Współczucie Jezusa.doc

(157 KB) Pobierz
CO POTRAFIĄ UCZUCIA

Współczucie- to umiejętność dostrzeżenia nieszczęścia drugiego człowiek, chęć niesienia mu pomocy. Współczujemy osobom cierpiącym, chorym, nieszczęśliwym, dotkniętym przez los. Ci, którzy umieją współczuć i pomagać innym, stają się często wolontariuszami. Wolontariat to mądry sposób pomagania. Nie mylić z litością! Litość to ubolewanie nad kimś, współczucie, a co za tym idzie, wolontariat to chęć niesienia konkretnej, mądrej, właściwej pomocy.

Jako współczucie można rozumieć szeroko pojmowaną umiejętność współodczuwania, empatię, która pozwala krzywdę, zmartwienia innych ludzi przeżywać niemal równie silnie jak własne. Współczucie może się wyrażać zrozumieniem czyjegoś położenia, autentycznym żalem i niekiedy uczuciem zmieszania, jakie może wywoływać poczucie tego, że ktoś cierpi, a nie jest się w stanie mu pomóc, jednocześnie samemu będąc szczęśliwym. Współczucie jest naturalnym ludzkim uczuciem, które przenosi się na wszystkie żywe istoty, nie tylko na ludzi. Oczywiście współczucie jest przez każdego inaczej odczuwane i różnie się objawia. Zależy przy tym nie tylko od charakteru, ogólnego usposobienia, ale nawet od samopoczucia w danym momencie. Można je określić jako bierne, wówczas gdy odczuwa się tylko dyskomfort wynikający ze zrozumienia położenia, w jakim znajduje się druga osoba, którą spotkało nieszczęście, która odczuwa ból itd. Można także oczywiście przyjąć postawę czynną - często poczucie odpowiedzialności za czyjś los zmusza do wzięcia na własne barki kłopotu drugiej osoby i nie pozwala ograniczać się do słów pociechy. ale nakazuje czynić wszystko, by złagodzić jej nieszczęście lub pomóc odwrócić niepomyślny los.

 Ludzie nie posiadają od urodzenia umiejętności wczuwania się w uczucia innych. Współczucia trzeba się najpierw nauczyć...Odczuwanie współczucia zależy w istotnym stopniu od tego, jak  się samemu ocenia przyczynę czyjegoś nieprzyjemnego położenia oraz własną rolę w danej sytuacji. Współczucie łatwo jest wywołać u osoby o dużej wrodzonej wrażliwości, chociaż zdolność do jego odczuwania jest też w znacznej mierze kwestią wychowania, także religijnego; wiele bowiem zależy od tego,  czy uznaje się wartości, które nakazują okazywanie współczucia i litowanie się nad innymi żywymi istotami.

Starajmy się...ludzie  czekają...czas ucieka... http://ismena.bloog.pl/id,3558887,title,Refleksja-15-wspolczucie,index.html?ticaid=66847

 

Współczucie Jezusa

STUDIUM SŁOWA: Mat. 5,44-48; 19,13-14; 23,37; Łuk. 10,38-42; Jan 8,2-11; Dz. 6,7.

TEKST PAMIĘCIOWY: „Widząc lud, użalił się nad nim, gdyż był utrudzony i opuszczony jak owce, które nie mają pasterza (Mat. 9,36).

W Mat. 9,35 czytamy, że Jezus obchodził miasta i wioski Palestyny, gdzie „zwiastował ewangelię o Królestwie i uzdrawiał wszelką chorobę i wszelką niemoc”. W naszych pełnych cynizmu czasach, gdy ludzie podejrzewają, iż za każdym przejawem pomocy kryją się jakieś ukryte motywy, intencje przyświecające działalności Chrystusa są jak powiew świeżego powietrza, a szczera miłość przedstawiona została jako użalenie się (zob. Mat. 9,36). Mistrz naprawdę był poruszony losem ludzi i żywił wobec nich serdeczne uczucia. Widzimy to także w Mar. 8,1-3, gdzie czytamy, że Jezus troszczył się o to, by Jego słuchacze nie osłabli w drodze do domu. Zwracając się do swoich uczniów, powiedział: „Już trzy dni są ze mną, a nie mają co jeść. A jeśli rozpuszczę ich głodnych do domów, ustaną w drodze; a przecież niektórzy z nich przybyli z daleka” (Mar. 8,2-3).


Ta czuła troska bardzo wiele mówi o Chrystusie. Znał tych, którzy przychodzili Go słuchać. Współczuł im w ich potrzebach. Odczuwał ich trudy. Jednak nam nie nakazuje, byśmy byli dokładnie tacy jak On i czynili dokładnie to, co On czynił, i dokładnie tak, jak On to czynił. Choć sam przeszedł czterdziestodniowy post, to jednak (a może właśnie dlatego) troszczył się o zdrowie i samopoczucie ludu, który nie miał co jeść po trzech dniach spędzonych z Nim na pustkowiu.


O takim miłosiernym współczuciu Jezusa, przejawiającym się w życiu jednostek i całego narodu izraelskiego, będziemy mówić w bieżącym rozważaniu Słowa Bożego.

Współczucie okazane złapanej cudzołożnicy (zob. Jan 8,2-11)

Kobieta przyłapana na cudzołóstwie  została ona sprowokowana , zastawioną na nią  pułapkę,  jednak jej wina była oczywista. W jaki sposób potraktował ją Jezus? Czego możemy się nauczyć z tego zdarzenia?


W  akcie darowania kobiecie winy i zachęcenia jej do lepszego życia charakter Jezusa ukazuje się w pięknie doskonałej sprawiedliwości. Nie usprawiedliwia On grzechu ani nie pomniejsza znaczenia winy, nie dąży do potępienia, lecz do wybawienia. Świat miał dla tej zbłąkanej kobiety jedynie pogardę i potępienie, Jezus zaś znalazł dla niej słowa pocieszenia i nadziei. Sam bezgrzeszny — litował się nad słabością grzeszników i wyciągał ku nim swą pomocną dłoń. Tam, gdzie obłudni faryzeusze nie znaleźli nic innego poza pogróżkami, Jezus rzekł do niej: Idź i odtąd już nie grzesz. Jakież współczucie i jakąż delikatność i miłość okazał Jezus! Od tamtej pory oskarżyciele kobiety unikali jej, gdyż nie byli pewni, co na temat ich ukrytych grzechów przeczytała tamtego ranka na posadzce świątynnego dziedzińca.

W jaki sposób Chrystus okazał litość nawet obłudnikom, którzy przyprowadzili do Niego tę kobietę, aby wciągnąć Go w pułapkę?


Gdy uważnie czytasz to sprawozdanie, możesz dostrzec współczucie Jezusa nawet wobec tych, którzy żywili tak złe zamiary. Gdyby tylko ich serca były tak otwarte na miłosierdzie Chrystusa, jak serce owej kobiety!

Jak zachowałby się w podobnej sytuacji typowy zbór adwentystyczny? W jaki sposób możemy pogodzić wierność wysokim standardom moralnym ze współczuciem wobec upadających?

Współczucie Jezusa dla dzieci (zob. Mat. 19,13-14)

Dzieci przez wieki znosiły mnóstwo cierpienia. Bezradne i zależne, nierzadko cierpiały wskutek wojen i konfliktów politycznych, rozruchów i rodzinnych sporów. To dzieci, a zwłaszcza mali chłopcy, zginęły podczas pierwszej próby rozwiązania problemu żydowskiego w starożytnym Egipcie (zob. II Mojż. 1,15-16). Także dzieci padły ofiarą bestialskiego mordu zarządzonego przez Heroda (zob. Mat. 2,16), co przywołało u Mateusza wspomnienie rzezi dzieci na początku niewoli babilońskiej (zob. Mat. 2,17-18; Jer. 31,15). Gdy Jezus dowiedział się  o zamordowaniu na rozkaz Heroda małych chłopców w Betlejem i okolicy, musiał odczuwać głęboki żal, wiedząc, że ci niewinni zginęli w pewnym sensie z Jego powodu. On przyszedł, aby umrzeć za nich, ale zanim dorósł, by wypełnić swoją misję, oni zginęli z rozkazu tyrana.

W jaki sposób Mat. 18,2-6 i 19,13-15 ukazują współczucie Jezusa dla dzieci? Jakie wnioski, dotyczące traktowania dzieci, wypływają z tych wersetów?


Jaka przyszłość czekała dzieci, które tamtego dnia garnęły się do Pana i które On błogosławił? Jakie wspomnienie zachowały po tamtym dniu te z nich, które były wówczas dość duże, by zapamiętać to wydarzenie? Czy w przyszłości niektóre z nich przyjęły Jezusa jako Mesjasza? Jak się czuły, wiedząc, że Ten, który łaskawie ich pobłogosławił, teraz pełni zbawczą służbę w niebiańskiej świątyni? Jakąż ufnością ich to napawało! Politycy okazują sympatię wobec dzieci, by poruszyć serca wyborców, ale Chrystus miłował dzieci dla nich samych. Swoich nadgorliwych uczniów upomniał: „Zostawcie dzieci w spokoju i nie zabraniajcie im przychodzić do mnie; albowiem do takich należy Królestwo Niebios” (Mat. 19,14).

Jakie dzieci znajdują się w twojej sferze wpływu? W jaki sposób zachowujesz się wobec nich? Zastanów się: Jak je traktujesz? Co możesz zrobić, by upewnić się, że twój wpływ jest tak pozytywny, jak to tylko możliwe?
 

Współczucie dla Łazarza i jego bliskich (zob. Jan 11,5)

Niewiele wiemy o rodzinie Łazarza z Betanii. Ewangelie zawierają jedynie skąpe informacje na ten temat. Jasne jest jednak, że rodzeństwo mieszkało wspólnie, jako że żadne z nich nie założyło jeszcze własnej rodziny. Nie był to zatem typowy żydowski dom, ale to właśnie u nich zatrzymywał się Chrystus, gdy przychodził do Jerozolimy. Jan napisał, że „Jezus miłował Martę i jej siostrę [Marię], i [ich brata] Łazarza” (Jan 11,5).

Przestudiuj epizod opisany w Łuk. 10,38-42. Jak Pan potraktował Martę? W jaki sposób Jego upomnienie świadczy o współczuciu i trosce?

Prośba Marty wydawała się uzasadniona. Przecież posiłek dla gości był najważniejszym wyrazem tradycyjnej wschodniej gościnności, a należyte przygotowanie go było ważnym obowiązkiem. Ponieważ Marta i jej rodzeństwo byli zbyt ubodzy, by mieć służbę, Marta potrzebowała pomocy w kuchni. Wobec tego odpowiedź Jezusa wydaje się surowa i nieuprzejma.
Przypuszczalnie kluczem do zrozumienia tej sytuacji jest szerszy kontekst misji Chrystusa (zob. Łuk. 2,48-49). W Jego przypadku przeznaczenie zależało od każdej minuty, jaką spędził wśród nas. Z tej perspektywy krzątanina w kuchni miała drugorzędne znaczenie, choć oczywiście zasługiwała na docenienie.
Jeśli sądzimy, że Jezus był dla Marty nieuprzejmy, to po prostu Go nie rozumiemy. On był daleki od tego typu zachowań. Niestety, ewangelie nie zawierają dołączonej płyty DVD z opisanymi w nich scenami. Nie możemy zobaczyć wyrazu twarzy Chrystusa ani usłyszeć tonu Jego głosu, gdy udzielał Marcie napomnienia. Jednak znając Zbawiciela z ewangelii, możemy wyobrazić sobie, z jaką czułą troską i największą łagodnością zwrócił się do niej, dwukrotnie powtarzając jej imię: Marto, Marto, jest coś znacznie ważniejszego niż fizyczny pokarm, a Maria to znalazła (zob. Łuk. 10,41-42).

Czy kiedykolwiek znalazłeś się w sytuacji podobnej do opisanej powyżej — tak bardzo zajęty sprawami doczesnymi, że zapomniałeś o tym, co jest naprawdę ważne? W jaki sposób możesz określić, czy dobrze ustaliłeś swoje życiowe priorytety?

Współczucie Jezusa dla nieprzyjaciół (zob. Mat. 5,44)

Jedna z najbardziej znanych wypowiedzi Chrystusa znajduje się w Mat. 5,44-48.      Przeczytaj ten fragment. Jakie jest sedno tego przesłania dla Jego naśladowców?

Całe życie Jezusa, jak również Jego śmierć, były przejawem zasady miłowania nieprzyjaciół   i czynienia dobra nawet tym, którzy czynią zło.
Po upadku Adama i Ewy cały świat stał się w pewnym sensie terytorium wroga, a ludzkość rasą upadłych istot, zbuntowanych przeciwko Bogu. Co Pan uczynił dla mieszkańców zbuntowanej planety? Czy posłał aniołów, by zmieść ludzi z powierzchni ziemi? Nie, posłał Jezusa, swego Syna, który przyszedł, by uratować ludzkość, a nie ją potępić.

Jakie inne przykłady miłości Zbawiciela, nawet do nieprzyjaciół, znajdujesz w ewangeliach? Które z nich najbardziej do ciebie przemawiają?

Czy pamiętasz, jak Jezus uzdrowił Malchusa, któremu Piotr odciął ucho (zob. Łuk. 22,50-51)? I jak wcześniej dał Judaszowi do zrozumienia, że zna jego plany, po raz kolejny próbując nakłonić zatwardziałego ucznia do nawrócenia (zob. Mat. 26,25)?

Największym dowodem miłości Chrystusa do nieprzyjaciół jest Jego modlitwa podczas ukrzyżowania: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łuk. 23,34). Pod wieloma względami jest to niedościgniony przykład umiłowania tych, którzy na to nie zasługują — bo chociaż nie rozumieli do końca, co czynią, to jednak nic nie usprawiedliwiało ich postępku. W czasie swojej działalności Jezus dał wystarczające dowody, zarówno Żydom, jak i Rzymianom, że jest tym, za kogo się podaje, i że nie zasługuje na takie traktowanie. Mimo wszystko jednak okazał współczucie tym, którzy zadali Mu tyle bólu i cierpienia.

Mówić o miłowaniu nieprzyjaciół to jedno, ale rzeczywiście ich miłować, to zupełnie coś innego. Co jest kluczem do okazywania tego rodzaju miłości? Czy jesteś gotowy poczynić w twoim życiu zmiany niezbędne po to, byś mógł miłować swoich nieprzyjaciół?
 

Współczucie dla Izraelitów (zob. Mat. 23,37)

„Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie byli posłani, ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście!” (Mat. 23,37).

Jak powyższe słowa świadczą o charakterze Jezusa? Co mówią o miłości Boga do Jego ludu? Jak wytyczają granice tego, co miłość może uczynić? Zanim zaczniesz wskazywać palcem na kogokolwiek, zadaj sobie pytanie: Jak te słowa odnoszą się do mnie osobiście?

Jeśli Bóg miałby emocje podobne do ludzkich, to dzieje Jego więzi z Izraelitami byłyby historią setek lat ciągłych rozczarowań i frustracji. Owszem, były w tym czasie liczne wzloty, ale niestety dość krótkie w porównaniu z długimi okresami upadku. Gdy wielokrotnie wystawili Jego cierpliwość na próbę, Zbawiciel dał im wreszcie ostatni, 490-letni czas łaski (zob. Dan. 9,24), sięgający do czasów Mesjasza. Tym Mesjaszem jest Jezus, a wszystko, co widzimy w Jego życiu, od początku do końca było nacechowane współczuciem i miłością, jednocześnie trudną i czułą.

W jaki sposób Mat. 23,25-35 ukazuje trud miłości Jezusa do Izraelitów?

Widzimy tu rzadkie zjawisko wyczerpywania się boskiej cierpliwości. Wielokrotnie prowokowany i wystawiany na próbę Jezus, nie potrafi jednak ukryć czułości w pozornie surowych słowach upomnienia. Nie wypowiedziałby ich przecież, gdyby nie było nadziei, że choć niektórzy z Izraelitów zrozumieją, że pobłądzili, i nawrócą się.

Przeczytaj Dz. 6,7. Zwróć uwagę na to, jacy ludzie znajdowali się wśród tych, którzy przyjmowali wiarę. Czy możliwe jest, że byli to ci sami, których wcześniej upominał Jezus? Jakie przesłanie niesie ten fakt dla nas w kwestii powstrzymania się przed pochopnym osądzaniem czy potępianiem innych?

Współczucie dla wdów

Przeczytajmy(Łk 7, 11–16: „Wkrótce potem udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: ’Nie płacz!’. Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, stanęli – i rzekł: ‘Młodzieńcze, tobie mówię wstań!’. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jej matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: ‘Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój).

„Przypomnijcie sobie scenę opowiedzianą nam przez św. Łukasza, w której Jezus przechodził niedaleko miasteczka Nain. Chrystus widzi boleść tamtych osób, które napotkał przypadkowo. Mógł ich minąć albo poczekać na wezwanie, prośbę. Nie odchodzi jednak ani nie czeka. Podejmuje inicjatywę, poruszony żalem owdowiałej kobiety, która utraciła jedyne, co jej pozostawało, swojego syna.

Ewangelista wyjaśnia, że Jezus się ulitował: może wzruszył się także zewnętrznie, jak przy śmierci Łazarza. Jezus nie był, nie jest, nieczuły na cierpienie, które rodzi się z miłości, ani nie cieszy się oddzielaniem dzieci od rodziców: zwycięża śmierć, żeby dać życie, żeby ci, którzy się kochają, mogli być razem, wymagając równocześnie pierwszeństwa dla Miłości Bożej, która powinna przenikać autentyczne życie chrześcijańskie.

Chrystus wie, że otacza Go tłum, który zdumieje się na widok cudu i będzie rozgłaszał o nim po całej okolicy. Pan jednak nie zachowuje się w sposób sztuczny, na pokaz: czuje się szczerze poruszony cierpieniem tej kobiety i nie może pozostawić jej bez pocieszenia. I rzeczywiście, podszedł do niej i powiedział jej: nie płacz. Jakby chciał dać jej do zrozumienia: nie chcę cię widzieć we łzach, ponieważ przyszedłem przynieść ziemi radość i pokój. Potem następuje cud, przejaw mocy Chrystusa Boga. Najpierw jednak było wzruszenie Jego duszy, oczywisty przejaw delikatności Serca Chrystusa Człowieka.

Jeśli nie będziemy się uczyć od Jezusa, nigdy nie będziemy miłować. Gdybyśmy myśleli tak jak niektórzy, że zachowanie czystego, godnego Boga serca oznacza nie zaprzątać go, nie kalać go ludzkimi uczuciami, to logiczną konsekwencją tego byłoby stanie się niewrażliwymi na cierpienie innych. Bylibyśmy zdolni jedynie do oficjalnej miłości, suchej i bezdusznej, a nie do prawdziwej miłości Chrystusa, która jest serdecznością, ludzkim ciepłem. Nie sprzyjam przez to błędnym teoriom, które są żałosnymi wymówkami służącymi sprowadzaniu serc na złe drogi – poprzez oddzielenie ich od Boga – i prowadzeniu ich ku okazjom do grzechu i ku zatraceniu .

Tak więc, jeśli chcemy pomagać innym, powinniśmy ich miłować, powtarzam, miłością, która będzie zrozumieniem, oddaniem, serdecznością i ochoczą pokorą. W ten sposób zrozumiemy, dlaczego Pan zdecydował się streścić całe Prawo w tym podwójnym przykazaniu, które w rzeczywistości jest jednym jedynym przykazaniem: miłować Boga i miłować bliźniego, z całego naszego serca”.


DO DALSZEGO STUDIUM:
W dziele zdobywania dusz potrzeba wielkiego taktu i mądrości. Zbawiciel nigdy nikomu nie narzucał prawdy, ale zawsze wypowiadał ją z miłością. W kontaktach z ludźmi wykazywał niezrównany takt, był zawsze uprzejmy i wyrozumiały. Nigdy nie był szorstki, nie wypowiadał niepotrzebnie surowych słów, nigdy nie zadawał niepotrzebnego bólu wrażliwym osobom. Nie gardził ludzką słabością. Nieustraszenie demaskował obłudę, niewiarę i występek, ale ostrej nagany udzielał ze łzami w oczach. Nigdy nie czynił prawdy okrutną, ale zawsze głęboko współczuł ludzkości. Każdy człowiek był cenny w Jego oczach. Zawsze był pełen boskiej godności, ale pochylał się z najgłębszym współczuciem i zrozumieniem nad każdym Bożym stworzeniem. W każdym człowieku widział obiekt swojej zbawczej misji

 

Współczucie dla wyrzutków.

Niejednokrotnie słyszeliśmy, że Jezus  pośród ludzi nieakceptowanych w społeczeństwie, nasze wyobrażenia w tej kwestii albo są niedostateczne. Zastanówmy się, co ten aspekt życia Mistrza powinien oznaczać dla nas dzisiaj osobiście. Czasami wykorzystujemy Jego przykład, by krytykować się nawzajem za to, że jesteśmy zbyt konserwatywni wobec niektórych osób. Uważne zbadanie relacji Chrystusa z ludźmi napiętnowanymi społecznie w Jego czasach wprawi większość (jeśli nie wszystkich) z nas w niemałe zakłopotanie.

Przeczytaj podane wersety. Jakie przesłanie jest w nich zawarte? Zob. Mat. 9,10-13; 11,18-19; Łuk. 5,32; I Kor. 1,26-28.

Jeśli zastosujemy powyższe wersety do naszych czasów, w wyobraźni możemy ujrzeć Jezusa przebywającego w towarzystwie ludzi o wątpliwej moralności i jadającego wraz z nimi (co w tamtych czasach stanowiło oznakę wspólnoty). Możemy sobie wyobrazić, jak wyglądają         i zachowują się ci ludzie, a tymczasem Mistrz bez wahania przyjmuje ich zaproszenie.

Co ciekawe, od samego Jezusa dowiadujemy się o najpoważniejszych zarzutach czynionych Mu przez Jego wrogów — między innymi, że jest On żarłokiem i pijakiem (zob. Mat. 11,19; Łuk. 7,34). Takie oszczerstwa nie podziałałyby przeciwko Janowi Chrzcicielowi czy Gandhiemu, ale wobec kogoś, kto tak dużo i często mówił o przyjęciach i ucztach, wydawały się trafne, nawet jeśli były przesadzone Oskarżenia te były całkowicie bezpodstawne. Oskarżanie Zbawiciela świata o upijanie się i przejadanie się było przejawem podłości.

Czego możemy się nauczyć z tych wersetów i w jaki sposób powinniśmy zastosować je we własnym życiu? Czego nie powinniśmy stosować? Zanim odpowiesz, zastanów się: W jakim celu Jezus przebywał z tymi ludźmi? Jak pomaga nam to zrozumieć praktyczne zasady, którymi powinniśmy się kierować w tej kwestii?

DO DALSZEGO STUDIUM:

Jezus widział w każdej duszy to, czego inni nie widzieli – głód Boga. Wiedział kogo trzeba powołać do Jego królestwa. Docierał do serc ludzi, przebywając z nimi jak ktoś, kto pragnie ich dobra. Wyszukiwał ich na ulicach, w prywatnych domach, na łodziach, w synagogach, na brzegach jeziora i na uroczystości weselnej. Spotykał ich podczas ich codziennych zajęć, interesując się ich życiowymi sprawami. Swoją naukę wnosił do domostw, poddając rodziny w ich własnych domach wpływowi swej boskiej obecności. Jego wielki osobisty urok pomagał Mu zjednywać serca.

Tylko metoda Chrystusa w zdobywaniu ludzi może dać pożądane wyniki. Zbawiciel obcował z ludźmi jako ten, kto pragnie dać im to, co najlepsze. Wykazywał zainteresowanie ich potrzebami, pomagał im i zdobywał ich zaufanie. Potem zapraszał ich: Pójdźcie za Mną

Całe życie Chrystusa było podporządkowane Bogu i Jego królestwu, nawet za cenę braku zrozumienia wśród ludzi. W jaki sposób twoja lojalność wobec Pana może wywołać niezrozumienie u ludzi? Jeśli przydarzyło ci się coś takiego, czy nauczyłeś się czegoś, co może pomóc innym, przechodzącym przez podobne doświadczenia?

Motywacja (zob. Mat. 4,23-25)

W latach 80. XX wieku tajni detektywi przeprowadzili dochodzenie w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych nadających programy ewangelizacyjne. Ponieważ kaznodzieje występujący w tych programach zapraszali widzów, by przysyłali im swoje intencje modlitewne, a jednocześnie apelowali o ofiary na dalsze emitowanie audycji, detektywi chcieli się przekonać, co dzieje się z tymi datkami i intencjami modlitewnymi. To, co odkryli, zaszokowało ich. Pracownicy stacji telewizyjnej zajmujący się korespondencją, udawali się na pocztę, zabierali listy od telewidzów, otwierali je na miejscu, wyjmowali datki, a listy wyrzucali do śmietnika przy urzędzie pocztowym.
W podanym powyżej wersecie czytamy, że Jezus przemierzał Galileę, a wielkie tłumy podążały za Nim ze wszystkich stron. Gdy Mateusz powraca do tego tematu w 9. rozdziale swojej ewangelii, dodaje ważny element, który odróżnia motywację Chrystusa od innych wszelkich motywów właściwych rozmaitym szarlatanom i naciągaczom.

Przeczytaj Mat. 9,35-36. W jaki sposób ten fragment opisuje motywację przyświecającą poczynaniom Jezusa?

Czasownik użalił się, występujący w Mat. 9,36, jest tłumaczeniem greckiego słowa esplanchnisthe, pochodzącego od słowa splanchnon, które oznacza wnętrzności, jelita, w świecie starożytnym uważane za siedlisko emocji. Zatem współczucie to coś więcej niż sympatia (która może być jedynie nastawieniem umysłu). Współczucie wypływa z wnętrza, z serca — z wnętrzności.
Takie właśnie współczucie kierowało Jezusem. Dla Niego wyciąganie od ludzi pieniędzy i wyrzucanie do kosza ich szczerych wyznań byłoby czymś niedopuszczalnym. Raz po raz czytamy w ewangeliach o współczuciu, jakim nacechowana była Jego postawa wobec ludzi. Trędowaty prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mar. 1,40). Chrystus, zdjęty litością, wyciągnął do niego rękę i rzekł: „Chcę, bądź oczyszczony!” (Mar. 1,41; zob. Mat. 20,29-34; Mar. 10,46-52).

Jeśli potrafisz wyobrazić sobie kogoś, kto robi dobre rzeczy, nie myśląc przy tym o własnej korzyści, nie dbając o sławę i reklamę, to tak właśnie postępował Jezus. Jego motywację stanowiła tylko i wyłącznie miłość płynąca z wnętrza. Ewangelie nazywają tę miłość litością lub współczuciem. W jakim stopniu tego rodzaju współczucie kieruje twoimi odczuciami i czynami wobec innych?

 

PYTANIA DO DYSKUSJI


1.     W jaki sposób postępowanie Jezusa wobec osób nie cieszących się dobrą opinią w społeczeństwie jest wskazówką dla nas? W jakich warunkach nasze przebywanie z grzesznikami może być dla nas zagrożeniem? We wszystkich swoich kontaktach z ludźmi Chrystus panował nad sytuacją. Czego nas to uczy w naszych próbach docierania do ludzi     o wątpliwej reputacji?

2.     Zastanów się nad ideą miłowania nieprzyjaciół. Co oznacza ona w praktyce? Jak należy okazywać tę miłość? Czy zdarzają się chwile, gdy miłowanie nieprzyjaciół jest niemożliwe? Jeśli tak, to w jakich sytuacjach?


3 Jaka jest sytuacja dzieci w twoim zborze? Jak wiele uwagi zwraca się na ich potrzeby? Co, jako zbór, możecie poprawić w tej kwestii?
 

4.     W jaki sposób łatwo jest pomylić miłość z tanią łaską? Jakie niebezpieczeństwo tkwi w pozwalaniu ludziom na coś, czego nie powinni czynić, pod pretekstem okazywania im miłości? Kiedy miłość bywa najlepiej okazywana w przywoływaniu kogoś do ścisłej odpowiedzialności moralnej? Jak możemy znaleźć właściwą równowagę w tej kwestii? Jeśli nawet miałbyś pobłądzić, to jak postąpiłbyś?

5.     W jakim stopniu postępowanie Zbawiciela jest dla nas wzorem, a w jakim nie powinno nim być? Jakie przykłady Jego zachowań mogą być dla nas kłopotliwe do naśladowania?


6.     Jakie podobieństwa możesz znaleźć między narodem izraelskim (w czasach teokracji) a współczesnym Kościołem ? Czego powinniśmy się nauczyć na przykładzie starożytnych Izraelitów? Czy uczymy się od nich w dostatecznym stopniu?.     Zastanów się nad kwestią bycia niezrozumianym przez ludzi wskutek dążenia do spełniania woli Bożej. Choć widzimy przykłady tego zjawiska, choćby w życiu Jezusa, dlaczego musimy zachować ostrożność w tej kwestii? Zdarza się, że pewni ludzie czynią krzywdę sobie i innym, będąc przekonani, że Bóg tego od nich wymaga. Skąd możemy mieć pewność, że Pan powołuje nas do zrobienia czegoś, co może być niewłaściwie zrozumiane przez innych? Dlaczego powinniśmy być otwarci na radę innych, zanim zrobimy coś, co uważamy za wolę Bożą? Z drugiej strony, jak możemy zachować ostrożność, by nie odrzucać i nie powstrzymywać kogoś, kto jest prowadzony przez Pana w sposób, który może się nam wydawać dziwny?

 

   WSPÓŁCZUCIE

Szli po tobie…
na chodniku leżałaś
znudzeni
obrażeni
zgrzytając zębami
że pojawiłaś się na ich drodze
Oni szli po tobie…
zostawiając ślady obojętności
Wtopiłaś się w brud
płyty betonowej
Och! Współczucie czy nie wiesz
że po chodniku się chodzi
a nie na nim umiera
To jest dwudziesty pierwszy wiek
a ty jesteś taka niecywilizowana
nieprzystosowana

Napisany 2007.03.26   Autor: katharis http://www.kobieta.pl/wiersze/pokazwiersz.php?wierszid=1535110752

Współczucie

 Solidarnie w akcjach harytatywnych pomagamy,

 Dla poszkodowanych złotówki zbieramy.

 Ogół, ogółowi wiele ofiaruje,

 Ale nad jednostką mało kto się lituje.

 

 Domy dziecka w swojej hojności finansujemy,

 Ale dziecka pod swój dach przyjąć nie chcemy.

 Wspieramy swoją kasą schroniska dla bezdomnych

 Ale szydzimy z niezaradnych i skromnych.

 

 Nasze współczucie krótkotrwałe jest,

 Bo to dla nas tylko dobry gest.

 Na który stać nie jedno skąpiradło,

 Które patrzy jak przed kamerami wypadło.

 

 Gdyby współczucie na co ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin