Daniela Giordano & Jan Pająk - Piramida myśli.pdf

(1051 KB) Pobierz
681529153 UNPDF
681529153.001.png
681529153.002.png
PIRAMIDA MYŚLI
Daniela Giordano Jan Pająk
Z powodu dużej lości tekstu zmuszony byłem skupić się tylko na wątkach dotyczących histori
powstania piramidy oraz opisach jej budowy.
NIEZWYKŁA PRZYGODA
Daniela Giordano
Było to jednej nocy około lata 1978 roku. Spałam w swojej sypialni. Niespodziewanie
mój sen został przerwany. Podobnie jak to się czasami zdarza gdy film urywa się
podczas projekcji, jedynie ogromny czarny ekran bez zaznaczającego się obrzeża
pozostawał w zasięgu mojej widoczności. Na tym czarnym ekranie pojawiła się
"Istota", najprawdopodobniej płci męskiej. Właściwie to "on" wyglądał nieco niezwykle
- patrz rysunek C1. Miał głowę dosyć dużą i okrągłą jak kula bilardowa. Jego skóra
była mleczno-biała. Możliwym było dostrzeżenie przez nią cienkich, czysto
niebieskich i różowych żyłek włosistych na jego karnacji. Wzór tych żyłek
przypominał mi delikatne zmarszczki na skórze twarzyczki u przedwcześnie-
urodzonego noworodka. Nos zaledwie się zaznaczał, usta były jedynie krótkim,
poziomym odcinkiem na maleńkim podbródku. Jednak jego oczy były duże, czysto
niebieskiego koloru, słodkie w spojrzeniu, osadzone nad bardzo wysokimi kościami
policzkowymi. Nie wyglądało na to, że na skórze jego twarzy kiedykolwiek rosła
broda. Nie miał on też wcale włosów. Szyja była cienka jednak niezbyt długa. Klatka
piersiowa, ramiona i ręce były biało-szare, być może jedynie połowę tonu ciemniejsze
niż głowa - tak jakby ubrany był w niezwykle cienki kombinezon ciasno przylegający
do jego ciała. Nie pamiętam abym widziała jego paznokcie lub uszy. Pomiędzy swymi
rękami trzymał on piramidkę około 27.5 [cm] wysoką (patrz rysunek C2). Na zewnątrz
była ona mlecznego koloru i wyglądała jakby wykonana z matowego plastyku lub
perspex'u ("perspex" jest to przemysłowa nazwa dla materiału konstrukcyjnego
wykonanego z żywicy metakrylanu metylu, po angielsku "methyl methacrylate
resins"; popularnie jest on także nazywany "szkłem organicznym" lub
"pleksiglasem"). Przestrzeń wewnętrzna pozostawała niewidoczna. Jego prawa ręka
podtrzymywała piramidę od spodu, podczas gdy otwarta i zaciskająca się dłoń jego
lewej ręki spoczywała na jej wierzchołku. Zwrócony on był do mnie jak połowy
długości fotografia. Nie wyglądał na szczupłego, nie wyglądał też na grubego.
Definitywnie nie można by go nazwać chudym. Sprawiał wrażenie jakby nigdy nie
wykonywał żadnych ćwiczeń gimnastycznych przez całe swe życie. Pozwolił mi
patrzeć na siebie przez chwilkę czasu zanim zaczął mówić. Nie poruszał przy tym
ustami i jego słowa docierały bezpośrednio do mojego umysłu we włoskim - jakbym
miała swe uszy tam raczej niż na bokach swojej głowy. Kiedy mówił jego piramida
wydzielała intensywne i miękkie białe pulsujące światło jakie odzwierciedlało rytm
jego słów i emocji. "Musisz zbudować piramidę taką jak ta", powiedział do mnie.
"Dlaczego?" ja zapytałam. (Nie lubię gdy nieznajomi mówią mi co powinnam albo też
nie powinnam uczynić.) "Abyśmy mogli lepiej porozumiewać się ze sobą", on
odpowiedział. Wyglądało mi to na dobrą odpowiedź. Rozważyłam przez chwilkę
swoje 'zdolności techniczne' po czym powiedziałam: "To nie jest możliwe. Ja nie
jestem w stanie tego wykonać. Ja przecież nie zgromadziłam wymaganej wiedzy
technicznej." "Nie przejmuj się, to nie jest trudne", odpowiedział upewniającym tonem
i z uczuciem uśmiechu przebijającym z jego słów. "Słuchaj co powinnaś uczynić"
kontynuował. "Weź szklaną tubę i zapełnij ją w połowie solą w połowie rtęcią. Potem
musisz wprowadzić w nią próżnię..." Tu mu przerwałam zapytując: "Jaki rodzaj soli?".
(Pomyślałam, że w mojej kuchni stoją dwa słoiki ze solą. Jeden z nich zawiera
drobną sól do naczyń, podczas gdy drugi zawiera sól z grubymi ziarnami - jaką
nazywamy 'sól kuchenna' ponieważ wsypuje się ją bezpośrednio do wody kiedy
gotujemy spaghetti.) "Sól kuchenna byłaby dobra", on odpowiedział. "Potem połącz
tubę ze spiralą zaś spiralę z piramidą {ramą}. Potem ... " Przerwałam mu ponownie -
tym razem nieco zdenerwowana ponieważ straciłam już 'wątek' rozmowy: "To jest
zbyt trudne!" Tym razem moje protesty nie spowodowały żadnego wrażenia.
Kontynuował nie speszony jakby wcale mnie nie słyszał: "... wstaw kryształ kwarcowy
w środek spirali i ponad tubę ..." "Ale ja nie jestem w stanie!", powtórzyłam. "... nałóż
dyski z aluminium na każdą z powierzchni bocznych piramidy. Jeden z nich musi
mieć otwór w środku ..." Im więcej on mówił tym bardziej byłam zdenerwowana. Nie
dał mi wcale czasu do namysłu. Zapełniał mnie zbyt wieloma informacjami i ja nie
miałam czasu aby wszystko to zasymilować. Już prawie zapomniałam co powiedział
mi na początku rozmowy. Krzyknęłam: "Zatrzymaj się, proszę, stój!" "... zbuduj
piramidę {ramę} i spiralę z miedzi i połącz je razem ..." Teraz stałam się naprawdę
rozgniewana. Moje wtrącenia zostały całkowicie zignorowane. Kiedy zaś druga
osoba nie zwraca na kogoś uwagi, jest to narzucanie się a nie zaś dialog.
Krzyknęłam więc ponownie: "Stój. Ja nie rozumiem!". Jednak w owym czasie on już
całkowicie się 'rozkręcił'. Wyglądał jak nagrany na taśmę wideo. "... kiedy je
połączysz pamiętaj, że wszystko musi być w proporcji: ta pomiędzy piramidą i spiralą
musi być taka sama, kwarc i częstotliwość muszą być harmoniczne. Nawet
wewnętrzna pojemność piramidy musi być pod próżnią ..." Nie pamiętam już co
jeszcze powiedział. Kontynuował objaśnienia jeszcze przez dłuższą chwilę, jednak ja
już nie słuchałam. W owym momencie cały mój wysiłek skierowany był na próbę
przerwania tego kontaktu. Wiedziałam, że część mojego umysłu była podłączona do
jego, jednak jego wola "pancernego-kamikadze" (niezwykle silna wola) całkowicie
wytrącała mnie z równowagi. Stąd całym wysiłkiem swej woli próbowałam wydostać
się z tej sytuacji. Kiedy byłam dzieckiem zdołałam odkryć, że aby przerwać jakiś zły
sen albo nocną marę wystarczyło zezłościć się na głównego bohatera snu, albo na
sytuację, albo też na siebie samego. Działało to także teraz i w efekcie zbudziłam się
bez tchu i z sercem bijącym szalenie. Stwierdziłam, że ciągle jestem w swej sypialni i
że naokoło jest noc.
Poszukiwanie upewnienia
W gorączce chwili nie pomyślałam - ani też nie miałam czasu - aby spytać go o imię.
Stąd w niniejszym opracowaniu nazywała go będę "mały biały ludzik z niebieskimi
oczami". Następnego dnia moja pamięć pozostawała nienaruszona. Przeżycie ciągle
odcinało się żywo w moim umyśle. Pamiętałam doskonale tego mężczyznę, jego
instrukcje i piramidę pomiędzy jego dłońmi. Nie widziałam wewnętrznej części
piramidy, polegałam więc tylko na jego słowach co było w jej środku. Obserwowałam
tylko zewnętrzną powierzchnię piramidy która wydzielała białe pulsujące światło -
jasne gdy on mówił, miękkie kiedy ja mówiłam lub krzyczałam. Myślałam że ów sen,
jak wszystkie inne sny, zwolna rozmyje się w pamięci z upływem czasu. Jednak
wcale tak nie było. Przyłapywałam się w następnych dniach jak w myślach śledziłam
niektóre etapy nieprawdopodobnej budowy tej piramidy. Akademicko rozważałam jak
połączyć tubę wykonaną ze szkła, ze spiralą wykonaną z miedzi i nagle słowo
Zgłoś jeśli naruszono regulamin