HW-Rybak J.-Commando. Nieznana historia 62 kompanii specjalnej Wojska Polskiego.pdf

(1195 KB) Pobierz
Rybak Jarosław - Commando. Nieznana historia 62. kompanii specjalnej Wojska Polskiego
Nieznana historia
62. kompanii specjalnej Wojska Polskiego
Nieznana historia
62. kompanii specjalnej Wojska Polskiego
Jarosław RYBAK
Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie
t^ENSwiAi 1 000571 254
wydawnictwo
Warszawa 2007
1000571254
982599
Zdjęcie na okładce Marzena Mróz
Archiwum zdjęć
1. pułku specjalnego „Komandosów", Bogdana Fiałkowskiego, Norberta Gonciarza, Instytutu
Polskiego w Londynie, Władysława Jandeczko, Andrzeja Kobzdy, Mieczysława Kopacza,
Jana Kuska, Mieczysława Kwarciaka, Mirosława Michałowskiego, Edwarda Mroczka,
Rajmunda Prusa, Jarosława Rybaka, Marka Sobczyka, Marka Stachowskiego, Wojciecha
Trochy, Jarosława Wiśniewskiego, Edwarda Ziobro, Mirosława Zientarskiego, Andrzeja
Zdana.
Z inicjatywy generała dywizji Romana Polko publikacja została dofinansowana ze środków
Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Copyright © Jarosław Rybak, 2007
Copyright © Wydawnictwo JEDEN ŚWIAT/ 01 MEDIA, 2007
Warszawa 2007 Wydanie pierwsze
Druk i oprawa: Białostockie Zakłady Graficzne S.A.
KsiąŜka wydrukowana na papierze MY Sol Silk 90gy
Wydawnictwo JEDEN ŚWIAT ul. Dobra 28 00-344 Warszawa
tel. 022 827 76 02, tel./fax 022 635 38 04
www.jedenswiat.pl info@jedenswiat.pl
ISBN 978-83-89632-36-4
BUW-Eo- ctbf 2.5 ?> f-}
>poi tr®#<5D
Wstęp ........................................................7
Część pierwsza
Regularni kontra specjalni ..........................................9
Część druga
Z ziemi brytyjskiej do polskiej ...................................... 19
Część trzecia ?' -
„Trochę Ŝycia" w Bolesławcu ........\..............................39
Czeska wojna......................................................47
Antyrakietowcy...................................................57
Misja w Wietnamie................................................81
Horror, czyli „fala" ................................................87
Pasztet z korników...............................................105
Sekrety szybkiej łączności.........................................111
Atomowi komandosi .............................................125
5
Część czwarta
Wojna grudniowa ...............................................151
Zbuntowany sierŜant ............................................. 163
Poszukiwacze skarbów............................................ 171
i
Częsc piąta
Pieszo przez pól Polski............................................ 177
Skoki spadochronowe ............................................ 199
Zabójcze ręce.................................................... 213
Zawody, czyli wojna jednostek..................................... 219
Szkolenia w Moskwie............................................. 231
Działania skryte ................................................. 237
Część szósta
Nagła likwidacja.................................................247
Cywile w czerwonych beretach ....................................259
Spotkania po latach ..............................................267
WaŜniejsza bibliografia .................................................271
Wykaz imienny byłych Ŝołnierzy zawodowych
62 kompanii specjalnej z lat 1967-1993 ................................... 275
Wstęp
Z bohaterami tej ksiąŜki moŜna się zgadzać lub nie. MoŜna ich podziwiać za twardość,
niezłomność charakterów lub stukać się w czoło, gdy wspominają o jedzeniu robaków, „fali",
noclegach w śnieŜnych jamach. Myślę jednak, Ŝe warto im oddać honor, bo byli nieprzeciętni.
Nie wybierali ciepłych posadek, nie dekowali się, nie awansowali tak szybko, jak ich koledzy
z innych jednostek. Przez lata ekstremalnego szkolenia przygotowywali się do wykonania
„tego jednego" zadania...
Wspomnienia Ŝołnierzy są juŜ częściowo zatarte, czasami bywają sprzeczne. To zrozumiale,
jeśli będziemy pamiętać, Ŝe prawie całe szkolenie komandosów nie było jawne. KaŜdy z nich
wiedział tylko tyle, ile było niezbędne do wykonania zadania. Specjednostki okryte były mgłą
tajemnicy. Komandosów nazywano „czerwonymi beretami" i maskowano „podszywając" pod
spadochroniarzy z jednostek regularnych.
Fotografie zamieszczone w tej ksiąŜce mają unikalną wartość. W czasie ćwiczeń
obowiązywał bowiem zakaz fotografowania, za te zrobione przy sprzęcie czy w czasie
poszczególnych zadań moŜna było mieć spore kłopoty...
W ksiąŜce chciałem pokazać skomplikowany świat „równoległej rzeczywistości" z czasów
Ludowego Wojska Polskiego gdy z jednej strony poddawani indoktrynacji Ŝołnierze elitarnej
jednostki oficjalnie w gazetkach ściennych i „Kronice" jednostki wspierali „przewodnią silę
narodu" chociaŜ nigdy przynaleŜność do PZPR i frekwencja na zebraniach partyjnych nie
była dla nich priorytetem, z drugiej zaś z ogromnym zaangaŜowaniem wypełniali
najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne zadania.
Dzisiaj, gdy kaŜdy moŜe juŜ mówić wszystko, nie robi większego wraŜenia czyn Jana Kuska,
podoficera, który otwarcie sprzeciwił się stanowi wojennemu. Wówczas był to akt niezwykłej
odwagi, który mógł się skończyć tragicznie...
7
Mam nadzieję, Ŝe znawcy tematu wybaczą mi pewne uproszczenia oraz mało profesjonalny
język. Od ponad dekady moim celem jest pokazywanie skomplikowanych spraw wojska
ludziom, którzy niewiele o nim wiedzą. ZaleŜy mi, aby Commando.pl przeczytali nie tylko ci,
którzy związani są z jednostkami specjalnymi.
Domyślam się, Ŝe niektóre fragmenty mogą budzić spore emocje. Nie zgadzam się-z
wszystkimi opiniami moich rozmówców, ale przedstawiam je, Ŝeby jak najlepiej oddać
świadectwo tamtych czasów.
KsiąŜka powstawała pięć lat, z przerwą na napisanie monografii Grom.pl, wydanej w 2005
roku. Wiosną 2007 roku, gdy zostałem rzecznikiem prasowym ministra obrony, wszystko
zawisło na włosku. Jako przedstawiciel MON nie powinienem bowiem oficjalnie wyraŜać
swoich prywatnych opinii. Ale mój szef - minister Aleksander Szczygło - zasugerował tylko,
Ŝebym zrezygnował z części dotyczącej współczesności. Ten rozdział moŜe powstać dopiero
w kilka lat po tym, jak zmienię pracę.
Całą ksiąŜkę naleŜy traktować wyłącznie jako prywatne opinie autora. W Ŝadnym wypadku
nie powinno się ich utoŜsamiać z instytucją, w której w czasie ostatnich kilku miesięcy
pisania Commando.pl przyszło mi pracować.
Jarosław Rybak
Regularni kontra specjalni
Od czasów drugiej wojny światowej polscy komandosi walczyli na dwóch frontach. Byli w
stałej gotowości do zniszczenia realnego, zagraŜającego krajowi zewnętrznego przeciwnika.
DuŜo sił i czasu pochłaniała im równieŜ walka z „oporem materii" w instytucjach
wojskowych. Wielu dowódców nie rozumiało specyfiki działań sił specjalnych.
Problemy komandosów brały się z niezrozumienia specyfiki działań formacji nieregularnych.
Bardzo wymowna była przygoda jednego z oficerów GROM-u, który słuŜył w Iraku. W
połowie 2003 roku, na początku naszej misji w Babilonii, gen. broni Andrzej Tyszkiewicz
dowódca pierwszej zmiany polskiego kontyngentu, zwrócił mu uwagę na zarost i włosy,
których długość nie przystoi oficerowi. GROM-owiec grzecznie wyjaśnił, Ŝe taki mało
wojskowy wygląd pozwala mu lepiej wtopić się w miejscowy tłum...
Jeśli historia jest prawdziwa, to gen. Tyszkiewicz nie był prekursorem, miał wielu
poprzedników. JuŜ w czasie drugiej wojny światowej generałowie alianccy i polscy inaczej
podchodzili do regulaminów mundurowych.
Wspomina o tym Maciej Zajączkowski, oficer 1. kompanii komandosów, autor ksiąŜki
Sztylet komandosa. W czasie lądowania na Sycylii brytyjski marszałek Bernard Law
Montgomery, jadąc swoim jeepem na linię frontu, mijał kolumny transportowe.
9
Mam nadzieję, Ŝe znawcy tematu wybaczą mi pewne uproszczenia oraz mało profesjonalny
język. Od ponad dekady moim celem jest pokazywanie skomplikowanych spraw wojska
ludziom, którzy niewiele o nim wiedzą. ZaleŜy mi, aby Commando.pl przeczytali nie tylko ci,
którzy związani są z jednostkami specjalnymi.
Domyślam się, Ŝe niektóre fragmenty mogą budzić spore emocje. Nie zgadzam się ' z
wszystkimi opiniami moich rozmówców, ale przedstawiam je, Ŝeby jak najlepiej oddać
świadectwo tamtych czasów.
KsiąŜka powstawała pięć lat, z przerwą na napisanie monografii Grom.pl, wydanej w 2005
roku. Wiosną 2007 roku, gdy zostałem rzecznikiem prasowym ministra obrony, wszystko
zawisło na włosku. Jako przedstawiciel MON nie powinienem bowiem oficjalnie wyraŜać
swoich prywatnych opinii. Ale mój szef - minister Aleksander Szczygło - zasugerował tylko,
Ŝebym zrezygnował z części dotyczącej współczesności. Ten rozdział moŜe powstać dopiero
w kilka lat po tym, jak zmienię pracę.
Całą ksiąŜkę naleŜy traktować wyłącznie jako prywatne opinie autora. W Ŝadnym wypadku
nie powinno się ich utoŜsamiać z instytucją, w której w czasie ostatnich kilku miesięcy
pisania Commando.pl przyszło mi pracować.
Jarosław Rybak
Regularni kontra specjalni
Od czasów drugiej wojny światowej polscy komandosi walczyli na dwóch frontach. Byli w
stałej gotowości do zniszczenia realnego, zagraŜającego krajowi zewnętrznego przeciwnika.
DuŜo sił i czasu pochłaniała im równieŜ walka z „oporem materii" w instytucjach
wojskowych. Wielu dowódców nie rozumiało specyfiki działań sił specjalnych.
Problemy komandosów brały się z niezrozumienia specyfiki działań formacji nieregularnych.
Bardzo wymowna była przygoda jednego z oficerów GROM-u, który słuŜył w Iraku. W
połowie 2003 roku, na początku naszej misji w Babilonii, gen. broni Andrzej Tyszkiewicz
dowódca pierwszej zmiany polskiego kontyngentu, zwrócił mu uwagę na zarost i włosy,
których długość nie przystoi oficerowi. GROM-owiec grzecznie wyjaśnił, Ŝe taki mało
wojskowy wygląd pozwala mu lepiej wtopić się w miejscowy tłum...
Jeśli historia jest prawdziwa, to gen. Tyszkiewicz nie był prekursorem, miał wielu
poprzedników. JuŜ w czasie drugiej wojny światowej generałowie alianccy i polscy inaczej
podchodzili do regulaminów mundurowych.
Wspomina o tym Maciej Zajączkowski, oficer 1. kompanii komandosów, autor ksiąŜki
Sztylet komandosa. W czasie lądowania na Sycylii brytyjski marszałek Bernard Law
Montgomery, jadąc swoim jeepem na linię frontu, mijał kolumny transportowe.
Jeden z kierowców prowadził cięŜarówkę bez koszuli, za to w czarnym cylindrze na głowie.
Na widok marszałka grzecznie uchylił cylindra. Marszałek odsalutował. Następnego dnia w
rozkazie dziennym 8. Armii Brytyjskiej napisał: „Zdaję sobie sprawę z chwilowych trudności
z uzupełnieniem braków umundurowania, jak równieŜ oceniam naleŜycie dobre maniery.
Jednak wydaje mi się, Ŝe cylinder nie jest najwłaściwszym nakryciem głowy Ŝołnierzy 8.
Armii".
W sierpniu 1944 roku Ŝołnierze 2. Korpusu Polskiego opowiadali o przygodzie ochotniczki z
Pomocniczej SłuŜby Kobiet. Idąc drogą nie zauwaŜyła mijającego ją generalskiego
samochodu i nie oddała naleŜnych honorów. Gen. Marian Przewłocki, wówczas dowódca
bazy 2. Korpusu, zlokalizowanej na południu Włoch, kazał zatrzymać auto. Kobieta była
przekonana, Ŝe męŜczyzna chce zaproponować jej podwiezienie do bazy. Tymczasem generał
wrzasnął: „To jak to? Samochód jedzie, chorągiewka fur-fur (proporzec oznaczający
generała), generał jak wół, a ochotniczka nie salutuje?"
Jak GROM w Iraku
śołnierze 1. Samodzielnej Kompanii Comman-do wchodzili w skład międzynarodowej grupy
bojowej. Podlegali brytyjskiemu Dowództwu Operacji Połączonych.
Oddział miał dwie nazwy. Polską: „1. Samodzielna Kompania Commando". Angielską: „No.
10 Intel Allied Commando, 6th Troop", czyli „6. kompania Międzynarodowego 10.
Commando".
1. oraz 8. to kompanie francuskie, 2. - holenderska, 4. - belgijska, 3. - mieszana (złoŜona m.in.
z Niemców, Austriaków, Węgrów, Czechów, Rosjan i Rumunów - wszyscy ci Ŝołnierze
musieli znać język niemiecki), 5. - norweska, 7. - jugosłowiańska,
9. i 10.-belgijskie.
Taka mieszanka narodów powodowała problemy, począwszy od języka przez zwyczaje,
temperament, po oznaczenia stopni. Ppłk D. S. Lister dowódca
10. Commando wspominał: „Francuskie i belgijskie nazwiska były wystarczająco trudne do
wymówienia, nieco trudniejsze były holenderskie. Kiedy przybyła
2
kompania norweska, wydawało się, Ŝe gorzej juŜ być nie moŜe. I wtedy dołączyli Polacy!!!
Mundury teŜ sprawiały sporo zamieszania. Francuski sierŜant-szef prezentował się tak
wspaniale w swoim złotym szamerunku, Ŝe mógł być śmiało wzięty za jakiegoś admirała.
Oficerowie holenderscy nosili odznaki stopni na kołnierzu, zaś polscy podchorąŜowie z
naramiennikami obramowanymi srebrem wyglądali tak imponująco, Ŝe niejednokrotnie duŜo
starsi stopniem oficerowie salutowali im pierwsi".
Międzynarodowa jednostka sprawdziła się w boju.
Po sześćdziesięciu latach podobnie przyporządkowana została jednostka specjalna GROM. W
czasie operacji w Zatoce Perskiej, a później wojny z Irakiem i misji w Iraku, GROM podlegał
Połączonemu Zespołowi Działań Specjalnych operacyjnie podporządkowanemu Dowództwu
Operacji Specjalnych w Tampie na Florydzie i ściśle współdziałał m.in. z najbardziej
elitarnymi jednostkami komandosów z USA i Wielkiej Brytanii.
Boiano, kwiecień 1944. Dowódca 2. Korpusu Polskiego, gen. Władysław Anders pierwszy
raz odwiedził kompanię. KrzyŜem Walecznych udekorował Ŝołnierzy kompanii Commando,
pierwszy z prawej plut. podch. Henryk Jedwab.
(Fot. z archiwum Commando Swarzędz - za zgoda Instytutu Polskiego i Muzeum Sikorskiego
w Londynie)
1. Samodzielnej Kompanii Commando, walczącej pod Monte Cassino, później o Bolonię i
Ankonę nie darzył specjalną sympatią gen. Władysław Anders, dowódca 2. Korpusu. Na
zmianę jego opinii nie wpłynęło nawet nadzwyczajne męstwo Ŝołnierzy. Nadano im m.in.
jeden KrzyŜ Złoty Orderu Wojennego Virtuti Militari, 19 KrzyŜy Srebrnych, 47 KrzyŜy
Walecznych, 14 KrzyŜy Zasługi z Mieczami oraz szereg wysokich odznaczeń brytyjskich,
włoskich i francuskich.
ChociaŜ generał Anders był doskonałym dowódcą, jako zatwardziały konserwatysta nie
akceptował „mało wojskowego" i zbyt angielskiego stylu bycia komandosów.
DuŜą rolę odgrywały tu równieŜ osobiste ambicje. Na przełomie 1943 i 1944 roku 2. Korpus
przybył do Włoch. Generał Anders wierzył, Ŝe to jego oddziały będą pierwszymi polskimi
formacjami, które wylądują i podejmą walkę z Niemcami. Tymczasem pierwsze walki
stoczyła kompania Commando. Bryg. Tom Churchill, dowódca 2. Brygady Sił Specjalnych
opisał ją krótko: „wzbudziła podziw i szacunek wojsk sprzymierzonych". 9 kwietnia 1944
roku to zdanie zacytował w swoim przemówieniu Naczelny Wódz. Zanim regularne jednostki
2. Korpusu podjęły walkę, Naczelny Wódz zdąŜył juŜ odznaczyć walczących komandosów...
Komandosi, choć byli polską jednostką, nosili inne berety i oznaki. Dwa lata ścisłego
szkolenia z Brytyjczykami doprowadziły równieŜ do zmiany relacji między Ŝołnierzami i
kadrą w oddziale. Dowódca był wzorem, ale i przyjacielem. Bardziej dbał o wyszkolenie, niŜ
o wygląd podwładnych.
11
„Konserwatywni" oficerowie stawiali więc komandosów do raportów np. za zdejmowanie
pasów przy siadaniu za stołem. Albo za „angielski", a nie „polski" sposób nakładania
beretów. Metalowy orzeł nie znajdował się wtedy na środku głowy, ale nad lewym okiem, do
tego nie „leŜał na głowie", ale stał pionowo, gdyŜ „po angielsku" od środka beret wzmacniano
kartonem lub kawałkiem tworzywa sztucznego. Było to zgodne z brytyjskim regulaminem ale
sprzeczne z polskim.
śołnierze Commando nie nosili dystynkcji na naramiennikach. Niektórzy dowódcy jednostek
regularnych do dziś nie mogą tego zaakceptować. Dla nich dystynkcje na naramiennikach to
element polskiej tradycji wojskowej. I dlatego - co jest absolutną bzdurą - naramienniki
naszyto nawet na kamizelkach kuloodpornych, w które na początku misji w Iraku
wyposaŜono Polaków. Dzięki temu wrogi snajper z daleka mógł rozpoznać oficera...
Maciej Zajączkowski wspomina teŜ generałów 2. Korpusu ceniących ponad wszystko
porządek, wyglansowane buty i odprasowane mundury.
- Przed wojną Ŝołnierza zawodowego rozpoznawaliśmy z daleka. Po kroku, gestykulacji, stylu
mówienia - potwierdza ppor. Tadeusz Wronowski, Ŝołnierz harcerskiego batalionu „Parasol",
Zgłoś jeśli naruszono regulamin