Żydzi Przestańcie Kłamać.doc

(111 KB) Pobierz

Stanislaw Witkowski

Zydzi, przestancie klamac ! ! !

O przestepstwach zydowskich w II Rzeczypospolitej i obecnych planach wobec Polski czyli kto ma placic za holocaust

Wydawnictwo OJCZYZNA

Warszawa 1994

Warszawa ul. Nowogrodzka 25/35

00-511 Warszawa tel: 628-5522


I
Pranie mózgów

Jest bardzo pilna potrzeba aby uswiadomic polskiemu spoleczenstwu, zwlaszcza mlodemu pokoleniu, oszukanstwa praktykowanego na wielka skale w tysiacach artykulów publicystycznych, ksiazek oraz filmów zarówno amerykanskich jak i polskich, gdzie przedstawia sie Zydów jako osoby wylacznie szlachetne i tragiczne. Natomiast Polaków przedstawia sie jako ich nieprzejednanych wrogów, nikczemnych zawistników, którzy za okazane im dobro (ciekawe jakie?) odplacaja sie zoologiczna wprost nienawiscia.

Nierzadko przedstawia sie tez Polaków („Malowany ptak") jako zwyrodnialych zbrodniarzy, gorszych nawet od niemieckich oprawców. Poza tym Polacy to wobec Zydów holota, biedota, nedza, która potrafi tylko reagowac nienawiscia, zamiast zdobyc sie na szacunek dla lepszych od siebie, bardziej wyksztalconych, inteligentniejszych.

Niedawno nawet „Gazeta Wyborcza" wystapila z teza („dowody" zaczerpnieto ze zbiorów Zydowskiego Instytutu Historycznego), jakoby powstancy warszawscy mordowali w celach rabunkowych Zydów, którzy zdolali przetrwac okupacje. Odzew w prasie, na te jawne kalumnie, byl zdumiewajaco niesmialy. Czemu dziwic sie nie mozna, gdyz niemal wszystkie polskojezyczne mass-media znajdujace sie pod przemoznym wplywem Zydów.

Podobnie, a wlasciwie identyczne tendencje reprezentuje ponad wszelki rozsadek naglasniany film „Lista Schindlera", który krecono w Polsce, przy wspóludziale polskich (tanich) aktorów, a który ma wyrazna antypolska wymowe. Mimo to przez niby polska krytyke filmowa zostal okrzyczany arcydzielem, jeszcze zanim go ktokolwiek obejrzal.

Taki stosunek do Polaków jest wynikiem jednolitego frontu zydowskiego przeciwko Polakom i Polsce, który zostal ustalony przez Zydów w Stanach Zjednoczonych i jest narzucany calemu swiatu, w tym równiez i naszemu spoleczenstwu. Polacy to pokornie i niemal bezkrytycznie przyjmuja, ledwie tu i ówdzie pojawiaja sie jakies anemiczne slowa sprzeciwu i wolanie o sprawiedliwa ocene i prawde. Ten slaby glos protestu jest dla opinii urabianej przez Zydów jeszcze jednym argumentem na to, ze sami Polacy tak uwazaja, skoro nie protestuja. Jest to hucpiarskie klamstwo. Wiecej - jest to plucie w twarz zakneblowanemu narodowi, gdyz, jak wspominalem, wszystkie wielkie mass-media w Polsce, gazety, telewizja, rozglosnie radiowe, zostaly wypuszczone w pacht, lub po prostu sprzedane obcemu, najczesciej zydowskiemu kapitalowi.

Co ciekawe: krytyka polska (czy rzeczywiscie polska?) juz dawno oglosila temat wojenny za zuzyty. Tymczasem temat ten w odniesieniu do Zydów jest w coraz wiekszym rozkwicie. Pojawia sie coraz wiecej dziel literackich i filmowych na ten temat. Pisarze i rezyserzy innych narodowosci, w tym takze i Polscy, zapominajac o historii wlasnego narodu, w sposób sluzalczy podejmuja go zgodnie z narzuconymi schematami: tragiczni, piekni i szlachetni, oczywiscie, niczemu nie winni Zydzi i podli, chciwi polscy antysemici. Przy czym Niemcy, wlasciwi autorzy i wykonawcy zbrodni holocaustu, nikna gdzies w rozmywajacym sie tle, zastepuje sie ich enigmatycznymi „nazistami", SS-manami, „hitlerowcami", którzy nierzadko - jak u Spielberga w „Liscie Schindlera" mówia po polsku. Celowe, lajdackie niedopatrzenie.

Wymaga to korekty samo pojecie antysemityzmu. Zydzi stanowia 8% narodów semickich, które na ogól nie budza takich emocji jak Zydzi. Zydzi to pojecie zawlaszczyli do okreslenia antyzydowskosci i ono funkcjonuje pod pojeciem antysemityzmu. Antysemityzm jest zupelnie inaczej rozumiany przez Zydów i nie-Zydów. Na ogól uwazamy zgodnie z zasadami logiki, ze antysemita jest ten, kto nienawidzi Zyda tylko dlatego, ze jest Zydem, dopuszcza sie lzenia i wysmiewania narodu zydowskiego, jego kultury i tradycji, tylko dlatego, ze jest inna i obca mu.

Natomiast Zydzi za antysemitów uwazaja juz tych, którzy krytykuja postepowanie Zydów, potepiaja ich wystepki a zwlaszcza gdy opowiadaja sie za tym, aby naród byl w swoim panstwie gospodarzem: Rosjanin w Rosji, Polak w Polsce, Niemiec w Niemczech. Cyceron byl uwazany za antysemite tylko dlatego, ze bronil w sadzie kogos, kogo Zydzi oskarzali.

Na poczatku Polski Ludowej wystarczylo rozpoznawac Zyda, aby byc antysemita, a to oznaczalo powazne przykrosci, nierzadko utrate wolnosci a czasem i zycia.

Jak sie zdaje, wiele racji miala Maria Dabrowska - autorka skadinad bardzo przychylnie nastawiona do Zydów - która stwierdzila, ze „trzeba zycie oddac za Zyda, aby nie narazic sie na zarzut antysemityzmu".

W amerykanskich mass-mediach Zydzi zamieszkujacy Polske przed wojna pokazywani sa jako prawdziwi dobroczyncy panstwa, zasobni, szlachetni i madrzy. Oczywiscie, jest to bzdura. Zaden film, zadna powiesc nie pokazuje Zyda takim, jakim go np., pokazal Szekspir w „Kupcu weneckim", czy J.I. Kraszewski w powiesci „Zyd".

Pomija sie tez milczeniem zdecydowanie antypanstwowa dzialalnosc Zydów-komunistów. Nikt nigdy i nigdzie nie pokazuje Zyda przestepcy, kryminalisty. Czyzby takich nie bylo? A moze stanowili tak nikly procent, ze w ogóle nie warto o tym wspominac?

Oddajmy glos faktom.


II
NIEKONCZACY SIE POTOK AFER I NADUZYC

Polska miedzywojenna jest krajem demokratycznym, panstwem lagodnego prawa, a co gorsza prawa, które odwolujac sie do patriotyzmu, wysokiej moralnosci i poczucia obowiazku obywatelskiego, nie precyzuje wszystkich mozliwych przypadków i odmian przestepstwa. Dzisiaj o takim systemie panstwowym mówi sie, ze ma „luki prawne". Jest to panstwo na dorobku, powstale w wyniku wojny i przemian jakie dokonaly sie w Europie, panstwo to jest wstrzasniete swiatowym kryzysem, toczone przez liczne afery. Slowem, wiele analogii do czasów dzisiejszych narzuca sie niemal wprost.

Wtedy równiez, podobnie jak dzisiaj, Polska wstrzasa afera za afera. Sa afery male i wielkie, prymitywne i wyrafinowane. Zdumiewa mistrzowska wrecz wynalazczosc aferalna mniejszosci zydowskiej. Powszechnosc procederu przestepczego wsród Zydów zaczyna ksztaltowac o nich zasluzenie zla opinie, wzbudza potrzebe zorganizowanej walki o los panstwa. Ale kazdy przejaw takiego sprzeciwu wzbudza krzyk na caly swiat o polskim antysemityzmie.

Oczywiscie, nikt nie zdaje sobie sprawy z tego - moze prawie nikt - ze zbliza sie czas straszliwej próby dla stosunków polsko-zydowskich, czas zaglady, zarówno dla jednego jak i drugiego narodu, kiedy to najmniejszy odruch ludzkiej zyczliwosci mógl decydowac o przezyciu lub smierci.

Po stronie zydowskiej zginie przede wszystkim warstwa najbiedniejsza, caly lumpenproletariat i drobni przedsiebiorcy, geszefciarze bez pieniedzy i bez widoków na pieniadze.

Z okresu holocaustu - brzmi to paradoksalnie, ale jest to prawda - naród zydowski wyjdzie oczyszczony, uwolniony od obciazajacej go warstwy biedoty wyjdzie wzmocniony, uzbrojony w potezny argument roszczen pod adresem niemal wszystkich narodów swiata, jako wspólwinnych wymordowania milionów swoich wspólbraci, w obronie których sam nie za bardzo sie kwapil! Zyska wlasne, niezalezne panstwo, które w pól wieku pózniej zacznie odgrywac role swiatowego destabilizatora. Pól wieku pózniej nie bedzie w zasadzie Zyda biednego, Zyda bezrobotnego.

Zupelnie inaczej beda sie mialy sprawy z narodem polskim. Po stronie polskiej zgina przede wszystkim nalepsi, co powaznie obnizy ogólny poziom polskiego spoleczenstwa. Zginie wiekszosc ludzi wyksztalconych, inteligencji, duchowienstwa, artystów i kadry przywódczej narodu. Z pozogi wojennej Polska wyjdzie krancowo oslabiona, pozbawiona najbardziej patriotycznej kierowniczej elity, ze szczatkowa warstwa inteligencka, zreszta natychmiast odsunieta od mozliwosci dzialania. Bo na domiar wszystkich nieszczesc, Polska „odrodzona" to panstwo wasalskie, zdominowane przez Moskwe. Jednakze na tym nie koniec nieszczesc - wladze w niej sprawowac beda z moskiewskiego nadania zydowscy komunisci a wlasciwie pseudo-komunisci, którzy wykorzystujac uprzywilejowana pozycje, beda konsekwentnie budowali swoja wlasna elite polityczna, naukowa i kulturalna, spychajac wszedzie polski element na margines. Niszczac w zarodku kazde, nawet najdrobniejsze ziarnko jakiejkolwiek mysli narodowej. Niszczac nawet tradycje polska.

Pól wieku pózniej, po upadku ZSRR, Polska bynajmniej nie odzyskuje pelnej wolnosci, jak to glosza wszystkie tuby propagandowe, ale spod jednej hegemonii przechodzi pod inna. A trzon tzw., elity wladzy pozostanie ten sam, zydowski. Jednoczesnie w tym samym czasie Polska szybko staje sie krajem pelnym nedzy, 62% ludzi zyje w ubóstwie, 25% w nedzy, a blisko trzy miliony ludzi w wieku produkcyjnym ze straszliwa szkoda dla gospodarki panstwa, pozostanie bez pracy. Jednoczesnie najaktywniejszy, najbardziej przedsiebiorczy element narodu, znów po raz kolejny, ruszy na emigracje i tulaczke. Ale powracajacy do Polski Zydzi z tzw., emigracji marcowej i pózniejszej, zaczna obsadzac prominentne stanowiska w panstwie.

Pól wieku pózniej okres eksterminacji Zydów zyska miano holocaustu, okresu zaglady - zdumiewajaco dlugo szukano nazwy - i nadal utrzymywane beda (jak sie zdaje wiecznie), pretensje i roszczenia do innych narodów za to, co sie stalo.

Zupelnie inaczej wygladaja sprawy od strony polskiej, wobec jednego i drugiego okupanta i ich spadkobierców. Pól wieku pózniej juz nikt w jednoczacej sie pod niemiecka hegemonia Europie nie bedzie pamietal, prócz nas samych, jakie ponieslismy wtedy szkody i straty, a o jakichkolwiek roszczeniach wobec innych narodów, nikt nie bedzie nawet smial wspomniec.

Zreszta, nawet nalezace Polsce reparacje wojenne, zostaly pod naciskiem Kremla wspanialomyslnie Niemcom darowane...

Powrócmy jednakze do interesujacych nas tutaj przedwojennych czasów.


III
Szkola biznesu - Szkola oszustwa

W „Malym Przegladzie" prowadzonym przed wojna przez Janusza Korczaka (Goldschmita), zydowski chlopiec opisuje swoja pierwsza prace, jest „naganiaczem" jednego z licznych, zydowskich ulicznych graczy-oszustów.

Aparat do gry, skrzynka, w której biega kulka, jest tak urzadzony, ze nigdy nikt wygrac nie moze, gdy mu wlasciciel na to nie pozwoli. Ale raz po raz ktos wygrywa czekolade - to dzialaja naganiacze. Wygrana czekolade odnosza przecznice dalej do innego chlopca, który zbiera od pozostalych naganiaczy, a nazbierawszy wieksza ilosc, odnosi oszustowi oznajmiajac glosno:

„-Zamówiona dostawa, prosze pokwitowac!!!"

 I tak trwa calymi dniami polowanie na glupich i naiwnych. Maly biznes, podejmowany juz w dziecinstwie, zawiera wszelkie elementy skladajace sie na „dobry biznes". Jego jednym filarem jest brak zasad, co owocuje oszustwem, drugim - organizacja.

W kraju jest bieda i bezrobocie. W roku 1931 jest 322 tys., osób bez zajecia, corocznie przybywa ich 100 tys. Znalezienie gotowego na wszystko wykonawcy, nawet niebezpiecznych zlecen, nie jest trudne. Sa ludzie, którzy potrafia to wykorzystac. Na wszystkich granicach, poza sowiecka, kwitnie przemyt. Nie ma dnia by na granicy nie doszlo do strzelaniny. Nie ma tygodnia aby ktos nie zginal.

Wbrew pozorom, wlasciwie nie istnieje przemyt lokalny, „chalupniczy", dorazny - wszystko jest ujete w scisle ramy organizacyjne. Wszystko jest dzielem kilkunastu wielkich syndykatów przestepczych, które obok legalnej, najczesciej pozornej dzialalnosci, zajmuja sie przede wszystkim przemytem. Ich bosowie sa wysoko, najczesciej w Warszawie. A tych, których sie lapie, którzy padaja od kul strazy granicznej, nalezy zaliczyc do szarych, dolowych wykonawców, ci nawet nie znaja tych, których pieniadze pomnazaja. Na „chalupniczy" przemyt bezrobotnego czy chlopa z pasa przygranicznego nie stac. Jednorazowo pojedynczy przemytnik przenosi towar wartosci od 500 do 1500 zlotych. Za taki pieniadz mozna zyc spokojnie od roku do dwóch lat. Majac taki fundusz zaklada sie wlasny interes, a nie idzie szukac kuli na granicy. Takie pieniadze inwestowal oczywiscie sponsor, odbiorca towaru i organizator calego przedsiewziecia, który potrafil równiez i dosiegnac tego, kto by sie smial sprzeniewierzyc. Mozna mówic wiec o mafii przestepczej.

Tak sie sklada, i mówienie o tym glosno, to zaden antysemityzm, ze na czele wielkich syndykatów przemytniczych stoja z reguly Zydzi, przy tym ludzie bardzo majetni, nie z biedy imajacy sie tego procederu. To oni przejmuja towar od przemytników i kurierów, do dalszej bardzo korzystnej odsprzedazy. Warszawskie sklepiki zydowskie pelne sa w taki sposób sprowadzonego towaru. Przemyca sie kosmetyki, narzedzia, modne dlugie jedwabne szale meskie, przybory chirurgiczne i dentystyczne, zapalniczki, kamienie do zapalniczek, konserwy, leki, skóry, tyton i wyroby tytoniowe, zegarki, aparature kinowa (na zamówienie). Przemyca sie równiez ludzi, przede wszystkim nieswiadome niczego dziewczeta do domów publicznych, zloto, waluty, papiery wartosciowe.

Wszystko, na czym mozna dobrze zarobic.


IV
POLSKA NEDZA - ZYDOWSKIE ELDORADO

W Gdyni i Gdansku funkcjonuja zydowskie szajki przemytu dewiz. Zlikwidowano je po czterech latach dzialalnosci, ale szkody jakie wyrzadzily Skarbowi Panstwa ida w miliony dolarów. Szefem gangu gdynskiego byl Majer Urbach, jego pomocnikami bracia Morgenfeldowie, a takze kuzyni Chaja Morgenfeld i Jakub Lerner. W Gdansku funkcjonuje ich „równolegla" organizacyjnie komórka zlozona równiez z Zydów.

We Lwowie i Wilnie funkcjonuja duze szajki zlozone z Zydów specjalizujacych sie w przemycie zlota za granice. Przez Turmonty do Rygi wyplywa z Polski ogromny majatek. Nikt chyba nie powie, ze nie mialo to wplywu na stan gospodarki panstwa, na poziom zycia materialnego jego obywateli. W Warszawie przez cale lata funkcjonuje dobrze zorganizowana banda przemytu narkotyków - kokainy, morfiny, eteru. Eter, jako srodek odurzajacy jest juz rozpowszechniany we wsiach nadgranicznych. Organizatorami szajki sa warszawscy milionerzy zydowscy. Siec sprzedazy detalicznej zorganizowano we wszystkich wiekszych miastach. Funkcjonuja tez stale punkty sprzedazy. Narkomania w Polsce juz wtedy byla szerzona przez zydowskich „pionierów". Towar jest organizowany na terenie Niemiec, przerzut przez granice nastepuje w okolicy Sosnowca, gdzie tez miesci sie glówny sklad. W Warszawie natomiast jest rozdzielnia detaliczna.

Organizatorem bandy a zarazem jej szefem jest Henoch Marymitz juz karany za narko-biznes. Jego wspólnikiem jest Szyja Grynberg, tez byly pensjonariusz zakladów penitencjarnych. Ponadto w przestepczej spólce czynni sa stryjeczni bracia: Mojzesz i Abraham Martymizowie oraz firma motocyklowa niejakiego Mojzesza Nowomiasta, Królewska 27, tez oczywiscie starozakonna. Jest to zreszta firma-atrapa, doskonala przykrywka tego, na czym robiono rzeczywiscie duze pieniadze. To kurierzy Nowomiasta na motocyklach, nie tylko odbieraja towar z Sosnowca, ale dostarczaja go do wszystkich miast w Polsce. Na pewno ta przestepcza organizacja ma swoje punkty odbioru w Wilnie, Katowicach, Lublinie, Krakowie, Kielcach, Poznaniu i Lwowie. W firmie motocyklowej tez prowadzi sie rachunki i nawet ksiegowosc handlu narkotykami.

Oprócz kurierów towar dostarcza tez i poczta w paczkach i listach. Nadawca zawsze jest nieistniejacy Wladyslaw Milewski. Mojzesz Nowomiast nie dziala tylko w Polsce, jest aferzysta miedzynarodowym sprzezonym z handlarzami narkotyków w Gdansku, Prusach Wschodnich, w Niemczech i we Francji. Jest to wiec juz przestepca grubego kalibru. Nowomiastowie Mojzesz i Abraham to multimilionerzy, w samej Warszawie maja po kilka kamienic. Szyja Nowomiast, równiez z tego samego interesu, jest posiadaczem olbrzymiej fortuny, uchodzi za najbogatszego Zyda w Warszawie. Majatek Nowomiastów szacuje sie na 6 mln zlotych.


V
GRAND RABBI Z BROOKLINU

W Peczyniznie kolo Kolomyi, w rodzinie Leiferów, rabinów-cudotwórców, urodzil sie syn Izaak. W Polsce ukonczyl instytut talmudyczny. Ale jego umysl, bardziej niz swiete ksiegi zaprzatal pieniadz. Juz w czasie wojny (pierwszej swiatowej), uprawia na szeroka skale przemyt zywnosci, z zaboru austriackiego do Kongresówki. Ze znacznym majatkiem wyjechal do USA, osiadl na Brooklinie. Kazal sobie wydrukowac wizytówke nastepujacej tresci:

Izaak Leifer, grand rabbi, chief of the Union of Grand Rabbis of USA and Canada inc. 135 So Gth Street, Brooklin NY.

Jego pierwszym wielkim sukcesem handlowym, byla koncesja na sprzedaz wina rytualnego, a byl to okres prohibicji! Zrobil na tym olbrzymie pieniadze. Przypomina to sprawe koszernych wódek, która obecnie w Polsce zajmuje sie wielce szlachetna w swych statutowych deklaracjach Fundacja Nissenbaumów. Od kazdej butelki idzie odpowiedni haracz do kieszeni Nissenbauma.

Wielki rabin, szef wielkich rabinów USA i Kanady pokazal sie na jakis czas znowu w Kolomyi, gdzie staral sie o reke córki miejscowego rabina, równiez Leifera, krewniaka. Niestety, nic z tego nie wyszlo, dostal kosza. Wobec czego ozenil sie z majetna wdowa, która przekonal do wyjazdu za ocean. Malzonkowie zostali zatrzymani na granicy przez wladze polskie. Za przemyt walut róznych krajów Leiferowa musiala odsiedziec pare miesiecy w wiezieniu. Leifer natomiast zwolniony natychmiast zmienil zamiar i zamiast do USA, udal sie do Palestyny.

W Palestynie rabin Leifer równiez nie zajmowal sie dzialaloscia religijna. Wkrótce widzimy go juz w Paryzu skad rozsylal „przesladowanym" Zydom na calym swiecie, swiety piasek z Jerozolimy. Do Jerozolimy, dla odmiany, wysylal swiete ksiegi.

Niestety, zbytnia i nieprzyjemna ciekawosc ta dzialalnoscia religijna wykazala policja paryska. W swietych ksiegach wykryto torebki kokainy. Tylko w jednym transporcie znaleziono 18 kilogramów tego specyfiku. Wobec czego zainteresowano sie i „swietym piaskiem", który równiez okazal sie narkotykiem. W tym samym czasie, w Bejrucie zatrzymano jego kuriera z dziesiecioma kilogramami opium. Co gorsza, przy blizszym zbadaniu dokumentów okazalo sie, ze Leifer nie jest rabinem i tytulu tego uzywa najzupelniej bezprawnie.


VI
POLSKA FLAGA - ICKA HASKIELBERGA

Na Borneo w czasie przeladunku rozbila sie skrzynia z towarem z dalekiej Polski. Mialy tam byc, wedlug dokumentów przewozowych cukierki, tymczasem ze skrzyni wysypal sie zwir. Konsulat polski jakis czas czekal na protest miejscowego adresata, a kiedy to nastapilo, zlecil zbadanie sprawy w kraju. Tak wyszedl na jaw wielki kant, nie na Borneo, ale wlasnie w Polsce. Schemat afery, wypisz wymaluj, jak wspólczesne nam afery alkoholowe.

Warszawska firma nalezaca do Icka Haskielberga, Aleksego Szrajbera i Mendla Futerko, pod patriotycznie brzmiaca nazwa „Polskie Towarzystwo Eksportu Morskiego", a i nastepnie jeszcze patriotyczniejsza „Polska Flaga" (nazwe najbezczelniej sciagnieto z ówczesnej bardzo popularnej piesni), eksportowala cukierki na Malaje, do Brazylii i innych egzotycznych krajów. Dzieki czemu firma otrzymywala olbrzymie limity cukru po obnizonych cenach, potrzebnego do rzekomej produkcji cukierkow.

W rzeczywistosci „eksportowala" zwir, a cukier korzystnie, juz po cenach ustalonych dla rynku krajowego, sprzedawala w Polsce zarabiajac na tym krocie. Nie dosc tego, jako eksporter otrzymywala pozwolenie na lukratywny import herbaty i kawy.

Organizator tego aferowego przedsiewziecia, Icek Haskielberg, mial juz wczesniej na swoim koncie oszustwa podatkowe i podobna afere eksportowa. Od jednej z wielkich firm w Rio de Jenerio mial rzekomo otrzymac zamówienie na olbrzymi transport korundu i karborundu, materialów uzywanych w szlifierstwie. Zamówil 125 ton tych materialów w jednej z fabryk na Slasku. Zamówienia jednak nie wykonano, bo zamawiajacy nie zaplacil nawet przyslowiowego grosza zaliczki. Mimo to w porcie gdynskim pojawily sie skrzynie z napisem „korund" i „karborund" przesylane do Rio.

Wewnatrz zamiast karborundu i korundu bylo mielone wapno, piasek i zwir. Jako wartosc przesylki podano milion zlotych. Na zasadzie kompensaty - chroniono wtedy ustawowo rynek wewnetrzny tak, aby import równal sie eksportowi - Haskielberg otrzymal zezwolenie na import, za taka sama kwote, bananów, towaru bardzo taniego przy zakupie i drogiego przy sprzedazy, a poza tym chodliwego. W zwiazku z innymi podobnymi przestepstwami, aby bronic dobrego imienia polskich firm eksportowych, zaczeto kontrolowac jakosc wysylanych na eksport towarów. W wielu zydowskich firmach wykryto bezwstydne, ordynarne kanty: siano i piasek w ziolach leczniczych aby podniesc ich ogólny ciezar, ziemie w kieszeniach tanich ubran sprzedawanych na wage i wrecz juz kuriozalne - wciskanie starych lusek karabinowych w korzenie grzybów-prawdziwków zeby „przybraly" na wadze.


VII
LICHWA I OSZUSTWA BANKOWE

Majer Abram Ciuk ma niespelna 50 lat i dwudziestoletni staz w lichwiarskim interesie. Juz karany sadownie za machinacje podatkowe. Pochodzi w Wloclawka, z ubogiej rodziny zydowskiej. Przy Marszalkowskiej 113 zalozyl w sublokatorskim pokoiku, biuro komisowe i posrednictwo sprzedazy nieruchomosci. Byla to jednak tylko przykrywka dla prawdziwego procederu: nachalnej i bezwzglednej lichwy.

W czasie swojej dwudziestoletniej dzialalnosci puscil z torbami pare wybitnych rodów polskich. Dzieki manipulacjom lichwiarskim stal sie posiadaczem dwóch wielkich majatków ziemskich: Goclawic kolo Nieszawy i Witkowa kolo Lipna. Posiada takze liczne nieruchomosci na terenie Warszawy i innych miast polskich. Wszystko przepisane na zone Ruhle i synów.

Sam, by nie placic podatków udaje nedzarza. Jedynie co ma na swoje nazwisko, to wielka luksusowa limuzyna stojaca przed domem. Olbrzymi jego majatek powstal zaledwie w ciagu dwudziestu lat „ciulaczego" zycia, pozyczania na wysoki procent i przejmowania majatku dluznika, kiedy ten nie wywiazywal sie w terminie z niewykonalnych zobowiazan, w które najczesciej wciagal go sam zainteresowany Ciuk przez naganiaczy. Ilez takich fortun powstalo na lzach i krzywdzie naiwnych, honorowych ziemian?

Przy Milej 51 mieszka Cwikler, zajmuje sie innym przestepczym procederem - paserstwem. Ale Cwikler umiera i jego ogromny majatek, od którego bedzie trzeba zaplacic podatek spadkowy przejmuje rodzina. Syn Hersz Cwikler zglasza kradziez z mieszkania ojca, bizuterii wartosci cwierc miliona zlotych, jako podejrzanego wskazuje najmlodszego brata zamieszkalego w Lodzi.

Hersz Cwikler, wzorem ojca, równiez byl paserem, nie tylko kupowal od zlodziei ich lupy, ale przede wszystkim finansowal z góry planowane wyprawy zlodziejskie. Jego majatek, bez spadku po ojcu, szacuje sie na milion zlotych. Posiada sejf w banku, gdzie przechowuje papiery wartosciowe, brylanty, bizuterie. W innym banku ma konto ze stanem 400 tysiecy zlotych, no i jeszcze wysoki rachunek oszczednosciowy. Stac go bylo na zaplacenie podatku spadkowego.

Doniesienie o kradziezy bylo, oczywiscie, fikcja. Wyrodny brat zlodziej, zostal ukryty w jednym z domów uzdrowiskowych na poludniu Polski, gdzie go aresztowala Policja. Przy okazji wyszly na jaw inne brudne sprawki tej „rodzinki".

Lichwa byla procederem nieslychanie chetnie uprawianym przez Zydów. Tysiac jej odmian notuja kroniki przestepcze. Zwykle z jednej strony jest naiwny, zeby nie powiedziec glupi, uczciwy, polski dziedzic, honorowy do patologii, z drugiej strony jakis Cwikler czy Goldman, który z malego dlugu robi szybko duzy, z duzego wielki i wkrótce staje sie wlascicielem wszystkiego, co jego klient posiadal. Wykryto tysiace afer tego typu, a ile nie wykryto, moze dziesiatki tysiecy? Zrujnowani nigdy nie byli zainteresowani w rozpowszechnianiu wiadomosci o swoim upadku.


VIII
BRANDYS I KOMPANIA

Jednym z najbezwzgledniejszych a jednoczesnie najbardziej zachlannych lichwiarzy Warszawy byl Israel vel Henryk Brandys, syn pachciarza spod Lodzi, urodzony w majatku Ordegów. Juz jako chlopiec paral sie lichwa pozyczajac otrzymane od ojca pieniadze chlopcom, na wysoki procent i krótki termin. (skad my to znamy dzisiaj... Balcerowicz i chlopcy z URSUSA)

Z Lodzi zostal wypedzony za wyjatkowa pazernosc przez konkurencyjny lichwiarski syndykat zydowski.

Zajmuje w Warszawie luksusowe mieszkanie wraz z dwoma synami: aplikantem sadowym i studentem prawa. Rozporzadza wlasna siecia posredników na prowincji. Zajmuje sie skupem i przemytem walut oraz przestepczym handlem papierami wartosciowymi. Organizuje i finansuje przemyt do Polski. Jest nieoficjalnym wlascicielem jednego z banków. Pieniadze wozi wielkimi walizami, które kaze ostentacyjnie nosic przed soba. Zawsze ma pod kamizelka szeroki pas z naszytymi kieszeniami wypelnionymi róznymi walutami. Jest rekinem pierwszej gildii, niemal oficjalnym królem czarnej gieldy, rozgalezionego pasozytniczego podziemia finansowego.

Jego wspólnik, drugi tuz czarnej gieldy, Moszek Wajcman króluje na Placu Bankowym. Obydwaj trzesa finansami Warszawy...To wszystko, jak zywo, istnieje w nieco zmienionej formie i dzisiaj. Swiadcza o tym bezsensowne, niewyjasnione hossy i bessy na naszej gieldzie. Istnieje poza tym cala czarna gielda i caly dzial przestepczych transakcji zwanych enigmatycznie „szara strefa". Skad te doswiadczenia, tak od razu po mistrzowsku wykorzystywane?

Brandys jest takze hersztem bandy, w sklad której wchodza miedzy innymi: Chaim Halpern „Grubasek", Abraham Frondzist „Parch" i Mojzesz Kirszblum „Kutas", kaleka o jednej nodze, druga stracil pod tramwajem w czasie ucieczki przed policja. Banda zajmuje sie równiez skupywaniem od wlamywaczy i kasiarzy skradzionych akcji. Placi za nie symboliczna cene. Akcje te nastepnie sprzedaje w zaprzyjaznionych bankach, sprzedajacy legitymuja sie kradzionymi przez kieszonkowców lub sfalszowanymi dokumentami osobistymi, których dostarcza na zawolanie znany falszerz dokumentów Leipziger. Znany, bo fasowal juz nieraz krótsze lub dluzsze odsiadki.

Z Brandysem wspólpracuje inna szajka, na czele której stoja Abraham Glikson i Herman Majorek, obydwaj starozakonni, specjalizuja sie w nielegalnym handlu zlotem. Oni to sa dyktatorami czarnego rynku zlota w Polsce. Potrafia wywolac, i wywoluja, wahania cen zlota dla swoich celów. Jednym z wielu wyjatkowo chciwych lichwiarzy zydowskich jest Henryk Tannenbaum. Pozyczal na 15% miesiecznie, ale chetniej zajmowal sie, tak jak i wszyscy tu wymienieni, dyskontem weksli. Wszyscy dzialaja i scislej koordynacji i wedlug z góry ustalonej tajnej strategii.

Przez platnych informatorów i wywiadowców „namierzaja" wieksze przedsiebiorstwa, którym moga zorganizowac trudnosci, albo trudnosci takie te przedsiebiorstwa juz maja.

„Spiesza z pomoca" proponujac dyskonto weksla, na który wystawiajacy nie ma pokrycia. Nastepnym krokiem jest weksel w ogóle sfalszowany, nastepnym - szantaz.

Jesli szantazowany nie wykonuje tego, co sie mu kaze, ujawnia sie jego przestepstwo, co zwykle konczy sie sadem i kompromitacja. Szajka ta, a scislej biorac szajki, maja na swym koncie dziesiatki samobójczych ofiar. Ludzie na ogól uczciwi wciagnieci w brudne interesy, w których tracili wszystko, woleli strzal w skron, niz zycie z poczuciem utraty czci.

Ten syndykat zydowskich szajek zajmowal sie równiez przemytem zlota do Czechoslowacji. Centrala byla Bratyslawa, gdzie rezydowali wyslannicy Brandysa i Abrahama Gliksona. Tamtejsze male banki byly niemal wszystkie na uslugach zydowskich rekinów czarnej gieldy z Warszawy. Za wiekszosc sznurków pociagal Israel vel Henryk Brandys. Zawsze usmiechniety, zawsze zadowolony, z monoklem w oku, zgrywal Francuza, mówil francuszczyzna fatalna. Czesto podrózowal do Rumunii i Wegier, gdzie równiez prowadzil swoje tajemne interesy.

Najwieksza, i bodaj najbardziej szkodliwa dla gospodarki polskiej afera, jaka zorganizowal Brandys byla „repatriacja" obligacji 7% pozyczki stabilizacyjnej. Obligacje pozyczki byly obliczone na firmy i kontrahentów zagranicznych, i tam tez zostaly glównie rozsprzedane. Wyslannicy Brandysa wykupuja duze ilosci obligacji w USA po niskiej cenie i przemycaja je przez Rumunie, Czechoslowacje i Wegry do Polski. Tutaj obligacje podlegaja wykupowi przez bank panstwowy po wysokich cenach, plus premia. W ten sposób powraca do kraju duza ilosc obligacji z ogromna szkoda dla panstwa, kurczac gwarancje platnicze Polski za granica.

„W zamian" Brandys wyprowadza z Polski za granice ogromne sumy w obcych walutach skupowanych tu nader korzystnie. Aferzysta wykorzystuje w swych machinacjach walutowych równiez i polityczne przypadki, swiadczy to o skali w jakiej dziala...Gdy zaostrzyly sie stosunki z Litwa (ultimatum), Brandys rzuca pod banki wieluset ludzi pozostajacych w jego dyspozycji. Udalo sie wówczas, nie jest powiedziane, ze po raz pierwszy, wywolac niepokój na gieldzie i w rezultacie sztuczna besse. Kupil wtedy za bezcen dziesiatki tysiecy akcji, polujac przede wszystkim na akcje premiowe.

Jakie byly dalsze losy Israela vel Henryka Brandysa? - nie wiadomo, wiedza to zapewne jego dwaj zyjacy synowie. Na pewno siedzial czas pewien w kryminale a potem trafil do Berezy Kartuskiej.


IX
ZYDOWSKIE HIENY LICYTACYJNE.

Obraz dzialalnosci zydowskiego podziemia gospodarczego bylby niepelny, gdybysmy nie wspomnieli choc pokrótce o dzialalnosci tzw., hien licytacyjnych, zerujacych na cudzym nieszczesciu.

W samej Warszawie funkcjonowalo pare takich szajek. Ich przedstawiciele pelnili stale dyzury w sadach, snuli sie za komornikami, podplacali urzedników sadowych byle dowiedziec sie szczególów licytacji wczesniej niz inni. Szajki licytacyjne dysponowaly niemal nieograniczona gotówka, co swiadczy, ze stal za nimi jakis wiekszy i dyspozycyjny kapital. Szajki nie konkurowaly ze soba, kiedy któras wlaczala sie do licytacji, pozostale juz nie wchodzily jej w droge, co oczywiscie przekreslalo wszelki sens sprzedazy droga licytacji, prawdopodobnie bylo to uzgadniane w gminie zydowskiej (chazaka). Natomiast cma wynajetych naganiaczy-licytatorów, dzialala bezwzglednie wobec innych, chrzescijanskich konkurentów. Bywaly nieraz przypadki ciezkiego pobicia i okalecznia w czasie prób przedarcia sie na licytacje kogos nieprzewidzianego.

Swego czasu wstrzasnal Warszawa proces bylego komornika Barylskiego, skazanego za zmowe z „zawodowymi licytantami" Herszem Wolfrydem i Moszkiem Kenigsweinem. Bandzie udowodniono inscenizacje jednej licytacji, a ile im uszlo na sucho? Wejscie do posesji, gdzie odbywala sie licytacja ruchomosci zablokowal tlum zlozony ze stu wynajetych naganiaczy. Przepuszczono tylko komornika Barylskiego i nieszczesna wlascicielke ruchomosci. Licytacja miala przebieg blyskawiczny, za sume 133 zlotych Hersz Wolfryd kupil zbiór cennej porcelany, platery, perskie dywany i inne drogie tkaniny, meble, kolekcje starych sreber i zbiór zlotych monet wartosci stu tysiecy zlotych.

Natychmiast po licytacji, na tym samym podwórku posesji wyplacono wszystkim stu podnajetym licytatorom honorarium za „rajwoch" i zawiazano spólke do sprzedazy zlicytowanych rzeczy.


X
DOBRA Hrabiego POTOCKIEGO
ZA DZIESIATA CZESC WARTOSCI

Kogo jak kogo, ale Ksawerego Pruszynskiego publicysty znanego z filosemickich sentymentów, doprawdy trudno posadzic nie tylko o antysemityzm, ale nawet o jakas chocby sladowa niechec do Zydów. Tymczasem w wilenskim „Slowie" (nr. 202 z 1934r), znajdujemy publikacje jego pióra, która dzisiaj zakwalifikowanoby jako objaw antysemityzmu. Czytajac te publikacje, wprost wierzyc sie nie chce, ze nie zostala napisana na przyklad wczoraj, po jakims kolejnym przetargu prywatyzacyjnym urzadzonym przez Ministra Lewandowskiego i jego nastepców. Przytaczamy obszerne jej fragmenty:

DOBRA MAGNACKIE KUPILI OBCY ZA DARMO

Jutro w Lidzie odbywa sie w sadzie znamienna dla obecnych stosunków rozprawa. Mianowicie przejdzie przed forum sadowym historia „transakcji licytacyjnej" z czerwca br., kiedy to jeden z wiekszych majatków magnackich w tych stronach przeszedl za bezcen w rece obce.

Dobra te to lwie hr. Tomasza Zamojskiego, skladajace sie z majetnosci polozonych w gminach iwiejskiej i sobotnickiej powiatu lidzkiego oraz lugomowieckiej i baksztanskiej powiatu wolozynskiego. Poszly one na zaspokojenie pretensji firmy „Fides Treuhand Vereinigung" w Zurychu (Szwajcaria)

CHAIM NACHIMOWSKI i DAWID SZERESZEWSKI

Do licytacji stanely dwie firmy, mianowicie „Heller Horacy Tow. Przem. Handl. Sp. Akc.," w Warszawie, Mazowiecka 7, pelnomocnik Chaim Nachimowski, i „Dom Bankowy D.M Szereszewski" w Warszawie, Zelazna Brama 1. Po bardzo krótkim przetargu dobra ziemskie lwie nabyla firma „Heller Horacy Tow. Przem. Handl.," w Warszawie, Mazowiecka 7 za sume 425 000 zlotych, czyli po cenie 56,6 za hektar (...) Nalezy zaznaczyc, ze wedlug oficjalnego szacunku dobra te, sprzedane za 425 000 zlotych, posiadaja wartosc 4 milionów zlotych.

W dzisiejszych ciezkich czasach licytacja pozwolila wlascicielom firmy Heller na wcale niezly business.(...)

Na licytacje wystawiono obszar 7.493 ha, przewaznie przestrzeni zalesionych, ze 160 budynkami gospodarczymi i mieszkalnymi, i gospodarstwem przemyslowym, skladajacym sie z mlyna walcowego, elektrowni dostarczajacej energie do oswietlenia i sily w gospodarstwie rolnym i przemysle, i dla oswietlenia przyleglego miasteczka lwie i dwugatrowego tartaku.

Slowem jeden z najkulturalniejszych, najbardziej postepowych majatków w tych stronach (...)

Przyczyny zadluzenia tego wielkiego warsztatu rolnego sa tez symptomatyczne. Wszystkie dlugi majatku, to byly dlugi zaciagniete badz na jego odbudowanie po wojnie, badz na jego uprzemyslowienie - po reformie rolnej. (...)

Kto na tym stracil, kto zyskal?

Dawny wlasciciel - to jedno. Liczni drobni wierzyciele hipoteczni, którzy dzieki licytacji grosza nie zobacza - to drugie. Kto zyskal? Anonimowe „Heller Horacy, Towarzystwo Przemyslowo Handlowe, Warszawa". Heller Horacy nie bedzie oral. Heller Horacy - to aferzysci. Kupia i sprzedadza. Przyszli, odeszli. (...)

Tyle Pruszynski o tej jawnie zlodziejskiej transakcji. Jaki rzad pozwalal na takie niszczenie gospodarki rolnej i to w tak wysokiej kulturze. Gdzie jest prawo panstwa, które ma bronic swoich obywateli i stac na strazy przynajmniej wlasnych interesów, jesli juz nie interesów swoich obywateli? - Chcialoby sie wolac czytajac ten tekst.

A czy nam wspólczesnym czegos to nie przypomina? Jeszcze wieksze majatki przechodza w obce rece za jeszcze mniejsze sumy. Jaka jest przyszlosc przed narodem, który na to pozwala?


XI
Seria najbardziej niezwyklych AFER

Z pewnoscia autorem serii najbardziej niezwyklych afer i to nie tylko w polskiej skali, bo dzialal w Polsce, we Francji, Monako, USA - byl Hersz Wiesenfield, znany pod nazwiskiem hrabiego Mieczyslawa Henryka Lakopolanskiego.

Lakopolanski, to oczywiscie doslowne tlumaczenie poprzedniego nazwiska: Wiesenfeld (Wiese-laka, Feld-pole).

O pochodzeniu tego czlowieka trudno cokolwiek powiedziec pewnego. Musial sie urodzic okolo roku 1900, bo w roku 1920 dlugo i umiejetnie uchylal sie od sluzby wojskowej, az nagle zorientowal sie, ze wojna moze byc swietna platforma startowa do powojennych geszeftów. Nagle wiec pojawila sie - nie - gdzies pod Wyszkowem czy Radzyminem - ale na salonach warszawskich, jako przystojny kapral zandarmerii, w nienagannie skrojonym mundurze, który zdobi jakies nieznaczace odznaczenie bojowe.

Po wojnie bryluje juz jako hrabia Lakopolanski pieczetujac sie herbem Polanskich, jako ze nie sposób bylo znalezc herbu rodziny Lakopolanskich. Poza tym przybylo mu i orderów „za wojne z bolszewikami". Jego kariere wielkiego aferzysty rozpoczal premier Prystor, który opublikowal po powrocie z Wilna, pelen zachwytu artykul o doskonale prosperujacej fabryce wlókien drzewnych (!) To zwrócilo uwage aferzysty na ten zaklad.

Wkrótce Lakopolanski spotyka (przypadkiem?) w Krynicy dyrektora tej fabryki a zarazem jednego z glównych jej wlascicieli. Zwraca sie don „ty", jak do starego znajomego. Wyskoczyl wlasnie z szesciodrzwiowego luksusowego „hudsona", jest w towarzystwie nieslychanie interesujacej kobiety o tak zwanej niepokojacej urodzie, której uroku a i tajemniczosci dodaje szerokie pasmo siwych wlosów w kruczo-czarnej fryzurze...

Zaczepiony jest zaintrygowany, ale jeszcze nie kojarzy Lakopolanskiego. -Jak to, nie pamietasz kaprala zandarmerii, który dal twojej kompanii worek cukru. Chlopaki nie mieli co do kotla wlozyc, sam mnie prosiles...! Prawdopodobnie oszust doskonale sie przygotowal do odegrania tej sceny umieszczajac sie w jakiejs autentycznej sytuacji, jaka dyrektorowi, wówczas w czasie wojny kapitanowi sie zdarzyla. Mogly sie nie zgadzac jakies tam drobiazgi tylko. Czy to jednak wazne, gdy byly frontowy ofiarodawca...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin