W cierpieniu pomocą jest Boski Chleb.doc

(148 KB) Pobierz
Kazanie pasyjne pierwsze

Kazanie pasyjne pierwsze

W cierpieniu Chrystusa i naszym pomocą jest Boski Chleb

Dlaczego cierpienie

             Nie tak dawno mieszkaniec jednej z wysp Filipin przenosił się prowizoryczną łodzią z cała rodzina i dobytkiem na inna – po prostu za chlebem. Kilka minut po wypłynięciu zerwała się burza. Fale i to dość wysokie kołysały tak nieszczęśliwie, że łódź  zaczęła się zanurzać. W mgnieniu oka wszystko zabiera woda. Ginie żona i trójka dzieci – z ogromnym trudem ocalił swoje życie ojciec   z tym co miał na sobie. Po wyjściu na brzeg, nabraniu sil pełen załamania i samotności połączonej z bezradnością błaga misjonarza o otwarcie kościoła i o udzielenie Komunii św. Powiedział, że tylko On – Jezus Chrystus może go powstrzymać od odebrania sobie życia... Ojcze – tylko On          i Jego Boski Chleb zdolny będzie mnie podtrzymać w cierpieniu.

            Niemal codziennie korytarzem powiatowego szpitala przechodził w godzinach rannych ksiądz kapelan. Jedni patrzyli na niego i jego propozycję  z jakąś obojętnością.... Pytał się leżących na salach chorych – kto sobie życzy skorzystać z jego kapłańskiej posługi. Byli różni chorzy. Ciekawe, że ci najbardziej dotknięci bólem  codziennie prosili o podanie Komunii św.

            Co jest w cierpieniu, że ono otwiera oczy na Boga? Dlaczego cierpienia uczy myśleć poważniej i głębiej? Łatwo jest mówić piękne słowa o miłości. Ludzie lubią  nawet śpiewać                   o miłości, oglądać filmy, ukazywać miłość w blasku słońca, w atmosferze radości, optymizmu. Jak trudna jest miłość, ale jeszcze trudniejsze jest przezywanie cierpienia. Nie pytam skąd się bierze cierpienie, dlaczego go tyle w naszym życiu. Życie jest jednak twarde. Na własnej skórze już przyszło nam kosztować i miłości i cierpienia. Ludzie, którzy nam mieli okazywać miłość, potrafili nas obrzucać obelgami. Może już i nas oszukano, zdeptano moralnie mimo naszej uczciwości. Dlaczego tyle cierpienia?

 Cierpienie dotyka także Pana Jezusa

             W dzisiejsze popołudnie drogami całej Polski idzie tysiące ludzi. Część z nich idzie do kościoła niezależnie od pogody i kilometrów. W nieogrzewanych zazwyczaj świątyniach będą rozważać z nami pieśni o Męce Pańskiej zwane Gorzkimi Żalami. Tak już od prawie trzystu lat w kościele Świętego Krzyża w Warszawie, a potem w całym kraju czynią gorliwsi Polacy. Krok po kroku udają się śladami Zbawiciela chcą jakby Mu ulżyć w cierpieniu.

            Dlaczego Pan Jezus przyjął cierpienia na siebie, skoro nic nie zawinił? Dlaczeg9o wziął na siebie ogrom bólu duchowego i bólu fizycznego?  Trudność w odpowiedzi bierze się  stąd, że są one wyrazem wrażliwości i stylu spojrzenia. Cierpienie Chrystusa wypływa z ludzkiego zła. Odpowiedź znamy na pamięć : ,, dla nas i dla naszego zbawienia”. Szkoda, ze o tym wszystkim ludzie często myślą inaczej. Nas dziś mogą razić te rozpływające się z żalu źrenice, te twarde serc naszych opoki. Coraz bardziej wychłodziły się ludzkie uparte serca. Nie czują już, a nawet zawadzają im te ,, płaczliwe wzdychania, potu krwawe potoki”.

            Pan Jezus nas kocha bardziej, niż my to rozumiemy. ,,Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego posłał...  wydał samego siebie za  nas. Dla nas i dla naszego zbawienia. To On Jezus wziął na siebie grzechy nasze. Pan Jezus cierpi, abyśmy my już tu na ziemi żyli, jak przystało dzieciom Boga,. Czyż tego nie widać choćby w chwili w spojrzeniu na ściany tej świątyni, na ołtarz, na konfesjonał, na gromadzące się tu osoby?

            Gdy jedni żyją beztrosko w obfitości, inni przepychają się łokciami, depcząc innych, gdy zwycięża chciwość, dusząca nas  zazdrość by posiadać więcej i więcej, by usiąść wyżej – nas cierpiący za nasze grzechu  Chrystus prowadzi nas do Wieczernika, by wskazać nam pomocny lek na przezwyciężenie bólu.

 ,,Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał” (Łk 22,15)

         Czasem wyobrażamy sobie, że i my jesteśmy obecni wśród ludzi , którzy byli świadkami tej pożegnalnej, Ostatniej Wieczerzy. Nawet tutaj w Wieczerniku na drodze staje cierpienie. Może wielu z ludzi uważa je za karę Bożą, albo za przekleństwo. Tutaj cierpienie staje się znakiem błogosławieństwa. Pan Jezus spełnia z miłością Ofiarę Wieczernika jako dar dla nas, w pewnym sensie konieczność -  wszystko to dla nas i dla  naszego zbawienia. Okłamany w raju człowiek brnie przez wieki  w bagnie grzechu , wyrzekł się dobrego Ojca , a złym kierunku skierował swoja wolną wolę. Bóg dlatego, że nas kocha – dopuszcza cierpienia dla większych korzyści duchowych. Nie tylko nas wzywa, abyśmy jedni drugich brzemiona nieśli, ale sam bierze na siebie, na swoje ramiona wielki ciężar naszych win. Cierpienie staje się tutaj niezawodnym środkiem zadośćuczynienia Bogu, zmobilizować ludzi do lepszego postępowania.

            Taka jest miłość w najpiękniejszym wydaniu. Pan Jezus z tęsknotą wyglądał tego dnia jako dnia chwały, dnia okazania największej miłości zawartej w oddaniu się ludziom w swej męce           i ustanowionym Sakramencie miłości.

            Zgromadził uczniów przy stole, wytworzył uroczysty nastrój uczty świątecznej, obmył on Bóg ludzkie nogi, przemienił i podał Eucharystyczny Pokarm by wskazać cudowny ratunek              i pomoc w cierpieniu. To, co było dotąd zapowiedzią i obrazem staje się rzeczywistością. Swoją ofiarą udoskonala tych, którzy w niej uczestniczą. Judasz nie skosztował tych Darów. Wyszedł oddany szatanowi. Boski Nauczyciel świadom powagi chwili zanim będzie przezywał ogrom cierpienia  duchowego i fizycznego pragnie spożyć Paschę ze swymi uczniami. Zanim będę cierpiał – to sprawdzone słowa. Uratować świat – to ofiarować samego siebie. Grzechy będą  zmyte strumieniami zbawczej Krwi, bólem Niewinnego Ciała.

            Jakże nie czuć boleści wiedząc o wszystkim, co ma się stać za kilka godzin? My niepokoimy się małymi troskami, namiastkami bólu. Pan Jezus to przezywa, choć nie pokazuje. Zbliża się czas męki – a On taki spokojny! Nie ucieka przed bólem i śmiercią. czeka niejako na tę godzinę nieustraszenie – skupiony, rozmodlony, odpowiedzialny.

            Boski Chleb przemieniony i podany uduchawia uczestników, a nawet niepokoi. Nie wszystko jeszcze rozumieją. Miłość dodaje siły, zwycięża wszystko. O jak bardzo płomienne staje się pragnienie doskonałości chwały wobec Ojca w niebie i naszego zbawienia. Kolejne podawanie Kielicha z ręki do ręki potwierdza słowami: ,,Weźcie go i podzielcie między siebie, albowiem powiadam wam, odtąd nie będę pił z owocu winnego krzewu, aż przyjdzie Królestwo Boże i będę go pil nowy w Królestwie Ojca mojego” ( Łk 22,17)

 Misterium Męki Pańskiej rozpoczyna się w Wieczerniku

             Chrystus ostatnie chwile swego ziemskiego życia spędza w atmosferze przyjaźnichoć jakby poufnie, ale serdecznie i po bratersku. Ogromna dostojność, głębia przeżyć. Pamiętam, że      w czasie mojego pobytu w Wieczerniku pilnujący tego miejsca Arab zabronił nam śpiewać. Ktoś     z  kolegów zaczął jednak śpiewać hymn do Ducha Świętego – jak w Zielone Świątki – potem po ostatniej zwrotce nastała głęboka cisza – myśl i serce zaczęło szukać głębi treści tego świętego miejsca. Stojący muzułmanin mierzył nas swymi oczami jakby badając, spodziewając się jeszcze czegoś. Mimo, ze dzisiejszy wygląd Wieczernika jest żałosny – nikt nie odbierze mu tego, co w nim uczynił i pozostawił nam na swoja pamiątkę  Jezus Chrystus.

            Boska Miłości i Boska Eucharystia – to wielki i skuteczny lek w cierpieniu. Użył Go Pan Jezus przed swoim cierpieniem, zostawił Go i dla nas po wszystkie czasy.

            Wieczernik stał się miejscem najbardziej poufnych spotkań człowieka  z Chrystusem. Rozmowy z uczniami nie tylko miały charakter poufny, osobisty – ile raczej stały się dla ludzi odwiecznym testamentem. W Wieczerniku nadal wydaje i dla nas polecenia, przypomina najważniejsze przykazania, wtajemnicza nas w życie sakramentalne, a zwłaszcza  eucharystii, kapłaństwa, bierzmowania. W Wieczerniku i nas nazywa przyjaciółmi,  jednoczy nas z Sobą przy eucharystycznym stole. Pragnieniem Jego pozostaje, aby każde ludzkie serce stało się Jego świątynią. Czy to nie najwspanialszy lek dla nas nie tylko na Wielki Post, ale na całe życie zwłaszcza, gdy w przyjdzie i dla nas pewna porcja cierpienia nawet tego niezasłużonego

    Spróbujmy robić w naszym życiu trochę więcej miejsca dla Pana Jezusa i dla rzeczy nadprzyrodzonych w naszym sercu i w naszym życiu, a wtedy każde cierpienie będzie mniej boleć.

            Pewien ojciec wybierał się często w góry ze swoim synem. Wytrawny przewodnik omijał utarte ślady prowadząc ich wspaniałymi widokami. W pewnym momencie zachwycony syn wykrzyknął ,,Założę się, że tutaj można dostrzec nawet samego Boga”. Stary przewodnik odpowiedział ,, Synu, trudno tu dostrzec cos więcej oprócz Boga”. Niech i dla nas Wieczernik budzi w sercu nie tylko zachwyt Miłości i Piękna, ale przypomina  bliskość Tego, który tu oddał  nam się cały w miłości bezwzględnej. Amen.   

Kazanie pasyjne drugie

W cierpieniu i w pokusie Chrystus podaje dla nas lek - modlitwę

Od Kogo wszystko zależy

            Krakowska klinika medyczna za ulicy Kopernika. Na korytarzu na lekarza ordynatora czka ojciec z dwoma  małymi córeczkami. W jednej z sal na intensywnej terapii czeka na operacje ich mama. Tato peta  lekarza o stan zdrowia u chorej. Ten rozkłada ręce mówiąc: ,,zrobiliśmy wszystko, co do nas należało. Reszta już nie od nas zależy”. Rozmowa jeszcze trwała, ale                  w mgnieniu oka znikły obie dziewczynki, Nie zauważył nawet ojciec, gdzie i kiedy wyszły. Znalazł je rozmodlone dopiero w kaplicy wiecznego wystawienia Najświętszego Sakramentu w pobliskiej bazylice. Kto im powiedział, od Kogo zależy życie ich mamy. Żarliwa modlitwa w cierpieniu matki i w błaganiu Boga w niebie o łaskę zdrowia – to lekcja odbyta kiedyś na kolanach kochanej matki, która teraz tak bardzo cierpiała.

            W jednym z odcinków telewizyjnego ,,Na dobre i na złe” była scena rozmowy ojca i bardzo cierpiąca córką, która mimo wszystko pragnęła się poświecić Bogu w służbie zakonnej. Nie podobało się to ojcu. Widział jej przyszłość w innych szatach i kolorach. Przybliżał się czas najtrudniejszej decyzji, zdrowia lub śmierci chorej. Ojciec odwiedza ją, rozmawia usilnie                o ważnych dla niego i dla rodziny sprawach. Chora ściska w garści ukryty medalik i gorąco się modli. Cierpienie ogromne, pokusa ojca jakby nie do odparcia. Ojciec spostrzega zaciśniętą dłoń, ciekawy co w niej ukryła. Niemal  siłą  odkrywa tajemnicę ukrytego skarbu. Modlitwa nie ustawała, serce ojca kruszeje – padają ojcowskie  słowa... wracaj do zdrowia, zrób, jak sama uważasz – niech się stanie  twoja wola..

W cierpieniu i czasie pokus przykład zwycięstwa daje nam Pan Jezus   

            Ile razy  Kościół, Lud Boży Nowego Przymierza uczestniczy w Eucharystii, odnawia się przymierze między Bogiem, a Jego ludem, pogłębia się więź serdeczna między obu stronami. Drogocenna Chrystusowa Krew i modlitwa Kościoła – dzieci Bożych  niesie ulgę, polepszenie losu, a nade wszystko jednoczy nas  z Bogiem. Jednak i nas – podobnie jak Chrystusa czeka trudna droga do życiowego Ogrodu Oliwnego.

            Sprzeniewierzenie się Judasza i jemu podobnych staje się przeraźliwym ostrzeżeniem. Przekonujemy się niemal na własnej skórze do czego może doprowadzić namiętność, pokusy pomocników szatana i jego osobiste. Przychodzi czas słabości Piotra pewnego siebie i swojego oddania się Mistrzowi. I my jak Piotr bywamy często mądrzy po szkodzie. ,,Choćby wszyscy          w Ciebie zwątpili, ja nigdy”. Ile tutaj pewności siebie i pychy! Lada chwila zaczną się godziny groźnych doświadczeń. Tylko On Jezus wie, co czeka Go tej nocy. Uderza w Pasterza, a rozproszą się owce. Uczniowie zachwieją się  wierze, przerażeniu rozpierzchną się po katach i zakamarkach Jerozolimy. Jak echo powtarza Piotr słowa : ,,Choćby w Ciebie zwątpili, ja nigdy”. To prawda, że   w człowieku jest dużo dobrej woli, przywiązania, namiastki wierności, ale gdy przyjdzie próba?    W czasie prób wszystkich nas przesiewa jak pszenicę, a wiara gaśnie, jak nikły płomień             (por. Łk 22,31-32). Trudno nam się może pogodzić z faktem zaślepienia być może przez serdeczną miłość – wtedy to człowiek zapomina o swojej słabości i stałości Boga!

Może to i dla nas naucza, aby wielkich rzeczy nie budować na pewności sobie , bo wtedy odzywa się ludzka pycha – ale budować na nieomylnym Bogu. Opadną emocje, braknie nam siły,                 a cierpienie będzie brało górę nad nami – co wtedy?   Pan Jezus daje następny lek na nasze słabości: czuwajcie i módlcie, abyście nie ulegli pokusie.

Getsemani

            Po drugiej stronie potoku Cedron swoje piękno ukazuje ogród oliwek i cyprysów. Polubił Pan Jezus to miejsce. Często udawał się tutaj na modlitwę. Znali to miejsce uczniowie, także             i Judasz.. Pan Jezus wiedział, co Go tutaj czeka. Z pewnością czuł lek przed cierpieniem, opuszczeniem przez wszystkich i przed  zdradą. Tu trzeba się zmagać z bólem, samotnością, rozczarowaniem, nienawiścią i konaniem aż do pojmania. Całe ludzkie cierpienie zwaliło się w tym ogrodzie na jednego Człowieka, który je znosi po bohatersku. Jaki temat w tej lekcji doświadczeń podyktuje nam Boża Miłość?  Temat czuwania i modlitwy. Bez tych dwóch sił duch nasz nie zwycięży  udręk duszy i ciała. Walka ze złem będzie wielka, ale czy w sercu starczy wiary?

            Pan Jezus sam wchodzi w mrok samotności. Odsunęli się ci, na których zdawało się można było liczyć. Trzej z uczniów – jak zawsze ci sami: Piotr, Jakub i Jan przybliżyli się do miejsca konania i modlitwy. Oddalił się od nich około 6o kroków, aby się modlić. Byli blisko Niego, ale choć duch ochoczy – zwyciężyło słabe ciało –posnęli, a pociecha bliskości prysła.

          ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin