Procesja z darami.doc

(38 KB) Pobierz
Procesja z darami –podróż w głąb historii

Procesja z darami –podróż w głąb historii

„Liturgia eucharystyczna" - druga, obok liturgii Słowa, główna część Mszy św., składa się z trzech, organicznie ze sobą złączonych części: przygotowania darów, modlitwy eucharystycznej i obrzędów komunii.

Przygotowanie darów przed reformą liturgiczna zapoczątkowana przez Sobór Watykański II określano jako „ofiarowanie". Teologia Eucharystii wykazuje jednak niedokładność tej nazwy, ponieważ ofiarowanie w sensie ścisłym, czyli właściwa ofiara dokonuje się w przede wszystkim w chwili konsekracji (przeistoczenia) i zaraz po niej. Wtedy to kapłan w imieniu całego zgromadzenia wypowiada słowa: „ofiarujemy Ci, Panie, chleb życia i kielich zbawienia". W tym świetle także nazwa „przygotowanie darów" też nie jest jeszcze w pełni poprawna, bo może sugerować, jakoby darami ofiarnymi były jedynie chleb i wino. Nie można przecież zapominać, że w Eucharystii sam Jezus Chrystus ofiaruje się Ojcu i równocześnie jest składany Bogu w ofierze przez cały Kościół i każdego uczestnika zgromadzenia eucharystycznego. W tej chwili, jako najbardziej odpowiednią nazwę na tę część Mszy św., należy widzieć określenie: „Liturgia miłości". Obrzęd ten ma przecież za zadanie nie tylko przygotowanie darów materialnych do właściwej ofiary, ale także ma przygotować uczestniczących wiernych do ochotnego ofiarowania siebie Bogu, w łączności z Jezusem Chrystusem. Niezawodnym zaś sprawdzianem naszej gotowości do oddania się Bogu, jest gotowość do ofiarowania siebie bliźnim, czyli autentyczna miłość bliźniego. W obrzędzie Przygotowania darów, wierni okazują sobie wzajemną miłość w czynie, składając jakiś materialny dar na potrzeby innych. W uchwyceniu właściwego sensu wymowy tej części Eucharystii pomoże nam prześledzenie historycznego rozwój tego obrzędu.

Początków obrzędu złożenia na ołtarzu chleba i wina należy najprawdopodobniej szukać w starochrześcijańskiej braterskiej uczcie zwanej agape, która w pierwszym wieku poprzedzała ucztę eucharystyczną. Dawne agapy były dla pierwszych chrześcijan wyrazem miłości braterskiej i ich jedności w Chrystusie. Kiedy jednak do tych wspólnych posiłków wkradły się różne nadużycia doprowadzające do rozłamów, które piętnowali św. Paweł (1 Kor 10, 17—23) i św. Jakub (Jk 2, 1—6), agapy z czasem zanikły. Justyn referujący niedzielną liturgię w II w. pisał o przynoszeniu darów bez szczególnych formuł czy symbolicznego znaczenia: „następnie przynoszą przełożonemu braci chleb i kielich napełniony wodą zmieszaną z winem... gdy modlitwa się skończy, przynoszą chleb oraz wino i wodę". Wierni przynosili dary, których sami używali dla podtrzymania życia. Czyniono to z miłości ku Bogu i bliźniemu. Dary przeznaczone były w części do Eucharystii, w części na utrzymanie duchownych, w części dla potrzebujących. W ten sposób przyjęła się ogólna zasada, że ten, kto chce brać udział w Eucharystii, winien przynieść jakiś dar. Św. Cyprian na przykład karci pewnego bogatego człowieka za to, że przychodzi na Eucharystię bez daru, a mimo to przy Komunii św. spożywa z darów złożonych przez innych, także przez ubogich. Św. Augustyn natomiast pozostawił w Wyznaniach charakterystyczne wspomnienie o swojej matce, która „co dzień składała dary u ołtarza Pańskiego”. Trudno powiedzieć, czy przynoszenie odbywało się w jakiejś procesji, natomiast można stwierdzić, że dary te były wyrazem wewnętrznej postawy oddania siebie samego Chrystusowi, zgodnie z nauczaniem św. Pawła: „Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą. Bogu przyjemną jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej" (Rz 12, l). W przynoszonych darach wyrażała się wola aktywnego włączenia się w ofiarę Chrystusa.

Od IV wieku praktyka przynoszenia darów. upowszechnia się w całym Kościele. W Rzymie dary nie były przynoszone, lecz zbierane. po odczytaniu Ewangelii sam papież osobiście odbierał chleby, archidiakon zaś wino, które zlewał do dużego kielicha. Subdiakon odbierał chleb od papieża i wkładał go do worków podtrzymywanych przez akolitów. Odpowiednią ilość chlebów przeznaczano do Eucharystii, pozostałe składano na specjalnych stołach. Liczba siedmiu stołów nawiązywała do siedmiu diakonów wybranych w Rzymie, podobnie jak w Jerozolimie, do posługi stołów (Dz 6, 2). Z chlebów tych wydzielano potrzebującym, część zaś błogosławiono i rozdawano jako tzw. „eulogię” po zakończeniu Mszy.

W Galii natomiast wykształcił się nieco inny zwyczaj: dary były składane przez wiernych na początku Mszy w zakrystii, a następnie przynoszone do ołtarza przez diakona i innych posługujących. Po Credo formowała się procesja z darami. Zwyczaj ten utrzymywał się mimo spadku ilości przyjmujących Komunię świętą. Liturgia ta praktykowała właśnie w tym czasie odczytywanie intencji i imion ofiarodawców.
Wierni przynosili taki sam chleb, jaki spożywali na co dzień. Starali się jednak, by jego zewnętrzny wygląd był odświętny. Używano określenia corona, które od III w. oznaczało luksusowy wypiek. Chleb miał okrągły kształt, był przedzielony w formie krzyża. Przedział ten interpretowano jako chrześcijański krzyż, chociaż był stosowany ze względów praktycznych już w czasach przed Chrystusem: z czasem w chrześcijaństwie wymagany był obowiązkowo. Znany i praktykowany w starożytności zwyczaj wyciskania znaku na chlebie stosowali także chrześcijanie. Od IX w. przyjmuje się zwyczaj używania do sprawowania Eucharystii chleba niekwaszonego. Podyktował go wzrastający szacunek dla Eucharystii. Zwyczaj początkowo nie budził oporów, z czasem stał się jednak przedmiotem sporów pomiędzy Wschodem i Zachodem. Kościoły wschodnie zachowały praktykę chleba niekwaszonego. Równocześnie w Kościołach tych starano się szczególnie podkreślić przygotowanie chleba. Stąd sam wypiek rezerwowano dla kleryków (wyłączenie kobiet), mieszaniu mąki towarzyszyły psalmy lub inne modlitwy. Samo przygotowanie traktowano jako część Eucharystii. W Abisynii wypieku dokonywano w specjalnych pomieszczeniach zwanych betlejem (dom chleba), wznoszonych obok kościoła. Podobnie działo się na Zachodzie. W środowiskach zakonnych kłosy z przeznaczeniem na mąkę do wypieku specjalnie zbierano, kłos po kłosie, oczyszczano żarna przed zmieleniem, mielący mnisi ubrani byli w alby i humerały, czynili to w milczeniu (w innych zakonach przy tej pracy śpiewano psalmy). Pośród bezpośrednio piekących wymagana była obecność jednego diakona (wszystkich obowiązywał ten sam ubiór co przy mieleniu ziaren), a niekiedy kapłana. Stawiano także wymagania moralne, co spowodowało przeniesienie wypieku do zgromadzeń zakonnych. Używanie chleba niekwaszonego pociągnęło za sobą większe wyłączanie się wiernych od przynoszenia darów, rezygnację z łamania chleba przed Komunią, a w konsekwencji wypiek tzw. hostii przygotowywanych już warsztatowo (specjalne prasy z wyciskaniem odpowiednich monogramów). Samo słowo hostia, które pojawia się w XIII w., oznaczało zwierzę przeznaczone na zabicie.

