Lewis Wolpert
NIENATURALNA NATURA NAUKI
przekład:
Hieronim Chojnacki Ewa Penksyk
GWP
GDAŃSKIE
WYDAWNICTWO PSYCHOLOGICZNE
Gdańsk 1996
Recenzja wydawnicza:
prof. dr hab. Adam Synowiecki
Tytuł oryginału: The Unnatural Naturę ofScience Copyright © Lewis Wolpert 1992
Copyright ©for the Polish edition by Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1995
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego.
Pierwsze wydanie w jeżyku polskim
Redakcja naukowa: Krystyna Ruszczak Redakcja językowa: Ewa Penksyk, Bożena Budzińska Korekta: Nina Lorkowska, Tomasz Luftner
Skład: Magdalena Żylicz Opracowanie graficzne: Jarosław Czarnecld
ISBN 83-85416-22-6
Druk: Prasowe Zakłady Graficzne ul. Wojska Polskiego l, Bydgoszcz
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne 81-7 58 Sopot, ul. Piastów l/la, tel./fax 51-61 -04
Spis treści
Przedmowa.................................... 7
Wstęp........................................ 8
I. Nienaturalne myślenie .......................... 14
II. Technika nie jest nauką ......................... 38
III. Przeskok Talesa: Zachód i Wschód ................ 49
IV. Kreatywność ................................. 70
V. Konkurencja, kooperacja i zaangażowanie ......... 100
VI. Wątpliwości filozoficzne albo wybujały relatywizm.. 117 VII. Nienauka ................................... 140
VIII. Nauka moralna i niemoralna .................... 167
EX. Nauka i społeczeństwo. ........................ 189
Bibliografia ................................. 196
Indeks. ..................................... 209
Przedmowa
a książka wzięła początek z niezadowolenia i chęci rozwiązania zagadki. Nie dawał mi satysfakcji społeczny obraz nauki i wiele wypowiedzi o niej w mediach, jak również pisemne opinie naukowców, między innymi filozofów i socjologów. Pragnąłem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego natura nauki musi być tak niezrozumiała, a laicy mają tak wielkie trudności ze zrozumieniem naukowych idei. Wydaje się to ściśle związane z lękiem, a nawet wrogością wobec samej nauki.
Spróbowałem zatem przedstawić ją w nowym świetle, które może pomóc rozstrzygnąć niektóre jej problemy. Zajmując się tak szerokim tematem, jak natura nauki, w sposób nieunikniony wkraczałem na obszary filozofii, psychologii i historii, a z tych dziedzin nie mam żadnego formalnego wykształcenia. Jestem biologiem, ściślej zaś embriologiem, a moja metoda przypomina te, które stosuje historia naturalna. Dlatego zasięgnąłem wielu porad, a niektóre z nich znalazły potwierdzenie w tej książce, jestem więc wdzięczny wszystkim, którzy mi dopomogli. Czuję się także zobowiązany podziękować Uniwersytetowi w Warwick za zaproszenie mnie w 1990 roku do Radcliffe z wykładami na temat „Nauka - historia nienaturalna", które stały się podstawą prezentowanej tu rozprawy.
Dziękuję Percy Cohen, Stephenowi Cangowi, Patricii Farrar, Christophe-rowi Gardnerowi, Jonathanowi Gloverowi, Mary i Jackowi Herbergom, Judy Hicklin, Frankowi Jamesowi, Jonckheere, Rogerowi Jowellowi, Michaelowi Kidronowi, Rolandowi Liltlewoodowi, Lauro Martineso-wi, Arthurowi Millerowi, Thimothy'emu McDermottowi i Mary Tuck.
Osobne wyrazy wdzięczności kieruję do Maureen Maloney za cierpliwe przygotowywanie maszynopisu.
Równie wielce jestem zobowiązany moim wydawcom. Bobowi Da-venportowi i nade wszystko Susanne McDadd.
WStęp
ÓU-,
^ W ledza zabiła sionce, czyniąc z niego gazową kule pokrytą plamami... świat rozumu i nauki... to suchy i sterylny świat mieszkańców abstrakcyjnego umysłu.
D.H.Lawrence
Współczesna nauka... jako czczą fikcja niszczy głęboko utajone fundamenty naszego świata: zabija Boga i zajmuje jego miejsce na pustym tronie, zatem w przyszłości to ona ma grać rolę jedynego legalnego obrońcy porządku istnienia i właściwego arbitra wszelkiej istotnej prawdy... Ludzie myśleli, że mogą wyjaśnić i pokonać naturę -dotychczasowy rezultat jest taki, że ją zniszczyli i wyobcowali się z niej.
Vaclav Havel
Społeczeństwo, które nie pojmuje, w jaki sposób funkcjonuje nauka, może z łatwością paść ofiarą ignorantów... którzy kpią z tego, czego nie rozumieją, albo producentów sloganów, którzy głoszą że uczeni to wyrachowani wojownicy dnia dzisiejszego i narzędzia wojskowych. Różnica... między... rozumieniem i niezrozumieniem... jest także różnicą między szacunkiem i podziwem z jednej strony a nienawiścią i lękiem z drugiej.
Izaak Asimov
Nauka jest bezspornie szczególnym znamieniem naszego stulecia, charakteryzującym zachodnią cywilizację. Nigdy nie odnosiła większych sukcesów ani nie wpływała na nasze życie w stopniu większym niż obecnie, mimo to większość ludzi jej idee zna bardzo słabo. Niemal połowa mieszkańców Stanów Zjednoczonych nie wierzy w ewolucję przez dobór naturalny, a znaczna część obywateli brytyjskich nie za
prząta sobie głowy tym, że Ziemia obraca się wokół Słońca. Ja sam zaś wątpię, by spośród tych, którzy w to wierzą, choćby jeden człowiek na sto tysięcy mógł podać trafne uzasadnienie tego właśnie przekonania (dowody i argumenty są tu w istocie wielce złożone). W rzeczywistości mnóstwo ludzi akceptuje teorie naukowe, ponieważ ktoś powiedział, że są one prawdziwe, a nie dlatego, że je rozumie. Nic więc dziwnego, iż natura nauki jest tak słabo rozumiana. Postrzega sieją natomiast z mieszaniną podziwu i lęku, nadziei i rozpaczy, zarówno jako źródło wielu chorób współczesnego społeczeństwa, jak i nadziei na znalezienie lekarstw przeciw tym przypadłościom.
Nie są niczym nowym niektóre wystąpienia przeciwko nauce: Fran-kenstein Mary Shelley, Doktor Moreau H.G. Wellsa i „Nowy wspaniały świat" Aldousa Huxleya to przykłady antynaukowego ruchu, wzbudzającego silne emocje. Nauka jest niebezpieczna, a wnioski nasuwają się same - dehumanizuje, odbiera wolną wolę, jest materialistyczna i wyniosła. Pozbawia świat magii, czyni go prozaicznym. Zauważmy jednak, stąd pochodzą takie sądy - nie ze świadectw historycznych, lecz od artystów, którzy modelują naukę podług swej własnej wyobraźni. Potwór Frankensteina został wymyślony przez Mary Shelley niezgodnie z jakąkolwiek dziedziną wiedzy przyrodniczej, jego mit posiada wszakże taką moc, że inżynieria genetyczna budzi lęki, których bardzo trudno się pozbyć.
Dzisiejszy stosunek do nauki cechuje ambiwalencja i polaryzacja. Wyniki ankiet potwierdzają zainteresowanie i podziw dla nauki, połączony z nierealistycznym przekonaniem, że może ona rozwikłać wszelkie problemy. Z drugiej strony niektórzy ludzie odczuwają wobec niej głęboki lęk i wrogość, a jeszcze inni stworzyli kilka nurtów krytyki. Ci ostatni postrzegają naukę jako myśl materialistyczna zgubną dla jakiegokolwiek rozumienia duchowych celów człowieka lub jego świadomości; obarczają ją odpowiedzialnością za zagrożenie nuklearne i ogólne rozczarowanie współczesnym społeczeństwem przemysłowym, które zanieczyszcza i dehumanizuje środowisko. Na ludzi nauki patrzy się jako na zimnych, anonimowych i beztroskich techników. Niepokoi rozwój inżynierii genetycznej i możliwość manipulowania
embrionami, a obraz doktora Frankensteinajest stale upiększany. Wizerunek samych naukowców pozostaje stereotypowy i uproszczony: jeżeli nie są szaleńcami, to pojawiają się ubrani w białe fartuchy, noszą okulary i dzierżą probówkę. Media zazwyczaj pokazują ich jako osoby anonimowe i pozbawione charakteru, dając mały wgląd w metody ich pracy. Naukowcy nadal są przedstawiani najczęściej na podobieństwo pana Gradgrinda z powieści „Ciężkie czasy" (Hard Times) Karola Dicken-sa. Bohater ów interesował się faktami i tylko faktami. Ich nagromadzenie jest probierzem działalności naukowej i balastem, który zdaje się prowadzić do coraz bardziej niezrozumiałych specjalizacji. Równie mylące okazało się przeświadczenie, że istnieje „naukowa metoda" podająca wzór, który wiernie realizowany, musi prowadzić do odkrycia. Nieczęsto pojawiająca się myśl o kreatywności nauki związana jest, romantycznie i fałszywie, z kreatywnością artystyczną.
Trzydzieści lat temu C.P. Snów sugerował, że istnieją dwie odrębne kultury: jedna - odnosząca się do nauki i druga - odnosząca się do sztuki i humanistyki. Skrytykowano go za sposób użycia terminu „kultura". Niektórzy badacze utrzymują nawet, że nauka wcale nie jest częścią kultury. Tym, którzy nawiązują do Nietzscheańskiego stwierdzenia, że nauka, wraz ze swym redukcjonizmem i materializmem, pozbawia człowieka szczególnego statusu, wydaje się, że jedynie idea kultury, która faktycznie wyklucza naukę, może przywrócić człowiekowi godność. Abstrahując od definicji kultury - Snów miał rację, gdy zwracał uwagę na odrębność „kultury"naukowej, ale nie wyjaśnił, dlaczego powinno się dokonywać tego rozdzielenia.
Tę wrogość wobec nauki może częściowo wyjaśnić pogląd amerykańskiego krytyka literackiego Lionela Trillinga na temat trudności, które z jej zrozumieniem mają nienaukowcy: „Pozbawienie większości z nas tej formy myślenia, o której się mówi, że jest osiągnięciem obecnego wieku, przeżywamy z pewnością jako obrazę godności osobistej".
Głównym tematem tej książki jest myśl, że liczne nieporozumienia wokół nauki dadzą się naprawić, gdy tylko zrozumiemy, w jakim stopniu pozostaje ona „nienaturalna". W pierwszym rozdziale pragnę dowieść, że nauka wymaga specjalnego sposobu myślenia i jest niena
turalna z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, świat nasz nie został zbudowany na zasadzie zdroworozsądkowej. Oznacza to, że „naturalne" myślenie - zwykły, codzienny zdrowy rozsądek - nigdy nie pozwoli zrozumieć charakteru nauki. Jej pojęcia są, z małymi wyjątkami, anty intuicyjne: nie mogą zostać sformułowane wskutek prostego badania zjawiska i pozostają często poza codziennym doświadczeniem. Po drugie, uprawianie nauki wymaga świadomości pułapek, które stwarza „naturalne" myślenie. Zdrowy rozsądek popełnia błędy, gdy stosuje się go w celu rozwiązania zagadnień wymagających rygoru i ilościowego myślenia, toteż teorie laików są wysoce niepewne.
Przy założeniu nienaturalnego charakteru nauki nieodzowne staje się rozróżnienie między nauką a techniką, szczególnie od czasu gdy te pojęcia zaczęto niesłusznie utożsamiać. Dowód na istnienie tej różnicy, omówiony w rozdziale drugim, pochodzi w dużej mierze z historii. Technika jest o wiele starsza od nauki, a większość jej dokonań - od prymitywnego rolnictwa aż do budowy wielkich kościołów i wynalazku maszyny parowej - pod żadnym względem od nauki nie zależy. Nawet techniczne myślenie bardzo różni się od naukowego.
Kiedy tylko rozpoznamy różnicę pomiędzy nauką a techniką, szczególnego znaczenia nabierze greckie pochodzenie nauki, co jest przedmiotem rozdziału trzeciego. Objawiwszy się tylko raz, jej specyficzna natura przyjęła odpowiedzialność za całą ludzką wiedzę. Jeśli nawet większa część nauki Arystotelesa, o ile nie cała, jest błędna - wszak można go uważać za naukowca zdrowego rozsądku - to trzeba przyznać, że stworzył on jednak podstawy wyjaśniającego świat systemu, który opiera się na aksjomatach i logicznej dedukcji. System ten został znakomicie wykorzystany przez Euklidesa i Archimedesa. Natomiast Chińczycy, których często wyobrażano sobie jako uczonych, byli doświadczonymi inżynierami, ale do nauki wnieśli niewielki wkład. Ich koncepcje filozoficzne w istocie cechował mistycyzm, podczas gdy na rozwój nauki na Zachodzie wpłynął racjonalizm i koncepcja praw rządzących naturą.
Ponieważ nauka jest zjawiskiem jedynym w swoim rodzaju, można oczekiwać, że tworzenie jej posiada specyficzne cechy zupełnie różne
od atrybutów sztuki, jak to zobaczymy w rozdziale czwartym. Naukowy geniusz charakteryzowany jest często przez „psychiczną odwagę", która wymaga od naukowców, by włączali do swoich koncepcji założenia, na które mają bardzo mało dowodów. Naukowa kreatywność przestaje być wtedy zrozumiała i można zwątpić zarówno w sugestię, że wymaga ona jedynie rozwiązania jakiegoś problemu, co potrafi zrobić komputer, jak i w teorię, że zależy w znacznym stopniu od przypadku, który opisuje się zazwyczaj w dziale „odkrycia nie zamierzone".
Ze względu na to, iż pewnych odkryć można dokonać tylko raz, badania naukowe rodzą ogromne współzawodnictwo, nawet jeśli na dłuższą metę naukowcy pozostają anonimowi lub ich nazwiska upamiętniane są tylko w kontekście historycznym. Społeczny charakter nauki, który rozważam w rozdziale piątym, wymaga współpracy. Naukowa wspólnota musi jednomyślnie przyjąć nowe idee, ponieważ jednak niechętnie rezygnuje ona z wyznawanych w danej chwili poglądów, naukowcy byliby niemądrzy, gdyby odrzucili swe hipotezy na pierwszy sygnał, że są one fałszywe. Uczeni często osądzają teorię według jej objaśniającej wartości, prostoty i efektywności.
Można by sądzić, że objaśnić naturę nauki i przyczyny jej sukcesów mogą albo filozofowie, albo socjologowie. Niestety, nie tylko sprawiają oni zawód pod tym względem, ale też - wbrew oczekiwaniom - dostarczają wątpliwości, czy nauka rzeczywiście daje wyobrażenie, dokąd zmierza świat, jak to zobaczymy w rozdziale szóstym. Na szczęście dla nauki filozoficzne twierdzenia na jej temat nie są żadną rewelacją i można je pominąć. Istnieją różne „style" uprawiania nauki, a łączy je potrzeba badania wartości czyichś pomysłów w stosunku do realnego świata.
Trzeba przyznać, że pewność, z którą ktoś odróżnia naukę od niena-uki, niełatwo uzasadnić. Można jedynie przyjąć, co omówiono w rozdziale siódmym, że pewne obszary badań naukowych są zbyt młode lub proste. Wyobraźmy sobie, jak toczono w XVII i XVIII stuleciu debatę na temat rozwoju embriona: czy wszystkie organy ma od początku ukształtowane, czy też formują się one stopniowo. Zakończenie sporu nie było możliwe, dopóki nie dokonał się konieczny postęp w biologii;
podobnie rozważania zmierzające do udowodnienia naukowego charakteru psychoanalizy mogą okazać się prekursorskie przy obecnym stanie wiedzy na temat mózgu, zwłaszcza że mechanizmy psychiczne, o których istnieniu psychoanaliza zapewnia, mało różnią się od zjawisk, które próbuje wyjaśnić, podobnie jak to miało miejsce we wczesnym stadium embriologii. Łatwo zajmować się zjawiskami paranormalnymi, ponieważ nie mamy dowodów na ich istnienie. Szczególny problem stwarza tu religia: chociaż jest niezgodna z nauką, wielu naukowców to ludzie głęboko wierzący. Wyjaśnienia tego paradoksu trzeba szukać w różnicy między naturalnym a nienaturalnym sposobem myślenia.
Tu oto tkwi istotny powód postrzegania nauki jako wiedzy niebezpiecznej. Czyż nie odpowiada ona za broń nuklearną i za współczesny niepokój wokół inżynierii genetycznej? Rozdział ósmy na przykładach historii dziejów bomby atomowej i eugeniki rozważa społeczne obowiązki nauki i dowodzi, że tak zwane nowe kwestie etyczne polegają po prostu na błędnym rozumieniu jej charakteru.
Chociaż nauka daje największą nadzieję na rozwiązanie wielu problemów, takich jak zanieczyszczenie środowiska czy choroby dziedziczne, ma jednak pewne ograniczenia. Stały się one przedmiotem rozważań w rozdziale dziewiątym, który porusza również kwestię tego, iż należy wierniej przedstawiać publicznie charakter nauki.
Dla niektórych ludzi nauka jest zbyt niewygodna, by mogli żyć w kręgu jej oddziaływania. Nie oferuje żadnej nadziei na życie po życiu, nie toleruje zabiegów magicznych i nie radzi nam, jak postępować. Nie widzę jednak powodu, by zgodzić się z D.H. Lawrence'em, że stwarza ona „świat suchy i sterylny" poprzez stałe wyjaśnianie tajemnic. Cytując Einsteina- „ze wszystkich tajemnic największą jest (częściowa) zrozumiałość świata". A sama nauka może być bardzo piękna.
Rozdział
Nienaturalne myślenie
'zęsto uważa się, że nauka i zdrowy rozsądek są ściśle ze sobą związane. Thomas Henry Huxley, znakomity kolega Darwina, mawiał, że nauka to nic innego jak wyszkolony zdrowy rozsądek. „Nauka jest zakorzeniona w całym mechanizmie zdroworozsądkowego myślenia" - głosił optymistycznie filozof i matematyk Alfred North Whitehead. Choć poglądy te brzmią rozsądnie, są, niestety, błędne. W rzeczywistości zarówno idee, które nauka wytwarza, jak i sposób uprawiania nauki pozostają całkowicie antyintuicyjne i antyzdroworozsądkowe. Chcę przez to powiedzieć, że pojęć naukowych nie można zrozumieć za pomocą prostego badania zjawiska i że często funkcjonują one poza codziennym doświadczeniem. Nauka nie dostosowuje się do naszych naturalnych oczekiwań.
Zdrowy rozsądek odzwierciedla ogromną liczbę informacji człowieka o świecie i dostarcza mnóstwa praktycznych reguł - wiele z nich całkiem logicznych - do rozwiązywania codziennych kłopotów. Jest tak trwale wpisany w nasze życie, że rzadko o nim myślimy. Rozważmy krótko to zagadnienie.
Porównując zdrowy rozsądek z nauką, musimy oczywiście określić, co pod pojęciem nauki rozumiemy. Sformułowanie ścisłej definicji nie jest wcale łatwe. Na tym etapie rozważań najlepiej odwołać się do przykładu.
Zasadnicze cechy nauki najłatwiej przedstawić na przykładzie fizyki. Próbuje ona wyjaśnić nam zjawiska natury - świata, w którym żyjemy. Tłumaczy ogromną różnorodność zjawisk - ruch wszystkich obiektów, naturę światła i dźwięku, ciepła i elektryczności, elementarną strukturę rzeczy - za pomocą możliwie najmniejszej ilości zasad.
Konstruuje surowe teorie, które muszą zarówno przejść testy zmierzające do ich potwierdzenia, jak i odeprzeć próby zanegowania. Teoriom stawia się także konieczny wymóg, by były zdolne do modyfikacji lub nawet odrzucenia, jeśli wskażą na to dowody. W procesie tym wszystkie zjawiska muszą być postrzegane przez niezależnych obserwatorów, ponieważ wiedza naukowa jest wiedzą społeczną.
Nauka zawsze odnosi się do świata zewnętrznego, a jej sukcesy zależą od zgodności teorii z rzeczywistością. Dobra teoria powinna nie tylko wyjaśniać obserwacje i sugerować nowe, lecz także spełniać kryteria względnej prostoty i elegancji, a dobra teoria, co sami naukowcy stale podkreślają, wzmaga zainteresowanie nowymi pytaniami.
Einstein definiował przedmiot nauki jako „koordynowanie eksperymentów i ujmowanie ich w logiczny system". W tym dążeniu fundamentalną rolę pełni matematyka, która wyraża naukowe idee ilościowo:
według dziewiętnastowiecznego fizyka, lorda Kelvina, utrzymywać, że coś naprawdę się wie, można tylko wtedy, gdy potrafi się to zmierzyć i wyrazić w liczbach. Chociaż jest to pogląd skrajny i z pewnością niewłaściwy, u podstaw naukowych dążeń leżą próby wyrażenia idei z matematyczną ścisłością. Zasady dynamiki Newtona zapewniły tej postawie wspaniałe zwycięstwo: za pomocą kilku podstawowych praw i matematyki można wyjaśnić całokształt zjawisk ruchu - od krążenia planet po ruchy kuł bilardowych czy tenisowych piłeczek.
Fizyka ruchu dostarcza przekonujących dowodów na antyintuicyjną i nieoczekiwaną naturę nauki. Większość ludzi nie obeznanych z fizyką ma niejasne pojęcie o ruchu i na podstawie tych nieprecyzyjnych przeczuć zgaduje, w jaki sposób przedmiot może się poruszać. Kiedy studentom przedstawia się problemy wymagające określenia, gdzie upadnie jakiś przedmiot zrzucony z samolotu - na przykład bomba -często udzielają niewłaściwej odpowiedzi. Odpowiedź poprawną - że bomba uderzy w punkt leżący mniej więcej poniżej miejsca, nad którym samolot przelatywał w chwili zrzucenia pocisku - często się odrzuca. Nie bierzemy pod uwagę, iż od momentu zrzucenia bomba nadal się porusza do przodu niezależnie od ruchu w dół. Jeszcze dobitniej przedstawia to zagadnienie inny przykład. Wyobraźmy sobie, że stoimy
w centmm rozległego, płaskiego pola. Jeśli jedną kulę wypuścimy z ręki, a drugą - dokładnie w tym samym czasie - poziomo wystrzelimy z pistoletu, to która z nich uderzy o ziemię pierwsza? Otóż zrobią to jednocześnie, ponieważ prędkość spadania kuli jest niezależna od jej ruchu poziomego. To, że wystrzelona kula leci poziomo, nie ma wpływu na to, jak szybko spada pod wpływem grawitacji.
Inną zadziwiającą właściwością ruchu jest to, iż większość przedmiotów porusza się ze stałą prędkością i nie pozostaje -jak wielu z nas myśli - w stanie spoczynku. Ciało w ruchu kontynuuje ten ruch tak długo, dopóki nie napotka siły, która je zatrzyma. Tę rewolucyjną myśl sformułował na początku XVII wieku Galileusz, przeciwstawiając się zdroworozsądkowemu poglądowi Arystotelesa, wygłoszonemu w VI wieku przed Chrystusem, że ruch przedmiotu wymaga nieustannego działania jakiejś siły. Galileusz opisał jako przykład dokładnie płaską równinę i dokładnie okrągłą kulę. Jeśli równina ta jest nieznacznie pochylona, kula będzie toczyła się wciąż w dół. Ale tocząc się w górę po zboczu o łagodnym nachyleniu, będzie prędkość wytracać. Wynika stąd, że ruch po poziomej równinie jest stały, „ponieważ jeśli prędkość poruszania się będzie jednakowa, nie może zmaleć lub osłabnąć, a w żadnym wypadku zaniknąć". A więc na płaskim zboczu, bez żadnego tarcia, początkowy impuls utrzymuje kulę w nieprzerwanym ruchu, nawet jeśli nie działa na nią żadna siła. Tym samym naturalny stan jakiegoś fizycznego przedmiotu to ruch ze stałą prędkością po linii prostej. Zasada ta jest znana jako pierwsze prawo dynamiki Newtona. To, że prawdziwa kula się zatrzyma, zależy od przeciwstawnej siły, wytwo...
trzeciezyczenie