XII Zjednoczenie Niemiec - sukces Bismarcka, ale czy wszystkich Niemców? Zawiedzione nadzieje mieszczaństwa Włochy, jak pisaliśmy, zjednoczył najpierw Napo- leon, Niemcy - do pewnego stopnia - również. Naj- pierw poprzez redukcję liczby państw niemieckich (z 289 do 176), następnie przez rozwišzanie Rzeszy i niemal równoczesne powołanie do życia Zwišzku Reńskiego ^| (w 1806 r.) - organizacji, która łšczyła niemieckie pań- ^. stwa nadreńskie nie tylko w jeden obszar administra- cyjny, ale i gospodarczy. W porównaniu z feudalnymi potęgami Austrii i Prus był to organizm na wskroś nowoczesny! - choć narzucony - niemieckie miesz- czaństwo szybko doświadczyło jego zalet (W. Jakób- czyk). Nie przeszkodziło to później Prusom zwrócić niechęć wielu Niemców przeciwko Napoleonowi, a na- wet zjednoczyć państwa niemieckie przeciwko niemu. W 1815 roku na kongresie wiedeńskim utworzono Zwišzek Niemiecki. Ksišżęta byli nim zachwyceni, ale mieszczaństwo niemieckie przeżyło zawód. Zwišzek był bowiem w dużej mierze fikcjš i to dzieło Metter- nicha - z ich punktu widzenia - nie mogło się z na- poleońskim równać. 140 W 1834 roku powstał Zwišzek Celny, skupiajšcy państwa północnoniemieckie pod egidš Prus; formal- nie jedynie unia gospodarcza, faktycznie zaś już pre- ludium do późniejszego zjednoczenia Niemiec. Wiosna Ludów, podobnie jak w przypadku Włoch, przyniosła ożywienie tendencji narodowych. Do zjed- noczenia parło mieszczaństwo, któremu Zwišzek Nie- miecki nie wystarczał. Z problemami narodowościowymi borykała się wielonarodowościowa monarchia habsbur- ska. Nigdzie zaś w programach nie brakowało sprzecz- nych haseł i „dziwnych zwišzków": liberalizmu z pro- tekcjonizmem, idealizmu z pragmatyzmem, a nawet he- glizmu (dostrzegajšcego w państwie pruskim najwyższy wyraz „obiektywizujšcego się ducha absolutnego") z za- sadami parlamentaryzmu i konstytucjonalizmu. „Małe" czy „wielkie" Niemcy? Kiedy w maju 1848 r. do Frankfurtu nad Menem zwołano ogólnoniemiecki parlament - sprawa zjed- noczenia Niemiec była już zagadnieniem kluczowym. Zamieszanie jednak panowało ogromne. Jakie bo- wiem majš być przyszłe Niemcy i kto ma stanšć na ich czele? Czy „wielkie", skupione wokół Austrii, czy „małe", organizowane wokół Prus? Jednoczšce się pod habsburskim czy hohenzollernowskim berłem? Propozycji i kontrpropozycji było wiele. Kompromi- sem miała być godność „administratora Rzeszy" (Reichsverweser), którš chciano powierzyć arcyksięciu Janowi Habsburgowi. W odpowiedzi Prusy zapro- ponowały, aby w skład Rzeszy weszły tylko niemiec- kie ziemie Austrii, co - jak należało się spodziewać - odrzucił Felix ksišżę Schwarzenberg, kanclerz Au- strii, tępišcy na każdym kroku wpływy pruskie. 141 Gdy wreszcie w parlamencie frankfurckim przewagę zdobyli zwolennicy „małych Niemiec", uchwalono urzšd „cesarza Niemców" z nadziejš, że obejmie go romantyk na tronie, Fryderyk Wilhelm IV, król Prus. Romantyk jednak wolałby tytuł mniej „demokratycz- ny" i „ludowy", za parlamentem nie przepadał i na końcu przyjęcia tytułu odmówił. Pozostały niekończš- ce się popisy retorów (w liczbie 223). I gasnšcy powoli entuzjazm. Skończyło się więc podobnie jak we Włoszech - niewielkimi retuszami. W Zwišzku Niemieckim na- dal bowiem dominowała Austńa, a Prusy nieodmien- nie miały wielkie ambicje. W Ołomuńcu jednak (w 1850 r.) musiały na nich poprzestać. Austria bo- wiem oddawać hegemonii nie myślała i Prusy pozba- wiała złudzeń (czego nie mógł jej darować jeszcze Bis- marck). „Narodowi" Hohenzollernowie Z „hańba ołomunieckš" na honorze Prusy wcišż jednak miały wielu zwolenników. Niemcy bowiem tę- sknili za państwem narodowym i to tak dotkliwie, że z czasem stało się to „źródłem kompleksu niższości, zawiści i nienawiści do innych" (J. Krasuski). Nadziejš byli więc Hohenzollernowie i ich państwo; dynastia - jak zapewniano teraz - na wskroś patriotyczna i narodowa. W przeciwieństwie do Habsburgów, któ- rym wytykano wręcz „nieniemieckość", wszystkie grzechy uniwersalizmu i kosmopolityzm. Za pochwa- łę Hohenzollernów wzięły się więc najtęższe niemiec- kie pióra: Gustav Freytag, Johann Gustaw Droysen i Heinrich von Treitschke. Pisarze i historycy, świetni styliści. Podziwiani, czytani i uwielbiani przez mło- 142 dzież, budujšcy stopniowo jeden z największych nie- mieckich mitów - że przeznaczeniem Prus jest zjed- noczyć Niemcy (B. Engelmann). Bismarck i jego diagnozy Na takim tle rozwijała się kariera Ottona von Bis- marcka, postaci posšgowej, choć wcišż wzniecajšcej spory. Urodzony w 1815 roku, pochodził z niebogatej szlachty. Wychowywał się pod przemożnym wpły- wem matki. Ambicje zawsze miał ogromne. Podobno już w szkole średniej zapowiadał zjednoczenie Nie- miec i ... własnš, wielkš karierę w dyplomacji. Poza tym uczył się tylko tego, co uznawał za przydatne (historii, niemieckiego, języków obcych, z wyjštkiem greki, i geografii). Starał się też obniżyć głos (dość nieprzyjemnie brzmišcy) i przez odpowiedni dobór gestów nadać sylwetce wyraz siły i zdecydowania. Z natury był skończonym neurotykiem (E. Engelberg), człowiekiem pobudliwym i nerwowym, na zewnštrz zaś - uosobieniem spokoju, choć gdy spokoju nadu- żył, lšdował w łóżku. Zrazu był raczej patriotš pruskim niż niemieckim, zdeklarowanym konserwatystš. Do sejmu frankfurc- kiego odniósł się nieufnie. Irytował go nadmiar wy- powiadanych tam słów i długie, demokratyczne pro- cedury. W inicjatywy oddolne nie wierzył. Z parla- mentarzystów kpił, bo u nich wszystko zaczynało się i kończyło na słowach. Z Wiosny Ludów Cavour wy- cišgnšł naukę, że Włochy nie zjednoczš się same; Bis- marck, że Niemcy nie zjednoczš się na drodze parla- mentarnej. Obydwaj myśleli o zjednoczeniu przepro- wadzonym odgórnie i poprzez wojnę. Przeszkodę dla obu stanowiła Austria. 143 Najpierw należało jš wyrzucić ze Zwišzku Nie- mieckiego. Bismarck - od 1862 roku premier pruski - nie miał co do tego najmniejszych wštpliwości. Rzad- ko który polityk widział rzeczy równie jasno i do celu dšżył równie konsekwentnie. Skoro bowiem nieunik- niony jest konflikt z Austriš, to należy zadbać o dobre stosunki z Rosjš. Z jej kłopotów podczas wojny krym- skiej nie radził się więc cieszyć. Gdy inni podczas po- wstania styczniowego w Polsce krytykowali carat, on do Petersburga wysłał gen. Alvenslebena, który obie- cał Rosji pomoc w ściganiu powstańców (konwencja Alvenslebena z 1863 r.). Jeszcze do niedawna Rosja wśród państw niemieckich faworyzowała Austrię, a nie Prusy. Teraz - za sprawš Bismarcka - miało być odwrotnie. W zgodzie z Austriš przeciw Danii W 1864 roku w stosunkach prusko-austriackich na- stšpiła poprawa. Wynikła sprawa Danii, a raczej dwóch zwišzanych z niš dynastycznie księstw: Szlezwika i Holsztynu - genealogiczny rebus. Po śmierci Fry- deryka VII najbliżej tronu był Chrystian IX, który chciał przyłšczyć Szlezwik do Danii, ale niewiele dalej miał ksišżę Fryderyk Augustenburg, który był temu prze- ciwny. „Całš zaś sprawę - jak mówił lord Palmer- ston - rozumiało trzech ludzi w Europie: ksišżę Albert [małżonek królowej Wiktorii - dop. W.Ł.], pe- wien stary Duńczyk i ja. Lecz ksišżę Albert na nie- szczęście niedawno zmarł, stary Duńczyk znajduje się obecnie w domu wariatów, a ja zupełnie zapomnia- łem, o co tam chodziło". Wiadomo natomiast, o co chodziło Bismarckowi: o demonstrację siły i narzuce- nie Duńczykom swojej woli - w pojedynkę albo wes- 144 pół z Austriš, którš przy okazji można było uwikłać w „nie kończšcš się serię błędów" (H. Kissinger). Na pretekst długo nie czekano. Gdy Chrystian IX ogłosił nowš konstytucję, utrwalajšcš więzy łšczšce Danię ze Szlezwikiem, Bismarck natychmiast zażšdał jej odwołania. Potem wysłał wojska, namówił do in- terwencji Austriaków i po łatwym zwycięstwie nad malutkš Daniš najpierw wprowadził kondominium, a następnie Prusom przydzielił Szlezwik, a Holsztyn Austrii (konwencja w Gastein z 14 sierpnia 1865 r.). Kongresowe procedury pominšł i sprawy niemieckie przeniósł poza Niemcy. Wyrzucić Austrię Odtšd już nie Dania była dla niego ważna, lecz Au- stria, z którš stosunki łatwo było popsuć. Holsztyn od Austrii leżał daleko, przedzielony dziesištkami mil, kil- koma państwami niemieckimi i terytorium Prus. Szlez- wik od Prus dzieliła tylko granica. Wiedeń w lokalnych zawiłościach orientował się słabo, Berlin - znakomi- cie. Austria właściwie nie wiedziała, na kogo w ewen- tualnym konflikcie może liczyć. Prusy wiedziały, że Fran- cja zachowa życzliwš neutralność, a Włosi je poprš. Napoleon III sšdził, że na wojnie austriacko-pru- skiej zyska, bo obydwaj rywale znacznie się osłabiš, wojna potrwa długo, a polityka francuska - jak utrzy- mywał jego minister spraw zagranicznych hrabia Wa- lewski - „wycišgnie z tego niejednš korzyść". Pomylił się bardzo. Korzyści wycišgnšł bowiem Bismarck. Zrazu, co prawda, górš była Austria, która pokonała Włochów pod Custozš (w czerwcu 1866 r.) i u wybrzeży Dalmacji (niedaleko wyspy Lissa) w lip- cu tego roku rozbiła ich flotę. Nad Prusami zaś miała 145 przewagę w artylerii i rezerwach, gorsze jednak kara- biny i o wiele słabsze dowództwo. Austriakami bo- wiem, właściwie wbrew sobie, dowodził gen. Ludwig von Benedek, Prusakami zaś utalentowany i głodny zwycięstwa Helmut von Moltke, Do decydujšcej bitwy doszło 3 lipca 1866 roku pod Sadowš (w pobliżu Kóniggratz, dziś Hradec Kralove, na południowy zachód od Kłodzka). Bitwa miało kilka faz, strony na przemian to traciły, to odzyskiwały ini- cjatywę i był nawet taki moment, że Bismarck myślał o popełnieniu samobójstwa (O. Urban). Ostatecznie jednak zwycięstwo Prus było całkowite. Austria stra- ciła ochotę do dalszych działań. Prusy przeprowadziły...
jagaw7