01 King William - Przygody Gotreka i Felixa - Zabojca Trolli.pdf

(1381 KB) Pobierz
13525400 UNPDF
William King
Przygody Gotreka i Felixa
tom I
ZABÓJCA TROLLI
Tłumaczył Grzegorz Bonikowski
13525400.003.png
 
Spis treści
GEHEIMNISNACHT .............................................................................................. 3
(Geheimnisnacht)
WILCZY JEŹDŹCY ............................................................................................... 23
(Wolf Riders)
MROK POD ŚWIATEM ......................................................................................... 62
(The dark Beneath the World)
ZNAMIĘ SLAANESZA .......................................................................................... 98
(The Mark of Slaanesh)
CIEMNOŚĆ I KREW ............................................................................................. 140
(Blood and Darkness)
WŁADCY MUTANTÓW ........................................................................................ 200
(The Mutant Master)
DZIECI ULRICA .................................................................................................... 218
(Ulric's Children)
13525400.004.png
Geheimnisnacht
Po strasznych przypadkach i koszmarnych przygodach, jakie przeżyliśmy w Altdorfie, ja i
mój towarzysz zbiegliśmy na południe, postępując ścieżkami, które wybierał dla nas ślepy los.
Korzystaliśmy ze wszelakich środków transportu jakie się nadarzały: dyliżansu, wieśniaczej
bryki, wozu z beczkami piwa lub idąc na własnych nogach, gdy wszystko inne zawiodło.
Był to dla mnie czas ciężki i wypełniony obawami. Wydawało mi się, że za każdym
zakrętem oczekuje na nas niebezpieczeństwo aresztowania, a potem uwięzienia lub egzekucji.
Wypatrywałem szeryfów w każdej tawernie i łowców nagród za każdym krzakiem. Jeśli
Zabójca Trolli wiedział, jak sprawy mają się w istocie, nigdy nie próbował podzielić się tą
wiedzą ze mną.
Dla takiego ignoranta w kwestii prawdziwego stanu naszego aparatu ścigania, jakim
wówczas byłem, wydawało się zupełnie możliwe, że cała potęga Imperium zdąża do pojmania
dwóch wygnańców - nas samych. Nie miałem naówczas żadnego pojęcia o tym, jak niemrawo
i nieczęsto wprowadzano prawo w życie. W istocie wielki to żal, że wszyscy ci szeryfowie i
wszyscy łowcy nagród zaludniający moją wyobraźnię, w rzeczywistości nie istnieli - inaczej
bowiem może zło nie wybujałoby tak silnie w granicach mojej ojczyzny.
Rozmiary i natura zła stały się dla mnie jasne pewnego mrocznego wieczora, po
załadowaniu się do zmierzającego na południe dyliżansu, podczas być może najbardziej
nawiedzonej nocy w całym naszym kalendarzu...
- Fragment z Moich Podróży z Gotrekiem,
Tom II, spisanych przez Herr Felixa Jaegera
(Wydawnictwo Altdorf, rok 2505)
13525400.005.png
- Przeklęci wszyscy człeczy woźnice i wszystkie człecze kobiety - wycedził Gotrek
Gurnisson, dodając przekleństwo po krasnoludzku.
- Nie mogłeś nie obrazić lady Isoldy, prawda? - powiedział rozdrażniony Felix Jaeger. -
Całe szczęście, że nas po prostu nie zastrzelili. Jeśli można nazwać „szczęściem" porzucenie
w Reikwaldzie w Wigilię Geheimnisnacht.
- Zapłaciliśmy za nasz przejazd. Mieliśmy takie samo prawo usiąść w środku co ona.
Woźnice to żałosne tchórze - mruknął Gotrek. - Odmówili walki ze mną sam na sam. Mogą
mnie nadziać na stal, ale zastrzelenie grubym śrutem to nie śmierć dla Zabójcy Trolli.
Felix pokręcił głową. Widział, że zbliża się jeden z ponurych nastrojów jego kompana.
Nie będzie się z nim wykłócał. Felix miał mnóstwo innych spraw, którymi musiał się
martwić. Słońce zachodziło, przydając okrytej mgłą puszczy rudawą barwę. Długie cienie
tańczyły dziwacznie i przynosiły na myśl wiele przerażających opowieści o koszmarach
kryjących się pod osłoną drzew.
Wytarł nos o brzeg płaszcza i otulił się szczelniej wełną z Sudenlandu. Pociągnął nosem i
spojrzał w niebo gdzie widoczne już były Morrslieb i Mannslieb, księżyce mniejszy i
większy. Morrslieb wydawał się promieniować słabą zielonkawą poświatą. To nie był dobry
znak.
- Myślę, że ogarnia mnie gorączka - powiedział Felix. Zabójca Trolli popatrzył na niego i
zachichotał pogardliwie.
W ostatnich promieniach umierającego słońca, łańcuch w jego nosie błyszczał krwawym
łukiem biegnącym od nozdrza do płatka ucha.
- Twoja rasa to słabeusze - rzekł Gotrek. - Jedyna gorączka jaką czuję dzisiaj to gorączka
walki. Ona śpiewa w mojej głowie.
Odwrócił się i wpatrzył w ciemność lasu.
- Wyłaźcie, małe zwierzołaki! - ryknął. - Mam dla was podarunek.
Zaśmiał się głośno i przesunął kciukiem po ostrzu wielkiego oburęcznego topora. Felix
dostrzegł cieknącą krew. Gotrek zaczął ssać kciuk.
- Sigmarze chroń! Cicho bądź! - syknął Felix. - Kto wie, co czai się tam, w noc taką jak
ta?
Gotrek spojrzał na niego. Felix dostrzegał błysk szalonej gwałtowności pojawiający się w
jego oczach. Instynktownie dłoń Felixa przesunęła się bliżej głowni miecza.
- Nie wydawaj mi rozkazów, człeczyno! Należę do Starszej Rasy i jestem poddany tylko
Królom Pod Górami, chociaż przebywam na wygnaniu.
13525400.001.png
Felix skłonił się formalnie. Był dobrze wyszkolony w używaniu miecza. Blizna na jego
twarzy wskazywała, że walczył w kilku pojedynkach podczas „dni studenckich". Zabił
człowieka i tak zakończył swoją obiecującą karierę akademicką. Ale nadal nie dopuszczał do
siebie myśli o walce z Zabójcą Trolli. Koniec grzebienia włosów Gotreka sięgał zaledwie do
klatki piersiowej Felixa, lecz krasnolud dominował nad nim wagą, a całą jego masę stanowiły
mięśnie. Poza tym Felix widział jak Gotrek używa tego topora.
Krasnolud uznał ukłon za przeprosiny i obrócił się raz jeszcze ku ciemnościom.
- Wyłaźcie! - krzyknął. - Nie dbam o wszelkie moce zła pałętające się po lesie tej nocy.
Zmierzę się z każdym śmiałkiem.
Krasnolud rozpalał w sobie szał. W czasie ich znajomości, Felix zauważył, że długie
okresy głębokiego zamyślenia Zabójcy Trolli często poprzedzały krótkie eksplozje furii. Była
to jedna z tych cech jego towarzysza, które fascynowały Felixa. Wiedział, że Gotrek stał się
Zabójcą Trolli aby odpokutować jakieś przestępstwo. Poprzysiągł szukać śmierci w nierównej
walce z przerażającym potworem. Wydawał się być zgorzkniały do skraju szaleństwa - jednak
wypełniał swoją przysięgę.
Być może, pomyślał Felix, ja także oszalałbym gdybym został wysłany na wygnanie
wśród obcych nie należących nawet do mej własnej rasy. Odczuwał pewne współczucie
wobec zwariowanego krasnoluda. Felix wiedział co to znaczy być wygnanym z domu w
niesławie. Pojedynek z Wolfgangiem Krassnerem wywołał spory skandal.
W tej chwili jednakże, krasnolud zdawał się ściągać śmierć na ich obu, a on nie chciał
brać w tym udziału. Felix posuwał się dalej wzdłuż drogi, rzucając co pewien czas
zaniepokojone spojrzenie na jasne księżyce w pełni. Za nim niosła się przemowa.
- Czy nie ma wśród was wojowników? Chodźcie posmakować mojego topora! On łaknie
krwi!
Tylko szaleniec kusiłby w ten sposób los i mroczne moce w najgłębszych ostojach
puszczy podczas Geheimnisnacht - Nocy Tajemnic, pomyślał Felix Jaeger.
Rozpoznał intonację w twardym, gardłowym języku Górskich Krasnoludów, a potem
ponownie w Reikspielu usłyszał:
- Wyślijcie do mnie czempiona!
Przez sekundę trwała cisza. Kropla mgły spłynęła po brwi. Wtedy wśród cichej nocy
zabrzmiał dźwięk galopujących koni - dochodzący z bardzo, bardzo daleka.
Co zrobił ten maniak, pomyślał Felix. Czy obraził jedną ze Starych Mocy? Czy wysłały
po nas swoich demonicznych jeźdźców?
13525400.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin