opowieści o duchach.doc

(163 KB) Pobierz
Dzieci diabla

Dzieci diabla

 

Pewnego wieczoru Ela wracając ze szkoły, zobaczyła bramę. Wiał z niej cichy chłodny wiatr, w uszach szumiał głos "CHODŹ DO MNIE". "NIe pójdę!" - pomyslala dziewczynka i odwróciła się. Biegła do domu, bo glos w uszach stawał się coraz głośniejszy, i jeszcze głośniejszy... Gdy doszła do drzwi domu odgłosy ucichły. Weszła do domu. Nic ciekawego sie nie działo. Piesek skakał wesoło merdając ogonem. Ela zastanawiała sie teraz czym mógl być ten głos. Z ciekawosci postanowiła sie tam wybrać. Przestała się bać, przecież nie wierzy w takie bzdury o duchach... Poszła. Na mieście bylo ciemno, dokładniej przyjrzała się gmachom budynku. Ujrzała napisane kredą słowa "TU MIESZKA DIABEŁ" . "Pewnie jakieś dzieci wygłupiały się i tak napisały". W tym momencie zrobiło sie jaśniej, chmury odsunęły się, ale w uszach dziewczynka usłyszala krzyk, pisk. Zdretwiała ze strachu. Nie poddała się jednak. Przeszła przez bramę. Szła przez korytarz,a na samym jego końcu ujrzała wyjście, do ogrodu. Uslyszala piski i krzyki małych bawiących się dzieci. "A jednak nie jest tu tak strasznie"- pomyślała i poszla dalej. Ujrzała dziewczynki w jej wieku- byly dwie. Skakaly, tańczyły . Jedna miala w ręku lalkę. Smutną, płaczącą. Przez chwilę Eli wydawało się, że lalka prosi o pomoc, ale nie to nie mogła być prawda. Dziewczynki przystaneły . Jena z nich usmiechneła się. Jednym gestem sprawiła, że Elka przyszla do niej. Teraz bawiły się razem. Po krótkim czasie dwie dziewczynki zaprowadziły Elę do domu, na kolacje. Chętnie sie zgodziła, a kiedy przekroczyla próg domu zobaczyła stosy lalek. Wszystkie placzące, wykrzywione. Przestraszyła się. Do pokoju wszedł ojciec, miał kopyta. Teraz dziewczynka juz wiedziała o co chodzi. Nie było drogi ucieczki. Usłyszała tylko jedno "TATUSIU, MAMY NOWĄ ZABAWKĘ", potem obudziła się wsród innych porzuconych lalek. Żałowała, ze tam przyszła. "Dzieci diabła" pomyślała, a po porcelanowej twarzyczce spłynęły żywe łzy. Łzy czlowiecze.......

Szpital

Słyszałam, że ta historia wydarzyła się naprawdę. W pewnym szpitalu psychiatrycznym. Przy szpitalu stał mały domek w którym mieszkał ogrodnik zajmujący się utrzymywaniem porządku wokół szpitala. Pewnego dnia do szpitala przyszedł lekarz, który miał dzienny dyżur. Była siódma rano. Spodziewał się zastać w szpitalu swoich kolegów i koleżanki z pracy, którzy powinni kończyć nocną zmianę. ale ich tam nie zastał. W OGÓLE NIE ZASTAŁ NIKOGO. Wnętrze szpitala wyglądało jak po inwazjii jakiś istot z kosmosu. w pokoju dla lekarzy nikogo nie było. Sale też były zupełnie puste. Wszystkie półki z lekarstwami były poprzewracane, szyby w oknach były całe.. lekarz nie mógł pojąć skąd na podłodze jest tyle szkła, ale nie tylko to zwróciło jego uwagę... na ścianach (TYLKO na ścianach) były ślady krwi... a wyglądało to tak jakby ranni ludzie z trudem szukali oparcia na ścianach i nie mogąc go znaleźć z niewiadomych przyczyn nie lądowali na podłodze tylko jakby zapadali się pod nią... Nie było ani jednego martwego ciała. Lekarz jakoś opanował przerażenie i podniósł z podłogi kasetę magnetofonową. Wybiegł ze szpitala i pobiegł na policję. Tam złożył zeznania. Na znalezionej taśmie zapisane zostały przez kogoś przerażone krzyki pacjentów i personelu! Wezwano na przesłuchanie ogrodnika, ale ten twierdził że nie słyszał i nie zauważył zeszłej nocy niczego niezwykłego wokół szpitala. Nikt nigdy nie zgadł co stało się w tym budynku. Ludzie z okolicy głośno podejrzewaja ogrodnika, ale sami chyba nie wiedzą o co, bo to "dzieło" nie wydaje się być "dziełem" zwyłego śmiertelnika. Ogrodnikowi nigdy nie udowodniono winy, a szpital stoi do dziś w nietkniętym stanie.

Babcia

Historia zdarzyła się u pewnej babci na wsi pod Lublinem. Wracałam w nocy przez las z drugiej wsi w której byłam u wuja, zaznaczę od razu że nie boje się lasu i nie przeraża mnie on nawet nocą. Idąc dobrze widoczną i udeptaną ścieżką rozmyślałam o jakichś nieistotnych sprawach gdy nagle minęła mnie jakaś starsza pani,grzecznie powiedziałam jej dobry wieczór chciałąm na nią spojrzeć a ona w tym momencie rozpłynęóła siew powietrzu . Las jest widny, nie miała gdzie skręcić ani schować się tak szybko. Wróciłam do domu i opowiedziałam babci co mi sie przytrafiło a ona na to że owszem mieszkał tu kiedyś w lesie samotna starsza kobieta, babcia ją pamięta bo pomagała jej w gospodarstwie ale ta pani nie żyje od 20 lat.... Powiem Ci tylko jedno nigdy więcej nie poszłam już nocą tą drogą. Wogóle lubelszczyzna ma to do siebie że jest tam sporo duchów chociaż niewiele osób o nich wie. ja sama przeżyłam kilka spotkań z duchami ale to już na inną dyskusje pozdrawiam

straszna rodzina


Winner było cichym i spokojnym miasteczkiem. Nie było tu żadnych włamań, rozbojów, itp. Ludzie żyli ze sobą w zgodzie i harmonii. Sąsiedzi pomagali sobie, a kiedy wprowadził się ktoś nowy wszyscy serdecznie go witali. Tak było też w przypadku Limerów, trzyosobowej rodzinki. Państwo Limer byli wysokimi, ciemnowłosymi osobami, a ich syn nie wyróżniał się niczym spośród innych 12-latków, no może jednym: był bardzo blady i chudy, również o ciemnych włosach. Limerowie byli dosyć dziwni, nie wychodzili w dzień, ubierali się na czarno i wynosili z domu jakieś dziwne walizki, prawdopodobnie z krwią! Jednak mieszkańcy miasteczka byli bardzo tolerancyjni. Pewnego razu dzieci państwa Kelenów wywnioskowały, że Limerowie są wampirami! Postanowiły śledzić tę rodzinę. Kiedy Limerowie się o tym dowiedzieli wcale się nie rozzłościli, wręcz przeciwnie! Zaprosili państwa Kelenów do siebie, aby wyjaśnić zaistniałą sprawę. Okazało się, że ich syn jest chory i szkodzą mu promienie słoneczne. Jeżeli chodzi o walizki, to faktycznie jest tam krew, bo pogotowie nie ma miejsca, aby je przechowywać. Chodzą ubrani na czarno, bo trzy miesiące temu zmarł ojciec pani Limer i są w żałobie. Wydawałoby się, że wszelkie wątpliwości dzieci Kelenów zostały rozwiane, ale wcale tak nie było. Rodzeństwo postanowiło, że dziś w nocy zobaczą przez okno w piwnicy, co robią Limerowie. Noc była cicha, a kiedy państwo Kelenowie już spali ich dzieci wymknęły się cichaczem z domu. Szli ostrożnie. Wreszcie dotarli do mieszkania tajemniczych sąsiadów. Ukradkiem spojrzeli przez okno w piwnicy. To co zobaczyli utwierdziło ich w swoim przekonaniu. Na wprost okna stała pani Limer, a jej mąż nalewał jej do kieliszka krew! W tym momencie z domu wyszedł syn Limeró. Na jego ustach było widać krew. Chłopiec zwrócił się do dzieci sąsiadów: „Chcecie się ze mną pobawić?"

Dziewczynka i pies

 

Pewna Dziewczynka byla chora na autyzm.. dlatego jej opiekun postanowil kupic jej psa zeby nie czula sie samotnie i miala z kim zawsze sie pobawic ... kazdej nocy gdy dziewczynka kladla sie spac wyciagala reke po za lozko i czekala az pies ja po niej polize inaczej nie czula sie bezpiecznie i nie mogla zasnac... to wszystko dzialo sie az do pewnej nocy kiedy to dziewczynka polozyla sie do lozka wystawila raczke lecz nie poczula bliskosci psa... lezala tak z wystawiona raczka i nie mogla zasnac pies nie pojawial sie ani przez 10 minut ani przez 20 ..dopiero po pol godzinie mala zostala polizana po raczce.. i spokojnie zasnela ... Gdy nastepnego dnia sie obudzila zobaczyla ze cala raczke ma we krwi a przy lozku lezal pies z rozcietym brzuchem i z wszystkimi wnecznosciami na wierzchu .. a na lustrze w jej pokoju widnial krwawy napis : " JA TEZ POTRAFIE LIZAC"

 Droga przez cmętarz

Był piękny zimowy wieczór. Jeden z tych, kiedy chłopak oświadcza się dziewczynie, matka bawi się z dziećmi popijając ciepłą herbatę, a ojciec z synem lepi bałwana przed domem... Ale nie każdy ma w życiu łatwo... Pewien nauczyciel dobrze o tym wiedział... Była 22:00 a on wciąż siedział w szkole i sprawdzał egzaminy. Nerwowo spojrzał na zegarek i skreślił kolejne zadanie w arkuszu egzaminacyjnym. Jeszcze tylko kilka prac... Kiedy wyszedł ze szkoły była 23:30. Chciał jak najszybciej znaleść się w przytulnym mieszkaniu. Do jego domu prowadziły dwie drogi, jedna dookoła cmentarza, a druga przez cmentarz. Nauczyciel nie wierzył w duchy, więc wybrał tą krótszą. Pchnął bramę cmentarną. Płatki sniegu wirowały wokół niego. Zmrużył oczy i ruszył przed siebie. Śnieg skrzypiał mu pod butami. Taktowne trzaskanie śniegu rozlegało sie po całym cmentarzu. Nauczyciel zatrzymał się, by zapalić papierosa , ale trzaski nie ustały. Rozejrzał się wokół. To co dochodziło jego uszu wcale nie było odgłosem deptanego śniegu. Między grobami klęczał jakis człowiek i skrobał coś na jednym z nagrobków. Mężczyzna podszedł do zgarbionej postaci, a człowiek widząc to przerwał dłubanie w tablicy nagrobnej i wstał. Popatrzył na nauczyciela i powiedział cichym spokojnym głosem:

- Przepraszam, że hałasuję, ale źle napisali moje nazwisko...

 

Dom duchów

 Pewna rodzina z dwójką dzieci wprowadziła się do dużego domu. Głosiła legenda że każdy poprzednik mieszkający w tym domu znikał w niewyjaśnionych okolicznościach. Ale dorośli w to nie uwierzyli lecz dzieci postanowiły sprawdzić każdy zakamarek domu. Szukali wszędzie. W piwnicy, w salonie, ogrodach i reszcie pokojach lecz niczego nie znaleźli. Został im tylko strych...Weszli po skrzypiących schodach na górę i szukali. Znajdywali tam różne obrazy i inne starocie lecz gdy chłopiec przeszedł koło okna usłyszał płacz i jęczenia. Zawołał swoją starszą siostrę i szukali czegoś co wywoływało ten dźwięk. Co minutę płacz się nasilał i dobiegał ze wszystkich stron. Rodzeństwo uciekło ze strychu i powiedzieli o wszystkim rodzicom ,lecz oni w to nie uwierzyli. Po kilku dniach płacz rozszedł się po całym domu...Dochodziły do tego śmiechy odgłosy bawiących się dzieci i wiele innych. Rodzina postanowiła wezwać medium żeby pomogła im w wygonieniu duchów. Następnego dnia przyszła kobieta która zgodziła się pomóc w przepędzeniu duchów.

 -Ten dom jest przeklęty, lepiej uciekajcie stąd jak najszybciej! Bo inaczej skończycie jak inni ludzie...-powiedziała kobieta wyciągnęła starą książkę i mruczała coś pod nosem. Gdy weszła na strych ryknęła ze strachu. Zobaczyła tam wszystkich poprzednich mieszkańców tego domu. Gdy rodzina weszła na strych zrozumiała co się dzieje. Chcieli uciec lecz drzwi się zatrzasnęły. Duchy zaczęły się zbliżać do ludzi mówiąc:

-Zostańcie z nami! Będziemy tu mieszkać przez wieczność ale najpierw musicie zginąć...

Nigdy! -krzyczeli ludzie!

-Nie macie wyboru....Jest tu tak smutno bez nowych mieszkańców więc musicie zostać...- ludzie nie mieli szans na przeżycie...Duchy rozszarpały ich ciała...

 

Nikt w tym domu nie chciał już zamieszkać....

 

 

 

Tę historyjkę napisałam sam lecz chyba nie do końca mi się udała....Może następne będą lepsze.


 

Sandra

Sandra razem z mamą postanowiły wyciąć róże następnego dnia.Wycięły je ale natychmiast odrosły.Zbliżała się pełnia księżyca.Sandra nie mogła spać w nocy, dręczyły ją koszmary.14 kwietnia miała być pełnia księżyca.Jej mama musiała wyjechać na jedną dobę i Sandra była sama w domu.W nocy nawet się nie przebrała i ciągle patrzyła się przez okno.Była 11:59.Światło księżyca powoli wędrowało w strone róż.Mineła 00:00.Światło padło na niebieskie róże.One natychmiast zwiędły i opadły.Ziemia poruszała się.Ktoś a może coś wstało z ziemi i ruszyło w strone drzwi.Gdy zjawa weszła, Sandra wyskoczyła przez okno i uciekła do koleżanki z którą była umówiona.Drzwi do jej domu były otwarte.Sandra weszła i zobaczyła martwą rodzinę Agnieszki.Chwilę później odwróciła się i zobaczyła swojego ojczyma.W ręce trzymał nóż.Powiedział: Teraz ja i twoja matka będziemy szczęśliwi.I ...         ZABIŁ JĄ.
                                                                                                                           KONIEC

Historia

Julia wyszła pewnego dnia z domu. Chciała odwiedzić przyjaciółkę i zostać u niej na noc.Zadzwoniła do drzwi i otworzyła jej mama Ulki( to ta przyjaciółka).Zaprosiła ją do domu i zawołała Ulkę.Przez cały dzień bawiły się , wygłupialy, plotkowały.Gdy wreszcie około godziny 1:30 w nocy poszły spać Julia długo nie mogła zasnąć.Ula dawno już spała.Julia była zmęczona ale nie mogła zasnąć.Wreszcie zasnęła.Miała bardzo zły sen.Raczej koszmar.Śniła że nad nią stoi jej ojczym z pistoletem i celuje w nią.Jej ojciec nie żył.Umarł jak miała 9 lat w wypadku samochodowym.Teraz Julia miała 16 lat.Matka dziewczyny pobrała się na nowo.Julia nie znosiła swojego ojczyma a ojczym nie znosił jej.Nagle obudziła się ponieważ we śnie jej ojczym-John chciał ją zabić.Nic się nie działo.Obok spała Ulka.Uspokojona Julia zasnęła.Następnego dnia miały iść z Ulką na łyżwy.Dziewczyna spóźniała się więc Julia zadzwoniła do domu Uli.Odebrała płacząca mama Uli.Ula była w szpitalu.Ktoś poderżnął jej gardło i zadał dwa ciosy w brzuch.Teraz lekarze walczą o jej życie.Julia natychmiast pojechała tam ze swoją mamą.Mama Uli była zaprzyjaźniona z mamą Julki.Po wielogodzinnej walce o życie Uli.Operacja skończyła się...niepomyślnie.Wprawdzie Ula przeżyje ale nie będzie mogła chodzić.Będzie jeździć na wózku.Julia nie mogła sobie wybaczyć że nie zaragowała jakoś na swój sen.Po wielu badaniach okazało się że Ulka została zgwałcona przez ojczyma Julii.Mama Julki rozwiodła się z Johnem.A John poszedł do więzienia.Ula wyzdrowiała i wszystko dobrze się skończyło chociaż Ulka jeździ na wózku.

 ******************************************************************************************

Dziewczyny!!!!!Ta historia nie jest prawdziwa ale ostrzegam was!!!!!Bo każdej z nas może się coś takiego przydarzyć jak Ulce!!!!!Więc strzeżcie się!!!Ja nie żartuję. Ta historia mogła zakończyć się również tak:

Operacja skończyła się ...niepomyślnie.Ulka umarła.Badania wykazały również że Ulka została zgwałcona.Dochodzenie wykazało że to John-ojczym Julii jest sprawcą tego wszystkiego.Dostał dożywocie.Mama Julii natychmiast wzieła z nim rozwód.

Więc...UWAŻAJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Krwawy pies

 

Rodzice 12 letnej Ani poszli na całonocną imprezę z okazji walentynek. Ania została sama w domu ze swoim pieskiem który zawsze dotrzymywał jej towarzystwa a gdy sie bała lizał ją po dłoni. Ania bez zadnych obaw siedziała w domu, grała na komputerze, czytała gazety aż usiadła przed telewizorem włansie leciały wiadomości z ostatniej chwili : ,, Po Osiedlu Braci Sniadeckich grasuje seryjny morderca, uciekł on z więzienia i jest poszukiwany przez policję. proszę pozamykac wszystkie drzwi i czuwac w niebezpieczeństwie''. Ania przelękła sie i wystwiła ręke za fotel odrazu poczuła lizanie po ręku co ją troche uspokoiło, wiedziala z enei jest sama. Leżała przez dłuższa chwile nagle usłuszała przytłumiony pisk swojego psa ale nie zwróciła na to zbytnio uwagi tylko odkrzyknęła,,, Azor cicho bądź wszystko jest w porządku'' dalej oglądała telewizje nagle usłyszała,, Kap, kap, kap''' pomyślała ze leci z kranu , ponownie usłyszała ,,kap, kap,kap'' trosze sie przestraszyła i poczuła ns swojej dłoni miłe lizanie, i juz czula sie bezpiecznie. Ponownie usłyszała ,,kap, kap, kap'' lekko zdenerwowana uciążliwym kapanie wstała i poszła do łazieki. Ku jej prerażeniu na kaloryfemrze lezała odcięta głowa psa, Ania była w szoku o mało nie zemdlała obróciła sie w strone lustra na którym pisało ,, NIE TYLKO PSY POTRAFIĄ LIZAĆ'' nie zrobiła kolejnego kroku...została oblana kwasem...umierała powoli w ogromnych cierpieniach. Sprawcy tego czynu do tej pory nie złapano.. Chyba wiecie kto ją lizał po ręku...HA HA HA

Zombie

W ciemne noce dzieją się różne rzeczy. Ale nikt nie podejrzewał co może się stać tej nocy, nikt a tym bardziej piętnastoletni Alex. Został sam w domu. Ledwie jego rodzice zniknęli za rogiem, chwycił za telefon i wykręcił numer dziewczyny. Umuwili się że Lili, jego dziewczyna przyjdzie około 23.30. Minęła północ, wpółdo pierwszej , pierwsza... W końcu zadzwonił dzwonek. Alex otworzył. W drzwiach stała Lili. Twarz miała zasłoniętą kruczoczarnymi włosami. Chłopak odgarnął je pieszczotliwym ruchem... jego oczom ukazał się przerażaacy widok. Z ust dziewczyny zaczęła obficie lać się krew, jej oczy zbielały i pokazały się wszystkie żyły. Alex cofał się w stronę tylnych drzwi. Lili wyciągała dłonie ku niemu. W końcu zaczęła za nim iść. Chłopak chwycił butelkę i rozbił ją na głowie zombie. To nic nie dało. Pobiegł do swojego pokoju i wziął z tamtąd kij do basebola. Wrócił do miejsca gdzie stała dziewczyna wyjąca przerażliwie. Przepraszam Lili. Krzyknął i zaczął okładać postać kijem. Zombie chwyciło go za szyję i zaczeło dusić. Nie umiał nabrać powietrza. Zebrał resztki sił i uderzył Lili jeszcze raz. Postać upadla na ziemię. Powoli zaczęła się zmieniać. Wygłądała zwyczajnie, tylko krew lała się z rany zadanej butelką. Wrócili rodzice Alexa. Krew przestała sączyć się na błękitny dywan. Alex!!! Coś ty zrobił??? krzyczeli rodzice. Dalej wszysko było tak jakby ją po prostu zamordował. Jednak dzień przed pogrzebem ciało dziewczyny zniknęło. Być może rodzice dziewczyny potajemnie oddali je do kremacji, ale być może Lili postanowiła się zemścić. A więc strzeż się. Może wkrótce zapuka do twych drzwi...

Na zawsze razem

Szczęśiwa para wybiegła z koscioła. W okół rozległy się radosne okrzyki, wszyscy rzucali w państwa młodych ryżem. Wszyscy po uroczystosci w kosciele udali się do domu pana młodego na wesele. Wszyscy świetnie się bawili, pili śpiewali aż w końcu ktoś zaproponował zabawę w chowanego. Wszyscy zgodnie się zgodzili. Pan młody miał szukać. Po chwili wszyscy już znaleźli godne uwagi skrytki i pan młody wyruszył na poszukiwanie. Kiedy odnalazł wszystkich oprócz panny młodej wszyscy zaczęli jej szukać. Kiedy po pól godzinie dziewczyny nie udało się znaleźć zabawa zmieniła się w w horror. Wszyscy biegali po domu i wołali ,, juz koniec, wszyscy się znaleźli, możesz wyjść!". Na nic. Lilian-bo tak się nazywała panna młoda się nie znalazła. John- pan młody był załamany. Mijały dni , tygodnie , miesiące , lata a Lilian się nie odnalazla. Po paru latach John poznał Kate i zaręczył sie z nią. Odnalazł sens życia i zapomniał o tragicznym zdarzeniu. W dzień przed ślubem wrócił do domu sam, gdyż Kate chciała spędzić noc w domu z rodzicami. Wchodząc do domu zauważył że drzwi są otwarte. Zaneipokoiło go to bo zawsze sprawdzał czy dobrze zamykał drzwi. Wszedł do środka

-Kate? To ty?- krzyknął. Cisza. Jednak ktoś był na górze. Uslyszał szmer

 -Kate? Jesteś tam?-krzyknął i pobiegł schodami na górę. Zobaczył ślady krwi na podłodze. -o Boze..-wyszeptał. Podążył za krwawym śladem. Doszedł do pokoju na strychu. Otworzył drzwi wszedł na strych. Ślad urywał się przy starym wielkim kufrze. John niepewnie chwiejnym krokiem podszedł do kufra. Kufer był tak duży że mógłby pomieścić dorosłą osobę. Chciał podnieść wieko ale się nie dało. Wziął łom kóry leżał na półce i z trudem otworzył wieko. Podniósł go i to co zobaczyl sprawiło że w pierwszej chwili znieruchomiał ale później klęknął przy kufrze łkając. Leżała w nim skulona Lilian a raczej jej zwłoki, które już zaczęły się rozkładać. Po otwarciu wieka Johna uderzył okropny odór zgnilizny. Pewnie Lilian chciała znaleźć dobrą kryjówkę podczas tamtej zabawy, nie wiedziała że wieko się zatrzaskuje nie mogła wyjść, nikt nie słyszał jej wołania przez grube wieko... Po chwili stało się jeszcze coś gorszego niż samo znalezienei ciała Lilian. Głowa dziewczyny poruszyła się. Odwróciła się w stronę Johna i otworzyła swoje, pożółkłe zgniłe oczy.

 -widzę że o mnie zapomniałeś -John cofnął się tak szybko że aż się przewróił.

-co? jak? -znalazłeś sobię inną, już mnie nie kochasz?-powiedziała ,,Lilian" wstając i wychodząc z kufra.

 -nie.. to znaczy.. nie było cię tyle czasu.... -rozumiem... ale nie martw się kochany teraz już będziemy razem na zawsze!-krzyknęła a jej głos echem poniósł się po pustym domu. Po czym podeszła do mężczyzny chwyciłą go jedną ręką za kark i wykręciła go do tłu. Jego głowa zawisnęła bezwładnie w jej rękach. Teraz naprawdę zostali razem na zawsze, krążą po domu do dziś , i zabijają każdego kto przerywa ich spokój i śmie zamieszkać w ich rodzinnym domu. Spytacie się co się stało z Kate? Kiedy John nie odbierał jej telefonu przyszła do niego do domu i już nie wyszła. Tak jak każdy inny kto tam wszedł.

Duch studenta

Powrot studenta (XX wiek, w pobliżu Preston w Lancashire, Anglia) Bob i Kathy wprowadzili się do nowoczesnego blizniaka w niewielkiej miejscowosci w Lancashire. Żadne z nich nie interesowało się zjawiskami paranormalnymi i nie miało wczesniej doswiadczeń w tym zakresie. Byli więc tym bardziej zaskoczeni, gdy okazało się że wraz z domkiem weszli w posiadanie ducha. Wkrótce po wprowadzeniu się do blizniaka Kathy zmywała w kuchni, gdy nagle dostrzegła cień przesuwajacy się za oknem. Wyjrzała więc i zobaczyła pozornie całkiem realna postać młodzieńca w sfatygowanych spodniach z brazowego welwetu, brudnoszarej kurtce i zabłoconych ciężkich butach. Strój był mniej więcej współczesny i prawdę mówiac, możnaby owa postać wziać za chłopaka z pobliskiej farmy. Kathy przygladała się, jak szedł przez ogród w stronę żywopłotu z głogu. Wybiegła z domu, żeby się dowiedzieć, czemu ów młodzian włóczy się po jej ogrodzie, ale nie było już po nim sladu. W ciagu następnych tygodni zjawisko powtarzało się wielokrotnie. Postać zawsze szła ze spuszczona głowa, patrzac w ziemie. Zbliżała się do tylnych drzwi domku, ale zamiast do nich zastukac, jak wyraznie miała zamiar, odwracała się i przechodziła na tyły ogrodu. Kathy widziała jak chłopak przedostawał się przez gęsty żywopłot na sasiednie pole, posrodku ktorego znikał. Czasami mignał jej tylko cień postaci w jednym z punktów stałej trasy widma, niekiedy było ono niewyrazne i jakby przezroczyste, kiedy indziej zas młodzieniec wygladał bardzo naturalnie. Zawsze był tak samo ubrany, miał identyczny wyraz twarzy i poruszał się po tej samej drodze. Kathy nie opowiadała o zjawie swoim dzieciom, gdyż nie chciała ich straszyć. Jej maż, chociaż okazał żonie zrozumienie, sam nigdy nie widział owej postaci i pozostał wobec całej sprawy sceptycznie nastawiony. Przybywszy z wizyta w niedzielne popołudnie, rodzice Kathy wysiedli z auta i zbliżali się do domu, gdy ujrzeli postać młodzieńca idacego w tym samym kierunku. Udali się za nim na tyły domu i dotarłszy tam, przekonali się, że tylne dzrzwi, prowadzace do jadalni sa uchylone. Nie chcac przeszkadzać komus, kogo wzieli za goscia córki, zbliżyli się ostrożnie. Nie ujrzeli już ponownie ducha, a żadna z osób przebywajacych w domu wogóle go nie dostrzegła.Bob, Kathy i dzieci pili własnie kawę po lunchu, gdy rodzice zastukali do drzwi. Matka Kathy spytała kim jest ów nieznajomy gosć i dowiedziała się że nikogo poza nimi nie było. oboje rodzice Kathy zgodnie twierdzili, że szli scieżka za jakims młodzieńcem, którego dokładnie opisali. Kathy natychmiast zorientowała się że chodzi o zjawę, która ona sama widywała. Ucieszyła się , gdyż wydażenie dowiodło, że nie był to wyłacznie twór jej wyobrazni. Minęło kilka miesięcy i ów mężczyzna więcej sie nie pojawił. Wspomnienia Kathy zaczęły się zacierać. Nieoczekiwanie po upływie roku, gdy Kathy stała przy tylnym oknie kuchni patrzac na kwiaty, ujrzała nagle przechodzaca obok zjawę. Trzy dni pózniej Kathy i jej rodzice siedzieli na patio na tyłach domku, gdy nagle młody człowiek ukazał się na scieżce i zaczał na oczach wszystkich przechadzać się po ogrodzie. Matka Kathy zawołała cos do niego, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Obie, Kathy i jej matka ruszyły za zjawa i ujrzały, że znika, podobnie jak to było zawsze. Prawdę mówiac żadna podjęta przez kathy próba przyciagnięcia uwagi widma nie dała rezultatu. Postac odbywała tylko raz po raz identyczna wędrówkę. Udało się jedynie ustalić, iż zjawa pojawia się wyłacznie w pazdzierniku. Poważnie zaniepokojony o żonę Bob zwrócił się wtedy o pomoc do instytutu Badań Metapsychicznych. Pracownik instytutu, prof. Colin Gardner, opublikował nastepnie sprawozdanie z owych wydarzeń w ksiażce Ghost Watch (Czyhajac na duchy). Udało mu się przeprowadzic sledztwo w tej sprawie. Zanim domek został wybudowany, teren należał do gruntów farmy, w których skład nadal wchodziły pola na tyłach owego domku. Niegdys biegła tędy scieżka przecinajaca ziemie farmy, dokładnie tam, gdzie obecnie znajdował się dom i ogród. Po tej własnie dróżce przechadzała się zjawa. Wydaje się, że mieszkajace na farmie małżeństwo zachęcało swego syna, żeby studiował a nie trudnił się praca na roli. Chłopak poszedł za ich rada, i udało mu się dostac na uniwersytet. Jednak miał tam poważne kłopoty i często wędrował scieżka przez pola ze spuszczona głowa, próbujac podjac jakas ważna decyzję. Jak to często bywa w przypadku młodych ludzi, rodzicom nie udało się dotrzeć do syna i pomóc mu; mogli tylko mieć nadzieję, że chłopak sam upora się ze swym problemem. Niestety stalo się inaczej : pewnego popoludnia w pazdzierniku ich syn rzucił się do stawu i utonał......

Krwawiące drzewa

Do takich okazów należy ponad siedemset letni cis, rosnący na cmentarzu St. Brynach w walijskiej miejscowości Nevern, w pobliżu Newport w Pembrokeshire. Przez kilka dziesięcioleci czerwona, podobna do krwi ciecz sączyła się z naturalnej szczeliny w pniu na wysokości około dwóch metrów nad ziemią.

Według miejscowej legendy była to krew średniowiecznego mnicha, powieszonego na cmentarzu za niepopełnioną zbrodnię. Przedstawiciel świata nauki, Derek Patch z Komisji Leśnictwa, twierdzi tymczasem, że była to woda deszczowa gromadząca się w dziupli, nasączona barwnikiem gnijącego drzewa i spływająca w postaci czerwonej cieczy. Drzewo eukaliptusowe ścięte 19 czerwca 1984 roku w pobliżu wioski Ambohibao na Madagaskarze zaskoczyło wszystkich, tryskając nieoczekiwanie przy pierwszym uderzeniu siekierą strugami czerwonego, podobnego do krwi płynu. Makabryczne wydarzenie skłoniło okoliczną ludność do oddania drzewu boskiej czci, zwłaszcza że rosło ono w miejscu świętym, zwanym "grobowcem czarowników". Kiedy próbki "krwi" drzewa poddano naukowej analizie, okazało się, że czerwony barwnik to najprawdopodobniej rozpuszczalny w wodzie związek flawonoidowy, znany pod nazwą antocjanu.

 

nAWIEDZONY DOM

Gill House ( 1940 rok, miejsce w pobliżu Broomfield, w hrabstwie Cumberland - Anglia) Gill House w pobliżu Broomsfield w hrabstwie Cumberland to budowla pochodzaca (przynajmniej częsć) z poczatku XIII wieku. Podczas II wojny swiatowej była wykorzystana jako baza Kobiecych Sił Ladowych. Od samego poczatku wiele stacjonujacych tam kobiet słyszało dziwne odgłosy, dobiegajace z jednego z pomieszczeń połozonych w najstarszej częsci domu. Przypuszczano, że powodem hałasów sa szczury, ale inspekcja sanitarna niue wykazała żadnych sladów tych szkodników. Hałasy nasiliły się i niekiedy można było usłyszeć kroki. kilka dzieczat zakwaterowanych w pokoju, z którego owe hałasy dochodziły, zameldowało, że ktos próbował je udusić i odmówiło pozostania w tym pomieszczeniu. relacjonowane incydenty miały miejsce przeważnie podczas trzech następujacych po sobie nocy w ostatniej kwadrze księżyca. Panna Eouclby z kobiecych sił ladowych wysłała komisję do zbadania tej sprawy. W skład zespołu weszli niejaka pani Perkins oraz proboszcz z Ainstable, wielebny N.C.Murray i jego żona. Spotkali się z zarzadzajaca budynkiem panna Mandale. Oswiadczyła, że jaj samej nie przytrafiło się nic przykrego, ale była wyraznie przejęta strachem i przerażeniem, które odczuwały dziewczęta. Poczatkowo nic wielkiego się nie zdarzyło i pani Murray podsunęła , że stukanie powinno spowodować jakies efekty. Wobec tego pani Perkins głosno zastukała w kredens. Nie miała pojęcia, do czego to doprowadzi. Przez chwilę nic się nie działo, a następnie jakby w odpowiedzi na stukanie rozległ się głosny szelest. Nagle z kredensu wyłoniła się męska postać. ruszyla prosto ku pani Perkins i zatrzymała się tuż przed nia. wszyscy usłyszeli dziwny odgłos, jakby szmer wędkarskiego kołowrotka. Pani Perkins stwierdziła też, że odczuła zimno, gdy owa postać znajdowała się tuż obok niej. Następnie zjawa podeszła do pastora Murraya i zaczęła stukać w scianę, co dawało metaliczny pogłos. Obecni poczuli okropny odór, który - być może na skutek pewnych skojarzeń myslowych - okreslili słowami "przeciekajaca trumna". Postac krażyła dookoła postukujac prawie trzy godziny i wreszcie zniknęła w kredensie, stojacym po przeciwnej stronie pokoju od miejsca, z którego wyszła. Zapadła kompletna cisza i komisja zeszła na dół. Członkowie zespołu poinformowali pannę Mandale, że ich zdaniem pokój jest nawiedzony przez ducha i dziewczęta nie powinny w nim mieszkać; nie podali jednak dokładnego opisu zdarzeń. Korzystajacy z tablicy z alfabetem używanej na seansach spirytystycznych, pastor Murray i jego żona, pózniej rownież w towarzystwie pani Perkins, próbowali nawiazać kontakt z duchami z Gill House. Wygladało na to, że osiagnęli pewne rezultaty. Miały to być zjawy Geralda Wreaya i jego służacej Lily. Gerald oznajmił że był jakobita, żyjacym za panowania Jerzego I. z rozmowy przeprowadzonych z duchami wynikało iż Geral, wyjatkowy bezbożnik wykradł relikwie, które ukrył w Gill House. na pytanie, czy dałoby się je odnalezć, usłyszano odpowiedz, że relikwie rozsypały się w proch. Podczas kolejnego seansu dowiedziano się, iż niekiedy w domu tym przebywaja całe hordy zlych duchów. Prowadzacy seans zostali ostrzeżeni, by je zostawić w spokoju. Baza została zamknięta. Gill House jest teraz prywatna rezydencja, ale obecny własciciel nie udzielił odpowiedzi na temat aktualnej sytuacji w domu ani możliwosci przeprowadzenia dalszych badań.

WYWOłYWANIE DUCHóW

Kate, Marie, Sarah i Clementine były przyjaciółkami od lat. Wszystko robiły razem. Uwielbiały razem robic zakupy, spotykać się, rozmawiać, szaleć. Ich zycie było szczęśliwe. Jednak głupota, którą zrobiły zniszczyła im całe dalsze życie. Marie mieszkała na poboczu miasta w dużym domu ze strychem. Był on typowy: zakurzony i zagracony. Rodzice Marie w rocznice swojego słubu postanowili wyjechać na dwa dni nad morze. Marie była w siódmym niebie. Zaprosiła przyjaciółki na całą noc. Dziewczyny bawiły sie świetnie. Ogladał filmy, biły sie poduszkami i zajadały popcorn az nagle Clementine zapropon...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin