229 X SZKICE AMERYKA�SKIE Z PUSZCZY I Skwater Plesent i jego osada � Gospodarstwo � Widok og�lny � Senora Refugio � Inni go�cie � Sam i Lucjusz � Meksykanie � Przy ognisku � Duma meksyka�ska � O hiszpa�skiej ludno�ci w og�le � Meksykanie i Jankesi � Przypomnienia � Panowie Jorba � Meksykanie wobec Stan�w Zjednoczonych � Upadek ludno�ci meksyka�skiej i przysz�e jej losy. Jakim sposobem narodowo�� upada � Rz�d Stan�w Zjednoczonych � Szczeg�lne cechy � Grzeczno�� meksyka�ska � Panowie Salvadores � Wieczerza � Opowiadania Lucjusza � Wspomnienia Lucjusza z Arizony � �ycie w Arizonie � Zawody � Indianie � Stosunki handlowe � Widok kraju � Komunikacje � Widoki pusty� ameryka�skich � Moje wspomnienia z Utah � Nevada � Pustynia kalifornijska � Las dantejski � Stary Ramon � Dzwonki o cyotte � Przerwane posiedzenie � Ry� � Kozy angorskie � Kozie� i kozy � Rozmowa z Ramonem � Jeszcze o cyotte � Ramonowa harfa � Pie�ni meksyka�skie � Przykre wspomnienie � Zmar�a dziewczyna � Ameryka�ski �al � Pawe� i Wirginia � Gr�b Wirginii � Noc P�n� ju� noc� przybyli�my wraz z towarzyszem moim, D�akiem, do skwatera Plesenta. Nazajutrz rano mia�o si� rozpocz�� polowanie na szarego nied�wiedzia. Miejscowo�� zajmowana przez Plesenta stanowi do�� obszern� dolin� pokryt� odwiecznymi d�bami; z jednej jej strony ci�gnie si� ogromnym p�kolem wyd�u�one wzg�rze uci�te r�wno jak mur; drugi za� i bardzo spadzisty brzeg przeciwleg�y tej�e doliny utworzony jest przez potok. Za potokiem ci�gnie si� inna p�aszczyzna, znacznie ni�sza, zamkni�ta wysokimi g�rami. Ca�o��, na kt�r� pierwszy raz rzuci�em okiem przy �wietle ksi�yca, przedstawia�a mi si� bardzo romantycznie, jak zreszt� wi�ksza cz�� siedzib skwaterskich po�o�onych w kanionach. Dolina wy�sza, ni�sza i nast�pne amfiteatralne wzg�rze zatoczone �ukiem tworzy�y jakby olbrzymi cyrk rzymski albo jakby rodzaj schod�w. U st�p ich szumia� w korytarzu skalnym potok stanowi�cy zarazem drog� do osady. Noc by�a ju� p�na, ale pogodna. Ksi�yc zatapia� �wiat�em ca�y �w amfiteatr wzg�rz i aren� doliny. Wszystko to by�o teraz ciche i u�pione. Mo�na by�o mniema�, �e igrzysko sko�czy�o si� przed chwil�; cezar opu�ci� miejsce, lud rozproszy� si� w ulicach miasta, a na arenie, na krwawym piasku, le�� u�pione na wieki cia�a gladiator�w. Z dala widoczne spi�trzone ska�y o kszta�tach cz�sto dziwnie symetrycznych wydawa�y si� podobne przy �wietle ksi�yca do pos�pnej masy dom�w wielkiego miasta. Z�udzenie takie sprawia czasem pyszna dekoracja teatralna; tote� chwilami znowu zdawa�o mi si�, �e widz� j� przed sob�, najpi�kniejsz� ze wszystkich, jakie kiedykolwiek widzia�em. Szczekanie ps�w oznajmi�o mieszka�com doliny o naszym przybyciu. Wkr�tce przez konary d�b�w ujrza�em b�yszcz�ce ognisko i o�wiecone czerwono �ciany bia�ego domku. Przy ognisku miga�y postacie ludzkie chodz�ce tu i �wdzie lub siedz�ce obyczajem indyjskim w kuczki. Wdrapawszy si� na wysoki brzeg strumienia znale�li�my si� w podw�rzu domu. Jednocze�nie gospodarz, kt�ry by� wyszed� na nasze spotkanie, powita� zwyk�ym �halo� mego towarzysza, a nast�pnie poznajomi� si� ze mn�. Gdy zbli�yli�my si� do ogniska, przedstawi� mnie swej �onie, donnie Refugio, kt�ra z prawdziwie hiszpa�sk� uprzejmo�ci�, porzuciwszy natychmiast przygotowania do wieczerzy, pocz�a ze mn� rozmawia�. By�a to kobieta mog�ca liczy� oko�o lat czterdziestu, o rysach twarzy regularnych, ale zwi�d�ych i jakoby martwych. Jak �yj�, nie widzia�em twarzy tak smutnej. Gdym potem pyta� o przyczyn� tego smutku, powiedziano mi, �e donnie Refugio umar�a m�oda i ukochana siostra, uk�szona przez grzechotnika. Donna Refugio, bezdzietna, kocha�a j� nad wszystko w �wiecie, tote� od �mierci dziewczyny nie widziano ju� u�miechu na ustach osieroconej. Tak go�cie jak i m�� donny Refugio umieli widocznie uszanowa� jej smutek, wszyscy bowiem obchodzili si� z ni� ze szczeg�ln� troskliwo�ci�, staraj�c si� spe�nia� w lot jej �yczenia i prawie odgadywa� jej my�li. To uszanowanie dziwi�o mnie tym bardziej, �e w donnie tej p�yn�a widocznie domieszka krwi indyjskiej, co �atwo by�o pozna� po kruczych a grubych jej w�osach i smag�ej cerze. Ale istoty wy�sze, bez wzgl�du na swe pochodzenie, umiej� zjedna� sobie cze�� nale�yt�; donna Refugio za�, jak p�niej przekona�em si�, by�a to kobieta niepospolicie rozumna, a nawet niepospolicie wykszta�cona; stanowi�a te� rodzaj wyroczni w swym na wp� dzikim otoczeniu. Przyje�d�ano do niej po rad� i pomoc z ca�ej okolicy: z Anaheim, Orange, a nawet a� z Los Nietos, sk�d by�a rodem i gdzie rodzice jej posiadali znakomite obszary stepu. Wysokiego z linii m�skiej urodzenia, co dla Meksykan�w stanowi niema�� wag�, by�a przez ojca spokrewniona ze wszystkimi Meksykanami, przez matk� za� ze wszystkimi Metysami. Stosunkowo znaczne bogactwa przydawa�y jeszcze blasku i powagi jej rozumowi i cnocie. M�� jej, r�wnie� jak i towarzysz m�j D�ak, pochodzi� z Luizjany; przeni�s� si� za� do Kalifornii po wojnie domowej. By� to d�entelmen ros�y, m�odszy o par� lat od �ony, o poczciwych, niebieskich oczach i �agodnej, cho� energicznej twarzy. Pr�cz niego pozna�em dw�ch jeszcze skwater�w z kanionu Madeira, braci Shrewsburych (Szrusbery), starszego, Sama, i m�odszego, Lucjusza. Sam, czyli Samuel, by� to doskona�y typ Amerykanina-pioniera. Wzrostu mia� ze sze�� st�p, twarz podobn� do g�owy starego wilka, wejrzenie rozumne, ale przebieg�e; ogromne, ko�ciste r�ce, takie� nogi, budow� such�, ale rozwini�t�, znamionuj�c� pot�n� si��. Chwilami twarz� i postaci� przypomina� mi Lincolna, kt�ry r�wnie� by� doskona�ym typem yankee w swoim rodzaju. M�wi�c cokolwiek Sam wyci�ga� przed siebie swoje olbrzymie nogi i g�ow� i g�aszcz�c r�k� obros�e podgardle, poczyna� zawsze od rozwlek�ego: �well�. Pr�cz tego gryz� wiecznie tytu� i spluwa� co chwila obrzydliwym, czerwonym sosem. By�a to tak�e powaga swego rodzaju. Bieg�y bartnik, by� zarazem niezr�wnanym my�liwym, budowniczym, stolarzem, cie�l�, kowalem, mularzem � s�owem: wszystkim. Takimi wszystkowiedzami s� po najwi�kszej cz�ci skwaterowie. Uczy owych rzemios� osamotnienie, potrzeba i konieczno�� rachowania zawsze i wsz�dzie wy��cznie na w�asne si�y. Z tych warunk�w wyp�ywaj� r�wnie� r�ne przymioty moralne, jako to: pewno�� siebie, wysoka niezale�no�� charakteru, republika�ski spos�b my�lenia i niepo�yta energia, po��czona dziwnym spo- sobem z niejak� powolno�ci� i flegm�. Dwie te ostatnie cechy niezmiernie �atwo mog� omyli� tego, kto by chcia� upatrywa� w nich znamiona niedo��stwa i niezaradno�ci. Przeciwnie, p�yn� one tak z zimnej krwi, wrodzonej anglosakso�skiej rasie, jak i ze zwyczaju zastanawiania si� g��bokiego nad ka�dym zamierzonym celem. Skwater my�li powoli, bada, rozwa�a, ale przedsi�wzi�wszy raz cokolwiek b�d�, doprowadza cho�by niepodobne rzeczy do skutku. Sam uosabia� w wysokim stopniu wszystkie wspomniane cechy pionierskiego typu, dlatego te� opisa�em go szerzej. Lucjusz, m�odszy o kilkana�cie lat, ca�e �ycie sp�dza� na w��czeniu si� po lasach. Mia� i on swoje pszczo�y, ale pilnowa� mu ich starszy brat, kt�ry kocha� go jak syna. Mieszkali razem, Lucjuszowi bowiem nie chcia�o si� budowa� domu. Czasem po kilka tygodni i miesi�cy nie by�o go w domu. Za to wr�ciwszy przynosi� zapasy sk�r pum, nied�wiedzi, rysi�w i jeleni. Uchodzi� za niechybnego strzelca. W wyprawach swoich zapuszcza� si� przez pustynie le��ce z tamtej strony San Bernardino a� do Arizony. W og�le zna� w nim by�o weso�ego ch�opaka zaufanego w sw�j karabin i pot�ne musku�y, a nie dbaj�cego o jutro i rozmi�owanego w awanturach. Go�cie ci wraz z kilkunastu Meksykanami siedzieli nie w domu, dom bowiem sk�ada� si� tylko z jednej izby, kt�r� do po�owy zajmowa�o ma��e�skie �o�e Plesent�w, ale obok domu, naoko�o ogniska. Z powodu ciep�ego klimatu powszechnie przyj�tym zwyczajem w g�rach jest, �e mieszka�cy sypiaj� tylko pod dachem, siedz� za�, gotuj� i jedz� na �wie�ym powietrzu. Moskit�w, kt�re stanowi� plag� ciep�ych kraj�w i kt�re wypi�y tyle krwi mojej nad Oceanem Spokojnym w Anaheim Landing, nie ma tu wcale, nic wi�c nie staje na zawadzie temu �yciu pod gwiazdami. Wreszcie, jak wsz�dzie tak i u Plesent�w, niedaleko domu i ogniska wznosi�a si� werenda sk�adaj�ca si� z czterech cienkich, nie obciosanych pni platanowych, na kt�rych oparty by� dach upleciony z li�ci i suchych pr�t�w laur�w. Pod t� arcyprost� budow� gospodarstwo sp�dzali wi�ksz� cz�� �ycia, pod ni� tak�e sta� teraz st�, a raczej deski, na kt�rych pani Refugio przygotowywa�a wieczerz�. Ogie�, podsycany ustawicznie przez Meksykan�w suchymi laurami, buzowa� si� pot�nie, strzelaj�c czerwonymi pasmami wy�ej, prawie nad dach werendy i obejmuj�c ze wszystkich stron okopcone �ono kot�a, w kt�rym gotowa�o si� mi�so antylop wraz z czerwon� fasol�. Obok na patelni warcza�y skwarz�c si�, kurcz�c i sycz�c, jak dusze pot�pione, kawa�ki s�oniny, ulubionego przysmaku meksyka�skiego. Japo�ska herbata z miodem, gotowana we wrz�cej wodzie, mia�a stanowi� dope�nienie wieczerzy. Ognisko i zgromadzeni naok� niego ludzie, gdym oddaliwszy si� na chwil� spojrza� na nich z ciemno�ci, dziwnie oryginalny przedstawiali widok. Wyobra� sobie, czytelniku, te krwawe snopy �wiat�a sypi�ce deszczem iskier w�r�d zatopionej �wiat�em ksi�yca atmosfery; te drzewa jednocze�nie mroczne od nocy, srebrne od ksi�yca i r�owe od blasku p�omieni! Wyobra� sobie, �e s�yszysz potok szumi�cy licznymi wodospadami w kamiennym korytarzu, a dalej jeszcze � ciemny, majestatyczny amfiteatr g�r i ska� rysuj�cych si� czarno na srebrnym tle nocy. Siedz�ce przy ognisku postacie dodawa�y jeszcze romantycznego uroku krajobrazowi: rzek�by�, �e oddzia� zb�jc�w Kalabrii lub kleft�w w Pindus. Bardziej jeszcze dziko od Sama, Lucjusza, D�aka i Plesenta wygl�dali Meksykanie. Siedz�c w kuczki ...
ABDITA