronisław Komorowski)
Jak patrzę na to, co dziś robi w Sejmie Roman Giertych, wydaje mi się,
że pożytek z konia, którego cesarz Kaligula przyprowadził do rzymskiego
Senatu, był większy.
(Zbigniew Girzyński)
Marcinkiewicz jest w sytuacji niestandardowej. Robi jaskółkę na krawę-
dzi. Pytanie, czy ktoś mu poda rękę.
(Paweł Zalewski, PiS)
Słuchanie pana Kaczmarka przypomina troszeczkę obsługę betoniarki,
trudno utrzymać chwilę skupienia.
(Jacek Kurski)
Wybrała OH
CH...WY PAŁAC
KARTOFEL POLSKI
NA DRODZE MIŁOŚCI...
SZCZERY IDIOTA
P iS nie tylko prowadzi wojnę z nie-PiS-em – czy-
96915897.005.png 96915897.006.png 96915897.007.png 96915897.008.png 96915897.009.png 96915897.010.png 96915897.011.png 96915897.012.png 96915897.013.png 96915897.014.png 96915897.015.png 96915897.016.png 96915897.017.png 96915897.018.png 96915897.019.png 96915897.020.png 96915897.021.png 96915897.022.png
 
Nr 36 (392) 7 – 13 IX 2007 r.
NA KLĘCZKACH
5
SĘDZIA SĘDZIÓW
ziemi, podczas którego zginęło 540
osób, było karą za grzechy rozwią-
złości. Z drugiej strony pokazują
„cud” – krzyż w kościele, który
pozostał nietknięty, mimo że poło-
wa świątyni zawaliła się i pogrze-
bała kilkudziesięciu wiernych. Ale
wierni się nie liczą, liczy się ocale-
nie krzyża, który... też przecież
oznacza nieszczęście.
Policjant ujrzał wielebnego „oj-
ca Boba”, jak ten przechadzał się
ulicą o godz. 4.35, odziany wyłącz-
nie we własną skórę. Duchowny
wyjaśnił, że wraca z joggingu, ze
stadionu pobliskiej szkoły śred-
niej. Czemu nago? „Jestem gru-
by i gdy noszę ubranie podczas
biegania, pocę się obficie” – wy-
jaśnił ks. Whipkey, dodając jed-
nak, że zdaje sobie sprawę, iż wy-
stęp au naturel nie był najlepszym
pomysłem. Zapewnił, że zrobił to
po raz pierwszy.
Sęk w tym, że nie. Kapłan od-
notowywany był w przeszłości
w związku z podobnymi praktyka-
mi nudystycznymi, ale policja przy-
mykała na to oczy, bo wówczas księ-
ża byli świętymi krowami. Teraz już
nie są i ks. Whipkey oskarżony zo-
stał o nieprzyzwoite obnażanie się
w miejscu publicznym. Archidiece-
zja Denver zawiesiła go w czynno-
ściach zawodowych. Pewnie posła-
ny zostanie na Alaskę. TN
Prezydent Kaczyński nie spie-
szy się z wręczeniem nominacji bli-
sko 100 nowym sędziom. Formal-
nie nie może stopować propozycji
Krajowej Rady Sądownictwa, ale
w niektórych przypadkach dopusz-
czalny jest zwrot wniosku. W lipcu
urzędnicy prezydenta poinformo-
wali KRS o tym, że prezydent nie
wręczy co najmniej 9 nominacji.
Dlaczego? Oficjalnie nie wiadomo.
Taka jednak odmowa to ewene-
ment na przestrzeni ostatnich 17
lat. Były prezes Trybunału Kon-
stytucyjnego, prof. Marek Safjan ,
mówi wprost: niezawisłość sędziow-
ska jest zagrożona.
My domyślamy się powodu bo-
jaźni prezydenta: polscy sędziowie,
którzy w znacznej części alergicz-
nie reagują na ministra sprawie-
dliwości Ziobrę , to część układu.
Wystarczy?
ŁÓDŹ POMNIKÓW
samego arcybiskupa. Budowa wspo-
mnianej autostrady mogła już ru-
szyć kilka lat temu, jednak nie do-
szło do tego z powodu protestów
mieszkańców, m.in. podłódzkiego
Andrzejowa, wspieranych przez tam-
tejszego... proboszcza. Teraz wszyst-
ko w ręku arcybiskupa. RP
Kolejny „święty” pomnik w nie-
gdyś czerwonej Łodzi. Wkrótce na
osiedlu Retkinia w alei ks. kardy-
nała Stefana Wyszyńskiego stanie
pomnik kardynała Stefana Wy-
szyńskiego .
RK
NIEPOKALANE
LEPSZE
Fot. Autor
GORZÓW
DAJE PRZYKŁAD
W Meksyku podpisano Dekla-
rację praw dziecka poczętego. Jej
sygnatariuszami jest, oczywiście,
Kościół, a także przykościelni po-
litycy i organizacje skupiające ka-
tolickich rodziców.
Dokument zawiera 10 zasad,
które podkreślają, że każde poczę-
te dziecko (zygota) ma prawo do
uznania za jednostkę ludzką. To głos
w sprawie toczącej się dyskusji o li-
beralizacji aborcji i przeciwko – uwa-
ga! – kontroli urodzeń, czyli np. prze-
ciw wstrętnym prezerwatywom.
Niby nic do śmiechu, gdyby nie
pewna data, którą wybrali sobie
twórcy deklaracji. Otóż chcą pro-
klamować 8 grudnia jako Światowy
Dzień Dziecka Poczętego. Co to
za data? To Święto Niepokalanego
Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Hmm... „niepokalanego poczęcia”...
Tak czy inaczej, Meksyku nie omi-
nie „kontrola urodzeń”. Może na-
wet wyludnienie!
RP
Noo, tego to jeszcze nie było
jak Polska długa i szeroka! Sześciu
kapelanów zatrudnionych w szpita-
lu wojewódzkim w Gorzowie Wiel-
kopolskim straciło robotę. Z dnia
na dzień. Dyrekcja szpitala zaczę-
ła (w związku z gigantycznym za-
dłużeniem lecznicy – 300 mln zł)
szukać oszczędności. I padło na bo-
że sługi, zatrudnione kiedyś na peł-
nych, wysokopłatnych etatach.
Teraz, w miarę potrzeb pacjen-
tów, kapelani mogą przychodzić z po-
sługą, ale za dużo mniejszą kasę,
w ramach umowy-zlecenia. MarS
SPOSÓB NYCZA
BISKUP RENEGAT
Następca kardynała Glempa ,
abp Kazimierz Nycz, zapowiada,
że Kościół pracuje nad nowym,
skutecznym sposobem finansowa-
nia budowy Świątyni Opatrzności
Bożej. Chodzi o to, by publiczne
pieniądze mogły wreszcie trafić do
kościelnej kasy, bowiem dotych-
czas fundacja budująca świątynię
z powodów formalnych nie mogła
skorzystać z 60 mln obiecanych
przez Sejm. Teraz Krk wyciągać
będzie z kasy państwa i samorzą-
dów kolejne miliony złotych pod
pozorem przeznaczenia ich na...
działalność kulturalną. Z tej puli
właśnie Nycz zamierza sfinanso-
wać nawet połowę inwestycji re-
alizowanej w Wilanowie – przy
okazji Krk obejdzie prawo i wy-
cycka z kasy rodaków.
W ramach kultury w ŚOB po-
wstanie Centrum Jana Pawła II.
Na budowę fanaberii Glempa wy-
dano już 80 mln zł, a nie widać na-
wet stanu surowego zamkniętego.
Potrzeba jeszcze minimum 150 mln
zł.
Biskup Geoffrey Robinson
z Sydney otwarcie zbuntował się
przeciw swemu szefowi i domaga
się „radykalnych” reform w Koście-
le. Na cały głos.
„Władza papieska jest zbyt roz-
legła i pozbawiona odpowiednich
granic” – stwierdził w wywiadzie dla
„Canberra Times”. – „Biskupi i wier-
ni są marginalizowani. Przymusowy
celibat księży przyczynił się do prze-
stępstw seksualnych i musi być przy-
najmniej tematem do dyskusji” .
Skoro przeciw systemowi Ko-
ścioła zaczynają się już buntować
hierarchowie, to znaczy, że napraw-
dę źle się dzieje w państwie waty-
kańskim...
Sam 4,5-metrowej wysokości co-
kół (na zdjęciu) wykonany z hiszpań-
skiego różowego granitu kosztował
90 tys. zł, zaś za 3,5-metrowej wyso-
kości odlew kapłana społeczny komi-
tet budowy wybuli 100 tys. zł. Oczy-
wiście, dojdą jeszcze koszty urzą-
dzenia przyległego terenu. Kilka mie-
sięcy temu w tej samej części miasta
odsłonięto pomnik JPII . Z woli na-
wiedzonych rajców, którzy uznali św.
Faustynę za patronkę Łodzi – stanie
tu także pomnik tej zakonnicy. BS
KSIĄŻKA O EKS...
Niczym diabeł święconej wody
unika pełnej prawdy książka jed-
nego ze szczecińskich kapłanów,
który zajął się problemami eksdu-
chownych. Wśród 26 rozmówców
autora zabrakło, o dziwo, redak-
tora naczelnego „Faktów i Mitów”,
który o przyczynach rezygnacji
z kapłaństwa powiedzieć może naj-
więcej, tym bardziej że sam zna kil-
kunastu „byłych”. Autor publikacji
tak dobrał swoich rozmówców, by
pokazać ich słabość i wybielić ko-
ścielne prawo celibatu, a to właśnie
ono często przyczynia się do rzu-
cenia sutanny przez księży. Zatem
pełną prawdę o eksduchownych
znaleźć można nadal tylko na na-
szych łamach.
MarS
GOŁY KSIĄDZ
Miasteczko Frederick w Kolo-
rado stało się obiektem uwagi me-
diów USA za sprawą proboszcza
Roberta Whipkeya , obsługujące-
go 3 lokalne parafie katolickie.
RELIGIA W PARAFII!
CS
W Zespole Szkół Ogólnokształ-
cących nr 1 w Łodzi przez całe wa-
kacje trwał remont, jednak wynaję-
ta przez szkołę ekipa nie uwinęła
się z robotą. Ale rezolutna dyrek-
torka – Aleksandra Bonisławska
– poradziła sobie z brakiem 12 sal
lekcyjnych (w których nie ma pod-
łóg) wręcz koncertowo. Oto ucznio-
wie – zamiast w szkole – będą się
uczyć w... wolnych pomieszczeniach
plebanii pobliskiej parafii Matki Bo-
skiej Zwycięskiej. Ot, zwycięstwo
ducha nad mdłą materią. OH
PS
BS
IDŹCIE DO IDZIEGO
NIE NADAJE SIĘ
Co robić, by doczekać się wresz-
cie upragnionego potomka? Wybrać
się do kościółka w podłódzkim Ino-
włodzu. Patronem tutejszej świąty-
ni jest bowiem św. Idzi – opiekun
małżeństw. Ten średniowieczny świę-
ty, przez lata żywiący się jedynie owo-
cami lasu i mlekiem łani (stąd pa-
tron matek karmiących i oczekują-
cych dziecka), miał sprawić, że nasz
władca Władysław Herman docze-
kał się wreszcie następcy tronu. Oczy-
wiście, po wysłaniu bogatych darów
do Saint Gilles – głównego ośrodka
kultu św. Idziego.
Prowincjał jezuitów o. Krzysz-
tof Dyrek jest wyjątkowo pamię-
tliwy. Za umieszczenie na stronie
internetowej wywiadu z ks. Tade-
uszem Isakowiczem-Zaleskim
ukarał brata Andrzeja Miszkę od-
mową święceń kapłańskich i usu-
nięciem z zakonu. Już w ubiegłym
roku Miszkę przeniesiono z Kra-
kowa do Wrocławia. Skąd ta mści-
wość prowincjała? We wspomnia-
nym wywiadzie ks. Zaleski ujawnił
nazwiska dwóch krakowskich je-
zuitów współpracujących z SB. Po-
nadto sam Miszka pisał o wpływo-
wym ks. prof. Ludwiku Piechni-
ku , który, według akt IPN, był za-
rejestrowany przez SB jako agent
Anteusz.
KSIĘŻA NIE PĘKAJĄ
Wielkie zdziwienie kurii w Ło-
dzi wywołało zaangażowanie księży
w walkę o budowę obwodnicy mia-
sta. Powodem jest gwałtownie wzra-
stający z roku na roku ruch drogo-
wy w mieście i w konsekwencji – pę-
kanie murów świątyń; a także pre-
sja wiernych, którzy mają już dosyć
tysięcy tirów pędzących dzień i noc
pod oknami. Jeden ze społecznych
komitetów walki o autostradę A1,
przebiegającą obrzeżami miasta,
zwróci się wkrótce o pomoc do
PS
KRZYŻ NA MÓZGU
PS
Kościół zawsze najlepiej wycho-
dził na ludzkim nieszczęściu. W Pe-
ru niektórzy biskupi i księża głośno
„dowodzą”, że niedawne trzęsienie
96915897.023.png 96915897.024.png 96915897.025.png 96915897.026.png 96915897.027.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin