lampa-z-podziemi,74.pdf

(673 KB) Pobierz
70 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | TO NIE BAJKA | BA¡ O ALADYNIE I LAMPIE CUDOWNEJ
darowanym przez los – on i jego matka sà ludêmi czysty-
mi, prostymi, na swój sposób niewinnymi. Im wystarcza.
KtoÊ, komu nigdy nie wystarcza, komu ciàgle mało, nie
mo˝e byç obdarowany, bo ka˝dy dar przeleci przez niego
i nie zostawi po sobie nawet Êladu.
– Postawa Aladyna odbiega od tego, czego jesteÊmy Êwiadkami,
do czego jesteÊmy nakłaniani w dzisiejszym Êwiecie. Wstyd mi, ale sa-
ma si´ złapałam na myÊleniu wartoÊciujàcym: dlaczego on nie ka˝e te-
mu d˝inowi zbudowaç domu? A mo˝e chocia˝ jakiÊ sklep mógłby po-
stawiç, ˝eby pracowaç i zarabiaç? Dlaczego skoro mo˝e, nic nie zrobi,
by si´ wyrwaç ze swojego beznadziejnego ˝ycia?
– Mo˝e dla niego takie ˝ycie jest wystarczajàco do-
bre? Nie ma ambicji, by si´ Êcigaç? My si´ Êcigamy.
Od małego uczà nas, ˝e to, co mamy, jest niewystarczajà-
co dobre, ˝e to, co pochodzi z nas, ze Êrodka, jest mniej
warte ni˝ ocena innych, ˝e liczy si´ to, kto jest lepszy. Nic
dziwnego, ˝e niemal ka˝dy chciałby mieç wi´cej, ni˝ ma
– dlatego spełniajàca ˝yczenia lampa Aladyna to fetysz,
ucieleÊnienie marzeƒ Êwiata powszechnej konsumpcji.
– Dlatego to właÊnie Aladyn został przez czarownika wybrany,
by wydostaç cudownà lamp´ z podziemi?
– Czarownik wiedział, ˝e Aladyn uszanuje wuja, po-
słucha go i zrobi, co mu polecono. Wiedział, ˝e chłopak
nie jest pazerny, ˝e ma niewinne serce, wi´c da si´ zma-
nipulowaç i odda mu lamp´, da si´ zamknàç w lochach.
Ale tu si´ przeliczył.
– Mówisz niewinny, ale przecie˝ Aladyn jest te˝ nieposłuszny,
krnàbrny, nie chce mu si´ pracowaç, na wst´pie baÊni powiedziano na-
wet, ˝e własnego ojca wp´dził do grobu, przysparzajàc mu zgryzoty…
– Całe szcz´Êcie to nie hagiografia, wi´c bohater mo˝e
byç wielowymiarowy. Poza tym stawiam w cudzysłów zdanie
o wp´dzeniu do grobu jakiegokolwiek rodzica przez jakiekol-
wiek dziecko. To wersja zbyt jednostronna, by była prawdzi-
wa. Budujàce, ˝e nawet tak zwany nicpoƒ nie musi skoƒczyç
êle. To kwestia naturalnoÊci, prawdziwej prostoty i wiary we
własne marzenia. Wtedy te marzenia si´ spełnià.
– Chyba ˝e ktoÊ stanie ci na drodze. Jest taki niepoprawny po-
litycznie dowcip o trzech Murzynach, którzy mieli ka˝dy po jednym
marzeniu. Chc´ byç biały – powiedział pierwszy. Ja te˝ chc´ byç bia-
ły – rzekł drugi. A trzeci na to: a ja nie chc´, ˝eby oni byli biali. My-
Êl´, ˝e lampa Aladyna mogłaby staç si´ bombà z opóênionym zapło-
nem, gdyby dostała si´ w niepowołane r´ce. Sà ludzie, którzy nie
chcà, by innym było lepiej...
– Niektórzy ludzie chcà krzywdziç innych, bo sami
zostali skrzywdzeni, złamani, i tak si´ w tej swojej krzyw-
dzie zapiekli, ˝e stracili nadziej´ na popraw´ własnego lo-
su. Wówczas koncentrujà si´ na złorzeczeniu, na myÊle-
niu, ˝eby innym nie było lepiej. Albo by było gorzej. Chcà
si´ za swojà krzywd´ zemÊciç na całym Êwiecie. To ludzie
zgorzkniali, zrezygnowani, ale te˝ potrafià aktywnie dzia-
łaç przeciwko innym, gdy majà mo˝liwoÊci.
– Mo˝e dobrze, ˝e takiej lampy naprawd´ nie ma...
– A właÊnie ˝e jest. Ka˝dy z nas ma takà lamp´. Bo
ka˝dy ma w sobie Êwiatło, a co za tym idzie, olbrzymià si-
ł´ sprawczà.
– To znaczy?
– To działa na wielu poziomach. Najbardziej oczywisty,
choç zupełnie przez nas niedoceniany, jest poziom widzenia
cudu dnia codziennego: odkr´camy kran, płynie woda,
naciskamy włàcznik, zapala si´ Êwiatło. Mamy na swoje
Tatiana Cichocka: Baʃ o Aladynie, jak wszystkie „BaÊnie z ty-
siàca i jednej nocy”, jest bardzo długa, wi´c mo˝e skupmy si´ na jej
najbardziej fascynujàcym motywie: spełniajàcej ˝yczenia lampie.
Katarzyna Miller: Którà ka˝dy chciałby mieç, prawda?
O co byÊ poprosiła?
– Nie wiem... Pewnie o zdrowie i szcz´Êcie. Natomiast Aladyn
prosi o rzeczy bardzo konkretne, materialne.
– Zauwa˝yłaÊ, jak rzadko on jej u˝ywa?
– Dziwne, bo dzi´ki lampie i Aladyn, i jego matka mogli opły-
waç w dostatki, hulaç od rana do nocy, zawładnàç całym Êwiatem.
A oni jedynie chcieli nie cierpieç głodu. Nadal mieszkali w n´dznej
chacie. Dlaczego? Nie chcieli wzbudzaç zawiÊci? Bali si´?
– Jedno to si´ baç i nie chcieç si´ wyró˝niaç, by nie
wzbudzaç zawiÊci – to Êwiadczy o przezornoÊci. Drugie to
mieç poczucie, ˝e to, co si´ ma, wystarczy, z niewielkim
dodatkiem. Aladyn nie bez przyczyny jest w baÊni tym ob-
Lampa z podziemi
Kto nie chciałby mieç cudownej lampy, która spełniałaby
wszystkie ˝yczenia i potrafiła nas wyciàgnàç z najgorszych
kłopotów? To tylko z pozoru marzenie niedoÊcigłe. „Baʃ
o Aladynie i lampie cudownej” pokazuje, ˝e ka˝dy ma
takà lamp´ w zasi´gu r´ki – mówi Katarzyna Miller
w rozmowie z Tatianà Cichockà Ilustracja Joanna Szachowska
zwierciadło 06/07
www.zwierciadlo.pl
890494700.001.png
72 | ˚YCIE WEWN¢TRZNE | TO NIE BAJKA | BA¡ O ALADYNIE I LAMPIE CUDOWNEJ
| 73
usługi d˝inów w postaci energii, obłaskawionych ˝ywiołów.
Mamy cud naszego niezwykłego umysłu. Mamy cud naszego
niezwykłego ciała. JesteÊmy niepowtarzalni, pi´kni, obdaro-
wani talentami. I co z tym wszystkim robimy? ˚yjemy wÊród
tych cudów, jakby były czymÊ najzwyklejszym na Êwiecie.
Nie doceniamy ich, nie zauwa˝amy, nie dbamy o nie, nasze
Êwiatło ledwo si´ tli albo nawet gaÊnie. Ludziom brakuje dy-
stansu, refleksji, pokory. Sà tak zaj´ci codziennà krzàtaninà,
˝e nie widzà, nie czujà. Szczególnie gdy cierpià, gdy odcina-
jà si´ od Êwiata, piel´gnujàc w sobie trudne emocje, takie jak
gniew, rozczarowanie, bezradnoÊç, nienawiÊç. Albo próbujà
osiàgnàç mityczny sukces.
– Przecie˝ próbujà w ten sposób spełniaç swoje marzenia...
– Nie. To subtelna ró˝nica, a jednak kluczowa. Próbujà
zaspokoiç swój niedosyt, a nie spełniç marzenia. Gonià za mi-
ra˝em. Poniewa˝ własne talenty, własne potrzeby, własnà
osobowoÊç, czyli wszystko to, co rozwijane w człowieku Êwie-
ci od Êrodka – czyli t´ swojà magicznà lamp´ – schowali
gdzieÊ gł´boko pod ziemià. Cz´sto nawet nie wiedzà, ˝e to,
za czym gonià, nie jest wcale ich własnym marzeniem, tylko
pewnym stereotypowym wyobra˝eniem o szcz´Êciu.
– Jak to rozró˝niç?
– Warto tak dla sprawdzenia wyobraziç sobie, ˝e ju˝
osiàgn´liÊmy to, za czym tak gonimy. I pobyç z tym stanem.
Poczuç emocje, które si´ pojawià. Zobaczyç, czy cieszymy si´
z tego, co osiàgn´liÊmy, czy na przykład z tego, ˝e inni nas
za to podziwiajà. To wa˝ne rozró˝nienie, które mo˝e nas za-
wróciç ze złej drogi.
Mówi´ moim klientom, choç nie wszyscy sà w stanie
t´ prawd´ przyjàç: Masz dwie r´ce, dwie nogi, dwoje oczu,
uszu, wszystko widzisz, słyszysz, czujesz. Wystarczy tego
u˝ywaç i byç za to wdzi´cznym, a zacznà si´ dziaç cuda.
– Co masz na myÊli?
– Wierz´ w to, ˝e nasze myÊli majà moc sprawczà,
czyli ˝e jeÊli czegoÊ zapragniesz, uwierzysz w to dosta-
tecznie mocno i działasz zgodnie z tym, to si´ spełni.
– Tak jak Aladyn, który tak wierzył w to, ˝e ksi´˝niczka zostanie
jego ˝onà, ˝e w koƒcu została... A przecie˝ to było marzenie Êci´tej
głowy. On biedak, ona w pałacu.
– JeÊli si´ tak zdarzy, ˝e rzeczywistoÊç zgadza si´ z na-
szà dobrà energià, marzenia si´ spełniajà. Ja to sobie udowod-
niłam wielokrotnie. Na niedu˝ych rzeczach na pewno.
– A co z wielkimi? Mo˝na sobie wymodliç i wyprosiç od Êwiata
przysłowiowy milion dolarów?
– Czemu nie? Pytanie, jak wysoko si´gniesz, do czego
dasz sobie prawo. JeÊli ktoÊ naprawd´ da sobie prawo do te-
go, ˝eby mieç milion dolarów, domek nad wodà, màdrego
przyjaciela, to wszystko przyjdzie. To kwestia otwartoÊci
na dobro, przepływ. Granice stwarzamy sobie sami. Rzecz
w tym, ˝eby intencje były czyste, ˝eby naprawd´ wiedzieç
jasno, co si´ chce osiàgnàç, i mieç niczym niezakłócone
byç wy˝szy ni˝ nagroda. A ludzie tego nie biorà pod uwa-
g´. Dominuje postawa roszczeniowa: chc´, chc´.
– W bajce to czarownik chce sobie przywłaszczyç lamp´, by
za jej pomocà czyniç zło. On uosabia ciemnà stron´ Aladyna.
– Ka˝dy ma w sobie takà cz´Êç. Prze˝yłam kiedyÊ Êwia-
domie spotkanie ze swojà ciemnà stronà. Na pewnym warsz-
tacie prowadzàcy zaproponował, ˝ebyÊmy spełnili jakieÊ
swoje wyobra˝enie, na które w rzeczywistoÊci nie ma szan-
sy. Koledzy z grupy mieli zagraç dla nas ka˝dà rol´. Chciałam
sprawdziç, jak to jest, kiedy ktoÊ si´ mnie jawnie boi. Wybra-
łam niepewnà siebie dziewczyn´. I kiedy ona z przera˝eniem
w oczach si´ przede mnà wycofywała, poczułam, ˝e jest we
mnie cz´Êç, której to odpowiada, przez moment było mi
z tym dobrze. Za chwil´ poczułam, ˝e ju˝ nie chc´, ˝e to mi
nie smakuje. To było dla mnie niesłychanie wa˝ne doÊwiad-
czenie, jeszcze na poczàtku mojej drogi terapeutycznej.
Wiem ju˝, nie tylko teoretycznie, ˝e we mnie te˝ mieszka
czarownik, który chce uzale˝niç kogoÊ, rozkazywaç. Ponie-
wa˝ w bezpieczny i Êwiadomy sposób si´ z tym spotkałam,
mniej mnà to rzàdzi.
– Podoba mi si´ przesłanie tej baÊni. JeÊli zapragn´, mog´
zbudowaç symboliczny pałac w jeden dzieƒ...
– Ale mo˝esz te˝ w jeden dzieƒ go straciç. W baÊni, gdy
ponownie pojawia si´ czarownik, pałac Aladyna wraz z pi´k-
nà ksi´˝niczkà znika jak sen. Czarownik zawsze gdzieÊ
w nas jest, czeka na dogodny moment. Co pewien czas biorà
w nas gór´ negatywne myÊli i uczucia: zawiÊç, brak zaufania,
frustracja, niewyra˝ony gniew, nienawiÊç do samych siebie.
Bo my czasem siebie samych nienawidzimy. To jedna z na-
szych najsilniejszych ciemnych mocy. JeÊli zdarzy si´, ˝e
przesadzimy, damy za du˝o uwagi swojej ciemnej stronie,
znika radoÊç, przestajemy widzieç t´ cudownoÊç Êwiata, wie-
rzyç w swojà sprawczà moc, doceniaç to, co osiàgn´liÊmy, co
robimy, kim jesteÊmy, jakimi ludêmi si´ otaczamy.
– Zostaje rozpacz, depresja, autodestrukcja. Słyszymy w gło-
wie: widzisz, nic ci si´ nie nale˝y. Twoje ˝ycie jest nic niewarte, inni
tyle osiàgn´li, a ty?
– Moc zła w nas – nasz krytyk, s´dzia czy oprawca
– aktywizuje si´ bez przerwy. Gdy nie stawiamy mu tamy,
zawłaszcza nas. Na szcz´Êcie przykład Aladyna pokazuje,
˝e mo˝emy z tà tendencjà w sobie walczyç i wygraç. Kto
wie, czy nie jest to najwa˝niejsze przesłanie baÊni.
– Czyli to jest te˝ baʃ o tym, ˝e mamy wpływ na to, których
mocy w sobie u˝ywamy, którym dajemy nad sobà i swoim Êwiatem
JeÊli ktoÊ naprawd´ da sobie prawo do tego,
˝eby mieç milion dolarów, domek nad wodà
i màdrego przyjaciela, to wszystko przyjdzie.
Granice stwarzamy sobie sami
przekonanie, ˝e to nastàpi. Czyli nie wolno mieç w sobie ne-
gacji. A wi´kszoÊç z nas ma. To tak naprawd´ nas stopuje,
to wysyła naszà lamp´ w kàt, gdzie jest zmuszona tkwiç. Ile
razy słyszymy: tak bym chciała tam kiedyÊ pojechaç, ale
w tym głosie słychaç rezygnacj´ – wiemy od razu, ˝e ta oso-
ba tam nigdy nie pojedzie. A słyszymy innà: pojad´ tam kie-
dyÊ na pewno. I jest du˝a szansa, ˝e tak si´ stanie. Niby to
marzenie i to marzenie. Ale jak˝e inne...
– Mam wra˝enie, ˝e wi´kszoÊç ludzi jest tak ska˝ona negacjà,
˝e nie grozi nam, ˝e wszyscy zacznà sami spełniaç swoje marzenia.
– Co wi´cej, ulegajàc negacji, mo˝emy własnà moc obró-
ciç przeciwko sobie. JeÊli odpowiednio cz´sto b´dziemy sobie
powtarzaç, ˝e nic nam si´ nie uda, to najprawdopodobniej tak
si´ stanie. Człowiek lubi, niestety, mieç racj´.
– Trzeba uwa˝aç, jakimi myÊlami zapełniamy swój umysł, jakie
wizje snujemy, bo jeszcze si´ spełnià....
– Stàd przestroga: obyÊ tego w złà godzin´ nie powie-
dział i uwa˝aj, czego pragniesz, bo ci si´ jeszcze spełni.
Jest takie opowiadanie o małpiej łapce, która równie˝ speł-
niała ˝yczenia. Syn był w wojsku, a rodzicom brakowało
pieni´dzy, poprosili wi´c łapk´ o trzysta funtów. Nast´p-
nego dnia je dostali: było to odszkodowanie za Êmierç sy-
na. Kiedy czegoÊ chcesz, musisz sobie zdawaç spraw´
z tego, ˝e to b´dzie kosztowało. I czasem ten koszt mo˝e
władz´. To jest wybór. Dlaczego wi´c zamiast Êwieciç jasnym Êwia-
tłem, wykorzystywaç swój potencjał, tak ch´tnie słuchamy pod-
szeptów złego czarownika?
– JesteÊmy do tych krytycznych głosów przywiàzani,
znamy je. Wià˝à si´ z naszym domem rodzinnym, z dzie-
ciƒstwem, kiedy uczyliÊmy si´, jak ˝yç i jak nas widzà in-
ni. Paradoksalnie człowiek czuje, ˝e wszystko jest na swo-
im miejscu, kiedy sobie tak sam dowala w głowie, bo ten
stan zna. I choçby był on najtrudniejszy i najbardziej bo-
lesny, czuje si´ w nim jak w domu.
– Co robiç, ˝eby tych głosów nie słuchaç?
– UÊwiadomiç sobie, ˝e to nie Êwiat nas tak gn´bi, ˝e
te głosy sà w nas samych, w naszych głowach. Gdy si´ to
widzi, mo˝na si´ temu przeciwstawiç. To kwestia podj´cia
decyzji i konsekwentnego trzymania si´ jej. Trzeba po-
wiedzieç sobie: Êwiadomie daj´ od dziÊ pierwszeƒstwo te-
mu, co jest we mnie kochajàce i ˝yczliwe. Za ka˝dym ra-
zem, gdy usłysz´ dołujàcy mnie czy oceniajàcy głos,
powiem mu stop. To mozolna praca, długotrwały proces.
Ale przecie˝ złe nawyki budowaliÊmy przez całe ˝ycie.
Trzeba si´ nauczyç piel´gnowaç w sobie dobre rzeczy, na-
wet jeÊli z poczàtku b´dà niewielkie. Warto wydobyç
z ukrycia swojà zapomnianà lamp´ i polerowaç jà... A sta-
nie si´ cud.
c
zwierciadło 06/07
www.zwierciadlo.pl
890494700.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin