Fakty i Mity 2011-30.pdf

(6613 KB) Pobierz
677963464 UNPDF
PO NORWEGII POLSKA?
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nrr 30 (595) 4 SIIERPNIIA 2011 rr.. Cena 4,,20 złł (w ttym 8% VAT)
 Str. 25
 Str. 2
„Potrafiłem po pijaku odprawiać msze, jeździć
samochodem i przewracać się w kałuże”
– mówi dziennikarzowi ksiądz Kowalski.
Czy to jakiś wyjątek? Bynajmniej. Wżadnym
innym środowisku nie chleje się tak ostro
jak na plebaniach. Ksiądz Kondratowicz
twierdzi, że duchowni piją często, bo mają
„chorą duchowość”. Warto o tym pamiętać,
kiedy w sierpniu, tzw. miesiącu trzeźwości,
będą łajać Polaków z ambon.
ISSN 1509-460X
Mamy tysiące „chrześcijańskich” obrońców białej rasy
677963464.030.png 677963464.031.png 677963464.032.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 30 (595) 29 VII – 4 VIII 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Terrorysta, który zabił w Norwegii około 80 osób, jest ducho-
wym katolikiem (choć ochrzczonym w Kościele protestanc-
kim), zwolennikiem silnego papiestwa. Tej informacji nie znaj-
dziecie nigdzie poza „FiM”. Wiadomo dlaczego!
Pijany jak ksiądz
Kempa, Brudziński i Wojciechowski z PiS zgodnie porówna-
li zamachy z Oslo i wyspy Utoya do zabójstwa członka PiS
Rosiaka z Łodzi. Tylko skala jest inna – zauważyli mimocho-
dem. No fakt, pomijając skalę, to zamach na Rosiaka rów-
na się Hiroszimie i holokaustowi razem wziętym.
leniem Kościoła, trend uczłowieczania, tj. materializo-
wania osób duchownych. Do niedawna w ogólnopolskiej pra-
sie nie do pomyślenia były publikacje na temat księdza kul-
turysty, zapaśnika, fascynata szybkich motorów, taternika itp.
Kapłani, poza ołtarzem i pielgrzymką, mogli co najwyżej grać
w piłkę z TVN-em. Ostatnio niektórzy poszli dalej i napisali
o księżach alkoholikach. Na razie o byłych alkoholikach, któ-
rzy dają teraz świadectwo siły własnej wiary.
„Super Expressowi” wyspowiadał się ksiądz Stani-
sław Kowalski: „Potrafiłem po pijaku odprawiać msze,
jeździć samochodem i przewracać się w kałuże
(…). Po nocnej libacji rano musiałem odprawić
mszę, a że miałem kaca, to, żeby w ogóle funk-
cjonować, piłem piwo i tak szedłem do ko-
ścioła” . A co zrobił ksiądz Kowalski, kie-
dy ochrzanił go za pijaństwo arcybiskup
Muszyński? „Zaraz po wyjściu od bisku-
pa poszedłem opić sukces, że na razie
problem mam z głowy” . Z kolei ksiądz
Wiesław Kondratowicz na łamach „New-
sweeka” przyznał, że o swoim nałogu
powiedział wiernym w kościele. Chy-
ba nawet nie musiał, bo wcześniej
widzieli go, jak pił po kilka dni bez
przerwy, a raz – jak wspomina – wy-
nosili go z wesela. Skończył po wizy-
cie w poradni odwykowej w Poznaniu,
choć swoją trzeźwość zawdzięcza „spo-
tkaniu z Bogiem”. Ksiądz Kowalski był dwa
razy na odwyku w szpitalu, ale zerwanie z na-
łogiem uważa za dar Matki Boskiej. Piękne
świadectwa dwóch kapłanów. Tym bardziej że
obydwaj prowadzą teraz terapię dla innych księ-
ży. Kowalski zaprasza także świeckich z AA do Li-
chenia – raz do roku, w ostatnią sobotę lipca, czyli
tuż przed sierpniem, miesiącem trzeźwości. Funduje im tam
maraton: modlitwy, msze, czuwanie, drogę krzyżową itp. Dusz-
pasterz cieszy się, że „alkoholicy cenią sobie rozmowy i spo-
wiedź u księdza – trzeźwiejącego alkoholika. Kiedy mówię
o swoim doświadczeniu, o abstynencji, o zadośćuczynieniu,
to mój rozmówca zdaje sobie sprawę z tego, że mówimy tym
samym językiem” . To naprawdę piękne i wierzymy, że na-
prawdę działa. Tylko dlaczego księża jednocześnie twierdzą,
że status starego kawalera nie przeszkadza im w dotarciu
do małżonków i rodzin? Ksiądz Kowalski nie ma zaufania
do konwencjonalnych metod trzeźwienia: „Do zerwania z na-
łogiem nie potrzeba wcale silnej woli (…). Zdrowienie roz-
poczyna się przez uznanie swojej bezsilności, otwarcie się
na pomoc Siły Wyższej oraz powierzenie się Matce Bożej.
Ważne, by uwierzyć, że ręce Boga i Jej ręce są zawsze peł-
ne i zawsze gotowe do dawania. Jest to moje z serca pły-
nące przesłanie”. Tak więc – Czytelnicy „FiM” – jeśli próbu-
jecie skończyć z piciem, a na Wasze nieszczęście nie otwo-
rzyliście się na katolickiego Boga i Jego Matkę – nie macie
żadnych szans. Ale – to już powiem od siebie – możecie wy-
jechać poza granice III RP, bo niemal w całej reszcie świata
spotkania AA nie łączą się z wiarą w Boga wy-
myślonego przez papieży, tylko z wiarą we wła-
sne siły. W tamtejszych poradniach stawia się
na rozmowę ze specjalistą, farmakologię i na wię-
zy wspólnoty – dzielenie się swoimi doświad-
czeniami, podtrzymywanie na duchu. I efekty są
z reguły dużo lepsze niż w Katolandzie. Może
właśnie dlatego, że u nas to właśnie Kościół
katolicki niemal zmonopolizował ruchy trzeźwo-
ściowe, a setki parafii zgarniają co roku grube
miliony państwowych dotacji z tego tytułu. Czę-
sto nawet nie organizując żadnych spotkań,
o czym w „FiM” pisaliśmy.
Wspomniałem o dwóch księżach, którzy upadli w nało-
gu, ale podnieśli się i teraz świecą przykładem. Takich du-
chownych, także zakonników i zakonnic – choć już nie tak
medialnych – jest więcej. Abstynencki Ruch Księży Alkoho-
lików (ARKA) podzielił Polskę na regiony: środkowopolski
z siedzibą w Kowalewie (diecezja kaliska), południowy (Czę-
stochowa) i północny – z siedzibą w Bydgoszczy. W Kowa-
lewie dziennikarze „FiM” spotkali około 30 osób, więc przyj-
mijmy, że w trzech ośrodkach leczy się rotacyjnie około set-
ki. A gdzie jest cała reszta uzależnionego duchowieństwa
spośród ponad 30-tysięcznej sukienkowej armii?
Obracając się ponad 10 lat w księżowskich krę-
gach, nie spotkałem księdza niepijącego. Pili wszy-
scy, a większość piła ostro. Od 15 lat znam
też inne środowiska i śmiem twierdzić, że
nigdzie nie chla się tak jak na plebaniach.
Dosłownie chla, bo prawie wyłącznie
mocne alkohole. Mój starszy kolega
ksiądz, kiedy postawiłem mu wie-
czorem całkiem niezłe Bordeaux, obru-
szył się: „Chłopie, wino to mam codzien-
nie przy ołtarzu!”. Ja też szybko zacząłem
popijać utartym księżowskim trybem
– albo podczas proszonej kolacji
z parafianami, albo samotnie
na plebanii. Obydwie okazje by-
ły tak samo dobre. Bywały też
popijawy z kolegami księżmi; bez
żadnych zahamowań, na umór. Od al-
koholizmu ocaliło mnie chyba tylko to,
że ćwiczyłem trochę kulturystykę, a jed-
no do drugiego nie pasuje. Odprawia-
nie mszy na kacu albo po pijaku – o czym
wspomina ksiądz Kowalski – widziałem
na okrągło, a w przypadku jednego z mo-
ich proboszczów – niemal codziennie.
Widzieli i czuli to również wierni. Czy byli zgorszeni? Są-
dzę, że nie tylko. Parę razy słyszałem od nich, że skoro oso-
by duchowne tak często piją, to nie ma w tym piciu nic
strasznego. Zresztą księża nierzadko wprost rozpijają świec-
kich; „FiM” pisały kiedyś o proboszczu, który prowadził u sie-
bie nocną melinę. Widzimy tu mechanizm obłudy, dobrze
znany z katolickiego duszpasterzowania. Tak, obłudy, bo księ-
ża gromią z ambony owieczki za pijaństwo w domach i lo-
kalach, alkoholowe komunie itp., a przecież sami piją o nie-
bo więcej! W Katolandzie nie wolno handlować alkoholem
w pobliżu miejsc kultu, pod groźbą kary i likwidacji intere-
su, a na plebaniach przylegających do świątyń alkohol leje
się strumieniami! Ksiądz Kondratowicz twierdzi, że duchow-
ni piją z powodu chorej duchowości, a nie dlatego, że są
samotni i nie mają rodzin. Ja twierdzę, że piją równo z tych
trzech powodów. Trudno nie mieć chorej duchowości, kie-
dy zdrowy rozsądek nie pozwala pogodzić się z bredniami,
które trzeba ludziom wciskać, jeśli chce się uchodzić za pra-
wowiernego księdza. Wtedy najlepiej i najłatwiej zalać ro-
baka, który drąży ducha. Albo odejść i naprawdę wytrzeź-
wieć, co zresztą sam wybrałem.
Według najnowszego rankingu CBOS, liderem społecznego
zaufania jest prezydent Komorowski, natomiast liderem nie-
ufności – Kaczyński. Brak zaufania do prezesa PiS deklaru-
je 58 proc. respondentów i ta nieufność rośnie. Mamy (na ra-
zie) na myśli badania ankietowe, a nie psychiatryczne.
Ksiądz Natanek ogłosił, że ma stałe połączenie telefoniczne
ze Stwórcą: „Otrzymałem od Jezusa możliwość telefonu do Nie-
ba. I kiedy nie nabrykam z Panem Bogiem, to mam taki świa-
tłowód, że ta linia jest otwarta” – oświadczył wiernym. Połą-
czenie Natanka z Niebem może wyglądać tak: „Jeśli chcesz
rozmawiać z Bogiem Ojcem, wciśnij jeden, jeżeli z jego Sy-
nem – wybierz dwa, jeżeli z Zawsze Dziewicą – trzy. A w ogó-
le to abonent jest chwilowo niedostępny”.
„Proszę o zaprzestanie puszczania katolickich modlitw przez
radiowęzeł przy al. Najświętszej Maryi Panny. Jest to indok-
trynacja, która nie powinna mieć miejsca w tak dużym mie-
ście” – oto fragment interpelacji częstochowskiego radnego
SLD Łukasza Wabnica, który nie może już słuchać wyjców
z Jasnej Góry i jasna bierze go cholera. „Nic się z tym zrobić
nie da” – odpowiedział radnemu wiceprezydent miasta Jaro-
sław Marszałek. No to może da się coś zrobić z marszałkiem
podczas następnych wyborów samorządowych?
Braciszkowie kameduli – zakonnicy, którzy w kontaktach z Ab-
solutem preferują najcięższą regułę (całkowity zakaz kontak-
tów z kimkolwiek; zakaz radia, telewizji, prasy, internetu)
– po raz pierwszy w historii będą musieli opuścić swoją kra-
kowską pustelnię, by zeznawać w sądzie w sprawie konfratra
złodzieja. Ale nie kradzież w klasztorze niepokoi najbardziej
przeora, lecz to, że eremici zobaczą świat zewnętrzny. Domy-
ślamy się, że chodzi o krótkie spódniczki.
Jeszcze Pasikowski nie rozpoczął zdjęć do filmu „Pokłosie”,
opowiadającego m.in. o tragedii w Jedwabnem, a już „Fron-
da” wie, że reżyser będzie chciał utrwalać fałszywy stereotyp
Polaka jako ksenofoba i antysemity. Naszym zdaniem mógł-
by Pasikowski kolejny swój obraz poświęcić Frondowemu
środowisku. Tytuł: „Psy 3”.
Jak oni śmią! Rosjanie chcą nakręcić film fabularny o niedo-
li rosyjskich jeńców w polskich obozach w latach 1919–1920.
Obraz ma być nakręcony za państwowe „ruskie” ruble. Hań-
ba, prowokacja oraz zdrada – krzyczy prawicowy portal Nie-
zależna.pl. Przypominamy, że film Wajdy o Katyniu przyjęto
w Moskwie z dużą atencją, a nawet puszczono w pierwszym
programie telewizji.
We Włoszech tamtejsza Polonia zarobkowa masowo porzuca
pracę i wraca do ojczyzny. Dziennik „La Repubblica” wcale
się temu nie dziwi i twierdzi, że młody Polak może nad Wi-
słą zarobić o ok. 30 proc. więcej niż nad Tybrem. „W Polsce
– kraju cudu gospodarczego, kraju z optymistyczną wizją przy-
szłości – otwierają się wielkie szanse przed młodymi pokole-
niami” – donosi prestiżowa gazeta, która jest oczywiście od lat
zakamuflowaną tubą propagandową Tuska.
Public Policy Polling (PPP) – amerykański instytut badania opi-
nii publicznej – przeprowadził sondaż, w którym zadał ankieto-
wanym jedno pytanie: „Zakładając, że Bóg istnieje, czy wyra-
żasz poparcie dla jego działań?”. Musiał się Stwórca zdziwić,
gdy zobaczył wyniki: akceptację dla boskich poczynań zdeklaro-
wało zaledwie 52 proc. respondentów (wynik o 10 proc. gorszy
niż 5 lat temu). Jeżeli ten trend braku poparcia się utrzyma, to
za 20, góra 30 lat, Bóg przegra nawet wybory na sołtysa w Pci-
miu Dolnym. A… i jeszcze jedno: PPP przeprowadziło swoje
badania sympatii do Pana B. przed masakrą w Norwegii.
JONASZ
Spełnia się najpiękniejszy sen Marksa, Engelsa i Lenina: ka-
pitalistyczne Stany Zjednoczone są na skraju bankructwa (co
w dramatycznym przemówieniu przyznał Obama, grożąc wstrzy-
maniem wypłat rent i emerytur), a komunistyczne Chiny ma-
ją 3 tryliony dolarów rezerw walutowych. Amerykanie są au-
tentycznie przerażeni i coś nam się wydaje, że ich byt zaczy-
na kształtować świadomość.
WAŻNE!!! W zamówieniu prosimy podać numer telefonu i adres, na który możemy wysłać książki.
W polskich mediach zaznacza się, oczywiście za przyzwo-
677963464.033.png 677963464.001.png 677963464.002.png 677963464.003.png 677963464.004.png
Nr 30 (595) 29 VII – 4 VIII 2011 r.
GORĄCE TEMATY
3
ca o godz. 20.15 ofi-
cer dyżurny Komen-
dy Powiatowej Poli-
cji w Lwówku Śląskim otrzymał zgło-
szenie ze wsi Marczów, że jakieś po-
dejrzane typy wyposażone w sprzęt
wiertniczy i koparkę ryją dziury we-
wnątrz tamtejszego zabytkowego ko-
ścioła św. Katarzyny Aleksandryj-
skiej. Pytani, po jaką cholerę to ro-
bią, mówią o pomiarach geodezyj-
nych. Gdy patrol przybył na miej-
sce, po fachowcach pozostały już tyl-
ko ślady (kilka głębokich otworów
w posadzce i wykop na zewnątrz
obiektu), bo ci, słysząc zapowiedź
wezwania policji, pośpiesznie się
stamtąd ewakuowali.
Marczowska świątynia jest tzw.
kościołem filialnym parafii św. Tekli
w Pławnej Dolnej (diec. legnicka),
administrowanej przez zakon micha-
litów, więc naturalną koleją rzeczy
funkcjonariusze zagadnęli jej pro-
boszcza ks. Kazimierza Ż. (58 l.),
o co chodzi z tymi pomiarami. Wie-
lebny odparł, żeby dali sobie spo-
kój, ponieważ on trzyma rękę na pul-
sie, a dziury w ziemi są efektem roz-
poczętych właśnie prac nad osu-
szaniem fundamentów zabytku. Po-
licjanci, o dziwo, jakoś księdzu nie
uwierzyli. Tym bardziej że nie po-
kazał żadnych papierów legalizują-
cych remont, zaś w przeddzień wy-
kopków oficjalnie pożegnał się z pa-
rafianami, informując o przenie-
sieniu na inną placówkę.
Świadkowie zapamiętali nume-
ry rejestracyjne samochodów ekipy
grasującej w kościele, więc już po kil-
kunastu godzinach sześciu „geode-
tów” (pracownicy pewnej wrocław-
skiej firmy) znalazło się za kratka-
mi. Wszyscy zgodnie zeznali, że
Gorączka złota
Ksiądz chciał potajemnie wykopać skarb...
Wyręczy go w tym prokuratura.
ksiądz Kazimierz Ż. wynajął ich
w celu odnalezienia skarbu ukryte-
go rzekomo przez esesmanów w wy-
drążonym pod kościołem tunelu.
Na dowód, że nie blefuje, pokazy-
wał stare niemieckie mapy oraz od-
pisy z archiwów. Dogadali się co
do podziału kosztowności (fifty-fi-
fty) i mieli przystąpić do roboty
dopiero wówczas, gdy duchowny za-
aranżuje niebudzący podejrzeń pre-
tekst. Coś go wszakże przypiliło,
bo wezwał ich w trybie alarmowym.
Przyjechali z profesjonalnym wykry-
waczem metalu i we wskazanych
przez urządzenie miejscach zaczęli
wiercić, obserwując efekty za po-
mocą wpuszczanej do otworów ka-
mery. Część ekipy kopała jednocze-
śnie na zewnątrz, usiłując znaleźć
wejście do tunelu. Gdy usłyszeli
od mieszkańców wsi, że sołtys zaraz
zadzwoni na policję, zawiadomili księ-
dza „inwestora”, a ten kazał im na-
tychmiast zwijać sprzęt i uciekać.
Ksiądz Ż. został zatrzymany,
a policjanci przeszukali jego miesz-
kanie na plebanii i odnaleźli doku-
mentację przygotowań do eksplora-
cji. Proboszcz przyznał, że chciał
po kryjomu odnaleźć legendarny
skarb , ale nawet przez chwilę nie
pomyślał o zagarnięciu łupu dla sie-
bie: „Zgodnie z regułami zakonu
chciałem przeznaczyć go na pomoc
dla ubogich” – opowiadał skręcają-
cemu się ze śmiechu śledczemu.
Usłyszał dwa zarzuty: celowego
uszkodzenia zabytku oraz usiłowa-
nia kradzieży (oba przestępstwa za-
grożone karą od 3 miesięcy do 5 lat
pozbawienia wolności), po czym zo-
stał zwolniony za kaucją.
– Przyjechał do Pławnej w 2001
roku po czterech latach spędzonych
na Ukrainie. Nawiązał świetne ukła-
dy z naszymi elitami samorządowy-
mi, a ponieważ skutecznie wyrywał
od nich dotacje na remonty, nie spo-
dziewał się żadnego przeniesienia.
Z zabezpieczonych podczas przeszu-
kania papierów wynika, że bardzo
starannie przygotowywał operację
w Marczowie. Odwołanie z góry zmu-
siło go do pośpiechu i tylko dlatego
wpadł. Najśmieszniejsze jest wszak-
że to, że w wykopaną przezeń
dziurę (fot. powyżej) wpadła rów-
nież po same uszy prokuratura ,
bo dla prawidłowej kwalifikacji prze-
stępstwa trzeba jednoznacznie stwier-
dzić, czy w ogóle było co ukraść, czy
też mamy do czynienia z tzw. usiło-
waniem nieudolnym, uprawniającym
sąd do nadzwyczajnego złagodzenia
kary lub odstąpienia od jej wymie-
rzenia. Innymi słowy: prokuratura
musi teraz na własny koszt zlecić
poszukiwania „skarbu” – tłumaczy
nam policjant z Lwówka Śląskiego.
Ksiądz Kazimierz Ż. wyjechał
z Pławnej („Jest na urlopie i nie wia-
domo, gdzie przebywa” – tak poin-
formowano nas w kancelarii para-
fialnej). Centrala michaelitów na-
brała wody w usta, a legnicka kuria
biskupia wydała 14 lipca oświadcze-
nie, że „nie wydawała zgody na
prowadzenie prac” w Marczowie
i „z przykrością przyjęła fakt samo-
woli budowlanej”. O złodziejskiej
smykałce plebana żaden organ ko-
ścielny nawet się nie zająknął...
DOMINIKA NAGEL
Nawiązał świetne układy z elitami...
wykonywania pracy nie jest wą-
ską specjalnością alfonsów spra-
wujących „opiekę” nad prostytutkami. Tą
metodą posługują się również biskupi...
Księża zatrudnieni na etatach w instytu-
cjach finansowanych ze środków publicznych
(szkoły, szpitale itp.) muszą odpalać swoim
szefom comiesięczną „działkę”. Jej wysokość
zależy od decyzji danego ordynariusza. Nie-
którzy zadowalają się 10 proc. pensji pod-
władnych, inni żądają nawet 20 proc. Są to
w sumie bardzo duże pieniądze, bo tylko z ka-
techetów biskupi wyciągają prawie 40 mln
zł rocznie (wśród 32 tys. nauczycieli religii
jest 12,5 tys. zawodowych duchownych otrzy-
mujących średnio „na rękę” ok. 2500 zł).
Ściślej rzecz ujmując, wyciągają je z naszych
– podatników – portfeli.
Ordynariusz diecezji łowickiej bp Andrzej
Dziuba jest jednym z liderów kościelnego
reketu.
– U nas obowiązuje 20 proc., więc księża
z uboższych parafii robią już bokami, nato-
miast ci najbardziej zdesperowani po prostu
przestali płacić. Kuria jednak nie odpuszcza.
Wszystkie zaległości są starannie księgowa-
ne, a dłużnicy regularnie nękani wezwa-
niami do zapłaty kwoty głównej wraz z la-
winowo rosnącymi odsetkami. W moim przy-
padku jest to odpowiednik półrocznych za-
robków, ale niektórzy koledzy mają już na szyi
Reketierzy
parafialnego (...), niniejszym zobowiązuję księ-
ży proboszczów do wpłaty w kasie Kurii Diece-
zjalnej 15 proc. wynegocjowanej sumy sprzeda-
ży” – zarządził biskup płocki Piotr Libera , po-
wołując się w uzasadnieniu „na podobną prak-
tykę istniejącą w wielu polskich diecezjach” .
Nie wyjaśnił, jak to się ma do oficjalnej wer-
sji, że majątek parafii jest ponoć własnością
wiernych. Zresztą te 15 proc. to właściwie prze-
jaw łaskawości, bo „FiM” pisały wielokrotnie
o zaborze przez kurię całego mienia sprzeda-
nego przez parafię (czyt. proboszcza). Z in-
nego wydanego przez Liberę dekretu dowia-
dujemy się, że „kapłani diecezji płockiej pra-
cujący poza granicami kraju zobowiązani są
wspierać materialnie potrzeby swojej macierzy-
stej diecezji w sposób określony przez Biskupa
Płockiego” , a księża pragnący pozostać na sta-
łe za granicą lub przenieść się do innej diece-
zji „zobowiązani są do przekazania jednorazo-
wo określonej kwoty pieniężnej na cele diece-
zjalne” . Wysokość haraczu za uwolnienie się
od Libery negocjowana jest indywidualnie;
z „(...) otrzymałem informację, że mimo
monitów zalega Ksiądz z miesięcznymi wpła-
tami 10 proc. od wynagrodzenia za nauczanie
w szkole...” – czytamy w pierwszych słowach
pisma rozesłanego przez biskupa koszalińsko-
-kołobrzeskiego Edwarda Dajczaka do kil-
kudziesięciu „dłużników”. Ten chociaż nie na-
licza karnych odsetek...
ANNA TARCZYŃSKA
pętlę w postaci kilkunastu tysięcy złotych,
z czego więcej niż połowę stanowi kara za
zwłokę – mówi wikariusz jednej z podłowic-
kich parafii, demonstrując monity (niestety,
nie możemy ich opublikować, żeby nie ujaw-
nić źródła przecieku) z żądaniami zapłaty
za etat w pewnej instytucji publicznej.
Co ciekawe, każde ponaglenie jest świst-
kiem papieru (wydruk komputerowy) bez żad-
nego podpisu lub choćby parafki, a firmowa
pieczątka kurii znajduje się tylko na koper-
cie. Powód?
– Mają świadomość bezprawności i nie
chcą zostawiać śladów – tłumaczy duchowny.
Księża płaczą i płacą z obawy, że w razie
otwartego sprzeciwu wylądują na jakimś głę-
bokim zadupiu lub na etacie katechety w szko-
le specjalnej dla młodocianych przestępców.
A co czeka opornych?
– Komornika nie przyślą, a na egzekuto-
ra z bejsbolem biskup chyba jednak się nie
zdecyduje. Grozi mi tylko blokada awansów.
Chociaż... kto wie, czy nie dojdzie do wnio-
sku, żeby właśnie tych najbardziej zadłużo-
nych czynić proboszczami, bo wtedy będą mie-
li z czego oddać – śmieje się nasz rozmówca.
Mimo problemów ze ściągalnością diece-
zjalna centrala nie cierpi na brak gotówki.
Wzięli się nawet za nielegalną dzia-
łalność parabankową . Wodzą proboszczów
na pokuszenie, rozsyłając po parafiach ofertę
zaciągnięcia w kurii kredytu. Odsetki są zbli-
żone do bankowych, ale negocjowane indywi-
dualnie. Usługa jest dosyć atrakcyjna, bo gdy-
bym pożyczył od osoby prywatnej, musiałbym
uiścić w urzędzie skarbowym podatek. W po-
równaniu z bankiem odpadają zaś opłaty ma-
nipulacyjne. Obawiam się jednak, że chodzi tu
bardziej o wyciągnięcie informacji o prywatnym
majątku do zabezpieczenia kredytu – mówi za-
przyjaźniony z „FiM” administrator parafii w S.
Poprosiliśmy o skomentowanie tych zja-
wisk rzecznika prasowego diecezji ks. Piotra
Karpińskiego i kanclerza ks. Stanisława
Plichtę . Obaj nabrali wody w usta...
~~~
Biskup Dziuba nie jest oczywiście żadnym
ewenementem, bowiem równie zbójeckimi
metodami posługują się jego koledzy z Epi-
skopatu. Oto przykłady:
z „Mając na uwadze przypadki wyzbywania
się przez parafie, z różnych powodów, majątku
W poniedziałek 11 lip-
W ymuszanie haraczu za możliwość
677963464.005.png 677963464.006.png 677963464.007.png 677963464.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 30 (595) 29 VII – 4 VIII 2011 r.
POLKA POTRAFI
Zbuntowany anioł
Prowincjałki
Okradanie kościelnych skarbonek już się
raczej nie opłaca, bo wiatr w nich hula.
Okazuje się, że znacznie bardziej dochodowe bywa odzieranie dachów
z miedzianej blachy. Dwaj mieszkańcy Zabrza kradli arkusze blachy z tam-
tejszych kościołów, kalecząc proboszczów na co najmniej 10 tys. zł. Pasek
miedzianej blachy złodzieje ucięli sobie z dachu kościoła w Limanowej, w Ło-
sosinie Górnej proboszcz stracił rynny, zaś z plebanii w Pasierbcu ktoś ukradł
miedziane rury i kable elektryczne.
Gdy siostra Consuelo puka do
drzwi starej rezydencji, nie wie,
że spotka tam diabła. Jest nim
don Augusto – casanova z hisz-
pańskiej prowincji. Namiętność
bierze górę nad rozsądkiem,
a nad okolicą rozpętuje się burza,
jakiej nie widziano od lat...
W szaroburych latach 90. pol-
skie gospodynie zaczytywały się
w harlequinach – kioskowych ksią-
żeczkach pełnych uniesień, ojakich
większość śmiertelniczek może tyl-
ko marzyć... Owe miniromansidła
ukazywały się w różnobarwnych
okładkach. Kolory –absolutnie nie-
przypadkowe –miały współgrać ztre-
ścią. Zaczynało się odbiałych, gdzie
szczytowe uniesienia bohaterów
ograniczały się dopocałunku wczo-
ło, akończyło nafioletowych, wktó-
rych roiło się od barwnie opisywa-
nych penetracji. Wszystkie kończy-
ły się szczęśliwie. Wrozumieniu au-
torów iczytelniczek happy end ozna-
czał zapłodnienie, zaręczyny lub ślub.
Romansidła do dziś mają swo-
je fanki, aże wszystko już było, trud-
no ooryginalny scenariusz.Inagle...
Napolskim rynku wydawniczym po-
jawił się hiszpański romans zzakon-
nicą w roli kochanki – „Niewin-
ność zagubiona w deszczu” Edu-
arda Mendozy .
Pierwsza połowa XX wieku.
Do Augusta, potentata ziemskiego
znanego z rozwiązłości, przychodzi
przeorysza, która opiekuje się miej-
scowym szpitalem. Siostrzyczka umy-
śliła sobie, że bogaty pan da jej
pieniądze naremont.Itak przycho-
dzi i przychodzi, namawia i nama-
wia, a napięcie seksualne rośnie...
Wtym czasie okolicę nawiedza po-
wódź. Ludzie głodują, tracą dach
nadgłową, asiostrze Consu-
elo już tylko jedno w gło-
wie. „Co się ze mną dzie-
je?” – pyta samą siebie.
Idzie do domu don Au-
gusta podziwiać dzieła sztu-
ki sakralnej. Tam spotyka
służącą oimieniu Puden-
cjana , która zdradza, że
jej pracodawca jest nie-
wyżyty seksualnie,
a swoją poprzednią
narzeczoną tak dręczył,
że „aż rozum straciła”.
Wchodzi Augusto w je-
dwabnym szlafroku i ca-
łuje zakonnicę. Ta „w jed-
nej sekundzie, szybka jak
iskra, pokonała dzielącą
ich odległość i rzuciła się
w jego ramio-
na z taką si-
łą, że aż się
zachwiał” .
Scenadeflo-
racji została
przez Mendozę
wstydliwie przemilczana. W kolej-
nej odsłonie widzimy zakonnicę „po-
grążoną w ponurym milczeniu” ikon-
templującą... brunatną plamę, któ-
rą zostawiła na oparciu kanapy.
Na kolejnych stronach powie-
ści Consuelo trafia dosiedziby do-
brych zbójów (takie nasze janosi-
ki), uczy się pić wódkę, strzela zka-
rabinu maszynowego isypia zhersz-
tem, który próbuje odsunąć ją
odKościoła, tłumacząc: „Księża to
błazny zbawiające możnych;
biskupi to balony nadęte,
a papież w Rzymie to, za prze-
proszeniem, stara zwariowa-
na kurwa” .
Kiedy ginie drugi kocha-
nek, przełożeni siostrzyczki
angażują ją do pracy w naj-
różniejszych przytułkach, żeby ro-
manse wywietrzały jej zgłowy. Mi-
ja30 lat... Nałożu śmierci Consu-
elo żegna się z życiem i... żałuje
za grzechy? Ale skąd! Wspomi-
na seksualne orgie!
Historia siostrzyczki przełożo-
nanajęzyk filmu zpowodzeniem wy-
starczy nakilkaset odcinków teleno-
weli i–zważywszy nastatus bohater-
ki –może stać się
konkurencją dla
serialu „Ojciec
Mateusz”. Scena-
rzyści, do dzieła!
JUSTYNA CIEŚLAK
W Jadwisinie był wypadek. Z tira wysy-
pało się 13 ton gwoździ. Okoliczni miesz-
kańcy i przejeżdżający kierowcy uporali się z tym ładunkiem w niecałe dwie
godziny. Więcej czasu potrzebowała policja, aby towar znaleźć. Niestety,
pies tropiący zlokalizował raptem półtorej tony.
Nawet 4,5 roku może spędzić za krata-
mi 25-letni mieszkaniec Lubelszczyzny.
Wszystko dlatego, że tuż po tym, jak odszedł od stołu, gdzie przez całe przed-
południe biesiadował ze swoim teściem, wsiadł do samochodu i potrącił ja-
dącą na rowerze... teściową.
Z depozytu komisariatu policji w Pasłęku
wyparował dowód rzeczowy. Konkretnie
– 30 tys. zł pieczołowicie zabezpieczone przez tamtejszych funkcjonariuszy.
Sprawę bada prokuratura.
W Wiśle w środku nocy jechał drogą ro-
werzysta – bez oświetlenia i wężykiem.
Okazało się, że ma zaledwie 14 lat i promil w wydychanym powietrzu. Po-
nad trzy promile (!) miał za to 15-latek, który w Milejowie wybrał się ze
swoją rówieśnicą na przejażdżkę samochodem matki. Udało się go zatrzy-
mać dopiero po kilkunastominutowym pościgu. Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Dziś po raz pierwszy od dawna się modliłem. Wyjaśniłem Bogu, że jeśli nie
chce marksistowsko-islamskiego sojuszu i przejęcia Europy przez islam oraz
całkowitego unicestwienia chrześcijaństwa w ciągu najbliższych 100 lat, mu-
si sprawić, że wojownicy walczący o przetrwanie europejskiego chrześcijań-
stwa zyskają przewagę. (Anders Behring Breivik, norweski terrorysta)
W latach dziecięcych i młodzieńczych wierzyłem, że tak. Teraz nie. Na-
wet żałuję, bo dobrze mieć nadzieję na jakąś przyszłość.
(gen. Wojciech Jaruzelski na pytanie o istnienie Boga)
Zaufałem Platformie Obywatelskiej i co? I chuj – z dnia na dzień mam co-
raz większą zgagę. (Piotr Marzec „Liroy” w wywiadzie dla „Newsweeka”)
Szanuję go za bezkompromisowość. Koleś bez ogródek mówi, co myśli, co
jest ważne, co chce zmienić, zrobić, jak działać. On jest człowiekiem czynu.
(jw. – o Januszu Palikocie)
dze na bałamucenie wyborców spotami i bill-
boardami. W imię wolności i demokracji, oczywiście.
Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego –wyjątkowo
niejednomyślnie zresztą – uznali za niekonstytucyjny
uchwalony przez parlament zakaz wyborczych, odpłat-
nych spotów reklamowych partii, billboardów ireklam
wielkopowierzchniowych. Szkoda, bo ten zakaz był praw-
dopodobnie jedyną rozsąd-
ną rzeczą, jaką w swej hi-
storii wymyślił izapropono-
wał PJN. Nie należy być
oczywiście naiwnym – kie-
dy posłowie PJN byli jesz-
cze wzamożnym PiS-ie, to
ogłupianie wyborców im nie przeszkadzało. Przeszka-
dzać zaczęło wtedy, gdy stali się małym ibiednym PJN-
-em, którego nie stać na taką reklamę.
Niezależnie jednak od motywacji pomysł był dobry
–naśladował mądre wzorce europejskie (np. francuskie),
łącząc oszczędność zpowstrzymywaniem rozbuchanej ma-
nipulacji politycznej. Bo przecież te megaplakaty ifilmi-
ki nie niosły żadnych treści informacyjnych. Składały się
zwykle z propagandowych hasełek, czasem także otwar-
tych kłamstw, no izawsze prezentowały zakłamanych, wy-
pacykowanych polityków, którzy – dzięki uzdolnionym
grafikom komputerowym –zyskiwali twarze młode, gład-
kie, piękne i inteligentne, czyli zwykle inne niż oryginał.
Uznano natomiast zakonstytucyjne, isłusznie, okrę-
gi jednomandatowe wwyborach doSenatu (ordynacja
doSejmu pozostaje bez zmian). Idea jest słuszna wtym
sensie, że trudno w powołaniu tych okręgów dostrzec
bezprawie, ale sam pomysł uważam za nietrafiony.
Jest niesłuszny z punktu widzenia jakości polskiej,
i tak już ułomnej, demokracji.
Wiem, że sprawa okręgów jednomandatowych jest
kontrowersyjna, a znaczna część opinii publicznej jest
urobiona naich korzyść przez intensywną kampanię re-
klamową prowadzoną przedkilkoma laty. Mają te okrę-
gi swoje zalety –to prawda. Naprzykład zaletą taką jest
fakt, że głosuje się na konkretną osobę i nie dzieją się
później jakieś cuda obliczeniowe, wwyniku których wkoń-
cu do parlamentu wchodzą osoby mało popularne.
Ale okręgi jednomanda-
towe mają też mnóstwo wad.
Jedną z nich jest komplet-
ne unieważnienie naszego
głosu, jeśli nasz kandydat nie
wejdzie. Bo nasz głos wtym
systemie wogóle nie będzie
się liczyć w skali kraju. Można sobie więc wyobrazić ta-
ką teoretyczną sytuację, że we wszystkich okręgach nie-
wielką ilością głosów wygrywa PiS (powiedzmy, że śred-
nio ma30 procent). Druga jest PO ima28 procent, apo-
tem kolejno reszta. Jednak do tak wybranej izby parla-
mentarnej wchodzą tylko ci wybrani zPiS, bo mają wkaż-
dym okręgu wygranych kandydatów, choć tylko niewiel-
ką przewagą. Wtej sytuacji głos całej reszty nie liczy się
wcale, mimo że jest to głos większości wyborców! Więk-
szość nie miałaby zatem ani jednego reprezentanta!Ito
miałaby być demokracja przedstawicielska bardziej re-
prezentatywna? Oto co mówi o tym politolog profesor
Radosław Markowski dla „Gazety Wyborczej”: „W per-
spektywie 12 lat Senat będzie zdominowany przez jedną
partię. To reguła – na ten temat powstała obfita literatu-
ra. A jeśli ktoś uważa, że Polacy zachowają się inaczej niż
wyborcy w innych krajach, to chciałbym poznać uzasad-
nienie” . Jakakolwiek miałaby to być partia, nie chciałbym
takiej karykatury parlamentu –nawet gdyby miał to być
tylko Senat.
RZECZY POSPOLITE
Dwa kroki w tył
Wygląda na to, że Rosjanie wolą, jak w Polsce rządzi PO. Dlatego uwa-
żam zniesienie przez nich ostatnio embarga na polskie warzywa za sukces
premiera Kaczyńskiego.
(dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, intelektualistka związana z PiS)
Kolejnej klęski wyborczej Kaczyński już nie wytrzyma. Przy całym pod-
daństwie dla wodza znajdą się w PiS wystarczające siły, które dokonają
zmian (…). Jeśli większość członków PiS zda sobie sprawę, że partia
pod wodzą Kaczyńskiego nigdy już nie wróci do władzy, to prezes zosta-
nie wymieniony lub PiS się rozpadnie.
(Leszek Miller)
Każą oni kobitom chodzić we wdziankach obcisłych jak, za przeprosze-
niem, salceson, parówki czy jakieś inne szynki (…). Tego lata, aby być
trendy, trzeba nosić piękne kolorowe stroje ludowe z Mazowsza. Jest mo-
że w nich trochę gorąco, ale efekt murowany.
(ks. Tadeusz Rydzyk o dyktatorach mody)
Dziś z piekła jego głos słychać w niebie, tak wyje.
(ks. dr hab. Piotr Natanek o abp. Życińskim)
Wybrali: PAR, AC, ASz, PPr
ADAM CIOCH
NA BLACHĘ
NA WSI SIĘ PRZYDA
PRZYPADEK?
CZEPIŁO SIĘ GLINY?
WAKACJE
N adal będzie można marnować publiczne pienią-
677963464.009.png 677963464.010.png 677963464.011.png 677963464.012.png 677963464.013.png 677963464.014.png 677963464.015.png 677963464.016.png 677963464.017.png 677963464.018.png 677963464.019.png 677963464.020.png
Nr 30 (595) 29 VII – 4 VIII 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
SAMOTNY JEŹDZIEC
w trakcie którego pątnicy przemierza-
ją Polskę, kierując się do Sanktuarium
na Jasnej Górze” – informuje portal
gminy Kłomnice. Na terenie gminy
największe utrudnienia związane
z przemarszami pielgrzymek kierow-
cy napotkają na drodze krajowej Ra-
domsko–Częstochowa oraz powiato-
wej – Garnek–Mstów. W lipcu utrud-
nienia w ruchu spowodowane przez
religijne przemarsze zdarzyły się pod-
czas sześciu dni! W sierpniu gminny
grafik przewiduje pięć takich dni.
I tak 11 sierpnia kierowcy muszą
się spodziewać pokutników wędru-
jących w stronę Częstochowy w godz.
od 9 do 16.30; 12 sierpnia – od 10
do 17; 13 sierpnia – od 7 do 9 i od 14
do 17; 14 sierpnia – od 6 do 14
oraz 29 sierpnia – od 9 do 11.30.
A może by tak zacząć budować dla
pielgrzymów autostrady, a właści-
wie... pielgrzymkostrady?
KATOLICCY
MUZUŁMANIE
Metropolita krakowski ukarał
zbuntowanego księdza z Grzechy-
ni. Ks. dr hab. (a jakże!) Piotr Na-
tanek to ostatnio najbardziej zna-
ny duchowny w Polsce. Parę mie-
sięcy temu jego przełożony – kar-
dynał Dziwisz – zabronił mu pro-
wadzenia publicznych wystąpień oraz
zawiesił do odwołania zgodę na pro-
wadzenie pracy naukowej na uczel-
niach i wydziałach katolickich. Na-
tanek do pokornych sług metropo-
lity nie należy i nadal prowadził
publiczne msze w swojej pustelni
w Grzechyni. Po kolejnym płomien-
nym kazaniu, w którym duchowny
mówił o masonach, obcych bojów-
kach i rezydującym ponoć w piekle
abp. Życińskim , Dziwisz powiedział
finito i nałożył na Natanka suspen-
sę, czyli zakaz księżowania. Ksiądz
z Grzechyni po raz kolejny pokazał
swojemu szefowi środkowy palec
i nadal odprawia msze, a w kaza-
niach tłumaczy wiernym, że Dziwisz
jest... masonem. Tymczasem okaza-
ło się, że Natanek bez zgody sane-
pidu i straży pożarnej prowadzi
w swojej pustelni agroturystyczne
gospodarstwo. Poza tym kaplica
znajdująca się w jego enklawie jest
budowlaną samowolką, a działal-
ność duchownego sponsoruje nacjo-
nalistyczny ruch polonijny z... Nor-
wegii, o nazwie Społeczny Ruch Za-
potrzebowania Wiary. Tak więc Sta-
siu odrobił lekcje...
gazociągowej i telekomunikacyjnej
– kiedy się skończy w praktyce, trud-
no orzec. Cała inwestycja pochło-
nie 2,6 mln zł. Czyżby właśnie stąd
ta nazwa – że tak długo, tak drogo
i taka rozpierducha?
POSTAWILI NA JPII
W „Rzeczpospolitej” ukazał się
zdumiewający tekst na temat Ko-
sowa. Można się z niego dowie-
dzieć, że tamtejsi mieszkańcy, czy-
li kosowscy Albańczycy, są na ogół
muzułmanami (95 proc.), co jest
zgodne z faktami, ale „nawet po-
łowa mieszkańców muzułmańskie-
go kraju może dziś odczuwać silne
więzy z katolicyzmem” . Jesteśmy
chyba zbyt głupi, aby pojąć głębię
tego sformułowania, a także takiej
wypowiedzi – „wszyscy, także mu-
zułmanie, żyją w Kosowie po chrze-
ścijańsku”.
PAR
Słynne katolickie Wydawnic-
two M z Krakowa nie płaci swoim
pobożnym autorom i grafikom, więc
współpracownicy muszą się awan-
turować o pieniądze. Płynnością fi-
nansową wydawnictwa zachwiały
luksusowo wydane „Dzieła zebra-
ne Jana Pawła II” kosztujące – ba-
gatela – 2900 zł! Niestety, z jakiejś
trudnej do odgadnięcia przyczyny
nie sprzedają się dobrze. Po śledz-
twie dziennika „Rzeczpospolita”
wydawca zaczął gwałtownie wy-
płacać zaległości.
ORŁY SMOLEŃSKIE
Mak
MaK
POTĘGA MODLITWY
NOWY OBRZĄDEK
AK
Tygodnik „Niedziela” donosi, że
błogosławione dla katolików prze-
jęcie władzy na Węgrzech przez pra-
wicę premiera Orbana było poprze-
dzone wielką krucjatą modlitewną
tamtejszego Kościoła. Zdaniem au-
tora tekstu modły były tak skutecz-
ne, że stał się cud i spadła burza
na imprezę zorganizowaną przez so-
cjaldemokratów („wrogowie odno-
wy moralnej narodu”), zabijając
3 osoby i raniąc wiele...
Czy jest szansa, aby nasza naro-
dowa reprezentacja nie skompromi-
towała się podczas Euro 2012? Zda-
niem europosła PiS Ryszarda Czar-
neckiego , lekiem na kiepską formę
naszych sportowców ma być... tra-
gedia smoleńska. Polityk zaczerpnął
ten pomysł od piłkarek Japonii, któ-
re zdobyły na piłkarskich mistrzo-
stwach świata kobiet złote medale
i zdradziły, że przed meczami oglą-
dały zdjęcia przedstawiające znisz-
czenia po trzęsieniu ziemi i tsuna-
mi, które spustoszyło ich kraj. Po-
dobno w ten sposób... motywowały
się do gry. Poseł twierdzi na swoim
blogu, że taka metoda mogłaby po-
móc też kadrze Franciszka Smu-
dy . Katastroficzną strategię, która
ma zagrzewać do walki, kwituje tak:
Chciałbym, aby polscy trenerzy nie
bali się – właśnie w ramach moty-
wowania biało-czerwonych – poka-
zywać im zdjęć z Powstania Warszaw-
skiego, Kampanii Wrześniowej 1939
czy katastrofy smoleńskiej. Nasi też
walczą w imieniu całego narodu i dla
całego narodu.
Odgadujemy, że zdjęcia z po-
wstania i kampanii 1939 pokazywać
należy przed meczem z Niemcami,
a Smoleńsk – przed spotkaniem
z Rosją. Przed meczem ze Szwecją
– lektura „Potopu”, a „Łuny w Biesz-
czadach” jako przygotowanie do star-
cia z Ukrainą itd...
Diecezja warszawsko-praska
skarży się na nieuczciwą konkuren-
cję. Na blankietach zaświadczeń po-
dobnych do diecezjalnych świadec-
twa o odbyciu kursów przedmałżeń-
skich wydaje ksiądz Adam Czubak
z tajemniczego Kościoła Katolickie-
go Obrządku Słowiańskiego. Die-
cezja takiego księdza nie zna i prze-
strzega owieczki przed „nieważny-
mi” kursami.
STRZELANIE
Z RÓŻAŃCA
„To jest »wojna-bitwa« o być al-
bo nie być, na śmierć i życie”
– oświadcza Krucjata Różańcowa
za Ojczyznę, zawiązana 14 lipca br.
na Jasnej Górze. I wzywa Polaków
do „strzelania do szatana” . Propo-
nowana przez nawiedzeńców recep-
ta na „uwolnienie od cywilizacji śmier-
ci” jest prosta: „Oni mają media,
a my mamy różańce (...). Dajmy
urlop dziennikarzom, niech oni też
się włączą do modlitwy, wyłączmy te-
lewizory i inne media (...) i chwyć-
my za różańce, jak nawołuje ks. Miał-
kowski, ks. Bałemba i inni wierni ka-
płani Kościoła Katolickiego. Ma to
być szturm Polski i Polaków do nie-
ba o pomoc w ratowaniu Polski, Eu-
ropy i całego świata. Matka Boża
i całe niebo liczą na nas”.
W praktyce „odcięcie się od ma-
nipulacji” ma się sprowadzać do wy-
łączania telewizorów i innych mediów
w godz. 19.30–20 oraz odmawianie
w tym czasie różańca. Akcja nie do-
tyczy jednak wszystkich programów
i stacji, bowiem uczestnicy antyme-
dialnej krucjaty winni jednocześnie
„łączyć się telewizyjnie, radiowo lub
duchowo” . Krucjata ma trwać do koń-
ca grudnia 2011 r. albo do skutku.
Dotychczas do „strzelania z różań-
ca” zgłosiły się 263 osoby, ale żeby
się Polska przebudziła – zdaniem ini-
cjatorów – potrzeba aż dwumiliono-
wej armii strzelców.
AC
AC
MARYJA GADATLIWA
SAMO(NIE)RZĄDY
Z kolei „Super Express” infor-
muje, że – zdaniem ekspertów Ty-
godnia Maryjnego w Saragossie
– Matka Boska (utożsamiana przez
Kościół katolicki z Marią z Naza-
retu) ukazała się dotąd na świe-
cie... 21 tysięcy razy (sic!). O Mat-
ko Boska! Czyżbyś była najbardziej
gadatliwą istotą pozaziemską w hi-
storii świata?
ASz
Urząd Miasta Grybów i Urząd
Gminy Grybów wspólnymi siłami
zafundowały witraż św. Kingi ko-
ściołowi pw. św. Katarzyny Alek-
sandryjskiej w Grybowie. W ten
sposób władze chciały podziękować
za oczywistą (skoro są u władzy)
opiekę św. Kingi, która patronuje
sądeckim samorządowcom. Żeby
nikt nie miał wątpliwości, do kogo
należy witraż, wezwanie: „Św. Kin-
go, wstawiaj się za nami” ozdobio-
no podpisami fundatorów i sylwet-
kami budynków grybowskiego ma-
gistratu oraz urzędu gminy.
Z okazji przypadającej w czerw-
cu 60 rocznicy erygowania parafii
pw. Najświętszego Serca Pana Jezu-
sa w Ładzinie Urząd Miasta Wolin
i Urząd Gminy Wolin zafundowały
jej „na urodziny” nowy trybularz.
Z kolei kościół pw. św. Józefa w By-
strzycy Dolnej postanowił niedawno
stosownie uczcić fakt, że właśnie
stuknęła mu setka, a na dodatek jesz-
cze piętnastolecie rozbudowy. Wła-
dzom Gminy Świdnica nijak nie wy-
padało stawić się na kościelną im-
prezę z pustymi rękoma, więc w pre-
zencie z okazji podwójnego jubile-
uszu parafii pokryły koszty wmuro-
wania pamiątkowej tablicy. AK
UOKiKOMPROMITACJA
Urząd Ochrony Konkurencji
i Konsumentów (UOKiK), dotąd
zwykle dobrze dbający o interesy
Polaków, ukarał grzywną 50 tys. zło-
tych Naczelną Radę Lekarską
(NRL) za to, że sprzeciwia się ona
używaniu leków homeopatycznych.
Przed trzema laty samorząd lekar-
ski uznał, że określenie „leki home-
opatyczne” jest nadużyciem (bo nikt
nie zweryfikował ich skuteczności),
i zagroził przepisującym je lekarzom
postępowaniem dyscyplinarnym.
Zdaniem UOKiK takie postawie-
nie sprawy oznacza, że NRL wy-
korzystuje swoją pozycję do... na-
ruszania konkurencji. Bo producen-
ci leków homeopatycznych są w ten
sposób dyskryminowani. Problem
polega na tym, że leki homeopa-
tyczne można uznać za leki tylko
w znaczeniu placebo albo w sensie
humorystycznym.
AC
POLSKI = KATOLICKI
PPr
W Irlandii Północnej, gdzie ist-
nieją nadal silne napięcia pomię-
dzy katolikami i protestantami, do-
szło do wymownego utożsamie-
nia symboli. Otóż podczas prote-
stanckich manifestacji w lipcu pa-
lono polską flagę na równi z fla-
gą watykańską, aby zrobić przy-
krość tamtejszym katolikom. Nie-
nawiść wypływa z wnętrza człowie-
ka, bo w tym wnętrzu lubi zagnieź-
dzić się religijny fanatyzm. Skut-
ki? Terroryzm islamski, zamachy
IRA, Norwegia...
SK
MaK
MaK
ŚWIĘTY Z PYSKIEM
PATRON
NIEUDACZNY
Z okazji dnia świętego Krzysz-
tofa, katolickiego patrona kierow-
ców, łódzka „Gazeta Wyborcza” zu-
pełnie poważnie przekonuje na swo-
ich łamach, że ta mityczna postać
z III wieku „istniała naprawdę”.
Krzysztof „był mocarnym olbrzy-
mem, a jego głowa przypominała
pysk szakala”. Na szczęście, jak prze-
konuje autorka tekstu, przyszły świę-
ty spotkał na swojej drodze dzieciąt-
ko Jezus (w III wieku!!!), które zmaj-
strowało mu ludzką twarz. MaK
W Wysokiem Mazowieckiem
zamknięto 4 główne ulice. Na jak
długo? Nie wiadomo. Powód? Bu-
dowa ronda, które po zakończeniu
będzie nosić imię Lecha Kaczyń-
skiego . Planowo remont ma się za-
kończyć 12 października, ale – ja-
ko że przebudowa dotyczy sieci
energetycznej, deszczowej, cieplnej,
UWAGA,
PIELGRZYMKA!
Oprócz korków i dziur w jezd-
niach dopełnieniem horroru panu-
jącego na polskich drogach bywają
pielgrzymki. „Wraz z wakacjami roz-
począł się sezon pielgrzymkowy,
677963464.021.png 677963464.022.png 677963464.023.png 677963464.024.png 677963464.025.png 677963464.026.png 677963464.027.png 677963464.028.png 677963464.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin