Nasz Patriotyzm - Roman Dmowski.doc

(73 KB) Pobierz
Roman Dmowski

Roman Dmowski 

 

"Nasz  Patriotyzm"

 

 

Zeskanowano  z  11-stej pozycji  wydawniczej PERICULUM  Warszawa wydanej  w  marcu 1987 , którą to publikację opracowano  na podstawie Roman Dmowski " Pisma " tom III ,Częstochowa , Antoni Gmachowski i S-ka , 1938.

„Zachowano oryginalną pisownię. Kopiowanie dozwolone za podaniem źródła” – zapewnia wydawnictwo PERICULUM.

Do marca  1987  "Nasz Patriotyzm" ukazał się też nakładem Wydawnictwa Narodowego "Chrobry", Warszawa 1983 .

 

 

 

OD WYDAWCY   PERICULUM

 

W chwili obecnej dzieje Narodowej Demokracji stanowią najbardziej zafałszowaną część współczesnej historii Polski. Oficjalna historiografia od czterdziestu  kilku lat przedstawia ten największy polski ruch polityczny pierwszej połowy XX wieku w sposób karykaturalny, obraźliwy, często całkowicie sprzeczny z prawdą historyczną. Również większość środowisk opozycyjnych powstałych w Polsce w ostatnich latach, odnosiła się zdecydo­wanie wrogo do tradycji tego ruchu. Nie miejsce tu na przedstawianie przyczyn tego stanu rzeczy jest ich wiele i na razie pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że zostaną kiedyś w pełni naświetlone. Ważniejsze w tej chwili wydaje się spostrzeżenie, że następstwem tych zjawisk jest poważne zubożenie świadomości historycznej Polaków w decydującym dla naszej przyszłości przełomie lat 1980-1981.

Wobec braku obiektywnych prac historycznych dotyczących dziejów obozu narodowego, niezbędnym staje się prezentowanie najważniejszych tekstów  źródłowych, przedstawiających program i działalność tego ruchu.

W niniejszej broszurze pragniemy zapoznać Szanownych Czytelników z tekstem Romana Dmowskiego "Nasz Patriotyzm" napisanym na początku ', 1893 roku i wydanym bezdebitowo w cyklu wydawnictw "Z dzisiejszej doby", i w marcu tegoż roku. Praca ta pisana była niemal sto lat temu i choć nie jest najważniejsza w dorobku tego autora uznaliśmy za wskazane wydać ją drukiem głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, broszura ta była próbą sformułowania  programu tworzącego się ruchu narodowo-demokratycznego. Właśnie w 1893 roku powstała tajna Liga Narodowa - organizacja obejmująca swym zasięgiem ziemie trzech zaborów, która następnie dała początek Stronnictwu Demokratyczno -Narodowemu. Program powstały w tym czasie obrazuje w dużym stopniu początki drogi politycznej ruchu, który w następnych latach miał odegrać tak  ważną rolę w historii Polski. Po drugie, jej autorem był Roman Dmowski,  współzałożyciel Ligi Narodowej, a w późniejszych latach długoletni przywódca -- w Narodowej Demokracji. W dzisiejszej Polsce znajomość tej postaci jest  niewielka, z wyjątkiem środowisk, w których przetrwała żywa tradycja rodzinna.  Większość Polaków czerpała wiedzę na ten temat z prac takich historyków jak - profesor Wapiński, który we wstępie do jednej ze swych książek o Romanie Dmowskim zastanawiał się nad tym "czy warto popularyzować dzieje i działalności bohatera negatywnego" /sic !/ .

Ruch narodowo-demokratyczny kształtował się w szczególnym okresie dziejów Polski. Po krwawo stłumionym powstaniu styczniowym społeczeństwo polskie cechował marazm polityczny. Miejsce romantycznych haseł powstańczych zajęły postulaty pracy organicznej. Realizacja tej idei była niezwykle ważna dla przyszłości Polski, jednak w praktyce dotykała ona głównie sfery ekono­micznej, powodując jednocześnie pogłębianie się niewiary w możliwość odzys­kania niepodległości. Krystalizujący się w tych warunkach ruch narodowy występował, jak to dokładnie obrazuje właśnie program z 1893 roku, przeciwko trzem rodzajom postaw politycznych. Zwalczał politykę ugodową, która zakładała, i że rezygnując z wystąpień przeciwko zaborcom, zachowując względem nich  lojalność, uzyska się swobodny rozwój kulturalny i gospodarczy. Z drugiej  strony, przeciwstawiał  się planom powstańczym które u schyłku XX wieku nie miały zresztą zbyt wielu zwolenników. Żywiołowe, nieprzygotowane zrywy wywoływane w okresie ścisłego sojuszu trzech państw zaborczych, przyczyniały się zdaniem przywódców ruchu narodowego do wyniszczenia najaktywniejszych warstw społeczeństwa, cofania się kraju w rozwoju kulturalnym i gospodarczym, czy też osłabienia żywiołu polskiego na ziemiach niejednolitych etnicznie. Wreszcie, narodowcy przeciwstawiali się tzw. biernemu oporowi, opartemu na postawach negatywnych bez jakiegokolwiek pożytecznego programu. Uznali, że jest to równie mało realna droga do niepodległości co poprzednie. Tym postawom Liga Narodowa przeciwstawiła program tzw. polityki czynnej. Odrzucając ugodę, zrywy powstańcze oraz bierny opór, program ten wzywał do nieustępliwej walki o podstawowe instytucje życia społecznego; polską szkołę, stowarzyszenia, prasę, samorząd itd. Krytykowano powszechnie tak właściwy Polakom "patriotyzm odświętny". Nowy patriotyzm miał polegać na codziennej, uporczywej walce o umacnianie polskości, we wszystkich dzie­dzinach życia narodowego. Mieściła się  w tym zarówno walka o ziemię i w ogóle pomyślność gospodarcza, jak również dbałość o rozwój kulturowy i moralny.

Na szczególną uwagę zasługuje w tym miejscu jeszcze jeden problem. Historycy marksistowscy, od samego początku określają Narodową Demokrację jako ruch "stojący na straży interesów polskiej burżuazji" Tego rodzaju twierdzenia trudno nawet usprawiedliwić ciasnym doktrynerstwem marksizmu, ponieważ jest ono z gruntu fałszywe, podobnie jak fałszywe są twierdzenia o "ugodowości endecji" względem caratu. Ruch narodowy w przeciwieństwie do innych stronnictw czy partii zawsze głosił i realizował zasadę podporządkowania interesów klasowych interesom narodu jako całości. Tak ważną sprawą była solidarność wszystkich grup społecznych w okresie zaborów nie trzeba nikogo dzisiaj przekonywać. Narodowa Demokracja zdobyła się w latach 1803 -1914 na olbrzymi wysiłek uświadamiania narodowego chłopów i robotników. Wobec faktu, że jeszcze w drugiej połowie XIX wieku 2/3 Polaków nie miało świado­mości narodowej, było to pierwsze zwycięstwo w drodze do niepodległości.

Czytając broszurę "Nasz Patriotyzm” Romana Dmowskiego musimy mieć świadomość, że pisana ona była w całkowicie odmiennych warunkach poli­tycznych. Porównywanie dzisiejszej Polski do Polski tamtego okresu byłoby niedopuszczalnym uproszczeniem. To co dzisiaj nas zastanawia w tej pracy to przede wszystkim wielki styl politycznego myślenia oraz wartości naszego historycznego dziedzictwa. Wartości, które zostały skazane na zapomnienie.

Niech zatem przeżycia zawiązane z jej lektury staną się dla Szanownego Czytelnika zachęta do podjęcia trudu poznania wielkiego dziedzictwa Narodowej Demokracji.

 

WYDAWNICTWO   PERICULUM

 

Roman Dmowski  "Nasz  Patriotyzm"

 

Polityka narodowa w głównych swoich zasadach nie może być oni poznańska, ani galicyjska, ani warszawska - musi ona być ogólno-polska. Odpowiednio do położenia politycznego każdej dzielnicy, musimy uznawać rozmaity stosunek do rządów zaborczych, musimy się godzić na rozmaite odpowiadające warunkom miejscowym środki działanie, nic to nie zmienia to w niczem tej ogólnej zasady, według której każdy czyn polityczny Polaka; bez względu na to, gdzie jest dokonywany i przeciw komu skierowany, musi mieć na widoku interesy całego narodu.

Zgodnie z tą zasadą deputowany jakiegoś okręgu wyborczego do parla­mentu przede wszystkiem winien reprezentować interesy całego narodu, nie zaś swego powiatu. Jeżeli posłowie nasi w ciałach prawodawczych niemieckich i  austrjackich za mało dają dowodów, że uważają się za posłów całej Polski, że mają na względzie zawsze interesy całego narodu polskiego, nie świadczy to, iż zasada nasza jest niewłaściwa, ale że sami owi posłowie są raczej patriotami galicyjskimi i poznańskimi, ni polskimi, o ile w ogóle zasługują

na miano patriotów.

Taż sama zasada obowiązuje wszelką organizację polityczną, wszelką partię, wszelkie stronnictwo, bez względu na pole ich działalności.

Jeżeli tedy w piśmie niniejszem uwzględnimy tylko sprawy zaboru rosyjskiego, jeżeli zwrócimy uwagę tylko na stosunek względem rosyjskiego rządu, to nie dlatego, żebyśmy nie uznawali wspomnianej zasady albo o niej zapomnieli, ale dlatego, że:

1/ przemawiamy jako ludzie dla których punktem ciężkości w ich działaniu był i jest zabór rosyjski 

2/  pod panowaniem rosyjskim znajduje się część Polski największa

i najważniejsza, obejmująca ognisko życia polskiego, duchowego stolicę

kraju - Warszawę, a więc część, której los decyduje o losie całej ojczyzny. Nie znaczy to, żeby stanowisko nasze względem Galicji i zaboru pruskiego było platoniczne - przeciwnie, dążyliśmy zawsze i dążymy do tego, żeby nasze hasła działania znalazły jak najwięcej wyznawców w pozostałych zaborach, ażeby polityka narodowa wszystkich dzielnic stała się jednolitą, uznała

jeden punkt wyjścia, oparła się na jednych zasadach. Widziały z zadowoleniem, że zakordonowi rodacy bacznie śledzą rozwój naszej działalności i że polityka­ nasza, choć wrogo traktowana przez sfery wpływowe a w znacznej większości nie patriotyczne, znajduje tam coraz więcej zwolenników.

 

 

 

Przyjmując zasadę, że polityka narodowa nie może brać za punkt wyjścia interesów pojedynczej dzielnicy, stawiamy obok niej drugą, według które prawdziwy patrjotyzm nie może mieć na względzie interesów jednej jakiejś klasy, ale dobro całego narodu. Zasady tej nie należy tłumaczyć niedorzecznie przez równomierne popieranie interesów wszystkich klas-tłumaczenie będące banalnym, powszechnie u nas powtarzanym frazesem taniego patrjotyzmu.

W praktyce politycznej rzetelne stanowisko narodowe sprowadza się do obrony interesów tych klas ,których podniesienie i dobrobyt leży w interesie narodu, a których nędza i ciemnota zgubę społeczeństwu górują. Patrjotyzm nie nakazuje jedynie konserwowania narodu, ale czuwanie nad możliwie szybkim i prawidłowym sił jego rozwojem. Równomierne popieranie interesów wszystkich klas - to pusty frazes, którym wojują ci, co tworzą programy  patrjotyczne przy biurku lub przy kądzieli a nie biorąc się do czynu, któryby  im całą  niedorzeczność  tego pozornie szerokiego stanowiska wykazał;  to obłudny płaszczyk tych, co pokryć muszą grzeszne ciało swego ciasnego klasowego interesu.

Mówimy  naturalnie tylko o interesach klasowych. Obok nich istnieje - cała sfera interesów ogólno-narodowych, o które chodzi wszystkim członkom społeczeństwa, bez względu na ich klasowe stanowisko. Ucisk językowy, religijny, brak elementarnych swobód obywatelskich itp. dotyka interesów każdego obywatela bez wyjątku.

  Oto dwa dogmaty, z których wypływa wyznanie naszej wiary narodowej, Ufni w prawość, tej wiary, idziemy naprzód, nie bacząc na kierowane przeciw nam ciosy ze strony obcych wrogów, ani na mniej lub więcej uczciwe oskarżenia, rzucane na nas przez swoich. Prędzej czy później okaże się,

kto poszedł drogi prostszą, kto sobie obrał "tę lepszą cząstkę, która mu nigdy odjęta nie będzie". .

Rząd rosyjski rozmaitemi czasy rozmaicie usprawiedliwiał swoje

gwałty na Polsce. Dowodząc, że ziemie litewskie i ruskie stanowią odwieczną jedność z moskiewskim rdzeniem państwa carów, dziką działalność swą na tych ziemiach nazywał wyzwalaniem swego ludu z pod jarzma polskiego. Gnębiąc szlachtę w etnograficznej Polsce, podawał się za obrońcę uciśnionych ekonomicznie i politycznie włościan. Wieszanie i masowe wysyłanie na Sybir najlepszych sił społeczeństwa nazywało się uzdrawianiem narodu z chorobliwych marzeń, gwałty na unitach - przyjmowaniem na łono swego kościoła braci, których niegdyś przemocą oderwano i którzy teraz dobrowolnie powracają. Do ostatnich jeszcze czasów słyszeliśmy, że rząd rosyjski nic nie ma przeciw pomyślnemu rozwojowi narodowości polskiej,

że chodzi mu tylko o zachowanie w całości granic państwa, o wytępienie dążności separacyjnych.

Przy bezczelności, które się rząd carski zawsze odznaczał, podobne, wykręty nie były rzeczą trudną, musiała jednak nadejść chwila, kiedy nawet ta oficjalna logika przestała wystarczać. Ta chwila już nadeszła, dziś bowiem gospodarka rosyjska w Polsce wolna jest prawie od wszelkiego wysiłku utrzymania usprawiedliwiających pozorów. Dziś rząd przestaje się kryć,

że celem jego usiłowań jest zlanie Polaków z Rosją pod każdym względem, czyli, inaczej mówiąc, wytępienie narodowości polskiej.

 

 

 

Nie jest naszem zadaniem dawać tu pełnego obrazu gospodarki rosyjskiej w Polsce, chodzi nam tylko o wskazanie parę jej najgłówniej­szych rysów.

Na pierwszym planie zwrócimy uwagę na walkę z językiem polskim. Usunięcie tego języka że wszystkich urzędów; całkowite niemal wyparcie go ze szkół; zakazy mówienia po polsku uczniom w szkołach, służbie

na kolejach, nawet w bufetach kolejowych; dzisiejsza dążność do narzuce­nia języka rosyjskiego nawet siostrom miłosierdzia i lekarzom w szpitala wprowadzanie stopniowe języka państwowego do administracji, .przedsiębiorstw prywatnych; forsowanie teatru rosyjskiego w Warszawie; prześladowanie prywatnego nauczania w języku polskim; zakaz wydawania na Litwie i Rusi pism, urządzania przedstawień teatralnych w języku nie rosyjskim, a nawet znane .powszechnie na Litwie zakazy mówienia w sklepach i na ulicach ,

po polsku wszystko to świadczy, że rząd  rosyjski nie cofa się przed żadnymi  środkami  w swej dążności   żadnymi, środkami w swojej dążności  do  całkowitego wytępienia mowy polskiej.

W parze z tą dążnością idzie walka z katolicyzmem , posiłkująca się  rozmaitemi środkami, poczynając od  przymusowego chrzczenia  na prawosławie  dzieci małżeństw mieszanych a kończąc na  zabudowywaniu Polski cerkwiami prawosławnymi bez względu  na  szczupłą ilość mieszkańców tego wyznania. Nie trzeba przypominać o odrywaniu od kościoła katolickiego unitów i katolików z pomocą najdzikszych gwałtów.

Obok języka  i religji  podlegają tępieniu wszelkie inne składniki nasze kultury narodowej. Nasze miary i wagi zastąpiono rosyjskimi - w ostatnich czasach byliśmy świadkami usunięcia jedynych pozostałych w użyciu polskich miar długości i wycofania z obiegu reszty polskich pieniędzy;

na miejsce kalendarza naszego, przyjętego przez cały świat cywilizowany narzucają nam coraz więcej wsteczny kalendarz juliański; nazwy geogra­ficzne w rdzennej Polsce stale są przekręcane nietylko w użyciu urzędów ale w nowem brzmieniu rosyjskim narzucane są prasie polskiej; ba nawet zdarzają się wypadki, że orkiestrom włościańskim zabraniaj władze występować w strojach ludowych i każe się przebierać w surduty.

Nie będziemy przytaczali całej powodzi podobnych faktów, gdyż wskazane  powyżej są dostatecznem świadectwem, że rząd rosyjski usiłuje zniszczyć kulturę polski we wszystkich jej częściach składowych, nie wyłączając nawet religji, na który uderzać jest najtrudniej, że w usiłowaniu tem używa wszelkich środków poczynając od małych i śmiesznych a kończąc na  gwałtownych.

Walka z kulturą polski, czyli wynaradawiane to jedna tylko strona rosyjskiej względem nas, polityki. Na niej polityka ta się nie kończy. Wynaradawiana  Polska nie byłaby jeszcze całkiem podobną do. Rosji – pozostałyby  różnica stopy ogólno - cywilizacyjnej. Naród nasz, który ma ­za sobą tysiąc lat kultury, który jest, narodem europejskim- wyprzedza­  na wielką odległość Rosję, co zresztą sami Rosjanie powszechnie przyznają. Wobec tego występuje druga strona polityki  rosyjskiej, mianowicie natężenie do powstrzymania w rozwoju cywilizacyjnym, do zatamowania u nas  wszelkiego postępu.

Działalność ta rozpoczęła się z chwilą, kiedy odebrano nam wszelkie instytucje polityczne i narzucono carski despotyzm, surowszy o wiele, niż w samej Rosji. Nie mamy bowiem nawet tego cienia praw politycznych,

5

 

 

który tam istnieje w postaci samorządu szlacheckiego ziemiaństwa,  samorządu miejskiego lub wreszcie sądów przysięgłych. Pozostawiono

najmizerniejszy samorząd jedynie ludności wiejskiej, w postaci gminy, w nadziei, że mało wyrobiona politycznie warstwa, z całą bezwzględnością terroryzowana przez carskich urzędników, jątrzona przez nich przeciw innym klasom narodu, będzie powolnym w ręku rządu narzędziem. Dzisiaj, kiedy lud wiejski poczyna objawiać swą samodzielność, kiedy zaczyna krytyczniej patrzeć na swe położenie ta fikcja prawna zwana gminą coraz częściej jest gwałcona przez bezczelną samowolę naczelników powiatu i ich narzędzi.

Naród który przed stu laty tworzył takie konstytucje jak Ustawa Trzeciego Maja, ma za całe prawo bagnet i nahajkę. W kraju, w którym od wieków znane było prawo "Neminem captivabimus nisi jure victum ­

od woli żandarma zależy przetrzymywanie w ciągu lat całych na śledztwie ludzi, przeciw którym nie ma żadnych dowodów winy; w kraju tym bez sądu i bez prawa obrony, na mocy opinji żandarma i prokuratora, urzędnik administracyjny skazuje podejrzanych politycznie na więzienia i na zesłanie, a na szbienicę ludzie idą z wyroku sądów wojennych; w kraju tym, w razie zajść z wojskowymi, jedynie na ich skargę, naczelnik wojsk wsadza broniącego swej godności obywatela do więzienia na pół roku, nie pytając go nawet jak się rzecz miała. Jednym słowem naród dojrzały politycznie żyje w warunkach, w których wszechwładnym panem jest policjant i żołdak. Nikt nie zaprzeczy, że w bezprawiu takiem człowiek zatraca najcenniejsze zdobycze cywilizacji - poczucie godności ludzkiej i praw obywatelskich, tym samem zaś zbliża się do ogólnego typu poddanych cara rosyjskiego. Najważniejsze czynniki cywilizacyjne - stowarzyszenia, prasa i literatura, coraz bardziej krępowane są u nas w swem działaniu. W granicach ziem polskich rząd obecny nie zatwierdził ustawy ani jednego towarzystwa  naukowego, z wyjątkiem tych, które założone przez Rosjan, służą do celów

rusyfikacyjnych. Nie dozwolono nawet założyć towarzystwa gimnastycznego. Na jedne pisma rząd nie udziela koncesji, innym daje ją z wielkim trudem "',i przy ogromnych kosztach, inne wreszcie zamyka bez żadnego widocznego '' powodu /ostatni środek stosowany jest szczególnie do pism prowincjonalnych/. Ażeby powstrzymać rozwój czytelnictwa, nie pozwala ustanowić niskiej ceny prenumeracyjnej. Zakres przedmiotów, o których wolno pisać, coraz się zmniejsza: pisma nasze doszły już do tego, że poza okrojoną należycie

polityką zagraniczną wolno im pisać tylko o balach, koncertach i o wypadkach na ulicy, no, nie o wszystkich - kiedy bowiem oficer strzela do przechodnia z rewolweru, to można się dowiedzieć o tem tylko od świadków, kiedy zaś kozak morduje rodzinę sklepikarzy dla rabunku, to w pismach kozak nazywa się "jakąś osobą". Gdy przyjeżdża do Warszawy teatr rosyjski, cenzura wskazuje jak długie maja być w gazetach recenzje i co w nich ma być napisane. Jednym słowem, prasa nasza i literatura, krępowana z dnia na dzień, doszła

do tego, że może się obracać jedynie w sferze zjawisk najmniejszej wagi, i to z ograniczoną nader swobodą. Wszelki objaw samodzielności politycznej spotyka okrutna kara. Odbija się to szczególnie na klasie robotniczej, która nader szybko wzrasta u nas liczebnie i podnosi się umysłowo. Robotnicy nasi, porównując swe położenie z położeniem robotników w całej Europie, widzą, jak wielu warunków brak im do normalnego rozwoju społecznego. Domagają się więc praw, które by im ten rozwój umożliwiły. Co otrzymują, mogą nam odpowie­dzieć zbryzgane krwią ulice Żyrardowa i Łodzi.

Oto ogólne rysy działalności cywilizacyjnej rządu rosyjskiego w naszym kraju.

Te usiłowania przeciwcywilizacyjne, zarówno jak i wynaradawianie, napotykają opór w żywotności i siłach rozwojowych naszego społeczeństwa. Wydany w ostatnich czasach okólnik Hurki, przypominający urzędnikom obowiązek szczepienia w Polsce języka rosyjskiego, zawiera jednocześnie dobrowolne przyznanie się, że usiłowania, skierowane na szkołę i na administrację, nie dały pożądanych rezultatów. Rozumiejąc to, rząd zaczął w ostatnich czasach z większą energją stosować fizyczni wprost środki gnębienia narodu. Na czele tu postawić należy świeży fakt reform kolejowych, rozpoczętych w Kongresówce od drogi żelaznej Warszawsko-Terespolskiej i polegających na tem, że ze wszystkich lepszych posad usunięto Polaków i sprowadzono na ich miejsce Rosjan; ci ostatni zaś tak gnębią fizycznie i moralnie zależną od nich polską służbę, że tylko groza strasznej nędzy powstrzymuje ludzi od porzucenia tego gorzkiego kawałka chleba. Środek ten ma dla rządu dwojaką korzyść: z jednej strony rzuca on w nędzę Polaków, z drugiej zaś pomnaża ilość Rosjan w Polsce. Mechaniczne takie wprowadzanie żywiołów rosyjskich do Polski nie ogranicza się do tego jednego środka. Nie przypominają już znanych od dawna praw nabywania ziemi na Litwie i Rusi nie mówiąc o wprowadzeniu Rosjan na wszelkie rządowe lub zależne od rządu posady, dość zwrócić uwagę na owo niepomyślne osiedlanie kacapów w miejscowościach podfortecznych, na sprowadzanie robotników z całej Rosji do robót rządowych w Polsce, wreszcie na owo wydalanie Żydów z Moskwy ż pozostawieniem im możności osiedlania się

u nas, wskutek czego do Warszawy napłynęła olbrzymia masa zruszczonego żydostwa. Przypomnijmy jeszcze, że jednym ze środków takich czysto fizycznych, środków najstraszniejszych, jest gnębienie młodzieży w szkołach, czemu zawdzięczamy fakt, że pomiędzy obecnymi wychowańcami gimnazjów rosyjskich w Polsce niema wcale jednostek zdrowych. Jest to fakt, na który mało dotąd zawracano uwagi, a który największe może ma dla społeczeństwa znaczenie.

Powtarzano nam ciele, że rozwój ekonomiczny kraju jest równoważnikiem strat, w innych sferach życia ponoszonych. Dużo możnaby powiedzieć o rozwoju naszego przemysłu z punktu widzenia interesów narodowych; przedewszystkiem zaś trzeba zaznaczyć, że rozwój ten odbywał się nie pod opieką rządu, ale raczej wbrew jego woli. W ostatnich czasach rząd zajął wprost wrogie stano­wisko względem naszego przemysłu i handlu. Za pomocą specjalnych taryf  wielu innych środków zbyt naszych wyrobów tamuje, popierając jednocześnie wyroby fabryk rosyjskich. Ileż to dziś widzimy sklepów  w Warszawie tyko, handlujących wyłącznie towarami rosyjskiemi. A nie są to wcale wyroby specjalne, ale artykuły niezbędnych potrzeb. Nie poprzestając na tych przywilejach, kupcy i fabrykanci rosyjscy i prasa rosyjska otwarcie mówię

o sposobach zgnębienia naszego handlu i przemysłu, podnosząc nawet projekt wskrzeszenia granicy celnej między Królestwem i Cesarstwem, co się widocznie sprzeciwia polityce administracyjnego "objedinieriia".

 

 

Wartość tzw. reformy włościańskiej oceniło najlepiej samo życie. Dwumiljonowy zastęp proletariatu wiejskiego, groźna perspektywa zwyrodnienia fizycznego ludu pod wpływem nędzy, masowa emigracja itd. - oto rezultat tej polityki ekonomicznej,

Dodać by należało upadek rolnictwa, którego główną bodaj przyczyną jest współzawodnictwo na naszych rynkach taniego zboża rosyjskiego, którego sprowadzanie umożliwiają specjalne taryfy kolejowe.

Zresztą życie ekonomiczne nie może rozwijać się normalnie tam, gdzie wszelka inicjatywa osobista lub zbiorowa jest skrępowana, gdzie nie wolno stowarzyszać. się w celach gospodarczych, a nawet dla pozyskania łatwiejszego kredytu, gdzie żadna instytucja lub przedsiębiorstwo nie mogą być pewne swego istnienia.

Ten krótki przegląd faktycznie wystarczy na świadectwo, że polityka  rosyjska wobec Polaków jest to nieustające dążenie, z ciągłem podwyższaniem skali środków, do całkowitego zlania Polski z Rosją drogą wynarodowienia Polaków, cofnięcia ich w rozwoju cywilizacyjnym, a nawet drogę zastępowania na miejscu żywiołu polskiego przez rosyjski. Nie jest to polityka chwili zależna od takich lub innych działaczy, od takiego lub innego władcy. To nieubłagana konsekwencja rozbioru Polski. Ażeby Polacy mogli żyć. prawidłowo w organiźmie państwowym rosyjskim, trzeba ich cofnąć w rozwoju, trzeba ich cywilizacyjnie Rosjanom upodobnić. Ażeby zaś przestali marzyć o zjednoczeniu politycznem wszystkich ziem polskich, trzeba ich wytępić, dopóki bowiem naród ten będzie istniał w trzech państwach, dopóty będzie dożył prawem konieczności do zlania się w jedną polityczną całość.

Rząd rosyjski dobrze to rozumie i nie można mu zaprzeczyć logiki w postępowaniu jego względem naszego narodu. O ile zaś dziś szczerze się przyznaje do swoich celów, nie można mu zarzucić obłudy.

Co do nas samych, to widocznem jest, że ramy w które nas po całym szeregu reform zamknięto, dziś już nie wystarczają do normalnego rozwoju narodowego i cywilizacyjnego. Te resztki praw, których nam jeszcze nie wydarto, nie mogłyby wystarczyć domycia nawet znacznie niżej od nas stojącemu narodowi. Warunki więc życia muszą w ustroju naszym wywoływać zmiany chorobliwe, których zresztą nie brak, jak to każdy przyznać musi.

Gdyby rząd rosyjski nie posunął się już w swych wrogich działalnościach ani kroku naprzód, to my przy tych więzach, które nas obecnie krępują, przy dzisiejszej administracji, szkole, cenzurze i policji, przy nędzy ekonomicz­nej naszej inteligencji i warstw ludowych, musimy coraz bardziej upadać,

by ostatecznie zginąć. Coraz silniejsze będą objawy zwyrodnienia fizycznego i duchowego; coraz częstsze wypadki upodlenia i odstępstwa. Coraz głębiej będziemy tonąć w tem bagnisku, w którem ugrzęźliśmy wskutek różnych przyczyn, dopóki ostatni Polak, któremu sęp nie wyżarł mózgu - rzuciwszy naokół wzrokiem rozpaczliwym, nie zawoła już naprawdę : Finis Poloniae!

 

Zkolei należy się przyjrzeć własnemu społeczeństwu, rozpatrzeć sposoby - zachowania się rozmaitych jego odłamów wobec określonego wyżej stano­wiska rządu.

Na początku zaraz spotyka się tu trudność możliwą tylko w naszych warunkach. Wobec braku wszelkiej wolności słowa, żadne programy sformułowane u nas nie istnieją - co najwyżej można się domyślać z mniejszą lub większą pewnością kierunku dążeń u rozmaitych odłamów inteligencji, które - najczęściej nawet nie zasługują na miano stronnictw.

 

Jedyny kierunek, który się dość wyraźnie zarysował, mając, dzięki swym zasadom, ułatwione wypowiadanie się, to kierunek lojalnej polityki ugodowej, reprezentowany najwyraźniej przez petersburski Kraj.

Z artykułów tego pisma, omawiających stosunek nasz do rządu, z apostrof, skierowanych do rozmaitych grup, prowadzących u nas działalność polityczną nielegalną, trzeba wnosić, że dążnością tego stronnictwa jest przekonać rząd, że Polacy:

1/ pożegnali się z wszelkimi aspiracjami do niepodległości, do zjednoczenia politycznego wszystkich ziem polskich;

2/ nie mając żadnych celów grożących całości państwa rosyjskiego, jednocześnie brzydzą się wszelkiemi środkami nielegalnemi i że nigdy tych środków używać nie będą; i

3/ że chodzi im tylko o to, ażeby "małemu kraikowi nadwiślańskiemu" /tak Kraj nazywa Polskę / pozwolono rozwijać się ekonomicznie i pielęgnować swą narodową kulturę, co będzie jednocześnie wielkim pożytkiem dla całego państwa rosyjskiego.

Nie chcemy nadawać gorszego znaczenia tym służalczym wyrazom wierno­poddańczości i uwielbienia dla obecnych carskich rządów, tym obelgom, rzucanym na wszelką pracę patrjotyczną nielegalną, dochodzącym do wypowia­dania zdań w rodzaju "rozmaite nielegalności bardzo blisko ze sobą graniczą", co ma znaczyć, te nielegalne czyny polityczne pozostają w bliskim sąsiedztwie z przestępstwami kryminalnemi.

Ażeby rząd rosyjski uwierzył, że Polacy nie mają żadnych, przekraczających granice państwa carów aspiracyj, trzeba, żeby aspiracyj tych rzeczywiście nie było. Nie można sobie bowiem wyobrazić, ażeby naród, znacznie nawet więcej wyrobiony od naszego, posiadał biegłość w praktyce politycznej, pozwalającą podobnie ważne dążenia utaić. Taką biegłość posiadać może tylko rząd lub jakaś partja polityczna, nie zaś masa narodu, którego znaczna część jeszcze nie dojrzała do posiadania takich aspiracyj i stopniowo dopiero je w sobie rozwija. Kto więc tych dążeń u nas się zapiera, musi ich nie mieć, to też po większej części nie mają ich nasi zwolennicy polityki ugodowej, bo inaczej nie możnaby sobie wytłumaczyć tej zajadłości, z jaką zawsze i wszędzie starają się je tępić.

Pomińmy kwestję, czy wzgląd na przyszłość narodu, na jego dobro, pozwala na podobne stanowisko; przypuśćmy, że poza zaborem rosyjskim niema Polaków, niema nikogo, z kimby nas wiązała wspólna krew, wspólna kultura, tradycja, wreszcie wspólne interesy; przypuśćmy, że wystarczą nam formy polityczne, jakie może nam dać Rosja, że chodzi nam tylko o to, ażebyśmy mówili po polsku i nie zatracili polskich obyczajów. Jakie wtedy jest stanowisko Rosjan względem nas? Odpowiedzią na to pytanie jest szereg faktów, wyliczonych w pierwszym rozdziale, Rosja bardzo dobrze rozumie, że w interesie jej potęgi leży rusyfikacja naszego kraju,

My zaś powinniśmy rozumieć, że mając możność i nie spotykając przeszkód, nie cofnie się ona przed żadnemi środkami, prowadzącymi do wytępienia ostatnich śladów Polski. Pochłonięcie narodowości, wchodzących w skład państwa rosyjskiego, to, w opince ogółu i sfer rządzących kwestja bytu i wielkości tego państwa. Podstawę rosyjskiej polityki określił ongiś, niezupełnie może świadomie, poeta narodowy:

 

„Słowianskije-I ruczji solijutsia w russkom morie,

Ono-I izsiakniet - wot wopros! ....

 

 

 

 

Czy tego nie widzą i nie rozumieją nasi "lojaliści", budujący złote mosty zgody?

Zdaje się, że do tego stopnia ślepymi nie są.

Czemuż więc przypisać rozwój tej polityki, nie mającej żadnego gruntu - pod nogami? Co to za ludzie ugodowe hasła głoszą?.. .Odpowiedzmy na ostatnie pytanie, a zrozumiemy całą treść dążeń ugodowych.

W każdem  społeczeństwie główną masę inteligencji stanowią ludzie, nie umiejący w dążeniach swoich wznieść się ponad poziom brutalnie  pojmowanych osobistych interesów. Ludzie ci nie prowadzą zwykle żadnej polityki, nie maje żadnych programów - im chodzi tylko o to, żeby ich  Interesy dobrze szły, jak to się mówi pospolicie. Nie są oni zdolni zrozumieć,  że ogólniejsze, nie obchodzące ich najczęściej zmiany polityczne, większy wpływ na te interesy wywierają, niż drobne ich zabiegi. W naszych warunkach  najstraszniejszą dla tego rodzaju ludzi rzeczą jest wszystko, co nosi "..jakikolwiek charakter nielegalny. Dodatnich rezultatów działalności nielegalnej --- nie są w stanie zrozumieć, ujemnie zaś przedstawiają im się w okropnej dla

nich postaci: strata posady lub innego rodzaju ciosy ekonomiczne, więzienie, zesłanie, rozdrażnienie rządu, który się będzie mścił na całem społeczeństwie ­to ostatnie zresztą nie przedstawia się nigdy w ich oczach konkretnie, zadawalają się zwykle ogólnym frazesem, który wystarcza do zastraszenia filistrów. Na tej masie, najniższej jakościowo, ale mającej liczebną przewagę w społeczeństwie, opierają się programy w rodzaju głoszonego przez Kraj petersburski. Program ten liczy głównie zwolenników wśród ludzi bezprogramowych, którzy zasłaniają się nim tylko dlatego, że w naszych warunkach nieprzyzwoicie jest przyznawać się do obojętności w kwestiach polityki. Istnienie tego programu pozwala stadu strusiów, co w niebezpieczeństwie głowy w pisaku kryją - stroić się w powagę i twierdzić, że robią to z zasady.

Jeżeli twierdzimy, że takiej właśnie masie ludzi zawdzięcza swe powodzenie program ugodowy, to nie mówimy jeszcze, że takimi są twórcy i przewodnicy stronnictwa. Przeciwnie, ci ostatni są to ludzie z programem, z programem bardzo wyraźnym, tylko nie narodowym.

Są to wielcy kapitaliści, przemysłowcy, posiadacze wielkiej własności - ziemskiej, którzy w zrozumiały zupełnie sposób bronią swoich interesów klasowych. Wielki kapitał musi żyć pod opieką rządu: opieka ta potrzebna mu jest do walki z kapitałem zagranicznym w postaci ceł protekcyjnych, zarówno jak do obrony przeciw żądaniom najemników - w postaci żandarma wspieranego przez bagnety.

Dzięki europejskim warunkom produkcji rozwinęła się u nas w ostatnich czasach liczna nader klasa robotnicza. Dąży ona do zrównania w prawach z robotnikami europejskimi, co gdyby pozyskała, narażone by zostały na

szwank interesy wielkiego kapitału. Świadomość klasowa robotników jest więc dla ostatniego groźni. Że zaś zaczyna się ona objawiać i wśród ludu wiejskiego grozi więc obniżeniem procentów wszelkiemu kapitałowi.

-- Prawda, że chodzi tu o wzrost dobrobytu mas ludowych, że z nim w parze idzie wzrost oświaty i świadomości narodowej, że zatem masy, dotychczas obojętne i bezwładne, stają się czynnemi siłami narodu - nie zapominajmy jednakże dzisiejsze warunki ekonomiczne wymagają od wielkiego kapitalisty nie patrjotyzmu, ale umiejętności bronienia swoich interesów . Im bezwzględniej przedstawiciel wielkiego kapitału walczy z warunkami, które przeszkadzają mu ten kapitał powiększyć, tem lepiej nadaje się do swojej roli.

10

 

 

 

Nie powinniśmy się więc dziwić, że nasi przedstawiciele wielkiego kapitału woli się udawać pod skrzydła opiekuńcze rządu, dużego do zagłady naszego narodu, aniżeli zgadzać się na wzrost tych sił narodowych, których rozwój jest niepożądany nie tylko dla rządu zaborczego, ale i dla nich samych. Jak trudno się dziwić, że w Poznańskiem rzekomi zacni obywatele i pseudopatrjoci łącza się w stowarzyszenia z pruskimi policjantami i landratami dla przeciwdziała ruchowi robotniczemu - tak samo trzeba uznać za naturalne, że spółka wielkich, kapitalistów kupiła Kraj, w którym walczy z ruchem robotniczym zarówno jak z nielegalną działalnością patrjotyczną płaszcząc się jednocześnie przed rządem czuwającym na całością ich renty. Stanowisko to trzeba uznać za wytłumaczone tak samo, jak ów postępek twórców Targowicy, którzy udali się pod opiekę carycy Katarzyny, żeby broniła ich przed Konstytucją Trzeciego Maja, nadajacą prawa miesz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin