Opowieść O Buddzie.txt

(27 KB) Pobierz

 Opowie�� o Buddzie
 

Wspania�o�� tego �wiata jest jak kwiat; rankiem rozkwita, a wieczorem wi�dnie i opada. Wsz�dzie po�piech i t�ok, pogo� za zyskiem i za rozkosz�, ucieczka przed �mierci� i �r�cy p�omie� po��dania. To Samsara.

W P�nocnych Indiach, u st�p Himalaj�w, by�o niegdy� kilka ma�ych kr�lestw, z kt�rych ka�de rz�dzone by�o przez rad�� lub kr�la. Jedno z tych kr�lestw na granicy z Nepalem nale�a�o do rodu Sakya. By�a to kasta wojownik�w. Kr�l rz�dz�cy kr�lestwem mieszka� w stolicy zwanej Kapilavastu.
Ponad dwa i p� tysi�ca lat temu, kr�lem tych ziem by� Suddhodana. Mia� on �on� imieniem Maha Maya.
Pewnej nocy kr�lowa Maha Maya mia�a bardzo dziwny sen. Zobaczy�a wielkiego bia�ego s�onia wchodz�cego do jej pokoju, nios�cego kwiat lotosu. S�o� rycz�c obszed� jej ��ko trzy razy. Rano, kr�l wezwa� do pa�acu m�drc�w z ca�ego kraju, aby odkryli znaczenie tego snu.
"O, kr�lu. Kr�lowa urodzi ci wielkiego i szlachetnego syna" orzekli. Kr�l i kr�lowa byli uszcz�liwieni.
Gdy dzieci� mia�o si� narodzi�, zgodnie z �wczesnym zwyczajem, kr�lowa poprosi�a m�a, aby zezwoli� jej odwiedzi� rodzic�w w s�siednim kr�lestwie. Kr�l z ch�ci� spe�ni� �yczenie �ony i rozkaza�, aby przygotowano wszystko co mo�liwe dla uprzyjemnienia podr�y.
Kr�lowa niesiona by�a w kr�lewskim palankinie i towarzyszy�o jej wielu s�u��cych, wszyscy pi�knie wystrojeni i l�ni�cy kosztowno�ciami.
Po drodze, przechodzili przez las i pi�kne ogrody nazwane Lumbini. Kr�lowa, gdy przybyli do tego uroczego miejsca, z widokiem na pokryte �niegiem szczyty Himalaj�w, pomy�la�a, �e z ch�ci� odpocz�aby troch� w ch�odnym cieniu. I zdarzy�o si�, �e siedz�c pod drzewem Sal w spokojnym gaju Lumbini, urodzi�a dzieci� p�ci m�skiej. By� to dzie� pe�ni ksi�yca w miesi�cu Vesak (maj). Wszystkie drzewa by�y w kwiatach a �agodny wietrzyk ni�s� z tego uroczego le�nego ogrodu muzyk�, �piew ptak�w i zwierz�t. Pszczo�y uroczo bzycza�y przelatuj�c od kwiatu do kwiatu zbieraj�c mi�d. To by�o tak, jakby ca�a przyroda by�a szcz�liwa z powodu narodzin tego ksi���cia.
Ca�a wyprawa wr�ci�a do Kapilavastu, gdzie ma�y ksi��� by� witany z wielk� rado�ci�.
Dzieci� by�o pi�kne. Mia� z�ocist� sk�r�, oczy w kolorze g��bokiego, ciemnego b��kitu, w�osy czarne a cia�o jego by�o doskonale kszta�tne.
Jednym z pierwszych odwiedzaj�cych pa�ac, po urodzeniu ksi�cia, by� wielki m�drzec o imieniu Asita. Kiedy zobaczy� dzieci�tko najpierw zacz�� si� u�miecha� a nast�pnie zasmuci� si� i z oczu pop�yn�y mu �zy. Kr�l i kr�lowa zasmucili si�.
Czy co� z�ego stanie si� naszemu synowi?
"Oh, nie, Wasze Wysoko�ci", odpowiedzia� m�drzec. "Wasz syn b�dzie bardzo szcz�liwy. U�miecham si� poniewa� mam szcz�cie, �e widz� tego, kt�ry nie jest zwyk�� istot� ludzk�. B�dzie to najbardziej niezwyk�a istota. W rzeczywisto�ci, pewnego dnia stanie si� Buddh�, w Pe�ni O�wieconym, kt�ry nauczy ca�y �wiat jak znale�� prawdziwe szcz�cie i ulg� w cierpieniu. Ja jestem ju� stary i nie do�yj� tego. Dlatego ogarn�� mnie smutek.
Kr�l nie by� uszcz�liwiony tym co us�ysza�. Zaprosi� do pa�acu wielu m�drc�w i uczonych. Na uroczysto�ci nadania imienia o�miu z nich przebada�o szczeg�lne znaki na ciele dziecka. Siedmiu z nich orzek�o, �e pewnego dnia stanie si� wielkim w�adc� lub rzeczywi�cie Buddh�. Ale jeden z o�miu m�drc�w, o imieniu Kondanna, stanowczo stwierdzi�, �e ksi��� pewnego dnia zobaczy cztery Szczeg�lne Znaki i opu�ci pa�ac oraz rodzin�. B�dzie prowadzi� proste �ycie medytuj�cego ascety i stanie si� Buddh�.
Kr�l i kr�lowa bardzo zmartwili si� tym co us�yszeli.
Dzieci� nazwano Siddharta, co znaczy "ten kt�rego �yczenie zostanie spe�nione", nazwisko rodzinne Gotama.
Siedem dni po urodzeniu ksi�cia, kr�lowa zmar�a. Siostra kr�lowej, Prajapathi Gotami, zaopiekowa�a si� ksi�ciem i wychowywa�a go tak, jakby by� jej w�asnym dzieckiem. Ksi��� wyr�s� na przystojnego, wysokiego i silnego m�odzie�ca i by� bardzo dobry w naukach. Uczy� si� wielu przedmiot�w. Jednocze�nie by� grzeczny i uprzejmy, mia� dobre maniery i by� kochany przez ludzi.
Pewnego dnia ojciec zabra� go na festiwal orki, kt�ry odbywa� si� co roku. Kr�l prowadzi� pierwsz� par� wo��w pi�knie przybranych w z�ote ozdoby. Ci�gn�y za sob� z�oty p�ug. Za kr�lem szli inni szlachetnie urodzeni orz�c srebrnymi p�ugami. Ich wo�y mia�y srebrne uprz�e.
M�ody ksi��� usiad� w cieniu r�owo kwitn�cej jab�oni. Zamiast cieszy� si� uroczysto�ci� zacz�� medytowa� koncentruj�c si� na oddechu: raz wdech, raz wydech. Gdy s�u�ba wr�ci�a, znale�li go ze skrzy�owanymi nogami w g��bokim transie. "Co za niezwyk�e dziecko" i poszli powiedzie� o tym kr�lowi.
Suddhartha by� dobry dla zwierz�t. Cz�sto wola� bawi� si� sam ni� bawi� si� z kolegami w okrutne gry. Pewnego dnia poszed� do lasu ze swoim kuzynem Devadatta, kt�ry ustrzeli� ptaka przelatuj�cego nad ich g�owami. Ptak spad� na ziemi�. Siddhartha podbieg� pierwszy i ostro�nie wyj�� strza��. Nast�pnie zerwa� troch� zi� leczniczych i wycisn�� sok na ran� by zahamowa� krwawienie i uspokoi� wystraszonego ptaka.
Devadatta powiedzia�, �e ptak nale�y do niego. "Jest m�j, bo ja go zestrzeli�em," powiedzia�.
"Gdyby� go zabi� by�by tw�j. On jest tylko zraniony a ja ocali�em mu �ycie, wi�c jest m�j" powiedzia� Siddhartha. W ko�cu udali si� do s�dziego, aby rozstrzygn�� spraw�. S�dzia zdecydowa�, �e �ycie nale�y do tego kto je ocali� a nie do tego, kto pr�bowa� je zniszczy�. Tak wi�c, Siddhartha mia� prawo zabra� ptaka. Devadatta by� bardzo z�y.
Wsp�czucie i kontemplacyjna natura Siddhathy bardzo martwi�a kr�la, kt�ry cz�sto rozmy�la� nad przepowiedni� m�drca. Zarz�dzi�, �eby zrobiono wszystko, �eby syn nie zobaczy� owych czterech Szczeg�lnych Znak�w, kt�re oderwa�yby go od kr�lewskich przyjemno�ci.
Kr�l Suddhodana zarz�dzi�, aby ksi��� otoczony by� tylko szcz�liwymi i pi�knymi aspektami �ycia. Ludzie starzy i chorzy trzymani byli z dala od ksi�cia, aby nie m�g� ich zobaczy�. Nie wspominano �mierci. M�wiono, �e nawet wi�dn�ce kwiaty usuwano z kr�lewskich ogrod�w i park�w rozrywki, aby ksi��� nie m�g� zobaczy� niczego co sugeruje zniszczenie i upadek. Kr�l zapewni� mu wszelki luksus. Wybudowano trzy pa�ace na trzy pory roku, na por� upaln�, por� deszczow� i na miesi�ce zimowe. Pa�ace te mia�y pi�kne ogrody z fontannami i stawami pe�nymi ryb, �ab�dzi i lilii wodnych.
S�u�yli mu tylko m�odzi s�u��cy. Zabawia�y go tancerki i muzykanci. W tych warunkach ksi��� wyr�s� na m�odego, silnego i pi�knego m�czyzn�. By� teraz w wieku odpowiednim do �eniaczki. Jego ojciec, kr�l, rozes�a� wie�ci do s�siednich kr�lestw z propozycj� ma��e�sk� dla Siddharthy. Pos�a�cy wr�cili z odpowiedzi�, �e chocia� jest on przystojny i bogaty, ale nie jest wojownikiem i s�siaduj�cy kr�lowie nie chc� wyda� swych c�rek za m�� za tch�rza. Gdy kr�l to us�ysza� bardzo si� zmartwi�. Ale Siddhartha powiedzia�, �e udowodni swoje umiej�tno�ci w ka�dych zawodach, ��cznie z �ucznictwem.
Zawodom towarzyszy�a ogromna rado��. Je�d�cy w l�ni�cych uniformach na koniach w b�yszcz�cych pancerzach zebrali si� na pa�acowym dziedzi�cu, ka�dy z towarzysz�cym mu chor��ym nios�cym barwny sztandar.
"Siddhartha zwyci�y� w je�dzie konnej i prowadzi r�wnie� w zawodach �uczniczych" krzycza� w podnieceniu t�um. Z �atwo�ci� wygra� we wszystkich przeprowadzanych konkursach. Teraz, kiedy udowodni� swoje umiej�tno�ci w sztuce wojennej, ojciec urz�dzi� przyj�cie, aby wybra� dla niego narzeczon�, na kt�re s�siedni kr�lowie z zadowoleniem wys�ali swoje c�rki. Ku zdumieniu wszystkich, Siddhartha wybra� swoj� kuzynk�, Yasodhar�. Jej ojciec ch�tnie odda� j� w zam�cie eleganckiemu ksi�ciu. �yli w wielkim splendorze w nowym pa�acu otoczonym wszystkim co pi�kne i przyjemne.
Czas up�ywa�, Siddhartha w pa�acu z jego luksusem i rozrywkami czu� si� znudzony i niespokojny. R�wnie� wszystkie wysi�ki kr�la Suddhodany, aby zainteresowa� syna sprawami i obowi�zkami �wiatowymi tylko zwi�kszy�y ciekawo�� ksi�cia, aby zobaczy� �wiat na zewn�trz. Tak wi�c, pewnego dnia wezwa� Chann�, wo�nic� kr�lewskiego rydwanu, , aby go zabra� na przeja�d�k� poza pa�ac.
Channa wybra� pi�kny rydwan zaprz�gni�ty w bia�e konie. Ludzie cieszyli si� widz�c swojego przystojnego ksi�cia jad�cego ulicami.
Nie ujechali daleko, gdy zobaczyli zgarbionego starca przy drodze. By� to niezwyczajny widok dla ksi�cia. Zatrzyma� konie.
"Kto to jest, wygl�da jak cz�owiek, ale jego w�osy s� bia�e. Nie ma z�b�w, jego policzki s� obwis�e a sk�ra pomarszczona. Jest s�aby i zgi�ty i wspiera si� na lasce. Co to jest za rodzaj cz�owieka?"
"To jest stary cz�owiek" odpowiedzia� Channa. "On �y� bardzo d�ugo".
"Czy wszyscy starzej� si�, Channo? Czy moja pi�kna Yosodhara zestarzeje si�, i ty r�wnie�? Czy ja te� si� zestarzej�?"
Siddhartha by� bardzo wzburzony tym co zobaczy�.
Drugiego dnia, gdy wyjecha� z Chann�, zobaczy� cz�owieka chorego. By� tak s�aby, �e nie m�g� sta� i przewraca� si� na ziemi� krzycz�c z b�lu. Cia�o jego pokryte by�o ranami a w ustach mia� pian�. Channa wyt�umaczy�, �e ka�dy mo�e w ka�dym czasie zachorowa�.
Za trzecim razem, gdy wyjechali zobaczyli kondukt pogrzebowy. �a�obnicy w smutku lamentowali nios�c cia�o.
"Dlaczego oni nios� tego cz�owieka?" zapyta� zdziwiony Siddhartha.
"Panie, to jest cz�owiek martwy".
Odpowiadaj�c na wi�cej pyta� ksi�cia, Channa wyja�ni�, �e �mier� jest ko�cem �ycia i �e jest wsp�lna dla wszystkich, kt�rzy si� narodzili.
"Tak, nawet ty i twoja ksi�na Yasodhara na pewno umrzecie pewnego dnia, m�j panie. I nic na to nie poradzisz", z naciskiem powiedzia� Channa, wyra�nie, wbrew poleceniu kr�la. Siddhartha u�wiadamiaj�c to sobie, prawie si� rozchorowa�. "Wracajmy natychmiast do pa�acu" powiedzia�. "Ja nie chc� jecha� dalej".
W drodze powrotnej napotkali inny niezwyk�y widok. By� to cz�owiek w ��tej szacie z ogolon� g�ow�. Jego spok�j i �agodny wygl�d zrobi�y wra�enie na ksi�ciu. Channa wyja�ni�, �e jest to m�drzec, kt�ry opu�ci� dom i rodzin� i znalaz� drog� do ustania cierpienia.
W pa�acu Prajapathi, zast�puj�ca mu matk�, zapyta�a dlaczego wydaje si� by� taki smutny.
"Dowiedzia�e...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin