Emil Zola - Nana.doc

(5476 KB) Pobierz
Aby rozpocząć lekturę,

 

Emil Zola

 

 

NANA

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

2


 

 

I

 

O godzinie dziewiątej sala teatru „Varietes była jeszcze pusta. Na balkonie i w rzędach parterowych czekało kilka osób zagubionych wśród ciemnoczerwonych pluszowych foteli, w słabym blasku na pół przyćmionego świecznika. Cień otulał wielką czerwoną plamę kurtyny.

Ze sceny nie dochodz żaden odgłos, rampa była wygaszona, pulpity orkiestry poskładane. Tylko w górze, na trzeciej galerii, dokoła rotundy plafonu, gdzie na płaskorzeźbach nagie kobiety i dzieci wzbijały się w niebo zazielenione od gazowego świaa, ród wrzawy y- chać było nawoływania i śmiechy. Na tle szerokich zaokrąglonych wnęk, obramowanych otem, piętrzyły się głowy w kapturkach i czapkach. Chwilami ukazywała się zaaferowana bileterka prowadząc przed sobą jakichś państwa; siadali, on we f...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin