111. Nicola Cornick - Mezalians (Tajemnica Opactwa Steepwood 14).pdf

(953 KB) Pobierz
Microsoft Word - Nicola Cornik
NICOLA CORNIK
MEZALIANS
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wrzesie ı 1812 roku
- Jak s Ģ dzisz, Lavender, ile wła Ļ ciwie par r ħ kawiczek powinna mie ę dama? -
zagadn ħ ła szwagierk ħ Caroline Brabant.
Obie panie siedziały w bibliotece w Hewly Manor. Był to elegancko urz Ģ dzony pokój
w kształcie prostok Ģ ta, o Ļ cianach zastawionych orzechowymi półkami pełnymi ksi ĢŇ ek,
które admirał, ojciec Lavender, zgromadził w trakcie swych rozlicznych zamorskich podró Ň y,
tworz Ģ c niezwykle ciekaw Ģ , niejednorodn Ģ kolekcj ħ . Caroline spoczywała w pozycji
półle ŇĢ cej na sofie, a Lavender wła Ļ nie sko ı czyła czyta ę jej na głos rozdział Rozwa Ň nej i
romantycznej, powie Ļ ci obyczajowej z Ň ycia ziemia ı stwa, która obydwu bardzo przypadła do
gustu.
Lavender podniosła wzrok znad ksi ĢŇ ki. Uwaga Caroline zdawała si ħ zdawkowa,
niemniej Lavender znała bratow Ģ na tyle dobrze, by wiedzie ę , Ň e tamta na ogół nie zadaje
pyta ı , ot tak sobie. Poza tym, b ħ d Ģ c dam Ģ w pełnym znaczeniu tego słowa, Caroline nie
potrzebowała rad Lavender w kwestiach elegancji. Co Ļ musiało si ħ za tym kry ę .
- Nie jestem pewna, Caro - zacz ħ ła ostro Ň nie. - Trzy, mo Ň e cztery? Najlepsza para,
druga na zmian ħ , para na wieczorne wyj Ļ cia...
Caroline z westchnieniem odło Ň yła na bok białe dzieci ħ ce ubranko.
- W takim razie pan Hammond, kupiec bławatny, na pewno uwa Ň a ci ħ za swoj Ģ
najlepsz Ģ klientk ħ - zauwa Ň yła pogodnie - bo według moich oblicze ı tylko w ostatnim
kwartale kupiła Ļ co najmniej sze Ļę par!
Lavender uciekła przed jej wzrokiem. Bratowa była stanowczo za bystra.
- Je Ļ li nie r ħ kawiczki, to czepki, szale albo materiały - mówiła wła Ļ nie. - Czy Ň by
wszystkie twoje rzeczy zniszczyły si ħ jednocze Ļ nie?
Lavender zerwała si ħ z miejsca, przeci ħ ła pokój i podeszła do okna. W ogrodach
otaczaj Ģ cych Hewly Manor zapadał zmierzch i nastał czas zapalania Ļ wiec. Odwrócona
plecami do Caroline, spróbowała mówi ę jak gdyby nigdy nic.
- Wiesz, jak to bywa, Caro - zacz ħ ła, dumna ze swego niefrasobliwego tonu. -
Czasami wszystko naraz a Ň si ħ prosi o natychmiastow Ģ wymian ħ ! A teraz, z nadej Ļ ciem
jesieni, znów b ħ d ħ potrzebowała paru nowych rzeczy, cieplejszych ubra ı odpowiednich na
deszczowe pogody. - Urwała, Ļ wiadoma, Ň e zaczyna si ħ pl Ģ ta ę . Czuła baczny wzrok Caroline
utkwiony w tyle głowy. Zazwyczaj towarzystwo bratowej sprawiało jej wielk Ģ przyjemno Ļę i
332008713.001.png
była prze Ļ wiadczona, Ň e Lewis nie mógłby sobie wymarzy ę lepszej Ň ony. Zazwyczaj, ale nie
dzisiejszego dnia. Nie wtedy, gdy Caroline zachciało si ħ wywiera ę na ni Ģ presj ħ i uparcie
domagała si ħ odpowiedzi, sk Ģ d to nagłe zainteresowanie szwagierki sklepem kupca
bławatnego.
- Chyba si ħ przejd ħ , zanim całkiem si ħ Ļ ciemni - powiedziała pospiesznie, pragn Ģ c jak
najszybciej skry ę si ħ przed przenikliwym wzrokiem Caroline. - Boli mnie głowa i mały
spacer po ogrodzie powinien mi dobrze zrobi ę .
Caroline ponownie wzi ħ ła do r ħ ki robótk ħ , le ŇĢ c Ģ przy niej na sofie obitej ró Ň owym
brokatem.
- Naturalnie. Nie proponuj ħ ci swego towarzystwa, bo ostatnio bardzo szybko si ħ
m ħ cz ħ . - Przekrzywiła głow ħ i zacz ħ ła si ħ przygl Ģ da ę dzieci ħ cemu ubranku, które od jakiego Ļ
czasu haftowała z godnym podziwu mistrzostwem. - Wygl Ģ da na to, Ň e b ħ d ħ potrzebowała
wi ħ cej nici. Czy byłaby Ļ tak dobra i wybrałaby Ļ si ħ jutro do Abbot Quincey, aby je dla mnie
kupi ę ?
Lavender rzuciła jej podejrzliwe spojrzenie, ale twarz Caroline pochylonej nad
robótk Ģ nie wyra Ň ała nic poza łagodno Ļ ci Ģ . Teraz, kiedy bratowa spodziewała si ħ dziecka,
cała promieniała wewn ħ trznym zadowoleniem, nawet bardziej ni Ň w pierwszych dniach
mał Ň e ı stwa z Lewisem. Na nieszcz ħĻ cie dla Lavender, ci ĢŇ a Caroline nie wpłyn ħ ła ujemnie
ani na jej bystro Ļę umysłu, ani na zmysł obserwacji.
Lavender lekko zamkn ħ ła za sob Ģ drzwi biblioteki. Do jej uszu dobiegło dzwonienie z
ħ bi domu. To Caroline poci Ģ gn ħ ła za ta Ļ m ħ dzwonka, daj Ģ c znak, by zapalono Ļ wiece.
Młodziutka pokojówka wybiegła z pomieszcze ı dla słu Ň by, po drodze zło Ň yła ukłon
Lavender i u Ļ miechn ħ ła si ħ do niej, po czym pospieszyła spełni ę polecenie swojej pani.
Lavender szybko si ħ zorientowała, Ň e cała słu Ň ba lubi Caroline. Ostatnio w Hewly panowała
wyj Ģ tkowo spokojna atmosfera, aczkolwiek Caroline cz ħ sto Ň artowała, Ň e wszystko si ħ
radykalnie zmieni wraz z przyj Ļ ciem dziecka na Ļ wiat.
Lavender wzi ħ ła płaszcz i buty z pokoju wychodz Ģ cego na ogród. Dom był
nieskazitelnie czysty, cho ę mógł sprawia ę wra Ň enie nieco nadgryzionego z ħ bem czasu. Wci ĢŇ
brakowało pieni ħ dzy na naprawy, bowiem Lewis inwestował wszystkie dochody w
posiadło Ļę , chc Ģ c nadrobi ę zaniedbania ostatnich paru lat. Lavender nie oponowała - jej
zdaniem staro Ļ wiecki szyk Hewly działał koj Ģ co i Ļ wiadczył o dobrym gu Ļ cie jego
mieszka ı ców, a poza tym uwa Ň ała, Ň e skoro wci ĢŇ jeszcze trwa Ň ałoba po Ļ mierci ojca, nie
wypada rozpoczyna ę gruntownego remontu. Lewis jaki Ļ czas temu napomkn Ģ ł, Ň e najbli Ň szej
jesieni mo Ň e wybior Ģ si ħ wszyscy do Londynu, Lavender miała jednak nadziej ħ , Ň e jego plan
332008713.002.png
nie dojdzie do skutku. Przecierpiała jeden wyczerpuj Ģ cy sezon w Londynie przed czterema
laty i nie zamierzała da ę si ħ zanudzi ę po raz drugi. Jednak Ň e ta wzmianka wzbudziła w niej
l ħ k o przyszło Ļę , bo teraz skoro Lewis si ħ o Ň enił, a wkrótce rodzina miała mu si ħ powi ħ kszy ę ,
nie powinna bez ko ı ca siedzie ę na jego łasce. Wprawdzie ani on, ani Caroline nigdy nie dali
jej odczu ę , Ň e jest tu niemile widziana, ale mimo to...
Wyszła z domu frontowymi drzwiami i postała przez chwil ħ na wyspanej Ň wirem
Ļ cie Ň ce, próbuj Ģ c zdecydowa ę , w jakim kierunku si ħ uda ę . Przed ni Ģ rozpo Ļ cierał si ħ kwietnik
dochodz Ģ cy do ogrodzonych murem ogrodów, za którymi był sad. Z miejsca, w którym si ħ
znajdowała, mogła widzie ę wschodz Ģ cy ksi ħŇ yc prze Ļ wiecaj Ģ cy mi ħ dzy gał ħ ziami jabłoni.
Naci Ģ gn ħ ła jedn Ģ z licznych par r ħ kawiczek, o których napomkn ħ ła Caroline, i ruszyła przed
siebie, pogr ĢŇ ona w my Ļ lach.
Zawsze mogła doł Ģ czy ę do grona tych budz Ģ cych respekt niezam ħŇ nych ciotek, bez
których Ň adna rodzina nie umiała si ħ obej Ļę . W miar ħ jak Lewisowi i Caroline b ħ dzie
przybywało dzieci, mogłaby pełni ę rol ħ dodatkowej niani i guwernantki, niezast Ģ pionej
zarówno z punktu widzenia słu Ň by, jak i rodziny. Wszyscy podkre Ļ laliby, jak dobrze radzi
sobie z dzie ę mi i jak jest przez nie kochana. A kiedy dzieci dorosn Ģ , mogłaby kupi ę sobie
mały domek i hodowa ę koty, jak na typow Ģ star Ģ pann ħ przystało. Poza tym pozostaje jej
rysowanie i botanika.
Lavender zwolniła kroku. Prawd ħ mówi Ģ c, na t ħ my Ļ l uczuła dziwn Ģ pustk ħ w sercu.
Ze wszystkich sił pragn ħ ła by ę najlepsz Ģ z ciotek dla dzieci Lewisa i Caroline, ale co by było,
gdyby zechciała zało Ň y ę własn Ģ rodzin ħ ? Niestety, zdawała sobie spraw ħ , Ň e jako
dwudziestotrzyletnia panna ju Ň dawno przekroczyła wiek, w którym na ogół wychodzi si ħ za
m ĢŇ . Poza tym nie spotkała m ħŇ czyzny, który sprawił, Ň e serce zabiło jej szybciej. Có Ň , je Ļ li
miała by ę szczera, jednak poznała takiego i st Ģ d wła Ļ nie brał si ħ cały problem.
Doszła do sadu i na moment przystan ħ ła. Wiatr porwał opadłe li Ļ cie ze Ļ cie Ň ki i
zawirował nimi wokół niej. Pogodne ciemnoniebieskie niebo zapowiadało chłodn Ģ noc. Był
wrzesie ı , jeden z ulubionych miesi ħ cy Lavender, lecz Ļ wiadomo Ļę rychłego ko ı ca roku nie
pozwalała jej ani na chwil ħ zapomnie ę o tym, Ň e jej czas równie Ň nie stoi w miejscu.
Powodowana impulsem pchn ħ ła furtk ħ w murze i po chwili znalazła si ħ na
brukowanej ulicy, biegn Ģ cej od posiadło Ļ ci do rzeki Steep, obok szkoły dla dziewcz Ģ t,
prowadzonej przez pani Ģ Guarding. Nie zamierzała oddala ę si ħ zbytnio od domu, ale teraz, w
zapadaj Ģ cym zmierzchu, nagle przyszła jej ochota uda ę si ħ nad wod ħ , a potem wzdłu Ň muru
otaczaj Ģ cego opactwo i dalej, a Ň na skraj lasu. Za dnia Lavender w ħ drowała samopas po całej
okolicy, nie zwa Ň aj Ģ c na odległo Ļę czy wzgl ħ dy bezpiecze ı stwa, jednak Ň e wieczorem nie
332008713.003.png
było to zbyt rozs Ģ dne. Słyszała, Ň e w tutejszych lasach mo Ň na napotka ę kłusowników, a cho ę
była przekonana, Ň e z ich strony nic jej nie grozi, mimo wszystko lepiej było nie wchodzi ę im
w drog ħ . Zadr Ň ała lekko od gwałtownego podmuchu wiatru. Przez te wszystkie lata
mieszkania w Steep Abbot widziała i słyszała mnóstwo dziwnych rzeczy, ale nie powiedziała
o nich nikomu ani słowa.
Min ħ ła szkoł ħ pani Guarding i u Ļ miechn ħ ła si ħ lekko, kiedy jej uszu doszedł
stłumiony odgłos Ļ piewu rozbrzmiewaj Ģ cy w powietrzu. Najwidoczniej dzisiejszego wieczoru
odbywała si ħ próba chóru. Muzyka towarzyszyła jej a Ň do rzeki, gdzie zagłuszył j Ģ szum
wody uderzaj Ģ cej o kamienie. Srebrna tarcza ksi ħŇ yca odbijała si ħ w pofalowanej
powierzchni rzeki, a wiatr Ļ piewał w gał ħ ziach drzew.
Skrajem lasu prowadził skrót do ogrodów Hewly Manor, w Ģ ska Ļ cie Ň ka, z jednej
strony obrze Ň ona kamiennym murem, z drugiej - szumi Ģ cymi drzewami. Mimo ze rezydencja
była niemal na wyci Ģ gni ħ cie r ħ ki, Lavender ni st Ģ d, ni zow Ģ d odczuła dziwny niepokój.
Powtarzaj Ģ c sobie, Ň e Ļ ciskanie w Ň Ģ dku jest spowodowane głodem, a nie strachem, Ļ miało
ruszyła przed siebie.
Przeszła zaledwie cztery kroki, kiedy potkn ħ ła si ħ o spory worek, le ŇĢ cy tu Ň przy
Ļ cie Ň ce. Spiesznie rozejrzała si ħ wokół, lecz w zasi ħ gu wzroku nie było nikogo. Pod
drzewami Ļ cieliły si ħ cienie i szele Ļ ciły li Ļ cie. Wci ĢŇ słyszała szum wody, bo rzeka płyn ħ ła
kilka jardów za jej plecami.
Lavender dostała g ħ siej skórki. Nie miała poj ħ cia, co robi ę . Mogła si ħ wycofa ę i
wróci ę do domu drog Ģ , któr Ģ tu przyszła. Mogła te Ň pój Ļę dalej, udaj Ģ c, Ň e niczego nie
zauwa Ň yła. Jedno czy drugie było z pewno Ļ ci Ģ lepsze ni Ň otwarcie worka i znalezienie tam
martwego zwierz ħ cia, o które zaraz upomni si ħ kłusownik. Wtem wydało si ħ jej, Ň e słyszy
pisk dobiegaj Ģ cy ze Ļ rodka i wbrew zdrowemu rozs Ģ dkowi schyliła si ħ . Wła Ļ nie wyci Ģ gała
r ħ k ħ w kierunku worka, kiedy poruszył si ħ sam, zupełnie jakby siedział w nim jaki Ļ zły duch.
Lavender odruchowo krzykn ħ ła.
Natychmiast usłyszała kroki za sob Ģ na Ļ cie Ň ce, a zanim zdołała si ħ wyprostowa ę , kto Ļ
chwycił j Ģ za rami ħ i szybko obrócił twarz Ģ do siebie.
Lavender znalazła si ħ w brutalnym u Ļ cisku kogo Ļ , kto najwyra Ņ niej chciał
powstrzyma ę j Ģ od ponownego krzyku. Nieznajomy jedn Ģ r ħ k Ģ ciasno obejmował jej tali ħ , a
szorstki materiał jego surduta drapał j Ģ w policzek. Nieznajomy był bardzo wysoki. I
barczysty. Dłonie mocno przycisn ħ ła do jego piersi, tote Ň pod palcami wyczuwała twarde
muskuły i rytmiczne bicie serca.
332008713.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin