01x04 - Lies, lies, lies.txt

(25 KB) Pobierz
00:00:57:-Hej, co si� sta�o?|-Stacy nie wr�ci�a do domu.
00:01:00:-To zwariowana dziewczyna. Wiedzia�a� o tym Helen.|-Nie siedzia�a� z ni� w jednym pokoju?
00:01:05:Nie. W og�le jej nie widzia�am.
00:01:09:-Co to?|-Kupi�am to na aukcji nieruchomo�ci.
00:01:12:Wydaje mi si�, �e to podobizna bo�ka |z Ekwadoru z oko�o 500 roku.
00:01:16:Prawdopodobnie jakiego� pomniejszego demona.
00:01:20:-Niewa�ne.|-Pos�uchaj. Nie przejmuj si� Stacy. Wiesz jaka ona jest.
00:01:24:Pewnie posz�a na inne przyj�cie |i zasn�a na czyjej� kanapie.
00:01:28:-A je�li jej si� co� sta�o?|-Na pewno nic jej nie jest.
00:01:33:Zaczekam kilka godzin i id� na policj�.
00:01:53:-Kto to by�?|-Twoja dziewczyna.
00:02:13:L Word| K�amstwa, k�amstwa, k�amstwa
00:02:27:-Hej. Co ty tu robisz?|-Mieszkam tu, tak mi si� przynajmniej zdawa�o.
00:02:30:-My�la�am, �e idziesz na trening.|-Randy poprowadzi trening.
00:02:33:Trzeba zmieni� program Trish. |Je�li nie zda fizyki...
00:02:38:...nie b�dzie mog�a bra� udzia�u w zawodach |w przysz�ym miesi�cu wi�c...
00:02:43:-Wygl�dasz niesamowicie.|-Naprawd�?
00:02:45:-Gdzie idziesz?|-Do Planet. Nie mog� ju� pisa�. Musz� zmieni� klimat.
00:02:53:-To na razie.|-Wiesz co?
00:02:56:To �wietny pomys�. P�jd� z tob�.| Musz� si� wyrwa� z domu.
00:03:08:Nie ma si� czego wstydzi�. |Ka�demu si� to zdarza, Dana.
00:03:13:Mi si� to jeszcze nigdy nie zdarzy�o.
00:03:16:To naturalna sprawa. |I nie zmieni to moich uczu� do ciebie.
00:03:23:I tego ile mi da�a� przyjemno�ci.
00:03:46:-Co to?|-�ledzie. Chcesz?
00:03:49:Nie, dzi�ki.
00:03:54:Pa kocha ... uhh to obrzydliwe.
00:03:57:-Pa kochanie.|-Pa.
00:05:01:Zaraz wracam.
00:05:08:Nie mog� uwierzy�, �e takie rzeczy| mo�na kupi� w markecie. To dziwne.
00:05:11:O Bo�e. To pud�o wzbudza�oby wi�cej zaufania |gdyby by�y na nim szczere zdj�cia.
00:05:15:Na przyk�ad:| �kaj�ca, p�odna kobieta z negatywnym wynikiem.
00:05:19:Tak. A na tej stronie mog�aby by� |nastolatka z pozytywnym, kt�ra si� zaraz powiesi.
00:05:24:-Tak. |-To by�oby dobre.
00:05:43:-Nie nasikasz sobie na r�k�?|-Przecie� nie podstawiam r�ki pod strumie�.
00:05:46:-Naprawd�?|-Tak. A ty my�la�a�, �e jak sikasz?
00:05:50:Nie wiem. Jako� tam leci na dole.
00:05:53:To m�j dziesi�ty test.
00:05:55:W szkole �redniej my�la�am, |�e mo�na zaj�� w ci��� po zrobieniu laski.
00:06:00:Ja my�la�am, �e mo�na zaj�� w ci��� przez majtki.
00:06:03:Albo przez dotykanie r�kami m�skiej toalety.
00:06:05:-Na pewno chcesz zn�w spotyka� si� z facetami?|-Tak. Mam do�� dramat�w.
00:06:10:-Poza tym kobiety to �wiruski.|-A faceci s� nudni.
00:06:14:To dobrze. Bo potrzebny mi milutki, |nieskomplikowany, nudny m�sko-damski seks.
00:06:19:Mo�e by� bez mi�o�ci. |Mi to nie przeszkadza.
00:07:06:-Jen ?|-Tim!
00:07:09:-Wszystko w porz�dku?|-Tak. Nic mi nie jest.
00:07:13:-Na pewno?|-Tak.
00:07:21:Nie cierpi� tych wsp�lnych toalet.
00:07:25:To szokuj�ce us�ysze� m�ski g�os. |Poza tym faceci wszystko obsikuj�.
00:07:29:To po prostu...odra�aj�ce.
00:07:33:Spr�buj by� wyrozumia�a.
00:07:53:Wiesz co? Mam do�� tego, co nasza administracja| robi ze �rodowiskiem naturalnym.
00:07:57:O m�j Bo�e.
00:08:00:O m�j Bo�e, Tina!| Pozytywny!
00:08:02:Co?
00:08:07:-O m�j Bo�e!|-O m�j Bo�e!
00:08:09:Jeste� w ci��y.| Uda�o si� wam!
00:08:16:-O m�j Bo�e.|-Uda�o si�. Tak si� ciesz�.
00:08:21:O m�j Bo�e. Popatrz co ja jem.| Przecie� to by�o oczywiste.
00:08:25:-Hej dziewczyny.|-To Kim. Kim, chod� do nas!
00:08:30:-Tim jest w ci��y.|-W�a�nie si� dowiedzia�am.
00:08:34:Popatrz!
00:08:42:Tak si� ciesz�. To cudowne.
00:08:46:Bette wie?
00:08:49:Jen. Musz� zawie�� te plany do Trish.
00:08:51:Dobrze. Dam sobie rad�.
00:08:56:Halo.
00:08:59:O cze��.
00:09:01:Nie..nie. Nic o tym nie wspomina�a.
00:09:04:Naprawd�? Tak.
00:09:06:Tak. C�. Pewnie chcesz pogada� z Jenny.
00:09:12:Wielki Nick Raschkov.
00:09:15:-Na pewno chcesz?|-Zamknij si�.
00:09:18:Halo.
00:09:20:Cze��. Jak leci?
00:09:25:Zgadnij co si� sta�o?
00:09:28:Zabi�am Zaratustr�.
00:09:31:-Obiecujecie?|-Wiesz, �e na mnie mo�esz liczy�.
00:09:35:-Nie o ciebie si� martwi�...|-Tak, obiecuj�.
00:09:37:Nie powiem Bette, |�e wiedzia�y�my o tym przed ni�.
00:09:39:Teraz musisz by� grzeczna. |Koniec z rozrywkami.
00:09:44:Wiem. �adnego czerwonego mi�sa, u�ywek.
00:09:48:�adnych Margarit, wina, piwa.
00:09:51:I koniec z Xanaxem. |Nawet jak b�d� strasznie zestresowana.
00:09:54:Czyli koniec z dobrym jedzeniem,| u�ywkami i z�ym humorem.
00:09:58:Chc� robi� wszystko dobrze. |Wiem, �e razem z Bette sobie poradzimy.
00:10:05:B�dziemy rodzin�.
00:10:08:-O m�j Bo�e.|-Musz� i��. Pogadamy p�niej.
00:10:14:-Dobrze.|-B�d� milcze� jak gr�b. Obiecuj�.
00:10:17:Tina. Bette m�wi�a mi,| �e jest tu list dla mnie.
00:10:22:Tak. To prawda. Przepraszam.
00:10:27:Od Davida.
00:10:36:W porz�dku?
00:10:40:Nie mia�am wie�ci od niego od pi�ciu lat.
00:10:47:-Ty i Bette b�dziecie �wietnymi rodzicami.|-Dzi�ki.
00:10:51:Dzwo� do niej, bo jeszcze tu wybuchniesz. |Ja uciekam.
00:10:58:To by�o ca�kowicie spontaniczne. |Po prostu zdecydowa�am, �e musi odej��.
00:11:03:Nick, oczywi�cie �e zale�y mi na twojej opinii.
00:11:07:Ty by�e� pierwszy.
00:11:09:Naprawd�?
00:11:11:Dobrze.
00:11:12:Tak. By�oby mi�o.
00:11:14:Zdecydowanie.
00:11:18:Masz dziesi��?
00:11:20:O m�j Bo�e.
00:11:27:-Rozumiem twoje obawy.|-Bill Viola b�dzie w Seattle do 2005.
00:11:32:Na linii trzeciej ca�y czas czeka Tina.
00:11:36:Tak. Mi�o by�o z tob� porozmawia�.
00:11:38:Dobrze. Pa.
00:11:41:Kochanie, naprawd� nie mog� teraz rozmawia�.
00:11:43:Dobrze, dobrze. B�d� si� streszcza�.
00:11:45:Tylko obiecaj, �e wr�cisz dzi� na kolacj�.
00:11:48:-Gotuj�.|-B�dzie ci�ko.
00:11:50:To naprawd� wa�ne. Zajm� si� tob�.| B�dzie lepiej ni� ostatnio.
00:11:55:Mo�esz sprawi�, �e b�dzie lepiej |je�li przyjdziesz na moj� wystaw�.
00:12:01:-Sheldon Tomlin na dw�jce.|-Mam go gdzie�.
00:12:03:Kochanie, nie mog� rozmawia�. |Postaram si� wieczorem. Tylko tyle mog� obieca�.
00:12:07:-Dobrze?|-Dobrze. Postaraj si�.
00:12:09:Dobrze. Pa.
00:12:19:Sheldon. Dzi�kuj�, �e do mnie oddzwoni�e�.
00:12:24:Nie, to prawda. C�, to du�a instytucje.| Ci�ko z nimi konkurowa�.
00:12:29:Pos�uchaj, zadzwoni�am do ciebie, bo...|musze cofn�� moje poprzednie s�owa.
00:12:35:Sheldon, chcia�abym zarezerwowa� |"Impressions in winter" i mam nadziej�, �e...
00:12:41:...nie masz mi za z�e tego, �e...
00:12:45:Franklin nic mi nie m�wi�.
00:12:49:To jest zupe�na bzdura.
00:12:51:KCS nie jest nieomylne.
00:12:55:Nie, oczywi�cie.
00:12:57:Z mojej strony to te� nic osobistego.
00:13:01:Dobrze. Cze��.
00:13:03:Franklin tu idzie.
00:13:05:Cholera jasna. |Czy b�d� mie� dzi� cho� chwil� spokoju?
00:13:12:-Jest?|-Nie jeszcze nie.
00:13:15:Rozumiem. Powiedz jej, �e Zarz�d |zwo�a� niezapowiedziane spotkanie na jutro wiecz�r.
00:13:20:I dobrze by by�o gdyby si� pojawi�a.
00:13:23:Franklin, czemu gadasz do moich drzwi? |Id� na spotkani z Bernardem Grillem.
00:13:27:Chce zainwestowa� p� miliona w jakie� muzeum w LA |zajmuj�ce si� nowoczesn� sztuk�.
00:13:32:-Bernard Grill? To poza twoim zasi�giem.|-Mo�e poza zasi�giem KCS ale na pewno nie poza moim.
00:13:45:Dobra, dziewczyny. W�a�nie spotka�am |najfajniejszego faceta w moim �yciu.
00:13:51:-No co?|-Nie chc� o tym gada�.
00:13:54:O czym? |Co� si� sta�o mi�dzy tob� a Lar�.
00:13:57:Nie. Po prostu nigdy |nie b�d� ju� uprawia� seksu i tyle.
00:14:00:Jezu Dana. Daj spok�j.
00:14:01:Nigdy nie czu�am si� bardziej upokorzona,| za�enowana, zawstydzona w ca�ym moim �yciu.
00:14:06:-A co? Zwi�za�a ci� i zostawi�a?|-Nie, nic z tych rzeczy.
00:14:10:Dobra. Mia�am znajom�, kt�ra robi�a dobrze swojej dziewczynie| i kichn�a. O to chodzi?
00:14:17:-Straszne.|-Nie chodzi o mnie tylko o moj� znajom�.
00:14:21:Wi�c co si� sta�o? Dobijasz mnie.
00:14:24:Nie zaskoczy�a�?
00:14:25:Czy co? Ja nawet nie wiem, co to znaczy.
00:14:29:Czy to...
00:14:37:Wi�c to si� sta�o?
00:14:39:Mia�a kobiecy wytrysk.
00:14:42:No no, pani Dano. |Ta Lara musi by� niesamowita w ��ku, co?
00:14:47:Tak...tak.
00:14:51:-Wi�c to dobrze?|-Dana, kobiety si� o to zabijaj�.
00:14:54:Czytaj� ksi��ki o punkcie G.| Chodz� na warsztaty.
00:14:57:O m�j Bo�e.| Powinna� by� ca�kowicie podekscytowana.
00:15:02:O m�j Bo�e. To on. |Czy� nie jest najfajniejszym facetem w moim �yciu?
00:15:05:-O Lisa.|-Shane?
00:15:08:Hej, jak leci?
00:15:13:To moje przyjaci�ki, Alice i Dana.
00:15:16:Dziewczyny to Lisa.
00:15:19:-Lisa?|-Tak, Lisa.
00:15:20:O cholera, to moja matka, przepraszam.
00:15:24:Cze�� mamo. |Jak to jeste� w LA? Gdzie?
00:15:30:-Kto to?|-Zapomnij o niej?
00:15:34:-Na pewno?|-Tak, ona nie chce ju� by� lesbijk�.
00:15:40:-Jak to?|-Chodzi�a z jedn� z tych zajebistych ale zimnych lasek.
00:15:45:Sparzy�a si� i ma do��.
00:15:48:Nie, nie mog� przyjecha�| bo musz� za p� godziny i�� do pracy.
00:15:54:-Szkoda.|-Tak.
00:15:56:-To przecie� nie pow�d �eby wyrzeka� si� lesbijstwa.|-Zgadzam si�.
00:15:59:Mo�e ja j� przekonam?
00:16:03:Chwilka, nie wiem czy zauwa�y�e� |ale jeste� facetem.
00:16:07:-Lisa jest lesbijk�.|-Jestem lesbijk� w m�skim ciele.
00:16:13:Tak, wiem.
00:16:18:Dobra, moja matka jest w hotelu Plaza. |Wysz�o jakie� nieporozumienie.
00:16:23:Jest tu ju� od pi�ciu cholernych dni.
00:16:25:-Pozdr�w j� ode mnie.|-Nadal jest z tym kaskaderem?
00:16:28:Zapytam j�.
00:16:29:-Na razie, Alice.|-Na razie.
00:16:36:-Moja mama. Ona...|-Rozumiem.
00:16:45:-Dobra. Do zobaczenia.|-Pa Alice.
00:16:52:-Kochanie, mia�am zadzwoni� do ciebie jutro.|-Cze�� mamo.
00:16:57:To wariactwo. Przyjecha�am w sprawie| nowego filmu Gerarda Lichtmana.
00:17:01:To zabiera mi tyle czasu.
00:17:06:-Gerard Lichtman. Naprawd�?|-Tak.
00:17:08:Oczywi�cie nie maj� jeszcze biura produkcyjnego. |Pieni�dze pochodz� od jakiego� australijskiego browaru
00:17:15:Wi�c musz� sama p�aci� za hotel.|I wszystko by�oby dobrze tylko mam ma�y problem z got�wk�.
00:17:22:A kierownik hotelu to zwyk�y fiut.
00:17:24:Przeprasza...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin