Max Freedom Long
Autosugestia
Rozdział l
U zarania dziejów wszelkie żywe stworzenia zamieszkiwały morza i oceany, które pokrywały większą część globu ziemskiego. Wkrótce niektóre istoty wkroczyły na drogę ewolucji i zaczęły wychodzić na ląd. Wśród nich także wąż. W ciągu następnych stuleci nie udało mu się wykształcić nóg ani skrzydeł, ale zdołał rozwinąć zadziwiającą metodę chwytania zdobyczy.
Został pierwszym mesmerykiem.
Bardzo młoda, słabo rozwinięta i tylko na poły będąca nauką dziedzina wiedzy, zwana parapsychologią, dostarcza tak niewiele informacji o naturze myślenia i o zdolnościach umysłu, iż powszechnie nie dostrzega się żadnej różnicy między mesmeryzmem, którym posługuje się wąż, a hipnotyzmem z jego kluczowym pojęciem sugestii.
Wszyscy studiujący system Huny wiedzą, że człowiek z łatwością może zgromadzić w sobie ogromny zapas siły życiowej, która przemieniona w energię woli niższego bądź średniego Ja staje się czymś niezwykłym, czymś niewiarygodnie potężnym.
Wąż rozwinął w sobie zdolność akumulowania dużych ładunków siły witalnej i emitowania ich na ptaka znajdującego się w zasięgu jego wzroku. Efekt był wstrząsający: ptak tracił zdolność kontroli nad swymi odruchami i w stanie dziwnej „fascynacji" mógł tylko trzepotać bezradnie skrzydłami, gdy tymczasem wąż podpełzał blisko, chwytał go i pożerał.
Dociekliwi obserwatorzy zauważyli, że wobec wielu swych mniejszych dzieci, które muszą służyć za pokarm innym stworzeniom, matka Natura stosuje znieczulenie, by uśmierzyć ich ból. Ptaki czy króliki tracą przytomność i kiedy dopada je wąż, nie są tego świadome. Uważa się, że przyczyną ich śmierci jest strach, ale Huna dowodzi, iż u węża mesmeryka zbliżającego się do swojej zdobyczy następuje gwałtowny przypływ siły życiowej, która paraliżuje ofiarę i pozbawia ją świadomości.
Podobną siłę demonstrują ludzie mesmerycy, wchodząc do pokoju, gdzie czekają dobrowolni uczestnicy eksperymentu. Mesmeryk przesuwa wzrokiem po siedzących w rzędzie ochotnikach, niejako ogarnia ich swoją mesmeryczną mocą. Ci bardziej wrażliwi tracą przytomność i padają na podłogę. Leżą tam przez kilka minut, dopóki nie odzyskają świadomości. Nie podaje się tu żadnej sugestii. Metoda mesmeryka i metoda węża są podobne i polegają na działaniu wstrząsem; tak samo postępuje kat, poddając skazanego porażeniu prądem elektrycznym.
Trzeba tu zwrócić uwagę na pewną kwestię nie w pełni rozumianą przez naszych psychologów. Otóż nie pojmują oni faktu, że to niższe Ja (podświadomość) podlega wpływowi operatora, który doprowadza je do tak gwałtownej reakcji.
Wszystkie ptaki i zwierzęta są istotami obdarzonymi tylko niższym Ja. Człowiek zaś obok wrodzonego zwierzęcego, czyli niższego Ja, ma także średnie Ja (świadomość), które z kolei ma łączność z jeszcze wyższą formą świadomości -z Wyższym Ja (nadświadomym), nie opisanym dotychczas w podręcznikach.
Na zjawisko mesmeryzmu zwrócono uwagę ponad sto lat temu dzięki doktorowi Antenowi Mesmerowi. Stosował on tę nową metodę w swojej praktyce uzdrawiania i od jego nazwiska pochodzi jej nazwa. Sposób leczenia Mesmera był tyleż spektakularny, co skuteczny. Wkrótce uzdrowiciel stał się sławny w całej Europie.
Siłę życiową Mesmer nazwał „magnetyzmem zwierzęcym". Sądził, że jeśli lekarz jest nią naładowany w stopniu większym niż pacjent, przepływa ona do ciała tego drugiego i przyczynia się do poprawy zdrowia. Już samo oczekiwanie
na ów strumień siły życiowej działa na umysł lekarza jak rozkaz powodujący jej przypływ.
Czasami zdarzało się, że Mesmer - niczym wąż mesme-ryk - porażał pacjenta tak dużym ładunkiem witalności, że wywoływał u niego nerwowe odruchy, histerię, a nawet utratę przytomności. Objawy braku świadomości przyrównywano do snu, było to jednak zjawisko zupełnie innego typu, jakkolwiek dało podstawę do stwierdzenia, że sen i stan mesmeryczny mają wiele wspólnego.
W Anglii, w jakiś czas po śmierci doktora Mesmera, inny lekarz, James Braid, pracując nad zagadnieniem snu mesmerycznego, doszedł do bardzo, jego zdaniem, znaczącego odkrycia. Stwierdził mianowicie, że za pomocą sugestii można wywołać sztuczny sen, stan podobny do snu mesmerycznego. Poza tym zauważył, że skłoniwszy pacjenta do uporczywego patrzenia w mały, jaskrawy punkt umieszczony ponad linią jego wzroku, również można go wprowadzić w taki sen, i to bez użycia (tak sądził) sugestii czy innego środka przypominającego moc magnetyczną.
Nie wiedząc, co leży u podstaw mesmeryzmu, Braid nie zdawał sobie sprawy, że sugestia zawsze mieści w sobie pewien ładunek siły witalnej - „magnetyzmu zwierzęcego" Mesmera - i że sam pacjent nieświadomie ulega sugestii, gdy siedząc z wzrokiem wbitym w jaskrawy, męczący oczy obiekt, spodziewa się, iż zaraz zaśnie. (Samo zmęczenie oczu jest przyczyną snu naturalnego. Podanie sugestii lub też oddziaływanie dużą dawką siły życiowej kierowanej wolą powoduje sen sztuczny).
Huna uczy nas, że sugestia jest wprowadzeniem myśli bądź idei do umysłu odbiorcy, czy to za pomocą słów, czy też na drodze telepatii. Dalej dowiadujemy się, że zaszczepiona idea sama w sobie nie ma żadnej mocy hipnotycznej, jeśli jej tworzeniu i przekazywaniu nie towarzyszy specyficzny rodzaj siły. Ktoś może rozkazać koledze: „Wskocz do jeziora!", ale nie dysponując żadną mocą mesmeryczną, która by ów rozkaz wspierała, nie skłoni odbiorcy do żadnej reakcji. Natomiast jeśli hipnotyzer poda myśl w formie sugestii popartej odpowiednią dawką jego mocy, wówczas
odbiorca z pewnością zacznie szukać jeziora, do którego mógłby wskoczyć.
To dziwne, że tak mądrym ludziom, jak Mesmer i Braid, nie udało się wyjaśnić, na czym polega tajemnica mesmeryzmu i sugestii. Wszak tym, którzy znają Hunę, wydaje się ona prosta. Nie poznawszy do końca zjawisk mesmeryzmu, ci dwaj badacze wykorzystywali go w praktykach leczniczych, tym samym gubiąc rzecz najistotniejszą, a mianowicie tę zasadniczą prawdę, że prosta myśl nasycona siłą mesmeryczną może skłonić niższe Ja drugiego człowieka do najbardziej niezwykłych reakcji. Co więcej, nasze własne niższe Ja reaguje równie zaskakująco pod wpływem AUTOSUGESTII.
Autosugestii można sobie udzielić bardzo łatwo i szybko. Nie wymaga to prawie żadnego wysiłku fizycznego, tylko pewnego treningu. Kiedy sugestia jest już podana, niższe Ja przejmuje ją na siebie i stara się za wszelką cenę wprowadzić ją w czyn, zaopatrując nas tym samym w narzędzie najwyższej wartości. Rzeczy, których normalnie nie potrafimy wykonać mimo uporczywych wysiłków i starań, stają się nagle możliwe do spełnienia dzięki niższemu Ja, które otrzymało polecenie silnie naładowane mocą mesmeryczną.
Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedno. W momencie przekazywania sugestii niższe Ja musi mieć normalny, obojętny ładunek siły życiowej, a więc stan uzyskany dzięki zrelaksowaniu ciała i kontrolującej części umysłu. Podczas relaksu należy też odprężyć „wolę" niższego Ja, tak by stała się niemal bezczynna. W przeciwnym razie średnie Ja, odgrywające rolę mesmeryka-hipnotyzera podającego silnie naładowaną sugestię, nie zdoła wprowadzić owej sugestii do niższego Ja i skłonić go do reakcji.
Współcześni hipnotyzerzy stwierdzili, że nawet nieznaczne zmęczenie wzroku powoduje u pacjenta znużenie, które prowadzi niebawem do odprężenia ciała. (Prawdziwego snu hipnotycznego należy unikać). Wprowadzenie w ów stan odprężenia stanowi wstępny etap przygotowujący pacjenta do przyjęcia sugestii. Tak powszechne dziś używanie wirującego krążka z namalowaną na nim spiralą bądź też trzymanie jasnego źródła światła powyżej poziomu wzroku pacjenta - to metody, które mają niewiele wspólnego z prawdziwym mesmeryzmem czy hipnozą. Z hipnozą nie mamy do czynienia również wtedy, gdy wskutek długotrwałego patrzenia na monotonny ruch taśmy fabrycznej usypia znużony robotnik. Właściwości hipnotycznych nie mają też paciorkowate oczka węża, wywołujące u ptaka stan mesmeryczny.
Błędny, aczkolwiek szeroko rozpowszechniony pogląd głosił, iż skuteczna może być sugestia podawana pacjentowi podczas snu z płyty lub z taśmy magnetofonowej. W takich mechanicznie wypowiadanych słowach nie ma żadnej mesmerycznej siły. Mogą one tylko ułatwić niższemu Ja zapamiętywanie informacji. Jeśli natomiast niższe Ja otrzyma autosugestię lub też zostanie „uwarunkowane" przez operatora i dostanie nakaz przyjęcia mechanicznie wypowiadanych słów jako prawdziwej sugestii, wtedy można spodziewać się pożądanych rezultatów, które nadejdą w formie reakcji posthipnotycznych. Nagrania odbierane podczas snu mogą w najlepszym razie być pomocne w procesie kształtowania się wrażeń pamięciowych. Podczas lekkiego snu niższe Ja usłyszy i częstokroć zapamięta usłyszane informacje, na przykład słowa i zwroty obcojęzyczne, jeśli: będą one wielokrotnie powtarzane.
Inaczej rzecz się przedstawia w przypadku sugestii wypowiadanej bezpośrednio do dziecka lub dorosłego podczas jego snu. Operator może wtedy skierować uwagę śpiącego na swoje słowa ł dotrzeć do jego podświadomości. Za porno ca tej metody uzyskuje się doskonałe rezultaty w przełamywaniu dziecięcych nawyków tam, gdzie besztanie i inn< mało sugestywne środki, łącznie z użyciem siły, nie dąb wyników, ponieważ stosowano je na jawie, gdy „wola" dziecka była aktywna i gotowa do obrony.
Howard Van Smith w artykule opublikowanym jakiś czai temu wspomniał o doktorze Borysie Sidisie, psycholog! i profesorze uniwersytetu w Harwardzie, który stosował sili sugestii wobec swego śpiącego syna Billy'ego, chcąc oceni przydatność tego typu metod w procesie przyspieszone edukacji. Jak się okazało, proces uczenia się przedmiotów wymagających zapamiętywania był nie tylko szybszy, ale też przebiegał bez żadnego wysiłku. W wieku trzech lat dziecko pisało na maszynie. Kiedy miało cztery lata, ze zrozumieniem czytało podręczniki. Siedmioletni chłopiec skończył podstawowe klasy szkoły publicznej, przy czym zaliczenie wszystkich ośmiu klas zabrało mu tylko pięć miesięcy. Gdy Billy miał osiem lat, zaliczył w ciągu sześciu tygodni wstępny kurs na wyższą uczelnię i wymyślił, jeszcze dziś używany, wieczny kalendarz. Jego zdolność pojmowania i zapamiętywania nieustannie się rozwijała, z łatwością też przyswajał abstrakcyjne pojęcia. W wieku jedenastu lat, zapraszany przez wykładowców Harwardu, dawał tam gościnne wykłady, brał udział w dyskusji na temat czwartego wymiaru, wskazywał też na błędne, jego zdaniem, elementy teorii względności Einsteina. Niestety, zmarł w 1944 roku, zanim można było określić pełnię możliwości sugestii zastosowanej przez ojca. Metoda, której została poddana jego siostra Helena, była mniej intensywna; dziewczynka nie zdała wstępnych egzaminów do college'u przed ukończeniem piętnastu lat.
Żadne z dzieci Sidisa - wedle ówczesnych testów na inteligencję - nie odznaczało się jakąś niezwykłą, wrodzoną zdolnością umysłu. Praca nad nimi dowiodła jednak, że kiedy niższe Ja otrzyma idee odpowiednio naładowane siłą życiową w warunkach, kiedy będzie mogło swobodnie je chłonąć, wówczas potrafi zapamiętywać lub też reagować w inny, wskazany sposób, jak gdyby było pod wpływem magii. My, którzy jesteśmy średnimi Ja i mieszkamy w ciałach fizycznych wraz z naszym niższym Ja, posiadamy wrodzoną zdolność logicznego rozumowania. Żeby jednak jej użyć, musimy korzystać z odpowiedniego materiału - ze wspomnień i wrażeń zapisanych w naszej pamięci, które możemy przywoływać i porównywać ze sobą. Dzięki przetwarzaniu dużego zasobu wrażeń otrzymanych drogą sugestii nasz proces myślenia rozwija się, a średnie Ja błyskawicznie poznaje zasady korzystania ze zgromadzonej wiedzy. Tak więc, aby skorygować i rozszerzyć niewielki, powszechnie znany zasób wiedzy o mesmeryzmie i sugestii, przedstawiliśmy w krótkim zarysie, jak są one prezentowane w systemie Huny. Teraz przyjrzyjmy się bliżej paru
szczegółom.
Przypuszczalnie niewiele osób będzie chciało nauczyć się stosowania sugestii mesmerycznej w skali profesjonalnej. Większość z nas chętnie natomiast skorzysta z autosugestii.
Głównym celem i wielką zaletą stosowania autosugestii jest zdobycie umiejętności sprawowania kontroli nad własnym niższym Ja i skłaniania go do współpracy ze średnim Ja we wszystkim, co, naszym zdaniem, powinniśmy wykonać. Wyniki takiego współdziałania mogą być wspaniałe i niezwykle cenne.
Przede wszystkim dzięki sugestii możemy przełamać nawyki, którym latami daremnie stawialiśmy opór. Ten bunt zawsze płynie z niższego Ja i dopiero wówczas, kiedy zmusi ono samo siebie do poprawy, pozbycie się złych przyzwyczajeń będzie szybkie i łatwe.
Niższe Ja potrafi wiele zdziałać, by polepszyć nasze zdrowie, uśmierzyć ból, rozwinąć umiejętność szybkiego uczenia się czy wprowadzić nas w wesoły nastrój, kiedy ogarnia nas smutek. Może nam dać głęboki i cichy sen, ucieczkę od zmartwień i spokój ducha. Kiedy niższe Ja otrzyma właściwą sugestię, odpowie na nią, sprawiając, że codzienne obowiązki będziemy wypełniać pogodnie i z przyjemnością, a nie ze znużeniem.
W porównaniu z walką, jaką zazwyczaj toczą ludzie pragnący rzucić palenie, z wewnętrznym konfliktem przeżywanym we dnie i w nocy i często zakończonym niepowodzeniem, autosugestia jest niby rozmowa telefoniczna, w której średnie Ja wydaje polecenia przed twoim wyjściem na potańcówkę lub do teatru - rozkazy te z pewnością będą wiernie i w pełni wykonane.
W tym miejscu nauka Huny wychodzi już poza standardowe podręczniki i przenosi się w sferę rzeczywistości, która daje o wiele większe możliwości osiągnięcia sukcesów.
To naprawdę fascynujące, że możemy współdziałać z naszym niższym Ja w nawiązywaniu kontaktu z Wyższym Ja, by zachęcić je do uczestnictwa w trójistnej egzystencji, właściwej człowiekowi. Dzięki temu w każdej sytuacji możemy liczyć na rozumnego przewodnika, wsparcie i nieograniczoną pomoc przekazywaną bezpośrednio lub w jakiś inny, pośredni sposób. Tu właśnie mogą zdarzyć się cuda. Czymś niezbędnym staje się więc poznanie tajemnych i nieuchwytnych zjawisk leżących u podstaw sugestii. Wróćmy zatem do doktora Mesmera i przyjrzyjmy się uważnie jego osiągnięciom. Nie jest istotne, że mylił się w swoich wczesnych przekonaniach, że wywodził magnetyzm zwierzęcy (naszą siłę witalną i manę Huny) z magnesów, które trzymał w rękach lub nosił w kieszeni. Nie miał racji. Dzisiaj wiemy już, że siła magnetyczna metalu nie jest tym samym, co magnetyzm tkwiący w ludzkim ciele ł zwany siłą życiową. Pomyłka Mesmera nie jest w tym względzie tak istotna. Ważna staje się natomiast odpowiedź na pytanie, czym jest to „coś", czym posługiwał się Mesmer, i jakie jest „tego" źródło.
Działanie Mesmera nie stanowi już dla nas dzisiaj żadnej tajemnicy. Otóż całym wysiłkiem umysłu i woli starał się wchłonąć siłę przyciągania właściwą magnesom. Wyobrażał sobie, że ta siła magnetyczna wypełnia go bardziej i bardziej, aż w końcu rzeczywiście dźwigał w sobie olbrzymi ładunek. Przebieg tego zjawiska był zaiste bardzo osobliwy. Mesmer był przekonany, że istnieje jakiś rodzaj energii zwierzęcej, i wierząc, że ładunek tej energii rośnie w nim coraz intensywniej, mimo woli skłaniał swoje niższe Ja do wytwarzania większych zasobów siły życiowej. Niższe Ja zdolne było wówczas pomnożyć zwykłe zapasy energii jego ciała w niewyobrażalnym stopniu.
W tym stanie za pomocą dotyku uzdrowiciel przekazywał siłę życiową swoim pacjentom, wywoływał w nich te wszystkie reakcje, które w późniejszych czasach uznano za objawy typowe dla hipnozy. Jednakże efekty działania siły mesmerycznej były o wiele silniejsze niż efekty stosowanej później hipnozy. Nieraz zdarzało się, iż pacjenci nagle słabli, padali w ataku paroksyzmu i leżeli w transie jak nieżywi. W chwilę po odzyskaniu przytomności byli całkowicie uleczeni ze swych chorób.
Nie możemy jednak pominąć milczeniem tego, czego Mesmer nie robił. Otóż nie stosował on sugestii w sposób świadomy, a przynajmniej tego rodzaju sugestii, któremu później nadano nazwę hipnozy. Jednakże fakt, iż osiągał swój cel, czyli przepływ siły magnetycznej z własnego ciała do ciała pacjenta i tym samym uzdrowienie go, świadczy o tym, iż Mesmer musiał posługiwać się w pewnym stopniu sugestią telepatyczną.
Uzdrowienia mesmeryczne były więc rezultatem zastosowania wielkiego ładunku siły życiowej połączonej z niewielką dawką sugestii. W późniejszym leczeniu hipnozą prawie wcale nie używano mocy mesmerycznej, jej miejsce zajęła podawana intensywnie sugestia. Okazało się jednak, że pierwsza metoda dawała o wiele lepsze wyniki niż druga. Działo się tak zapewne z następującej przyczyny. Otóż, jak już zostało powiedziane wcześniej, sugestia jest myślą wprowadzaną przez operatora do niższego Ja odbiorcy. Jeżeli myśl jest silnie naładowana energią życiową i wsparta nakazem woli, czyli średniego Ja, doskonale oddziałuje na niższe Ją odbierającego i skłania go do pożądanych reakcji. Jeśli zaś podawana myśl nie jest wystarczająco poparta siłą magnetyczną, wówczas wywołuje zaledwie słabiutki odzew.
Postać doktora Mesmera znalazła się w centrum uwagi środowisk medycznych. Nie można było zaprzeczyć, iż dokonał wielu uzdrowień, ale głoszona przez niego teoria magnetyzmu zwierzęcego stała się celem gwałtownych ataków. Jego przeciwnicy stanowczo twierdzili, że trzymanie magnesu w rękach nie daje nikomu siły mesmerycznej. W końcu i sam Mesmer przyznawał im rację w tym względzie, ale nadal upierał się, że siła, choć może nie pochodzi od metalu, jakim jest magnes, to podobna jest do siły zwierzęcej i można ją wytwarzać w ludzkim ciele.
Wrogowie i tak nie przyjęliby do wiadomości żadnej z jego poprawek. Byli już uprzedzeni do teorii Mesmera w całości.
Ale kilku przyjaciół Mesmera podjęło się kontynuacji eksperymentów z wykorzystaniem siły magnetycznej. Efekty, jakie otrzymywali, były bliskie uzdrowieniom. Dysponujemy ponadto notatkami z obserwacji eksperymentów Mesmera i jego następców, które dowodzą, iż potrafili oni, kładąc ręce na rozmaitych przedmiotach i osobach, przekazywać swój ładunek siły życiowej. W ten sposób Mesmer naładował nią kilka kadzi wypełnionych wodą. Umieszczono w nich po kilka żelaznych prętów, tak że jeden koniec wystawał z wody. Kiedy pacjenci podchodzili do kadzi ł chwytali za pręty, energia nagromadzona w wodzie przechodziła przez pręty do ich ciał. Reagowali tak samo, jak inni pacjenci pod wpływem dotyku słynnego uzdrowiciela. Baron Jules Du Potet, przyjaciel Mesmera, prowadził dalsze prace eksperymentalne nad zjawiskiem przekazywania siły magnetycznej. Stał się sławny dzięki pewnemu doświadczeniu z drzewami. Otóż pacjenci podchodzili do drzew nasyconych przez niego ładunkiem siły życiowej: obejmowali je lub przywiązywali się do pnia tak ścisłymi więzami, by nie upaść i nie stracić kontaktu z drzewem w razie chwilowej utraty przytomności spowodowanej tym, co dziś nazywamy „wstrząsem mesmerycznym". Uzdrowienia były bardzo liczne.
Drzewa nie przekazują ani niemej sugestii w sensie telepatycznym, ani też sugestii wypowiadanej słowami. Na ten fakt zwracali uwagę późniejsi krytycy mesmeryzmu jako systemu uzdrawiającego. Domagali się uznania zasady, że każde uzdrowienie musi mieć swoje źródło w zastosowaniu sugestii w sensie hipnotycznym. We współczesnych podręcznikach psychologii nie znajdziemy rozwiązania tego problemu. Odpowiedź daje tylko Huna. Tę odpowiedź należałoby wypisać wielkimi literami, tak by zwracała na siebie uwagę i nie została nigdy zapomniana.
Huna uczy nas, że duże ładunki siły życiowej, użyte w mesmeryzmie lub przy podawaniu sugestii, muszą być odpowiednio ukierunkowane, by były zdolne do działania w określony sposób; w przeciwnym razie szybko ulegną rozproszeniu i zanikną, nie osiągając celu.
Owo ukierunkowanie leży w gestii średniego Ja. którego „wola" jest narzędziem służącym do wskazywania i wymuszania kierunku. Rozkaz „woli" zostaje z łatwością zrozumiany i zazwyczaj przyjęty. Teraz następuje coś, czemu trudno dać wiarę mimo licznych dowodów.
„Wola" średniego Ja, będąca siłą życiową nasyconą w jakiś tajemniczy sposób czynnikiem świadomości, wykazuje szczególną właściwość i osobliwą, trwałą moc. Zdaje się łączyć z siłą życiową ciała uzdrawiacza i tworzyć z nią pewnego rodzaju mieszaninę. Przypomnijmy sobie kadzie z wodą naładowane przez Mesmera energią życiową albo drzewa przesycone podobnym ładunkiem siły przez barona Du Poteta. Przez dłuższy czas nadwyżka energii pozostawała tam, gdzie ją zgromadzono, dopiero zawarty w niej czynnik „woli" o właściwościach stymulujących skłaniał ową energię do wniknięcia w ciało pacjenta, w chwili gdy dotknął on wystających z kadzi prętów bądź naładowanego drzewa. Dzięki owej „woli" siła życiowa, będąc już w ciele uzdrawianego człowieka, pobudzała w nim łagodną ideę czy sugestię leczniczą, podaną przez lekarza, gdy gromadził on ładunek energii w przedmiocie służącym do celów leczniczych.
Znowu mamy więc do czynienia z niewielką, łagodną sugestią, która staje się bardzo silna i nieodparta dzięki otrzymanej dawce energii. Ale od czasów Mesmera aż po dzień dzisiejszy nikt nie zdołał zrozumieć oczywistej prawdy, że w kadziach z wodą i w naładowanych energią drzewach tkwiła pewnego rodzaju moc kierowana domieszką „woli" - przebywała tam, gdzie jej kazano, bez względu na wszelkie intencje i starania uzdrawiacza, który wygenerował jej początkowy ładunek.
Nie rozumiano, że idea - niematerialny byt, którego nie można ujrzeć nawet pod mikroskopem - jsst jednak materialną, realnie istniejącą rzeczą, zdolną do wchłonięcia wielkiej dawki siły życiowej i że z kolei siłę. życiowa potrafi przenieść na swojej fali dużą dawkę energii kierowanej „wolą", energii płynącej ze średniego Ją. I oto mamy do czynienia z trzema „niemożnościami", przynajmniej wedle współczesnej psychologii. Otóż idei wypełnionej sugestią
oraz ładunku siły życiowej kierowanej wolą nie można dotknąć, nie można zobaczyć ani też nie można zidentyfikować. Wszystko wskazuje więc na to, że nie powinny one istnieć. A jednak istnieją, ł to na pewno. Możemy bowiem obserwować ich działanie i konkretne rezultaty, jakie wywołują, kiedy stosuje się je jako podstawowe czynniki i tworzywo sugestii.
Całkiem możliwe, iż nie rozumiano nowych tajemniczych zjawisk, ale tylko przypuszczano ich istnienie, upłynęło bowiem dużo czasu, zanim na nowo odkryto starożytną naukę Huny.
Przechodząc do dalszych rozważań, warto wspomnieć o polinezyjskich kapłanach, którzy byli ekspertami w dziedzinie stosowania wstrząsowych ładunków siły mesmerycznej. Kapłani ci (jak również niektórzy znachorzy z indiańskich plemion Ameryki Północnej) nie tylko znali sposób korzystania z siły życiowej, tak by dotknięciem palca pozbawić silnego mężczyznę przytomności i powalić go bez czucia na ziemię, ale też posiedli niezwykłą umiejętność nasycania ładunkiem energii życiowej kijów, którymi później rzucano we wrogów podczas bitwy. Kapłani często stawali za plecami oszczepników i ponad ich głowami ciskali naładowanymi kijami, które trafiając swe ofiary, momentalnie powalały je na ziemię i eliminowały z walki. Przypuszcza się, iż owa praktyka nie była też obca bardzo starej i prymitywnej cywilizacji aborygenów australijskich. Zamiast kijów używali oni bumerangów, które znakomicie nadawały się do przenoszenia wstrząsowych ładunków siły mesmerycznej i w dodatku po uderzeniu przeciwnika wracały do właścicieli.
Wielu ludzi odrzuca możliwość istnienia sugestii i kwestionuje pogląd stwierdzający, że są takie zjawiska jak prawdziwy mesmeryzm czy hipnoza. Zwolennicy tej szkoły myślenia od lat głoszą: „To tylko i wyłącznie urojenie, wytwór czyjejś wyobraźni".
Seria prób przeprowadzona niedawno przez Duke University wielce przyczyniła się do tego, by owemu negatywnemu stanowisku wobec mesmeryzmu odebrać rację bytu. Przed-
miotem eksperymentu uczyniono szczury i myszy, które, jak się przypuszcza, pozbawione są właściwej ludziom wyobraźni, a zatem nie mogły udawać stanu hipnotycznego i naśladować hipnotycznych reakcji. Umieszczono je w klatkach tak, że w celu ucieczki musiałyby skorzystać z jednego z dwóch otworów. Eksperymentator ukrył się przed ich wzrokiem w odległości około czterech metrów, ale mógł obserwować gryzonie przez mały otwór w ekranie. Miał wybrać sobie jedno zwierzątko i skłonić je siłą woli do opuszczenia klatki przez wskazany otwór.
W magazynie „Fate" z maja 1957 roku eksperymentatorka Dorothy Les Tina opisała w krótkim artykule swoje doświadczenia z oswojonymi myszkami kupionymi w sklepie zoologicznym. Umieściła myszki w pudełku podzielonym przegródkami w ten sposób, że kiedy z pewnej odległości pociągała za żyłkę, za każdym razem tylko jedno zwierzątko mogło swobodnie przejść do większej części pudełka z dwoma wyciętymi otworami. W chwili gdy myszka przechodziła do drugiego pomieszczenia, pani Les Tina koncentrowała na niej wzrok i siłą woli starała się zmusić ją do wyjścia przez wskazany otwór. Przy pierwszej serii prób badaczka otrzymała wyniki, które można było przypisać przypadkowi. Później liczba trafień zaczęła rosnąć i po pewnym czasie wynosiła 10, 12, 14, a nawet 15 trafień na 15 prób.
Eksperyment ten, przeprowadzony w asyście doktora Gardnera Murphy'ego, zaklasyfikowano jako test wykazujący „wyższość myśli nad materią", czyli istnienie siły umysłu zdolnej poruszać materię - a więc jako zjawisko „psychokinezy". Badania dowiodły już wcześniej, że niektórzy ludzie potrafią wpływać na ruch kości do gry, i to, jak sądzono, tylko siłą umysłu. Przypuszczano, że w wyżej opisanym przypadku wpływ ten ujawnił się w zachowaniu istot żywych. Autorka owego artykułu przyznała, że na kilka pytań nie znalazła odpowiedzi. Najwidoczniej nie mogła ustalić, czy udało się jej wytworzyć jakąś formę więzi z myszkami i wpływać na nie dzięki telepatycznie przekazywanej sugestii, czy też może zdołała w jakiś sposób bezpośrednio
pobudzić mięśnie zwierzątek i sterować ich ruchem ku wybranemu otworowi w pudełku. W każdym razie możemy być zupełnie pewni, że myszki nie były świadome prób mających na celu sprawdzenie ich wrażliwości na telepatię i że nie użyły wyobraźni, by sprawić przyjemność operatorowi i udawać reakcje związane z podaną sugestią.
Możemy śmiało stwierdzić, że sugestia mesmeryczno-hipnotyczna istnieje w sposób oczywisty i niezaprzeczalny. Nie jest urojeniem ani fantazją. I wywołuje przewidziane efekty.
Skoro powzięliśmy owo przekonanie, możemy przejść do dalszych rozważań i, opierając się w głównej mierze na informacjach dostarczonych nam przez Hunę, podać zwięzłą definicję sugestii - definicję, której brak odczuwaliśmy przez kilka ostatnich dziesięcioleci.
Sugestię mesmeryczną czy hipnotyczną stanowi idea wyposażona w nadwyżkę energii zdolną do wywoływania pożądanych reakcji u odbiorcy. Nadwyżce tej towarzyszy nakaz kierowany „wolą", czyli siła witalna nieco zmieniona i pobudzona do działania przez średnie Ja człowieka. Tak ukształtowaną ideę sugestii wprowadza się do ośrodka świadomości niższego Ja odbiorcy, by dała początek zamierzonym reakcjom.
Rozdział 2
W rozważaniach nad siłą życiową, stosowaną we wszelkich formach mesmeryzmu i sugestii, trzeba się też zastanowić - czym są MYŚLI.
W środowisku współczesnych psychologów krąży przekonanie, że myśli są czynnościami o podłożu chemicznym, związanymi w jakiś sposób z ładunkami elektrycznymi. Mózg można pobudzić do działania za pomocą lekko naelektryzowanej sondy i przez to skłonić pacjenta do wywołania wspomnień minionych scen z życia, dawnych dźwięków i rozmaitych wrażeń. Owe wspomnienia przybierają formę podobną rzeczywistości marzeń sennych. Ładunek elektryczny, który ma udział w procesie myślenia, można już zmierzyć za pomocą encefalografu, bardzo czułego aparatu rejestrującego na wykresie prądy czynnościowe mózgu podczas myślenia, a nawet we śnie. Do tej pory jednak nie udało się stwierdzić, czym właściwie jest myśl. Wiadomo tylko, że jej źródłem jest pewnego rodzaju zapis, ślad na tkance kory mózgowej.
Według Huny niewidoczne ł nieuchwytne byty są tak samo materialne, jak rzeczy, które ukazują swoje właściwości pięciu naszym zmysłom. Każdy rodzaj substancji, postrzeganej zmysłami czy też nie, nosi nazwę mecu słowo to w języku angielskim nie ma odpowiednika.
A zatem w pojęciu starożytnych kahunów MYŚLI SA RZECZAMI. Podróżując po świecie, kahuni pozostawiali ślad owej koncepcji i swoich wierzeń wśród ludów, z którymi stykali się w wędrówce.
W Azji, szczególnie na terenie dzisiejszych Indii, jeszcze teraz można znaleźć ślady ich dawnej bytności. Kahunl uczyli, że skłonienie Wyższego Ja do ścisłej współpracy i stworzenia harmonijnej jedności z niższym i średnim Ja jest prawdziwym celem każdego ludzkiego życia. W Indiach przekonanie to stało się zaczątkiem jogi - „wiedzy o zjednoczeniu".
Koncepcję trzech Ja człowieka przejął od jogi hinduizm, a z upływem czasu została zniekształcona i wypaczona przez inne wierzenia. W dzisiejszych Indiach można jeszcze rozpoznać dawne nauki Huny, ale są one bardzo przeinaczone. W teozofli, w dużej mierze zbudowanej na zapożyczeniach z jogi i hinduizmu, często można znaleźć twierdzenie: „Myśli są rzeczami".
Znajdujemy tam również wzmianki o manie, czyli sile życiowej, kryjącej się pod nową nazwą prany, ale trzy Ja przybrały postać „siedmiu ciał", a różnica między ciałami widmowymi a jaźniami, które w nich przebywają, uległa do tego stopnia zatarciu, że nie sposób jej już rozpoznać.
Psychologię nazywa się „nauką o świadomości", a przecież jako nauka właśnie, ponosi ona sromotną klęskę, nie umiejąc powiedzieć nic sensownego o świadomości opanowanej przez duchy osób zmarłych, których istnienia dowodzi nowa dziedzina wiedzy, parapsychologia, powstała na gruncie wcześniejszych badań parapsychicznych.
Zmarli powracają i - co stanowi niezmiernie ważny moment w naszych rozważaniach - PRZYNOSZĄ ZE SOBĄ DAWNE WSPOMNIENIA.
Fakt ten pozbawia racji bytu wszystkie dotychczasowe teorie z dziedziny psychologii i fizjologii dotyczące natury myślenia i czynności umysłu. Nie umiejąc wyjaśnić tych zjawisk, po prostu pomijają je milczeniem, a to z kolei pociąga za sobą ignorowanie ludzkiej „woli", mimo iż objawia ona swoją obecność w zachowaniu duchów powracających na ziemię.
O ile współczesny psycholog-materialista byłby może skłonny zaakceptować „mniejsze zło" w postaci nauki Huny do idei naładowanej energią życiową i o sile „woli" płynącej
ze średniego Ja, to z pewnością odrzuciłby twierdzenia kahunów, którymi za chwilę się zajmiemy.
Kahuni nie tylko uważali, że myśli są rzeczami, ale sądzili też, że utworzone są z substancji istniejącej realnie, chociaż niewidzialnej i nie poznawalnej zmysłami. Substancję tę nazywali aica, czyli „widmowa". Tworzy ona niewidoczny „duplikat" otaczający i przenikający fizyczne ciało człowieka. Każde z trzech Ja ma, zdaniem kahunów, własne ciało widmowe, w którym przebywa za życia człowieka, a także po jego śmierci jako duch.
Widmowy duplikat, Jcino-ofca, jest odlewem, jakby matrycą ciała fizycznego, w którym może rozwijać się nasiono, czyli embrion, aż osiągnie swoje normalne dorosłe wymiary.
Nauka powoli zmierza w kierunku ponownego odkrycia widmowego ciała. Uznano już jego istnienie jako „pola" otaczającego nasiono i kierującego jego wzrostem i rozwojem. Jednak do tej pory żaden naukowiec nie zbliżył się w swych dociekaniach do koncepcji zawartej w Hunie, która stwierdza, że także myśl ma podobne pole - widmowe ciało utworzone z tej samej niewidzialnej materii, przechowywane jako pamięć w widmowym ciele całego człowieka, nie zaś tylko wjego mózgu. Możemy mieć pewność, że nawet jeśli naukowiec przyjmie istnienie widmowych ciał poszczególnych myśli, to prawdopodobnie odrzuci pogląd, że owe struktury są wystarczająco mocne, aby mogły przetrwać fizyczną śmierć człowieka i służyć mu jako wspomnienia, kiedy będzie już duchem.
Kahuni sądzili, że widmowe ciało niższego Ja stale uzupełnia zapas własnej substancji i zawsze można pobrać z niego potrzebną dawkę materii, by uformować maleńkie „ciało" otaczające każdą myśl, w chwili gdy powstaje ona przez akt świadomości i przy użyciu siły życiowej. Kiedy już mikroskopijna idea ukształtuje się w swym nowym, widmowym ciele, zostaje ona związana nicią widmowej materii z myślami, które nadeszły tuż przed nią, i z tymi, które napływają po niej. W ten sposób powstaje „grono" kształtów myślowych stanowiące zestaw powiązanych ze sobą pojęć.
Gdy grono pojęć dociera do niższego Ja na przechowanie, staje się pamięcią.
Cieniutkie niteczki z niewidocznej materii, wiążące ze sobą kształty myślowe, łączą także całe ciało widmowe człowieka z rzeczami, których już raz kiedyś dotknął. Specyficzną właściwością widmowej substancji jest KLEI-STOŚĆ I ROZCIĄGLIWOŚĆ, niemal nieograniczone.
Kiedy człowiek dotknie czyjejś ręki, wówczas materia widmowa obu tych osób może się ze sobą połączyć i skleić. Podobnie sklejają się dwa miękkie cukierki krówki ciągutki, a kiedy chcemy je rozłączyć, powstaje między nimi nitka lepkiej masy. W ten sam sposób między dwiema osobami, które kiedyś były ze sobą w fizycznym kontakcie, tworzy się trwała więź w postaci długiej niewidocznej nici z widmowej materii.
Wszystko, czego dotykamy, zostaje z nami połączone niteczką podobną do tej, którą pająk snuje między gałązkami, przyklejając do nich jej końce.
Bezpośredni kontakt, dzięki któremu powstają widmowe nici, może nastąpić nie tylko przez dotyk, ale też spojrzenie, usłyszenie lub powąchanie jakiejś osoby lub rzeczy. Te wiotkie, delikatne nitki nie mają jednak dla nas jako takie większego znaczenia i wartości, dopóki się nie naprężą i nie usztywnią dzięki pobudzającej Je do działania świadomości. Kontakt po sznurze czy nici widmowej staje się możliwy dopiero wówczas, gdy dwie osoby postanawiają przesyłać sobie nawzajem telepatyczne wieści, myśli i wrażenia i nawiązują dobrą „nić porozumienia". Kiedy się rozstaną, gotowe do współpracy, ich niższe Ja (które mają instynktowną wiedzę wykonyw...
dida1979