Marta Robin - nie jadła ani nie piła przez 50 lat.txt

(86 KB) Pobierz
Marta Robin - nie jad�a ani nie pi�a przez 50 lat


Marta Robin (1932 r.)

W Polsce Marta Robin nie jest tak znana jak �w. Ojciec Pio, �w. Franciszek z Asy�u, Siostra Faustyna Kowalska czy Teresa Neumann. Co wcale nie umniejsza tej niezwyk�ej �wi�tej postaci. Kto� kiedy� powiedzia�, �e Marta Robin jest najwi�ksz� kobiet� XX wieku. Marta, jak wiemy, straci�a w�adz� w nogach, w ramionach, w d�oniach, nie jad�a ani nie pi�a przez 50 lat. C� jej jeszcze pozosta�o? Oczy! Niemal w ka�d� noc stygmatyczka wylewa�a krwawe �zy, a w ka�dy pi�tek a� po kres swego �ycia na ziemi prze�ywa�a M�k� Chrystusa. Marta - podobnie jak ojciec Pio i inni mistycy - nie opuszczaj�c swego pos�ania by�a obecna w wielu miejscach, w tym samym czasie pomagaj�c ludziom w trudno�ciach czy to fizycznych, czy te� duchowych, odwodz�c wiele os�b od pope�nienia samob�jstwa. Mia�a te� dar zgadywania, co zawiera list, jaki otrzyma�a, zanim jeszcze go otwarto i przeczytano. Potrafi�a te� od razu rozpozna� osob�, kt�ra czeka�a w przedpokoju, a przysz�a jedynie z ciekawo�ci. Prosi�a, aby j� odes�a�. Kiedy� powiedzia�a pewnemu kap�anowi na po�egnanie: "Do zobaczenia, ksi�e, w Niebie!" Ksi�dz my�la� z pewno�ci�, �e Marta m�wi o swej bliskiej �mierci. Tymczasem to on zgin�� w wypadku samochodowym.

Marta Robin o Komunii i modlitwie

Kiedy Jean Guitton o�mieli� si� zapyta�, Marta odpowiedzia�a:

- To jest ca�e moje po�ywienie. Zwil�aj� mi usta, ale nie mog� prze�yka�. Hostia przenika we mnie, nie wiem jak. I wtedy doznaj� wra�enia, kt�rego nie potrafi� panu opisa�. Nie jest to zwyczajny pokarm, to co� innego. Jakby moim cia�em zaw�adn�o nowe �ycie. Ca�kowicie wype�nia je Jezus, jakbym zmartwychwsta�a. A p�niej trac� kontrol�. Odrywam si� od cia�a, uwalniam si� od niego.

- Poza czasem?

- Powtarzam panu, �e trac� kontrol�.

Po chwili ciszy dodaje:

- Komunia �w. to co� wi�cej ni� zjednoczenie. To stopienie si�.

Niekt�rzy z mistyk�w umiej� rozpozna�, czy przyniesiona im hostia jest konsekrowana. Nie wiem czy Marta to potrafi�a. Ale jedna z za�o�ycielek Ogniska [Mi�o�ci] w Chateaunuef, Helena Fagot, opowiedzia�a nast�puj�c� dziwn� histori�:

W jaki� �rodowy wiecz�r, kiedy ojciec Finet nie m�g� przynie�� Komunii �w. osobi�cie, poproszono o to ksi�dza towarzysz�cego pani Favre - jednej z odwiedzaj�cych. Udali si� do domu Marty, wchodz� do jej pokoju, a Marta m�wi:

- Tutaj nie ma Pana.

- Jak to Marto? Jest, w kustodii - m�wi zbity z tropu ksi�dz.

Marta powtarza jednak:

- Pana nie ma...

Ksi�dz otwiera kustodi�, kt�ra okazuje si�... pusta! W Ognisku zapomnieli w�o�y� konsekrowan� hosti�. Natychmiast samoch�d wraca do Ogniska.

Dalej Helena Fagot konkluduje: "Niepotrzebne by�y Marcie oczy, aby zauwa�y� obecno�� swojego Ukochanego".

Po Komunii �w. odmawia sw�j Akt wdzi�czno�ci, w kt�rym liczy si� ka�de s�owo:

"Panie, m�j Bo�e, ogarni�ta Twoj� Bosko�ci� kocham, szukam jedynie Ciebie. Niech stan� si� ca�kiem Twoja, wype�niona jedynie przez Ciebie, jak dziecko z��czona z niepokalanym sercem mojej ukochanej Mamy".

P�niej zanurza si� w modlitwie:

"Je�liby mnie zapytano, co lepsze: modlitwa czy Komunia �w., odpowiedzia�abym, �e modlitwa. "M�dlcie si�, m�dlcie si� nieustannie!" Jednak trudno o dobr� modlitw� i w dodatku nieustann�, je�li serca nie wype�niaj� dobre my�li, owoc medytacji. Wi�cej ich potrzeba do modlitwy ni� Komunii �w. Komunia jest aktem zewn�trznym, rado�ci� dla duszy, modlitwa sekretnym dialogiem Boga z dusz�. Komunia nie zawsze wymaga cnoty, mo�na przyjmowa� Komuni� i grzeszy�. Codzienna modlitwa nie oznacza, �e cz�owiek jest cnotliwy, dowodzi, �e stara si�, aby nim zosta�. Mo�na spotka� chrze�cijan, kt�rzy przyst�puj� codziennie do Komunii i trwaj� w grzechu �miertlenym. Ale nie ma duszy, kt�ra by si� codziennie modli�a i pozostawa�a w grzechu".

Modlitwa niezb�dna jest do tego - stwierdza Marta z przera�aj�cym poczuciem realizmu - "aby nie by� i nie sta� si� pobo�n� nico�ci�, z kt�rej szydz� demony".

Fragment zaczerpni�ty z ksi��ki:

Jean Jacques Antier "Marta Robin. Nieruchoma podr�", AWL, Ognisko Mi�o�ci, ��d� 2000 r. (s. 361-362)

RYS BIOGRAFICZNY



Marta Robin Marta Robin (Rob�) niekt�rzy s�usznie nazywaj� j� �Marta od m�ki Pa�skiej� przysz�a na �wiat 13 marca 1902 roku w niewielkiej wiosce Ch�teauneuf-de-Galaure (Szatonef de Galor) 60 km na po�udnie od Lyonu, Francja. By�a najm�odsz� spo�r�d sze�ciorga rodze�stwa. By�a to typowa, ch�opska, biedna rodzina niczym nie wyr�niaj�ca si�. Zosta�a zapami�tana jako pogodne, weso�e dziecko, lubi�a modli� si�, ta�czy�, �mia�, �artowa�. Gdy sz�a pa�� krowy zawsze bra�a z sob� R�aniec �w. Marta jako ma�e dziecko jest nad wyraz pobo�na, ma szczeg�lne nabo�e�stwo do Naj�wi�tszej Panienki, nazywa�a J� pieszczotliwie �moja Mama�. Marta ju� w wieku wczesnodzieci�cym w�t�ego zdrowia, w wieku 2 lat zapada na tyfus. Przytocz� ciekawy epizod z jej �ycia, gdy mia�a 5 lat, jej ojciec J�zef Robin zawiesi� na drzwiach drewniany Krzy� lecz bez figury Chrystusa. Na ten widok Marta zapyta�a, a gdzie jest Pan Jezus? Tato odpowiedzia� "tam Go nie ma". Marta odpowiedzia�a: "w takim razie my tam b�dziemy�. M�wi�c te s�owa, czy ju� wtedy mog�a przypuszcza� jakie b�dzie jej dalsze �ycie...? Niestety rok 1918 (w�wczas 16 letnia panna Marta) zapowiada si� pesymistycznie, Marta zaczyna podupada� na zdrowiu, ma silne b�le g�owy, zdarza si� ze traci przytomno��, lekarze nie potrafi� postawi� jednoznacznej diagnozy, s� bezradni. Pod koniec listopada Marta upada w kuchni, okazuje si� ze jest to parali� n�g. Stan jej zdrowia raz pogarsza, raz polepsza si�. Dnia 2 grudnia k�adzie si� definitywnie do ��ka, lekarze rozk�adaj� r�ce nie mog�c nic zaradzi�.

Marta nie mo�e je��, nie jest w stanie znie�� �wiat�a. Zadziwiaj�cym jest niezwyk�e zdarzenie z 1921 roku, odwiedzi� j� ksi�dz proboszcz, Marta podczas rozmowy straci�a przytomno��, obudzi�a si� dopiero po miesi�cu. To wszystko by�o ju� przygotowaniem do tego co musia�o nast�pi�. Dnia 20 maja 1921 roku dosz�o do niezwyk�ego wydarzenia, �pi�ca Alicja, siostra Marty obudzi�a si� widz�c intensywne �wiat�o w pokoju, spyta�a Mart� co to za �wiat�o? Otrzymuje odpowiedz: "Tak, to pi�kne �wiat�o, ale ja widzia�am te� Naj�wi�tsz� Dziewice". To by�o pierwsze z licznych objawie� jakie mai�a Marta w swoim d�ugim 79-letnim �yciu. Po tej wizji nast�pi�a czasowa poprawa stanu zdrowia do tego stopnia �e uda�a si� z pielgrzymk� w okolice Chateauneuf-de-Galaure. Martunia s�dzi�a �e zosta�a ca�kowicie uzdrowiona, nawet nosi�a si� z zamiarem wst�pienia do Karmelu tak jak jej idea� �w. Tereska z Lisieux. Pod koniec listopada powr�ci�y b�le n�g i parali� dolnych ko�czyn. Le�y w ��ku, modli si� na R�a�cu, haftuje, czyta Ewangeli�, ksi��ki przewa�nie z dziedziny �ycia mistycznego, �ywoty �wi�tych. Notowa�a my�li, kt�re j� szczeg�lnie uderza�y: "Mi�o�� niczego nie potrzebuje, jedynie tego, by nie napotyka� na op�r"; "Trzeba, aby� by�a w stanie nieustannej ofiary". Pewnego dnia po od�o�eniu ksi��ki us�ysza�a wewn�trzny g�os: "Dla ciebie to b�dzie cierpienie". Otwieraj�c ponownie ksi��k� uderza j� inne zdanie "Bogu trzeba odda� wszystko". Te my�li coraz bardziej wnika�y do samej g��bi jej duszy. Marta w latach swojego dzieci�stwa rozumowa�a jak przeci�tna dziewczyna, ba�a si� cierpie�, ucieka�a od nich, kiedy� nawet powiedzia�a: �Bi�am si� z Bogiem� Przeczyta�a kiedy� w swoim modlitewniku chrze�cija�skim takie oto s�owa: �Dlaczego szukasz pokoju kiedy stworzona jeste� do walki, dlaczego szukasz przyjemno�ci kiedy stworzona jeste� do cierpienia�.

Marta czu�a wyra�nie �e te s�owa s� skierowane do niej, d�ugo si� z nimi bi�a. W listopadzie 1923 roku w jej parafii wyrusza pielgrzymka do Lourdes, Marta ma ostatni� nadziej� na wyzdrowienie, jednak dowiaduje si� �e jedna z parafianek te� chora, bardzo pragnie tam pojecha�, Marta ust�puje jej miejsca. Dla Marty to by�a ostatnia szansa na odzyskanie si�, nie pojecha� tam znaczy�o dla niej zrezygnowa� z nadziei na uzdrowienie. Marta powoli odkrywa, ze jest wezwana do tego, by jako osoba �wiecka czyni� swe �ycie nieustannie ofiara dla Ko�cio�a i �wiata w zjednoczeniu z Jezusem ukrzy�owanym. Jest rok 1926 (24-letnia Marta) og�lny stan zdrowia pogarsza si� do tego stopnia �e s�dzi si� �e nast�pi nieuchronna �mier�, Marta by�a w �pi�czce kt�ra trwa�a 3 tygodnie. Gdy si� obudzi�a powiedzia�a: �S�dz� �e nie umr�, potem doda�a: �Widzia�am �wi�t� Teres�. P�niej przysz�a do niej �w. Tereska od Dzieci�tka Jezus jeszcze raz, da�a jej wyb�r: mog�a od razu p�j�� do nieba albo przyj�� cierpienie w intencji odrodzenia Ko�cio�a i �ycia chrze�cija�skiego we Francji. Postanowi�a z�o�y� ofiar� ze swego cierpienia.

Marta napisa�a �Akt ofiarowania si� Bogu�: Panie, m�j Bo�e, o wszystko poprosi�e� sw� ma�a s�u�ebnice, we� wi�c i przyjmij wszystko. W dniu dzisiejszym oddaje si� Tobie bez reszty, o umi�owany mojej duszy! To jedynie Ciebie pragn� i dla Twojej mi�o�ci wyrzekam si� wszystkiego. Kocham Ci�, b�ogos�awi� Ci�, uwielbiam Ci�, ca�kowicie oddaje si� Tobie, w Tobie si� chroni�. Ukryj mnie w Sobie, gdy� moja natura dr�y pod brzemieniem okrutnych do�wiadcze�, jakie zewsz�d mnie przygniataj� i dlatego, �e ci�gle jestem sama. M�j umi�owany, pom� mi, zabierz mnie ze Sob�. To jedynie w Tobie pragn� �y� i jedynie w Tobie umrze�. Pom� mi! W 1927 roku cierpienia Marty zwi�kszaj� si�, teraz obejmuj� b�le g�owy, n�g, ramion i plec�w, a w 1928 roku dotyka j� ca�kowita blokada kr��enia w ko�czynach co oznacza �e odt�d po kres swojego �ycia b�dzie le�e� w ��ku (47 lat) jakby tego by�o ma�o Marta le�y na zgi�tych kolanach, mo�na jako� sobie wyobrazi� godzinne le�enie na zgi�tych kolanach, ale trudno wyobrazi� sobie �e kto� tak przele�a� 47 lat. Ju� same le�enie w ��ku w ca�kowitej bezczynno�ci jest bardzo du�ym cierpieniem, Marta nie mog�a nawet na bok przechyli� si�, ka�dy dotyk zadawa� jej b�l. Tak wi�c ta kobieta przele�a�a 47 lat w jednej pozycji, na plecach, ze zgi�tymi kolanami. Ja przeliczy�em okres od kiedy ma ca...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin