Barski wywiad GP.doc

(45 KB) Pobierz

 

 

Przyjęto zupełnie nieprawdziwą,  tezę, że za czasów premiera Kaczyńskiego doszło do nieprawidłowości w pracy prokuratury czy służb specjalnych. Taka nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością propaganda  pozwoliła wygrać wybory w 2007 roku, a później przez kolejne lata usiłowano tę tezę za wszelką cenę potwierdzić. Został do celu zaangażowany potężny aparat państwa, służby specjalne ,prokuratura, komisje śledcze– mówi Dariusz Barski, były Prokurator Krajowy i wiceminister sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego

Z TEJ KOBRY WYNIKA, ŻE TO JA ZABIŁEM

Może Pan, czy nie może kandydować na posła?

Jak najbardziej mogę. Ustawa wręcz gwarantuje prawo wyborcze i daje określone przywileje prokuratorowi, który się na kandydowanie zdecydował. Musi otrzymać urlop na czas kampanii, a przez okres dziewięciu lat może potem wrócić do swojej pracy.

A gdyby nie było tam już dla niego miejsca?

Trzeba mu zapewnić etat.

To wszystko dotyczy prokuratora w stanie spoczynku? Takiego jak Pan?

Nie, to są prawa przysługujące prokuratorowi czynnemu, który na co dzień prowadzi śledztwa. Może zrobić sobie przerwę i startować  w wyborach do parlamentu.

Co w takim razie z Pana sytuacją?

Jest jeszcze prostsza jako prokuratora w stanie spoczynku. Nie ma żadnych przeszkód, bym startował w wyborach.

Głupio brzmi, jak czterdziestolatek mówi o sobie, że jest emerytem.

To nieprzyzwoita sytuacja, ale nie ja wymyślałem takie ustawy. Sądzę, że chodziło o to, by pozbyć się niewygodnych ludzi z prokuratury.

Niewygodni, bo nie obawiali się walczyć z przestępczością? Starali się rozbroić układ, którego podobno nie było?

Po prostu mieli zaszczyt pełnić  kierownicze funkcje w prokuraturze w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. To grzech główny i niewybaczalny. Tzw. bezwzględna przesłanka odwoławcza. Poza tym robili ,to co należało do ich obowiązków. Bezkompromisowo ścigali wszystkich przestępców. Nie tylko tych pospolitych, ale również osoby z politycznego świecznika.

Wasza ekipa dała wyraźny sygnał Polakom, że państwo powinno być zainteresowane bezpieczeństwem obywateli. Ale osobiście to się wam chyba nie opłaciło?

Przede wszystkim mam wrażenie, że nasi oponenci zrobili wiele, by zakłamać istotę bezpiecznego państwa. Krytykowano, że jego aparat był rzekomo wymierzony w wolności obywatelskie. Podczas gdy właśnie chronił uczciwego obywatela, a zagrażał tym, którzy mieli coś na sumieniu. Straszenie Polaków prokuraturą działającą sprawnie i w efektywny sposób korzystającą ze swoich instrumentów, jest kompletnym nieporozumieniem.

A może politycy, którzy zaczynają straszyć prokuraturą i wołać wielkim głosem, że zagraża demokracji, mają zwyczajnie nieczyste sumienie?

Doszło do tego, że ściga się policjanta zamiast złodzieja. Jak mają się dzisiaj czuć prokuratorzy zaangażowani w śledztwa węglowe czy związane z tzw. aferą gruntową? Zamiast prowadzić śledztwa muszą się tłumaczyć w prokuraturach i przed komisjami śledczymi. Nie wiadomo właściwie z czego.

Komisja naciskowa Pana też zamierza pociągnąć do odpowiedzialności. I to karnej. Co Pan na to?

Naprawdę trudno mi to przyjmować poważnie. Przez ostatnie cztery lata zeznawałem w bardzo wielu różnych postępowaniach. Czasem bardzo absurdalnych, których wynik był  oczywisty w dniu wszczęcia śledztwa.. Można się przyzwyczaić. Sprawy te skończyły się umorzeniami. Zmarnowano pieniądze podatnika i niepotrzebnie angażowano prokuratorów, którzy powinni w tym czasie ścigać przestępców. Proszę sobie wyobrazić, że postępowania o których mówię, toczyły się zawsze na szczeblu prokuratur okręgowych. Prowadziły je wydziały śledcze. Czy to normalne w demokratycznym państwie, że zabezpiecza się laptopa ustępującego ministra, służby specjalne poddają go drobiazgowym ekspertyzom, a dane wypływają do mediów? Takie sytuacje wcześniej się nie miały miejsca, a przecież rządy zmieniały się wielokrotnie.

To wy byliście totalitarystami. A obecna władza, która aparatu państwa używa do politycznej zemsty, to nowocześni reformatorzy.

Przyjęto zupełnie nieprawdziwą,  tezę, że za czasów premiera Kaczyńskiego doszło do nieprawidłowości w pracy prokuratury czy służb specjalnych. Taka, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością propaganda,  pozwoliła wygrać wybory w 2007 roku, a później przez kolejne lata usiłowano tę tezę za wszelką cenę potwierdzić. Został do celu zaangażowany potężny aparat państwa, służby specjalne ,prokuratura, komisje śledcze. Efekt nie mógł być inny. Prędzej czy później historia to oceni.

Na razie waszą...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin