JASEŁKA 2006
AKT 1
(pasterze śpią przy ognisku, w pobliżu kilka owiec, przy pasterzach psy)
Narrator – Śpi Betlejem zatłoczone, w dali łąki położone,
Stado owiec na wypasie, najedzone, wkrótce zaśnie.
Pasterze stad swoich strzegą, o Boskich planach nic nie wiedzą;
Przy ogniu się położyli chcąc odpocząć w nocnej chwili.
Ciemną nocą wszystko śpi, owieczkom trawa wciąż się śni;
Pastwisko wonne, zielone, ranną rosą wysrebrzone.
Leżą owce w ciepłej wełnie, kręcą się coś niespokojnie;
Chociaż cisza, wiatr nie wieje, w stadzie owiec coś się dzieje.
Owca 1 (do jagnięcia) – Dzisiaj nocka najciemniejsza,
Przytul się mój kochaneczku, do swej mamy baraneczku.
Owca 2 – Coś tam słychać, tam za wzgórzem, jakieś głosy, czy wiatr duży?
Owca 3 – Może wilki, czy złodzieje;
Jedno pewne, w środku nocy coś się dzieje.
Narrator – Pcha się owca na owieczkę.
Owca 1 – Posuń się siostro, troszeczkę.
(od czasu do czasu błyska światło)
Owca 2 – Pójdę obudzić pasterza, coś tu złego do nas zmierza.
Hej, pasterzu, otwórz oczy, jakieś światło tu się toczy!
(podchodzi do któregoś z pasterzy i trąca go)
Narrator – Czujne psy wnet się zbudziły, wkoło trop zwęszyły.
(w tym czasie psy wstają i obwąchują okolice ogniska)
Bartek – Jakoś dziwnie spać nie mogę, wstanę i pójdę na drogę.
Owce beczą, dzwonek dźwięczy, spać nie mogę, coś mnie męczy.
Kuba – Spał byś lepiej, północ blisko, a ty kręcisz się jak piskorz;
Jak dzień będzie pora wstać tobie wtedy chce się spać.
Bartek – Dziś w Betlejem ludu chmara do spisu się najechała.
W całym mieście i w gospodach tyle ludu, gadać szkoda!
(słychać śpiewy)
Wojtek – Im nic nie w głowie ino śpiewanie.
Maciek – A tobie tylko spanie i spanie.
Wojtek – A ty masz język na cztery mile.
Kuba – Chłopy, przestańcie choć chwilę;
Musicie się wciąż przemawiać, po próżnicy tyle gadać.
Bartek – Im tylko wciąż sprzeczki w głowie. A ja, bracia, to wam powiem;
Ciężkie dziś czasy na świecie, pięść Rzymian podatkami gniecie,
Jak niewolników poniewiera; każdy starosta na swą rękę zdziera.
Wojtek – Albo i ten spis! Potrzebne to było, żeby tyle ludu nakarm się zwaliło?
Kuba – Po co wciąż to narzekanie?! Czy przez to lepiej się stanie?
Narrator – Ziewnął Bartek, zsunął czapę.
(w tym czasie narastające światło, owce, pasterze uchodzą w przeciwnym kierunku)
Maciek – Bartek, ktoś nam chyba owce łapie, jakieś głosy, czy złodzieje
W środku nocy, a świt dnieje! Gore! Gwałtu, wstawajcie!
Na mnie się nie oglądajcie!
Wojtek – Chłopcy! O rety! Co się dzieje?
Owce pouciekały, po łące się porozbiegały.
Wielki Boże! Co to dzisiaj stać się może?
(słychać stopniowo nasilającą się muzykę)
Kuba – Chyba czary, jakieś dziwy, w środku nocy dzień prawdziwy.
Słyszysz Bartek? Gra muzyka, jakiś słodki głos przenika!
Bartek – Maciek, Wojtek stańcie chwilę. Mnie się zdaje, że stąd z milę,
Tam gdzie stara szopa z drzewa, gra muzyka i ktoś śpiewa.
Wojtek – Patrzcie chłopcy: Gwiazda tam nad szopą stoi.
Ja uciekam, ja się boję!
Bartek – Stój ty tchórzu, patrz wysoko, przytrzyj swe zaspane oko.
Toż to jasne, że w Betlejem coś dziwnego dziś się dzieje!
Maciek – Patrzcie! Wielka gwiazda zaświeciła, starą szopę oświeciła.
Coś tam musi być ważnego, że gwiazda z nieba samego,
W naszą stronę się zwróciła, dziwna sprawa się zdarzyła!
Kuba – Chodźmy bracia, pośpieszajmy, nasze stada Bogu powierzajmy (próbują wybiegać).
Wojtek (zatrzymując ich) – A jak złodziej nas wyśledzi, narobi szkody i biedy.
Może poczekać do rana? Cała noc już nieprzespana.
Bartek – Jak chcesz – zostań, my pędzimy, jutro sobie odeśpimy.
A owce w Boga opiece – Kuba, Maciek ja już lecę (wybiegają).
Wojtek – Poczekajcie, bom się zdyszał; lecieć kłusem, kto to słyszał?
A do tego uwierają mnie buty (wybiegają).
(wchodzą Aniołowie)
Anioł 1 – Martwiłeś się Gabryjelu, ja też z tobą przyjacielu
O Dzieciątko, o Maryję, czy ich dach przed nocą skryje.
Gabriel – Tak, to prawda, mój aniele, w ludziach serca tak niewiele.
Betlejem, miasto rodzinne, Świętej Rodzinie nieprzychylne.
Anioł 2 – Sam Bóg Najświętszy swoją mocą, lichą szopę wskazał nocą,
Dla Syna Swego Najmilszego do ludzi dziś z nieba posłanego.
(na scenę wchodzą zdziwieni i przestraszeni pasterze)
Anioł 1 – Spójrz aniele, pastuszkowie, nowinę świętą im powiem.
Bóg Najświętszy w swej dobroci proste serce im ozłoci.
Maciek – Rety, chłopcy! czy widzicie aniołów białych na szczycie.
Och jak cudnie wyglądają, do nas się tu przybliżają.
Gabriel – Nie bójcie się pastuszkowie! Wielką nowinę wam powiem.
Tu, w szopie, w polu i chłodzie Bóg Zbawiciel się narodził.
Anioł 2 – Dzieciątko Boże maleńkie z Matki swojej Najświętszej.
Zabrakło miejsca w gospodzie, między bydlętami się rodzi!
Anioł 1 – Radosna to nowina, że Bóg nam zsyła swego Syna.
W ludzkim ciele On się rodzi, na ziemię Miłość przychodzi!
Wojtek – Patrzcie chłopcy jakie białe, anioły w niebieskiej chwale,
Aż blask wielki od nich bije, kto ten cud widział jak żyje?
Gabriel – Panu Bogu w niebie chwała, ziemia zbawienie dostała.
Wy pierwsi witać Go chcecie, błogosławieni będziecie.
Maciek – Bartek, Kuba, o mój Boże! Chłopaki, czy to być może,
Że my pierwsi pośpieszymy, Boże Dzieciątko ujrzymy?
Kuba – Hej, pasterze! Jak pójdziemy? Z gołą ręką tam staniemy?
Trzeba dać coś Maleńkiemu, dziś w szopie narodzonemu.
Maciek – Zawracajmy całym pędem, nie za wiele czasu zbędziem.
Dary nasze, choć ubogie, złóżmy Dzieciątku przy żłobie.
Kuba – Słyszałem od swego dziadka jak nam dawno opowiadał,
Narodzi się Boże Dziecię, w ubóstwie największym w świecie.
Bartek – Są przecież wielkie pałace, a tam Dziecię z zimna płacze;
Tam szopa słomą okryta, siano i dla krów koryta (wychodzą).
AKT 2
(scena przedstawia stajenkę)
Narrator – Tu na sianie owinięte lichą chustką z głowy zdjętą,
Najświętsze leży Dzieciątko, pośród bydląt niebożątko.
Przy Nim klęczy Matka święta; skromna, cicha, uśmiechnięta.
I w Dzieciątko się wpatruje, Bogu za ten cud dziękuje.
Z boku święty Józef stoi, o Dzieciątko już się boi;
Najświętszą Matkę pociesza, w Bogu ufność ich największa.
A pod ścianą wół i osioł łby nad żłobem pochylają,
Ogrzewając Dzieciąteczko ciepłą parą wciąż chuchają.
Zadziwieni pastuszkowie na kolana upadają.
Uprzedzeni przez aniołów już od proga hołd składają.
Kuba – O Dzieciątko Święte, Boże przyjmij nasze serca w pokorze;
Czym Cię dzisiaj ucieszymy?! – To co mamy, to złożymy.
Maciek – Ja przyniosłem świeże mleko, jeszcze ciepłe, choć z daleka.
Wojtek – Ja owczy serek świeżutki.
Kuba – Ja kożuszek dam cieplutki.
Bartek – Ja sandałki z owczej skórki na Jezuska małe nóżki.
Razem – A teraz zaśpiewamy jak umiemy,
Przyrzekamy Ci Dzieciątko, że kochać Cię wciąż będziemy.
(śpiewają kolędę)
Narrator – Patrzy Matka Najświętsza na pasterzy czyste serca,
Skromne ich dary przyjmuje i uśmiechem im dziękuje.
AKT 3
(rozmawiają Trzej Królowie)
Kacper – Dobrze się stało, Magowie, że wspólna nas wiedzie droga,
Gdy na firmamencie nieba gwiazda ukazała się nowa.
Melchior – Długo też obserwowałem, na niebo się wpatrywałem;
Dziwny znak niespotykany, od Boga światu przysłany.
Baltazar – Nowa gwiazda się zrodziła, złotym blaskiem zaświeciła.
W palestyńską ziemię kieruje, tak proroctwo opisuje.
Kacper – Tak, tak wierzyć nam potrzeba, że z woli wielkiego nieba,
Nowy Król ma się narodzić, ludzki ród z ich win oswobodzić.
Melchior – Kto nam wskaże drogę do celu, po trudach podróży tak wielu?
Jedźmy do króla Heroda, on jeden nam wieść poda.
(na tronie Herod w otoczeniu dworzan, wchodzą Trzej Królowie)
Baltazar – Bądź pozdrowiony królu Herodzie. Cieszy nas, że w twoim rodzie,
Nowy Król z woli Najwyższego rodzi się u boku twego.
Kacper – Chcemy Go godnie powitać, hołd i pokłony Mu oddać.
Wskaż miejsce, gdzie Go znajdziemy, drami obdarujemy.
Narrator – Zatrząsł się Herod ze złości, słysząc od przybyszów te wieści.
O tron swój niepokój czuje i w duszy już podstęp knuje.
Herod – (z udawanym zadowoleniem)
Wielce mnie cieszy nowina, godna szacunku przyczyna.
Gościć wam możni Magowie, lecz miejsca wskazać nie mogę.
Przeto drogę wolną macie, jedźcie dalej i szukajcie.
Wracając pałacu mego nie omijajcie,
Iż bym i ja mógł pośpieszyć i serce swoje ucieszyć.
Nowemu Królowi hołd złożyć, przed nim koronę położyć.
...
daga1229