Do sprawowania Eucharystii używano wina czerwonego, od XVI w. natomiast - białego. Obecnie używać można czerwonego lub białego. Przyjął się także grecki zwyczaj, rozpowszechniony także w Palestynie, mieszania wina z wodą. Mieszanie wina i wody oznacza, zdaniem św. Cypriana włączenie wierzących w Chrystusa.
Oprócz chleba i wina wierni przynosili na Eucharystie także inne dary: winogrona, oliwę, wosk, sery, masło, miód, kwiaty, jarzyny, ptaki i zwierzęta, a niekiedy w wielkie święta bogatsze przedmioty przeznaczone do liturgii. Zdarzało się nierzadko, że składanie darów stawało się powodem nieporozumień. Np. synod w Bradze zabraniał wznoszenia kościoła, w którym feudał zastrzegał sobie połowę ze składanych darów. poleca zaś nie przyjmować darów. Utarł się zwyczaj, że nie przyjmowano darów od pokutników czy od wiernych żyjących publicznie w stanie grzechu ciężkiego.

Około X w. zwyczaj pochodu z darami zaczął zanikać, a dary w naturze zostały zastąpione przez pieniądze, składane albo na tacę, albo jako stypendium mszalne. Zwyczaj składania darów w naturze praktykowany był jeszcze jedynie przez jakiś czas kilka razy w roku: w uroczystość Bożego Narodzenia, Wielkanocy, Zesłania Ducha Świętego, Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny i Wszystkich Świętych. Znacznie dłużej przetrwały procesje z darami organizowane spontanicznie przez pewne grupy wiernych, np. z okazji zawierania małżeństwa, odpustów, pielgrzymek czy w czasie mszy za zmarłych.

W Polsce zwyczaj procesji z darami był praktykowany dość powszechnie aż do wieku XVII. Zachował się opis złożenia darów w czasie liturgii koronacyjnej Stanisława Augusta (Warszawa, 25 XI 1764 r.), „po offertorium... Najjaśniejszy król zstępuje z tronu i... złożywszy z głowy koronę, berło i jabłko ... idzie do ołtarza i odebrawszy podane sobie ... na tacy chleb, ... prymasowi klęknąwszy daje na ofiarę. Podobnie odebrawszy ... barełkę z winem jemu prezentują...". Bardziej żywioły charakter miało składanie darów ofiarnych przez lud. W książce „Liturgia albo opisanie Mszy świętej", (Kraków 1604) ks. Powodowski pisze: „Drugi zaś temu przeciwny nieporządek często widoczny po miasteczkach i po wsiach. Gdy w obyczaj takich ofiar ołtarz prawie pod samy czas poświęcenia Ciała Pańskiego, bywa obciążony nie tylko kwartnikami, pieniędzmi, ale też chlebami, kołaczami, jajcy, serami i wszystką jakmiarz oborą baranków, prosiąt, koźląt, kur, gęsi i inszego bydła; co z wielkim a nieporządnym naciskiem y tumultem znoszą, tamże u ołtarza zostawują zwłaszcza w Wielki Piątek, albo w one dni przedniemu nabożeństwu oddane" (s.92-93).

Składane dary przeznaczone były na potrzeby miejscowego kościoła (także na opłacenie służby), dla duchowieństwa, dla potrzebujących z miejscowej wspólnoty i pozamiejscowych, na potrzeby biskupa.
Początkowo obrzęd składania darów, prosty i przejrzysty, kończyła jedynie modlitwa nad darami później jednak rozbudowuje się przez dołączanie specjalnych modlitw, okadzanie oraz umycie rąk.

Rytu obmycia rąk nie należy pojmować jako gest funkcjonalny i łączyć wyłącznie z faktem odbierania darów, Obmycie rąk od początku miało znaczenie symboliczne i wyrażało pragnienie wewnętrznego oczyszczenia. W liturgii etiopskiej do dziś celebrans po obmyciu rąk nie wyciera ich, lecz skrapla zebranych wodą, która na nich pozostała, zwracając równocześnie uwagę wiernych na godne zbliżanie się do stołu Pana. Z umyciem rąk łączono modlitwę zaczerpniętą z Ps 26. Występujące w nim słowa „Obmyj mnie" (w jez. łac. lava me), dały nazwę całemu obrzędowi obmycia, które określa się mianem lavabo.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin